Znaleziono 91 wyników

autor: Błędny Ognik
15 lut 2014, 22:38
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 958
Odsłony: 132724

Śledził ją.
Śledził od czasu dziwnego wydarzenia nad dziwnym stawem przy powstaniu jeszcze dziwniejszego boga. Oczywiście z przerwami na polowania. Czarodziejów i wojowników łatwo jest wyśledzić. Zadziwiająco łatwo. Nie zacierają śladów, chodzą głośno i sapią. Można ich słyszeć z kilometra.
On tym razem podążał głównie za wonią. Była jedyną samicą poza Mrokiem, która była przy tym dziwnym wydarzeniu.
Widział jak chodzi slalomem między drzewami. Dostrzegał ją bez problemu mimo jej pięknego kamuflażu którego tak bardzo jej w tym momencie zazdrościł. On był ciemno zielony.... nieco pomarańczu. Dobry kamuflaż na wszystkie pory roku oprócz tej.
Zwęził w szpary swe czarne oczy.
Kłamca! Kłamca! Kłamca!
Zakrzyknął jego umysł gdy zobaczył zmianę nastroju Jutrzenki kiedy była sama. Tak jak on... Ha ha ! Ale on ukrywał swoje uczucia nawet gdy był sam... Wiedział jak łatwo jest śledzić.
Przyspieszył kroku. Wciąż się skradał, ale był w tym dość dobry. Niemal biegł. Długo ćwiczył taki sposób poruszania się. Wyprzedził Promień i wyskakując zza zaspy zastąpił jej drogę.
Wygiął szyją i uśmiechnął się do niej. Ciekawe czy go pamiętała. Nie odezwał się.
autor: Błędny Ognik
15 lut 2014, 17:41
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Kwiecista polanka
Odpowiedzi: 491
Odsłony: 78768

Spokojne?
Do czasu. Kiedy po raz pierwszy zobaczył ze sporej odległości Różanego Kolca, pomyślał, że to bazyliszek. Zgarbiony, zielony bazyliszek. Miał zamiar podkraść się do niego. Zapolować i zabić intruza zagarniając dla siebie całe mięso, zanim jakiś innym sprytny smok zrobi to za niego.Bazyliszek w środku terenów wspólnych musiał być... osłabiony. Powalenie go nie powinno być więc jakimś wielkim wysiłkiem. Ale gdy Aiden zaczął zbliżać się do swojego celu i przyjrzał się mu bliżej... Rozczarowanie. To tylko młody adept. Zjedzenie go raczej nie wchodziło w grę. Mięso smoków było łykowate i tłuste. Zupełnie nie smaczne. Skoro włożył tyle wysiłku w podkradnięcie się do tego samczyka. Postanowił zabawić się jego kosztem.
Wyszczerzył się, pokazując swoje białe nie pożółkłe jeszcze kły. Skradając się zaczął obchodzić samca. W pozycji skradania był niezwykle szybki. Treningów nieco miał już za sobą. Zataczał koło o dość sporej średnicy. Właściwie wokół polany. W pewny momencie odchylił ogon do góry i machnął nim uderzając o ziemię. Odgłos był niespodziewany i głośny. Aiden natomiast pobiegł skradając się dalej i schował za olbrzymi stary dąb. Wyglądał zza niego, ale na tle obrośniętego mchem pnia był słabo widoczny.
autor: Błędny Ognik
12 lut 2014, 13:14
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 37494

// szafir, ametyst, akwamaryn, opal, rubin

Smok przybył znowu do nauczyciela, gdy tylko nazbierał nieco kamieni. To, nie miał być normalny trening. Przynajmniej po części. Chciał zdobyć kompana, bratnią duszę, która będzie z nim zawsze niczym cień.
– Witaj. Chciałbym podszkolić się w skradaniu na poziom mistrzowski. Oprócz tego poprosić cie o pomoc w założeniu więzi na pumę. – powiedział kładąc przed nauczycielem kamienie, które zdobył. Całe pięć. Chyba dobrze liczył.
autor: Błędny Ognik
05 lut 2014, 23:17
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79371

Aiden przybył tu aby potrenować nieco magię precyzyjną . Było mu to potrzebne, bo chciał zdobyć swojego nowego towarzysza w ciężkiej podróży przez życie. Usiadł na środku lokacji i skupił się na swoim zadaniu oczyszczając umysł. Wyobraził sobie kulkę, niezbyt dużą. Chciał sobie przypomnieć jak korzytsa się w ogóle z magii precyzyjnej. Tchnął w nią od razu maddarę, bez zastanowienia, ale o to przecież chodziło. Wymyślić coś w głowie a potem tchnąć w to życie to nie jest wielki problem. Gorze jest nim manipulować, kiedy już istnieje. Tak więc skupił swoją uwagę na kuli. Zaczął ją rozciągać jak placek. Wyobrażał sobie i siłą woli przepychał każdą małą cząsteczkę. Aby nie było aż tak łatwo nie ograniczył się tylko do wektora, ale także do barwy. Kula stała się biała jak otaczający ich śnieg. Po chwili była już plackiem. Smok skupił się jeszcze bardziej i postanowił wprawić ją w ruch kołowy. Każdą cząsteczkę przepychał w lewo. I tak w kółko tylko najbliższe w danym momencie jego istoty. Coraz szybciej i szybciej. Musiał walczyć z siłami ciążenia, aby placek nie rozpadł się od razu. Na koniec zaostrzył jego brzegi. Wyglądał jak dysk... Znudziło go tak proste zadanie. Pora na manipulacje otoczeniem. Nieopodal zobaczył spory kamień . Wyobraził sobie jak podnosi powietrze pod nim delikatnie gęstnieje, powoli staję się materialne, a następnie otacza kamień ze wszystkich stron. Miało go podnieść za pomocą siły woli. To nie powinno być trudne. Tchnął w to wyobrażenie magię i nie tracąc z nią kontaktu rozkazał kamieniowi polecieć z górę. Ten zadrgał i po chwili wykonał polecenie. Spróbuje teraz zakręcić kamieniem w prawo. Powietrze po lewej stronie zgęstniało bardziej i samczyk zaczął „naciskać” na kamień właśnie nim poprzez swoją siłę woli. Poruszał jeszcze chwilę kamyczkiem na wszystkie strony traktując to jako fajną zabawę. Teraz pora na coś nieco trudniejszego. Postanowił poćwiczyć nieco teleportację przedmiotów tak istotną przy polowaniu Ostatnimi czasy zdarzało mu się teleportować kamienie przed jaskinię zamiast do niej... co było kłopotliwe. Skupił się na gałęzi pokrytej lodem. Pokrył więc powoli każde jej odgałęzienie cienką ale pełną energii czystą magią. Tchnął w to magię. Spojrzał na swoje działo sprawdzając czy na pewno zrobił to dokładnie. Następnie zamknął oczy i wyobraził sobie tą gałązkę w zupełnie innym miejscu, . Na niewielkim pniu drzewa . Dostarczył trochę energii maddarze na gałęzi i z całej siły starał się aby jego wyobrażenie stało się rzeczywistością. Otworzył swoje czarne oko. Udało się. Z trudem ale się udało. Przyjrzał się dokładnie małemu drzewku nieopodal postanowił je „przekopiować”, nie miało liści nie powinno być to trudne. . Nie było duże miało zaledwie dwie gałązki , które mniej więcej odtworzył. Wygładził oczyma wyobraźni końce drzewa i nadał zarówno pniu jak i gałęziom, obłe kształty nieco przypominające walce. Pokolorował drzewko na kolor jasnobrązowy, jego gałązki były jeszcze ciut jaśniejsze. Teraz kolej na korę. Złuszczył swoją magię , tak aby doskonale imitowała młodą jeszcze korę. Wyostrzył krańce gałązek nadając im bardziej realistyczny kształt. Nie zapomniał także o wszechobecnym śniegu. Przyprószył oczyma wyobraźni każdą gałązkę. Śnieg był drobny i puszysty taki jaki powinien być . Gdy smok był w miarę satysfakcjonowany z obrazu istniejącego w głowie tchnął w niego maddare. Pojawiło się przed nim drzewko niemal identyczne jak te stojące w pobliżu. Zniszczył swoją iluzję po chwili wyciągając łapę i pobierając z niej jak najwięcej energii aby nie rozpłynęła się w powietrzu. Teraz pora na coś trudniejszego. Iluzję zwierzęcia. Na bohatera swojej iluzji wybrał rysia. Widział je wielokrotnie gdy tu podążał. Pamiętał dokładnie jego kształt . Stworzył go w swojej wyobraźni. Nie był zbyt duży i gdyby nie puszyste futro uchodziłby za chudzielca. Uzyskawszy ogólny zarys zwierzęcia, wygładził nieco krawędzie i nadał mu bardziej realistyczny trój wymiarowy kształt uwzględniając mięśnie ścięgna i kości. Nadal będąc w wielkim skupieniu zaczął w swojej wyobraźni tworzyć powoli jego futro. Z zarysu powoli wychodziły tysiące małych włosków, tworząc puszystą sierść warstwami. Zaczynając od tych najkrótszych i dochodząc do najdłuższego włosia na karku i ogonie. Uszy. Musiały być ruchliwe, smok poprawił je nadając im mniej spiczasty kształt i odpowiedni rozmiar, nie za duży i nie za mały ab nie wyglądał jak niedźwiedź czy lis, ale jak ryś. Oczywiście nie zabrakło frędzelków na końcu. Nos też jest ważny podobnie jak każdy szczegół w jego przypadku był dość mały i czarny pokrył go cieniutką warstewką wody aby był stale mokry. To samo uczynił z oczami. Smok nie zapomniał też o realistycznych kolorach, ryś był w różnych odcieniach brązu, a niektóre jego włoski, szczególnie na pysku były białe co może wskazywać na sędziwy wiek. Dodał szczegóły takie jak szpony i tchnął w swój twór maddarę. Ryś stanął przed nim wale wydawał się nie mieć w sobie życia. Smok zmienił wyraz jego oczu na łagodny i ciepły od razu na zewnątrz manipulując magią. Następnie klatka piersiowa,; ryś musiał oddychać. Smok zaczął poruszać delikatnie jego żebrami. Wtłaczał do niego delikatnie powietrze i wytłaczał, wszystko dla realizmu. Rozkazał swojej maddarze powtarzać tą czynność. Teraz zapach. Ryś pachniał jak to ryś delikatnym rysim piżmem, skopiował ten zapach z pamięci. Spojrzał na swój twór ogólnie zadowolony. Przytaknął sobie łbem i ruszył w stronę obozu cienia.
autor: Błędny Ognik
05 lut 2014, 22:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 80322

// sorry za opóźnienia. Sesję mam D: i jak jestem to najczęściej na komie.

Smok pokręcił głową.
– To o czym mówisz to jedynie drobna namiastka. A po co będziesz się ukrywał? Przed czym? Pamiętasz równinnych? Ukryliśmy się w jaskini i dlatego przetrwaliśmy. Wtedy mieliśmy zwyczajnie szczęście... cóż ale następnym razem takiego mieć nie musimy. Przed wrogami, oprócz tego możesz stawać się niewidoczny na polowaniu, ale osobiście tego nie polecam. Strata energii. Łuskom trzeba czasem pomóc, nawet tak zielony smok jak ja w środku lata jest zauważalny. Jak myślisz czego można użyć aby ukryć się przed wzrokiem innych? Jakich elementów otoczenia? Tak przykładowo. – powiedział bawiąc się śniegiem przed sobą. Dawno tyle nie mówił. Dziwnie się z tym czuł. Bardzo dziwnie.
Spojrzał na złotego oczekując odpowiedzi.
autor: Błędny Ognik
02 lut 2014, 13:58
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Łąka Młodych Smoków
Odpowiedzi: 700
Odsłony: 80322

Smok uśmiechnął się widząc jego zdenerwowanie. Lekkie, ale i tak był zabawny.
Samiec machnął łapą.
– Tyle na razie Ci wystarczy, przyjacielu. – powiedział lekko.
– Teraz jak mniemam, chcesz się dalej dokształcać i nadrobić te zaległości, których narobiłeś sobie gdy leniłeś się podczas podróży. – powiedział niby poważnie, ale zaraz potem pokazał mu język. Tak to żart. Ciężki, bez sensu, ale bardzo Autentyczny.
Przyjrzał się badawczo samcowi. Przekrzywił łeb.
– Na twoim miejsc z tym pięknym i szlachetnym kolorem łusek zacząłbym od kamuflażu... Wiesz w ogóle co to jest? Kiedy i do czego jest nam potrzebny? – rozpoczął tymi słowami kolejną naukę swojego... dość bliskiego kumpla.
autor: Błędny Ognik
01 lut 2014, 13:25
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 602
Odsłony: 67536

Smok drapiący się po głowie tylną łapą jak pies, bo przednia już go rozbolała spojrzał na Maddare spode łba nie zdolny w takich okolicznościach do zbytniego myślenia a co dopiero kłamstwa.
On samice kojarzył. Po pojedynku z siostrą go leczyła. Pamiętał wszystko jakby przez mgłę w końc był nieprzytomny a gdy wstał odlatywała więc.
Och tak bardzo swędziało.
– Abyś usłyszała. – powiedział pomiędzy jednym drapnięciem a drugim. Nie był taki milutki i przejmy jak zwykle. Był podirytowany. Z tą chorobą niczego nie znajdzie na polowaniu więc po co szukać?
Spojrzał na samicę.
– Zaraz oszaleje. Mam grzybicę... chyba. Pomożesz? Grr.. – powiedział, kończąc swoją wypowiedź warknięciem na własną łapę. Teraz to ona go zaswędziała. Dziadostwo.
autor: Błędny Ognik
01 lut 2014, 12:56
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 602
Odsłony: 67536

Swędzi swędzi strasznie swędzi !
Samiec nie przestawał drapać się po kapryśnych łuskach. Był zły. Nie mógł skupić się na polwaniu, rozmowie. Jego szczytem szczęścia i jedynym pragnieniem było drapanie łusek.
Te Wolne Stada to mają choroby. W jego stronach jak się chorowało to się umierało, a nie przeżywało takie katusze.
Żałosne, żałosne żałosne.
Wezwał medyka rykiem. Byle kto aby ktoś mu w końcu pomógł albo go dobił. W rozdrapanej agonii było mu to obojętne.
autor: Błędny Ognik
01 lut 2014, 10:18
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 37494

Aiden ponownie przyszedł podenerwowac . Oj pouczyć sie u Nauczyciela. Oblowil się w kamienie na polowaniu i chciał coś z nimi zrobić. Wszedł do jaskini pewnym krokiem i spojrzał czarnym slepiami Na starego smoka. Położył przed nim rubin. Czerwony jak krew.
– Witam. Chciałbym podszkolic się w technice składania
/ skradanie poziom 5
autor: Błędny Ognik
31 sty 2014, 23:46
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 84871

Dokładnie lepiej by tego nie ujął. Zapewne jest martwa i sztywna a na wiosnę się rozłoży. Samiec nie powiedział pełnej prawdy. Koniec smoczycy tak nie wyglądał, ale niech pozostanie to tajemnicą. Nikt nie musi tym wiedzieć i nikt się nie dowie... prawdopodobnie.
Aiden przytaknął Wodom delikatnie patrząc do góry. Czekał na jeg reakcje, która nie była taka... jaką sobie wyobrażał. Z jedne strony dobrze dla niego. Z drugiej... emocję są pasjonujące. Taki posąg jak Nieokiełznany teraz był.. swoiście nudny.
Gdy padło kolejne pytanie, samiec odwrócił wzrok nie patrząc olbrzymowi w oczy.
Spojrzał w lewo i tam jego łeb i oczy zamarły. Był w stanie kontynuować.... powiedzmy, że był.
– Czuję, że mam dług, nie lubię długów. Chciałbym więc jakoś ci pomóc... w pewien sposób. Ta szalona smoczyca powinna tu być a nie ma jej. Chcę jej jakoś podziękować, to chyba jedyny sposób. – powiedział niemal szeptem. Po czym spojrzał na Nieposkromione ponownie.
– Właściwie to miałeś rację, to był tylko żart. Nie nabrałeś się. Szkolę się na łowcę, już nim jestem praktycznie. Jeśli chcesz mogę pomóc ci wyżywić stado... albo coś w tym stylu. – było to dla niego trudne, ale... prawda była taka, że potrzebował zadania. Oprócz poczucia winy... Potwornie się nudził bez ciągłej wędrówki.
autor: Błędny Ognik
30 sty 2014, 19:59
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 84871

Smok zmrużył oczy. A może jednak ją znał? Może o niego chodzi.
Samiec zdecydował się na dość odważy krok i rozłożył skrzydła. Z szybował leniwie do Wód i znowu tkwił spojrzenie w jego martwych ślepiach w pełni skupiony na rozmówcy.
Zaczął sobie przypominać. To wszystko dokładnie tak jak było. Gdyby nie ta szalona smoczyca, pewnie zostałby rozszarpany. Należała jej się prawda... Smok wziął głęboki wdech. To było strasznie trudne, przynajmniej dla niego... smoka który z prawdą ma mało wspólnego.
– Poznałem ją... A raczej to co z niej zostało. – zaczął.
– Uratowała życie mi i mojej siostrze. Nieświadomie. Z resztą nie jestem pewien czy była czegokolwiek świadoma. Wyglądała paskudnie.Jakby miała wściekliznę, albo Czarcią grypę. Cała zmierzwiona, chuda jak szkapa i z obłędem w oczach. Spotkaliśmy ją w jaskini, jak chodziła w kółko i gadała sama do siebie. Uciekaliśmy przed Równinnymi. Przebiegliśmy obok niej... Równinni nie wbiegli za nami, myśleli, że jest chora, bali się zarazić....– przełknął ślinę. Od tej całej gadaniny zaschło w gardle.
– Nasze stado myślało, że podzieliliśmy los innych piskląt. Ruszyło dalej. Marna była z niej pomoc. Jedynie śledziła dobrze. Powtarzała, że szuka swojej siostry, a pięć minut po tych słowach zalewała się łzami krzycząc, że "Duma nie żyje".
Straciła rozum, ale bez niej nie odnaleźlibyśmy stada. Często opowiadała o tobie, jakimś Czasiku, jakiejś Iskierce, Szafirze. Jej słowa nie miały większego sensu ani składu.Z tych opisów udało mi się wyłapać tylko sylwetkę twoją i Szafira.
Musiała się zgubić, za daleko wyjść na polowaniu.
Nasze stado podążało w tą stronę ku waszym terenom. Poznała je. Nabrała energii. Nie mam pojęcie jak trzymała się na nogach tak zagłodzona. Chyba tylko wola trzymała ja przy życiu. Wiedziała, że wraca do domu... Mieliście ostatnio zaćmienie? Całych terenów?
Dostrzegła cień... i znowu straciła piątą klepkę. Nie chciała już iść. Przewróciła się i skonała. To tyle. Nie wróci.
– samiec nie mógł się powstrzymać, przed kłamstwem. Ostatnie słowa właśnie nim były. To tak nie wyglądało. Jej śmierć była zupełnie inna. Z jej powodu tu przyszedł.. męczyły go wyrzuty sumienia.
autor: Błędny Ognik
28 sty 2014, 22:32
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 84871

Wzruszenie ramionami, nie tego oczekiwał.
W duchu się skrzywił, ale jego pysk nic a nic na to nie wskazywał. Był netralny bardzo neutralny.
Liczył na jakąś wzmiankę, jakąkolwiek informację... Dodatkową coś ponad to co by wiedział.
Och. Wrócił do sprawy pióra.
No przynajmniej jest o czym porozmawiać... ale czy aby na pewno to bezpieczne? Gdyby powiedział mu prawdę, gdyby jakoś ją z niego wyciągnął nie byłby zadowolony. Chyba.. chociaż. Czy ten smok miał jakiekolwiek uczucia?
W sumie dawno nie mówił prawdy. Czasem miło było. Nie powie od razu całości o nie.
Tylko zacznie.
-Wyrwałem. Ze skrzydła. Znałeś ją? – zapytał. Nie powiedział w jakich okolicznościach i dlaczego, ale prawdą było to, że rzeczywiście było wyrwane, a nie po dobroci oddane....
autor: Błędny Ognik
27 sty 2014, 22:51
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 84871

A więc nie był aż tak otępiały. Przeliczył się. Był jeszcze młody uczył się na błędach. Samiec widział doskonale jak wody nie łyka jego kłamstwa. Dziwne... inne smoki na tych terenach były mniej czujne. Niegdyś musiał być wielkim przedstawicielem smoczego ludu, takiemu któremu należy się szacunek. Ale teraz... widział wrak. Zmęczony i zgorzkniały, jak nauczyciel. To schyłek.
Przytaknął smokowi bez żadnego zmieszania, ale postanowił trzymać się wymyślonego kłamstwa.
– Masz rację, nie zdążyłem jeszcze przesiąknąć zapachem ziół. Rozkwit czy mnie od niedawna.– powiedział bez zająknięcia. Jego pysk, ton ciała, mowa ciała, nie wskazywała na kłamstwo.
Oczy smoka powędrowały do góry, jakby coś sobie przypomniał.
– Zaraz... panie... czy ty? Czy to ty pokonałeś boga? – spytał tym razem ze szczerą iskierką zainteresowania w ślepiach. Wpatrywał się w niego nie odrywając wzroku.
autor: Błędny Ognik
27 sty 2014, 22:43
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 697
Odsłony: 97771

Smok osiągnął to co chciał.
W dodatk rozerwał się, co chociaż na chwile pozwoliło zapomnieć o swojej ukochanej siostrze.
Dobrze było komuś pomóc, komuś dopiec, oszukać jego opiekunkę
Ha!
I jeszcze otrzymał za to kamyk! Przecież to była zabawa dla niego! A nie jakaś przysługa czy kara. Cóż za dobry dzień... w przeciwieństwie do wczorajszego. Gdy smok został sam spochmurniał... Ta cisza.
Jest zupełnie sam. Słaby
Rozłożył skrzydła i poleciał w ślad za Rozkwitem.
autor: Błędny Ognik
26 sty 2014, 22:33
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 697
Odsłony: 97771

Nieokiełznany! Och przecież on samca śledził! Przez chwilę jego serce podfrunęło do góry! Ale byłoby zabawnie gdyby mu powiedział! Ha!
Zabić kogoś... tak pośrednio. Po cichu, bez świadków.
Ale... nie... musiał pohamować swoje dziwne fantazję i nieco przystopować. Adeptka mu się przyda, bardziej niż wdzięczność złamanego przywódcy Wody.
– Oczywiście, nie będę pani. To jej decyzja... – skłonił łeb nisko przed Rozkwitem. Musial wypaść oficjalnie. Przecież byli z członkiem obcego, lekko wrogiego im stada.
Ale... cieszył się. Dostał to czego chciał. O to właśnie mu chodziło.
Cóż za pozytywne warunkowanie kłamstwa... Ah! I jeszcze kamień! Co za dzień! Co za dzień! Był z siebie bardzo zadowolony.
Udawał, że nie wrócił uwagi na błyskotkę. Spojrzał na Okopconą.
– Nawet mi to przez głowę nie przeszło– skłamał gładko
– Możesz mi ufać, nie pisnę ani słowa. Pamiętaj, że na ciebie czekamy... w Cieniu. Przynajmniej ja i Talaith... Prawda pani? – przeniósł wzrok na Rozkwit.
Gdzieś podczas jego gadki kiedy samice zapewne patrzyły na niego... rubin... rozpłynął się w powietrzu.

Wyszukiwanie zaawansowane