Znaleziono 72 wyniki

autor: Wilcza Pani
24 sty 2017, 22:22
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 67514

Niespodziewany dźwięk sprawił że drgnęła mocno i cofnęła o krok, uginając łapy. Instynkt robił swoje... Przynajmniej dopóki nie zobaczyła znajomej paszczy Faelana. Wypuściła wstrzymywany oddech który zamienił się w obłok pary. Uff! Rozluźniła mięśnie i uśmiechnęła się lekko. Entuzjazm brata był zaraźliwy. Z resztą, nie na niego była zła.
Miło cię widzieć, braciszku. – Przywitała się, ocierając się bokiem o bok futrzastego. Słysząc jego pytanie skrzywiła się lekko ale pokiwała łbem. Niech będzie zwiedzanie...
Poderwała łeb po zawołaniu Zaciekłego, bez problemu wypatrując białe podbrzusze Keez. Malachitowe ślepia przywarły do sylwetki Łowczyni i towarzyszyły jej aż do wylądowania. Fioletowołuska zawsze była zagadką dla Fao, co nie przeszkadzało jej w żywieniu sympatii do samicy. Jak już wcześniej mówiła: polegała na niej. I ufała w jej umiejętności. Zmniejszyła pomiędzy nimi dystans, błyskając białymi kłami w uśmiechu powitalnym.
Ciebie też miło zobaczyć, Keez.
Co za przypadek – trójka Cienistych w jednym miejscu. Prawie jak ceremonia!
Założę się, że nie przez przypadek jesteśmy tu razem. Czyżby czekała nas jakaś misja? – rzuciła dziarsko, starając się odepchnąć żarzący się w niej gniew i irytacje. Trochę czasu spędzonego w towarzystwie nie powinno jej zaszkodzić.
autor: Wilcza Pani
30 gru 2016, 21:14
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Wydrążony pień
Odpowiedzi: 446
Odsłony: 67514

Zmierzch okrył Dziką Puszczę skrzydłem mroku i przytłumił dźwięki. Śnieg cicho skrzypiał, dało się słyszeć skrobania i dalekie dźwięki wydawane przez nocne zwierzęta, świst wichru, szum gałęzi. Dwójka Cienistych słyszała też swoje oddechy i odgłos łopoczących skrzydeł.
Do czasu.
Świetnie! Wracaj sobie! – Obrażony krzyk przeszył powietrze, strasząc kilka ptaków. Głos należał do samicy, bez wątpienia rozzłoszczonej i znajdował się stosunkowo niedaleko.
Znowu zapadła leśna cisza, tym razem jednak doszedł do niej dźwięk głośno deptanego śniegu i przyśpieszony oddech.
Wilcza od dawna nie była tak zła na swojego kompana. Weź kompana, mówili, to niesamowite, magiczne połączenie! Tak ci to pomoże! Zmieni twoje życie!
Mhm, chyba na gorsze... – zamruczała pod nosem, prychając drwiąco. Na Lahae, sama tak kiedyś myślała! Ba, wierzyła w to na tyle skutecznie by przekonać Nauczyciela do pomocy. Pff. Przyjaciele na zawsze, też coś. Co jej to dało? Wiecznie zirytowanego wilka kręcącego się u boku, który stara się wyciągać ją na spacery o każdej porze dnia i nocy! Wcale nie spędzała tak dużo czasu w jaskini, a nawet jeśli, nie broniła Rusitaurionowi wychodzenia.
Brnęła przed siebie, uparcie wbijając wzrok w horyzont i nie za bardzo przejmując się kierunkiem wędrówki. Dopiero kiedy o mało nie wpadła na ogromny, przewrócony pień, zatrzymała się. Zatrzymała sie gwałtownie, przydeptując sobie ogon, i ze zdziwieniem spojrzała na przeszkodę. Przecież... Zaraz, to nie była droga powrotna do obozu!
Ugh! Valanyanie, daj mi cierpliwości... – warknęła bezradnie, z frustracji uderzając w pień łapą. Żeby się tak zagapić!
autor: Wilcza Pani
22 lis 2016, 18:12
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 71160

Wysłuchała odpowiedzi matki z szeroko otwartymi ślepiami. Uskrzydlone Marzenie... Nie znała tego imienia, jednakże słyszała o dawniej istniejącym stadzie Ziemi. Skoro Uskrzydlony był później Przywódcą Życia, znaczyłoby że stado to powstało pod jego rządami. Heulyn kontynuowała, a na pysku Faolitiarny pogłębiał się wyraz zniesmaczenia pomieszanego ze zdziwieniem.
Przecież to takie... nielogiczne. Przecież Przywódca musi być porażką, jeśli jego własne stado go nie chce. Chyba że ustąpił miejsca młodszemu, to rozumiem. Ale wtedy, czemu opuszczać własne stado? Nie, musiał popełnić jakiś błąd w panowaniu. Tylko... Po co nam taki smok, który od początku nie przepadał na naszym stadem? – skomentowała bezwiednie, marszcząc pysk. – To dziwne. – Skwitowała, potrząsając łbem. Może i ówczesny Przywódca Cienia miał swoje powody, może chciał obserwować swojego wroga? Fao wydawało się to możliwe, nawet jeśli trochę naciągane. W końcu, kto chciałby mieć nieznajomego w rodzinie?
Och, współczuję – mruknęła, krzywiąc się na wspomnienie o Nauczycielu. Nie żeby go nie lubiła... Ale nie miał zbyt przyjemnego podejścia i potrafił być zwyczajnie przykry. Zapewne na nieumiejętność Kaliny zareagował niezadowoleniem i nie bał się go wyrazić.
Uciekły? Tutejszych? – powtórzyła jak echo, zaintrygowana dziwną nutą w głosie Heulyn. – Na Spotkaniu Młodych dowiedziałam się że Cień jest najmłodszym stadem i tyle. Skąd tu przyszliśmy? Dlaczego? Znasz imiona pierwszych Cieni? – pytała. Jednocześnie podniosła się i ruszyła śladami matki, oglądając mijane obeliski. Na każdym z nich tkwiły zapiski, niezrozumiale dla Fao... Jeszcze.
Stanęły przed głazem pokrytym świecącymi fioletem runami. Wilcza uśmiechnęła się półgębkiem, myśląc o tym że fiolet całkiem dobrze pasuje do Cienia. Ciemny kolor, kolor często pojawiający się podczas zmierzchu – pory cieni. Oraz kolor łusek Kerranthara i Keezheekoni.
Podoba mi się! – zaśmiała się cicho. Krótki opis może i był patetyczny, ale miał w sobie to coś. Poza tym, ładnie brzmiał. Te pasujące do siebie słowa, rymujące się, dawały naprawdę miłe brzmienie.
Heulyn rozpoczęła lekcję, toteż Fao nie pozostało nic innego jak tylko skupić się na jej słowach. Śledziła poruszający się pazur Czerwieni, pomrukując potakująco i co chwila unosząc spojrzenie do głazu, potwierdzając runy Kaliny z tymi wskazanymi wyżej. Nie wydawały się takie trudne... Ale poznała ich dopiero sześć. Runa "El" wydawała jej się mocno podobna do "Ii", a "Ha" do "Rr". Powinna przygotować sobie tabliczkę do ćwiczeń...
Zgodnie z poleceniem matki, przypatrzyła się wskazanemu miejscu. Teraz wiedziała już, co znaczy pierwszy wyraz. Ale te dwa pod nim, były długie! Uch, zwłaszcza to pierwsze. Fao przypatrywała się im przez moment.
Umm... ZAKLINACZ CIENI Nie znam pierwszej. Dalej... A... K, L... I?... tak, I, dalej nie wiem, znowu A, nie wiem, i ta sama runa co na początku. Cośtam-AKLI-coś-A-cośtam? A to drugie... już się pojawiła, na końcu pierwszego członu, dalej I, tej nie znam, następna już chyba była, no i "Ii". Ii. Heh. – Uniosła jeden z łuków brwiowych, patrząc na Kalinę z widocznym pytaniem. Nie poszło jej chyba źle, ale chwilę czasu jej to zajęło. Będzie musiała popracować nad szybkością.
autor: Wilcza Pani
14 lis 2016, 23:30
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 71160

Przez chwilę Faolitiarna czuła tylko ciepło rozchodzące się po kręgosłupie. Maddara wydawała się wrzeć, bulgotać w każdej kości, mrowić w koniuszkach szponów i elektryzować łuski. Heulyn nagle stała obok niej, a we łbie Czarodziejki śpiewała tylko jedna myśl: "Przywołałaś ją tu, sprowadziłaś, wyczarowałaś!". Była irracjonalna, jak ze snu i równie niedorzeczna, a jednak... Przez chwilę, krótszą niż dwa oddechy, wydawała się tak prawdziwa jak spadający wokół deszcz.
Głos matki wyrwał ją z bezruchu, działając równie orzeźwiająco jak napar z mięty. Zamrugała kilkakrotnie, potrząsając łbem i zerkając na matkę. Odwzajemniła jej szybki uśmiech, błyskając białymi kłami.
Właśnie po to – odparła prosto, wskazując na stojący przed smoczycami głaz. – Czyżbyś odnosiła się do kogoś konkretnego? – dopytała, nie kryjąc zaintrygowania. Heulyn wydawała się zniesmaczona zarówno treścią napisu, jak i panującym według niej stanem rzeczy.
Zmieniła pozycję, nie chcąc wyginać szyi przy każdym spojrzeniu Heulyn. Stan matki nieco ją zaskoczył – jej łuski lśniły od wody, zwykle dumna grzywa przypominała bardziej nadzwyczaj kolorowe glony oblepiające szyję.
Mogę...? – zapytała, wykonując krótki, urwany gest pokazujący suchy okrąg wokół siebie. Maddara nadal grzała jej kości, wręcz prosząc się o użycie. Niespodziewana myśl wydawała się przywołać nieznane dotąd rezerwy sił. Zmęczenie nadal było odczuwalne, gdzieś z tyłu łba, i wydawało się teraz nieistotne.
Pomyślałam... Miałam nadzieję, że będziesz umiała odczytać te znaki. I przy okazji mnie tego nauczysz. Nie wiem za wiele o naszych Przodkach, nie znam nawet imienia pierwszego Czarodzieja Cienia. Chciałam sprawdzić, czy znajdę tu kilka odpowiedzi – powiedziała, wracając do swojej pierwszej odpowiedzi. Miała o wiele więcej pytań niż te wymienione!
Pewnie mogłaby pójść do Nauczyciela, przekonać go by w zamian za kamień opowiedział jej trochę o Cieniu. Tylko, jaką miała pewność że stary, zdegradowany bóg będzie pamiętał imiona poszczególnych Cieni, znał ich rodziny i historie życia? Żadną. Faolitiarna bała się, że część tych informacji została stracona. A przecież historia była tak ważna! Dziedzictwo się liczyło. Co miała powiedzieć swoim pisklętom? O czym im opowiadać?
Heulyn była jej nadzieją, jej szansą. Czarodziejka wychowała się sama i dorosła, prawda. Odcisnęło się na niej piętno braku matki, piętno które bardzo jej doskwierało i nieustannie przeszkadzało. Mogła się go pozbyć, jeśli Heulyn byłaby skłonna przy tym pomóc.
autor: Wilcza Pani
08 lis 2016, 19:41
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 71160

To była pierwsza Pora Opadających Liści jaką Faolitiarna miała okazję oglądać. Gdy wykluła się z jaja świat pokrywał śnieg, panował mróz, a Mgła dopiero wchodziła na tereny Wolnych. Z czasem śniegi stopniały, zasilając bystro płynące strumienie. Rośliny wypuszczały pąki i kwiaty, wszystko było oszałamiającym rozbłyskiem kolorów i zapachów. Pojawiło się więcej zwierząt i więcej pożywienia, Złota Twarz zaczynała świecić coraz dłużej i mocniej. Faolitiarna pamiętała swój zachwyt – nie musiała już chować się po jaskiniach i przesiadywać blisko ognia. Niedługo po ceremonii Rankora noce były tak jasne i upalne że można było spać na zewnątrz. Nastał czas coraz dalszych wędrówek po ciemku i narzekania na duchotę, czekanie na deszcz.
A teraz nastały deszcze. Fao bez wahania wróciłaby do upalnych, dusznych dni które wydawały się ciągnąć bez końca.
Złota Twarz chowała się teraz coraz szybciej, a jej promienie ledwie przebijały się przez zwały chmur. Idąca nieśpiesznie Czarodziejka westchnęła ciężko, rozglądając się. Wcale nie było tak późno, a ciemno jak podczas zimowych nocy. Na wodę lejącą się z nieba Wilcza nie zwracała już uwagi, chroniona przed zmoknięciem i zimnem przez maddarę. Wyruszywszy na swoją wycieczkę, wyczarowała wokół siebie przejrzystą kulę która poruszała się razem z nią, odbijając kropelki wody i promieniując ciepłem do wnętrza.
Beżowołuska zatrzymała się przed największym z kamieni i przysiadła, wysuszywszy kawałek ziemi krótkim czarem. Zdawała sobie sprawę, że po tak długim korzystaniu z maddary będzie jeszcze bardziej zmęczona, ale chciała nacieszyć się wolną chwilą. Rusitaurion opiekował się pisklakami, a Fao mogła wreszcie rozprostować łapy...
Coś ją tknęło, by wreszcie odwiedzić miejsce pamięci przodków. Może to, że sama została matką, może to, że myślała o swoim ojcu...
Tak czy siak, nawet jeśli jego imię było gdzieś tu zapisane, nie umiała go znaleźć. Nie poznała nigdy smoczych run, ba, nawet o tym nie pomyślała. Jedyne co widziała to ślady pazurów i wgłębienia na kamieniach.
Rozczarowana i irracjonalnie rozzłoszczona, zasyczała głośno. Nie spodziewała się... Tego. Napisów. Spotkała się już z runami, ale... Ale... Ech. Czyżby fatygowała się tu na marne?
Przymknęła ślepia i wysłała krótką wiadomość telepatyczną do Heulyn. Jeśli Uzdrowicielka nie miała teraz ważniejszych zajęć, może będzie mogła jej pomóc. A Fao i tak od dawna chciała z nią dłużej porozmawiać. Warunki – słota i ciemności – nie były idealne, ale Fao postanowiła je zignorować.
autor: Wilcza Pani
08 lis 2016, 13:41
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 85769

Heulyn, zamiast córki, powitały dwa smoki Ziemi. Zanim Czarodziejka Cienia zdążyła się pojawić, padły już pierwsze powitania. Zbliżając się do gromadki, Fao usłyszała jedynie "...tny Kolec ze Stada Ziemi". Ech, gdyby poczekali chwilkę, nie musieliby się przedstawiać po kilka razy.
Faolitiarna szybkim krokiem pokonała dystans dzielący ją od matki i stanęła u jej prawego boku. Na pierwszy rzut oka wyglądała jak nieco wyblakła, dziksza wersja Kaliny. Jej łuski w odcieniu jasnego beżu sprawiały wrażenie przykurzonych w porównaniu do lśniącego czerwienią i złotem pancerzu Uzdrowicielki. Najszybciej dostrzegalne różnice tkwiły w pyskach – inne grzywy i inne oczy oraz różnica w rogach.
Matko... – mruknęła Fao, pyskiem ocierając się o polik Heulyn. – Witajcie – dodała już głośniej. Malachitowe ślepia prześlizgnęły się po zebranych, rozszerzając się w zdumieniu na widok Porywczego. Ostatni raz widziała brata kiedy był ledwie podrośniętym adeptem, a teraz miała przed sobą wyrośniętego smoka. Jego szkarłatne łuski były nieco zmatowiałe, ale szkarłatne tęczówki otoczone niebieską twardówką błyszczały jak zwykle.
Ich ostatnie spotkanie skończyło się zażartą sprzeczką, i chociaż Fao nie chowała urazy – już nie – to nie wiedziała co o tym sądzi Porywisty.
Przeniosła wzrok na pozostałe rodzeństwo – Faelana i Yskiel. Posłała im uśmiech i wreszcie zabrała się za oglądanie Ziemnych. Właśnie, Ziemnych! Zmarszczyła pysk, przez co jej spojrzenie nabrało nieco surowego wyrazu.
Witajcie. Mówcie mi Wilcza Pani, jestem Czarodziejką Cienia. To Imeneroth i Saoirse – tu obróciła sie bokiem, pokazując dwójkę piskląt leżących między jej lekko uniesionymi skrzydłami. Nie zamierzała zdradzać pełnych imion swoich dzieci, przynajmniej nie od razu, jednakże później machnęła na to łapą. Za Faolitiarną przybiegł młody basior, zatrzymując się nieco bardziej z tyłu i patrząc na wszystkich nieco nieufnie. – A to Rusitaurion. Miło was poznać.
Kiwnęła lekko łeb w stronę smoków z Życ... Ziemi.
Odkąd to Życie zwie się Ziemią? – zagadnęła, kierując swoje pytanie do ciemnołuskiego samca, który przedstawił się jako adept. Jego towarzyszka, trójkolorowa smoczyca otoczona pisklętami wpatrywała sie w Kalinę tak intensywnie, że Fao postanowiła zadać swoje pytanie samcowi.
autor: Wilcza Pani
03 lis 2016, 20:12
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 697
Odsłony: 94353

Faolitiarna, witając się, wyglądała na rozluźnioną i dość zadowoloną. Dłuższe spojrzenie na Wodną sprawiło iż zmarszczyła pysk i zmrużyła ślepia w widocznym niepokoju. Druga smoczyca wydawała się zastygła w szoku, stojąc z napiętymi mięśniami i półotwartym pyskiem. Zjeżone futro powiększyło jej sylwetkę, upodabniając ją trochę do wilka. Fao nie była pewna zareagować – czyżby jej szybkie wpadnięcie aż tak przestraszyło smoczycę? A może chodziło o Rusitauriona?
Fao zerknęła na wilka, nadal leżącego między jej łapami. Żółte ślepia nie zdradziły jej nic, a delikatne szturchnięcie przez więź wywołało tylko parsknięcie i napływ emocji. Porozumiewanie się w ten sposób wymagało wiele wysiłku od Fao. O ile Taurion był w stanie rozumieć smoczą mowę dzięki jej wiedzy, to nie mówił do niej słowami. Dopiero uczyła się odczytywania wiadomości z całej gamy odczuć jakie jej przekazywał. Teraz odebrała wyprany z kolorów obraz Wodnej, jej zapach i... chęć Tauriona do wygrania gonitwy? Potrząsnęła łbem, nadal nie rozumiejąc.
Kiedy ponownie spojrzała na smoczycę, ta zdążyła już usiąść i odezwać się. Nie wyglądała jednak lepiej niż przed chwilą. Pysk Promiennej jeszcze bardziej się zmarszczył. Przestąpiła nad wilkiem, który podniósł się i otrzepał, rozsiewając wokół drobinki ziemi i poszycia. Rzucił okiem na obie smoczyce i odwrócił się, udając w kierunku brzegu aby napić się wody. Fao usiadła teraz naprzeciwko Wodnej, zachowując między nimi dystans na pół ogona. Lekko pochyliła się do przodu, chcąc złapać spojrzenie nieobecnych oczu.
Na pewno? Bez obrazy, ale nie wyglądasz na zbyt szczęśliwą – zaczęła powoli, szybko oglądając resztę ciała futrzastej w poszukiwaniu ran. Żadnych nie było, chyba że ukryte pod futrem. – Wszystko w porządku? Słuchaj, jeśli Rusitaurion coś zrobił... Nie jesteśmy złączeni zbyt długo, jeszcze się uczy. – Wyjaśniła, wahając się delikatnie. Nie miała ochoty sobie nagrabić, a Wodna naprawdę wyglądała kiepsko.
autor: Wilcza Pani
21 paź 2016, 20:37
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 94130

To, że Szkarłatny przyjął jej nieme zaproszenie i usiadł było... Miłe. Faolitiarna nie umiała tego inaczej opisać. Po prostu zrobiło się jej przyjemnie. Trochę jakby obok niej położyło się drugie ognisko. Taka bliskość była nowością. Fao nie znała wielu smoków, a te które znała respektowały swoją przestrzeń osobistą. Jasne, okazjonalny szturchaniec czy łapa na ramieniu – to było jej znane. Dotyk na policzku, uścisk – to pamiętała z pisklęctwa. Nie za dużo, w końcu Heulyn wybrała się na swoją wielką wyprawę w nieznane gdy jej drugorodna miała zaledwie trzy księżyce. Od tego czasu... Hmm, ostatnim bliskim kontaktem była chyba jej sprzeczka z Porywistym. Skrzywiła się lekko i odegnała to wspomnienie, nie chcąc psuć sobie nastroju poczuciem winy.
Nowy Przywódca? To rzeczywiście nowiny... Kto to? – zapytała, obracając łeb w prawo i patrząc na Szkarłatnego. Z tego co wiedziała, ostatnim Przywódcą Wody był Ciche Wody. Ojciec Szkarłatnego. I Lazurowej. Może kogoś innego też, tego już nie wiedziała.
Bacznie przyjrzała się samcowi, próbując ustalić jego wiek. Mógł być kilka księżyców młodszy od niej... Może około czterdziestu? Zakładając się że wykluł się gdy jego ojciec miał trzydzieści księżyców... Ciche Wody z pewnością nie był już młody. Pewnie musiał ustąpić stanowiska. – Twój ojciec wybrał swojego następcę czy urządziliście głosowanie?
Na następną odpowiedź Szkarłatny potrzebował więcej czasu. Fao nie była już tak niecierpliwa jak kiedyś, toteż powstrzymała się od zapełniania ciszy i w milczeniu przyglądała się samcowi. Miał jaśniejsze łuski wokół ślepi, układające się we... we wzorki? Ładnie to wyglądało. Podkreślało kształtne łuski i kolor oczu.
Mhm – mruknęła, nadal skupiona na oglądaniu pyska Wodnego. Po chwili potrząsnęła łbem i zamrugała, skupiający się na tym co mówił Szkarłatny. – O, Czarodziejką! To jak ja... Ale ty, Piastunem? – urwała na moment. – Patrz, wymyśliłam sobie że szkolisz się na Wojownika. Piastun... Jesteś pierwszym jakiego znam! Nie mamy żadnego w Cieniu. To stosunkowo nowa ranga, czyż nie?
Ponownie przyjrzała się samcowi, skupiając się na otaczającej go aurze spokojnej pewności. Jako nauczyciel i opiekun, takie coś się przydaje. Uśmiechnęła się półgębkiem, wyobrażając sobie gromadkę piskląt tłoczących się wokół brązowołuskiego. Miły obrazek.
Zaraz, zaraz. Skoro jesteś po mianowaniu, to zgubiłeś kolec! Jak cię teraz zwą?
autor: Wilcza Pani
12 paź 2016, 21:56
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 94130

Jeśli zignorować dźwięki wodospadu, w grocie zapadła cisza. Fao z cichym zdumieniem odkryła iż wcale jej to nie przeszkadza. Zwykle cisza ją nudziła i męczyła, wydawała się marnowaniem czasu. Tym razem – nie. Może dlatego, że mgliście pamiętała Szkarłatnego i jego lakoniczność i chciała spróbować jego podejścia. Chociaż, ba, żeby to było charakterystyczne tylko dla niego zachowanie! Zbyt duża – jak na gust Fao – liczba smoków była małomówna i trzeba z nich było wyciągać słowa nieustannymi pytaniami. I liczyć się z tym, że tylko połowa dostanie odpowiedzi.
Tak czy siak, miło było popatrzeć na zmieszanego samca. Wyglądał uroczo, i Fao zaczęła się nawet cieszyć że spotkały ją te drobne wypadki. W ten sposób trochę podłożył się jej na tacy...
Milcząc, uniosła wysoko łuki brwiowe w odpowiedzi na słowa Szkarłatnego. Mimo to, nie zakwestionowała ich i posłusznie wyszła za samcem. Skrzywiła się lekko gdy fala wody uderzyła ją w grzbiet. Że też nie pomyślała o użyciu maddary!
Szkarłatny kręcił się po brzegu, jak mrówka układając gałęzie i konary w stosik. Smoczyca z zainteresowaniem obserwowała jego poczynania. Kiedy drewno zajęło się ogniem, usiadła przy nim i rozłożyła lekko skrzydła, chcąc ogrzać błony.
To miłe z twojej strony – mruknęła, uśmiechając się lekko i unosząc wzrok znad płomieni. Gest Szkarłatnego był niespodziewany... I naprawdę miły. Jeszcze nikt nie zapalił dla niej ogniska! Zwłaszcza, że mogła się wysuszyć maddarą. Poklepała ogonem miejsce po swojej prawej stronie, zapraszając Wodnika.
Co tam u was, w Wodzie? – zapytała. Mogła powstrzymać się od mówienia, ale nie na tak długo! Była naprawdę ciekawa. – Jak wiedzie się tobie i twojej siostrze? – dodała, mrużąc lekko ślepia. Musiała sobie przypomnieć co mówił jej wtedy Szkarłatny. Szkolił się, jego ojcem był... Wody? Ciche Wody? A na siostrę chyba wołali Lazurowa...
Ha, ona o nim wiedziała tyle, a on o niej – nic.
autor: Wilcza Pani
06 paź 2016, 16:28
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 697
Odsłony: 94353

Wilk odwzorował postawę smoczycy – zamarł, napiąwszy mięśnie. Futro na karku basiora podniosło się, dodając mu wielkości. Bezruch panujący między dwoma drapieżnikami przerywało tylko płytkie unoszenie się klatek piersiowych. Świsty oddechów zdawały się specjalnie ciche, jakby nie chciały zburzyć tej kruchej chwili pokoju. Wilcze ślepia błyszczały niepokojem. Nos basiora bez wątpienia mówił mu, że stoi przed nim smok. A smok oznaczał zwykle albo walkę, albo ucieczkę. No, jak się poszczęści, to i posiłek. Tyle że szarofutry był sam, bez towarzyszy, i stojąca przed nim samica nie wyglądała na chętną do walki.
Zamarznięty obraz pękł, gdy wilk niespodziewanie drgnął, zamrugał i oderwał przednie łapy od ziemi. Szykował się do skoku – prosto na prawe skrzydło smoczycy. Tylne łapy ugięły się, mocne mięśnie zadrżały pod futrem a wilk...
Wilk został przewrócony na bok przez beżową smugę. Zawarczał wściekle, a stojąca nad nim smoczyca obnażyła kły w uśmiechu.
Mam cię, ty pchlarzu! – oznajmiła tryumfalnie. Wilk, leżący między jej przednimi łapami, leżał nieruchomo i wyglądał na zrezygnowanego. Przegrał. Kątem ślepi zerknął na brązowofutrą smoczycę. Nie umknęło to beżowołuskiej smoczycy, która przekręciła łeb.
O, witaj! Miło cię znowu zobaczyć.
Beżowołuska pachniała lasem i potem, na łuskach miała resztki popiołu. Przestąpiła z łapy na łapę, i choć basior leżący pod nią mógłby wykorzystać to i uciekł, to nie podniósł się z ziemi. Oklapł kompletnie. Biednie teraz wyglądał, złapany i uwięziony...
autor: Wilcza Pani
06 paź 2016, 15:30
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 94130

Słysząc "Palisz się! " otworzyła szeroko ślepia i zamarła, ogarnięta falą paniki. Co, co, co? Musiała źle usłyszeć, nic jej w końcu nie bolało, co ten Szkarłatny mówił! Obejrzała się przez bark, nie widząc jak Wodny nabiera wody i szykuje się do ochlapania jej.
Co ty mówisz, nie ma tu żadnego – zaczęła ostro, porządnie już zirytowana. Co to ma być?! Żarty sobie z niej robił? Oskarżyła go kiedyś o bycie sztywniakiem, jednak to nie powód do takiego zachowania. – ognia! – dokończyła mówić. Nie zdążyła nawet zamknąć pyska zanim spadła na nią fala zimnej wody. Przestraszona, głośno wciągnęła powietrze nozdrzami i cofnęła się. Znowu wpadła na ścianę – grota nie była zbyt szeroka.
Otrząsnąwszy się z wody i zdumienia, skierowała malachitowe ślepia na pysk Szkarłatnego. Brązowo łuski spoglądał na nią z troską i pokorą. Nie wyglądał na zadowolonego z siebie, jego słowa też na to nie wskazywały. Faolitiarna zmierzyła go czujnym spojrzeniem i pozwoliła by jej złość spłynęła razem z wodą. Odetchnęła głęboko i usiadła, owijając przednie łapy ogonem.
Tak długo jak nie będziesz próbował mnie wysuszyć, to będzie dobrze – odpowiedziała, i jej głos swoją suchością mógłby wysuszyć całe jej ciało. Nie spuszczajac ślepi ze Szkarłatnego, pozwoliła by rozbawienie pojawiło się na jej pysku. No, niech się jeszcze poskręca z zazenowania, coś jej się należało z tej małej przygody.
autor: Wilcza Pani
27 wrz 2016, 22:08
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 86910

Przy Starej Brzozie co i rusz sluchac bylo szum smoczych skrzydeł. Jedynie Cienista wbiegła do Szklanego Zakątka. Towarzyszył jej szarawy wilk, ktory zatrzymał sie za nia i obserwował zgromadzone smoki z pewnym niepokojem. Faolitiarna przekazała mu przez więź ze nic mu nie grozi z ich strony. No, taka miala nadzieję... Rusitaurion nadal nie byl zbyt ufny. Fao miała szczęście że byli na terenach wspólnych, inaczej przybycie ziem Cienia trwało by o wiele dłużej. Latanie na razie nie wchodziło w grę, Taurion odmawiał jakichkolwiek prób.
Fao rozejrzała sie, rozpoznając większość zebranych. Najlepiej znała Kruczego i Chłód. Ze Spotkania Młodych pamiętała futrzasta, zielonoskrzydla smoczyce z Wody i młodego samczyka z Życia. Chwile dłużej przypatrywala się drugiej Wodnej, ktora kiedyś poznała jako Szara Łuske i nieznajomemu Ognikowi. Przywodczynie Ognia rozpoznała i na jej widok szerzej otworzyła slepia. Ależ ona była wielka...
Witajcie. – Przywitała sie, otrząsnąwszy się z zamyślenia. Nie wezwano jej tu w celach towarzyskich! Obiecała kiedyś pomoc Przywódcy Życia w sprawie Mgły. Zważywszy na miejsce spotkania, nie miała wątpliwości że taki był cel spotkania. Przysiadla na tylnych łapach a Taurion usadowił się po jej lewej stronie.
autor: Wilcza Pani
16 wrz 2016, 21:05
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 94130

Co z tego? Co z tego?! A to, że zdaniem Faolitiarny niegrzecznym, wręcz nieuprzejmym zachowaniem było przysmażanie czyjegoś zadka!
Po raz drugi podniosła powieki w chwili gdy obca łapa dotknęła jej barku. Nie miała nic przeciwko przyjacielskim przywitaniom, jednakże w obecnej chwili była nieco zirytowana. Malachitowe ślepia zabłyszczały w promieniach światła przebijających się przez wodną kurtynę. Przez moment patrzyły na pysk Szkarłatnego bez wyrazu, jakby Fao go nie znała. Rozpoznanie pojawiło się chwilę później, po drugim słowie Wodnego. Fao potrząsnęła lekko łbem i otworzyła pysk do udzielenia odpowiedzi.
Widziałeś ty kiedykolwiek martw... – Dźwięczny głos niósł w sobie całą gamę emocji. Chociaż brzmiał przyjaźnie, nie ukrywał irytacji i ironii mówiącej... Przynajmniej dopóki nie zamknęła pyska. Widok płomieni zwykle miewał na smokach taki efekt. Fao nie była wyjątkiem, toteż przypadła płasko do ziemi i odepchnęła się odeń łapami, turlając w lewo. Problem tkwił w tymże nie złożyła skrzydeł i że jaskinia na tyle szeroka, by turlający się smok nie uderzył boleśnie w ścianę. Gwałtowna reakcja Cienistej spowodowała że płomień osmalił jej łuski i jakimś cudem złapał się w futro na grzywie i obecnie wspinał się wyżej po jednym z przydługich kosmyków. Nie zdając sobie z tego sprawy, Fao zamrugała i syknęła cicho. Auu, ta ściana była twarda... I chyba coś jej pykło w jednym skrzydle...
Skierowała oskarżycielskie spojrzenie na Szkarłatnego.
Trochę przesadziłeś z tym ciepłym powitaniem – rzuciła ostro. Wzięła głęboki oddech i zmarszczyła pysk. Coś się paliło?
autor: Wilcza Pani
16 wrz 2016, 20:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 697
Odsłony: 94353

Promienie zachodzącego słońca kładły się na wodzie. Gdzieniegdzie przedzierały też przez pnie drzew porastających wysepkę. Powietrze było jeszcze ciepłe choć w powietrzu zaczynał być wyczuwalny wieczorny chłód. Idealna pogodna na spacer. Świerszcze zaczynały grać w wysokich trawach a okolica pustoszała. Większość smoków wracała do obozów. Nad jeziorem zapadła cisza – o ile ciszą można nazwać dźwięk brzęczących owadów, szemrzących traw i liści oraz plusku fal. Ciemno szara sylwetka przemknęła nisko pomiędzy drzewami. Wilk biegł długimi susami, z jęzorem wywieszonym z paszczy. Wydawało się że ten sławny drapieżnik tym razem sam został zwierzyną. Zatrzymawszy się na brzegu, rozejrzał się w poszukiwaniu trasy ucieczki. Wszędzie woda! Umiał pływać, ale żeby moczyć swoje futro? Przestąpił nerwowo z łapy na łapę i rozejrzał się. Żółte ślepia prześlizgnęły się po okolicy, rozszerzając się gdy trafiły na smoczą sylwetkę...
autor: Wilcza Pani
09 wrz 2016, 22:14
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 703
Odsłony: 94130

//jako że Poryw ma nieobecność na czas nieokreślony, przejmujemy temat!

Ukryte groty miały w sobie to coś, co przyciągało Faolitiarnę. Zwłaszcza te z kurtyną wody która służyła jako zasłona. Być może była to kwestia genów pustynnych, podpowiadających że dobrze mieć chłodne schronienie niedaleko wodopoju. Może tego, że zwykle takie miejsca były puste i rzadko odwiedzane. Fao się nad tym nie zastanawiała – liczyło się to, że jej się podobało. Znalazła grotę jakiś czas temu, kiedy wałęsała się po terenach wspólnych. Nietrudno było dostrzec zarys przestrzeni za wodospadem, zwłaszcza dla żądnego przygód wędrownika.
Od tamtego czasu było to ulubione miejsce Fao na terenie Zimnego Jeziora. Lubiła tu przychodzić i się odprężyć. Szum wody cudownie usypiał!
Dzisiaj nie było inaczej. Spała w głębi groty, rozciągnięta na płask. Rozłożone skrzydła zajmowały całą przestrzeń po bokach, a o wyciągnięte w przód łapy można było się potknąć. Pogrążona we śnie smoczyca drgnęła gdy głos dotarł do jej uszu. Leniwie uchyliła jedną powiekę, niezbyt zachwycona tym że ktoś przerywa jej drzemkę.
Zajęte – wymruczała zrzędliwie, nie siląc się na dalsze wyjaśnienia. Co za pomysł, bezczelnie łazić po grotach i budzić niewinne, zmęczone smoczyce.

Wyszukiwanie zaawansowane