Znaleziono 55 wyników

autor: Rhaegranthur
10 wrz 2017, 22:13
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 70630

Wyszczerzył błękitne kły w uśmiechu i puścił jej oko. Miała rację, to on był tu obcy ucieszył się jednak, że podjęła tą grę mimo iż może nie rozumiała jej jeszcze w pełni.
-Więc na tych otwartych ziemiach czujesz się bezpieczna?– ciągnął temat idąc z nią niemal ramię w ramię. Jego smagły, długi ogon wygiął się nieznacznie i musnął końcówkę ogona samiczki. Z tego co zdążył zauważyć te ziemie może i były bezpieczniejsze niż jego dom, były jednak wspólne. Bywały tu smoki z różnych stad i chyba nie wszystkie rzucały się w sobie w ramiona. Niewiele jednak jeszcze wiedział o ich stosunkach... Cofnął ogon równie szybko co musnął nim samiczkę i przymknął dwukolorowe ślepia czując jak wiatr przyjemnie chłodzi ich ciała. Dało się w nim wyczuć nutę jesiennego chłodu... jeszcze chwila i tylko patrzeć jak ziemia pokryje się kolorem.
-Wiedziałaś, że nie ma dwóch identycznych płatków śniegu? A przynajmniej ciężko takie spotkać. Myślę, że Śnieżynka do ciebie pasuje.– zaśmiał się z lekką chrypką.
-Rhaegranthur oznacza mnie.– powiedział spokojnie patrząc przed siebie. Wydawał się być zamyślony i jakby nie mówił całej prawy... ale to już pozostanie jego tajemnicą. Jego i ciemnej, zimnej groty w której przyszedł na świat.
-Zdrobnienia?– uniósł lekko łuskowatą brew i zerknął na młódkę kątem oka. Czyżby jego miano było zbyt trudne? Ciężko mu było w to uwierzyć, nie zdawał sobie sprawy, że to może sprawiać komuś jakieś problemy.
-Skoro potrzebujesz zdrobnienia możesz nazywać mnie inaczej.– wygiął szyję w jej kierunku i mruknął jej do ucha po czym cofnął łeb i szedł sobie dalej jakby nigdy nic.
-Może to i lepiej. Za barierą nie jest tak... spokojnie jak tu. Nie wolno tam po prostu sobie pójść spać. Zawsze musisz być czujny bo wielu istotom zależy by poczuć w paszczy smoczą krew.– westchnął niezbyt zadowolony, że temat zszedł na coś mniej przyjemnego.
-Widoków i spokoju.– zaśmiał się rozumiejąc, że chyba młódka nie do końca zrozumiała jego aluzję. W sumie miała jeszcze nieco czasu.
-Trudne pytanie Śnieżynko...– westchnął zamyślony i z mało zadowoloną miną na pysku.
-Nie ma o czym mówić. Jeśli już ich widzisz to raczej uciekasz. Jeśli jest jeden to na pewno wokół jest ich więcej.– dodał z przekąsem i syknął przez zęby. Dało się gołym okiem zauważyć, że nie lubi ani dwunogów ani tego tematu. Sumiaste wąsy zafalowały mu na wietrze gdy ten znów postanowił nieco ochłodzić ich ciała. Słońce jednak nadal przyjemnie grzało, więc samiczka wkrótce powinna przestać czuć wszelkie skutki swojej kąpieli.
-Względny powiadasz. Oby było jak mówisz.– rzekł łagodniej bo sam w sumie nie miał pojęcia jakie stosunki panują między stadami. Wiedział jedynie, że grupy różnych stworzeń czy smoków zawsze miały odmienne od siebie postrzeganie świata, co prowadziło w efekcie do konfliktów.
Pokręcił powoli łbem zerkając na nią kątem czerwonego oka.
-Na razie nie mam w zamiarze dołączania do żadnego ze stad Śnieżynko. Chcę dowiedzieć się co mieszka w waszych sercach. Wtedy pewnie podejmę decyzję.– i posłał jej zagadkowy uśmiech.
-Znam odpowiedź?– uniósł lekko brew. Nie do końca kojarzył jeszcze zapachy innych stad... nie wiedział też geograficznie na jakich terenach mieszkają. Na bogów, on nie wiedział że przeszedł przez tereny stada Ognia by się tu dostać.
-Niestety nie jestem aż tak domyślny Śnieżynko.– uśmiechnął się pod nosem i puścił jej znów oko.
autor: Rhaegranthur
09 wrz 2017, 23:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 70630

Słysząc reakcję samiczki nie mógł zareagować inaczej niż uśmiechem. Rozbawił ją więc spełniał swoją powinność. Już myślał, że całkowicie wysechł mu jego humor podczas tych księżyców spędzonych w samotności. A tu proszę jaka niespodzianka! Zaczekał cierpliwie, a jakże... obserwował jak młoda podpływa do niego, wychodzi na brzeg i zaczyna choć częściowo osuszać pióra i sierść. Była zupełnie jak jego dziadek... z tym, że on był bardziej szary i błękitny niż biały. Ciekawe czy pochodziła ze stada o którym mu mówił. Ciekawe też czy było tu więcej takich ładnych młódek jak ta. Uśmiechnął się pod nosem na samą myśl jednak nie ruszył się z miejsca.
-Co powiesz na śnieżynkę?– zaśmiał się lekko odsłaniając przy okazji nieznacznie zębiska.
-Nimfa która opuściła swój bezpieczny dom by spędzić z nieznajomym nieco czasu zamieniła się w śnieżkę.– dodał wiedząc, że jego tekst nie był najlepszy. Nie miał być jednak genialny, miał ją jedynie rozśmieszyć.
-Mnie śnieżko możesz nazywać Rhaegranthurem.– powiedział oczywiście swe pełne imię. Nie widział w nim nic trudnego do wypowiedzenia nie zdając sobie sprawy, że może być odwrotnie. W każdym razie przedstawił się chyląc przez młódką nieznacznie czoła. Nie spuszczał jej jednak z oka.
Również ruszył wzdłuż rzeki będąc po lewej stronie smoczycy.
-Jesteś młoda powinnaś zwiedzać dopóki kości ci na to pozwalają. Potem stajemy się zbyt spróchniali by chciało nam się gdziekolwiek ruszać. Jedyne co nam pozostaje to narzekanie na bolące mięśnie. Do tego jednak daleka ci jeszcze droga. Ja z kolei widziałem już wiele i chyba chciałbym nieco odpocząć, nacieszyć ślepia innymi... widokami.– rzucił nieco zagadkowo patrząc na nią kątem oka.
-Dwunogi to takie stworzenia co chodzą na dwóch łapach. Nie przypominają za bardzo nic co żyje wśród nas chyba, że... widziałaś demony lub elfy? To są takie dwunogi.– rzucił. O bestiach wolał nie opowiadać... większość z nich była niezbyt przyjemnym dla niego tematem.
Nadal cztery stada... to dobrze, czyli niewiele się zmieniło. Pokręcił łbem nadal mając nieco zamyślony wyraz pyska.
-To moja pierwsza wizyta. Nie ukrywam, że chciałbym was lepiej poznać i raczej nie mieszać się w konflikty. Wystarczająco już się nawalczyłem.– uśmiechnął się pod nosem ucinając nieznacznie temat.
-Do jakiego stada ty należysz śnieżynko? Twój zapach ma w sobie nuty świeżej trawy, lasów, torfu...– zaczął wymieniać dumając czym jeszcze pachniała.
autor: Rhaegranthur
09 wrz 2017, 23:24
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101837

Czy też mówił poważnie czy nie, wcale nie zamierzał przestać. Jeśli tylko jego rozmówczyni pokazywała wygięty w uśmiechu pysk, było chyba warto. Tak dawno nie widział czy nie słyszał drugiego smoka... Z zainteresowaniem studiował mimikę Gonitwy. Bawiło ją to co mówił. Dlatego też uśmiech nie schodził z jego pyska.
-Nie jestem wymagającym smokiem. Trochę spokoju, rozmowa i towarzystwo samicy wystarczy mi do szczęścia. Czy wymieniłem jeszcze skrawek przypalonego mięsa? Dorzućmy do całości jeszcze jedzenie i będę jak na firmamencie.– mówił rozbawionym zachrypniętym nieznacznie głosem. Ciekawiło go kiedy smoczyca straciła drugie ślepie, wcale nie ujmowało jej to uroku. Bynajmniej, wydawała się być przez to silniejsza. Z pewnością przekazałaby swoim młodym bardzo dobre geny. Och czyżby pomyślał o Gonitwie w tak jowialny sposób? Była to część smoczego kręgu życia, chyba nie można go było za to winić... ale oprócz wizji smoczycy jako matki cieszyło go, że jest ona o wiele rozmowniejsza niż sądził.
Gonitwa Myśli... tak, dziadek coś wspominał, że nie zawsze nazywał się Perydotem czy Chłodnym. Na tych ziemiach też miał dwuczłonowe imię. Cóż... imię Rhaegranthura zostało mu wybrane przez matkę urodzoną poza barierą.
-Ciekawe miano, jesteś więc myślicielem Gonitwo Myśli?– zapytał z nieukrywanym zainteresowaniem.
Odetchnął unosząc teraz łeb ku błękitnemu niemu.
-Miło jest jednak uzyskać potwierdzenie z pyska mieszkającego tu smoka. Pozostaje mi więc odnalezienie któregoś z przywódców. Pilnujecie swoich terenów łowieckich jak mniemam, prawda? Idąc tu czułem jeden wyraźny zapach. Dobrze, że nie napotkałem żadnego smoka. U nas... nie przepadano za przekraczaniem granic.– westchnął i powrócił wzrokiem do samicy.
-Z północy, szedłem ku centrum mając nadzieję, że moje informacje nie były przestarzałe. Za barierą... są smoki które wiedzą o waszych ziemiach. Jedne wiedzą niewiele inne... nieco więcej.– usiadł sobie w końcu w trawie i przymknął nieznacznie ślepia. Wiatr zawiał od strony smoczycy pchając jej woń ku niemu. Z zapachu można się było dowiedzieć paru interesujących rzeczy, a on był chciwy wiedzy.
autor: Rhaegranthur
08 wrz 2017, 1:01
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Szczelina w dolinie
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 14044

Widząc reakcję świecącego w ciemnościach samczyka musiał na prawdę mocno stłumić w sobie chęć zaśmiania się. Młodzież była przezabawna gdy działo się coś niespodziewanego. W jego stronach nie można było być nieprzygotowanym. Jeśli taki byłeś... no cóż, ginęło się. W świetle mógł lepiej przyjrzeć się młodemu, do zapachu doszedł wygląd więc mógł nieco lepiej określić jego wiek.
Z kolei słysząc dość naciągane tłumaczenie skinął jedynie łbem. Nadal się jednak uśmiechał.
-Kogo niby miałbym zdradzić podobnym postępkiem?– zapytał z zainteresowaniem. Ciekawy był jak samczyk poradzi sobie z wytłumaczeniem tej dość skomplikowanej treści. Słyszał od rodziców, że na tych ziemiach nie można było krzywdzić piskląt. I tak jednak nie miał takich planów bo i po co skoro chciał wszystkich poznać.
W jego umyśle jednak zadrżało jedno słowo szczególnie mocno – Ziemia. Czyż mógł lepiej trafić?
-Cieszy mnie, że jesteś ze stada Ziemi. To znaczy, że dobrze mną pokierowano. Jak nazywa się twoja mama i przywódczyni? Muszę się z nią spotkać.– dodał nadal spokojnym nieco zachrypniętym głosem. Położył jedną łapę na drugiej i nie spuszczał młodzieńca z oka.
-Nie dosłyszałem chyba twojego imienia młody smoku.– powiedział na sam koniec nadal czekając na przedstawienie się gościa.
autor: Rhaegranthur
08 wrz 2017, 0:51
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 70630

Zaczął się już powoli zastanawiać czy aby na pewno dobrze postąpił. Samiczka wyglądała jakby zmroziły ją jego słowa, a może czekała na jakiś ruch jego łapą by móc zacząć uciekać niczym żuraw z mokradła? Ciężko powiedzieć, miał się nawet zapytać czy wszystko w porządku ale widząc jej nieco zabawny gest przekrzywienia z zaciekawieniem łba, chyba można było uznać, że jest dobrze. Uśmiechnął się pod nosem widząc jak smoczyca zbiera się w końcu i postanawia podpłynąć do niego do brzegu. Tak będzie wygodniej rozmawiać.
Przymknął nieznacznie dwukolorowe ślepia i zaśmiał się lekko odsłaniając jednocześnie błękitne kły. Fakt to pierzaste skrzydło całkiem przesiąknięte wodą nie wyglądało zbyt wytwornie.
-To może wyjdziesz z wody i się osuszysz podczas spaceru? Wtedy wymyślę ci inne określenie nimfo.– postanowił dalej ciągnąć swą małą grę mimo iż samiczka wyglądała mu jeszcze na tyle młodą, że podobne gierki mogłyby być jej obce. Nie miała chyba jeszcze 20 księżyców, przynajmniej nie czuł tego w powietrzu... głównie przez wodę i zapach wilgotnego futra.
Cofnął się nieznacznie by zrobić jej miejsce na brzegu.
-Nie ukrywam, że okoliczności przyrody macie tu zacne. Niemal nic nie zniszczone przez dwunogów czy inne bestyjki.– rzucił unosząc łeb. Dzięki bogom, że chociaż długością ciała przewyższał smoki skoro nie mógł nad nimi górować wzrostem. Mimo tego wyciągnął jednak szyję ku słońcu.
-Czy w Wolnych Stadach nadal dominują cztery stada?– postanowił zacząć jakiś bardziej neutralny temat, chociaż z drugiej strony ktoś podejrzliwy mógłby nie chcieć udzielić mu podobnej informacji. Musiał się jednak tego dowiedzieć... co jeśli wiadomości jego dziadka były przestarzałe?
autor: Rhaegranthur
06 wrz 2017, 22:46
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 70630

Można byłoby nazwać zaistniałą sytuację ironią jednak, znów musiał podróżować. Nie tyle co wcześniej no i nie musiał bać się, że zza rogu wyskoczy na niego jakieś monstrum, dwunóg czy Równinny... jednak znów przemierzał ląd na swoich krótkich łapach. Badał go, poznawał, uczył się. Przede wszystkim jednak poszukiwał smoków. Dość już rozmów z wiatrem i samym sobą, ileż można było. Po tym jak sam sobie opowiedział żart i zaczął się z niego śmiać uznał, że lepiej zacząć szukać kogoś do towarzystwa.
Łapy skierowały go ku Zimnemu Jezioru, a dokładniej ku źródłu rzeki. W jego stronach sporo stworzeń przychodziło tu by gasić pragnienie, czy i tu było podobnie? Sporo ptactwa to na pewno... ale zaraz, zaraz czy on słyszał chichot? I to całkiem uroczy chichot. Wszedł powolnym krokiem w zarośla rosnące nieopodal woda i ujrzał młodziutką samicę pluskającą się w wodzie. No patrze na to! Czyż to nie jeden z piękniejszych obrazków jaki widział? Z zainteresowaniem podglądał bezczelnie młódkę, aż do czasu gdy nie położyła się na plecach i nie popłynęła z nurtem.
Ej, chwilę! Musiał spiąć mięśnie i ruszyć brzegiem rzeki. Dreptał sobie z taką samą szybkością jaką rzeka leniwie pchała smoczycę razem z nurtem.
-Ładna pogoda nie sądzisz nimfo?– powiedział to nieco głośniej by jego słów nie porwał wiatr.
autor: Rhaegranthur
06 wrz 2017, 22:35
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Szczelina w dolinie
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 14044

Spał sobie w najlepsze gdy do jego uszu doszło coś jakby "auć"? Otworzył powoli powieki, delikatna błonka przesunęła się na bok i odkryła dwubarwne ślepia. Cóż to, myślał, że nieco lepiej zakrył swoje wejście przed nieproszonymi gośćmi. Końcówka ogona uniosła się i opadła, poczuł zapach młodego samca, nawet bardzo młodego. Uniósł do góry łuskową brew z lekkim zdziwieniem. W jego stronach nie do pomyślenia było by tak młode istoty odważyły się wchodzić do niezbadanych jam. Ciekawe. Tu faktycznie musiało być całkiem bezpiecznie. Uśmiechnęła się pod nosem nie wstając jednak z miejsca. Wygodnie mu tu było. Ciemno, chłodno... i wiedział doskonale którędy jego gość będzie szedł.
-Nie bój się młody smoku. Co prawda nie spodziewałem się gości, ale skoro już tu przyszedłeś to możesz zostać. Jak się nazywasz?– mówił spokojnym, nawet całkiem przyjacielskim głosem. Był zaintrygowany tym spotkaniem. Z resztą był ciekaw wszystkiego co związane z Wolnymi Stadami. Życie było tu tak odmienne... może nie bajkowe, ale spokojne.
-I nie martw się, nie jadam piskląt jak moja siostra. Z resztą nie ważne... ona już i tak nie żyje.– zaśmiał się chrypliwie uznając, że żart był wyborny.
Kiedy samczyk dojdzie wystarczająco głęboko będzie mógł ujrzeć w ciemnościach zarys ciała swojego rozmówcy. Jednak nie więcej... jednak bez źródła światło ciężko było cokolwiek widzieć, nawet jeśli było się drapieżnikiem.
-No tak, zapomniałem o świetle.– westchnął kręcąc łbem i chwilę później obok jego prawej przedniej łapy pojawił się niebieski ognik z błękitnymi oczami. Mrugał co jakiś czas i unosił się kilka szponów nad ziemią rozglądając dookoła. Teraz w końcu Hila mógł zobaczyć, że przypatruje mu się para ślepi, jedno błękitne drugie czerwone.
autor: Rhaegranthur
06 wrz 2017, 22:22
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101837

To dopiero było dziwne! Po cóż światu były smoczyce jak nie po to by je podziwiać. On lubił sobie popatrzeć zwłaszcza, że od wielu księżyców nie miał okazji. Poza tym jego ojciec zawsze wychwalał urodę swojej partnerki. Podkreślał, że jest to jedna z rzeczy która różni ich od dzikich i nieokrzesanych Równinnych.
Słysząc spokojną odpowiedź dostał jednoznaczny sygnał, że samica nie zamierza go atakować. Swobodny uśmiech nie znikał więc z jego pyska. Z kolei dwukolorowe oczy wpatrywały się w ślepię nowo poznanej.
-Na początek wystarczy mi twoje towarzystwo moja droga.– z każdym swoim słowem badał sytuację, czy w pysku samicy coś się zmieni, co odpowie... wszystko było ważne.
-Od wielu księżyców podróżowałem sam, nie wiesz nawet jaką przyjemnością dla mnie jest możliwość usłyszenia smoczej mowy bystrooka.– odparł spokojnie i przysiadł nawet pokazując tym samym, że jest rozluźniony. Żadnych machnięciem ogonem czy spiętego ciała.
Nie przybył tu wszakże by walczyć, a by poznać smoki. Najlepiej było zacząć od Ziemi skoro tyle się o niej nasłuchał, potem przyjdzie kolej na resztę. Ciekawiło go wszystko od zwyczajów pogrzebowych, przez ceremonie po rodzaj przywództwa i co tutejsze smoki lubią jeść. Tu było zupełnie inaczej niż na ziemiach na których się wychował. Pierwsza noc nie była może idealna, bo nadal nieco się martwił ale o dziwo nic się nie stało.
-Jestem z Płaczącej Góry, nazwa ta jednak może nie być ci znana. Przybywam z... jak wy to nazywacie... "zza bariery". Szukałem sobie spokojnego miejsca na Sen.– mówił z lekką chrypką jakby był przeziębiony czy coś w ten deseń. Był to jednak jego naturalny głos.
-Och gdzież są jednak moje maniery.– westchnął nagle i pokręcił łbem wstając. Pokłonił łeb cały czas jednak zerkając na samicę. Pewnych nawyków nie można było się pozbyć.
-Me imię brzmi Rhaegranthur, a twoje bystrooka?– uśmiechnął się znów nieco zagadkowo prostując przy okazji pozycję.
autor: Rhaegranthur
05 wrz 2017, 22:50
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101837

Przybył na tereny Wolnych Stad zeszłej nocy, wypoczął w grocie którą znalazł w dolinie i teraz był gotowy na spotkanie smoków żyjących na tych ziemiach. Oczywiście w jego myślach od razu zrodziła się chęć zwiedzenia stada Ziemi, skoro tyle już o nim mu opowiadano tylko... w którą stronę miał iść? Poszedł jedyną ścieżką jaką znał więc znów w stronę Dzikiej Puszczy. Mijał ją gdy próbował znaleźć tereny wspólne, tereny na których nie będzie musiał tłumaczyć się ze swojej obecności. Były wszakże wspólne, prawda? Jego ostrożność była nieco wyższa niż u samicy. Bycie nowym w dodatku bez stada miało swoje plusy, ale i minusy... bardzo nie chciałby zacząć spotkania z nowymi smokami od bójki. Szedł więc sobie swobodnie ale nasłuchiwał okolicy no i nos cały czas mu się poruszał. Wiatr niósł ku niemu wiele informacji, ileż smoków żyło na tych terenach! Niewiarygodne. Jeden jednak zapach przebijał się ponad resztę. Nie znał woni stad, ale ten z pewnością należał do samicy. Wiedziony za nos szedł w kierunku otwartej przestrzeni i ujrzał ją.
No proszę, całkiem zgrabna smoczyca, widział też pod futerkiem harmonijne zarysowane mięśnie. Nieliczne blizny natomiast świadczyły, że chyba walki to dla niej nie pierwszyzna. Nie chcąc więc napytać sobie biedy, przybrał lekki uśmieszek i zaczął powoli podchodzić. Nie skradać się... brońcie bogowie.
-Witaj piękna. Pomogłabyś zbłąkanemu wędrowcy?– rzucił kiedy był od niej o dwa ogony odległości. Wiatr faktycznie przyjemnie chłodził ciało. Poruszał jego rzadkim futrem porastającym grzbiet oraz sumiastymi wąsiskami po bokach pyska. Stanął w miejscu chcąc dać jej czas na reakcję.
autor: Rhaegranthur
05 wrz 2017, 17:21
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Szczelina w dolinie
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 14044

Dawna grota Rhaegranthura.

Idąc wzdłuż Doliny Rozpaczy można było w końcu trafić na niewielką szczelinę częściowo zasypaną ziemią. Samiec rozkopał wejście i okazało się, że prowadzi ono do niezbyt wielkiej lecz głębokiej groty ciągnącej się wgłąb gruntu. Wybrał sobie owo miejsce na swój dom. Oczywiście wejście zawsze starał się kamuflować, podobnie jak swój zapach. Wiedział jednak, że jest sam wśród czterech stad dlatego też nie atakował gości którzy włazili do jego leża.
Jedzenie i wszelkie kamienie szlachetne trzymał jednak jeszcze głębiej. Przysypane pod odpowiednią ilością kamieni, tak by niespodziewany gość nie mógł znaleźć jego skarbów.
*** Wiele księżyców od zniknięcia samotnika z oblicza Wolnych Stad, ciasna i ciemna grota mogła stanowić schronienie przede wszystkim dla zagubionych, samotnych smoków, które nie widziały dla siebie lepszej alternatywy.

Wyszukiwanie zaawansowane