OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Symbol... pamięci? Rodziny? Chyba można było to tak nazwać. Veir próbowała się doszukać jakiegoś znaczenia w swym imieniu, czy raczej czego mogłoby być symbolem.~ Moja córka nazywała się Vesserana. "Hesserana" oznaczyło Kryształową Niedźwiedzicę, zamieniłam tylko pierwszą literę, gdy ją nazywałam. – Dodała po krótkiej chwili ciszy, jednak takie momenty milczenia w tej konwersacji nie dziwiły już żadną z nich. Na szczęście Veir nie postanowiła zejść na temat rodzaju: "Też masz jakieś pisklęta?". Mimo wszystko nie lubiła za bardzo o nich rozmawiać. Po prostu... chciała powiedzieć o tym imieniu.
Kapliczka szybko zaczęła przypominać dawną wersję siebie, ale to czasów świetności z pewnością nigdy nie wróci. Veir może usunęła porosty, ale nieco wyżarły kamień i nie tylko one. Jednak wyglądało to już jak coś, czego nie trzeba było się wstydzić.
~ Niebieski uzyskasz z rybich łusek, ale musisz je wcześniej rozgotować, żeby straciły swój zapach. – Ponownie wróciła myślami do wspomnień z przeszłości. Ten dzień... ten dzień bardzo źle na nią działał. Dużo bodźców wywołujących wspomnienia. Niekoniecznie złe. Po prostu ma obrazy czegoś, co już nigdy nie wróci, bo te osoby są martwe. Przypomniała sobie pewnego smoka, którego sama niegdyś pytała o niebieski kolor i jak uzyskać takowy barwnik. Westchnęła mimowolnie.
~ Granatowy uzyskasz ściemniając wcześniej opisany niebieski, odrobiną czarnego na przykład. Fioletowy, chyba najlepiej będzie z jagód. Jak teraz myślę, mogłabyś pokombinować, żeby i z tego wyszedł niebieski, mieszając ze sobą inne kolory. – Wytłumaczyła. Tak bardzo "naukowo", czy może bardziej, tak jak tłumaczyłby komuś nauczyciel. Bo przez większość życia była piastunką. Dlatego nigdy to z niej nie wyszło.
~ Uroboros oznacza wieczny cykl śmierci i odrodzenia, powtarzający się od zarania dziejów. – Powiedziała w którymś momencie, gdy jeszcze czyściła wyrzeźbiony przez siebie nieco wcześniej symbol. Nie chciała zanudzać ją swoją religią, dlatego jedynie napomknęła o jej fundamentalnej części.
Gdy Veir czekała na odpowiedź Arel, zrobiło się jej nieco duszno, możliwe, że odczuwała stres? Stres i wstyd. Dwa uczucia, które nie pojawiały się u niej przez te wszystkie księżyce. Czy to będą odosobnione przypadki? Zastanawiało ją, co musiało się zmienić w jej głowie, że doznawała takich rzeczy. Wiedziała czym jest stres czy wstyd. Z definicji. Dlatego to poznała.
Czy Arel nazwie ją barbarzyńcą? Szaloną fanatyczką? Powie, że pochodzi z kultu wariatów? Spodziewała się takiej odpowiedzi. Na szczęście taka się nie pojawiła.
~ Dziękuję. – Powiedziała w którymś momencie. Jakby kamień spadł z jej serca. To znaczy, nadal miała wrażenie, że te słowa pojawiły się w głowie Arel, ale przynajmniej nie były tak silne, by wypowiedzieć je na głos.
~ Jest wiele tradycji, których się wyrzekłam. Ale też wiele, które nadal kultywuję. Jak pogrzeby według tradycji Essyańskich, czy zawiązanie przymierza z przywódcą. Tak jak kiedyś z Wybrańcem, jarlem Horgifell, jako akt lojalności. – Odpowiedziała. Zaszła w niej ulga, jak po otrzymaniu pokuty od Wybrańca. Jeżeli zaś chodzi o tradycję związaną z przymierzem... nie zastosowała jej w przypadku Mahvran, ale było to zabiegiem celowym.
~ Rozumiem. Jeżeli znowu przegramy... możemy ponownie się spotkać, żeby porozmawiać. – Zaproponowała. Zgadzała się, że idealna metoda nie istniała. Procesja Pokuty działała tylko dlatego, że wierzyli w Wybrańca. Dla niego zrobiliby wszystko. Zaślepione owieczki, słuchające swego pasterza, który oddawał je na rzeź. A jednak w jego słowach czasami pojawiała się mądrość.
~ Myślę... myślę, że lepiej nie będzie. Dziękuję, Arel. – Spojrzała najpierw na kapliczkę, a potem na Miód. Dołożyła kilka świeczek na miejsce i mały kosmyk swojego futra, jako kolejne symbole pamięci. Spojrzała na smoczycę.
~ Masz ochotę na spacer po terenach wspólnych? By dokończyć rozmowę. – Zapytała na sam koniec. Przy okazji, musiała zdobyć nieco skał o dobrej jakości, których użyłaby do stworzenia mniejszej płaskorzeźby. Chciała jakoś odwzajemnić gest pomocy w czyszczeniu jej kapliczki, ale jeszcze nic nie zdradzała Miodowi.
Gorzki Miód