Znaleziono 303 wyniki

autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 22:26
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 88640

//Dobra, nie sprzeczam się, wygrałaś :P

W pierwszym momencie nie wiedziałem co się dzieje. Machinalnie odwróciłem łeb zamykając równocześnie oczy. Blask czegoś przed moimi oczyma oślepił mnie i na moment otumanił.
Szybko jednak pozbierałem się i z zamkniętymi oczyma, posługując się tylko maddarą zacząłem tworzyć obronę. Na wysokości mojego pyska, tuż przed oczyma i nieco ponad i pod nimi miała pojawić się tarcza. Owa tarcza miała być całkowicie czarna, niczym smoła. Co prawda sama tarcza nie miała konsystencji smoły, ponieważ było to ciało stałe, twarde niczym skała, ale prócz normalnego, szarawego koloru kamienia zewnętrzna tarcza była dodatkowo pokryta czarną warstwą. Miałem nadzieję, że kwadratowa tarcza przed moimi ślepiami i pyskiem pozwoli mi na swobodne otworzenie oczu. Sprawdziłem to jednak dopiero, gdy zaczerpnąwszy maddary tchnąłem ją w wyobrażenie.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 22:19
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 102154

//Tak V i VI bo Nieśmiertelny Ogień ma nieobecność do końca miesiąca i nawet IV stoi mi w miejscu :/


Zmrużyłem ślepia. –No tak, masz rację.– przyznałem zafrasowany. Jako Czarodziej powinienem wiedzieć takie rzeczy, tymczasem wyszedłem na kompletnego nieuka i ciamajdę. Westchnąłem ciężko. Dobrze, że Niegasnąca Iskra ma do mnie cierpliwość, bo wątpię, by Nieśmiertelny Ogień tolerowała taką niewiedzę.
-Dobrze.– skinąłem łbem potakująco. A więc mam w jakiś cudowny sposób wykorzystać jej atak na swoją korzyść.
Spojrzałem na pnącza, które powędrowały szybko w moim kierunku. Bogowie! I co ja mam zrobić? Dobra, nie panikujmy, coś na pewno wymyślę. Odetchnąłem głęboko pozbywając się niepokoju i zawstydzenia. Czas skupić się na obronie, a właściwie kontrataku, bo chyba można to tak nazwać.....
A więc postanowiłem, że wykorzystam wiatr. To chyba nie jest zły pomysł, prawda? Wyobraziłem sobie potężny huragan, który zrywa się nagle i znikąd. Silne podmuchy chłodnego wiatru miały przedmuchać, jeśli wolno mi tak powiedzieć, pnącza w stronę Iskierki. Nie manipulowałem przy jej maddarze, bo akurat to jedno wiem- to nie skończyłoby się powodzeniem.
A więc chciałem by mój huragan, który wzmógł się nagle, przewiał pnącza w kierunku Iskierki. Wiadomo, że pnącza są gibkie i giętkie, więc bez problemu powinny zmienić kierunek ruchu pod wpływem silnych podmuchów. Mój wiatr miał działać jak miotełka przeganiając pnącza w kierunku Niegasnącej Iskry tak, by gdy do niej dotrą owinęły się wokół jej skrzydeł i pyska. Prosząc bogów by obrona się powiodła tchnąłem w nią maddarę.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 22:09
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Samotny pagórek
Odpowiedzi: 636
Odsłony: 91702

-Ah! Nieposkromione Wody Oceanu, czy tak?– spojrzałem badawczo na samiczkę. Gdzieś słyszałem to imię i dopiero teraz mogłem je połączyć z konkretną postacią.
-Czarodziejem.– uśmiechnąłem się lekko. -Jedyne co potrafię to posługiwanie się maddarą. Dlatego wybrałem ten kierunek. Choć muszę przyznać, że ciężko będzie dorównać większość smoków Wolnych Stad. Zbyt wiele znajduje się tu wybitnych jednostek, ale przynajmniej mam się od kogo uczyć.– zauważyłem marszcząc nos. To prawda, lekcji udzielają mi dwie najlepsze Czarodziejki stada Ognia, a przecież na Ogniu świat się nie kończy. Słyszałem przecież o innych wyśmienitych Czarodziejach, a drugie tyle się szkoli.
-A ty na jaką rangę aspirujesz? Idziesz w ślady dziadka i taty?
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 16:07
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 144636

Wypłynąłem na brzeg tuż za nauczycielką. Uff.. w końcu ląd, w końcu sucho, nie zaraz, nadal jestem mokry, a zimny wiatr sprawia, że czuję się, jakbym zaraz miał się stać lodowym posągiem. Szybko osuszyłem się przyjemnie ciepłym wiaterkiem wytworzonym przez maddarę. Ciepłe powietrze owiało moje mokre, zmarznięte łuski, aż nie chciałem neutralizować czaru. Stałem tak chwilę ogrzewając się, gdy Rozkwit tymczasem przyjęła pozycje i nakazała mi zrobić to samo.
-Synu weź się do roboty!– mruknął z dezaprobatą tata, który ni stąd ni zowąd znalazł się za mną.
-Nie widzisz, że się suszę. Nie poganiaj...– warknąłem odwracając się do niego. Patrzył na mnie chłodnymi oczyma.
-Nie rozczulaj się nad sobą. Rozkwit Morku czeka, a ty się zachowujesz jak Pisklę. -pokręcił łbem.
-Jasne, jasne, jestem pisklę....– machnąłem ręką. Nawet nie było się co spierać.
Zerknąłem na pozycję nauczycielki i przyjąłem taką samą. Rozstawiłem łapy tak, że pomiędzy nimi zmieściłaby się jeszcze jedna, gdybym takową posiadał. Ugiąłem je lekko, ale nie za mocno, żebym przypadkiem nie klapnął na zadek. Usztywniłem ogon i wyprostowałem go tak, by był przedłużeniem kręgosłupa, szyję opuściłem, a skrzydła przycisnąłem mocniej do tułowia.
-Gotowe.– uśmiechnąłem się radośnie do nauczycielki.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 16:00
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 88640

//No niby tak ale tak wysoka temperatura....trochę trudno ją osiągnąć. Grunt, że obrona się powiodła.


No dobra, po raz kolejny mi się udało, ale Niegasnąca znów zaaplikowała mi kolejną dawkę emocji. Obręcze wokół moich łap pojawiły się tak niespodziewanie, że aż się zaskoczyłem.
Bezzwłocznie wziąłem się za obronę. Jako że dalej płonąłem, a więc maddara była jeszcze na łuskach przegrupowałem ją tak, by zamiast rozproszyć się po całym ciele znalazła się tylko na łapach. Ogień wygasł, a fiołkowa maddara otaczała lekką mgiełką moje łapy.
A chciałem, by tak się stało bo po raz kolejny miałem zamiar użyć osłonki. Tym razem jednak zamiast ognia na wierzch wypłynęła płynna zielonkawa ciecz- kwas. Mocno żrący, stężony kwas, którego dławiący, gryzący zapach docierał do naszych nozdrzy, miał przeżreć się przez metal i uwolnić mnie od niego. Abym sam siebie nie skaleczył oddzieliłem się od kwasu za pomocą warstwy maddary. Dodatkowo, w razie czego utwardziłem tę warstwę, by (gdyby jakimś cudem kolce nie uległy kwasowi) mnie broniła przed ostrzami.
W całość tchnąłem maddarę.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 15:51
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 102154

-Hmmm no tak, o tym nie pomyślałem.– przyznałem zawstydzony. Przecież to jest oczywiste, że gdybym stanął płomieniach raczej by mnie nie zaatakowano. -Ale właściwie, nawet jeśli płonę atakujący ma szansę mnie zranić. Może nie fizycznie, ale przecież ataki magiczne mogą być odporne na ogień. Więc ta siła jest tak na prawdę pozorna.– myślałem głośno. Może to błędne rozumowanie, ale przecież ogień nie strawi wszystkiego są ataki, które bez problemów poradzą sobie z ogniem.
Skinąłem łbem. A więc teraz mogę zacząć się bronić. Wyciszyłem się, oczyściłem umył ze wszystkich zbędnych informacji i zacząłem.
Tak, jak poprzednio wyobraziłem sobie jak maddara z moich komórek przedostaje się na powierzchnię, by opaść na łuski. Fiołkowa mgiełka otuliła całe moje ciało niczym chmurka. Ponieważ miałem już dość ognia stwierdziłem, że tym razem będę bronił się kwasem. Wyobraziłem sobie jak moja maddara nasiąka mocno żrącą substancję. Bym sam siebie nie poparzył oddzieliłem kwas od swego ciała dodatkową warstwą maddary. Dzięki temu byłem bezpieczny, a moja skóra dalej mogła oddychać, bo maddara jej na to pozwalała. Zewnętrzna warstwa- kwas miała być tak silnie żrąca, że przy zetknięciu z nią pnącza miały po prostu się rozpuścić, jeśli w ogóle można powiedzieć, że pnącza mogą się rozpuszczać.
W taki twór tchnąłem jeszcze więcej maddary i wcieliłem obronę w życie.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 13:02
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 144636

-Dobrze. Będę pamiętał.– przytaknąłem. Na koniec...Czyżby to było ostatnie ćwiczenie? Tak szybko? Właściwie moje zdrętwiałe łapy i ogon pomału wracały do życia. Nieco ruchu pomogło im przywrócić krążenie i teraz mimo że nadal czułem chłód, nie był on tak dokuczliwy jak na początku.
Ruszyłem za Rozkwit w sporym odstępie, tak, by widzieć jej ruchy. Płynęła lekko po kosie w lewą stronę więc i ja machając łapami płynąłem za nią. Przygarniałem do siebie wodę przednimi łapami, by tylnymi ją wypychać. Zauważyłem, że to nie szybkość ruchów stanowi o szybkości płynięcia, a dokładność. Trochę to było zaskakujące, ale dzięki temu wiedziałem, że zamiast machać bezsensu łapami muszę wyciągać je mocno do przodu i przyciągać do siebie jak najwięcej wody, a gdy ją wypycham moje ruchy muszą być dynamiczne i pewne.
Moje ciało stworzyło łuk, gdy wygiąłem się w prawo, alby skręcić. Czułem jak woda stawia mi opór, gdy zmieniałem kierunek. Ogon, który poruszał się swobodnie na wodzie wygiął się w lewo, równoważąc moje ciało. Odpychałem wodę prawymi łapami i gdy w końcu się wyprostowałem przepłynąłem za Rozkwitem kawałek po ukosie w prawo. Po raz kolejny nabrałem prędkości wykonując coraz swobodniej ruchy łapami. Zagarniać, wypychać, zagarniać, wypychać, to nawet nie jest takie trudne- uświadomiłem sobie w pewnym momencie.
Nadszedł czas na skręt w lewo. Wygiąłem ciało w łuk. Swobodny, łagodny łuczek, który utworzył się, gdy zarzuciłem ciałem w lewo pozwolił mi na skręt. Z wysiłkiem zagarniałem wodę prawą stroną. Co prawda znów straciłem prędkość, ale zakręt wyszedł perfekcyjnie (przynajmniej taką miałem nadzieję).
No i proszę! Właśnie zakończyłem ćwiczenie! Przepłynąłem jeszcze kawałek prosto, by domknąć swoją ósemkę i zatrzymałem się przy Rozkwicie.
Oddech miałem nieco przyspieszony, ciało rozgrzało się już całkiem. Nie było tak źle, chociaż już teraz mogę stwierdzić, że fanem pływania to raczej nie jestem.
autor: Krzyk Honoru
08 mar 2014, 11:58
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 144636

-Jasne.– kiwnąłem łbem łykając przy tym zimnej wody. Kaszląc i krztusząc się pozbywałem się tego, co wleciało mi do płuc. Fuj. Wykrzywiłem pysk w grymasie.
Przepłynąłem jeszcze kawałek do przodu machając łapami tak, jak kazała Rozkwit. Przednimi zagarniałem pod siebie, tylnymi wypychałem. Coraz lepiej mi to szło. Moje ruchy zaczynały być bardziej zgrane, już nie tak chaotyczne.
W końcu więc wykonałem kolejne zadanie. Skręt w lewo. Wygiąłem się w łuk, przechylając łeb i tułów w stronę, w którą chciałem skręcić, a ogon, jak to się dzieje też przy biegu powędrował jakby na prawo, pomagając mi zachować balans. Po wygięciu ciała w łuk zacząłem zagarniać wodę na prawo. Odpychałem się od niej by zrobić nawrót, a gdy w końcu udało mi się wykonać łagodny łuk znów przepłynąłem kawałek prosto. Jak się okazuje zakręty nieco hamują całą procedurę płynięcia. Dlatego też nim wykonałem skręt w prawo odepchnąłem się parę raz od wody płynąc prosto. Gdy znów zabrałem prędkości zarzuciłem ciało w prawo. Wygiąłem się w łuk kierując cały swój tułów na prawo, ogon zaś unosząc się swobodnie na wodzie przeniósł się na lewo. Poruszał się delikatnie, jakby był moim sterem. Przy tym zakręcie odpychałem się od wody lewą stroną ciała. To znaczy zagarniałem wodę na lewo. Gdy wykonałem w miarę, jak dla mnie, poprawny zakręt znów przepłynąłem kawałek prosto.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 21:32
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 102154

-Mogę być sam dla siebie latarnią.– zażartowałem. Wyszczerzyłem zęby w szerokim uśmiechu, ale szybko je schowałem wiedząc, jak brzydko muszę w tym momencie wyglądać. Westchnąłem to jest męczące, nie móc normalnie się uśmiechnąć, bo od razu mogę kogoś wystraszyć, przerazić, obrzydzić (niepotrzebne skreślić).
-Czyli źle.– westchnąłem. No dobra, to w czym jeszcze pomaga mi taka obrona. -No to taki rodzaj obrony może też być przydatny gdy atakuje mnie jakaś mgła, albo jakieś obcęgi, czy obręcze, które się zaciskają.... – wyliczałem bo na prawdę nie mam pojęcia o co, tak właściwie chodzi Iskierce. -Nie wiem.– poddałem się w końcu zrezygnowany.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 20:52
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 88640

//Może trochę nierealne, ale co tam....

Wyobraziłem sobie jak moje ciało staje w płomieniach. Maddara, która wypłynęła na moje łuski miała zapłonąć żywym ogniem. Czerwień i pomarańcz mieszały się, w powietrzu czuć było zapach paleniska, słychać było jak ogniki przeskakując z jednego miejsca, na drugie. Aby się nie poparzyć oddzieliłem się od ognia warstwą maddary niepozwalającą na przepuszczanie temperatury, która była naprawdę bardzo wysoka. Nie jak takie zwykłe ognisko, tylko kilkakrotnie wyższa, po to, by stopić metal. Chciałem, by klamra stopiła się i spłynęła na ziemię nie robiąc mi krzywdy. Pamiętając o tym, że coś jednak może pójść nie tak zabezpieczyłem się wzmacniając moją osłonkę. Nadałem jej twardość diamentu. Osłonka stopić się nie mogła, to oczywiste, nie przepuszczała też temperatury, była twarda, a jedyne co mogła przepuścić to powietrze, nie chciałem przecież, żeby moje ciało nie mogło oddychać.
Cały twór miał powstać wokół mojej klatki piersiowej kręgosłupa. Chroniła mnie wokół, znajdując się dokładnie pod klamrą Niegasnącej Iskry. Tchnąłem w nią maddarę licząc na to, że obrona się powiedzie, bo jak nie, będzie goręcej, niż jest w tym momencie.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 19:17
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101852

-Zapałko? – spojrzałem pytająco na Aidena. – Dlaczego taka mała, nieszkodliwa zapałka? Wolę być węgielkiem cieniasie. – poprawiłem go dumnie unosząc łeb do góry. W słońcu moje pokaleczone, zniekształcone ciało nie wyglądało aż tak źle, albo może to ja już do tego widoku przywykłem.
Ignorując tatę, na którego właśnie się obraziłem na amen zacząłem odpowiadać Ognikowi.
No to kamuflaż, jest to czynność pozwalając na ukrycie się przed napastnikiem, bądź zwierzyną. Czyli użyłbym go gdybym na przykład na polowaniu musiał jakoś zamarkować swoją obecność, by nie spłoszyć zwierzęcia. Poza tym kamuflaż przydaje się do podsłuchiwania....żeby nie zostać zauważonym przez śledzone smoki.– przy tym ostatnim wyszczerzyłem się radośnie.
-Żadnego podsłuchiwania! To jest czyn haniebny i niegodny smoka!– usłyszałam oburzony, stanowczy głos taty.
-Tak, tak, skandal i hańba....– machnąłem łapą, jakby odganiał natrętną muchę.
-No i do kamuflażu używa się wszystkiego, co tylko się da. – zakończyłem odwracając się zadkiem do taty i całą uwagę skupiając na Aidenie.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 13:01
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 144636

-Może i nam nie zagraża, ale i tak jest zimno.– powiedziałem szczękając zębami. Im dłużej przebywałem w tej wodzie, tym bardziej sztywniałem.
-No dobrze, to chyba nie jest trudne.– powiedziałem z lekkim powątpiewaniem.
Odepchnąłem się od mulistego dna. Trochę było to niewygodne i poślizgnąłem się lekko, ale mimo to jakoś udało mi się wyłożyć na wodzie bez zachłyśnięcia. Ułożyłem ciało tak, jak nakazała mi Rozkwit. Szyja, kręgosłup i ogon tworzył praktycznie prostą linię, z tym, że szyja była nieco bardziej uniesiona do góry, tak, by woda nie wlatywała mi do nozdrzy, a ogon swobodnie poruszał się na tafli wzburzonej wody. Skrzydła przycisnąłem (o ile to możliwe) jeszcze bardziej do siebie. Moje ruchy były sztywne, a to dlatego, że mięśnie mi chyba zamarzły! Mimo to zmusiłem się do ruchu. Wyciągnąłem przednie łapy przed siebie i zagarnąłem wodę pod siebie tak, jak robiła to Cienista. Woda przepływała mi między pazurami, ale mimo to poczułem, że trochę przesunąłem się do przodu. Tylnymi łapami wypchnąłem wodę spod siebie tak, jakbym się od czegoś odbijał, co sprawiło, że znów przesunąłem się kawałek.
-Tylko ze spokojem synu! Równo i spokojnie!– słyszałem głos taty dobiegający z brzegu. Jasne jemu było łatwo mówić bo nie musiał przebywać w tej lodówce. Skupiony na pracy łap nie odpowiedziałem mu nic. Dalej machałem łapami, wpadłem już nawet w swoisty rytm raz, dwa, raz, dwa. Przyciągałem do siebie wodę przednimi łapami i odpychałem od siebie tylnymi. Starałem się poruszać ze spokojem, bez chaotycznych ruchów, które mogłyby skończyć się dla mnie zakrztuszeniem. Podpłynąłem bliżej Rozkwitu.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 12:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Posmutniałem nieco.
-Przykro mi, ale akurat w tej dziedzinie jestem niezdatny.– przyznałem szczerze. Po co kłamać, że coś wiem, jak zapewne wiem mniej od tej młodziutkiej samiczki. -Dalej się uczę o Wolnych Stadach, jako że przywędrowałem tu dopiero niedawno. – wyjaśniłem.
Nie jestem rodzimym Ognistym, urodziłem się na terenach Równinnych. Ale mogę ci powiedzieć tyle, że Ogniści są bardzo temperamentni. Co prawda są niezłymi Wojownikami, ale przecież nie wszyscy podążają tą ścieżką, mamy też dobrych Łowców i Czarodziei. Właściwie w naszym stadzie jest jedna z najlepszych Czarodziejek, nie, właściwie są dwie. Niegasnąca Iskra i Nieśmiertelny Ogień. Są przykładem na to, że Ogniści nie muszą wcale być Wojownikami. – rozgadałem się nieco. Zmarszczyłem nos w zamyśleniu. Nie jestem w stanie za wiele nauczyć nikogo, jak na razie mój rozwój kręci się wokół magii, a i to jakoś stoi w miejscu. Chyba muszę zacząć się rozwijać też w innych kierunkach.
-Ale przecież w twoim stadzie jest chociażby Marzenie Ziemi, który jako przywódca musi wiedzieć wiele, może zgłoś się do niego. -zaproponowałem.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 12:35
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 102154

Pozbyłem się z moich łusek świecidełek, jeśli mogę tak nazwać ogień i światło...no, w sumie świecą, więc dużo się nie pomyliłem. Zerknąłem na Niegasnącą Iskrę bystrym (taką mam nadzieję) spojrzeniem. Zastosowanie osłonek i tego, co przed chwilą robiłem. Żaden problem.
-No więc na pewno przydaje się w atakach bezpośrednio przy ciele, kiedy nie możemy postawić tarczy, bądź kopuły bo atak jest za blisko. Myślę, że przydaje się, na przykład przy atakach pnączami, kiedy się owijają wokół ciała, można je po prostu w ten sposób spalić. – odparłem. Właściwie podałem tylko jeden przykład, więc zmarszczyłem nos szukając następnego. Ale w końcu zrezygnowałem. Jakoś ciężko było mi wymyślić następny przykład więc powtórzyłem to, co już wcześniej powiedziałem -No ogólnie przy atakach blisko ciała.
autor: Krzyk Honoru
07 mar 2014, 12:26
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szklista skała
Odpowiedzi: 505
Odsłony: 88640

Siateczka Iskierki wyglądała moim zdaniem jak coś, delikatnego, co nie może zrobić krzywdy. Ale przecież uczę się obrony, a Niegasnąca Iskra jest wyśmienitą Czarodziejką, więc musi tu być jakiś haczyk. Nie chcąc ryzykować utraty skrzydeł, choć swoją drogą Starsza pewnie by mi na to nie pozwoliła, no ale żeby nie ryzykować wziąłem się do pracy.
Wyciszyłem się i przywołałem maddarę. Miała wyłonić się na łuski i opleść ciasno moje skrzydła. Nie wiedząc przed czym tak dokładnie się bronię postanowiłem, że nadam swej osłonce charakter diamentu. A więc miała być twarda, praktycznie niezniszczalna, odporna nie tylko na uderzenia, czy kolce, ale też na wszelkie substancje chemiczne, czy to kwas, czy to trucizna.
Żeby się zbytnio nie obciążać stwierdziłem, że warstwa nie musi być gruba, wystarczy pół pazura. Przezroczysta, nieco jakby szklana warstwa na moich skrzydłach odbijała promienie słońca. Sprawdziłem, czy aby na pewno o niczym nie zapomniałem i tchnąłem maddarę w swoją osłonkę.

Wyszukiwanie zaawansowane