Strona 1 z 44

: 10 sty 2014, 19:33
autor: Moderator
U podnóża Błękitnej Skały rozciąga się soczyście zielony las mieszany i pomniejsze skały oraz głazy, skutecznie zatrzymujące wiatr. Pomiędzy roślinnością są niewielkie przestrzenie, których nie zajął jeszcze las po chudych latach, jakie niegdyś dotknęły te ziemie. Można się tam schronić przed wiatrem, a jednocześnie nasycać zmysły zapachem lasu przynoszonym przez leniwy zefir.

: 11 sty 2014, 14:44
autor: Uśmiech Szydercy.
Osłona Nocy

A: S: 4| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: M,W: 1| B,S,MA,MP,Śl,Skr,MO,L,Pł,Kż: 2| O: 5| A: 6
Atuty: Szczęściarz; Chytry Przeciwnik; Czempion; Wybraniec Bogów; Furia Niebios

Osłona burknęła coś pod nosem, jednak po chwili lekko wygięła szyję i usiadła sobie na zadnich łapach, uważnie obserwując samca.
– Cóż. Na początku się mówi ''mamy pokojowe zamiary'' a potem hops i Wolne stada nie będą już takie wolne. – Mruknęła, przeciągając się. Dobra, nie musi niczego wiedzieć. Dla niej w sumie to obojętne, byle by nikt jej się nie naprzykrzał. Cóż, wolała aby smoki były bardziej skore do nauk. Przez Noc nie gryzie...chyba.
– Jesteś Wojownikiem, opierającym się na sile. Powiedź mi zatem, co zrobisz jeśli otoczy Cię co najmniej 4 wrogów? Powiedzmy, że są to wilki. Czekają na Twój atak, ale wiedź że nie są one słabe. Co uczynisz? – Zapytała, patrząc na niego uważnie i czekając na odpowiedź.




Uśmiech Szydercy

A: S: 4 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 1
U: B,S,P,L,W,MO,MA,Kż,M: 1 | Skr,Śl: 2 | O,A,MP: 3
Atuty: chytry przeciwnik, tancerz

Szyderca zmrużył ślepia lekko znużony, rozumiejąc już, iż najwidoczniej smoczyca nieco starszej daty nie do końca jest dobra w wyczuwaniu sarkazmu i ironii. Cóż, nietrudno się dziwić. Najwyraźniej tutaj takie wynalazki docierają z opóźnieniem.
Kheldar zamrugał nieco zdziwiony, gdy smoczyca zadała mu pytania, jak młodemu i niedoświadczonemu uczniakowi. Najwyraźniej wywnioskowała, iż Szyderca przyszedł do niej po nauki. Cóż, pewnie jest przyzwyczajona, że "młodzież" przychodzi do niej tylko po to. Skoro sprawy już się tak potoczyły, miał zamiar skorzystać. Dawno nie walczył, przydałoby się rozgrzać nieco czarną łuskę.
– Silnie wzbijam się w powietrze machnięciem skrzydeł i uderzam mocnym słupem ognia w miejsce, w którym stałem. Ogień po zderzeniu z ziemią rozejdzie się promieniście, obejmując wszystkie otaczające mnie wilki – odparł stanowczo. Tak by zrobił, ba... robił tak wiele razy, jednak czekał ciekaw, czy Osłona miała w swym mniemaniu lepszą propozycję.



Osłona Nocy

A: S: 4| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: M,W: 1| B,S,MA,MP,Śl,Skr,MO,L,Pł,Kż: 2| O: 5| A: 6
Atuty: Szczęściarz; Chytry Przeciwnik; Czempion; Wybraniec Bogów; Furia Niebios

Smoczyca oblizała lekko wargi, zastanawiając się czy taką właśnie odpowiedź chciała usłyszeć. Uśmiechnęła się jednak lekko, by po chwili przekrzywić łeb w bok.
– Może być. Zawsze też można wezwać pomoc, niźli zachowywać się jak jakiś heros. – Burknęła, po czym wyciągnęła lekko swoje łapy do przodu. Następnie wstała, a jej masywny ogon leciał wprost w stronę młodego samca (jak dla Osłony). Celowała w lewy obok, pionowo. Zobaczymy, jak Szyderca sobie z tym poradzi. Nie musiała go ostrzegać, prawdziwy wojownik zawsze jest przygotowany na walkę...
Zmrużyła ślepia, uważnie go obserwując a po wykonaniu ataku, rzekła.
– Ja atakuję, Ty się bronisz i atakujesz mnie. I tak dalej...– Sprostowała, łącząc dwie nauki w jedną walkę.




Uśmiech Szydercy

A: S: 4 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 1
U: B,S,P,L,W,MO,MA,Kż,M: 1 | Skr,Śl: 2 | O,A,MP: 3
Atuty: chytry przeciwnik, tancerz

Słysząc propozycję Osłony, uśmiechnął się kpiąco. Prędzej by sczezł niż wezwał pomoc...
Ale miała rację w kolejnej kwestii. Prawdziwy Wojownik zawsze jest czujny i nigdy nie traci gotowości do obrony. A ten tu jest wyjątkowo podejrzliwy i ostrożny, do tego zawsze uważnie obserwuje otoczenie i rozmówce, dlatego był przygotowany. Widział jak napina mięśnie, a chwilę później ciężki ogon poleciał w jego stronę. Odskoczył gwałtownie w tył, wspomagając się machnięciem skrzydeł, i wylądował zgrabnie.
– Rozumiem. Sparing. – odparł, skinąwszy łbem. Poczuł w krwi ogień. Dawno nie walczył. I ukrył swe zaskoczenie faktem, iż tak stara i wcześniej powolna smoczyca umie się tak szybko poruszać. Ale to dobrze, bardzo dobrze. Szyderca lubi wyzwania.
Postanowił nie bawić się w delikatny wstęp. Zaszarżował prosto na Wojowniczkę, szczerząc kły. Wyglądało to, jak gdyby chciał zacisnąć je na jej krtani, lecz w ostatniej chwili pochylił łeb, wystawiając swe poroże i uderzeniem w łeb chcąc ją otumanić, a może i powalić?



Osłona Nocy

A: S: 4| W: 2| Z: 1| I: 1| P: 1| A: 2
U: M,W: 1| B,S,MA,MP,Śl,Skr,MO,L,Pł,Kż: 2| O: 5| A: 6
Atuty: Szczęściarz; Chytry Przeciwnik; Czempion; Wybraniec Bogów; Furia Niebios

Osłona wyszczerzyła się lekko, odsłaniając swoje ostre kły. W sumie jej także brakowało walki...tego uczucia....młodzi nie chcieli tego robić. Różnica wieku była zbyt duża, a Noc i tak nic by z tego nie miała. Taki już ten świat okrutny...
Smoczyca widząc, jak Szyderca odskakuje szybko w tył zmrużyła krwiste ślepia. Dobrze, bardzo dobrze. Nie czekała jednak dłużej, widząc jak samiec zamierza ją staranować. W pewnej chwili ugięła łapy, skrzydła przycisnęła do boków, ogon uniosła ku górze i poprawiła nieco łeb. Wtem skoczyła w bok, unikając szarży Cienistego.
Gdy obrona dobiegła końca, korzystając z tego, że samiec był nieco w tyle, zionęła w jego stronę szerokim strumieniem ognia. Zobaczymy, co teraz zrobi.



Uśmiech Szydercy


A: S: 4 | W: 1 | Z: 1 | I: 1 | P: 2 | A: 1
U: B,S,P,L,W,MO,MA,Kż,M: 1 | Skr,Śl: 2 | O,A,MP: 3
Atuty: chytry przeciwnik, tancerz

Cóż, Szyderca miał za nic różnicę wieku, ale najwyraźniej smoki z zewnątrz mają inną mentalność. Tam wiek nie grał roli, bo nieważne, ile masz lat, musisz umieć o siebie zadbać. Z pewnością Równinni nie mieliby oporów zostawić za sobą starego, niewydolnego smoka, który spowolniałby stado. A Szyderca widział, iż Osłona nadal byłaby w stanie spuścić mu niezły łomot, więc chętnie skorzysta z treningu. Nędza wymęczyła go, powinien wrócić do formy.
Usłyszał za sobą rodzący się w paszczy smoczycy słup Ognia. Zareagował instynktownie. Wybił się silnie tylnymi łapami, skacząc w bok, na drugą stronę Osłony, by niejako zasłonić się przed ogniem jej własnym ciałem. Korzystając, iż znajdował się blisko i nadal tyłem do niej, tym razem on wyprowadził atak ogonem. Nastroszył znajdujące się na nim kolce i zamachnął silnie, celując w bok smoczycy.

: 19 sty 2014, 19:11
autor: Błędny Ognik
Smo musial ednak poćwiczyć ostatnią umieętnośśc łowiecką jaką był kamuflaż.
Bez zbędnego owijania w bawełnę przeszedł do rzeczy. Nie miał ochoty zostać wojownikiem. Skrzywił się na tą myśl.
Przywołał do siebie maddarę i postanowił napoczątek pobawic się z nią. Skupił się wpełni i rozciągnął czystą maddarę na powierzchni swojego ciała. Całego. Niczym duga skóra tworzyła cieniutką otoczkę. Była obecna nawet pod skrzydłami i ogonem. Bu l w tym bardzo dokładny. Skupił się bardziej. Nie chciał się przecież udusić. Nie zapomniał o tym aby oslona przepuszczała powietrze, ale nie przewodziła jego własnego zapachu na zewnątrz. Chociaż jego oczy były przysłonięte osłonką doskonale widział, ponieważ naał e właściwości podobne do lustra weneckiego. Od tej strony widział wszystko z tamte strony nikt nie mógł go dostrzec.
Samiec spojrzał na biały śnieg. Na początek coś łatwego., Skupił się i pozwolił aby jego przezroczysta do tej pory maddara przybrała kolor mleka, biały. Dodał także kilka lekko niebieskich cętek które miały pozorować lód. Smok przestał się ruszać. Ale po chwili stwierdził, żewarto by było poćwiczyć jeszcze na innym przykładzie. Przypomniał sobie las wiosną. Dużo brązu. Jego ciało stało się w jednym momencie brązowe. Potem powoli domalowywał ciemniejsze płaty brązowego oraz szarego. Nie zabrakło też cętek które miały pozorować brzozę. Biały długi pas, z czarnymi poprzecznymi małymi paskami wymalował się na jego piersiach. Dodał jeszcz enieco małych zielonych plamek.
Teraz jesień. Na jego drugiej skórze pojawiły się plamy. Na początek pomarańczowe, dość spore ale bez przesady. Zaraz potem skupił się i nakazał maddarze zmienić się kolejną swoją cząstkę i przefarbował ją na kolor żółty nieco w odcieniu złotego. Teraz przyszła pora na jego ulubione brązy. Ich było najmniej, wyobraził sobie raczej piękną złotą jesień. Lekko uwypuklił każda z plam. Chciał aby wyglądało to tak jakby liście rzeczywiście były do niego przyklejone. Realizm przedwe wszystkim.
Następnie przyszła pora na lato. Równinę skąpaną w słońcu. Szybko oczyścił swoją osłonę z poprzednich kolorów i zaczłą „nakładać” na swoją magię pasy. Magia psłusznie wykonywała polecenia. Pasy były pionowe, koloru słomkowego. Pokrywały prawei w całości ego zielone łuski, samiec jednak pozostawił niewielkie prześwity aby zieloeń także się przebijała. Przecież słońce nie pali całej trawy latem. Tylko jej część. Potem spojrzał w niebo. Ba! Wzbił się w powietrze.
Miał szczęście bo dzwnym trafem widział nieco błękitu. Ustawił się tuz pod dziurą w chmurze i patrząc lekko do tyłu zaczął się do niej upodabniać.
Przybrał najpierw kolor niebieski. Jak niebo cudowny niemal leni błękit. Potem preyferyjne cześci swojego ciała zaczął malować” magią na biało. Powolutku nie spieszył się. Chciał oddać dokładnie to co ma za sobą.
W kamuflażu przecież cierpliwość i doładność były najważniejsze. Po ocenieniu swojej ptacy lądował na ziemi i odszedł w stronę terenów stada Cienia. Dziarskim krokiem. Na ceremonie na łowce.

: 02 lut 2014, 14:57
autor: Osłona Nocy
Osłona wiedziała, że Szyderca nie był zwykłym smokiem z równin. Czymś się wyróżniał, po chwili smoczyca potrząsnęła lekko łbem, nadstawiając swój ogon po czym sprawiła, by ogon Uśmiechu odbił się od jej twardej kości. Zadowolona uniosła łeb ku górze i uśmiechnęła się delikatnie. Walka była czymś niezwykłym...
Noc w końcu czuła, że na pewno wyjdzie jej to na dobre. Dalej jeszcze miała przewagę, lecz ile ona potrwa? Była stara...za kilka księżycy nie będzie już mogła walczyć...nigdy. Ta wizja przerażała Wojowniczkę, która tak panicznie nie chciała by to się stało. Co może być gorsze...powolna starość czy szybka śmierć?
Wielu może i widziało w tym granicę, Noc już nie.
Jej krwiste oczy uważnie obserwowały Cienistego. Czekając na kolejny atak...

: 08 lut 2014, 16:31
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca zmrużył ślepia czujnie, gdy Osłonie udało się prostym uderzeniem sparować jego atak. Odskoczył więc od niej, obracając się doń przodem i nie spuszczając zeń uważnego wzroku, a jego umysł pracował, by wymyślić, gdzie można zadać kolejny, precyzyjny atak.
Na razie nie ma co myśleć o śmierci, bo ten czarny samiec nie pozwoli jej zbyt szybko spocząć, a co najciekawsze, nie traktuje jej gorzej za sprawą jej wieku. Dla niego wiek nie ma znaczenia, co więcej, jest w stanie przyznać, że Osłona, jako smok stary, jest od niego lepsza.
Ruszył szybką szarżą prosto na smoczycę, a będąc tuż przed nią, zamachnął się i posłał jej w kierunku jej pyska obłok piachu, by ją oślepić. Wykorzystując ten fakt, jego pysk wystrzelił na długiej szyi w kierunku jej gardła, a kły zabłysnęły, by zacisnąć się na podgardlu.

: 15 lut 2014, 15:03
autor: Strasznik
Ciężko było znaleźć samotność na Terenach Wspólnych, ale czasami się to udawało. Zaklęta musiała dojść aż do Podnóża Błękitnej Skały, by móc trafić na miejsce niezasmoczone. Wbrew pozorom – nie było to zadanie łatwe. Głównie dlatego, że jej skrzydła były zniszczone i zdeformowane, przez co Czarodziejka Wody nie była w stanie latać. Drugim problemem był też wzrost samiczki, która po prostu musiała teraz wręcz przeskakiwać przez zaspy, by się w nich całkiem nie zanurzyć. W końcu trafiła tutaj – gdzie śniegu nie było dużo dzięki osłonie skał. Usiadła na ziemi i odetchnęła głęboko, wpatrując się w zamyśleniu na trenujące w oddali dwa smoki – chyba byli to Osłona Nocy i Uśmiech Szydercy, ale kto wie? W pewnej chwili poczuła... Głód. Tak, głód. No tak, nie jadła już jakiś czas. Przymknęła ślepia. Czy ma umrzeć z głodu?

: 20 lut 2014, 16:58
autor: Błędny Ognik
Aiden chyba usłyszał, że Zaklęciu kiszki marsza grają. A może po prostu jak zwykle ją śledził?
Przecież tak mu się nudziło. Mało kogo on nie śledzi. Czasem dłużej czasem krócej w zależności od dnia i zainteresowania danym smokiem.
Samice ze stada wody są... niezwykle milutkie. Dwa razy dały mu kamienie z czego był wielce zadowolony.
Samiec wylądował tuż przed Zaklęciem, oczywiście przed tym pikując w dół. Rozłożył swoje skrzydła podobne do tych jaskółczych... przynajmniej kształtem. Opadł na cztery łapy i złożył skrzydła.
– Witam. Czy jest może śliczna pani głodna? – zagadnął i zupełnie jakby czytał jej w myślach. Przed łapami smoczycy pojawiło się poćwiartowane mięso żubra. Dałby całego, ale... cóż były za chude. Te tereny... tereny wodnych stad były... do kitu.

: 21 lut 2014, 16:25
autor: Strasznik
Czarodziejka uniosła łepek i zobaczyła smoka. Nie był wcale taki duży – po wyglądzie można było go uznać za osobnika rasy drzewnej. Uśmiechnęła się lekko, a gdy pojawiło się przed nią mięso, po czym bez słowa zaczęła jeść. Widać było, że naprawdę chwile dzieliły ją od śmierci głodowej. Zaklęcie jadła jak wygłodzony przez brak zwierzyny wilk zimą. No cóż – zdarzało się. Smoczyca, gdy skończyła, spojrzała prosto w ślepia swojego wybawcy.
"Dziękuję. Jestem Niewypowiedziane Zaklęcie, a ty?"
Napisała runicznie w powietrzu. Runy te znane były wielu smokom Stada Cienia, chociaż jedna Adeptka nie znała ich wcale. A co z tym smokiem? Znał czy nie?

: 22 lut 2014, 0:14
autor: Błędny Ognik
Znał. Wiele podróżowali. Wiele się uczył. Nie koniecznie umiejętności które są cenione na tych terenach. Jedną z nich było kłamstwo. Odwzajemnił uśmiech, wyglądał na zupełnie naturalny i szczery.
– Przyjemność po mojej stronie. – powiedział, chociaż w duchu żałował, że nie zrobił czegoś co na pewno docenili by jego bracia, a mianowicie otrucie silnego maga z wrogiego stada. To przez wodę mają tak mało terenów... to przez nich musi się gnieździć w klatce. Dwa lasy? Jedno pasmo górskie i to nie całe ? To aż zabawne.,
– Niezwykle mi miło Niewypowiedziana! Moje imię to Śmiercionośny Mrok – skłamał bez mrugnięcia okiem. Patrząc prosto w jej oczy. Miał ochotę jeszcze dodać, że jest wojownikiem, ale... wojownicy nie karmią.
Nie miał ochoty na aż taką bezczelność. Samice szczególnie ze stada wody okazywały się niezwykle szczodre. Dwa razy kamienie szlachetne. Za konwersację. Wolał być miły.
– Widzę, że znasz pismo. To chyba rzadkie na tych terenach, prawda?– zapytał tak na prawdę zastanawiając się po co smoczyca marnuje czas i energię magiczną na pisanie śmiesznych znaków, zamiast otworzyć pysk i przemówić. Zaciekawił się.

: 22 lut 2014, 12:26
autor: Strasznik
Spojrzała na samca przeszywającym spojrzeniem białych ślepi. Nie, nie domyślała się, że smok kłamał.
"Mnie również jest miło, Śmiercionośny"
Napisała w powietrzu, a słysząc jego kolejne pytanie, poruszyła przecząco łbem.
"Używamy go tylko na Kurhanach, by uczcić umarłych. Ale ja jestem od wyklucia niema, więc wykorzystuję to pismo, by porozumiewać się ze smokami"
Czarodziejka wstała i dopiero teraz samiec mógł zauważyć, jak jest malutka. Czy naprawdę ktoś tak drobny mógł być zagrożeniem? Była nie większa niż świeżopasowany Adept.
"Dziwne... Że też macie wszyscy skrzydła"
Napisała, ale raczej odruchowo niż celowo. Raczej miała to tylko pomyśleć.

: 23 lut 2014, 21:09
autor: Błędny Ognik
Rozmiar nie miał znaczenia. Ostatnio pokonał go mniejszy od niego wojownik. Z resztą to nie ciałem walczyła smoczyca. Czuł bijącą od niej magię, aż delikatnie unosiły mu się łuski. Patrzył w białe oczyska, swoimi czarnymi oczyskami. Zabawne, cóż za kontrast. Kurhany. ha! Gdyby Cień miał kurhan byłby cały w napisach! Pewnie postawili by drugi! Przeciez tylu umarło. To co tutaj doszło to marne niedobitki, nic więcej.
Potęga Cienia przeminęła. Ale nie tęsknił za nią.
Pamiętał to wszystko jak przez mgłę, był bardzo bardzo mały. W pamięci pozostały jednak nadal krwawe rytuały których w dzieciństwie się bał.
W dzieciństwie dziś może by mu się spodobały. Zmienił się nieco.
– Czemuż Cię to dziwi ? Nie jesteśmy przecież PEŁNOKRWISTYMI równinnymi. – tak celowo, próbował samicę wprowadzić w błąd. Chciał pobudzić w niej świadomość, że oni i równinni to niemal jedno.
Z drobnymi różnicami. Z resztą ich czyny. Ta wojna zdaje się potwierdzać jego słowa. Żądza krwi... jest naturalna zarówno dla Cienia jak i Równin.

: 02 mar 2014, 16:15
autor: Osłona Nocy
Osłona widząc, co Szyderca zamierza, szybko napięła mięśnie i mlasnęła. Zauważyła jednak, jak rzuca ją piaskiem i celuje w jej krtań. Z jej gardła dobył się groźny, nie przyjemny dla ucha syk.
– Takie ataki najczęściej przydadzą Ci się tylko na polowaniach. Gdybyś zaatakował takim sposobem smoka na arenie...no cóż, uznali by to za bardzo nie honorowe. Poza tym mogłeś mi oszczędzić piachu w oczach, za kilkanaście księżyców dobrowolnie w nim wyląduję, ale na zawsze. – Mruknęła i roześmiała się. Dziwna była z niej smoczyca, kto normalny potrafi żartować z własnej śmierci? Hm...
W między czasie jednak, odskoczyła szybko. Może zręczna nie była, ale jej doświadczenie nieco ją wspomogło.
– Teraz zaatakuj mnie ogniem, kwasem lub lodem. Zależy czym ziejesz. – Poleciła krótko, czekając.

: 02 mar 2014, 23:46
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca wyszczerzył się szeroko, słysząc komentarz Osłony dotyczący piachu. Takie czarne poczucie humoru było jak najbardziej w jego stylu, parsknął więc gardłowym śmiechem.
– Droga Osłono, ja nie dbam o honor. Jestem równinnym, nie pamiętasz? – oznajmił kpiąco. Mógł atakować od tyłu, z zaskoczenia. Mógł kłamać, stosować zmyłki, rzucać piach do ślepi. Byleby wygrać. Środki nie grają roli. Liczy się efekt.
Słysząc polecenia, zmrużył ślepia i zastanowił się przez chwilę. A potem przyjął odpowiednią pozę, wybił się silnie z łap i skoczył wysoko ku smoczycy. Będąc w górze, zionął wąskim, ale silnym słupem ognia w stronę jej pyska. Trudniej bezie uciec jej przed ogniem lecącym z góry.

: 07 mar 2014, 18:54
autor: Osłona Nocy
Noc podeszła do samca, mrużąc oczy. Warknęła lekko, ukazując swoje kły po czym machnęła ogonem na boki.
– A ja jestem doświadczoną wojowniczką, która jednym ruchem łapy może przyprawić Ciebie o śmierć Szyderco. – Rzuciła gardłowym głosem, po czym wyprostowała się. Niestety kiedy Uśmiech przystąpił do ataku, z jego gardzieli wydobył się mały płomień, który nie doleciał do Osłony.
– Musisz uważać, aby się nie zakrztusić. Pysk szeroko otwarty, wdech. A nie tak szybko chop siup do góry i gotowe, gdyż sam sobie możesz zranić. Jeszcze raz. – Nakazała poważnym tonem, czekając aż Wojownik na nowo podejdzie do polecenia.

: 09 mar 2014, 0:28
autor: Uśmiech Szydercy.
Szyderca wykrzywił pysk w rozbawieniu, gdy usłyszał o "jednym ruchu łapy, który może go zabić". Miał inne zdanie na ten temat, jednak nie zamierzał drążyć tematu, woląc skupić się na lekcji, która na pewno mu się przyda.
Wysłuchał instrukcji Osłony, po czym skinął łbem. Ponownie wzbił się w powietrze silnym machnięciem skrzydeł, chcąc znaleźć się wyżej, nad smoczycą. Wziął głęboki wdech, pozwalając, by oddech wypełnił całe jego płuca. Poczuł, jak gruczoł produkujący gaz zaczyna działać i wypuścił powietrze, które wylatując z jego paszczy zapłonęło. Słup ognia poszybował silnie ku Wojowniczce Ognia.