OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Jego białe ślepia były dla niej w pewien sposób fascynujące. W Pladze nie było kalek, byli na to po prostu zbyt bogaci i zbyt dobrze o siebie dbali. Smoczyca w milczeniu obserwowała jak jego łapsko zbliża się do jej piersi. Pod palcami mógł poczuć grube płyty łusek typowe dla górskich smoków, a także jej bijące jak dzwon serce. Bandycka zdawała się być jego zupełnym przeciwieństwem: była okazem siły i zdrowia.– Nie szkodzi. – mruknęła, przyglądając mu się z ciekawością. Nie komentowała ani nie powstrzymywała go przed użyciem skórzanej przepaski. Był dorosłym smokiem, wiedział co robi, nie jej interes że chciał sobie ufajdać przedmiot posoką, a potem lodowato zimny założyć na pysk. Zafalowała grzywą, gdy powiedział że ją poznaje, bo ona jego widziała na oczy pierwszy raz.
Pokręciła głową, biorąc do swoich łap kolejną porcję zimnej wody, którą przemyła sobie szyję.
– Tsk, tsk, tsk. – zacmokała. – To jest coś, czego nigdy nie rozumiałam w wolnych stadach. Narzucają sobie jakieś bzdurne ograniczenia, starają się odciąć od własnej natury, ale gdy przychodzi co do czego, odrzucają je i depczą, wymyślając byle powód. – powiedziała z kpiącymi nutami pobrzmiewającymi w głosie. – Jest jedno prawdziwe prawo, prawo kła i szponu. Jeśli jesteś dość silny by narzucić innym swoją wolę, zrobisz to i żadne inne zwyczaje i bzdury cię przed tym nie powstrzymają. Proste. – skwitowała. – Hah, bogowie. Nie rozśmieszaj mnie, Bracie Win. Jesteśmy ich zabawkami, a niektórzy jak nasz szlachetny prorok dostają awans na narzędzia. Zainteresowanie należy się jej tylko kiedy jest przydatna do zabawy, ewentualnie żeby odnaleźć iskrę pobratymca i dostać za nią jakiś boski ochłap. Czy to nie jest zabawne, że odsądzana od czci i wiary Plaga przywróciła dwie boskie iskry? Jesteśmy bezbożnikami, zależy nam jedynie na okruchami mocy, które wykorzystujemy jak nam się widzi. – powiedziała. Jej głos był szorstki, twardy i stanowczy. – Nie licz, że bogowie pomogą ci w walce, w ocaleniu swojego stada, smoków na których ci zależy, w odzyskaniu pozostałych członków swojej rodzinki. Będą siedzieć na swoich wygodnych chmurkach i żreć gwiezdne dziki, co najwyżej obserwując sytuację. – parsknęła, ponownie kręcąc głową. – Dla was, wolnych to pewnie trudna lekcja, ale podejrzewam, że każdy prędzej czy później się tego uczy. – dodała już łagodniej.
Nadstawiła uszu gdy zapytał ją o Aqena. Zaraza, brat? Ale że jak? Ani Rakta, ani jej puchaty samiec nie mieli w sobie kropli wężowej krwi. Ach, chyba że przybrany.
– Jestem matką naszych dzieci. – odparła. – Ale nie powiem ci co u niego, bo już od kilku księżyców się z nim nie spotykam. Powiedzmy, że poróżniły nas kwestie światopoglądowe. – dodała nie rozwodząc się zbytnio nad swoimi relacjami partnerskimi. Cisnęła się jej na pysk jakaś uszczypliwa uwaga, ale postanowiła zachować resztki przyzwoitości. – Jak chcesz wiedzieć, to najlepiej zapytaj jego samego. – dodała, wzruszając ramionami.