OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Zgubił się. Tak, po prostu zgubił się gdzieś w dzikiej puszczy, na terenach wspólnych. Nawet nie wiedząc, że są one wspólne. Ale jakby się tak zastanowić, to Ujmujący nie wiedział nawet, gdzie się w ogóle znajdował od przekroczenia bariery. Jasne, brat coś tam wspominał, że to są jakieś stada. Wartkie, wrzące, wojujące? Coś na "w", na pewno. Ale co, tego naprawdę nie umiał sobie przypomnieć.Sapnął z niezadowoleniem, brnąc przez śnieg. Łeb miał nieco opuszczony, wpatrywał się w śnieg rozkopywany przez własne łapy z każdym kolejnym krokiem. A pewnym momencie, nie zauważając, przywalił łbem w jedno z gołych już drzew. Syknął cicho, czując ból. Położył uszy po sobie, kuląc się. Uniósł wzrok, patrząc z wyrzutem na drzewo. Jakim prawem stanęło mu na drodze? Westchnął ze zrezygnowaniem, zatrzymując się i obracając, aby po chwili runąć ciężko na śnieg, siadając wygodnie. Oparł się o pień winnego jego bólu drzewa, a z jego pięknego pyska wymsknęło się jeszcze kilka słów wiązanki przekleństw. Przesunął ogonem po śniegu, rozkładając lekko skrzydła. Przymknął ślepia.
No i co ma teraz począć? Zgubił się, nie wie gdzie jest, a w dodatku uderzył się jeszcze w łeb.