Znaleziono 24 wyniki

autor: Instynkt Zabójcy
27 lip 2014, 13:04
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 603
Odsłony: 91262

Typowym dla siebie gestem, ów od dawien znów nie widywany na tych terenach Łowca czekał aż ostatnie promienie słońca tęsknym i lubieżnym gestem będą smagać ziemię by po chwili utonąć w krwiożerczych i obłudnych ramionach Nocy. Zabójca aż oblizał kły w obrzydliwym geście przemierzając Dziką Puszczę niezgrabnym krokiem. Ogon falował mu nierównomiernie, prawie tak samo jak oddech, urywany, który swym świstem ciął powietrze.
Do nozdrzy dotarła woń, znajoma a nieznajoma, na którą źrenice zareagowały błyskawicznie zwężając się do niemożliwości, a jaskrawe ślepia poczęły rozglądać się niebezpiecznie, niczym w poszukiwaniu ofiary.
Krok machinalnie stał się szybszy, zwinniejszy, Łowca uwolnił pokłady swej zręczności niemal wijąc się po Puszczy.
Woń doprowadziła go do owego Zagajnika, a po chwili jaskrawe ślepia ujrzały fioletową postać, która to rozsiała tak interesujący zapach. Instynkt nie zbliżył się zaś doń, pozostawał w odległości jakiś dziesięciu rozpiętości skrzydeł, nieco przykryty przez mrok, ale wciąż widoczny. A lazurowe ślepia utonęły w fioletowej sylwetce, mrużąc się przy tym niejednoznacznie.
autor: Instynkt Zabójcy
19 cze 2014, 10:22
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 771
Odsłony: 95651

Zabójca czekał cierpliwie aż tereny Wolnych Stad spowije pierw jaskrawość zachodzącego słońca by po chwili ustąpić nieopisanej potędze mroku, który wylewał się lubieżnie nad Błękitną Rzeką jak i każdym innym miejscem.
Mawgan przybył wraz z rozpoczęciem się tego mrocznego spektaklu, stąpając powoli, niemal bezszelestnie, a przy tym zadziwiająco niezgrabnie, pokaszlując, wyklinając co tylko pod nosem, czego dopełniały tylko urywane oddechy samca, które wiły się świstem w powietrzu.
Podszedł do swego ucznia, obdarzając go nieprzychylnym spojrzeniem lazurowych ślepi, a z których coś, prócz dzikości ciężko było wyczytać.
Co mam w zamian?
Ognisty poznał teraz także głos Cienistego Łowcy, szorstki i zachrypnięty, niczym głos starca, który wymachuje swym zardzewiałym ostrzem łudząc się, że rozedrze płaszcz powietrza, a jąkając się i mamrotając przy tym niemiłosiernie.
autor: Instynkt Zabójcy
24 maja 2014, 14:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 745
Odsłony: 104777

Wodził wzrokiem o niczego niespodziewającej się Adeptce, szczerząc się w myślach okrutnie na szerzące się wyobrażenie przelewu krwi. Mógłby to zrobić szybko, bez świadków, a ślady, ślady byłyby najmniejszym problemem, był w końcu Łowcą.
Ale czy chciał być także skrytobójcą?
Beznamiętność pyska kontrastowała z falbaną emocji i odczuć, która rozpościerała się w ślepiach. Zabójca, nigdy nie tuszował swego spojrzenia. Przywdziewał jedynie czasem kamienną maskę, podobnie jak teraz by dodać sobie jeszcze więcej groteskowego animuszu.
Uśmiech, który wykrzywiał umysł, wykrzywił po chwili również wargi Trzeciego z Braci, zadziwiając swą psychozą i okrucieństwem, które wyciekało z kącików niczym gromadząca się w pysku ślina, połknięta przez Cienistego z towarzyszącym temu charakterystycznym dźwiękiem.
Uśmiech zbladł wraz z momentem, jak powietrze w grocie poczęło nieść wibrację Jej głosu, a na słowa, które uformował Mawgan miał ochotę parsknął gromkim, prześmiewczym śmiechem. Powstrzymał się jednak, nie okazując w swojej sylwetce ani grama wesołości, która na kilka uderzeń serca zatańczyła w umyśle.
Mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, odchrząknął i tym razem to wibrato jego głosu niosło się ku młodej Adeptce Cienia.
Chcesz mi pomóc? Jesteś pewna..?
Znów diabolicznie się wyszczerzył, a dźwięk jego głosu był przerażający. Był to głos starca, ochrypły i zimny, mimo tego, że Zabójca jąkał się co którąś sylabę oraz przedłużał te ostatnie z charakterystycznym dla siebie świstem.
Spojrzenie jaskrawych, lazurowych ślepi nie oderwało się ani na moment od towarzyszki, którą była tajemnicza nieznajoma, o szarym futrze.
autor: Instynkt Zabójcy
24 maja 2014, 12:46
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Grota za wodospadem
Odpowiedzi: 745
Odsłony: 104777

Muzyka Wolnych Stad, w którą wsłuchiwał się z ukrycia już wiele księżyców temu, tym razem przyprowadziła go aż tutaj, nad Zimne Jezioro, tak idealnie komponujące się z wciąż utrzymującą się zimową aurą.
Melodia Wolnych dudniła mu w uszach, a jej rytm wystukiwały przemierzające śnieżne pustynie łapy Instynktu Zabójcy.
Biała grzywa zwilżona przez śnieg, zmierzwiona przez chłodne powiewy wiatru przysłania ślepia ów Atramentowego Łowcy, który przemierzał tereny jeziora, rozsiewając wokół swą charakterystyczną aurę.
Śledził młodą Cienistą już od jakiegoś czasu, udając zwyczajnego przechodnia, smoka, który ot tak, przybył na tereny jeziora, dzięki czemu Adeptka nie miała powodu spojrzeć nań jako na swego obserwatora czy prześladowcę.
Szedł zań do groty, którą przysłaniały lodowe wrota Wodospadu. Odczekał chwilę, po czym spokojnym i niemal bezszelestnym krokiem powlókł się w jej czeluścia. Ślepiom wystarczyło jedno uderzenie serca by przyzwyczaić się do panującego w pieczarze półmroku, ukochanego mroku Łowcy.
Lazurowe ogniki spoczęły na Cienistej w tym samym momencie, co ten ją ujrzał, obdarzając Ją dziwnym, niejednoznacznym spojrzeniem. Ciekawości, nieprzychylności, zmieszanej z beznamiętnością i charakterystycznym napięciem, które wypełniało każdą komórkę Mawgana.
Zbliżył się do Adeptki na odległość może dwóch ogonów, może nieco mniej, mrużąc ślepia, które patrzyły się nań w zwierzęcy sposób, w którym kryła się ta eteryczna dzikość.
Młoda, przyglądając się sylwetce, która jawiła się mroku kilka skoków przed Nią zauważyła by nienaturalnie napięte mięśnie oraz łuski usłane tatuażami blizn ciągnących się przez całe ciało. Milczał, po czym uśmiechnął się krzywo jednym z kącików warg. Spojrzenie kontrastowało z tym pełnym arogancji gestem. Spojrzenie, wciąż beznamiętne.
Jednak, czy ta młoda Cienista potrafiła patrzeć i ocenić każdy jego gest trzeźwym umysłem?
autor: Instynkt Zabójcy
12 maja 2014, 15:15
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 681
Odsłony: 94327

Zabójca od jakiegoś czasu znajdował się na miejscu, kryjąc się w Cieniu i obserwując rytuał przybycia na miejsce Atramentowego, który pragnął objąć rangę kolejnego Łowcy Cienia. Krył swe lico za połacią mroku, usłanego zielenią krzewów. Lazurowe ślepia przecinały powietrze w poszukiwaniu Adepta. Oceniał krytycznie już same jego ruchy, oceniał zwinność, oceniał percepcję. Wyszczerzył jadowicie kły, wciąż nie wychodząc ze swojej kryjówki. Gęsto przykryte śniegiem krzewy były na tyle duże by pomieścić za sobą jego sylwetkę. Z zadziwiającą dokładnością zatarł swe ślady, zamaskował zapach. Oddychał spokojnie, chcąc opanować charakterystyczny świst wydobywający się z nozdrzy podczas każdego z jego oddechów. Każdy skrawek ciała i każdy zmysł liczył się w tym obrzędzie.
Drapieżnie przymrużone ślepia obserwowały Adepta. Czy przyjdzie mu się domyślić, że nauczyciel od dawna oczekuję?
autor: Instynkt Zabójcy
02 maja 2014, 14:42
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie II
Odpowiedzi: 37
Odsłony: 2187

Wlókł łapami za Przywódcą, jedna z przednich była przykurczona. Zabójca raz na Niej stawał raz nie. Sprawdzał, czy w ogóle kończyna się trzyma. Jeśli bolało- było w porządku. Do pyska przykleił mu się połowiczny, plugawy uśmiech. Wykrzywiał wyłącznie prawy profil, przeciwny zastygł nieruchomo, przyjmując beznamiętny wyraz. Lazurowe ślepia pobłyskiwały mu iskrą szaleństwa, która rozpalała trzewia pozostawiając mięśnie w nieprzerwanym napięciu. Pod skórą, nawet najgorszy obserwator mógł zarysować dokładną mapę muskulatury Łowcy Cienia.
Mlasnął z przekąsem na słowa Szydercy i usiadł nieopodal, w milczeniu. Powolnym, niezgrabnym gestem opadł zadem na ziemie. Rozglądał się wokół, zaglądał głęboko w oczy każdemu zebranemu, rozszerzając przy tym plugawy uśmiech.
autor: Instynkt Zabójcy
27 kwie 2014, 10:43
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 99255

Atramentowy samiec zawarczał gardłowo, obrzucając Ogniste pisklę morderczym spojrzeniem jaskrawych ogników.
A wyglądam jakbym mógł?
Wycedził przez zęby, nie zdejmując z nań płaszcza swego spojrzenia. Trzęsły mu się łapy, a pot oblał ciało mimo minusowej temperatury. Oddychał ciężko, z świstem wydobywającym się z nozdrzy. Oblizał wargi.
Czego chcesz?
Dodał jadowitym tonem po chwili, mamrocząc pod nosem ów dwa słowa, które wydobyły się spomiędzy warg, pełnie zająknięć i chaotycznych oddechów.
autor: Instynkt Zabójcy
23 kwie 2014, 15:05
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 99255

// niezłe drzewko genealogiczne [;

Zabójca rzadko wychylał łeb poza swój obóz. Nie czuł potrzeby zaznajamiania się z tym światem. Miał swój własny, usłany cieniem, ciemnością, mrokiem, oblany krwią i cierpieniem. Szedł po omacku, niczym ślepiec i nie wiedział jak i kiedy jego łapy przyprowadziły go tutaj. W miejsce odległe i nieznane. Gdy samcowi powróciła świadomość miejsca i czasu, lazurowe ślepia poczęły rozglądać się z niepokojem, gwałtownie po okolicy. Ciało znów poczęło drżeć. Sylwetka wyglądała nader mrocznie, na skronie opadła mokra od potu grzywa. Warknął przeciągle, gdy pod łapami ujrzał małe, cuchnące pisklę. Pachniało siarką i rdzą, splunął i obdarzył je nieprzychylnym, iście bestialskim spojrzeniem. Znów warknął przeciągle, a pazury rozczapierzyły się na śniegu z charakterystycznym chrzęstem.
autor: Instynkt Zabójcy
12 lut 2014, 11:12
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Słońce coraz obficiej wylewało swe promienie na upstrzoną śniegiem polanę, która pod ich wpływem mieniła się wachlarzem odcieni żółci, rażąc smocze ślepia. Te należące do Atramentowego smoka, którego łuski oświetlone blaskiem wschodzącego słońca dodawały mu groteski wpatrywały się w Niebieskofutre stworzenie leżące nieopodal z dziwnym wyrazem pyska. W jego ślepiach pojawiła się iskra, która mogła świadczyć o tym, że nadal jest głodny.
Wraz z momentem usprawiedliwiania się przez swą towarzyszkę, Instynkt sam wstał, otrzepał się ze śniegu, który osiadł na łuskach i skinął Jej łbem z aprobatą.
-Tylko żeby ta woda nie wpełzła w zbyt mroczny dla niej zaułek, moja droga. W każdym razie, do następnego spotkania. Obowiązki wzywają
Wyszczerzył kły w cwaniackim uśmiechu półgębkiem, otarł się o Nią bokiem po czym wybiwszy się z tylnych łap zaczął biec w stronę obozu Cienia. Jego łapy wystukiwały jednostajny rytm, a sylwetka Łowcy nikła wraz z kolejnym promieniem nawiedzającym to miejsce aż w końcu znikła, kryjąc się w połaci lasu.
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 15:15
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Czując mieszaninę i zmęczenia i zadowolenia, opadł ciężko na biały puch tuż obok. A ponowne uczucie jak lepki język wędruje po łuskach poczuł ukłucie podniecenia. Leżał tuż obok, spoglądając na Nią spod przymrużonych powiek, z niejednoznacznym wyrazem pyska. Jakby uśmiechając się pod nosem. Leżał na boku, ze skrzydłami luźno spoczywającymi na barkach, a jego pazur znów powędrował ku futrze towarzyszki, po której ciele wodził w delikatnej pieszczocie.
Oddech wciąż miał przyśpieszony, a obraz przedzierający się przez źrenice zamglony, w każdym tchnieniu czuć było jeszcze ślady manifestującego przyjemność pomruku. Spoglądał na nią z zadowoleniem, a wraz z dostrzeżeniem pożądania w jej ślepiach oblizał z lubością kły. Milczeli, a zza połaci lasu poczęło wyrastać słońce, obnażając ich sylwetki wcześniej szczelnie zakryte mrokiem i tajemnicą nocy. Co teraz pozostało tej dwójce nieznajomych wciąż splecionych w uścisku kochanków?
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 14:13
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Jego ciężki, zachrypiały oddech drażnił jej słuch gdy Mawgan sapał tuż przy niej. Wyprostował jedną z łap, zawijając Ją wokół jej szyi, pazurami przytrzymując za żuchwę, przybliżając tym samym jej pysk jak najbliżej swojego. Chciał słyszeć każde przyśpieszenie jej oddechu, każdy urwany oddech nie mogący się przebić przez spazmy podniecenia.
Poczuł jak jej ciało napiera na niego, co wywołało u Atramentowego prawdziwą żądzę, przygryzł jej kark, wciąż oplatając jedną z łap wokół jej szyi, a drugą się opierając, stawiając ją na śniegu. Wszedł w niebieskofutrą, sprawiając tym samym, że byli teraz jednym organizmem, jednym ciałem, które spowite mrokiem upajało się gorącem ciał, przyjemnością i namiętnością wypływającą wraz z każdym oddechem z krtani.
Mruczał i powarkiwał Jej prosto do ucha, a z każdym kolejnym naparciem jej ciała na jego biodra poruszał się nieco szybciej, a jego oddech stawał się szybszy.
Odsunął od Niej swój łeb i wyznaczył linię językiem od złączenia łopatek aż do ostatniego kręgu przed czaszką, gdzie zatopił swe kły w gwałtownym ale niebolesnym geście i znów, manewrując szponami przybliżał do siebie jej łeb.
Cała polana jakby spowiła się parą unoszącą się znad ich rozgrzanych ciał, wypełniła się echem odgłosów przyjemności, a gwiazdy, które spoglądały na ów parę nieznajomych jakby odwróciły wzrok nie chcąc patrzeć na grzechy potomnych.
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 13:16
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Dał jej nieco przestrzeni decyzyjnej, nie narzucał się. Jego ruchy były pewne ale nie nachalne. Utonęli razem w tej chwili, przed którą tak bardzo smoczyca od początku się broniła. Ale czy to było to, co założyli sobie na początku i ku zrealizowaniu dążyli? Tego nie wiedział nikt, nie znali swoich imion, wciąż i to był najintymniejszy aspekt tej relacji. Nieznajomi, których każdy gest pchał ku tańcu namiętności, przysłoniętym płaszczem tej nocy.
Mawgan sam wydał z siebie cichy, przypominający warkot pomruk przyjemności poczuwszy lepki, ciepły język na swoich łuskach. Ujął łeb smoczycy i zatapiając pazury w jej futrze przyciągnął jej trójkątny pysk jeszcze bliżej, tym samym uświadamiając jej by nie przerywała pieszczoty. Zdjął drugą łapę, tą wędrującą po jej ciele, niebezpiecznie wędrującą w kierunku pachwin gdy niebieskofutra smoczyca, o pasiastej szyi zaczęła przewracać się na brzuch. Co było dla Instynktu jawnym zaproszeniem. Wygiął wargi w triumfalnym i pełnym zadowolenia uśmiechu sam póki co nie wykonując żadnego gestu. Wciąż obejmował ją jednym ze skrzydeł, przyciągał jej pysk ku swojej szyi.
Wydał z siebie dłuższy niż wcześniej pomruk, ściskając wcześniej złapane futro i odsuwając pysk Wodnej smoczycy od siebie.
-Zaspokójmy swój głód, wreszcie..
Spojrzał na nią spod przymrużonych powiek, wręcz wyszeptując te kilka słów niczym największa groźbę tego świata, która ich oboje wypełniała gwałtownymi dreszczami przyjemności. Trącił Ją pyskiem w okolicach żuchwy, znów smakując językiem fragmenty jej ciała. Spiął mięśnie, gotowy na to by wejść z nią w ów szaleńczy taniec namiętności. Zaparł się jedną łapą na jej barku, nie czekając tym razem na kolejne, jednoznaczne zaproszenie. Po chwili znalazł się na niej, mrucząc i powarkując jej coś do ucha, w językach, o których nikt już nie pamiętał. Ale mogła usłyszeć w tym kilka zrozumiałych słów, które tonęły w powietrzu tuż przy jej uchu, zagłuszane przez mlask jego warg i wędrujący wciąż po jej ciele język samca. Splątał jeszcze ciaśniej wokół jej ogona swój ogon, a z tych wszystkich słów wypowiedzianych we wszystkich językach świata dało się zrozumieć jedno "Nie uciekniesz.." ale przed czym? Tego mogła się tylko domyślać.
Wraz z tym jak echo tych słów ucichło, zniknęło w oddali, Atramentowy wygiął delikatnie ich ogony i począł tonąć w tym tańcu, pchając do kolejnego ruchu dwa ciała. Warczał i posapywał jej do ucha, które z lubością przygryzał. Zaparł się łapami na łopatkach samicy i czekał aż sama pozwoli mu się prowadzić i razem odnajdą wspólne tempo tej chwili. Tonął w spazmach przyjemności, które potęgował zapach Wodnej, który wypełniał mu nozdrza i sprawiał, że dźwięki wypełniające Trakt stawały się tylko donośniejsze.
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 12:30
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

On nie miał zahamowań, brał co mu się należało jeśli miał ku temu okazję i tym razem również i przyzwolenie. Nie sprawiałoby mu najmniejszej przyjemności wykorzystanie tej smoczycy, najmniejszej. Robił to już wcześniej, chcąc dać upust rosnącej frustracji i niezadowoleniu, żądzy, nad którą jeszcze wtedy nie potrafił zapanować. Obserwował Ją spod przymrużonych powiek, kiwając jedynie z wolna łbem na odpowiedź, na pierwsze jego pytanie. Znów przebiegł go dreszcz tym razem gwałtowniejszy, gwałtowniejszy nawet od jego samego. Wypełniając ciało tym łaskoczącym trzewia uczuciem, którego zaznawał gdy zabijał. Widział zmieszanie na pysku swojej towarzyszki, na które nie zareagował. Sama powinna sobie z tym radzić i zapewne sobie radziła.
Zabójca omiótł spojrzeniem całą okolicę, wypatrując ruchu. Jako łowca zawsze gdzieś na granicy umysłu miał dziwny niepokój, poczucie zagrożenia. Zlustrował wszystko to, co ich otaczało i uświadomiwszy sobie, że nie ma tu nikogo prócz nich, że cały wzrok gwiazd jest wlepiony tylko w tę dwójkę było myślą, która pieściła jego ego. Była jak najbardziej perwersyjną myślą. Gdy poczuł dotyk jej szponów na swoim policzku cofnął się gwałtownie, chwytając gestem dalekim od delikatności jej łapę. Po chwili jednak zwolnił uścisk, a słysząc wypływające z jej warg słowo, wypełniające teraz powietrze między nimi i wykrzywiające je dziwną wibracją zmrużył ślepia i znów tym razem jeszcze mocniej zacisnął nań swój ogon.
Nie było tutaj już miejsc na słowa, a on dostał przyzwolenie. Dla niego był to gest daleki od grzechu.
Futrzasta smoczyca mogła poczuć dotkliwe ukłucie w okolicy barku, Atramentowy podciągał się na skrzydle i nie zdając sobie sprawy ugodził Ją przy tym ostrą wypustką skrzydła w bark. Nie wszedł na nią, wciąż leżąc na boku, z ogonami splątanymi w godnym grzechu geście, ze wzrokiem wlepionym w jej ślepia wędrował pazurami po jej ciele. Nachylił się wyciągając szyję by zlizać cieknącą po piersi ciecz, nie przerywając pełnej drapieżności pieszczoty. Wędrował po linii boku, przez pierś, sięgając podbrzusza i wciąż ostatkiem sił pilnując swej powściągliwości. Czekał na Jej gest, z łbem opartym przy jej szyi, co jakiś czas delikatnie pogryzając, smakując ciało, tonąc w chwili.
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 11:50
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Coraz większą trudność sprawiało samcowi utrzymanie przyzwoitości gestu i słowa, a zarazem powściągnięcie języka i nie tylko. W porównaniu do niej był młody, ale aż nadto doświadczony. Z jej spojrzenia też biły księżyce cierpień i innych doświadczeń, w czym tak tonął Cienisty łowca, a o tajemniczym spojrzeniu. Zasmakował już wielu rzeczy, wielu gestów, ale Nędza nie potrafiła mu zasmakować namiętności, której nawet nie znał i czy charakter tego samca pasował, był godzien poznania takiego gestu?
Odnajdywał blask namiętności, jej dotyk w każdej zwierzynie, którą zabijał. Zabicie smoka nie cieszyło jego umysłu tak bardzo jak zabicie zwierzyny. Bo ona była Dzika, Instynktowna, Prawdziwa i Niezachwiana. Ją najtrudniej było odczytać, jej gest. Mogła zniknąć jak najprędzej, a smok? Zabicie smoka nigdy nie sprawiało mu tyle samo przyjemności. Dla niego było jedynie przygotowaniem do zabicia innego drapieżnika.
A teraz spędzając kolejną chwilę u jej boku tonął w czymś, czego nie rozumiał do końca. A co było jednym z najpospolitszych, najprymitywniejszych potrzeb i gestów. Właśnie to przeciąganie spojrzenia, szept, Jego owinięty ogon na jej końcówce, która wcześniej miękka teraz zdawała się być twarda. Spojrzał zdezorientowany w to miejsce, śledząc również jej spojrzenie.
-Coś jeszcze ukrywasz, zakrywasz płaszczem maddary?
Zapytał, znów celując lazurowymi ognikami prosto w jej ślepia. Wciąż zakręcał sobie kosmyk futra na pazurze, nie móc się oderwać od tego gestu, a sam poczuł jak jego ogon ciaśniej zawija się na tym należącym do niebieskofutrej. Smakował każdy gest samą końcówką języka, a jego oddech z każdą chwilą delikatnie przyśpieszał chcąc dorównać tempem stukotowi wypełniającemu pierś samca. Oblizał kły, zlizując kolejny raz stróżkę wody spływającą mu po policzku.
-Tej chwili, tonąc bardziej. A Ty, a raczej co zaspokoi Twój głód?
Mówił spokojnie, chrapliwie, w dziwaczny sposób wyginając wargi. Zmrużył ślepia, śledząc mimikę jej pyska, czekając na Jej gest i kolejne słowo. Znów pojawiła się myśl: Czy ów Prastare Drzewo nie jest ich prywatnym Edenowym drzewem poznania Dobra i Zła? Czekał tylko na to, którą stronę wybiorą. Grzechu czy cnoty, dobra czy zła, ciemności czy światła?
autor: Instynkt Zabójcy
11 lut 2014, 10:36
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Dwójka wciąż leżąca na śniegu, zdawała się nie przejmować czasem jaki upływał. Sekundy z czasem zmieniały się w minuty, by chwile potem móc zwać się godzinami. Czasem godzina wydawała się być tylko sekundą, bądź odwrotnie; to sekunda z zadziwiającym skutkiem upodabniała się do godziny. Chyba oboje nie wiedzieli ile czasu już minęło, w każdym razie.. Jeszcze nie zaczęło świtać.
Ślepia ów opancerzonego atramentową łuską samca rozświetlały mrok jaskrawością koloru swej tęczówki, w której centrum spoczywała mała, jakby trójkątna nieporuszona źrenica. Utkwiona w jednym punkcie, którym był fragment pyska leżącej tuż obok samicy. Już nie ślepia, nie wargi. Jego spojrzenie spoczęło gdzieś między kosmyki futra, kości policzkowe, nozdrza. Źrenica Instynktu trwała tak przez ten czas by znów powrócić i wpatrywać się w Jej ślepia, z tą trudną do odgadnięcia iskrą.
Zaśmiał się cicho, pod nosem na słowa o swojej profesji, co brzmiało bardziej jak prychnięcie, a głos jego chichotu rozpostarł się echem po usłanej śniegiem polanie. Czyżby nadszedł czas na coraz to bardziej tonącą w perwersji grę? Jego ciało zareagowało przyjemnym dreszczem gdy ich łuski stykały się w dziwnym tańcu. Końcówka ogona Cienistego delikatnym acz gwałtownym gestem owinęła puchatą końcówkę leżącej tuż obok towarzyszki.
Przypatrywał się Jej, a szaleństwo ukryte gdzieś w kącikach spojrzenia, warg i gestu zaczęło wyciekać i pożerać Jego spojrzenie. Spojrzenie szaleńca, które było tak samo przyciągające, pełne namiętności, a zarazem odstraszające. Czyżby to było ich własne Edenowe drzewo poznania dobra i zła?
Wyszczerzył kły na dźwięk przepełnionego szeptem głosu, który docierał do bystrych uszu. Zaciągał się zapachem futrzastej, nie zdejmując krzywego, wykrzywiającego jedynie połowę pyska uśmiechu.
-Głód poznania..
Głos Zabójcy również przybrał coś z szeptu, jednak był nieco donośniejszy niż ten, któremu wtórował. Mówił cicho, znów chaotycznie ale dostojnie. Głód poznania, poznania czego? Słowa skrywały tajemnice, tak odległą i tak bliską poznania.
autor: Instynkt Zabójcy
10 lut 2014, 22:07
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Atramentowy przypatrywał się wodnej smoczycy, nadal nie znali swoich imion, co bardzo mu odpowiadało i pierwszy sam na pewno nie planował wyjść z ów propozycją. Pozwolił Jej w wygodniejszej pozycji ustawić swe skrzydła, a swoimi nakrył ich oboje, uśmiechając się przy tym tajemniczo, a czemu wtórowała wcześniej niespotkana u Instynktu iskra w ślepiu. Znikła natomiast jeszcze szybciej niż sam uśmiech. Znów przeciągnął lubieżnym spojrzeniem po całej liniisylwetki smoczycy. Zasmakował już jej krwi, zasmakował Jej futra, spojrzenia i gestu, ku czemu zmierzał ów tajemniczy łowca Cienia? Ku jakiemu grzechowi pchnie go instynkt?
Grał z Nią w grę, oboje byli drapieżnikami, polowali na siebie, a jedno nie znało do końca zamierzeń drugiego i to, chyba to tak mu się podobało w tej całej sytuacji. Spontaniczność pomieszana z ułożonym we łbie planie. Po cóż ten plan? Otrzepał ogon ze śniegu, rozejrzał się po okolicy, długim gestem i na ponów wzrokiem powrócił na swą Wodną towarzyszkę.
-Jestem myśliwym
Odpowiedział krótko, bawiąc się jej futrem, które zakręcał sobie na końcówce pazura, na czym także skupił swoje spojrzenie. Łuski samca błyszczały w księżycowym blasku, rozświetlając tym samym znów arsenał blizn ozdabiających ciało. Każda blizna opowiadała inną historię, inną walkę, inną śmierć, inne życie. Wszystko odeszło w zapomnienie, a on choć spowity cieniem wciąż tkwił, zgodny z czasem, a nie miejscem.
Nagle z typową dla siebie gwałtownością zszedł ze smoczycy, kładąc się obok, na boku, wciąż nakrywając Ją jednym skrzydłem, na co nawet nie zwrócił większej uwagi. Powrócił do zabawy kosmykiem Jej futra, pierw poprawiając niezgrabnym gestem opadającą wciąż na pysk śnieżnobiałą grzywę.
-Pozwoliłem Ci utonąć w mej krwi, Twoja też wciąż gra mi wachlarzem smaków na końcówce języka. Najniebezpieczniejszym doświadczeniem jest zbyt intensywne wpatrywanie się czyjeś ślepia. Rozstańmy się tu i teraz, wciąż głodni i nienasyceni. Chyba, że poradzisz coś na mój głód?
Zabójca rzadko kiedy mówił tak dużo. Jednak w jego dłuższych wypowiedziach, w manierze z jaką wypowiadał każde następne słowo i nutę, którą z lubością ważył na języku tak samo, jak wcześniej krew tej samicy, po tym można było poznać, że był dobrym mówcą. Nie zmieniało to jednak tego, że głos Instynktu Zabójcy nie należał do najprzyjemniejszych. Mówił jak szaleniec, chaotycznie oddychając, przeciągając czasem nieodpowiednią sylabę, a do tego ten głos. Pełen goryczy, zmęczenia tak kontrastujący z tą drapieżną nutą, która wykrzywiała każde słowo wypływające z pomiędzy kłów, które ukazały się jego towarzyszce w pełnej krasie.
autor: Instynkt Zabójcy
10 lut 2014, 10:26
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Obserwował mimikę samicy spod przymrużonych ślepi, śledząc z uwagą miraż emocji malowany na jej pysku. Od wściekłości, zamyślenia, namiętności, uczucia przyjemności po chłód i gorycz. Zabójca mimo bacznego obserwowania nie pokładał w tym większych zainteresowań, najwyraźniej usłana futrem samica miała jakieś problemy, o których on nie do końca wiedział czy chce słuchać. W każdym razie wydał z siebie dziki i dziwny, trudny do odgadnięcia pomruk, nad którego przekazem i wydźwiękiem długo można by dyskutować. Nie ruszył się z miejsca na jej słowa "Odsuń się", nie przeraziła go nieprzychylna nuta, wykazując się jednak znikomym pierwiastkiem kultury zdjął palec z jej szyi. Prawdopodobnie to, tak uraziło Wodną. Jego pysk wykrzywił krzywy, nieprzyjemny uśmiech. Wyprostował łapy i znów zmrużył ślepia, które utkwiły w ognikach niebieskofutrej.
-Znów uciekasz?
autor: Instynkt Zabójcy
30 sty 2014, 20:55
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Muzyka jaką grały rytmy ich serc, krew tętniąca w żyłach i przyśpieszone oddechy grała mu w uszach. Przywarł do Niej, nie rwąc się ku delikatności. Nie był delikatny. Usłyszała, a jednak...
Machinalnie krzywy uśmiech wykrzywił mu pysk, a ślepia zabłyszczały dziwnym blaskiem. Krew, która spływała mu po barku nie robiła na nim wrażenia, nawet nie wiedział kiedy Niebieskofutra skaleczyła Jego ciało.
Instynkt sam zebrał na pazur strużkę krwi i zamoczył w nań język, smakując swojej krwi.
-To krew Cienia, dlatego tak smakuje
Odparł wręcz lodowato uśmiechając się do tego paradoksalnie półgębkiem. Zasmakowała Jego krwi, On zasmakuje Jej. Zabójca znów z cechującą go gwałtownością chwycił Jej szyję i zbliżył pysk doń. Wyszeptał, po raz kolejny kilka słów. Których znaczenie znał tylko Cienisty, Wodna nie mogła znać tego języka. Wraz z momentem gdy wypowiedział ostatnią nutę, Jego kły musnęły Jej łuski. Podgryzł Ją, nie do krwi, jedynie zanurzył delikatnie upajając się przy tym rytmem dudniącej tuż pod skórą tętnicy. Niech myśli, że wygrała, a może On po prostu nie chciał dziś Jej skrzywdzić, a może po prostu jeszcze nie teraz? Przyglądał się Błękitnej beznamiętnym spojrzeniem, a serce w piersi biło tylko mocniej. Odsunął się od Niej, po dłuższej chwili, która zdawała się trwać wieczność. Wodził pazurem po Jej szyi z nieodgadnionym wyrazem pyska.
autor: Instynkt Zabójcy
30 sty 2014, 19:47
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Podstawiając sobie fałszywą ideę, dochodzi się czasem do ciekawych konkluzji, mniej sprzecznych od tych prawdziwych. Szedł spokojnie, chociaż Jego mięśnie były nienaturalnie napięte, Zabójca od zawsze cechował się dziwnym niepokojem. Nie odrywał od Niej spojrzenia, dając tym gestem wiele złudzeń. Może to On chciał być pokonany zmuszając Ją dając pozory swojego zwycięstwa by obudziła swój instynkt wyższości? Był młody i doświadczony, a Ona była starsza. Czyżby oboje mieli czego się od siebie nauczyć?
Nagle poczuł szarpnięcie, które zawtórowało przeciągłym warkotem wydobywającym się z atramentowego pyska. Opadł ciężko na puch, bądź co bądź tego się po Wodnej nie spodziewał. Był tak samo zaskoczony jak i wytrącony z równowagi. Przez jego gardłowy warkot przedzierały się Jej słowa, które z opóźnieniem docierały do uszu Grzywiastego potwora, który marszczył gniewnie pysk.
-To moje zwycięstwo, Błękitnofutra. Cofnęłaś się przed czymś tylko po to, by to samo osiągnąć, jedynie przesuwając to w czasie
Wodził wzrokiem po Jej sylwetce, jego głos wciąż przeciążony wcześniejszym warkotem mimo usilnych starań brzmiał jak warkot. Znów lubieżnie się oblizał gdy po raz kolejny strużka wody leciała po jego policzku.
Z niezwykłą gwałtownością swojego gestu przywarł do smoczycy, opierając łapami pod Jej skrzydłem i po chwili ów para przeturlała się i tym razem, to on był górą. Mimowolnie wykrzywił pysk w triumfalnym uśmiechu półgębkiem, a grzywa opadła mu na ślepia, których blask i tak przebijał się przez tą zasłonę. Zaskakiwali się z każdą chwilą, na co tym razem przyjdzie czas.
-Czerwień Twojej krwi zaślepia mi umysł..
Wyszeptał gardłowo w tym samym momencie gdy na polanie rozległ się donośny świst wiatru, zdołała to usłyszeć, czy tylko ujrzała ruch jego warg?
Instynkt Zabójcy, atramentowy samiec, który z lubością zanurzał się coraz głębiej w czeluście swych instynktów, dając się tym samym zwodzić i mącić, ale kto tu tak naprawdę kogo mącił?
autor: Instynkt Zabójcy
30 sty 2014, 18:47
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Trakt do Prastarego Drzewa
Odpowiedzi: 641
Odsłony: 89900

Kotłujące się myśli we łbie Wodnej, we łbie Cienistego nadawały tej chwili eterycznego wyglądu i dało się odczuwać napięcie między nimi. Szli w bark w bark, obcy sobie, a jednak równi? Czy równi, to się okaże. Oboje milczeli, tonąc w czeluściach swych umysłów, może tak samo ciemnych, może tak samo tajemniczych i przebiegłych, a w tym wszystkim tak samo różnych jak żywioły, każdy z Nich? Cień nie był nigdy żywiołem, jest od wieków prześladowcą.
Milczeli, czerń nocy zaślepiała powoli ich ślepia, zmęczone raz po raz spotykały swe spojrzenia i wtedy wcześniej wspomniane napięcie tylko rosło.
-Dlaczego powściągnęłaś swe czyny?
Mawgan przerwał milczenie, nagle i bez ostrzeżenia, a Jego słowa cięły powietrze niczym najostrzejsze ostrze kute przez dwunożnych, niczym ich białe ostrze rozświetlające mrok jak teraz te dwie pary źrenic. Mówił cicho, spokojnie, spokojnie ale dziko. Nie spuścił wzroku ze swojej towarzyszki topiąc w Niej swoje spojrzenie jak chwile przedtem siebie we własnych myślach.

Wyszukiwanie zaawansowane