Strona 41 z 41

Wzgórze

: 03 lut 2024, 23:44
autor: Czereda Czerwi

OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:

  • Na odpowiedź smoczycy parsknął rozbawiony, następnie jednak jego toważyszka zaczęła się przygotowywać do ataku: bardzo dobrze. Widocznie chciała wyskoczyć do przodu, prosto w niego. Dobrze, dobrze. Czereda spiął mięśnie i caly czas obserwując smoczycę przygotował się. W momencie gdy wyskoczyła Czerw także skoczył, ale w prawo i na dużo mniejszą odległość, jednocześnie obracając się w stronę towarzyszki i nagle, bardzo szybko prostując całe lewe skrzydło i lekko przekrzywiając ciało, żeby nadać skrzydłu jeszcze większego pędu smagnął smoczycę w wystawione do przodu łapy, wybijając ją z trajektorii skoku i utrudniajac jej lądowanie. Sam Czereda po manewrze zachwiał się, wyhamowując tylnymi lapami nabrany obrotowy pęd, który wykorzystywałby dalej do ataku w przypadku prawdziwej walki.
    -Bardzo dobrze!– powiedział z usmiechem i cofnął się o krok -Szybki atak, mało dodatkowych ruchów. Jednak od początku można było stwierdzić, co chcesz zrobić: bardzo kiwałaś ogonem. I w sumie o to chodzi bardzo często w obronie: domyślić się skąd nadejdzie atak i zareagować odpowidnio szybciej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, często obrona może być tak samo niebezpieczna jak atak. To poprzez odpowiednie wykręcenie kończyny, uderzenie w kości lub- i tu smok wyszczerzył zębiska w usśmiechu -niefortunne przerwanie ruchu i spowodowanie jeszcze bardziej niefortunnego wypadku przeciwnika- rozwarł swoje skrzydła stając jeszcze raz w pozycji -Udało ci się zachować równowagę po ataku, bardzo dobrze, jednak próbując dobrze lądując straciłaś cenne uderzenia serca, które następnie można wykorzystać do ataku. – zakołysał ogonem z ostrym hakiem -A teraz... hmm, powiedz, gdy będziesz gotowa-
    I jeśli smoczyca dała sygnał, wojownik spiął wszystkie mięśnie i z uderzeniem skrzydeł wybił się mocno z tylnych łap, trochę jak echo tego, co zrobiła Fabia. Przednie łapy popędziły do przodu, dłonie zadarte do góry: ruch skierowany bardziej na taranowanie i przewrócenie niż szarpanie szponami. Głowa opuszczona w dół, aby chronić swoją szyję od przodu, skrzydła w trakcie skoku zostały mocno przyciśnięte do ciała. Celował prosto w pierś smoczycy.

    //wybacz za bardzo shitty i poźny odpis, trochę wypadłam z rytmu pisania Fabia

Wzgórze

: 04 lut 2024, 16:35
autor: Fabia
Wykonując skok była niemal pewna, że Czereda coś tam jej zrobi. To byłoby dziwne, gdyby udało się jej wykonać cały plan. dlatego była przygotowana na to, że zaraz będzie leżała z głową w śniegu. Tak więc, kiedy smok uskoczył w bok, jak burza przez jej wyobraźnię przebiegły rozmaite obrazki przedstawiające to co mógł jej zrobić, kiedy siłą bezwładnego opadania na wcześniej wyznaczony punkt pozostała całkowicie odsłonięta na każdy z rodzai ataków. Czereda mógł tylko z satysfakcją widzieć, jak z zaskoczeniem odwraca ku niemu łeb – na moment przed zbiciem jej łap skrzydłem.
Ale jakimś cudem nie wygrzmociła brodą w zaspę. Tylko lekko zaryła szyją w miękki puch, ostatecznie nie robiąc sobie najmniejszej krzywdy.
Obróciła się ku niemu i wysłuchała z uwagą jego komentarza. Bezsprzecznie spodobał jej się każdy komplement, którym samiec połechtał jej zaniżone ego. Zamachała ogonem i kiwnęła głową na znak, że chyba wszystko zrozumiała.
– Chyba już rozumiem co masz na myśli. Trzeba wykorzystywać atuty przeciwnika przeciw niemu. To wydaje się proste, ale chyba na początku wymaga wyrobienia sobie wprawy. – Obróciła się ku niemu i rozstawiła szerzej łapy szykując się do testu. Trochę się obawiała, czy na pewno podoła temu sprawdzianowi. Najwyżej jak będzie za wolna, to Czereda przeora nią zaspy. Jak dotąd samczyk nie dawał jej powodów do wątpliwości w jego delikatność, więc dała mu sygnał poprzez kiwnięcie głową.
– Gotowa.
Zamachała mocniej ogonem z podniecenia. Była lekko zestresowana, ale i podekscytowana. Wstrzymała oddech, kiedy samiec wybił się z łap niemal powielając jej atak. Wydawało się jej, że miała zrobić to co on, więc ugięła mocniej tylne łapy i odbiła się do przodu i w prawo. Z tym, że to był bardzo krótki skok, aby być w miarę blisko samca. Jako, że ona nie miała skrzydła, którym mogłaby do smagnąć po łapach, zrobiła to swoim długim ogonkiem. W mgnieniu oka strzeliła nim po nadgarstkach przednich łap, opuszczając je znacznie za nisko, żeby mógł komfortowo na nich oprzeć ciężar przy lądowaniu.

Czereda Czerwi