OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Tofi potwierdziła jego przypuszczenia. Widocznie nikt nie powiedział jej o tym jak zmienia się świat podczas przebiegu pór. Widocznie jemu przyjdzie jej to wytłumaczyć.– Liście nie są wieczne. Gdy zaczyna się robić chłodniej – obumierają. Zmieniają kolory na ciepłe i po jakimś czasie opadają same na ziemię. Pomarańczowe, czerwone i żółte. Czasami mogą mieć kropki. Zimą, gdy na ziemi leży śnieg, drzewa są zazwyczaj całkiem pozbawione liści, poza tymi które mają igły. Te się nie zmieniają. Za to gdy przychodzi wiosna, pojawiają się nowe, jasno-zielone listki. – Samiec starał się wytłumaczyć opisowo Tofi cykl życia drzew. Być może rodzice zapomnieli wytłumaczyć tego konceptu, jako że było to możliwe. Mogli po prostu zapomnieć że Tofi nie będzie miała jak tego sama doświadczyć. Przynajmniej nie aspektów wizualnych. W sumie smoki były tak przyzwyczajone do postrzegania świata przez oczy, nie myślały nawet co mogłoby im umknąć bez tego zmysłu.
Gdy ta kwestia została chyba wyjaśniona, Światło skupił się obserwacji tworu córki Błysku. Podobnie jak poprzednim razem: grubość, elastyczność, ciężar i zapach zdawały się całkiem dobrze odwzorowywać naturalny liść. Nic zaskakującego tym razem tutaj, ale efekt dość dobry. Co jeżeli chodzi o wygląd? Kształt był sporą poprawą, praktycznie idealnie odwzorowując prawdziwy liść. Tofi uwzględniła nawet drobne nadgryzione dziurki. Miał sieć żyłek i ogonek. Jeżeli chodzi o kolor, nadal niestety było coś nie tak. Oceniając ten fakt, Światło zauważył w czym mógł być problem. Tofi zdawała się w stanie zobaczyć kształt i detale z wizji którą jej dał, jednak najwidoczniej nie była wstanie rozróżnić kolorów. Prawdą było że nie był to pierwszy raz kiedy się spotkał z czymś podobnym.
– Powiem że jest o wiele lepiej. Bardzo dobrze powtórzyłaś kształt, teksturę i mniejsze szczegóły budowy liścia. Chociaż kolor nadal nie do końca się zgadza, chociaż jest bliższy niż poprzedni. – Światło Głębin w końcu wydał krótką ocenę, mówiąc z pełną szczerością. Za to Tofi zdecydowała się podzielić swoimi myślami. Doceniał to. Dawało mu to wgląd w jej sposób myślenia i ułatwiało wyłapanie problemów oraz znalezienie rozwiązań. – Tofi...myślisz że to zasadniczo różni się czymkolwiek od tego jakbyś miała wzrok? Myślę że spojrzałabyś na jakiś liść w okolicy i powtórzyła. Tak po prostu robimy, powielamy rzeczy z naszego otoczenia, czasami je trochę zmieniając gdy jest potrzeba. Stworzenie czegoś nowego...jest możliwe. Ale robi się to tylko by osiągnąć konkretny cel. Ponieważ jest to o wiele trudniejsze. – Zdecydowanie nie wymagał od uczennicy by była w stanie stworzyć twór nie wzorowany bezpośrednio na czymś. Mogła potem eksperymentować, ale na początek po prostu najlepiej było ćwiczyć na imitacjach.
Gdy Światło skończył, zastanowił się nad czymś przez chwilę. – Co do koloru...nie jestem pewien czy twój umysł tak samo postrzega kolory jak mój. To może być powód. Spotkałem już kiedyś samicę która widziała wszystko w kolorze szarym, odróżniając jedynie odcienie. – Światło Głębi przyznał, wracając myślami do spotkania z smoczycą z Wody. Chociaż Tofi w przeciwieństwie do niej wydawała się rozróżniać przynajmniej część kolorów. Niestety, nie widział w tym przypadku jak mogłaby rozwiązać ten problem, poza sondą umożliwiającą jej widzenie pełnej skali kolorów. Będzie musiała po prostu nad tym pracować. – Na szczęście kolor bywa istotny tylko w bardzo specyficznych sytuacjach.
Niestety tak już było, jeżeli ktoś chciał rzeczywiście mieć dobry użytek z maddary, musiał się sporo nauczyć. Nie była to tak naprawdę łatwa dziedzina. Jednak była także na tyle elastyczna, że ograniczenia prawie że nie istniały. Wszystko naprawdę zależało od smoka i jego pomysłowości.
Światło trochę skrzywił się na pesymizm samiczki. Czy naprawdę 'Zmiażdżył jej oczekiwania'? Sztuka władania maddarą pewnie okazała się o wiele bardziej skomplikowana niż przypuszczała, ale czy ktokolwiek powiedział że to czego oczekiwała było całkowicie poza zasięgiem?
– To że coś jest skomplikowane, nie oznacza wcale że nie jest możliwe. Masz wiele czasu przed sobą, Tofi. Nawet jeżeli te rozwiązanie byłoby poza zasięgiem, to nadal masz szanse znaleźć inne, które być może spełni twoje oczekiwania... – W sytuacji jakiej była Tofi, porzucenie nadziei i poddanie się było najgorszym co mogła zrobić. Każdy smok był kształtowany przez innych wokół niego. To że Światło nie miał na tą chwilę lepszego rozwiązania, nie znaczyło że lepsze nie istniało.
Skarabeusz wziął głęboki oddech, próbując prześledzić o czym powinien jeszcze powiedzieć.
– Gdy teraz potrafisz stworzyć fizyczny twór, jest kolejna ważna rzecz. Jak mówiłem, rzeczy stworzone z pomocą maddary istnieją tylko tymczasowo, ale można nadal wpłynąć nimi na coś innego. Chciałbym żebyś spróbowała to zrobić. – Światło nawiązał do tego co tłumaczył Tofi wcześniej. Następnie przelał maddarę i dwie pionowo-stojące, cienkie gałązki wystające z ziemi, między którymi rozłożona była delikatna pajęczyna. Twór pojawił się bezpośrednio bez Tofi, by nie musiała go na ślepo szukać. – Przed tobą teraz znajduje się niewielka pajęczyna. Bezpośrednio na wprost od ciebie. Chciałbym żebyś stworzyła coś by zebrać i usunąć tą pajęczynę z tych gałęzi. – Światło przysiadł, dając ogólnie wolność córce Błysku względem co chciała wykorzystać. – Jeżeli nie lubisz pająków, nie martw się. Nie ma tu żadnego. – Światło dodał po chwili, mając świadomość że niektóre smoki czuły dyskomfort w otoczeniu tych stworzonek...nawet jeżeli większość nie była w stanie ich skrzywdzić.