Znaleziono 19 wyników

autor: Rwący Wicher
15 gru 2016, 9:21
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

Na całe szczęście wszystko poszło po jego myśli i udało mu się, nawet został pochwalony, z czego był niezmiernie zadowolony. Nie oznacza to jednak, że zamierzał teraz spocząć na laurach. Było wręcz przeciwnie. Dzięki tym ćwiczeniom jego ciekawość i zainteresowanie maddarą było jeszcze większe.
– Tak nauczycielu. Zamierzam zostać Czarodziejem.
Następnie przez dłuższą chwilę siedział w milczeniu. Było tylko słychać rytm nadawany przez jego ogon uderzający, co rusz o podłoże. Jak miał to powiedzieć żeby w pełni wyrazić swoje motywy. Wbrew pozorom nie było to takie łatwe. Nic dziwnego, że nieco czasu zajęło danie na nie odpowiedzi.
– To jest trudne pytanie. Ważniejsze od tego zdałoby się jest rzecz, dlaczego w ogóle chcę zostać Czarodziejem. Dlaczego taką, a nie inną drogę chcę obrać. Wybór nie jest taki łatwy. Choć mam ogromny szacunek, respekt oraz ogromną wdzięczność do Bogów to jednak jeden z nich nieco mocniej wyrył mi się w sercu i duszy. Jest nim, a raczej nią Naranlea. Świadomość, że płynie w nas cząstka każdego z Bogów także jej jest nie do ogarnięcia przynajmniej na tą chwilę dla takiego młodzika jak ja. Jednak miłuję ją za to, co dla nas zrobiła. Za obdarzenie nas maddarą. Według mnie wspanialszego daru nie mogliśmy otrzymać. Jest to wspaniały dar z jej strony. Chcę ten dar wykorzystać la innych, dla stada. Chcę go bronić za wszelką cenę. Chcę by nasi przodkowie byli ze mnie dumni. Jednocześnie chcę by obecni byli ze mnie dumni, a przyszłe pokolenia zapamiętały po wsze czas za obdarzenie ich czasów pokojem. Tak chcę, aby obecne i przyszłe pisklęta żyły i dorastały bez cienia strachu. Dlatego zniszczę wszystkich, którzy zamierzają zakłócić ten spokój. Zniszczę wszystkich wrogów Naranlei.
Zapewne to było dziwne słowa, ale nie dbał o to, co sobie o nim pomyśli. Płynęły one z głębi jego duszy i serca. Chciał poświęcić się dla dobra stada. Chciał poświęcić się Bogom, w szczególności Naranlei, której tak wiele zawdzięcza. Będzie chronił swe stado aż po kres swego życia. Kiedy z tak żywiołowo i z pasją przemawiał jego oczy przybrały szkarłatny blask. Nawet nie zauważył, że przypadkiem złączył się z własną mocą, że ta odpowiedziała na jego słowa płynące z głębi serca. Dorosły samiec mógł zobaczyć jak młodzika otacza maddara, jak przybiera jego kształty, jak pokrywa i otacza go tworząc jakby barierę wokół niego w kształcie jego samego. Porywisty był otoczony przez własną moc, świecił nią, bił od niego jej blask, piękny, ale jakże złowróżebny szkarłatny blask.
autor: Rwący Wicher
07 gru 2016, 23:30
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode spotkanie IX
Odpowiedzi: 69
Odsłony: 4726

W skupieniu i z ogromną uwagą wysłuchał słów Boga. Uzyskał sporo dodatkowej wiedzy, choć nie do końca był usatysfakcjonowany z niektórych odpowiedzi. Postanowił, że jak tylko nadarzy się okazja uzupełni te braki. Póki, co skupił się na słowach Atarela, a dokładniej jego pytań. Postanowił udzielić, jako jeden z pierwszych odpowiedzi.
– Przywódca to bardzo zaszczytna i odpowiedzialna funkcja. Jest to najważniejszy smok, który ma decydujący glos w sprawach stada. Poza tym przeprowadza ceremonie, opiekuje się swoimi smokami i reprezentuje swoje stado na spotkaniach z innymi Przywódcami. Poza tym mamy takie rangi jak Zastępca. Jest to pomocnik przywódcy, zajmuje się tymi sprawami, na które brakuje czasu przewodnikowi stada. W chwili śmierci Przywódcy lub jego rezygnacji, automatycznie zajmuje jego stanowisko. Poza tym mamy Uzdrowiciela. Jest to prosto mówiąc smoczy lekarz. Nie tylko zajmuje się leczeniem i chorób i ran smoków, ale także zbiera zioła niezbędne przy leczeniu. Dalej mamy Piastuna. Jego główny zadaniem jest dbanie o najmłodsze pokolenie swojego stada. Dba o to, aby pisklęta nigdy nie przebywały same, dba o ich podstawową wiedzę oraz aby posiadły niezbędne podstawowe umiejętności. Zostaje opiekunem piskląt, które nie ma, kto się zająć, a także jest ostatnią linią obrony piskląt. Potem mamy Łowcę. Mówiąc prostymi słowami dba o to, aby smokom nigdy nie zabrakło pożywienia, aby nigdy nie głodował żaden smok z jego stada. Głównie zajmuje się polowaniem na zwierzynę łowną. To mistrz w zakradaniu się do ofiary i jej zabijaniu. Mamy jeszcze kogoś takiego jak Czarodziej. Jest to smok, który dba między innymi o bezpieczeństwo stada. Zajmuje się patrolowaniem granic oraz walką i obroną innych smoków. Posiada on specjalne umiejętności oraz rozległą wiedzę magiczną. Dalej są Wojownicy. Oni spełniają w stadzie tą samą rolę, co Czarodzieje. Różnica polega na tym, że Ci drudzy wykorzystują do walki przede wszystkim czary rzucane dzięki Maddarze, pierwotnej energii, którą posiada każdy smok. Natomiast Wojownicy walczą przy pomocy pazurów, czy kłów. Wyżej wymienione rangi dotyczą tylko dorosłych smoków. Jednak to nie są wszystkie. Dalej mamy Adeptów i Kleryków. Są to młode smoki, które dopiero szkolą w kierunku, które ich interesuję. Klerykami natomiast nazywa się Adeptów szkolących się na Uzdrowiciela. Oczywiście dalej mamy pisklęta, którymi jest większość z was. Jak zdążyliście są to najmniejsze i najbezbronniejsze smoki, które dopiero uczą się tego świata pod czujnym okiem matki czy ojca, a w skrajnych przypadkach innego dorosłego smoka. Istnieje jeszcze również jedna nieoficjalna ranga. Jest nią Brat Krwi. Jest to smok zaprzysiężony do obronny życia Przywódcy stada nawet kosztem własnego życia. Całe zaprzysiężenie odbywa się na specjalnej ceremonii w Świątyni, gdzie oba smoki uroczyście wiążą się przy odrobinie krwi, tak, aby Brat krwi mógł wyczuwać, że zagrożone jest życie przewodnika stada i mógł na to odpowiednio zareagować. Więź ta działa w obie strony, gdyż, jeżeli Brat Krwi zignoruje to zagrożenie będzie otrzymywał bliźniacze rany, które otrzyma przywódca.
Wreszcie skończył mówić i mógł odetchnąć. Dawno w życiu się tyle nie nagadał. Miał nadzieję, że choć część z tego, co przed chwilą wypowiedział zapadnie im w pamięci. Mozę jakoś to zainteresuje ich bardziej i sami będą chcieli poszerzać swoją wiedzę nie tylko w tym aspekcie. Póki, co zostawił na bok te rozważania ciekaw reakcji pozostałych smoków obecnych na spotkaniu. No jak się okazało, już ktoś podjął próbę wyjaśnienia jednego z pytań Boga. Mimo wszystko Porywisty nie zmienił zdania i odpowiedział na jedno pytanie, na które padła już odpowiedź. Trudno, że ktoś już na dał odpowiedź. Może jego wypowiedź będzie zawierała takie informacje, o których nie powiedział jego przedmówca, a może sama forma wypowiedzi czy też słowa użyte przez czerwonołuskiego lepiej trafią do pozostałych smoków.
autor: Rwący Wicher
06 gru 2016, 18:57
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

W ciszy i skupieniu wysłuchał wszystkiego, co miał do powiedzenia ognisty. Jeżeli cos go zaniepokoiło w jego wypowiedzi lub gestach to nie dał tego po sobie poznać. Jedyną odpowiedzią na jego słowa było kiwnięcie głową na znak zgody. Uznał, że w takiej sytuacji lepiej będą przemawiać czyny niż słowa. Dlatego też zabrał się pieczołowicie za przygotowania. NA początku zadbał o swój umysł, który był odpowiedzialny za skupienie i koncentrację. NA początku wycisz go powoli pozbywając się z niego zbędnych myśli. Krok po krojku całą zwalniającą się przestrzeń zastępował Maddarą i jej kontrolą. Ponownie wyobraził sobie przezroczystą kulę z powietrza. Rozmiarami i gabarytami byłą identyczna z tą, którą ostatnio stworzył. Kiedy już uznał, że ma odpowiedni kształt i wielkość oraz grubość ścian zabrał się za wypełnienie jej cieczą, w tym przypadku była to woda. Skoro już woda wypełniła kulę, a ona była na tyle wytrzymała, aby ją utrzymać w środku zabrał się za nadanie cieczy zapachu. Wybrał woń ziół, gdyż skoro mieszkał z Uzdrowicielka miał z tego typu rzeczami praktycznie codzienną styczność, więc bardzo łatwo było mu wyobrazić sobie, jaką woń wydzielają tego typu rośliny. Kiedy już ten etap był zakończony zabrał się podniesienie nieco temperatury wody znajdującej się w kuli. Skoro i to było już zrobione zabrał się za nadanie cieczy barwy. Wybrał kolor podobny do zgniłe zieleni, taki, jaki woda przybiera, kiedy rosną w niej różne wodne rośliny i kwiaty. Wybrał tą barwę z tego powodu, że często widział takie zbiorniki wodne wypełnione roślinnością, więc stosunkowo łatwo było mu wyobrazić sobie kolor wody. W końcu i en etap można było uznać za zakończony. Jeż przez chwilę skupił się tylko na utrzymaniu tego tworu w takiej postaci, jaką sobie wyobraził i stworzył. W ten sposób chciał nie tylko ustabilizować kulę, ale jednocześnie oprawić swoje skupienie i koncentrację. Teraz czekało go najtrudniejsze zadanie. Musiał to teraz wprawić w ruch. Skoro nie było określone w jakiś sposób ma się to poruszać przypomniał sobie o wodospadzie, który nawet jeden miał przed oczami. Zaczął sobie wyobrażać leniwy ruch w dół. Powoli nadawał ruch kuli. Oczywiście cały czas pilnował, aby podczas poruszania się jego twór nie rozpadł się. Było to niezwykle trudne dla niego i wymagało niewyobrażalnego skupienia się. Nie dość, że musiał cały czas widzieć jak kula leniwie porusza się w dół, to dodatkowo musiał pilnować, aby wytrzymałą en manewr bez jakichkolwiek odkształceń na sobie. Choć był to ruch niezwykle powolny, ale za t płynny, a przede wszystkim miał nadzieję, że taka prędkość nie spowoduje odkształceń na kuli.
autor: Rwący Wicher
04 gru 2016, 21:52
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode spotkanie IX
Odpowiedzi: 69
Odsłony: 4726

Cierpliwie czekał na to aż zbiorą się wszyscy zaproszeni. Wyglądało na to, że olewa otaczający go świat skro tak leżał sobie. Nic bardziej mylnego. Porywisty dokładnie wsłuchał się w słowa Boga sprawiedliwości. Nie miał powodu, aby nie wierzyć nieznajomemu. Zwyczajnie coś mu podpowiadało, że jest to najprawdziwsza prawda. Skoro nikt nie kwapił się postanowił odezwać się, jako pierwszy skoro zapewne był najstarszy z całej tej gromady. Podniósłszy się do pozycji siedzącej zadał pytanie, jako drugi.
– Jak możemy pozbyć się tej tajemniczej mgły, która jest obecnie największą zmorą wolnych stad?
Po otoczeniu poniósł się jego donośny głos. Odważył się, jako pierwszy miał jedynie nadzieję, że jego przykład pociągnie za sobą odpowiednie skutki. Liczył na to, że pisklaki, może przynajmniej jeden zada jakieś pytanie związane z przetrwaniem dalszych stal lub czymś w ten deseń. Skoro on już wykorzystał swoją szansę nie pozostawało mu jak cierpliwie czekać na pozostałe pytania i odpowiedzi z nimi związane.
autor: Rwący Wicher
03 gru 2016, 14:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

Rzeczywiście to wszystko było ponad siły młodzika. Zanim pojął, o co w tym wszystkim chodzi jego kula zniknęła. Prychnął ze złością na samego siebie, że tak łatwo pozwolił się zdekoncentrować. Minęła chwila nim opanowawszy się i on usiadł naprzeciw nieznajomego. Po czym przez dłuższą chwilę przypatrywał się mu badawczo. Po woni poznał, że pochodzi z Ognia, a po ilości Maddary zgromadzonej w nim oraz po tym pokazie ze światełkiem uświadomił sobie, że ma do czynienia z kimś takim samym jak jego mistrz.
– Jesteś Czarodziejem.
Bardziej to stwierdził niż zapytał.
– Jestem Porywisty. Tak ćwiczyłem tutaj z moim mistrzem. Niestety tak pochłonęło, że nawet nie zauważyłem, kiedy musiał wyjść. Ba nawet nie zwróciłem uwagi jak zapewne mnie o tym informował. Byłem tym tak pochłonięty aż do teraz.
Po czym przez kolejną chwilę w milczeniu obserwował dorosłego samca nad czymś intensywnie myśląc.
– Jeżeli chciałbyś mnie uczyć magii to rzeczywiście potrzebuję pomocy.
NA tym skończywszy siedział naprzeciwko obcego nerwowo kołysząc ogonem na lewo i prawo jednocześnie szurając nim po podłożu.
autor: Rwący Wicher
02 gru 2016, 17:17
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode spotkanie IX
Odpowiedzi: 69
Odsłony: 4726

Leżał sobie spokojnie w grocie, kiedy do jego uszu, a raczej w umyśle rozbrzmiał głos. Nie zaskoczyło go to, ani zdenerwowało, ani przestraszyło. Wysłuchał jego przekaz do końca by po wszystkim głośno ziewnąć. Nieśpieszno podniósł się i przemył pysk. Po czym wyszedł przed jaskinie i oderwał się od ziemi. Dla niego nie było to niczym dziwnym w końcu już kiedyś coś takiego przeżył. Co prawda niewiele z tego wszystkiego pamięta, bo się pospał, ale fakt jest faktem, że już był obecny na takim spotkaniu. Zbytnio nie przemęczając się i korzystając z prądów powietrza dotarł na miejsce. Co dla niektórych może to być szok, kiedy nad nimi coś tak dużego zaczęło krążyć. Można było o tym zorientować po wciąż rosnącym cieniu podczas manewru lądowania, kiedy lotem kołowym zbliżał się do ziemi. Jeszcze chwila, jeszcze parę machnięć skrzydłami i ogromny smok, prawie dorównujący swymi gabarytami Uzdrowicielce z Cienia z głośnym tąpnięciem osiadł na podłożu. Złożył skrzydła i powolnym aczkolwiek majestatycznym krokiem podszedł bliżej dorosłego samca. Po chwili stanął naprzeciw niego i powitał go skinięciem głową. To nie było nic takiego nieporadnego, jakie obserwowało się w wykonaniu tychże pisklaków. To było powitanie pełne szacunku, respektu i majestatu. Zakończywszy t ą ceremonię powitał pozostałe smoki już zgromadzone tam. Ujrzawszy kolorową kulkę szeroko uśmiechnął się do niej. To była Jaspis, która jakiś czas temu wpadła z odwiedzinami do jego rodzinnej jaskini. Potem zaczął szukać odpowiedniego miejsca na usadowienie swoich szacownych aczkolwiek ciężkich czterech liter, a każdy krok wywoływał niemałe dudnienie. W końcu mamy tu do czynienia z ogromnych smokiem poruszającym się po nagiej skale. Zatem nic dziwnego, że każdy jego krok aż tak bardzo oddawało. Dotarłszy do z góry upatrzonego miejsca z majestatem i godnością znaną tylko prawie dorosłym smokom, a bynajmniej tym będącymi już Adeptami usadowił się na ziemi. Wygodnie ułożył się na podłożu oparłszy się grzbietem o skałą twarzą do Aterala, luźno dociskając skrzydła do grzbietu i owinąwszy swe ciało ogonem. Raczej nie zwracając większej uwagi na to rozbrykane towarzystwo w milczeniu oczekiwał tego, co ma im do przekazania ten ważny smok.
autor: Rwący Wicher
02 gru 2016, 14:48
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 90971

Porywisty w pełni delektował się tymi chwilami. W końcu nikt do niego nie podchodził i mógł wylegiwać się do woli. Mimo tego nie uszło mu uwadze potworzenie się drużyn oraz to, za jakim entuzjazmem i podekscytowaniem zabrały się do poszukiwań. Nie miał nic przeciwko takim zabawą, ale wyglądało na to, że w tym momencie jakoś nie specjalnie palił się do niej. Już miał nadzieję, że jeszcze sobie może pośpi, gdy dostał mentalne wezwanie od matki. Nie tracąc ani chwili czasu podniósł się i ruszył w jej kierunku. Od razu skierował się na główny trakt. Już po chwili był na nim i wypatrzył Uzdrowicielkę. Natychmiast skierował w jej kierunku swe kroki. Po krótkim czasie był już u jej boku. Podczas nawrotu na ścieżce czule otarł się bokiem i pyskiem o jej grzbiet, po czym szedł obok niej, ale jednak nieco z tyłu, tak, że wyprzedzała go o długość pyska. Nie okazując znudzenia czy innych uczuć wędrował tak u jej boku ciekaw dalszych jej instrukcji. Choć przybył tutaj to tak czujnej smoczycy nie mogła ujść uwadze jego skwaszona mina. Choć nie miał nic przeciwko takim spotkaniom, to jednak nie zbyt dobrze się bawił i czuł na tym obecnym. Niespecjalnie też zaangażował się w nie. Raczej rzadko rozglądając się wokoło maszerował pogrążony we własnych myślach. Choć był jeszcze tylko Adeptem to już w tym momencie prawie, że dorównywał rozmiarami swej matce. Dodatkowo to jego spojrzenie, które do najprzyjemniejszych nie należało, nic dziwnego, że odstraszał potencjalnych członków do swej drużyny. Mimo wszystko nie przeszkadzało mu to, ba nawet był wielce z tego powodu zadowolony. Niestety zbytnich chęci do podjęcia zabawy do nie przejawiał on. Wolał raczej z boku obojętnie obserwować poczynania innych. W tym momencie, ani odrobinę nie przypominał typowego Porywistego.
autor: Rwący Wicher
02 gru 2016, 12:20
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

No tego nie spodziewał się. Tak był pochłonięty swym zadaniem, że niczego nawet nie zauważył. Nim się zorientował jego dotychczasowego nauczyciela nigdzie nie było. Zamiast tego usłyszał kroki od wejścia i w tamtym kierunku skierował swój wzrok. Jakież było jego zdziwienie, gdy zamiast Chłodu jego oczom ukazał się nieznajomy smok z Ognia. Pomimo zaskoczenia, ani na chwilę nie stracił na skupieniu. Teraz to Czarodziej mógł w pełnej okazałości zobaczyć czerwonołuskiego prawie, że dorównującego swymi rozmiarami Heluyn, w dodatku utrzymującego przed sobą dziwną kulę wypełnioną jakaś cieczą. To byłą ta sama kula i ta sama substancją, którą kazał mu niedawno jeszcze tu obecny jego nauczyciel. Dorosły samiec mógł ujrzeć kulę z zagęszczonego powietrza o rozmiarach ¼ łapy porywistego. Grubość jej natomiast wynosiła ¼ jego szponu. Dodatkowo byłą przezroczysta i wypełniona. W tym przypadku była to woda o temperaturze parę stopni wyższej niż to ma miejsce w jakimkolwiek zbiorniku. Różnił ją od tej z rzek czy jezior kolor i zapach. Tak prawdą jest, że ciecz znajdująca się w kuli była koloru jasnozielonego oraz pachniała ziołami. Młodzik chciał coś powiedzieć, ale nie potrafił nawet wypowiedzieć jednego konstruktywnego słowa. Powinien się jakoś bronić z powodu tej absurdalnej sytuacji, ale zupełnie jakby zapomniał języka w pysku. Jedynie tak stał i gapił się z lekko rozszerzonymi ślipiami w Kruczopiórego.
autor: Rwący Wicher
18 lis 2016, 10:34
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 90971

Kiedy matka musnęła jego polik nie krył swego zadowolenia. Nie obchodziło go to, co sobie inni pomyślą na takie jego zachowanie. W końcu miał już swój wiek, był prawie dorosły oraz prawie tak rosły jak Czerwień. Na słowa matki i popchnięcie go do przodu zareagował pomrukiem niezadowolenia i nerwowym kołysaniem ogona na prawo i lewo, ale posłusznie poszedł w głąb doliny. Znalazłszy sobie odpowiednio dużą polanę wygodnie ułożył się na niej. Pysk położył na łapach, skrzydła przycisnął do tułowia, a ogon owinął wokół ciała. Jeśli jakieś pisklę zechce być z nim w grupie to na pewno nie odtrąci je tylko się nim zaopiekuje. Oczywiście nic na siłę i zbyt specjalnie nie starał się o to żeby ktoś do niego dołączył. Jeżeli wypadnie być mu samemu w grupie wcale nie będzie płakał z tego powodu. Niezbyt był zainteresowany tą całą zabawą. Nie ma nic przeciwko spotkaniom rodzinnym z Fao i jej pisklakami, ale smoki ziemiste to dla niego w tym momencie było zbyt wiele. Nie potrafił sobie póki, co tego wszystkiego poukładać, więc nic dziwnego, że wyglądał poprzez swoje czyny i zachowanie na oschłego. Poza tym niedawna ciężka choroba i droga powrotna do domu również zrobiły swoje. Nie okazując większego zainteresowania przygotowaniami do zabawy leżał obserwując wszystko, co się działo wokół niego spod przymkniętych powiek. Pewnie by przypominał ogromny głaz gdyby nie blask jego szkarłatnych oczów połączony z błękitem. Tyle było nowych zapachów i dźwięków wokół niego, które wbrew pozorom chłonął zachłannie. Pomimo swej pozycji nie stracił na czujności. Cały czas bez względu na wszystko uważnie nasłuchiwał i bacznie obserwował teren. Nie minęło wiele czasu jak ciszę zakłóciło potężne ziewnięcie przy okazji uwalniając sporą ilość kłębów dymu z pyska. Zdawał sobie sprawę, że zachowuje się, co najmniej niegrzecznie, ale w tym momencie miał to zdecydowanie w rzyci, gdyś nie był w nastroju. Nic dziwnego, że niedługo zaczął narzekać mrucząc pod nosem, a z jego nozdrzy, co rusz wydobywały się kłęby dymu. Chociaż z drugiej strony mogło to też nieco komicznie wyglądać, patrząc jak głaz dymi jakby mu się coś przegrzewało, bo w tej chwili właśnie tak wyglądał samiec. Przypomniawszy sobie o siostrze skierował łeb w jej strony, aby móc ją dobrze widzieć. Po chwili jego serce ścisnął żal i ból, kiedy przypomniał sobie tę jasną kulkę. Gdzież to ona może podziewać się, choć już jakiś czas temu wrócił do domu nie miał odwagi rozpytać się matki w tej materii. Nie wiedział, czego bał się bardziej, jej gniewu, czy poznania nieprzyjemnej prawdy. Kiedy tylko o tym pomyślał zaraz ogarniało go nieprzyjemne uczucie i czuł jakiś taki nieprzyjemny ucisk w klatce piersiowej, aż całym jego ogromnym cielskiem wstrząsał raz za razem dreszcze. Naprawdę musiał nie przyjemnie wyglądać ten ogromny głaz, co chwila dymiąc i drżąc.
autor: Rwący Wicher
15 lis 2016, 10:37
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 90971

Z lekkim znudzeniem oglądał przyjście każdego nowego smoka i wysłuchiwał jego słów. To nie oznacza mimo wszystko, że nie słuchał, co to to nie. Naturalne, że wysłuchiwał ich wszystko bardzo dokładnie, ale tak jakoś nie był zbytnio zainteresowany ich osobami. Tym bardziej, że to spotkanie przeszkodziło mu w spędzaniu chwil sam na sam z matką, której tak dawno nie widział. Oczywiście nie dał nic po sobie poznać. Dopiero na przyjście Wilczej Pani ożywił się. Zdecydowanym krokiem podszedł do niej i bezceremonialnie czule i troskliwie otarł się pyskiem o jej pysk.

Czujna! Siostrzyczko jak ja dawno Cię nie widziałem. A to, co to za szkraby?

Dopiero teraz uważniej przyjrzał się pisklętom na jej grzbiecie i z zaciekawieniem przybliżył do nich swój ogromny pysk. Delikatnie, choć bezceremonialnie obwąchał je i obadał. Nieco dłuższą chwilę zajęło mu zaznajomienie się z nimi poprzez węch i dotyk. Kiedy już to skończył dopiero wtedy zwrócił się w stronę ziemistych.

Jestem Porywisty Kolec. Syn Czerwieni Kaliny. Miło mi was poznać.

Stał tak przed nimi wyprostowany dumnie wypinając pierś i pokazują wszystkie swe najlepsze walory. Oczywiście nie obyło się od strużek dymu wydobywających się z jego nozdrzy. Nic to nie oznaczało, a na pewno nic złego, po prostu czasami tak miał już jak nieco zbytnio się podekscytował. Od razu wyszła na jaw jego natura, gdyż nawet na chwilę nie mógł ustać w miejscu bez ruchu. Jego ogon, co rusz szurał po ziemi, a i nie obyło się bez przestępowania z łapy na łapę i ciągłego poruszania szyją i głową na prawo i lewo.

Rozumiem, że to ważna sprawa, która nie jest przeznaczona dla wszystkich uszu, ale nie sądzisz, że to można by było załatwić nieco później? Dlaczego mielibyście się oddalać i w skrytości omawiać wasze sprawy skoro dopiero, co się pojawiliśmy? Nie sądzisz, że to nieco niegrzeczne z Twojej strony?

Niestety w tym wypadku górą wzięła jego natura, kiedy wypowiadał te słowa kierują je wprost do najstarszej smoczycy Ziemi. Zapewne było to niegrzeczne z jego strony, ale nie podobało mu się to, że wszyscy wokoło chcą mu zabrać czas, który mógłby spędzić z matką. Pomimo tego, że już jest tak wyrośniętym smokiem nadal miał w sobie coś z tego niesfornego dziecka, którym zawsze był. A ta wieź pomiędzy nim, a matką nigdy nie zniknie, tak samo jak nigdy nie znudzi mu się wtulanie i wyczekiwanie od pieszczot ja miało to miejsce, kiedy był jeszcze pisklakiem. Nic dziwnego, że to wraz z faktem o jego naturze sprawiło, że nieco go poniosło zachowując się w ten sposób.
autor: Rwący Wicher
08 lis 2016, 0:36
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 90971

Już trochę czasu minęło odkąd wrócił taki słaby, wręcz ledwo żywy. Skrajnie wyczerpany fizycznie i psychicznie. Do tego czasu zdążył nieco odzyskać dawnego siebie. Już nie tak mocno wystawały mu kości, a skóra już nie wisiała mu. Skutki choroby także powoli ustępowały. Nie tylko odzyskał wygląd, ale również i swój wigor. Nic dziwnego, że teraz dumnym i żwawym krokiem szedł tuż za matka niekiedy zrównując się z nią. On również zaciekawieniem oglądał się na nieznane mu smoki. Jednak zbyt długo to nie trwało, gdyż zaraz jego uwagę przyciągnęły drzewa wraz ze swymi barwami. Również radośnie fruwająca towarzyszka jego matki skutecznie odwracała jego uwagę od jego rodzeństwa. Z uśmiechem na pysku przyglądał się wyczynom feniksicy. Po chwili jego uwaga skupiła się na Uzdrowiciele i jej gestach. W mig pojął jej zamiary i bez zbędnych ceregieli wkroczył na ścieżkę kierując się na polanę wcześniej wskazaną przez smoczycę. Pewien lekkiego niepokoi, ale w sumie zadowolony z wycieczki, a przede wszystkim czasu, jaki może spędzać z matką raźno szedł przed siebie wąską ścieżką.
autor: Rwący Wicher
04 lis 2016, 11:37
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

W skupieniu wysłuchał uwag swego nauczyciela. Pomimo rozdrażnienia z powodu niepowodzenia, nie zamierzał tak łatwo poddawać się. Wskazówki, które uzyskał pozwoliły mu nieco lepiej zrozumieć działanie Madarry. Tym razem o wiele szybciej udało mu się wyciszyć umysł. Zastosował te same techniki i sposoby, co przed chwilą. Uspokoił swój oddech, wyczyścił umysł ze zbędnych myśli i ponownie zabrał się do pracy. Wyobraził sobie kulę z zagęszczonego powietrza, ale na tyle zagęszczonego, aby utrzymało w środku ciecz w tym wypadku wodę. Grubość ścian kuli wyobraził sobie jak ¼ jego szponu, natomiast średnicę ustalił na ¼ długości jego łapy. Dodatkowo wyobraził sobie, że jest przezroczysta, gdyż w ten sposób łatwiej będzie mu ocenić czy jego dzieło wytrzyma umieszczenie w nim wody. Kiedy uznał, że kula jest wystarczająco wytrzymała zaczął umieszczać w niej wodę. Na początku była jak każda inna spotykana w każdym zbiorniku wodnym. Następnie zaczął powoli zmieniać jej kolor. Wybrał kolor jasnozielony, gdyż często widywał jakieś rośliny na powierzchni wody i dobrze w pamięci utkwiło mu, jakiej barwy wtedy jest woda. Kiedy już kolor był gotowy zabrał się za sprawianie, aby ciecz byłą cieplejsza. Zwiększał jej temperaturę stopniowo cały czas dbając o szczelność i stabilność kuli oraz o pozostałe elementy odnoszące się do samej cieczy. Kiedy temperatura była wyższa o parę stopni i wodę uznać można było za ciepłą zabrał się za nadanie jej zapachu. Miała przypominać ona zapach ziół, z którymi miał mnóstwo do czynienia, jako że jego matka byłą Uzdrowicielką. Nic dziwnego, że doskonale wiedział jak one pachną. Kiedy już wszystko było gotowe przeniósł swój twór przed pysk Chłodu, aby ten ocenił jego pracę i starania.
autor: Rwący Wicher
29 lip 2016, 12:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98546

Dopiero po krótkiej chwili dotarł do niego fakt, że jego nauczyciel coś mówił. Młodzik bardzo ucieszył się z tego faktu gdyż dzięki temu otrząsnął się z pierwszego szoku. Na pytanie mistrza odchylił głowę wysoko do góry by móc mu spojrzeć prosto w oczy.
– Tak poczułem w sobie to. To zapewne byłą maddara, bo cóżby innego mogło to być? Ona wypełnia moje ciało mocą. Tworzy jakby drugie serce, które rozprowadza po całym moim ciele moc i siłę wraz z samą maddarą. Trochę mnie to zaskoczyło, ale i ucieszyło. Ona byłą taka obca a zarazem taka bliska mi. Zupełnie jakbyśmy niebyli i jednocześnie nie byli połówkami tej samej duszy?
W jego oczach można było zauważyć zdumienie na odkrycie tego faktu? Jedno jest pewne tym, czego wtedy doświadczył, tą myślą, która go w tym momencie oświeciła już nie podzielił się z Chłodem. Następnie ponownie skupił się na słowach dorosłego smoka.
– Tak! Bardzo chętnie. Do doskonały pomysł.
Chyba nieco zbyt energicznie przyjął propozycję nauczyciela entuzjastycznie szorując ogonem po ziemi oraz stąpając z łapy na łapę. Ponownie skupił swoją całą uwagę na tym, co mówił i wykonywał samiec. Kiedy skończył jeszcze przez chwilę nic się nie działo. To, dlatego że Adept starał się jak najlepiej wyobrazić w umyśle jak miałaby wyglądać ta kula z wodą w środku. Nie było to łatwym zadaniem z połączeniu do zaciągnięcia do pracy jego umysłu pełnego rozbrykanych i wszędobylskich myśli i pytań. Dlatego też zanim zabrał się za czarowanie rozpoczął od wyciszenia się a przede wszystkich swego umysłu. Regularnie i miarowo oddychając krok po kroku oczyszczał umysł ze wszelkich myśli. Kiedy tylko upewnił się, że właśnie tak jest zaczął powoli w głowie formować kulę. Nie za dużą i nie za małą. Przezroczystą, ale na tyle stabilną żeby mogła utrzymać w sobie jakaś ciecz np. wodę. Kiedy uznał, że jest wystarczająco wytrzymała dopiero wtedy zaczął wyobrażać sobie wypełniającą ją wodę. Kiedy w pełni utrwalił w swej głowie ten widok zaczął sięgać po maddarę wypełniającą jego ciało. Starał się nie robić tego zachłannie, ale czerpać jej mocy często a po troszku. Krok po kroku minuta po minucie ich oczom a raczej Chłodowi gdyż Porywisty miał lekko przymknięte ślepia dla większego skupienia, zaczęła ukazywać się kula. Najpierw byłą niezwykle blada i nie stabilna. Jednak z upływającym czasem stawała się coraz wyrazistsza oraz stabilniejsza. Dopiero wtedy zaczęło coś ją powoli wypełniać. Pierwsze próby kończyły się niepowodzeniem, ale już po którymś tam razem powoli zaczęła wypełniać ją woda. Był tak na tym skupiony le jednak zapomniał mimo wszystko o czymś. W ogóle nie kontrolował kuli. Ona jakby żyła własnym życiem poruszając się to tu to tam. Bez jakiegokolwiek nadzoru szybko powędrowała w górę by już po chwili unosić się nad Przywódcą Stada Życia. Jeden tylko maluteńki błąd, jedna nieuwaga, jedno rozproszenie się mogło doprowadzić do katastrofy. Kulka szybko zniknęłaby rozpryskując wokoło znajdującą się w środku wodę w tym wypadku pozbywając się całej zawartości prosto na mistrza. Raczej nie sądzę by ktokolwiek chciał doświadczyć i to dosłownie doświadczyć na sobie powiedzenia „zimny kubeł wody”.
autor: Rwący Wicher
29 lip 2016, 10:50
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 123
Odsłony: 5618

Niespodziewanie niedługo po niedługim czasie dołączyły do niego Czujna i Aileen.
– Czołem siostra.
Odparł tej większej samicy i kiwnął jej łbem na powitanie.
– Trzeba było krzyczeć, że idziesz za mną. Poczekałbym na Ciebie.
Zwrócił się do tej mniejszej, a w jego głosie wyraźnie było słychać podirytowanie i niezadowolenie spowodowane nieodpowiedzialnym zachowaniem małej. Długo jednak nie mógł nad tym myśleć, gdyż zaraz padły pytania. Chciał odpowiedzieć srebrnołuskiej, ale został uprzedzony przez inne smoki, więc jedynie pozostało mu przytaknąć na ich słowa. Następnie usłyszał słowa Oprawcy. Przez chwilę przysłuchiwał się temu, co mówiły na ten temat inne smoki w tym jego starsza siostra. Jednak po chwili ogromny smok znów przemówił. Ponownie padła masa informacji, zbyt dużo dla niego, nic dziwnego, że trudno było mu to wszystko nie tyle pojąć, co poukładać w głowie. W końcu nie wytrzymał i wykorzystał pierwszą nadarzającą się okazję.
– Czy jesteśmy aż tak słabi? Aż tak bezsilni, że musimy stale być chronieni? Czy to, dlatego, że nie potrafilibyśmy się obronić przed zagrożeniami z, zewnątrz dlatego zostaliśmy otoczeni tą ochronną barierą przez bogów? Nasze starania idą na nic, są nic nie warte, bo w starciu z tymi smokami spoza naszych ziem nie mamy żadnych szans i dlatego potrzebujemy stałego niańczenia nas i otaczania murem obronnym?
Może to były bezmyślne pytania, ale ona naprawdę nie mógł tego dłużej znieść. Jak to dumne stworzenia, jakimi są, przed którymi drżą inne istoty z tych ziem muszą kulić się w sobie i chronić za jakąś barierą, bo w innym wypadku od tak sobie wyginą, bo bez niej nie mają szans na przetrwanie? To naprawdę bolało młodego samca, aż tak bardzo, że aż paliło żywym ogniem.
– Czy te smoki spoza ziem wolnych stad także zostały stworzone przez Bogów? Czy skoro Bogowie byli na tyle potężni, aby stworzyć nas to czy unicestwienie tych, którzy są dla nas zagrożeniem nie powinno być dla nich bułką z masłem? Czemu istnieją na tym świecie skoro niby są takim zagrożeniem i stale musimy ukrywać się przed nimi?
Kolejne niepotrzebne myśli naszły jego i tak mocno rozgrzaną głowę. Nawet nie wiedział, kiedy stał na lekko ugiętych nogach z łbem i ogonem w jednej linii z kręgosłupem a jego ogon nerwowo kołysał się na boki. Nawet nie zauważył, kiedy z jego nozdrzy przy każdym słowie wydobywały się smużki dymu a oczy pałał tym swoim ogniem. Jego zachowanie było zapewne, co najmniej niezrozumiałe a nawet nieracjonalne, więc czemu to wszystko go tak głęboko dotknęło, że teraz wszyscy mogli obserwować tą jego irracjonalną reakcję?
autor: Rwący Wicher
24 lip 2016, 11:54
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 123
Odsłony: 5618

Leżał sobie spokojnie w grocie u boku matki, kiedy to dotarło do niego tajemnicze wezwanie. Nie wiedział, czemu ale instynkt podpowiadał mu, że należy się tam udać. Nie tracąc więcej czasu rozpoczął swą wędrówkę do wyznaczonego miejsca. W końcu dotarł na miejsce gdzie okazało się, że nie jest sam. Zajęło mu to całkiem sporo czasu skoro poruszał się na piechotę. Jeszcze nie był pewny swych mięśni, więc nie chciał ryzykować lotem na tak dużą odległość toteż spacer był najrozsądniejszym rozwiązaniem. Oddał pokłon pełen szacunku obecnemu dorosłemu smokowi oraz skinął głową na powitanie cienistej, którą znał z ich własnej ceremonii. Dopełniwszy tych formalności grzecznościowych udał się do zacienionego miejsca niezbyt oddalonego od Oprawcy, aby móc dobrze i wyraźnie go słyszeć. Tam wygodnie ułożył się na podłożu przodem do Proroka. Był niezwykle zaintrygowany i podekscytowany, co to też może chcieć od nich, ale niczego nie dał po sobie poznać przywdziewając na pysk kamienną maskę.

Wyszukiwanie zaawansowane