Znaleziono 11 wyników

autor: Młody
22 lis 2016, 20:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64476

Młody podnosi głowę i obserwuje chwilę ciemne niebo, na którym nieśmiało mrugają na niego jasne punkty. To są smoki...? To jest jednak z najdziwniejszych rzeczy jakie usłyszał; patrzy na obcego w milczeniu, zastanawiając się czy on na prawdę w to wierzy. – Czym według ciebie jest ta dusza? – pyta bez szczególnych emocji. Młody nie musi się z nim zgadzać, by go to ciekawiło. Co nie zmienia faktu, że wiara w takie absurdalne rzeczy jest nieco zabawna. Ciekawe, co jeszcze ciekawego mu przekaże. – Czy da się porozmawiać z tymi smokami tam na górze? Co one tam robią? Czemu co chwilę gasną? – głos mu łagodnieje, jakby zapomniał o zmartwieniach, które przygniatały jego wątłe ramiona i sprawiały, że czuł, jakby coś w środku niego chciało się wydostać na zewnątrz. Teraz ten dziwny stwór przycichł, przysłoniły go naiwne opowieści.
Nie myśli jednak o tym, skupia się na idącym obok niego Błyszczącym. – Wy, lądowi lubicie imiona. Posiadasz jakieś? – pyta, mimo iż nie ma w zwyczaju podtrzymywać rozmowy. Nie wymaga to jednak od niego dużego wysiłku, doskonale pamięta rozmowy między Głosami i wie, że jedną z pierwszych rzeczy jakie robiły to właśnie przedstawienie się sobie nawzajem. Młodemu zawsze się to podobało – lubił wyobrażać sobie ich wygląd na podstawie tego co usłyszał. Ale zapomniał o tym; podświadomie wyczuwał, ze samcowi by się to nie spodobało. Teraz jednak wspomnienia odżyły w jego umyśle; Młody zadał to pytanie niemal na złość Samcowi i czuł z tego powodu dziwną satysfakcję.
autor: Młody
22 lis 2016, 19:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64476

Młody z zaskoczeniem stwierdza, że nie chce odchodzić. Obecność samca jest niemal niedostrzegalna; gdy tylko zdał sobie sprawę że rozmawia z kimś, kto nie jest w stanie mu zagrozić rozluźnił się i Młody po raz pierwszy poczuł że przebywa ze smokiem, który zupełnie nic od niego nie chce. Nie wymaga od niego nic, nie przeszkadza mu jego obecność, po prostu ją przyjął. Traktuje go jak brata ze stada i jest to całkiem miłe uczucie.
Zawsze stara się być szczery wobec siebie, dlatego od razu zauważa zmianę swojego nastawienia. Chwilę trwają tak w ciszy, zanim samiec nie zreflektuje się, najwyraźniej uznając że to nie najlepsze miejsce do rozmowy; młodemu martwe ciało nie przeszkadza – nie śmierdzi jeszcze, ale nie ma też nic przeciwko by stąd odejść.
Po tak długim dryfowaniu w wodzie, jego ciało na lądzie wydaje mu się niezgrabne i ciężkie. Powoli wstaje na łapy i schodzi z kry na stały ląd. Śnieg szmera pod lekkim naciskiem jego łap, a młody nastawia ucha, nasłuchując czy samiec za nim podąża. Nie odwraca się jednak, by to sprawdzić, tylko odzywa się cicho – Odpocząć? Przecież jest martwy. – nie rozumie tego do końca, dlaczego śmierć smoka jest dla błyszczącego tak bolesna. Nigdy nikogo nie kochał, to jest dla niego pojęcie czysto abstrakcyjne. Pochyla niżej głowę, smutniejąc. Zaraz jednak za smutkiem przychodzi złość; denerwuje się na bezmyślność i okrucieństwo innych, na samca że przez niego czuje się inny, że czuje że tu nie pasuje.
Jego chuda, biała postać jest niemal niedostrzegalna na tle śniegu. Zlewa się z białą pustką, która ściele się przed nimi jeszcze wiele ogonów, nim jej czystości nie przetną wąskie, nagie pnie drzew, które gromadzą się w ciemną plamę lasu.
autor: Młody
15 lis 2016, 0:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Mała plaża
Odpowiedzi: 893
Odsłony: 133629

Młody bez wahania zwija skrzydła i spada jak kamień w wodę, pyskiem skierowanym w dół i wyprostowanym niczym struna, giętkim ciałem. Zgodnie z zachowaniem wizji podrywa swoje ciało; wymaga to dużo wysiłku, jednak udaje mu się. Traci nieco ze swojej prędkości, dlatego zaraz szybciej porusza biodrami i ogonem, by znów przyspieszyć. Młody, gdy zwykle płynie nie porusza łbem – wzrok ma nieruchomy i skupiony na kierunku, zaś całe ciało swobodnie mu faluje i nadaje pędu. Samica pływa inaczej, ale pisklęciu ciężko złapać rytm, gdy próbuje ją naśladować. Zresztą, gdy tylko przestaje się koncentrować, jego ciało z powrotem wraca do ulubionej pozycji.
Coraz łatwiej mu również wykorzystywać podczas pływania swoje skrzydła. Końcówki długich, błoniastych palców nie są tak sztywno przyciśnięte do kościstych żeber, tylko falują lekko, pomagając w manewrach. I dobrze, bo każda para płetw się mu teraz przyda. Mięśnie protestują, piekąc, gdy zmusza je do większego wysiłku i wygina ciało w łuk, brzuchem do tafli wody. Okręca się i nurkuje, by zaraz znowu zawrócić pyskiem do góry i gwałtownie wyskoczyć z wody. Wykręca swoje ciało w poprzedniej pozycji, zginając swój kręgosłup w niemal niemożliwy sposób i zanurza się, najpierw pyskiem, z powrotem w zimnej wodzie. Tam skręca w lewo, zatacza koło i nagle kuli się, robiąc przewrót. Ciało skręca mu się w kulkę i obraca się wokół własnej osi, do przodu. Robi mu się słabo. Otwiera pysk, jakby w niemym zaskoczeniu, ramiona rozkładają się jak płatki delikatnego kwiatu i samczyk opada w dół, nim miękka ciemność się nie cofnie. Gdy tak się dzieje powoli wraca na powierzchnię, wynurza się i wpatruje w samca. – Od dawna mnie nie nakarmiłeś – mówi głucho, bez pretensji, jedynie oczekując jakiejś wskazówki. Wzrok ma szklisty i widać po nim że siły mu starczy na tyle, by wrócić do domu, by mógł wypocząć i się pożywić.
autor: Młody
14 lis 2016, 22:46
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64476

Głuchy dźwięk rozchodzi się dookoła niego; Młody wzdryga się gwałtownie i odsuwa się kilka kroków. Oddech więźnie mu w gardle, gdy wyczuwa, jak czujnie jest obserwowany. Odpowiada spojrzeniem a wzrok ma pusty w swej srebrzystości, jak ciemny staw od którego odbija się księżyc. Nastaje cisza, której samczyk nie ma chęci, czy też odwagi przerwać.
Szczerze mówiąc ogromnie mu się nie podoba, że został zauważony. Nie przepada, zwłaszcza tej nocy, za obcymi, ich pokręconymi umysłami i skomplikowanymi zasadami, i mimo, iż przygnała go tu ciekawość, ma teraz ochotę odwrócić się i zniknąć w ciemnej toni. Ta sytuacja jest dla niego niekomfortowa. Jego rozbiegane myśli przygasają naglę, gdy słyszy spokojny głos. Jest zaskoczony jak cicho on brzmi – wystarczająco delikatnie, by go bardziej nie zniechęcić i nie przepłoszyć.
Przysiada na zdeptanym śniegu, nie bardzo wiedząc co mu odpowiedzieć; zresztą, zupełnie nie ma ochoty otwierać pyska.
– Pływałem – odpowiada miękkim, chrapliwym szeptem kogoś, kto zbyt długo milczał. Odchrząkuje. – Ale widzę, że w czymś ci przeszkodziłem – uśmiecha się niemal niedostrzegalnie, z drwiną. Głos ma jednak tak samo spokojny; pobrzmiewają w nim delikatne nuty, które jak nic innego wskazują na młody wiek i niewinność rozmówcy.
Na początku zupełnie nie zwrócił uwagę na – zimne już – cielsko. Ma jednak ochotę sprawić, by to obcy poczuł się niepewnie; sam już otrząsnął się z tego uczucia. Przenosi na niego swoje dość niepokojące, być może ze względu na okoliczności, spojrzenie i rozchyla nieco pysk, jakby chciał o coś zapytać, ale nie miał odwagi. Opuszcza oczy. – To ktoś ci bliski? – pyta delikatnie.
autor: Młody
11 lis 2016, 0:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64476

Wiotkie, jasne ciało wodnego smoczęcia przecina głębiny Zimnego Jeziora. Biała, śliska skóra błyszczy w półmroku niczym zjawa; jedyną rzeczą, jaka zdaje się go odróżniać od duchów to srebrne ślepia. Płonie w nich życie; gorąca wściekłość, zagubienie i cały kalejdoskop najróżniejszych innych emocji, których on sam nie potrafiłby nazwać.
Młody już od dłuższego czasu nie był na powierzchni. Ostatnie wydarzenia sprawiły, że potrzebował samotności, ciszy i ciemności. Jaskinia miała w sobie echa zbyt wielu emocji Młodego; z kolei na lądzie czuł się obco. Jedyne pocieszenie znalazł gęstej głębinie, której ciemności nic nie rozpraszało – na powierzchni musiał zapaść już mrok.
Po pewnym czasie złość, jaka nadawała tępo pisklęciu zmniejszyła się, przez co zaczął on bardziej dryfować, nie czując potrzeby by dokądkolwiek podążać. Poddając się ramionom swojej matki poczuł się niesłychanie samotny; jest to uczucie które towarzyszyło mu od zawsze, ale zwykle zagłuszało je poczucie celu, czy to nauki, czy też oczekiwania na pojawienie się Samca. Teraz jednak rozbrzmiało, ściskając pierś i wyrywając z niej dziwne, chrapliwe odgłosy. Na szczęście nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby to usłyszeć.
Młody skręcił się w wodzie, nienawidząc się za tę chwilę słabości; podjął już decyzję, czemu więc to wszystko nadal tak mocno na niego wpływało?
przez chwilę wydawało mu się że jego myśli ucichły, dlaczego więc znowu nawiedzają go wątpliwości, niechęć?
Pisklę prostuje się, kieruje pysk ku powierzchni i zwinnie, szybkimi, wężowymi ruchami się rozpędza, mając nadzieję że to rozproszy niewygodne myśli. Kościsty, srebrny pysk cicho wysuwa się z wody. Na chwilę nieruchomieje, najwyraźniej coś dostrzegając i chwilę później przechyla się do przodu i powoli podpływa do białej kry. Wyciąga łapę i przytrzymuje się kruchego lodu, obserwując samotną, śpiącą sylwetkę, która byłaby niewidoczna dla każdego, kto nie spędził niemal całego swojego życia w ciemnościach, tak jak Młody.
Deszcz jakiś czas temu ustąpił miejsca białemu puchowi; pokrywał on delikatną warstwą samca, któremu najwyraźniej w ogóle to nie przeszkadzało.
Młody skrzywił się na ten widok. Jego nienawiść do lądowych znacznie wzrosła, jednak razem z nią pojawiła się również niezdrowa obsesja; miał ochotę wejść na krę i zbadać wodnistego smoka, korzystając z tego że śpi.
Nie zwlekając bezszelestnie wślizguje się na zlodowacenie i podpełza do postaci. Przez chwilę jest zupełnie nieruchomy, gdy orientuje się jak dokładnie ona wygląda; ale śnieg zmiękcza jej kontur, niepozwalająca mu się dokładnie przyjrzeć. Pisklę unosi się nieco na tylnych łapach, opada, podchodzi bliżej i ostrożnie wącha smoka. Pachnie ostro, woń ta przebija się przez woń stada. pachnie smutkiem i złością; Młody zamiera, bo są to bardzo podobne uczucia do tych, jakie sam odczuwa.
Odsuwa się, obchodzi smoka dookoła i zauważa, że ten smok wtula się do szczupłej, zupełnie nieruchomej postaci. Młody jej nie zauważył, bo ciszy nie rozpraszał ani jej oddech a ni nawet najlżejsze bicie serca. Ją też smakuje nosem – nie jest z wody, choć pachnie bardzo podobnie. Pod zapachem stada młody wyczuwa smród, który zaczął kojarzyć ze śmiercią. Roztaczały go ryby, które samiec przynosił mu do jaskini.
autor: Młody
02 lis 2016, 20:14
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Mała plaża
Odpowiedzi: 893
Odsłony: 133629

Młody wykorzystuje nowo nabytą sztukę utrzymywania się nieruchomo w powietrzu; zawisa nisko nad wodą, uderzając pionowo skrzydłami. Płuca oplecione białą zbroją i cienką łuską gwałtownie wznoszą się i opadają, pompując tlen do przemęczonych mięśni. Jedynie stalowa samokontrola, zrodzona z chęci spełnienia oczekiwań samca sprawia, że jeszcze nie rzucił się w wodę, by ulżyć mięśniom. Wzrok ma nieobecny, puste źrenice zwężają się, ogniskując wzrok na marze, którą widzi tylko on. Podoba mu się, jak smok miękko poddaje się powietrzu, zupełnie z nim nie walcząc i jedynie napinając potężne błony, ześlizgnął się w dół. Co jakiś czas zagarnia powietrze pod siebie skrzydłami, utrzymując równe, spokojne tępo.
Umięśnione, tylne uda napinają się, przyjmując ciężar smoczego cielska. Wykorzystuje pęd i biegnie, łapa za łapą. Pisklę przechyla głowę, podziwiając jak w idealnym zsynchronizowaniu poruszają się jej skrzydła i łapy. Zrobiła to tak idealnie, że nie zgubiła rytmu nawet na sekundę.

Młody z wysiłkiem nadaje swojej kupie mięsa pęd. Wznosi się wyżej jak jeszcze nigdy dotąd, tracąc z oczu Samca i jego patologiczne myśli. Gdyby zdawał sobie z nich sprawę, pewnie by się nie przechylał tak ochoczo prosto ku niemu. Niczego nieświadomy, młody smok po raz pierwszy w życiu ma okazję by szybować. Jest to chwila nieskończenie przyjemna, tak, że mimo niechęci zatraca się w niej. Opada, powoli tracąc wysokość; co jakiś czas uderza skrzydłami. W pobliżu plaży jest już o pół smoczego ogona nad ziemią. Zetknięcie z nią jest dość nieprzyjemne, mimo miękkiego piasku. Porusza się szybciej niż mu się wydawało i stawy niemal nie wytrzymują takiego obciążenia, ale wykorzystuje pęd, składa skrzydła i zatacza niewielkie koło. Znów nabiera prędkości; pędzi w stronę mieniących się fal i samca, dość niewidocznego xD w półmroku. Niemal traci równowagę, gdy rozkłada skrzydła. Na szczęście daje rade ustawić je tak, by nie stawiały oporu i łapie równowagę. Trzyma ramiona wysoko jeszcze chwilę i zaczyna nimi machać. Nadaje mu to prędkości, ujmuje wagi ciału. Nie ma ich zbyt imponujących, ale jego ciało jest tak szczupłe, że i mniejsze dałyby spokojnie radę. Nim zdąży zetknąć się ze spienioną grzywą wzbija się do lotu, pomagając sobie tylnymi łapami. Leci nisko, w skupieniu obserwując fale, by wyłuskać z nich sylwetkę morskiego stworzenia. Zajmuje mu to więcej niż myślał, bo leci wolniej niż wcześniej – podlatuje, miękko uderzając skrzydłami aż nie znajdzie ciepłego prądu powietrza, który nadyma jego błony i napędza do przodu. Dzięki temu ma chwilę wytchnienia.
autor: Młody
18 paź 2016, 21:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Mała plaża
Odpowiedzi: 893
Odsłony: 133629

Bez słowa wznosi się wyżej. Czy to przez wysokość i pęd wiatru, które znacznie utrudniają rozmowę, czy przez zwykłą niechęć – Niewidoczny nie mówi już nic więcej; niemniej znajduje równie skuteczny sposób, dość przez siebie nadużywany, by przekazać smoczęciu wiedzę.
Młody zgodnie z nią wznosi się wyżej, muskając taflę wody ogonem. Nie prostuje ciała, tak jak i ten nieprawdziwy smok tego nie robi – skrzydła ustawione ma prostopadle do ciała. Jemu samemu zajmuje nieco więcej czasu wyczucie rytmu, z jakim powinien ruszać błonami, niż wizji której samiec przez cały czas pozwalał trwać. Sam ruch jest dość męczący, ale staje się to nieco łatwiejsze do zniesienia, gdy Młody rozluźnia ogon i unosi wyżej nakrapianą szyję.
Wstrzymuje oddech, gdy zwinne ciało skręca się i smok, bez wahania, rzuca się w dół. To w ogóle nie przypomina chodzenia po powietrzu i Młody od razu pojmuje swój błąd. Ten wodny smok porusza się z taką samą łatwością, jak ryby, które przemierzają ogrom oceanu, po tylko sobie znanych szlakach. Chód przy tym jest jak pierwsze kroki łani – niezdarny i słaby. Kończyny zwierząt lądowych sprawiają, że nie każdy jest w stanie poruszać się z takim czarem, a już zupełnie nikt z taką swobodą. Bo cóż ogranicza smoka w wodzie?

Bierze zagubiony wdech i pochyla się gwałtownie do przodu, nie pozwalając sobie na wątpliwości. Zwija skrzydła i uderzenie serca później zanurza się w skłębionej wodzie. I, tak jak wcześniej, nagła cisza jest oszałamiająca. Ciemności panujące w wodzie może przebić jedynie wyćwiczony wzrok Młodego.
Mara nie traci nic ze swego wdzięku i potwierdza myśli smoczęcia. Ten uważnie obserwuje ruch jej ciała i nie umyka mu, jak smok wykorzystał skrzydła, by wykręcić. Łuk, jaki zatoczył, był dzięki temu dużo mniejszy i nie wytraciła on nic ze swej szybkości. Jak wcześniej – ma szalenie mało czasu, by skopiować ten ruch, ale udaje mu się, nim zdąży zaryć pyskiem o muliste dno. Pracując ciałem, a złaszcza ogonem, wykonuje wężowy ruch, który sprawia, że mknie jak pocisk.
Nikt by nie kwestionował stwierdzenia, że mara to smok wodny, gdyby zobaczył jak zgrabnie wyślizgnął się z wody i nie odrywając kończyn od tułowia – rzucił się z powrotem w gwałtowne ramiona swojej matki.
Samiec starał się jak mógł, by zrobić to równie zgrabnie, ale nieco źle wyliczył kąt, przez co nie wybił się tak imponująco i zamiast wślizgnąć się zgrabnie – bije ciałem wodę.
Nie przestaje płynąć. Znów stara się rozpędzić; przebija taflę niemal pod kątem prostym, przez co nie pozostaje mu nic, poza rozwinięciem skrzydeł.
autor: Młody
13 paź 2016, 11:06
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Mała plaża
Odpowiedzi: 893
Odsłony: 133629

//wody płodowe?

Samiec jak zwykle wydawał się mieć na wszystko odpowiedź. I to nie byle jaką – rzeczywiście, wykorzystanie wody wydawało się dość dobrym rozwiązaniem. Tylko, nie w każdej sytuacji Młody będzie mógł liczyć na jej pomoc, albo rzucić się w dół z jakiegoś klifu. Pisklę widzi przecież, że smok robi to w jeszcze trzeci sposób. Ale może na to przyjdzie czas później?
Od razu rusza za opiekunem; wydaje mu się, że rozumie, o co samcowi chodzi. Woda w świetle księżyca jest czarna, a światło odbija się od drobnych fal, które połyskują niczym oczy dzikich zwierząt w mroku.
W między czasie dość realistyczna wizja pojawia mu się przed oczami. Nie od razu poznaje tego młodego smoka; on na prawdę był taki mały? Ma nadzieję, że teraz mu pójdzie lepiej.
Zgodnie z poleceniem, płynie przed siebie, aż mały skrawek ziemi nie znika za nim w mroku. Zagarnia łapami, (tylko nimi, nie całymi ramionami) wodę za siebie, jednocześnie wykonując wrzecionowatym ciałem – a zwłaszcza ogonem – wężowy ruch, który popycha jego ciało do przodu. Przyspiesza. Zanurza się, i cały świat cichnie, wszystko zwalnia – nawet jego serce. Pochyla się, nurkując, aż w końcu wydaje mu się, że jest wystarczająco głęboko. Im bliżej jest dna, tym większej nabiera prędkości. Zdaje się, że nie wymaga to od niego większego wysiłku, gdy robi łuk, niemal dotykając miękkim brzuchem piasku. Kieruje pysk do góry, starając się podpłynąć do tafli pod kątem, a nie prostopadle. Gwałtownie przebija ją wybijając się wyżej, niż myślał że to możliwe. Od razu rozkłada skrzydła, rozpryskując wodę dookoła siebie i uderza nimi mocno. Cały czas ma pysk skierowany do góry, dlatego bardzo szybko się wznosi, ale w końcu pochyla się mocniej do przodu, by popłynąć po powietrzu. Ruch jego skrzydeł już nie jest tak gwałtowny; Młody stara się wykorzystać ciepłe powietrze wiejące w głąb lądu. Latanie na otwartej przestrzeni jest dużo prostsze niż w jaskini, gdzie powietrze jest nieruchome i w ogóle mu nie pomaga.
Młody składa prawe skrzydło, jednocześnie unosząc lewe ramie wyżej. Ciało skręca mu się w prawo, ogon w dość naturalnym ruchu wykręca się w lewo i młody zatacza łuk, jednocześnie mocno opadając w dół. Samiec jest niemal niewidoczny na tle srebrzystej powierzchni, ale jest dość blisko pisklęcia, gdy ten stara się naśladować swój ruch spod wody – miast zanurzyć się w ciemnej toni, smok rozkłada skrzydła, wykręcając przednią cześć ciała w górę. Znów robi łuk.
autor: Młody
24 wrz 2016, 19:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Mała plaża
Odpowiedzi: 893
Odsłony: 133629

Z zadowoleniem przyjął fakt, że na powierzchni panuje teraz noc. Mimo wszystko było i tak jasno – tłusta, okrągła biała kula wisiała nad lądem, oświetlając go zimnym blaskiem, który zwykle królował w odmętach oceanu.
Czy to samiec odczuł jego dyskomfort, czy sam uznał, że Młody jest już zbyt duży, by go tak kontrolować – nareszcie zdecydował się uczyć.
Młody nie poruszył się, by nie dać po sobie poznać, że od pewnego czasu zastanawiał się, czy nie warto byłoby samemu się na powierzchnię wybrać.
Samiec nie może się dowiedzieć, że Młody ma takie myśli. Odebrałby je jako nieposłuszeństwo i boleśnie by go ukarał, a skutki tego byłyby odczuwalne bardzo długo. Bo ten nie ograniczał się jedynie do kar cielesnych – o nie, nie było tak pięknie.
Jak już wcześniej wspominałam – młody darzy go ogromnym szacunkiem i zaufaniem. Ale Samiec wojuje obosiecznym mieczem – uczy go myślenia. Uczy go, by przede wszystkim polegał na sobie i na własnych osądach. Młody jest rozdarty, wie że jest na tyle duży, by móc samemu na sobie polegać, a mimo to samiec nieustannie temu zaprzecza, nie podając żadnych dokładniejszych wyjaśnień. Traktuje go jakby ten dalej miał kilka księżyców i dalej nie rozumiał, co się do niego mówi. Ale w jednym miał rację – Młody musi się jeszcze dużo nauczyć. Jak się przekonali, smocze prawa sprawiają, że sytuacje, w których młodemu mogłoby coś zagrozić, raczej nie powinny się pojawić. Ale, nadejdzie dzień, gdzie oboje boleśnie zdadzą sobie sprawę, że te kłamliwe Smoki to nie owce. To drapieżniki. I Młody pokornie przyzna Samcowi rację.
Teraz pisklę, które już właściwie pisklęciem nie jest, przechyla łeb i z nieczytelną miną dokładnie wysłuchuje jego słów.
Wzdycha, bo chodzenie po powietrzu bardzo go męczyło i fizycznie i psychicznie. Ale, może im będzie w tym lepszy, tym mniej wysiłku będzie to wymagało?
Młody rozgląda się dookoła, szukając czegoś z czego będzie mógł zeskoczyć. Ale – jak się orientuje, nie ma tu nic poza piaskiem i skąpą ostrą trawą. Wiatr, niczym nie skrępowany, ciągnie na południe i szumi im w uszach. – Samiec, nauczyłeś mnie jedynie spadać. Jak mam się wybić, by powietrze mnie przyjęło? – waha się.
Następne słowa sprawiły, że powietrze wydało mu się chłodniejsze. Zrobił ostatnio wiele głupstw, i tylko dzięki szczęściu Samiec jeszcze się o nich nie dowiedział. Ale zapewne się dowie, przez co Młodemu zrobiło się smutno – zawsze chciał się nauczyć mówić bez słów. Jednak poruszył się, jakby ta nauka miała się odbyć, a on był tym podekscytowany. Uchylił nieco pysk i spróbował powietrza, a jego ogon lekko drżał. Mimo wszystko był zadowolony, kochał noc a nie musiał je spędzać w zimnej jaskini.
autor: Młody
27 lip 2016, 11:58
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 123
Odsłony: 5618

Jest zbyt jasno, mimo iż wielka żółta kula skryła się gdzieś za jedną ze skał, by ich tak nie męczyć. Lądowym zdaje się to nie przeszkadzać, pisklę za to zamyka oczy.
Zaskakujące jest to, że nikt się nimi nie interesuje, jakby mieli prawo by tam z nimi siedzieć.
Zaraz gdy odzywa się prorok, reszta zgromadzenia ucisza się zupełnie. Młodemu się podoba, że ten ma nad nimi taką władzę. Słuchają każdego jego słowa, a potem starają się dodać coś od siebie, by się mu przypodobać.
Młody rozumie to tak – ten cały prorok nie jest przywódcą, ale chyba nawet kimś ważniejszym. Sądząc po słowach dziwacznego białego samczyka, spotkali się tu, by się czegoś nauczyć.
Wie co to są stada, ale nowością jest dla niego to, że dodatkowo wszyscy zdają się znać swoje miejsce, jakby ktoś im je przydzielił wedle jakiś dziwacznych zasad. Czyli podziały są o wiele dokładniejsze, ale młodemu nie przychodzi do głowy, jak mogłoby to wyglądać.
Otwiera ponownie oczy, mimo że błysk łusek go rani. Samiec obok niego wydaję się być za to zupełnie spokojny. Pisklę wpatruje się w niego przez chwilę; jest młodszy niż mu się wydawało.
Ogląda się za siebie, z zadowoleniem zauważając, ze za nimi już nikt się nie kręci.
autor: Młody
25 lip 2016, 7:54
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie VIII
Odpowiedzi: 123
Odsłony: 5618

Mentalny przekaz nie był niczym nowym, ale głos już tak. Młody przechyla główkę, zastanawiając się, czy on też powinien odpowiadać na wezwanie... W sumie do końca chyba do tych smoków lądowych nie należą. Czuje, że Samiec ich nie lubi, ale ten nie okazuje tego w żaden sposób, więc pisklę stara się, by swoim brakiem obeznania w towarzyskich spotkaniach (nawet mimo kuli) nikogo nie urazić. Jest na tyle mądry, by zdawać sobie sprawę, ze samiec jest wyjątkowy i że raczej żaden inny z tych lądowych smoków nie będzie go przypominał.
Ma racje. Zimna łuska przyciśnięta do niego pomaga mu, gdy jego nozdrza atakuje tyle różnorodnych zapachów.
Tylko, czemu samiec się ich boi? Nie jest to uczucie silne, ale istnieje, młody zna je zbyt dobrze by teraz go nie wyczuć. Przez ich liczebność...? To ma sens. Wiele wygląda na tak groźnych jak samiec.
Pisklę wpatruje się w czerwonego smoka, od razu wyodrębniając w nim przywódcę i nadawcę mentalnego przekazu. Mlody czuje się strasznie przytłoczony tym, że nie może obserwować wszystkich jednocześnie, więc na razie ich ignoruje, obiecując sobie, że pozna ich później.
Ale obserwacja najwyraźniej nie wyszła mu dobrze pod wpływem stresu, bo dopiero teraz zauważa małe stworzenia siedzące w pobliżu. Przypatruje się im, zdając sobie sprawę, że nie zachowują się normalnie.
Przymyka oczy. Za dużo pytań.

Wyszukiwanie zaawansowane