OSTATNI POST Z POPRZEDNIEJ STRONY:
Widząc nadchodzącego przywódcę, skinął mu łbem na powitanie, przyciskając skrzydła bliżej ciała. Nie zazdrościł samcowi futra, bo nie wyobrażał sobie jak irytujące musiało być gdy zmoknie. Potrzebował też czasami umartwienia, zanurzenia się w zimnie i spowolnienia prac życiowych, a to łatwiej było osiągnąć, gdy nie miało się żadnej ochrony.Nigdy nie zastanawiał się, czy Kaltarel specjalnie fatygował się, żeby uczynić życia smoków bardziej nieznośnymi, ale skoro śnieg i chłód istniały nawet kiedy był pozbawiony mocy, jako Nauczyciel, wątpił że było to istotnie związane z rzeczywistością. Choć równie dobrze mogło być, któż wie, co bóg robił w swoim wolnym czasie.
– Chcę porozmawiać z tobą na temat przywództwa, ale nie tylko jego, jeśli sobie tego nie życzysz. Wiem, że masz już doświadczenie i słyszę to na zebraniach, jednak jestem pewien, że omówienie przyszłości stada i twoich planów, zawsze może przynieść dodatkową wartość. Nie mówię tego by zarzucić wam opieszałość, bądź skrytykować Ogień – Wolał go z góry upewnić, bo naprawdę nie miał ochoty z nim walczyć – Miałem na myśli prędzej wymianę poglądów, a przy tym być może dowiedzenie się, czy coś cię trapi w związku z tą funkcją. Wielu przywódców nie otrzymuje dostatecznego wsparcia i wiem, iż mogę nie być do tego właściwą osobą, lecz nie chciałbym tego wątku zignorować, zwłaszcza że nie posiadasz oficjalnego zastępcy –
Nie był w tej postawie zupełnie naturalny. Wiedziała, że będzie tego żałował.
Bogowie byli po prostu... zbyt ważni, zbyt wyrafinowani, zbyt odlegli, zbyt niechętni, żeby zaangażować się z nim w sposób, którego potrzebował. Sennah była blisko i w porywach potrafił to docenić, podobnie jak jej krótkie, definitywne komentarze, ale potrzebował, musiał mieć kogoś tutaj, na ziemi. Osobę, która wie, że się myli, wie że czeka ją śmierć i przez ten pryzmat żałośni musi patrzeć na rzeczywistość. Potrzebował kogokolwiek, kto nie byłby jego wrogiem. A na trójpalczastej łapie, trudno było się takowych doliczyć.
Może też po prostu ich nie widział?
Czyżby? Wygrzmiał w jej głowie, na co sarna umilkła gwałtownie i skuliła się, gdziekolwiek była.
Aura Strażnika, rzadko była smutna, a zatem i tym razem bił od niego wyłącznie chłód. Nie miał jednak tej samej siły w głosie co zwykle, a jego wzrok, choć czujnie skoncentrowany na ślepiach przewodnika, wydawał się pusty – W porównaniu z przeszłością, obecne czasy są stosunkowo spokojne, więc szkoda byłoby nie spędzić przynajmniej chwili na refleksji – odchrząknął poprawiając prezentacyjną pozycję.