Kolejny smok przyszedł do Warsztatu po to, by się czegoś nauczyć... I znowu były to podstawy, których mógłby nauczyć się od kogokolwiek innego, od pierwszego lepszego smoka ze swojego stada. Nadgorliwość, czy może zwyczajna niechęć do współplemieńców, lub proszenia ich o pomoc?
Zodd był teraz biedniejszy o dwa kamienie szlachetne, ale kwarce dotrzymywały swojej strony umowy – stracił więc błyskotki, ale zyskał wiedzę, zesłaną mu przez tajemniczy głos jednego z mistrzów, odbijający się przyjemnym echem od krańców czaszki.
To znowu on. Tym razem mając biznes do drugiego kwarcu chcąc poznać tajniki podstawowej wiedzy. Wylądował ciężko przed minerałami trzymając ze sobą odpowiednią zapłatę dla nich.
– Witam kwarce. Tym razem leczenie, oczywiście mam kamienie – położył obie błyskotki przed odpowiednim kwarcem i zaczekał na efekt.
Kwarce zalśniły w jednym momencie, odpowiadając jak na zawołanie. Przez krótką chwilę, gdy głos przybysza rozległ się po Warsztacie i zamilkł – nic nie zakłócało czystego dźwięku szlachetnych kamieni toczących się po posadzce. Ciężko było rzec, czy Kwarce mogły być w jakiś sposób chciwe – najwyraźniej jednak interesowała je opłata, skoro w połowie drugiego podskoku klejnoty zwyczajnie rozpłynęły się w powietrzu.
Po chwili umysł Trującego Kleryka zalała wizja wielkiej wiedzy, pozwalającej mu w błyskawicznym tempie skorzystać z cudzego doświadczenia i przesiąknąć mądrością dawnych Uzdrowicieli głoszonej zmęczonym tembrem Daru Tdary.
Do kwarców zawitał kolejny uzdrowiciel – Ważka. Znała już mniej-więcej prawa, jakimi rządziły się kamienie, choć nie rozumiała jeszcze... skąd w ogóle bierze się ich moc. Może powinna kogoś spytać.
Wyciągnęła z torby cały swój dobytek: mnóstwo orzechów, solidną porcję grzybów i garść kamyków szlachetnych. Tyle powinno wystarczyć, prawda? Najwyżej kwarce coś zostawią.
// leczenie III (z Utalentowanego) – 4/4 orzechów, 4/4 grzybów, ametyst, malachit, rubin, akwamaryn
[pechowiec] po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji. Bonus sumuje się do 3 porażek z rzędu [parzystołuska] -1 ST do P i Wytrz w czasie parzystych miesięcy;
+1 ST do Wytrz w czasie nieparzystych miesięcy [przyjaciel natury] drapieżniki nie atakują smoka jako pierwsze [opiekun] stałe -2 ST do wszystkich akcji kompanów. Kompani mają +1 turę na polowaniu [wszechstronna] -1 ST do testów umiejętności opierających się na S i M
• #Babi [lisiczka]###Mak [ryś]##.## S:1|W:1|Z:2|M:1|P:2|A:1###S:1|W:1|Z:1|M:1|P:1|A:1
B,A,O,Skr,Śl:1###B,A,O,Skr,Śl:1 Dmuchawiec [niemechaniczny gronostaj] – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – śnieg wszędzie śnieg
wracam do domu
po twoich śladach
• fullbody / teczka / Ważka vibes / KO / / / / uszkodzenia neurologiczne: +2 ST do magii
Matka mu dała trochę rzeczy, kiedy to opowiadała o Kwarcach w Świątyni. Mówiła mu, że te dają wiedzę, jeśli smoki o tą poproszą, a on w końcu był grzeczny, nie? No i usłuchany. Chociaż miał pytania, to następnego dnia Zaćmienie Słońca wraz ze swoim synem udali się do Świątyni. Matka popchnęła go delikatnie przed siebie, a Azaroh w końcu przysiadł przed kwarcami. Spojrzał się na te, przez chwilę podziwiając wygląd, po czym z torebeczki wyciągnął zapłatę za podstawową wiedzę. Spojrzał się na matkę, jakby pytając, czy to na pewno tutaj. Upewniając się odchrząknął i spojrzał się na Kwarce.
– Dzień dobry. Czy mógłbym prosić o dar magii precyzyjnej? Jeśli taka łaska – powiedział trochę nerwowo i patrząc się na swoje łapki, trochę speszony. Przez chwilę milczał, czekając na reakcję Kwarcy.
Kwarc Leczenia wpierw wybudził się, jakby czując na sobie ziołowy aromat towarzyszący Uzdrowicielom. Łagodnym blaskiem powitał Ważkę, by po chwili oczekiwania przyjąć jej podarunki. Wiedza, którą miał jej przekazać, miała ogromne znaczenie i mistrzowski już zasięg. Kiedy więc przekazał wizję powiązaną z głosem dawnego smoka, z wielkim skupieniem starał się przekazać wszystko, co tamten miał w zanadrzu. W końcu to nie było nic. Leczenie było źródłem długowieczności smoczego gatunku.
Kwarc Magii do którego przybył zaś młody Ognisty, miał przed sobą dużo, dużo prostsze zadanie. Odmrugał na grzeczne powitanie, zadowolony z kultury malca, by zaś pochłonąć jego dobrze wyliczoną zapłatę. Przekazanie samych podstaw Magii Precyzyjnej nie było skomplikowane, wymagało jednak uważnej staranności. Bowiem wraz z wizją Azaroh musiał od razu znaleźć swoje źródło, by w ogóle potrafić po maddarę zasięgnąć.
Kiedy wizja ucichła, w umyśle młodzieńca pojawiła się zachęta, by wypróbował swoje zdolności. Kiedy wszystko było świeże i jeszcze dźwięczało słowami w uszach, chyba najprościej będzie mu to przywołać?
Przyczłapała chyba we właściwe miejsce. Miała mętlik w głowie.. Jednak krzywdzenie innych to było dla niej za dużo, więc chciała obrać inną drogę, uzdrawiania ran, a nie bycia ich powodem. Uzyskała zgodę groźnego brata, więc mogła przejść do działania. -Kamyczku.. zmieniłam nieco plany.. chce uzdrawiać, pomagać w ten sposób, a nie przelewać krew. Masz tutaj te kamyczki, i spraw, że znaczne leczyć. – zaćwierkała, jednak ostatnie słowa starała się wymówić bez zaspiewu, żeby brzmieć poważnie. Wyłożyła na kwarc 2x granat, czekając na efekt.
Ostatnie księżyce wyły pustkami nieodwiedzanych korytarzy, świeciły przestrzenią i gasły snem Kwarców.
Czyżby smoki nauczyły się już wszystkiego, co było do pojęcia w ich ponad zwierzęcej inteligencji? A może na Wolnych pojawił się jakiś nadgorliwy Piastun? Bieda przycisnęła Skarbce, każąc smokom spędzać razem więcej czasu i dzielić się mądrością pod gołym niebem?
Jakikolwiek by powód nie był – wszystkie Kwarce sennie rozbłysły, słysząc smocze kroki kierujące się do Warsztatu. To był ten dzień! Powróciły! Ich istnienie znów miało swój piękny, niezaprzeczalny sens.
Rozkoszna Modraszka, nie tak drobna już jak za swych pisklęcych dni – rozjaśniła dumny Kwarc Leczenia.
Nie był on jednak aż tak ujęty, by odmówić zapłaty, oczywiście. Przyjął dwa granaty, pochłaniając je swoją głodną mocą, by móc już w całości skupić na niej swoją uwagę.
Był przekonany, że jego wiedza jest ważniejsza, niż inne. Miała ona przecież ratować życia!
Cierpliwie i nieco monotonnie słowa dawnego mistrza zostały przekazane Lazurowej, tłumacząc jej krok po kroku jak uzdrawiać tych, których inni zranili. No cóż, przynajmniej fizycznie!
Znów przyszła do kamyka, tym razem od magii. Żeby leczyć, musi lepiej władać maddarą! Ostatnio groźny jest zajęty, uciekający brat też gdzieś przepada, więc musi poprosić znów o pomoc kwarc. Oby był tak uprzejmy, jak ostatnio, i jej pomógł.. Sama nie da rady tego przyswoić. -Kamyczku, chce nieco lepiej leczyć za pomocą maddary.. będziesz tak uprzejmy, i pomożesz? – zaśpiewała. Następnie położyła na powierzchni kwarcu przyniesione dary. Oby zadziałało.
/onyks, ametyst, cytryn, nefryt za magię precyzyjną na poziom II
Dla tak uprzejmej osóbki? Wszystko! Może nawet mała zniżka, hm? Duszki zabrały Lazurowej wszystkie kamienie poza nefrytem. Kleryczka poznała już głos jednego uzdrowiciela Ziemi, a dzisiaj miała okazję dowiedzieć się czegoś od drugiego – już niebawem spłynęła na nią wiedza zaklęta w kwarcu. Dzięki tej błyskotce Gasnący Wiciokrzew pomagała smokom nawet w czasie snu. A jak czuła się teraz Lazurowa? Pełna energii i nowych pomysłów. Na pewno lepiej poradzi sobie z leczeniem smoków.
Przyszedł się nieco umocnić, o! Magia czasem.. często.. zawsze, jeżeli chodzi o pojedynki zawodziła go na całej linii. Pomyślał, że może jak poprawi umiejętności z podstaw, to przełoży się to również na władanie magią ofensywną i defensywną. Zobaczymy. Podszedł do właściwego kwarcu. Położył na nim dary. -Ooooo kamieniuuuu, spraw abym był eeee mniejsząąą pierdołą w walkaaaach! Żeby mi szłoooo lepieeej, tralalala! – zaśpiewał, ale to raczej tylko w swoim mniemaniu. Tak naprawdę zawodził jak jakiś upośledzony skowronek, który zaliczył bliskie spotkanie z twardym pniem drzewa, głową rzecz jasna. Oby kwarc się nie obraził.. nasz głupkowaty bohater miał dobre intencje, chciał się tylko nieco powygłupiać w swoim.. unikalnym stylu.
/turkus, agat, topaz, nefryt za magię precyzyjną II
Ostry wzrokOstry węch/wzrok/słuch: dodatkowa kość do testu Percepcji opartego na węchu (zwierzyna, zioła) / wzroku (kamienie szlachetne) / słuchu (zwierzyna, drapieżnik)Chytry przeciwnikraz na pojedynek/2 tygodnie polowania +2 ST do akcji przeciwnikaMistykraz na walkę +1 sukces do ataku magicznegoPoświęcenieraz na atak +1 sukces kosztem jednej rany lekkiej motyw muzycznymotyw walkiMglejarka S:2 | W:1 | Z:1 | M:1 | P:3 | A:2
B, Skr, Śl:1 | A, O:2kolor=D2691E
Kalectwa: brak lewego skrzydła, niezdolność do lotu,
uszkodzenie krtani (niezdolność do mowy, +1 ST do wytrzymałości)
Ach gdyby tylko nasz kwarc mógł usłyszeć te wesołe nuty. Na pewno odpowiedziałaby czarodziejowi w podobny sposób, być może. Niestety – bądź na szczęście magiczne minerały nie miały potrafiły oceniać muzykantów, czy chociażby odróżnić ćmy od niedźwiedzia.
Echo poza melodią miał również w głowie cel. Magia precyzji. Kamień, im bliżej smok podchodził, tym mocniej jaśniał. Kiedy tylko opłata znalazła się na ziemi, zaczęła nagle odturliwać się w różne strony warsztatu. Czyżby mieszkającym tu istotom nie zależało gdzie drogocenności spoczywały?
Pomarańczowo-szara łuna światła, niby zorza wychynęła z kwarcu i owinęła się wokół czarodzieja. Poczuł zapach maddary i... pomarańczy?
Zobaczył siebie w lesie! Stał na mchu i starał się stworzyć tor przeszkód dla pisklaków Ziemi. Nie do końca wiedział po co, ale wskazówki tak przyjemnie i nęcącą spływały mu do głowy. Lepiły się wręcz do jego umysłu!
Ciepły głos mówił co ma robić i wkrótce tor przeszkód był gotowy! Niemal idealny, ale niestety nie dane mu było zobaczyć jak był wykorzystywany. Wizja zniknęła, zorza i zapach również.
Echo mógł jednak przysiąc, że maddarę rozumie o wiele lepiej.
Magia precyzyjna. Ojciec proponował mu nauki, jęczał mu o nich od dawna i nie dawał mu spokoju, ale Amaurot od zawsze chodził wyłącznie własnymi królewskimi ścieżkami. Z dwójką kompanów staruszka poleciał tam, gdzie nauczył się wszystkiego. Był bogaty, był rozpieszczany i nauczył się z tego korzystać w pełni. Zadowolony z siebie jak nigdy postawił zapłatę przed kamieniem i czekał.
Pełny brzuch: – pożywienia wymaganego do sytości. Leczony dostaje bonus już od min. ilości ziół.
Trudny cel: +1 ST do ataków fizycznych przeciwnika, drapieżniki atakujące fizycznie nigdy nie zadadzą kryta/śmiertelnej.
Kwarc nie oceniał i kwarc nie czekał. Ot leżał sobie w ziemi i kiedy tylko pojawiał się ktoś zainteresowany naukami – błyszczał magią. Również teraz, kiedy tylko młodzik wszedł z kompanami ojca do warsztatu zobaczył pomarańczowo-szarą łunę światła unoszącą się nad kwarcem. Mięso które zostało złożone jako dar dość szybko zostało zabrane przez pracowite duszki zamieszkujące warsztat. Duszki których nikt nie był w stanie dostrzec.
Łuna światła uniosła się wyżej i opadła na Amaurota.
Jak magia tworzy się w smoczym ciele, jak pływa po nim i jak je opuszcza. Wszystko to samczyk mógł dokładnie sobie obejrzeć i zrozumieć w swojej wizji. Zobaczył i poczuł swoje źródło maddary, ba nawet mógł stworzyć kilka rzeczy z radami pewnego cichego głosiku w swojej głowie. Zanim jednak mógł dowiedzieć się więcej – wizja skończyła się.
Przybył w okolice kwarców. Tym razem chciał jednak podszkolić się z leczenia. Chciał dowiedzieć się więcej, aby być jeszcze lepszy w tym, czym zajmował się na co dzień. Szedł powoli, stawiając krok za krokiem jakby był na wybiegu. W końcu dotarł do wybranego kwarcu, kładąc przed nim datek. Ofiarę. Jakkolwiek kwarce by to nie odbierały, zapłatę.
– Dzień dobry kwarcu. Chciałbym rozwinąć swoje umiejętności leczenia. – Powiedział łagodnie, ze spokojem. Tym razem już wiedział czego może się spodziewać więc nie trząsł się cały jak podczas pierwszego spotkania z kwarcami. Usiadł przed kamieniem, owinął swój łuskowany ogon wokół łap i przyglądał się, czekając na reakcję.
ATUTY: Pechowiec: po każdym niepowodzeniu -1 ST do następnej akcji
Nieparzystołuski: -1 ST do wiodącego atrybutu (Zręczność) i Wytrzymałości w czasie nieparzystych miesięcy, +1 ST do Wytrzymałości w czasie parzystych miesięcy
Kwarc nie potrafił słuchać ani wyczuwać strachu więc niestety samczyk nie otrzymał jakiejkolwiek reakcji. Niewidzialne duszki jednak gapiły się bezwstydnie na Ognistego czekając aż wysypie na ziemię kamienie szlachetne. Kiedy tylko tak się stało eteryczne żyjątka rzuciły się na kamienie. Nów Księżyca widział tylko jak koral i wielkie kawały mięsa powoli są rozpychane po całym warsztacie. Gdzie? To nie było istotne!
Kwarc wystrzelił z siebie turkusowe, świetliste nici które opadły na kleryka. Wizja zaczęła się szybko potem.
W głowie samca rozległ się oschły głos. Nie szczędź ziół jeśli dbasz o swoich braci i siostry. Bądź wnikliwy.
Wtedy też przed Ognistym pojawił się ranny smok, poważne oparzenia, złamana otwarcie kość łapy i krew płynąca z nosa. Najpierw głos zażądał wywiadu, potem jakie zioła zostaną użyte i czemu. Opatrywanie trwało przez to dość długo, a smok z wizji cały czas się kręcił z bólu. Leczenie magią było nieco łatwiejsze chociaż za każdym razem gdy Nów Księżyca robił coś odrobinę źle – słyszał niezadowolone smoknie w głowie.
Nauka skończyła się po całym dniu choć na prawdę minęło tylko kilka uderzeń serca.