Strona 1 z 2

Nadanie tytułów 16

: 19 kwie 2024, 14:13
autor: Strażnik Gwiazd
Odzwyczaił się już od prowadzenia zgromadzeń, choć na całe szczęście, nigdy nie łudził się, że był do tego tworzony. Jeśli potrafił zmusić się do tego wcześniej, bez znaczenia w jakim stanie był teraz.

Z maleńką, trójnogą sarną na grzbiecie, zawędrował na Skały i tam rozsiadł się wygodnie. Medytował chwilę, wymyślając potencjalny przebieg spotkania, żeby nastroić myśli. Zawsze wyobrażał sobie najgorszy scenariusz, tak na wszelki wypadek, żeby nic nie mogło wytrącić go z równowagi.
Gdy czuł, że ma dosyć, bo w pełni gotów nie byłby nigdy, pozwolił ssakowi ułożyć się obok niego i osłonił go prawym skrzydłem, by odgrodzić go od zbyt ciekawskich oczu.

Mentalną wiadomość posłał w przestrzeń późnym popołudniem, gdy słońce nie raziło już, ale wciąż utrzymywało się na niebie. On sam natomiast czekał, w spiętej, choć nie tak prezentacyjnej pozycji jak zazwyczaj. Ot po prostu chciał wyglądać schludnie, ale nie miał siły na przesadę.
Smoki które go nie znały, usłyszały poważny, choć gładki głos, przekazujący iż na Skałach Pokoju oczekuje na nich nagroda.



Wstępnie 48h na zebranie się. Chciałabym w miarę szybko nadać wszystkie tytuły.

Nadanie tytułów

: 19 kwie 2024, 14:45
autor: Powroty Słońca
Stawiła się wkrótce na Skałach Pokoju – wezwanie od proroka było tego rodzaju... zaskoczeniem, że miałaby ochotę przyjść nawet w sytuacji, gdy nie spodziewała się otrzymać żadnych tytułów. A teraz – cóż, to nie tak, że miała pewność, ale od ostatniej tego rodzaju wieści od bogów minęło tyle księżyców... Z drugiej strony, wypadało, by się stawiła tak czy tak. Jako przywódca.
Wylądowała więc nieopodal i podeszła na uprzejmy, widowniowy dystans do proroka, posyłając mu uprzejmy uśmiech.
Witaj, Strażniku – odezwała się – być może bez potrzeby, ale czuła się... na swój sposób zobowiązana pokazać, że uporała się zarówno z pośmiertnym kalectwem, jak i klątwą duszka, o których mu opowiedziała przy ostatnim spotkaniu.

Nadanie tytułów

: 19 kwie 2024, 15:04
autor: Urna Cieni
  • Odseparowanie się od stada miało dla niej pewien efekt uboczny.
    Czuła się obrzydliwie osamotniona.
    Nawet te chore iluzje braterstwa, ich żałosne imitacje podczas ceremonii i innych spotkań – jakkolwiek wypełniały gigantyczną pustkę po tylu stratach. Ale teraz, gdy na Mgły potrafiła patrzeć tylko z obrzydzeniem, zdała sobie sprawę, że z wyjątkiem Quaza nie miała już w życiu absolutnie nikogo – bowiem nadzieję na to, że Yrasvellai powróci, straciła już dawno.

    Może właśnie dlatego zwróciła uwagę na sylwetki zbierające się nad Skałami Pokoju. Może właśnie dlatego skierowała się w tamtym kierunku, mimo, że od dawien dawna nie miała już żadnych osiągnięć ani nic do odebrania.
    Może po prostu była stęskniona jak młoda, tępa idiotka, a nie zamierzała już przejmować się jakimikolwiek opiniami. Ani tym, że jej obecność, i to w sposób, w jaki ją ukazała, mogła być krzywdząca dla jej... Życiowego towarzysza podróży.
    Zaszła zbiorowisko od tyłu, wyłaniając się zza brązowołuskiego, szorstkiego grzbietu proroka. Za nią, stale chwiejnie obijając się o długi ogon kuśtykał młody, melanistyczny samczyk sarny o pustych, białych oczach. Ślepiec był w całości uzależniony od obecności i ciepła innego ciała. A że to ją z tym kojarzył, nie opuszczał jej na krok, jeżeli nie musiał.

    Powroty Słońca powitała wyłącznie lekkim skinieniem łba, po czym z absolutną nonszalancją i bez wahania położyła się w odległości zaledwie połowy ogona za samcem, pozwalając czarnemu sarnięciu oprzeć się o jej częściowo skryte skrzydłem udo.
    I nic więcej.
    Po prostu nie chciała być sama.


    Strażnik Gwiazd.

Nadanie tytułów

: 19 kwie 2024, 15:06
autor: Wyśnione Szczęście
Przywykła do wezwań Sennah na tyle, że odruchowo skrzydła skierowały ją ku Dzikiej Puszczy. Na szczęście szybko się zorientowała o swojej pomyłce. Z oczywistych względów musiała zabrać ze sobą Eynell, ale ta znowuż tylko spała. Może to lepiej. Pewnie wrócą do domu, zanim zdąży się obudzić. A poza tym pewnie usnęłaby z nudy wkrótce po ocknięciu się podczas spotkania.

Wylądowała nieopodal Arel, której posłała lekki uśmiech. Proroka powitała skinięciem głowy. Tak rzadko go widywała odkąd przybyła do Wolnych (a wszak mieszkała tu już bardzo długo!), że momentalnie zapomniała na kogo patrzy.

Usiadła w dogodnym miejscu, kołysząc delikatnie tobołek uwieszony na jej szyi. Owinęła małą w kokonie skór, by nie zmarzła, ani nie wypadła. Chociaż to drugie było mało prawdopodobne.

Nadanie tytułów 16

: 19 kwie 2024, 16:15
autor: Pąk Róży
O, wezwanie? No cóż, chyba jego pierwsza taka wiadomość i to od Proroka. Szkoda, że tamto ich spotkanie wisi jeszcze niedokończone. Przyleciał na miejsce i usiadł sobie gdzieś z boku, trochę zachodząc w głowę, czym takim się odznaczył, że go wezwano. Może co najwyżej kiwnął łbem Bealyn, ale wolał się nie zbliżać, wyglądała jakby była czymś zajęta. No i i tak usiadła przy kimś innym.

Nadanie tytułów 16

: 19 kwie 2024, 16:37
autor: Strażnik Gwiazd
/samo angstowanie do siebie

Denerwujące, że nie mógł przestać wciąż wypatrywać u smoków przyjaznych, bądź przynajmniej kulturalnych gestów. Po wszystkim co się wydarzyło chciał sądzić, że są mu obojętne, ale raz za razem przekonywał się że to nie prawda, jakby już nic w życiu nie miało wartości, poza powierzchowną uprzejmością.
Nie wiedział co siedzi w umyśle Powrotów Słońca i zapewne dawniej mocniej zaprzątałby sobie tym głowę, ale jej postępowanie wobec niego, nie było mu obojętne. Z tego samego względu zatem, proste powitanie sprawiło, że z niezauważalną nerwowością wessał powietrze.
Trema? Naprawdę?
Nie uśmiechnął się, co w jego przypadku oczywiste, ale wyraźnie kiwnął przywódczyni łbem.
Może to kwestia tego, że ją traktował inaczej. Była drobną reprezentacją jego ewolucji psychicznej. Nie koniecznie lepszej, bo na swój sposób nakładając siebie na jej obraz, odbierał jej podmiotowość, ale tym samym bardziej zależało mu na koncepcie jej osoby.
Sarna spojrzała na niego spod skrzydła.
Nie pomyślała, że plutł brednie, bo nic z jego słownych myśli nie rozumiała, ale gdy kątem oka spojrzał na jej ciemne zwierciadełka, uznał że zapewne ma go za idiotę.
Prawda Gezim. To prawda.

Niedługo potem przybyła Infamia.
Nie miała tytułów, ani wezwania, a mimo to przylazła na spotkanie i zatrzymała, nie, ułożyła się niedaleko, jak gdyby nigdy nic.
Więc...
Co...?
Odwrócił się za siebie, by rzucić samicy coś między pytającym, a karcącym spojrzeniem. Nie utrzymał go jednak długo, więc może nie zdążyła zwrócić uwagi.
Co on miał z tym zrobić? Zmienić pozycję? Przecież nikt nigdy nie siedział za nim. Tak kompletnie nie wypadało, ba, brzmiało wręcz jak groźba.
Jej mowa ciała oczywiście temu zaprzeczała, ale przecież była magiem, zabijać to ona mogła i wpół śnie.
Tę narrację w jakiś sposób podważała sarna u jej boku, ale to nie czyniło sytuacji lepszą! Dlaczego Mglista z niepełnosprawnym kozłem kładzie się za prorokiem mającym pod opieką trójnogą kozę?
Przynajmniej w tej kwestii mógł Mahvran podziękować – wiedział że jego paranoja, mimo że uśpiona przez ostatnie kilkanaście księżyców, tak naprawdę miała się świetnie, gotowa wypłynąć na wierzch, gdy naprawdę jej potrzebował. Teraz na przykład.

Zmiana pozycji byłaby łatwa. Ot wstaje, komunikując w ten sposób Powrotom, czy wkraczającej właśnie na Skały Ziemistej, że separuje się od tego nieuprzejmego postępowania.
Tylko czy chciał?
Na litość boską. Na co było mu to dramatyczne, semi pożegnanie, jeśli teraz byle iskierka atencji z jej strony, wywoływała w nim taki wewnętrzny konflikt. Pieprzona prowokatorka. Czemu sama nie przejmuje się konsekwencjami? Czemu myśli tylko o sobie? Co jeśli w ten sposób utworzy regułę, przez którą smoki uznają, że mogą go sobie lekceważyć? Co jeśli będzie zwracał uwagę wszystkim, tylko nie jej. Jakby go wyglądało???
Nie chciał dramatycznie zwiększać odległości, ale wolał mieć ogląd na jej sylwetkę, bez konieczności kompletnego odwracania łba. Ale co jeśli zmiana siedziska zainsynuujee że jest słaby? Przychodzi sobie taki ktokolwiek i siadając mu za grzbietem dyktuje gdzie jest jego miejsce?
Więc co, powinien zwrócić ją skrytykować?
Przecież jej nie wygoni. Nie zmusi do odejścia.

Przymknął ślepia na moment I odetchnął do samego siebie, żeby odzyskać równowagę. Dobrze, bez znaczenia. Każdego w takiej sytuacji powinien po prostu zignorować. Był dość czujny i wprawiony w walce, żeby usłyszeć ruch, czy wyczuć obecność formującej się magii. Czy nie to, całe życie temu ćwiczył z Kaltarelem? Jeśli nie zamierzali darzyć go szacunkiem, przecież to ich sprawa. Nie byłby to pierwszy, czy ostatni raz.
Odchrząknął do samego siebie, a potem rzucił okiem na kolejnego Ziemistego, by w razie czego kiwnąć mu łbem.
Tyle nerwów o nic.

Nadanie tytułów 16

: 20 kwie 2024, 10:13
autor: Drobna Łuska
Wybudziła się nagle. Miała dziwny sen o wielkim ślimaku, który kazał jej kąpać oczy w rzece w zamian za marchewkę. Zacisnęła mocno powieki. Ślepka trochę ją piekły, mimo że do tak pokręconej sytuacji nigdy nie doszło. Przekręciła się w kołysanym tobołku, tak, aby móc w końcu wyściubić nos na świeże powietrzę, a następnie całą rozczochraną głowę.

Światło dnia poraziło ją nieprzyjemnie. Zmrużyła oczka w cienkie szparki. Mlasnęła ozorem. Często budziła się w jakichś dziwnych miejscach, w którym często były dziwne smoki. Podobnie zresztą jak teraz. Przyzwyczaiła się do tego. Było to... normalne. Tak, normalne.

Westchnęła dramatycznie, rozglądając się na boki. Najpierw zwróciła uwagę na siedzącego z przodu brązowego smoka, a później na siedzącą obok brązową smoczycę. Dopiero kiedy pociągnęła nosem, zorientowała się, że zapachy nie były takie, jak zawsze, a dziwne i zgoła nieznajome.

Mimo wszystko, miała w tym momencie swoją pierwszą styczność z cząstką stada Mgieł oraz Słońca.

Nadanie tytułów 16

: 20 kwie 2024, 12:05
autor: Rytm Wydm
Rytm od razu ucieszył się słysząc w głowie głos osoby, którego już dawno nie słyszał! Poleciał w stronę Skał Pokoju trochę po Arel, widząc ją w sumie cały czas daleko przed sobą na horyzoncie, zmierzającą w tę samą stronę. Po dotarciu wylądował niedaleko zgromadzenia i energicznym krokiem przydreptał bliżej, witając się ze wszystkimi ogólnie machnięciem swego prawego skrzydła, a z Arel i Wyśnionym trochę dłuższym kontaktem wzrokowym i wesołym machnięciem ogona. Potem jednak spojrzał na Proroka...
– Strażnik! Cześć. – podskoczył nawet przednimi łapkami korzystając z tego, że zgromadzenie jeszcze nie liczyło zbyt wielu smoków – Miło cię znów widzieć. Już się bałem, że cię nigdy nie zobaczę. – powiedział, patrząc się jeszcze chwilę na niego. Usiadł sobie nieopodal (ale nie za blisko!!) Arel, czekając na rozwój wydarzeń i patrząc z tą swą neutralną miną na pierwszy raz widziane smoki. Rety, tyle tu futra... Już mu się zaczęła lać woda z nozdrzy.

Nadanie tytułów 16

: 20 kwie 2024, 12:38
autor: Spijający Barwy
Wezwanie? I to nie od Sennah? To go trochę zdziwiło, bo do tej pory był zapraszany jedynie pod pomnik bogini. Na Skały Pokoju nie zdarzyło mu się nigdy zawędrować, dlatego ta wyprawa była dla niego pewną nowością. Prędko zebrał się więc z groty, żeby przybyć na miejsce. Jego sylwetka całkiem szybko zamigotała na horyzoncie, a on zorientował się, że przed nim zdążyło już przybyć całkiem sporo smoków! Zgromadzenie zdawało się być liczne, a pewnie i tak wciąż nie przyszli wszyscy odznaczeni! Ale to nic. Im ich było więcej, tym lepiej! Wylądował więc niezgrabnie, rozglądając się po okolicy. Oho! Widział niemal same znane pyski! Przywitał się więc ze wszystkimi radośnie, po czym przysiadł przy Kairakim. Mrugnął wesoło do swojego prawie-przyjaciela, po czym sięgnął łapą do szyi, żeby pogłaskać owiniętą wokół niego Talhę. No! Pewnie jeszcze trochę tu posiedzą, więc przyglądał się przybywającym. Mhm! To mu musiało wystarczyć za rozrywkę!

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 2:55
autor: Czarci Pomiot
To było aż nietypowe, że raczyła się pojawić tutaj tak szybko. Wylądowała tuż obok niewielkiego zbiegowiska, spojrzeniem omiatając wszystkich zebranych. Szukała swoich, rzecz jasna, jakiejś znajomej, mglistej mordy, ale wyglądało na to, że była tu sama. Nie licząc Chimerycznej, choć ślepia Czart ani na moment nie zaszczyciły jej pokładającej się za drzewnym sylwetki – po niektórych śmierć przychodziła zdecydowanie za wolno, więc może to powinnością żywych było podarowanie im śmierci za życia? W jej oczach była już martwym, zarobaczonym ścierwem.
Była zatem pierwszą z Mgieł, a że spoufalanie się z obcymi nie było na jej liście priorytetów, to usadowiła się tam, gdzie wcześniej wylądowała. Mogła jedynie przypatrywać się nadchodzącym, w nadziei, że ktoś znajomy w końcu do niej dołączy.

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 3:48
autor: Pieśń Feniksa
Niedługo po Czart pojawiła się Hekate. Wyjątkowo jak na siebie nie była nawet spóźniona, zazwyczaj pojawiała się jako ostatnia, a podczas oblężenia Rathen przeszlo jej przez myśl, że nawet na własny pogrzeb się spóźni.
Wylądowała wokół zebranych witając uśmiechem Obejmującego, kiwając głową Rytmowi i podchodząc do Pomiot. Trzymała się swojego stada, co nie było niczym niezwykłym. Zawiesiła powątpiewające spojrzenie na Mahvran, będąc w ciszy zaskoczona jej obecnością. A więc staruszka wciąż dychała i kręciła się po ich krainach. Szkoda. Hekate nie była zawistnym typem, lecz wobec byłej przywódczyni miała mocno mieszane uczucia.
– Znasz tu kogoś? – spytała ciekawsko Pomiot, będąc bardziej ciekawa czy sześciołapa gąsienica miała jakiekolwiek znajomości poza Mgłami.

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 10:52
autor: Gwiezdny Tropiciel
Valnar przyleciał niedługo po swojej siostrze. Tak naprawdę leciał za nią w pewnej odległości. Praktycznie nigdy nie pojawiał się na terenach wspólnych i posiadał tylko bardzo ogólną wiedzę na temat tego co gdzie się tam znajdowało. Dość by na wszeeelki wypadek mógł zorientować się co do swojego położenia po znakach terenowych.
Wylądował gdzie kompletnie na obrzeżach, z dala od wszystkich ale najbliżej swojego stada. Szybkim krokiem podszedł do Hekate i Pomiot i usiadł obok w nich w milczeniu patrząc na różne, obce mu smoki z różnych stad. Dopiero po chwili dostrzegł byłą przywódczynię, która postanowiła sobie położyć się z dala od nich, za tym brązowym samcem który ich tu wezwał. Zmrużył ślepia. Ach, czyli smok który wolał jakieś elfy od własnego stada, nawet nie chciał z nimi przebywać? Łowca zadawał sobie w duszy pytanie, czy coś jeszcze czyniło ją członkiem ich stada.

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 12:41
autor: Piaskowa Wichura
Gdy przybyła na miejsce, nie spodziewała się zobaczyć tam brata. Pomachała radośnie skrzydłami, kikutem ogona, a następnie także i łapą. Szukając najprostszej drogi ku niemu przez zgromadzone już smoki – zbliżyła się tak, by nikomu nie przeszkadzać.
– No, to pochwal się, co żeś znowu zwojował, że tu przybyłeś? Nauczyłeś wszystkie pisklaki Słońca, jak się tańczy? Czy może zabiłeś rekordową ilość termitów? – zagadała miło. Zanim zdąży poczuć efekty alergii... minie jeszcze mała chwilka.

Rytm Wydm

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 13:15
autor: Rytm Wydm
Rytm sobie siedział i siedział, aż nie wypatrzył w końcu kogoś znajomego!
– Cześć Pieśń, dawno się nie widzieliśmy. – pomachał w jej stronę radośnie swym skrzydłem przy akompaniamencie płaskiego głosu, kiedy ta mu skinęła łbem. – Jak ci leci czas, co tam u ciebie słychać. – przekrzywił łebek na bok i wesoło machnął ogonkiem, ciesząc się na jej widok. Fajnie, że żyła.

Tak samo ucieszył się na widok siostry! Przywitał ją ocierając się energicznie o jej bok.
– Ha siostra, gdyby za to były tytuły już dawno bym miał je wszystkie. – zamachnął się łapką w powietrzu skromnie. – Na przykład za zwiedzanie zagranicy, będę miał zniżkę jako stały klient. Będzie mnie częściej stać na fajne przygody. Może w końcu uda się znaleźć Krakena. – pokiwał łebkiem. – A ty. – przekrzywił go.

Pieśń Feniksa Piaskowa Wichura

Nadanie tytułów 16

: 21 kwie 2024, 14:35
autor: Oblicze Determinacji
Przyleciał z resztą rodziny, samemu lądując niedaleko, uważając by nikogo nie uderzyć podmuchem wiatru. Przysiadł obok nich, uśmiechając do małej, która rozbudzała się powoli. Miał nadzieje, że nie wystraszy się tak dużej grupy, nic jednak na to nie wskazywało. Dał jej marchewkę, lubiła je, więc będzie miała jakieś zajęcie.