Znaleziono 135 wyników

autor: Mrucząca Łuska
08 lut 2014, 17:41
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

Hm, diament. Dobry sposób na obronę, prawda? Przetrwa właściwie wszystko, jeśli odpowiednio się go uodporni. Adept odetchnął głęboko i ponownie wyciszył umysł, skupiając się i sięgnął do źródła maddary, przygotowując się do obrony.
Wyczuł drgania obcej mocy na swoim grzbiecie, a konkretniej – oblegające cały grzbiet; domyślił się więc, że znów będzie to jakaś ciecz czy coś takiego, płynny ogień, lawa, woda, kwas... Stwierdził, że i on równie dobrze może użyć diamentowej tarczy, i tak też zrobił. Zaczerpnął ze źródła nieco maddary i zaczął formować z niej obraz. Miała być to ściśle przylegająca do futra tarcza stworzona z właśnie bezbarwnego, przezroczystego kryształu, gruba na jakieś dwa szpony, a w dotyku zimna i śliska, odporna na pęknięcia, złamania i uderzenia. Jej zadanie było oczywiste – zatrzymać wszelkie substancje, które pojawią się na grzbiecie Rozgwieżdżonego. No, właściwie nie na grzbiecie, a na owej tarczy. Kolec tchnął maddarę do wyobrażenia i czekał na efekt.
Po dłuższej chwili zneutralizował twór, i nadal pozostając skupionym zaczął pracować nad atakiem. Wyobraził sobie więc, że pod Niegasnącą z ziemi wyrywa się kilka twardych, ostrych kryształów, mniejszych i większych, ale mających wielkość około dwóch szponów. Miało na nich być trochę zazębień i zadziorów, a ich krawędzie ostre, dzięki czemu zadałyby groźne rany. Były przezroczyste, bezbarwne – a co, skoro kryształ w obronie, to czemu nie kryształ w ataku? Nadał im również wysoką odporność na temperatury, uderzenia i pęknięcia oraz rozpuszczenia kwasem, po czym tchnął w nie maddarę i czekał na efekty swojej pracy.
autor: Mrucząca Łuska
07 lut 2014, 22:48
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98719

Zamrugał, oblizując wargi. Gdyby to była prawdziwa walka, na Arenie, na pewno już byłby nieźle zirytowany tym, że cały czas nikt nie otrzymywał ran. W tym przypadku jednak była to tylko nauka, i było chyba lepiej, że nie byli ranni... ale i tak wiedział swoje.
Poczuł drgania maddary i ziemi pod sobą, i błyskawicznie wyciszył się i skupił, sięgając po swoją moc umysłu. Gdy tylko zauważył pierwszy znak, że podłoże pod nim będzie się zapadać, zaczerpnął nieco maddary i zaczął tkać z niej twór.
Wyobraził sobie prostą rzecz – pod jego łapami miała powstać kamienna, ciemnoszara, twarda platforma, utrzymująca bezpiecznie Rozgwieżdżonego nad powstającą właśnie dziurą w ziemi pod nim. Przesłał do tworu maddarę, po czym, nadal oczywiście skupiony, zaczął tworzyć atak.
Była to stalowa, dosyć cienka linka, srebrna, zawieszona na wysokości łokci i kolan łap Ognistej, otaczająca wszystkie cztery. Była oczywiście niesamowicie wytrzymała i w miarę elastyczna, by nie popękać i nie połamać się podczas zaciskania. Jej zadaniem było właśnie szybkie zaciśnięcie się, pozbawiając smoczycę równowagi. Niegroźny atak, ale jeśli walczyłby kiedyś do unieruchomienia, to mógłby mu się przydać. Tchnął w to maddarę i czekał.
autor: Mrucząca Łuska
07 lut 2014, 21:37
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

Zawiódł się nieco, gdy Iskra po raz kolejny użyła obrony po prostu neutralizującą jego maddarę, miał bowiem nadzieję, że pokaże mu jakieś nowe spodoby, ale skoro tak, to dobrze. Zaraz po swoim tworze sięgnął błyskawicznie do źródła maddary, uspokajając umysł. Widząc, że ku niemu leci strumień rozgrzanego powietrza i pary wodnej, od razu zabrał się do wyobrażania sobie obrony. Miała to być zwykła, kamienna ściana, gruba na trzy szpony, która pojawiła się między Niegasnącą a Rozgwieżdżonym, dokładniej tak, by osłonić go przed atakiem. Owa ściana była wysoka na tyle, ile wysoki był Adept, by strumień nie przedostał się; to samo z szerokością. Skała, z której była wykonana, to piękny marmur, biały jak kość słoniowa, chłodny i gładki w dotyku; kolor nie był idealny, a posiadał kilka mniej lub bardziej żółtawych i szarych plam. Kolec nadał mu również wysoką odporność na wszelkie rozbicia, pęknięcia i uderzenia, no i oczywiście na wysoką temperaturę, by mógł skutecznie odgrodzić gejzer od smoka. Rozgwieżdżony przesłał maddarę do wyobrażenia, po czym patrzył na efekt. Jeśli ściana pojawi się, po chwili ją zneutralizuje i zabierze się za atak z jego strony. Znaczy, za atak zabrałby się niezależnie od powodzenia obrony, ale wolał widzieć czy popełnił błędy, i jakie.
Zaraz jednak ponownie zaczerpnął nieco pradawnej mocy i w jego głowie zaczął powstawać kolejny obraz. Był to bardzo ciężki, duży pień drzewa, jednak pozbawiony korony i korzeni, jakby ktoś przeciął go w dwóch miejscach. Pokryty był z wierzchu pasmami ciemnobrązowej, chropowatej kory, w miejscach przecięcia zaś było widać jasnobeżowe drewno w środku przedzielone ciemniejszymi pierścieniami. Jej zadaniem było pojawienie się przy kolanach przednich łap smoczycy i uderzyć w nie z jak największą siłą, gruchocząc kości – a przynajmniej taki był zamiar. Rozgwieżdżony uwolnił maddarę, pozwalając, by urzeczywistniła twór i uważnie patrzył na efekty.
autor: Mrucząca Łuska
07 lut 2014, 15:01
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Bujne zarośla
Odpowiedzi: 606
Odsłony: 88907

Adept czuł, jak maddara dosyć szybko z niego upływa, nic dziwnego, skoro musiał utrzymywać tak złożoną iluzję, ale nie poddawał się, a skupił na ocenianiu Czarodziejki. Uważnie prześledził każdy jej ruch, każdy krok, postawę, a gdy nie dostrzegł żadnych błędów, skinął głową, po czym zneutralizował iluzję.
– Dobrze. Na razie to koniec, w porządku – odezwał się, po czym rozłożył skrzydła, gotowy do odlotu. Spojrzał jednak jeszcze pytająco na Jutrzenkę, w końcu może chciała się jeszcze czegoś nauczyć... ale jeśli nie, zaraz go tu nie będzie. Z grzeczności jednak postanowił zostać.

//Raport na II i III~
autor: Mrucząca Łuska
07 lut 2014, 13:51
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

Rozgwieżdżony stulił uszy, kiedy woda i ogień zasyczały i zniknęły w dymie, gdy zetknęły się ze sobą. Skinął głową, tak odruchowo, by w następnej chwili już sięgać po maddarę, już wyobrażać sobie obronę.
Ujrzał bowiem przed swoim pyskiem małą kulę, która zaczęła się powoli rozjaśniać i od razu zacisnął mocno powieki, domyślając się, co się święci. Oczywiście na tym się nie skończyło, bo obawiał się, że samo zamknięcie oczu niestety nie wystarczy. Z maddary zaczął tkać obraz – na jego ślepiach pojawiła się czarna opaska, trzymająca się na nich mocno tak, żeby nie spadła. Była ona wykonana z materiału, bardzo grubego i spójnego, na tyle, żeby nie przedarł się przez niego żaden, nawet najmniejszy promień światła. W dotyku okazywała się miękka i aksamitna, ale głównym jej zadaniem było osłonięcie i tak już zaciśniętych oczu Kolca przed zabójczymi promieniami. Tchnął dawkę maddary w swój obraz, i czekał na efekty. Jeśli spowiła go ciemność, zaczekał chwilę, aż atak minie, wtedy zneutralizował obronę i zabrał się za ruch ze swojej strony.
Wyobraził sobie, jak na grzbiecie Iskry pojawia się warstwa magmy, czy lawy, obojętnie, jak to się tam zwie, gruba na jakiś szpon. Ściśle przylegała do łusek samicy, obejmując cały grzbiet, nawet zachodząc trochę na boki. Była piekielnie gorąca, tak, że w mig spaliłaby wszystko, czego dotknie. Miała jasnopomarańczową barwę, z kilkoma ciemniejszymi i jaśniejszymi plamami i przebłyskami; zresztą kolory cały czas się przesuwały, pływały. Adept nadał jej jeszcze jedną, ważną właściwość – odporność na niskie temperatury, tak, że żaden mróz nie mógł jej zaszkodzić. Zadanie było chyba oczywiste – jak najdotkliwiej poparzyć Ognistą. Rozgwieżdżony przesłał ponownie maddarę do tworu, po czym odczekał chwilę, patrząc na efekty swojej pracy.
autor: Mrucząca Łuska
07 lut 2014, 13:50
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98719

Ziemny cały czas trwał, czujny, gotowy natychmiast bronić się, gdy tylko pojawi się atak. Oddychał spokojnie, jednocześnie sięgając do źródła maddary, wyciszając umysł i skupiając się na swoim zadaniu. Przy którymś głębszym oddechu poczuł jednak coś, czego wcześniej nie czuł – mianowicie wdychane powietrze sprawiało, że kręciło mu się w głowie, a płuca zaczęły palić bólem. Zerknął na Niegasnącą, zaniepokojony, a gdy dostrzegł wyraz jej pyska zrozumiał, że to jej sprawka. Wyciszył się więc i skupił, wstrzymując oddech i sięgnął do źródła swojej maddary.
Zaczął wyobrażać sobie obronę, będącą podmuchem powietrza, wiatru. I jak to wiatr, był niewidoczny, jedynie można było wyczuć jego delikatny chłodny dotyk na pysku, gdyby Iskra podeszła wystarczająco blisko. Wiał od pyska Rozgwieżdżonego na zewnątrz, tak, by wykonać swoje zadanie – odsunąć zatrute powietrze od samca, dostarczając na jego miejsce świeże, normalne. Tchnął w swoje wyobrażenie maddarę.
Teraz przyszła pora na jego ruch, sięgnął więc ponownie do źródła maddary, skupiając umysł na czekającym go zadaniu. Zaczerpnął z niej nieco, pewną dawkę, po czym zaczął tkać z niej obraz. Na pysku Niegasnącej, między nozdrzami a ślepiami, pojawić się miała gruba na łuskę, metalowa obręcz. Miała przyjemną dla oka, srebrną barwę połyskującą delikatnie, w dotyku była gładka i chłodna. Posiadała również odporność na rozerwania, wygięcia, uderzenia, pęknięcia i tym podobne, również miała być elastyczna podczas zaciskania się, ale na tyle, by nadal być skuteczna; bo jej zadaniem było właśnie szybkie zaciśnięcie się i zmiażdżenie delikatnej kości nosa. Rozgwieżdżony tchnął maddarę w swoją iluzję, pozwalając, by zmaterializowała się.
autor: Mrucząca Łuska
05 lut 2014, 14:49
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

//Wiem, ale jakoś w obronie mi się łatwiej rozpisuje xD

Metalowa siatka od razu zniknęła, kiedy dotknęła bariery Niegasnącej. Adept zdziwił się – bo jak to możliwe? Ale po chwili zorientował się, że to sprawka tego, że tarcza Ognistej miała zneutralizować jego atak. I wszystko jasne... też tego kiedyś użyje, świetnie.
Stulił nagle uszy, zaniepokojony, gdy poczuł dziwny ucisk na swoim brzuchu, grzbiecie, bokach... dostrzegł jednak szelmowskie mrugnięcie ślepia od Iskry i w tym samym momencie zorientował się, że to tylko jej atak. Wyciszył się więc momentalnie i skupił, sięgając do źródła maddary. Wyobraził sobie swoją obronę – mianowicie tam, gdzie zaciskała się, prawdopodobnie, jakaś wstęga, Rozgwieżdżony umieścił swoją, pod nią, między nią a swoim ciałem. Jego wstęga miała być wytrzymała na rozerwania, przecięcia i inne ingerencje z zewnątrz, koloru jasno-pomarańczowego, lekko połyskująca w świetle, cienka, na pół łuski. Jej zadaniem było pojawienie się, a potem rozszerzenie tak, by atak Iskry oddalił się od niego, a nawet rozerwał. Samiec tchnął w swój twór maddarę, a gdyby się pojawił, po kilku chwilach zneutralizował go, zabierając się za swój atak.
Wyobraził sobie kulę, wykonaną ze zwykłej wody. No, może nie takiej znowu zwykłej, ale o tym zaraz. Kula owa miała około siedem szponów średnicy, była więc duża. Woda tworząca ją miała głęboką, granatową barwę, wciąż lekko przezroczystą, połyskującą lekko i migoczącą w świetle słońca. Była niesamowicie zimna, zimniejsza niż lód i tylko maddara sprawiała, że nie zamarzała. Atak ten miał pomknąć szybko ku pyskowi Iskry, po czym na nim rozprysnąć i rozlać, odmrażając jak największy obszar. Adept tchnął w niego maddarę, by pojawił się, i czekał na efekt.
autor: Mrucząca Łuska
05 lut 2014, 10:05
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98719

No tak, jego atak nie poradził sobie z obroną Czarodziejki, ale w sumie to nic dziwnego, on był jedynie szkolącym się Adeptem. Od razu po zneutralizowaniu linki ponownie sięgnął do swojego źródła, wyciszając umysł, by mieć ułatwione zadanie – i najwidoczniej dobrze zrobił, bo nagle poczuł drgania maddary dookoła siebie, a po chwili też zobaczył, czym takim właściwie atakowała go Niegasnąca – chmurą kamiennych igieł, a z tego, że drgania były nieco większe niż powinny domyślił się, że były dodatkowo wzmocnione lub z czymś połączone. Musiał więc również użyć wzmocnionej obrony...
Jako że atakowano go z różnych stron, i on musiał bronić całego swojego ciała, a nie, tak jak wcześniej, tylko jego części. Wyobraził sobie, jak dookoła niego powstaje kamienna kula, oczywiście pusta w środku, bo w środku był właśnie Adept. Miała przepuszczać do środka świeże powietrze, a wypuszczać zużyte, by samczyk się nie udusił. Kamień, z którego kula była stworzona, miał około dwa szpony grubości, był szaroczarny, twardy i wytrzymały, odporny na wszelkie pęknięcia, złamania, uderzenia i tym podobne. Dodatkowo, by upewnić, się drugi emelent ataku Ognistej mu nie zaszkodził, pokrył skałę warstwą lodowatej wody, mającą około trzy łuski grubości – jej celem było zneutralizowanie ewentualny kwas lub zgasić ogień. Adept po dopracowaniu wszystkich szczegółów przesłał do tworu maddarę, by go urzeczywistnić.
Po kilku chwilach zneutralizował swoją tarczę, po czym zabrał się za kolejny atak. Pochylił w zamyśleniu łeb, zastanawiając się nad nim, a po chwili ponownie sięgnął do źródła maddary, wyobrażając sobie ten właśnie atak. Postanowił również połączyć żywioły, tak jak Iskra, ale użyje innych niż ona – ziemi i ognia.
W jego duszy widział, jak nagle spod ziemi obok wszystkich czterech łap Czarodziejki miały wystrzelić grube pnącza, elastyczne, ale bardzo wytrzymałe, jasnozielonej barwy, uzbrojone w mnóstwo zakrzywionych, ciemnobrązowych, ostrych kolców. Ale, co najważniejsze, wszystko to było spowite warstwą pomarańczowych płomieni, morderczo gorących, nie czyniących krzywdy pnączom, ale mających zaszkodzić Niegasnącej. Same liany były odporne na każdego rodzaju rozcięcia, uderzenia i tym podobne, ogień zaś miał nie dawać się niczym ugasić i przetrwać każdą temperaturę. Zadaniem ataku było wystrzelenie z ziemi przy łapach Czarodziejki, jak już wcześniej było wspomniane, i owinięcie się wokół nich, po czym szybkie zaciśnięcie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zmiażdżą kość i dotkliwie poparzą jego nauczycielkę. Rozgwieżdżony tchnął w swój obraz maddarę, pozwalając, by się urzeczywistnił.
autor: Mrucząca Łuska
04 lut 2014, 20:02
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98719

Rozgwieżdżony mógł tylko bezradnie patrzeć, jak jego metalowy dysk syczy głośno w zetknięciu z kwasem, a po chwili został z niego tylko dym, który również po chwili rozwiał się w powietrzu. Nie mógł przecież nic poradzić, Iskra miała za sobą wiele, wiele księżyców doświadczenia.
Teraz jednak musiał się obronić, czując zawirowania maddary na skrzydłach. Błyskawicznie wyciszył się, ponownie, i sięgnąć do źródła maddary, chcąc móc stworzyć skuteczną tarczę, zanim atak pojawi się i narobi szkód. Zaczął więc tworzyć w umyśle kolejny obraz...
Jako że skrzydła trzymał ciasno złożone przy bokach, nie zamierzał tego zmieniać, a stworzyć obronę bezpośrednio na nich – wyczuł drgania maddary właśnie przy nich, więc to je chciał chronić.
Była to ściśle przylegająca do ich pergaminowej błony warstwa lawy, jednak stworzona tak, by nie robić najmniejszej krzywdy skrzydłom Adepta, jedynie tworom, które mogłyby się z nią zetknąć z drugiej strony. Oczywiście, była piekielnie gorąca, tak bardzo, że spaliłaby w mgnienie oka wszystko, czego by dotknęła – a przynajmniej taki był cel Ziemnego. Trzymała się również na obu skrzydłach tak, by nie skapnąć na ziemię ani resztę ciała. Lawa ta miała jasno-pomarańczową barwę, z ciemniejszymi i jaśniejszymi plamkami i przebarwieniami, jej kolory zresztą cały czas przesuwały się i bulgotały. Jej zadaniem było oczywiście spalenie jakiegokolwiek ataku, który pojawi się na jego 'narządach lotu', jak się po chwili okazało, była to siatka. Kolec tchnął w swoje wyobrażenie maddarę i czekał na efekt.
Po chwili zneutralizował płynny ogień i zabrał się do tworzenia swojego ataku, wycelowanego oczywiście w Niegasnącą – na tym przecież polegała nauka. Wyobraził więc sobie, że na prawej przedniej łapie smoczycy powstaje żyłka, metalowa linka, obręcz obejmująca cały nadgarstek – bo właśnie tam się pojawiła. Jej wewnętrzna krawędź była zaostrzona, by móc z łatwością przeciąć skórę i mięśnie. Gdy już się pojawi, Adept nakaże jej zaciśnięcie się błyskawicznie, by uszkodzić skórę i mięśnie właśnie, a nawet zadrasnąć kość. Po dopracowaniu wszystkich szczegółów Rozgwieżdżony tchnął maddarę do swojego tworu, po czym patrzył, czy pojawia się i robi to, co powinien. W końcu jako przyszły Czarodziej mógł nie przebierać w środkach.
autor: Mrucząca Łuska
04 lut 2014, 18:18
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

Patrzył, jak na grzbiecie Iskry pojawia się warstwa kwasu. Musiał być niezwykle silny, bo igły w zetknięciu z nim tylko zasyczały. Ale Adept przecież nie miał szans z tak doświadczoną Czarodziejką, on dopiero się szkolił. Teraz jednak nie myślał już o tym, tylko wyciszył się i skupił. Czuł już, jak temperatura wokół niego stopniowo się ogrzewa, i musiał działać szybko, by atak nie rozwinął się i nie miał skutków fatalnych dla Rozgwieżdżonego.
Sięgnął więc do źródła swojej maddary i zaczął tkać w swoim umyśle obraz. Postanowił, że obroni się podobnie, jak chwilę temu, gdy Ognista atakowała lodowym wiatrem. Mianowicie, wyobraził sobie, jak na jego ciele powstaje otoczka, zachowująca się jak druga skóra, to jest rozciągająca się i skurczająca odpowiednio, by nie krępować jego ewentualnych ruchów. Miała być przezroczysta, ale nie niewidoczna; Kolec chciał skupić się na ważniejszych szczegółach, niż kolorze. Osłonka ta posiadała właściwość przepuszczania powietrza, by samczyk swobodnie oddychał, i najważniejsze – utrzymywała stałą temperaturę, lekko chłodniejszą niż ciało Rozgwieżdżonego, bez znaczenia, jak gorąco było poza nią. Cel więc był jasny, utrzymać wokół niego chłód, dopóki gorąc nie ustanie.. Smok przesłał maddarę do tworu, a po kilku chwilach zneutralizował iluzję, jeśli oczywiście mu się udało.
Teraz pora na jego atak. Ziemny ponownie sięgnął do swego źródła i zaczął tworzyć w umyśle wyobrażenie. Tak więc, na grzbiecie Niegasnącej, ponownie, pojawiła się siatka ze średniej wielkości oczkami. Ten atak wymyślił podczas swojego treningu i uznał go za całkiem niezły. Siatka owa była wykonana ze splecionych ze sobą metalowych, srebrzystych sznureczków, rozgrzanych do czerwoności. Miała, rzecz jasna, jak najmocniej poparzyć Czarodziejkę, zadając rozległe obrażenia. Adept uwolnił maddarę, pozwalając, by wniknęła do obrazu i urzeczywistniła go.

//Teraz lepiej? Dłuższe? :P//
autor: Mrucząca Łuska
03 lut 2014, 19:19
Forum: Osiągnięcia
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 53
Odsłony: 4072

Wytrenowane smoki:
– Wyblakły Kolec, pływanie I ( https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... =6873#6873 )
– Antrasmer, pływanie I ( https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... =6221#6221 )


Dodano: 2014-02-03, 19:19[/i] ]
+ zabity drapieżnik, wilk – https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... =7063#7063
autor: Mrucząca Łuska
03 lut 2014, 18:51
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 98719

Skinął Czarodziejce z wdzięcznością łbem, że zdecydowała się jednak przystać na prośbę Adepta, i przymknął oczy, sięgając do źródła swojej maddary. Jako, że Iskra poleciła mu zaczynać, jak najbardziej zaczął, chcąc ją zaatakować – czego jak czego, ale tego to się chyba powinna spodziewać.
Przejdźmy więc do rzeczy. Rozgwieżdżony wyobraził sobie płaski, metalowy dysk, średniej wielkości, cienki, ale bardzo wytrzymały, w końcu atak nie miałby sensu, gdyby odbił się od pierwszej lepszej obrony. Miał ciemnoszarą, srebrzystą barwę, połyskiwał lekko w świetle, miał gładką powierzchnią, a w dotyku był chłodny – ale co najważniejsze, jego krawędź była uformowana w zakrzywione, ostre ząbki. Dysk obracał się oczywiście wokół własnej osi z dość dużą prędkością, a jego zadaniem było pojawienie się przy prawej przedniej łapie Ognistej i werżnięcie się w niego. Adept tchnął w swój twór maddarę i czekał na efekt, gotowy już do ewentualnej obrony.

//Tak, wiem, że to już było w tamtej nauce, ale nie mam siły wymyślać niczego innego xD//
autor: Mrucząca Łuska
03 lut 2014, 18:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99284

Owszem, można było zastosować osłonkę – ale równie dobrze można było zastosować bańkę, prawda? Oba sposoby obrony były równie dobre.
Teraz jednak musiał obronić się przed kolejnym atakiem swojej nauczycielki, mianowicie lodowatym wiatrem, którego echo poczuł już zanim Czarodziejka posłała go w kierunku Adepta. Ten zaś sięgnął do źródła swojej maddary i wyobraził sobie, jak na całym jego ciele powstaje przezroczysta, ściśle przylegająca do ciała otoczka, zachowująca się jednak jak druga skóra – nie krępująca ruchów samca i rozciągająca się odpowiednio. Owa otoczka, gruba na jakiś szpon, miała utrzymywać temperaturę ciała Rozgwieżdżonego, nie zważając na zmiany temperatury na zewnątrz i nie dopuszczając jej. Adept tchnął w ten obraz maddarę i czekał na efekt.
Chwilę później zaatakował ponownie. W jego łebku powstał obraz – kilkanaście cienkich, długich na szpon, ale niesamowicie ostro zakończonych igiełek pojawiło się nad grzbietem Niegasnącej Iskry, by nagle opaść na niego z dużą siłą i wbijając się w skórę, a przynajmniej taki obraz widział Ziemny. Nie był to może szczególnie silny atak, ale może zdekoncentrować przeciwnika. Igiełki owe były wykonane z szarego, twardego kamienia, odpornego na wszelkie rozkruszenia i łamania. Samczyk przesłał maddarę do tworu, jak zwykle, i patrzył, czy to działa.
autor: Mrucząca Łuska
02 lut 2014, 18:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 63110

Zmrużył lekko ślepia, czytając słowa smoczycy. Nadal nie był do tego przyzwyczajony, ale trudno mu się dziwić, w końcu pierwszy raz zetknął się z takim sposobem porozumiewania się.
– Dziękuję, takie jak każde inne. Szkolę się na Czarodzieja... czeka mnie tylko test na dorosłą rangę i osiągnę ją – odparł spokojnie, owijając przednie łapy ogonem. Ta dziwna rozmowa z czerwoną, małą samiczką zaczęła go nawet interesować, była dość niecodziennym smokiem.
Na kolejne runiczne słowa zawieszone w powietrzu między nimi pokiwał spokojnie łebkiem.
– Rozumiem... przykro mi – odezwał się, mrużąc oczy ze współczuciem. Chociaż Zaklęcie nie wyglądała, jakby jej to przeszkadzało, to Rozgwieżdżonemu mimo wszystko było przykro, że musi to znosić. Jemu samemu na pewno nie byłoby łatwo.
autor: Mrucząca Łuska
02 lut 2014, 18:00
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137578

Gdy samiczka weszła już do wody, tak, jak Rozgwieżdżony jej polecił, już miał otworzyć pysk, by wydać kolejne polecenie... gdy nagle Sneeu podjęła niemalże skuteczną próbę utopienia się. Adept zamarł w bezruchu, po czym maddarą uniósł małą na skórę na karku, jak kocię i wyciągnął z wody, po czym postawił na brzegu. Zbliżył się do niej szybkim, gniewnym krokiem, machając wściekle na boki długim ogonem; zniżył łeb, by ich oczy znalazły się na tym samym poziomie.
– Możesz mi wyjaśnić, co właśnie zrobiłaś? – warknął groźnie, a chociaż jego głos był w miarę spokojny, to dało się w nim słyszeć echo furii. A w srebrnych ślepiach jej błyskawice było widać aż zbyt wyraźnie.

Wyszukiwanie zaawansowane