Kiedyś nazywane Kryształowym, teraz jest Zimne. Wprawdzie smoki mogą się tu spotkać, by porozmawiać, nawiązać nieco cieplejsze stosunki z osobnikami z innych stad, ale nie jest już tak jak kiedyś.
-Dzięki ci za wszystko, znam już właściwie wszystkie podstawowe umiejętności. Już nie mogę się doczekać, by wrócić do obozu drogą powietrzną. Niby mogę nauczyć się pływać, ale nie za bardzo to lubię – powiedział Czerwony. Co do pływania, adept odnosił się zawsze do niego sceptycznie. Uważał, że jako smok Ognia nie musi tego umieć i nie będzie mu to potrzebne. Znał już większość umiejętności i bardzo go to cieszyło. Oprócz tego chciał wrócić, gdyż bał się trochę przebywać na tych terenach. Wolał już ćwiczyć w stadzie Cienia niż tu. Życie może przecież zaatakować.
-O Wszechpotężny, może na pożegnanie dasz mi jakieś rady?– zaproponował.
Jeden z jego łuków brwiowych uniósł się w górę.
– Wszystko? Znasz magię? Znasz umiejętności potrzebne do polowania? – Zapytał z rozbawieniem. Aby uzyskać dorosła range, czerwony będzie musiał nauczyć się tego wszystkiego.
– Moją rada jest, byś samodzielnie poćwiczył atak i obronę. Podstawy umożliwią ci walkę, ale dopiero gdy je pod szlifujesz będziesz mógł lepiej z nich skorzystać – powiedział do Adepta. Rzecz jasna do pewnego stopnia można to zrobić bez niczyjej pomocy.
"Myśmy są światło, myśmy są życie, myśmy są ogień!
Wyśpiewujemy elektryczny płomień, dudnimy z podziemnym wiatrem, tańczymy niebo!
Stań się nami i bądź wolny!"
Oporny magik – Kiedy smok jest atakowany magią, atakujący ma dodatkowe +1 do ST. Umiejętność uniemożliwia zostanie magiem i uzdrowicielem. Czempion – Raz na walkę smok ma 1 dodatkowy sukces do ataku. Dodatkowo w świątyni ma -1 ST przy modlitwach do Kammanora. Magiczny Śpiew – Jeśli smok zanuci podczas swojej akcji, jego przeciwnik gubi swoją turę (nie może obronić się przed atakiem nucącego lub nie przeprowadza swojego ataku). Do użycia raz na pojedynek/misję/polowanie/co dwa tygodnie w wyprawie lub polowaniu łowcy. S: 1| W: 2| Z: 3| I: 2| P: 1| A: 0
A,O: 3| MA: 1
-Dobrze, nie wszystko. Jeszcze wiele przede mną. Gdyby nasz pakt z Cieniem się powiódł, na pewno poćwiczę – odparł Czerwony i przygotował się do lotu powrotnego. Po chwili pożegnał się z Zatrutym i rozpędził się biegnąc. Przed brzegiem jeziora ugiął łapy i silnie wyskoczył. W najwyższym punkcie skoku rozłożył skrzydła i zaczął nimi machać. Przekręcił je lekko i poleciał w stronę obozu Ognia.
po ceremonii Mokradła szukała jakiegoś spokojnego i cichego miejsca żeby zostać sam na sam ze swoimi myślami oraz wyciszyć się. najlepszym miejscem na to wydało jej się sitowie więc udała się tam mając nadzieję, że będzie sama ale trochę się zawiodła gdy w powietrzu prawie zderzyła się z członkiem stada ognia, a to przez to, że była pogrążona w swoich myślach i nie patrzyła co się dzieje wokół niej. musiała wykonać awaryjne lądowanie bo czuła, że traci równowagę. wypatrzyła więc najbliższe miejsce do tego po czym wylądowała z gracją a pysk uniosła w niebo by odprowadzić wzrokiem tego smoka, którego wyminęła.
nie zwróciła też na to uwagi, że był tu jej nauczyciel, praktycznie wgl. go nie zauważyła ruszając ze spuszczonym pyskiem przed siebie patrząc tylko pod łapy. udała się w ustronne miejsce żeby tam zostać i pomyśleć nad wszystkim czego ostatnio się dowiedziała i żeby też poćwiczyć teorie, których zaczęła się uczyć. brodząc po brązowym i lepkim mule wzdrygała się za każdym razem gdy go poczuła na swoich łapach, może i nie było to najprzyjemniejsze miejsce ale w sam raz żeby pobyć w samotności, udało jej się wynaleźć kawałek suchego skrawka więc weszła na niego i tam usiadła oddając się swoim myślą a także przypomnieniu teorii. uniosła pysk w niebo i wpatrywała się w gwiazdy była na prawdę piękna noc mimo, że zima zbliżała się wielkimi krokami do granic wolnych stad.
Szybując spokojnie w powietrzu smoczyca przyleciała w to miejsce z chęcią poćwiczenia lotu. Skrzydła rozłożone na całej szerokości, bez żadnych zmian – ani nie obniżone, ani nie zadarte – aby nie zaburzać równowagi, ogon leciutko kołyszący się za nią, to w prawo, to w lewo; łeb na równi z kręgosłupem i nieco, wraz z szyją, wysunięty do przodu, aby uzyskać jak najbardziej opływową sylwetkę. Upewniając się, że niczego nie zapomniała, przeszła dalej. To jest idealna postawa do szybowania, innej chyba nie ma. W takiej oto pozycji, przebyła kilkanaście ogonów, które dla większego, dorosłego smoka zapewne były by śmieszną odległością. Ale nie dla niej. Była pisklakiem, prawie adeptem, ale nadal jednak młodym pisklęciem. No ale do rzeczy. Potrafiła zawracać, potrafiła wzbijać się w powietrze, potrafiła także skręcać, więc nie potrzebowała tego ćwiczyć. Nie zamierzała więc ćwiczyć tego, co już umiała. Lilith miała większe ambicje, niż ćwiczenie w kółko tego samego i szlifowanie tych samych umiejętności. Postanowiła zacząć się wysilać. Na początek krótka rozgrzewka. Niech będą kółka, dwa połączone ze sobą. W pewnym momencie, rozłożyła jedno skrzydło, na całą szerokość, a drugie, po prostu, złożyła. Nie musiała nic robić, bo manewr, który wykonała, zrobił za nią całą resztę. Choć, trzeba przyznać, podziękowania należało się pędowi powietrza, który ją ładnie poprowadził. Wykonała lekki skręt w lewo po łuku – zaczynała od środka ósemki. Pamiętała o ogonie, który przerzuciła na drugą stronę, zachowując właściwą równowagę. Dokończyła, a raczej zamknęła, pierwsze koło, poprzez delikatny przechył na swoją lewą stronę, i poprzez niewielkie, wręcz niezauważalne korekty skrzydła. Zbliżywszy się do środka, skąd zaczynała zataczać koła, zmieniła ustawienie swoich skrzydeł. Zamierzała skręcić w prawo, więc automatycznie, lotem błyskawicy, złożyła lewe skrzydło, a prawe rozłożyła na całą szerokość i lekko go zadarła ku górze. W końcu musiała dokończyć drugie koło. I tu także, popracowała ciałem, aby zakończyć to co rozpoczęła. Wszystkie swoje ćwiczenia, to znaczy skręty, starała się wykonywać z pewną rodzaju gracją i płynnością. To teraz może jakaś akrobacja? Na przykład salto w powietrzu. To by było coś, tylko jak to wykonać. No, na pewno trzeba ruszyć do przodu, bo od samego machania skrzydłami, w górę i w dół, smok się nie rozpędzi. Ognista pochyliła się więc do przodu, zmieniając ustawienia skrzydeł na takie, które pozwoliły by jej ruszyć do przodu, i zaczęła energicznie machać narzędziami lotu. Do przodu i do tyłu. Zadarła skrzydła ku górze, formując ciało w łuk, w taki sposób, aby jeszcze bardziej się pochylić. Pierwsza cześć wykonana. Ale co dalej? Widok do góry łapami jest piękny, lecz smoczyca zaczęła w końcu odczuwać zawroty głowy, więc wróciła do poprzedniej pozycji, normalnej. Miała dość akrobacji, była też trochę zmęczona, więc postanowiła poćwiczyć jednak podstawy.
Leciała teraz spokojnie do przodu, przedzierając się przez powietrze. Skrzydłami machała możliwe jak najsilniej. Siłę miała wrodzoną, jak każdy ognisty, ale nie była ona na jakimś cudownym poziomie. Wcześniej czy później zawiedzie. Samiczka postanowiła przećwiczyć jeszcze skręcanie. Wygięła więc ciało w lewo, razem z głową. Łapy miała cały czas podkulone. Ogon mimowolnie ciągnął się za resztą ciała, wyginając się również w lewo. Lewe skrzydło obniżyła i złożyła do połowy, a prawe uniosła i rozpostarła na pełną rozpiętość. Wykonała zwrot o trzysta sześćdziesiąt stopni – czyli pełne kółko – i znowu leciała prosto. Tym razem w prawo. Wygięła ciało w coś na kształt łuku w tym kierunku, prawe skrzydło obniżając i składając do połowy, a lewe wyprostowała i uniosła. Chwilę po skręcie ogon na chwilę strzelił w lewo, by pomóc odzyskać cenną równowagę. Znowu wykonała pełne kółko. Co teraz? Postanowiła lecieć dalej już prosto, najszybciej jak zdoła. Ruszyła więc pędem przed siebie, przedzierając się przez warstwę grubego powietrza. Skrzydłami zagarniała powietrze za siebie, z możliwe jak najmocniejszą siłą, jaką mogła wyciągnąć ze swojego ciała. Zmrużyła nieco ślepia, bowiem powoli jej wysychały w wyniku prędkości jaką teraz osiągnęła. Powoli jednak zaczynała tracić siły, zaczęły ją opuszczać. Była zbyt zmęczona, by dalej lecieć, ale musiała jakoś dotrzeć do obozu. Zwolniła więc, lecąc już normalnie i skierowała się w stronę obozu Ognia, świecącego obecnie pustkami z powodu wojny.
Ailla była podekscytowana. Tatuś oznajmił jej, że znalazł dla niej Nauczyciela, który zechciał nauczyć ją tych kilku umiejętności, na które on sam nie miał czasu. Samiczka przywykła już dawno do tego, że nie powinna oczekiwać od rodzicieli dużej uwagi, gdyż ci byli zapracowani. Nauczyła się z tym żyć, chociaż czasami krnąbrne poczucie samotności dopadało tą małą, kiedy kolejny dzień mijał bez bliskiego towarzystwa. Chociaż ostatnio poznała piaskowofutrą Ważkę, która wydawała się bardzo miła, a do tego z chęcią z nią rozmawiała, odganiając nudę.
Ogarnęło ją jednak teraz dziwne uczucie, a miewała je dosyć często...
Wędrowała przez cały dzień, biegnąc ile sił w łapach, dopóki nie brakło jej tchu. Czasami jednak zwalniała, przechadzając się leniwym krokiem, chłonąc jasnymi ślepiami widoki, za którymi tęskniła. Tak, tęskniła, chociaż było to dziwne, śmieszne, skoro widziała to wszystko pierwszy raz swymi nowymi ślepiami. Zapewne nigdy nie uświadomiłaby sobie swej tęsknoty, gdyby ponownie nie ujrzała znajomych pagórków, opuszczonych siedlisk, rozległych lasów i jezior. To miejsce było idealnym do życia, tutaj pomimo domowej wojny Stad i niesnasek nadal miało się poczucie, iż jest to dom, miejsce do którego zawsze warto wracać. Nie rozumiała tego, ale własnie tak było.
Nie od razu zdała sobie sprawę, iż zaczęło zmierzchać. Ogniste Ślepię wisiało coraz niżej nad horyzontem, a im bliżej było zanurzenia się w ziemi, tym gorętsze pomarańczowe i czerwone barwy kładły się na firmament nieba. Ze wschodu dostrzec można już było soczysty granat nocy, usłany pierwszymi migotliwymi oczyma przodków, ale na zachodzie nadal jeszcze majaczyła jasność, mieszająca się z jasnym fioletem.
Samiczka uwielbiała tą porę, pomiędzy dniem a nocą, w tej chwili zawsze czuła, że wszystko jest możliwe, bo nawet po największych trudach dnia, przychodziła noc i czas odpoczynku. Chociaż nie dla niej.
Nie poddawaj si?rozpaczy.?ycie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marze?, jest tylko zupe?nie inne. Zatem, , b?d?cie wierni, id?cie.Atuty: Inteligentna Niezdarna Wojowniczka ~ Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakuj?cy ma dodatkowe +1 do ST; Nieugi?ta ~ Pod koniec walki, je?li smok mdleje z powodu otrzymanych ran, mo?e zada? swojemu przeciwnikowi cios, przed którym obrona jest niemo?liwa; Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybran? przez siebie akcj? raz na pojedynek, misj? czy polowanie
Sen to najważniejsza rzecz w ciągu dnia. Bez snu nie ma siły, którą potrzeba do walki...
To jeden z wielu powodów dla których mógł spać aż do tej pory. Poza tym w obecnym czasie nie miał nic większego do roboty.
Ale to się zmieni. Wyczuwał napiętą sytuację Cienia. Wiedział, że Uśmiech coś wymyśli, aby pozbawić ich śnieżny świat nudy. Śnieg spłynie krwią. Ale to za jakiś czas.
Wojny czy nie. Tereny wspólne pozwalały spotkać się z innymi stadami nawet jeśli były wojny.
No i proszę, Wielki smok z daleka wypatrzył dość małą istotę...
Był nieco zniesmaczony, liczył na jakiś ciekawy okaz samicy, albo może przynajmniej jakiegoś bojaźliwego samca.
No ale jeśli nie ma się tego co się lubi... i tak dalej...
Ailla jednak nie łatwo mogła go spostrzec. Podchodził do niej jak do zwierzyny łownej.
Dopiero gdy był za jej ogonem jakieś dwa ogony, wtedy przestał się skrywać i zaszurał mocno śniegiem, dając efekt, że po prostu wyrósł spod ziemi...
–Czemu wy- pisklęta, tak bardzo nie pilnujecie swoich stad, hm?– Mówił gardłowo, ale nie było w tym wrogości. Bo po co? Mógłby ją zjeść bez gryzienia...
No ale przecież nie dla tego tutaj się znaleźli.
Co do tych chęci to tak na prawdę nie miał ich ani trochę. Niemniej czasami trzeba i wyhodować sobie przyjaciół na przyszłość. To równie ważne jak umiejętności walki dla wojownika.
Ailla czekała cierpliwie, jednak mijał kolejny czas i zaczynało się robić coraz ciemniej i ciemniej, aż otoczył ją gęsty półmrok rozpraszany jedynie odbitym srebrzystym światłem migocącym pośród białego puchu. Korony drzew pozbawione listowia szumiały jednostajnie, a oddech samiczki coraz bardziej przypominał gęsty obłok, niż rzadką parę.
Westchnęła, rozglądając się i rozumiejąc, że nauczyciel nie przybędzie. Nie wiedziała dlaczego, ale równiez nie potrafiła pobłażać złamanym obietnicom.
Obietnica w dzisiejszych czasach nie znaczyła wiele, kiedyś, dawno temu, słowo miało swą wartość, ale nie dziś. I nie rozumiała, co było tego powodem. Powolna, acz postępująca degeneracja młodych pokoleń? Starych rodów było niewiele, a i tak nie niosły w sobie mądrości protoplastów.
Jednak nie tylko to straciło na swej wartości, ale i życie, cudze jak i własne, a także odczucie pewnego rodzaju obowiązku i chęci do przekazywania wiedzy antenatów.
Przymrużyła powieki, aż w końcu usłyszała zdradzieckie skrzypienie śniegu tuż za sobą. Uszy młodej smoczycy drgnęły i przylgnęły do czaszki.
Odwróciła się przodem do smoka, unosząc pysk, ale tym razem nie znać w niej było tego pisklęcego lęku, który można by w niej dostrzec jeszcze księżyc temu. Nie, ale była za to inna emocja, życzliwe zainteresowanie, spokój, aż w końcu jasne gadzie wargi rozciągnęły się odrobinę w uprzejmym uśmiechu.
Skłoniła delikatnie pysk przed samcem, oddając mu tym samym należny szacunek na wzgląd o wiek i rolę, jaką miał pełnić. Rosnąca zielono morska grzywa opadła zadziornie na lewy polik, kiedy podniosła głowę, a miękki głos samiczki rozbrzmiał:
– Naszą obroną jest nauka i wiedza, nauczycielu – morskie ślepia zamigotały leciutko psotliwie
– Dziękuję, że zgodziłeś się przekazać mi część swej wiedzy. Zwą mnie Aillą – dodała po chwili, układając dogoniej ramiona skrzydeł po bokach, patrzącw żółte ślepia samca.
Nie poddawaj si?rozpaczy.?ycie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marze?, jest tylko zupe?nie inne. Zatem, , b?d?cie wierni, id?cie.Atuty: Inteligentna Niezdarna Wojowniczka ~ Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakuj?cy ma dodatkowe +1 do ST; Nieugi?ta ~ Pod koniec walki, je?li smok mdleje z powodu otrzymanych ran, mo?e zada? swojemu przeciwnikowi cios, przed którym obrona jest niemo?liwa; Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybran? przez siebie akcj? raz na pojedynek, misj? czy polowanie
I pasowało mu to, że samica mówiła do niego "nauczycielu". Zna go teraz z wyglądu. Starczy na razie.
Zresztą nie przyszli tutaj, aby się bawić w imiona. One nic nie oznaczały. W jego przypadku- Był niby adeptem i tylko dlatego, że Uśmiech miał taki kaprys zasłaniając się jakimiś testami. On poznał smak walki zanim jego przodkowie byli w planach. Hah.
Ale to nie czas na takie rozmowy.
–A więc czego potrzebujesz, Aillo. Nie traćmy czasu... Jest zimno, a Ten nie zamierza marznąć dłużej niż po prostu musi...
Czekał na jej słowa nieco znudzony. Liczył jednak na bardziej żywą reakcje na jego nagłe pojawienie się.
Nie doczekał się go jednak ani w aurze, ani w życiu. Była dziwnie spokojna.
Coś o tym wiedział. Za małym ciałkiem być może kryło się coś więcej, niż skulona dusza, ledwie rozwinięta. On również do jakiegoś czasu jako pisklę był nieświadom, ale po kilku księżycach powracają wszystkie dawne zachowania.
Ale to też czysta teoria. Nigdy nie słyszał o tym, aby jakiś smok oprócz niego miał boską karę nad 'udręczoną' duszą.
Samiczka nie przysiadła na zadnich łapach, a chociaż zdawała się wręcz rozluźniona, nie była ignorantką. Okazywała samcowi należytą uwagę, chociaż on sam okazywał jej swą wzgardę własnym znudzeniem. Cóż, wiedziała, że nie jest Velum, nie posiadała jej krnąbrnego, ognistego temperamentu, mogła więc uchodzić za nudną, mogła to tez zaakceptować. Każdy był inny i mierzony był różną miarą.
Uśmiechnęła się raz jeszcze samymi kącikami gadzich warg, wyłapując charakterystyczny sposób mówienia samca. To było zastanawiające. Była ciekawa, czy mówi tak, iż faktycznie uważa się za... nie całkiem samego siebie, podchodzi lekko do sfery ciała, czy też to czysta gra względem obcych mu smoków, mająca na celu zarzucenie przynęty, tajemnicy, zaintrygowania. Znała już takie zachowania, pamiętała pouczenia Słowa Prawdy.
– Chciałabym poznać tajniki podkrada się do zwierzyny, tak abym jej nie spłoszyła w trakcie prób – odpowiedziała wesoło, przekrzywiając łebek.
Nie poddawaj si?rozpaczy.?ycie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marze?, jest tylko zupe?nie inne. Zatem, , b?d?cie wierni, id?cie.Atuty: Inteligentna Niezdarna Wojowniczka ~ Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakuj?cy ma dodatkowe +1 do ST; Nieugi?ta ~ Pod koniec walki, je?li smok mdleje z powodu otrzymanych ran, mo?e zada? swojemu przeciwnikowi cios, przed którym obrona jest niemo?liwa; Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybran? przez siebie akcj? raz na pojedynek, misj? czy polowanie
Wersje były dwie. Jedna, której jak do tej pory do końca nie odkrył nikt, mówiła właśnie o jego materialnym i niematerialnym ciele, które zostało uwięzione pod pewnymi względami na tym świecie. Jego dusza pamięta każde jego potknięcie i każdy błąd. Każdą zdradę której dopuścił się ktoś wobec niego...
Ale nie potrafił pamiętać rzeczy przyjemniejszych i przydatnych, takich jak umiejętności... Cała reszta była za to ulotnymi wspomnieniami, które od czasu do czasu widział, zamykając ślepia...
Wersja którą znają smoki mówiła o tym, że zwrot w trzeciej osobie do samego siebie to nic innego jak próba nie przedstawiania swojej osoby jako samolubną istotę.
Ja, ja. Ja chcę, ja szukam, ja pożądam.
Większość istot widziała w nim tylko tego 'złego'. Ile w tym racji? Ciężko określić. Najpierw na prawdę trzeba byłoby poznać samca...
Ale znów zbaczamy z obranych torów rozmowy przez którą się tu znaleźli...
I oczywiście zażenowanie mogło być odebrane w inny sposób, niż chciał ustalić. Nie nudziła go osoba, a sytuacja, a to różnica.
–Pora na to najlepsza. Jeśli nauczysz się tego na śniegu, to nauczysz się również po suchej ziemi... A teraz powiedz Temu co wiesz na ten temat. Zapewne Twój stary ojciec przekazał Ci nieco wiedzy na ten temat...
O dziwo smok lekko się uśmiechnął. Słyszał o Złudzeniu już sporo... Trochę miłych i niemiłych rzeczy. Zdziwił się, że akurat przywódca wyznaczył go na nauczyciela. W końcu nie znali się tak na prawdę.
Swoją drogą gdyby porwał młodą, pewnie by ktoś mu podziękował za uczynek. Mógłby ją też porwać w ogóle za granice stad. Wtedy na pewno ktoś się ucieszy. A tym kimś będzie sam Jaskiniowy oczywiście. Tutejsze smoki bały się wyjść poza barierę i to go śmieszyło. Mógłby nauczyć tą młodą ŻYĆ jak przystało na smoka, a nie siedzieć na zadzie tam, gdzie mu kazano...
Ale to tylko kolejna teoria.
Samiczka zastrzygła długaśnymi uszkami, słysząc głęboki tembr głosu potęznego samca, a dostrzegając na końcu wypowiedzi, iż jego gadzie wargi rozciągają się nieznacznie w uśmiechu, sama liliowa istotka odwzajemniła ów gest nieskrępowanie, uśmiechając się radośnie. Nosek zmarszczył się przy tym uroczo.
Zakołysała długim ogonem, zastanawiając się nad odpowiedzią.
– Rozmowy ze swym ojcem mogę policzyć na szponach u jednej łapy, ograniczają się do trzech – uściśliła rozbawionym, miękkim głosem.
Dobrze jednak, iż nie znała myśli złotookiego samca, zapewne jej radość stałaby się albo głębsza, albo przemieniłaby się w niepewność.
– Jednak obserwując zabawy młodych i piskląt, a także starszych, sądzę, że ważne jest właśnie przede wszystkim zachowanie jak najpoprawniejszej ciszy. Smoki skradające się przypadają tak jakoś śmiesznie do ziemi, niemal jak polujący żbik, stawiając ostrożnie łapy, przystając co jakiś czas, strosząc uszyska. Często też zauważam pewną prawidłowość, wiatr. To on rozsiewa naszą intensywną woń, a więc zapewne warto iść tak, aby ten wiatr nie kierował się ku ofierze – dodała, stukając jednym z zielonkawych szponów w wydęty polik.
Nie poddawaj si?rozpaczy.?ycie nie jest lepsze ani gorsze od naszych marze?, jest tylko zupe?nie inne. Zatem, , b?d?cie wierni, id?cie.Atuty: Inteligentna Niezdarna Wojowniczka ~ Kiedy smok jest atakowany fizycznie, atakuj?cy ma dodatkowe +1 do ST; Nieugi?ta ~ Pod koniec walki, je?li smok mdleje z powodu otrzymanych ran, mo?e zada? swojemu przeciwnikowi cios, przed którym obrona jest niemo?liwa; Wybraniec Bogów ~ Smok ma dodatkowy 1 sukces przy rzutach na dowolnie wybran? przez siebie akcj? raz na pojedynek, misj? czy polowanie
Młoda smoczyca biegała od drzewa, od polany do polany, do swojej jaskini wracając jedynie gdy zgłodniała. Nie jest dziwne więc, że dotarła aż tutaj. Rozglądała się wokół rozmarzona; świat wydawał się wspaniały. Cudowny. A przede wszystkim piękny. Jednak gdy natrafiła na dosyć wysokie sitowie, przystanęła. Co to? O co tu chodzi? O, i jezioro! Kolejne! Obeszła teren, zaciekawiona, co kryje. W końcu jednak usadowiła się na terenie, na którym rosła trawa i poddała się naturze. Wsłuchiwała się w odgłosy wydawane przez świat, wychwytywała różne zapachy, które jednak po sekundzie znów się ze sobą mieszały. Rozmarzona, zadarła łebek i spojrzała w niebo. Świat był piękny. Zamachała zamaszyście ogonem, wzbudzając w powietrze nieco ziemi i trawy.
Atuty: I Ostry węch– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte zmyśle węchu mają dodatkową kość. II Pamięć przodka– Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie).
Smok jeszcze nie był sprawnym lotnikiem, więc leciał dość nisko. Jednak akurat teraz leciał bardzo blisko ziemi, tak, że mógł łapą dotknąć sitowia. Duże skrzydła pozwalały mu szybować ale nagle wpadł- i to dosłownie- na małego pisklaka. Szczęście, bo złapał Skrę w łapy a nie się z nią zderzył. Nie zatrzymał się tylko wzbił wyżej, podniósł ją na poziom swojej głowy, trzymając mocno w łapach aby nie wypadła. Zatrzymał się w powietrzu i zapytał – Hej! Mogłem na ciebie wpaść, dobrze że cię złapałem a nie się zdeżyłem. Poczekaj chwilę-
Wylądował stawiając ją na początku na ziemi. Potem sam staną i zapytał – Mam nadzieję że się nie boisz, jak się nazywasz?
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....: ~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI ~ATUTY~ I-– II-– III-– IV-– V-– VI-–
Wystraszona nagłą zmianą otoczenia, wybałuszyła oczy i zesztywniała. Zacisnęła powieki i zaczęła machać na oślep przednimi łapami, nie bacząc na pazury. Poleciała w górę, czuła siłę wiatru. Ze strachem uchyliła powieki i to, co zobaczyła, pozbawiło ją mowy. Właściwie, gdyby właśnie mówiła, toby przestała. Albo gdyby stała, toby usiadła. Na jedno by wyszło. Znów zadarła łebek; nie mogła uwierzyć, że jest w powietrzu! To... To... Niesłychane! Zawładnęło nią wspaniałe uczucie, jakby radość, duma i inne pozytywne uczucia w jednym... Ale chwila. Przecież ona nie umie latać.
Skrzydła mocno przylegają do boków, jakby same był zaskoczone nagłą sytuacją. Po uważnym ich obejrzeniu, uświadomiła sobie, że ktoś ją trzyma, jakiś obcy smok. Wybałuszyła i tak już spore, pisklęce oczy. Co? Kto to? Zdezorientowana, pokiwała łebkiem na pierwszą wypowiedź smoka. Gdy postawił ją na ziemi, zakołysała się, jak to zwykle mają osoby w stanie głębokiego upojenia. Gdy wciąż nie mogła utrzymać równowagi, klapnęła na ziemię. I problem rozwiązany.
Ale pojawia się inny. Przyglądała się obcemu smokowi. Kim jest? Hmm... Czy to ważne? Nie wydaje jej się. Wygląda przyjaźnie, i chyba nic innego się nie liczy.
– Cześć! – zawołała. Uniosła głowę, spojrzała w górę, na nieznajomego. W końcu on był dużym dorosłym, ona małym pisklęciem. Różnica wzrostu była całkiem spora, przynajmniej dla niej.
– Jestem Skra. – Ożywiła się, otrzepawszy z tych wszystkich odczuć, które nagle się w niej zakłębiły.
Ciemny ogon śmignął w powietrzu za smoczycą, a ona sama żywo wpatrywała się w Płowego.
– A ty? Kim jesteś? – spytała. Zaraz potem pyszczek rozjaśnił ciekawski uśmiech, dostrzec można było niewielkie, białe kiełki.
Atuty: I Ostry węch– Wszystkie testy percepcji na polowaniu oparte zmyśle węchu mają dodatkową kość. II Pamięć przodka– Smok zna słabe punkty drapieżników, przez co ma -1 do ST do Ataków/Obron podczas walki z nimi (nie działa na Arenie).
Płowy widząc jak ta upada, podtrzymał ją łbem. Jak spotykał pisklaki stawał się zupełnie inny, troskliwy i opiekuńczy, zero stanowczości i same fory dla maluchów. Uśmiechnął się widząc ząbki małej Skry i pomógł jej wstać. Potem położył się na ziemi, na brzuchu, bo wiedział że młodym tak lepiej spogląda się na starsze smoki – Jestem Płowy Kolec, pochodzę ze stada Ognia i chcę być magiem. A co tutaj robisz, Skro, może cię jakaś ryba połknąć- mrugnął do niej dając znak, że tylko sobie żartuje.
:.....my nie widzimy:.....::.....my nie widzimy:.....: ~~~~~~~~My wciąż musimy dokonywać wyborów.
Zwierzę jedynie działa, jest.
My jesteśmy spętani, one wolne.
Zatem być ze zwierzęciem, to zaznać odrobiny
WOLNOŚCI ~ATUTY~ I-– II-– III-– IV-– V-– VI-–