Znaleziono 1801 wyników

autor: Strażnik Gwiazd
12 kwie 2024, 14:23
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1575
Odsłony: 61633

Plac przed świątynią

Strażnik ostatnimi czasy nie był wcale kojarzonym gościem w okolicach świątyni. Jasne, zdarzało mu się odwiedzić jej progi, czy to na rozmowę ze smokami, czy nerwową wymianę spojrzeń z kamienną reprezentacją bogów, ale poza tym...
Cóż, lekko mówiąc zaniedbał siebie i swoje obowiązki. Nie był wobec tej idei obojętny, ale tyle zjawisk rozgrywających się w jego głowie doprowadzało do wykręcania się wnętrzności, że stracił już rachubę co powoduje jaki skurcz. Ot żył z tym, podobnie jak z chmurą kwasu, która całkiem często opuszczała jego pysk. Jego łuska była przesiąknięta cuchnącym, zgniłym smrodem, toteż nawet gdyby przybrał dostojną pozę, nie zdołałby zamaskować oblicza swojej żałości.
Cóż. Ci którzy go takim zobaczą umrą prędzej czy później. Jak już się ogarnie, stworzy lepszy wizerunek dla nowego pokolenia, czy coś.

Zaakceptował zaproszenie Sekcji dość zdawkowo. Zapytała jednak z pewnym wyprzedzeniem, toteż miał sposobność by parę dni wcześniej oswoić się z placem, a nawet powrócić do obowiązku odprawy smoków.
Nie potrafił już stwierdzić czy to lubił.

Domaszerował do trójki smoków w typowej dla siebie, sztywnej, oficjalnej pozie i kiwnął im łbem.
Jako prorok, odciążam rozszczepioną uwagę swej mentorki, odprawiając was jej mocą – wyjaśnił na dzień dobry zachrypłym, ozdobionym aurą kwasu (nie metaforycznej niechęci, a dosłownego rozwodnionego śliną kwasu) głosem.
Potem spojrzał na opłaty, obliczył coś w głowie i znów kiwnął łbem, tym razem mniej widocznie, do samego siebie.
Nim się obejrzeli, odrobinę uniósł prawą łapę, a wtedy okolica rozświetliła się, ogrzewając ale i na chwilę oślepiając tych, którzy w porę nie zamknęli oczu.
Ich ciała, w szczególności piersi, napełniła moc bogini, która miała utrzymać w nich aż do zachodu.
Podczas rozbłysku jasności, cała opłata, włącznie z ewentualnymi podarkami (o ile były do tego przeznaczone) zniknęły.
Potem wycofał się także prorok.


Ślad Chmur 24/26 marzec
– 3x onyks
Boski ulubieniec (marzec)

Obejmujący Obłoki – 24/26 marzec
– 24/4 mięsa

Okowy Przeszłości – 25 marzec
– 8/4 mięsa
autor: Strażnik Gwiazd
03 kwie 2024, 15:34
Forum: Grota Cudów
Temat: Piedestał Erycala
Odpowiedzi: 82
Odsłony: 5251

Piedestał Erycala

Chcąc dać nie tyle smokom, co samemu sobie jakieś powiadomienie, że zamierza włożyć więcej wysiłku w "proroczenie", drzewny zaczął częściej kursować między miejscem swojego spoczynku, a świątynią. Ani na krok nie opuszczał przy tym swojej sarny, która oswoiła się z jego grzbietem już do tego stopnia, że rzadko jakąkolwiek dłuższą trasę pokonywała na nogach.
Obiecał sobie, że zapewni jej wszelkie bezpieczeństwo i tego zamierzał się trzymać. Teraz nawet mocniej, odkąd podczas jednej z drzemek powędrowała w nieznane, potencjalnie ryzykując życiem. W przeciwieństwie do koziołka, jej zapach był stale zmieszany ze smoczym.

Zastawszy Diona w świątyni, prorok odetchnął krótko. Nie miał z Ziemistym żadnej relacji, żadnej też się nie spodziewał, ale biorąc pod uwagę jego wiek, młody prawdopodobnie nie był jeszcze przesiąknięty cynizmem, czy pyskatym usposobieniem. Rzecz jasna nie zamierzał w zupełności go wykluczać, bo i takie pisklęta już widział, ale dla spokoju ducha, nie chciał od takiego skojarzenia wychodzić.
Nie chcąc mu przeszkadzać, zbliżył się do piedestału, ale naprzeciw innego boku. Wystrój nie zmienił mu się do teraz, ale nawet prorok nie sądził że otrzyma odpowiedź dotyczącą sensu tego abstrakcyjnego wytworu.
Przymknął oczy, zachowując dostojną pozycję, mimo wątpliwie estetycznej anatomii, czy faktu że dla wygody sarny, nie zamierzał przysiadać.
Zamierzał złożyć w głowie krótką modlitwę, o ile Dion nie miałby nic przeciwko.



Dion
autor: Strażnik Gwiazd
03 kwie 2024, 15:15
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Immanora
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 3544

Posąg Immanora

Skoro nigdzie mu nie było spieszno, metafora którą obszernie podzielił się Siderus, nie tyle znudziła, co zdziwiła drzewnego. Wyglądało na to iż samiec zamierzał złagodzić swoje pierwotne stanowisko, bądź rozjaśnić je na tyle by oczyścić proroka z pierwotnych zarzutów. To nie namaszczony przez bogów był zawodem, lecz rzekomy wierzący, który zwyczajnie nie oswoił się z mnogością form ich znamienitego planu.
Strażnik powstrzymał grymas niechęci, który odruchowo cisnął mu się na pysk. Zdawał sobie sprawę z wagi swej funkcji z perspektywy smoka pragnącego osadzić swe nadzieje w siłach wyższych, ale nie czul satysfakcji z bycia w jakiejkolwiek formie wyniesionym na piedestał. Nawet jeśli byłoby to krótkotrwałe, bądź fałszywe, nie wierzył, że na to zasługiwał.
Może kiedyś byłby bardziej zadowolony.
Cóż... – podjął, nie wiedząc trochę jak skomentować refleksję Siderusa. Nie zamierzał w końcu wylewać przed nim swoich wątpliwości.
Nowe smaki to nie wszystko, ważne są także niuanse i warianty tych już poznanych. Z otwartością umysłu jednak sobie poradzisz, skoro wystąpiłeś na ścieżkę samoświadomości – oficjalnie, sztywno, sztucznie dostarczona wiadomość. Bleh.
Czy potrzeba ci czegoś jeszcze? – podsumował z trochę bardziej słyszalną chrypką.

Pielgrzym Światła
autor: Strażnik Gwiazd
03 kwie 2024, 14:55
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 538
Odsłony: 67190

Aleja Zakochanych

Samiec ledwie zauważalnie pokiwał łbem. Wyczuwał przez więź iż trójnoga oswaja się z głosem Słonecznego, choć to jeszcze nie motywowało jej do zmiany pozycji. Najwyraźniej nie miała nic przeciwko obserwowaniu konwersacji, leżąc bezpośrednio obok smoków ją prowadzących.
Sam prorok natomiast, nie tonął w jakichś szczególnie głębokich przemyśleniach. Był zmęczony całym światem, ale zależało mu na zmuszeniu się do jakiegoś działania. Bez tego, no i może faktu że musiał stale pilnować bezpieczeństwa Gezim, prawdopodobnie nie byłby zdolny do kiwnięcia palcem.

Powiedz nieco jak wyglądały ataki na obozy. Smoki mają różny stosunek do dwunogów. Jedni bardziej przejmują się nieuzbrojonymi jednostkami, inni mniej – nie chciał tą wypowiedzią rzucać żadnego osądu, więc poprowadził ton naturalnie, jakby jakoś głęboko mu nie zależało. Po części zresztą była to prawda.
Kto je zamieszkiwał? Czy były dobrze zaopatrzone albo trudne w podbiciu? – dopytał dalej, podczas gdy na moment jego myśli powędrowały w stronę smoka uratowanego na wyprawie. Tyle krwi po nic.
Dlaczego ludzie decydowali się ryzykować w ten sposób, tylko by wypełnić wolę jakiegoś szaleńca?



Powiernik Pieśni
autor: Strażnik Gwiazd
21 mar 2024, 14:45
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Immanora
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 3544

Posąg Immanora

Drzewny słuchał rozmówcy, pozwalając sobie jedynie na okazjonalne stuknięcie pazurami w kamienną posadzkę. Na sam koniec dopiero minimalnie, jakby pytająco przekrzywił łeb. Siderus powrócił do roli moralizatora. Zapewne czynił to podświadomie, chcąc ubić grunt na którym stał, żeby ziemia nie osunęła mu się spod łap i nie pociągnęła go ze sobą, w narastającej lawinie wątpliwości. Rzecz jasna prorok nie zamierzał schlebiać sobie, sugerując jakoby on był ich jedynym albo pierwotnym źródłem. Jedynie dopełniał obraz zawodu, którym niechcący nakarmiły go Wolne Stada i bezpośrednia styczność z bogami.
Jeśli wszystko od subtelnego, po intruzywny wpływ, jest planem prowadzącym duszę ku konkretnej cnocie, dlaczego zawodzi cię mój obraz? Mogę na ten czas i miejsce być jedynym godnym reprezentantem ich wieloetapowego planu. Nie musisz tłumaczyć mi dokrytny której jestem ucieleśnieniem – Nie był wcale nadzwyczajnym wierzącym, ale jeśli Siderus nie zamierzał przyznać iż istniały akcje nieodpowiednie, takie na które bogowie przyzwalają poprzez sprzeczność własnych rad, nie miał dobrego uzasadnienia by potępiać proroka, który odstawał od jego prostego, śmiertelnego wyobrażenia.
Określ jaką dokładnie niekompetencję zarzucasz bogom – zlecił, bez urazy w głosie, choć kwestia została wypowiedziana bardziej stanowczo, jakby oczekiwał znów iż Siderus przestanie kręcić się wokół własnej osi.
Rzecz jasna nie było ani krzty wiary w proroku iż jego wybór był czymkolwiek więcej jak wygodą, przypadkiem albo złośliwością Kaltarela wobec panteonu.


Pielgrzym Światła
autor: Strażnik Gwiazd
21 mar 2024, 14:15
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 538
Odsłony: 67190

Aleja Zakochanych

Prorok odetchnął w duchu, gdy samiec zdecydował się go wysłuchać. Najwyraźniej nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo w tyle był smok mający pośredniczyć między śmiertelnikami, a bogami. Nie zamierzał się z tym specjalnie obnosić, choć perspektywa kwestionowania jego aktywności również jakoś wielce go nie przerażała.
Mimo to, komentarz na temat jego wątpliwej wszechobecności z jakiejś przyczyny odbił się w jego głowie, zostawiając weń nieprzyjazne echo. Nikt niczego od niego nie oczekiwał, to przecież jasne.
Albo nie.
Nie dość, że nie to próbował mu zasugerować Słoneczny, to i nawet jego własna, skrzywiona interpretacja nie byłaby tutaj prawdą. Okazjonalnie zawsze spotykał smoki, które czegoś potrzebowały. To że nie oferowały w zamian za pomoc żadnej wdzięczności, to już zupełnie inna sprawa. Od kiedy zaś pokuta wiązała się z wdzięcznością jednostek wokół?

Nie jesteś w takim razie tak nieobeznany, jakim siebie przedstawiasz – zwrócił uwagę, poprawiając pozycję siadu. To by oznaczało, że może zdołają przeprowadzić nieco dłuższą rozmowę.
Mam w planach rozmówienie się z przywódcą, lecz niewątpliwie skorzystałbym z opinii różnych uczestników konfliktu. Czy byłbyś w stanie.. – tutaj spojrzał znów wymownie na jego skróconą kończynę.
Opisać mi przebieg potyczek w których brałeś udział albo jak obecnie prezentują się plany zniszczenia ludzkiego siedliska?
Rozumiem że przywódca przybliżył wam również szczegóły rozejmu z Nową Trudią?
– mówił spokojnie, bez nacisku, chociaż była w jego głosie jakaś tłumiona szorstkość. Zapewne utrzymanie jej w ryzach było ułatwione intensywnym spoglądaniem rozmówcy w ślepia.

Powiernik Pieśni
autor: Strażnik Gwiazd
06 mar 2024, 12:24
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 74804

Smoczy Grzbiet

Potwierdzenie z jej strony jakoś go nie usatysfakcjonowało. Bał się, że nie sprowokował jej do dostatecznie wyrazistej refleksji, w rezultacie czego znudziła się i odparła cokolwiek, aby nie zawisła między nimi gęsta cisza.
Czym dalej docierał w konwersacji, tym większą odczuwał nerwowość w związku ze wzrastającą skalą tego, co może stracić. Było to ryzyko, którego podejmował się świadomie i które nadawało jego życiu jako takiej wartości, ale także dodawało księżyców do jego już i tak przeciążonego umysłu. Oczywiście na tym etapie egzystencji nie miał innego wyboru, jak docenić nieodłączną, najbardziej wyrazistą dla niego emocję. Zdenerwowanie.
Zarówno destrukcyjne, jak budujące, pozwalające wyrwać mu się z apatii zawsze i wszędzie, jeśli tylko uzbierał dostateczną proporcje jego zapasu.
Nie chciał gniewać się na Arel, bo nie uczyniła nic złego, ale ciężko mu było odegnać wzrastające w otoczeniu napięcie. Oby tylko on je odczuwał, zwłaszcza że gdyby zapytać go o logiczne wyjaśnienie zmiany w swoim nastroju, miałby problem żeby koherentnie spleść swoje chaotyczne wnioski.
Jej kolejne pytanie jedynie spotęgowało stres.
Pyta, ponieważ próbuje wyciągnąć do niego łapę, stanąć bliżej?
Pyta, ponieważ nie ufa mu i pragnie wyciągnąć od niego treść, którą mogłaby skrytykować?
Pyta, ponieważ speszył ją i zmusił do zmiany tematu?
Pyta, ponieważ nie jest dla niej dość kompetentny aby rozmawiać o jej problemach?
Dlaczego pyta?

Na pysk proroka tymczasowo wstąpił większy chłód. Zapewne niechcący, bo ostatnimi czasy była to jego naturalna ekspresja w pobliżu smoków. Zamyślił się w każdym razie, a jego wzrok powędrował nieco niżej, na szyję rozmówczyni.
Nie był typem, który nie potrafiłaby mówić o samym sobie. Ba, zażenowanie i ostrożność wynikały właśnie z faktu jak banalne i odruchowe było to dla niego, gdy miał ku temu odpowiednią przestrzeń. Spore uprzedzenie do smoków rzecz jasna wiele mu utrudniało, ale zapytany bezpośrednio, rzadko odmawiał wdrożenia słuchacza w szczegóły.
~
Nie chcę zbyt wiele uwagi ściągać na siebie, więc nie traktuj tego co powiem jako próbę spoufalania się ~ uprzedził pierw, choć jego własne słowa odrobinę go zabolały. Wcale ich tutaj nie chciał, ale sądził, że powinien, w czysto informacyjnej manierze, zabezpieczyć neutralność swojej pozycji.

Jeszcze żeby było po co. Smoki i tak nazwały go stronniczym i uprzedzonym. Niemniej ciężko mu było wyzbyć się strategii, która jego akcjom nadawała nie tylko sens, ale pewną czystość. W końcu gdy skupiał się przede wszystkim na własnych pragnieniach, zawsze kogoś krzywdził.

~
Wszedłem w związek z Wieczną Perłą, uzdrowicielką Ognia, kilkanaście księżyców przed rozpoczęciem proroctwa. Lżejszy stopień relacji nawiązaliśmy jednak dziesiątki księżyców wcześniej, znajdując wspólny grunt w stanowieniu dla siebie oparcia, czy krytyki w dobrej wierze ~ po tej wypowiedzi skrzywił się minimalnie i o ile ponownie uniósł wzrok na swoją rozmówczynię, na uderzenie serca znów skierował go na bok.
~
Wcześniej moje wyobrażenie związku istniało w ryzach konkretnych zasad. Zadania albo obowiązku do wypełnienia.
Nie sprawiasz wrażenia osoby, która kierowałaby się owym przekonaniem w podobnie liniowy sposób.
Perła miała tę formułę przełamać. Chciałem, by była mi równa, nie jedynie dostateczna przez pryzmat towarzysza oferującego potomstwo.

Istniała między nami jednak bariera rozumienia tego czym jest miłość.
Sądziłem, że jej potrzebuję. Nie dlatego, że głęboko czułem pragnienie jej ekspresji, a ponieważ istniał ktoś, kto gotów był mi ją zaoferować.
~

O ile czyściej brzmiało to doświadczenie przedstawione w ten sposób. Był przecież takim idiotą. Pieprzyć się od razu, zgwałcić samego siebie z powodu, którego sam nie potrafiły teraz w zupełności przedstawić.
Ugiął się zapewne pod presją samego siebie. Chciał zabrnąć dalej w coś, co było obce, bo to zdawało się jedyną metodą na zwalczenie samotności. To wszak kompletnie inna kategoria użerać się ze znerwicowanym znajomym, a samcem którego miało się w środku.
Odchrząknął krótko, mimo że wcale nie używał gardła by mówić.

~
Wiek nie równał się wtedy z doświadczeniem. Spotkałem smoka, z którym mogłem dzielić troski, więc partnerstwo uznałem za logiczną kontynuację. Nie musiałem być jej pewny, żeby zasugerować bliskość, a potem dać się pokierować osobie, która zdaje się czuć więcej.
Nikt nie nakładał na mnie presji, poza mną samym. Nie chciałem się cofać, żeby jej nie zranić, ale obawiałem się przede wszystkim, iż zawiodę samego siebie, gdy stracę jedyną okazję by poznać prawdziwe przywiązanie
~ tu zamilkł na chwilę, chcąc bardziej skupić się na ekspresji samej słuchaczki. Sam nie brzmiał na poruszonego swoją historią. Zupełnie jakby już nie mówił o sobie.
Nie utożsamiał się już z tamtym Strażnikiem. Nie było niczego co uważał w nim za dobre. Jasne, nie mógł w zupełności od niego uciec, bo przecież był nim, ale nie dzielili już tej samej drogi.

Oczywiście było to kłamstwo.
Z Mahvran zdawał się mieć więcej, ale to nie tak, że darzyli się miłością. Może jedynie powtarzał błędy w bardziej skomplikowanej odsłonie.
Może wcale nie chciał w Arel zobaczyć siebie. Chciał pozostać topiącym się w bólu hipokrytą, doradzić jej że nie powinna się winić, nie powinna szukać bliskości której nie jest w stanie sprostać, podczas gdy on sam nie potrafił przestać.
Była lepsza od niego. Jak wszyscy zresztą.
Nerwowa energia która wcześniej napełniła jego trzewia, znów zmieszała się z apatią, która przejmowała rolę smutku. Tworzyła barierę bezpieczeństwa, łagodniejszą w wyrazie niż gniew.

~
Nie ukrywam iż twoja relacja z Ziemistym rzuciła mi się w ślepia przez podobną, powierzchownie dynamikę.
Perła miała wyobrażenie szczęśliwego związku i za naszą dwójkę podtrzymywała obraz, który nie miał możliwości stać się prawdą.

Na podstawie tego czego zdołałem się o nim dowiedzieć, Świst w swych poglądach wydawał się zapatrzony bardziej w idealistyczny cel, niż metodę, toteż zobaczenie go z tobą...
~ na moment uniósł łuki brwiowe, spoglądając na smoczycę oceniająco. Trwało to jednak chwilę i owa wymowność była pewnie równie dezorientująca co jej nieobecność.
~
Coś w waszym związku wydało mi się fałszywe. Nie tylko z twojej strony, ale także jego ~ Na tym, pewnie wypowiedzianym oskarżeniu poprzestał. Wciąż mogła w końcu zareagować defensywnie na przedstawianie jej niewinnego, zakochanego byłego partnera w negatywnym świetle.
Ale czy walczył o nią, gdy zerwali związek? Czy cierpiał?
Tego oczywiście nie mógł wiedzieć, choć zakładał że samiec stworzył sobie w głowie obraz rzeczywistości, który pozwala mu pozostać szczęśliwym.

Oh, Arel odeszła? Dobrze dla niej, kocham ją tak bardzo że przenigdy nie zdecydowałbym się wpłynąć na jej ostateczną decyzję! Chcę dla niej dobrze, więc będę trzymał się z daleka! Wszystko moja wina, bo wewnątrz swej roli radosnego partnera nie zdołałem zauważyć, że moja druga połowa w ogóle mnie nie kocha, oh haha ups!

Kto wie. Może nie takie miał myśli. Może był bardziej skomplikowany niż Perła. Ale nie zamierzał zakładać, że właśnie tak było.


Powroty Słońca
autor: Strażnik Gwiazd
05 mar 2024, 17:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 74804

Smoczy Grzbiet

Gdy zapytała o źródło inspiracji do jego zdecydowanych wypowiedzi, prorok szybciej wciągnął powietrze. Nie była to wyraźna akcja i możnaby ją wręcz uznać za przypadkową, choć to przede wszystkim dzięki długiej pracy drzewnego, aby nie zdradzać się mocno z efektami kotłujących się w nim myślii.
Powiedzenie mu że się myli, czy zwrócenie uwagi iż nie powinien wyciągać zbyt pochopnych wniosków byłoby jednym, lecz wytknięcie mu dokładnie tego co czyni, poniekąd dla samego siebie, na uderzenie serca zbiło go z tropu.
Najwyraźniej była na tyle spostrzegawcza by zapytać nie tylko o treść akcji, ale sam jej powód. Wydawało mu się to rzadkie, ale może przesadzał. Może demonizował smoki za bardzo albo przeciwnie, teraz przypisywał Arel zbyt wiele samoświadomości.
Dobrze w każdym razie, że kontynuowała wypowiedź, bowiem definitywnie nie zareagowałby od razu.
Reszta wydawała mu się już bardziej znajoma. Typowa wręcz, choć przez to nie znaczy że zła.

~
Łatwo jest postawić wniosek, lecz czasami lepiej trzymać się idei, która nas wyprzedza, żeby mieć do czego dążyć ~ odparł na jej ostatnie spostrzeżenie. Wierzył w to, choć owa idea była dla niego torturą odkąd pamiętał. Oczywiście mogła zrozumieć go opatrznie, bo we właściwym kontekście jego słowa jedynie potwierdzały także jej wniosek. Postanowił więc sprostować.
~
Wyznaczenie standardu to jedno, ale odpuszczenie sobie, nie żałowanie czegoś, niezależnie od tego co podpowiadają myśli jest równie ważne. Jak... gałąź na której można odpocząć, podczas dłuższej wspinaczki ~ mówił pewnie, choć starał się przybrać łagodniejszy ton. Czy brzmiał na kogoś kto wierzył we własne słowa? Na kogoś kto zaobserwował ich pozytywny efekt, zamiast wyłącznie eksperymentować?
Niczego z tego wszystkiego nie byłby zdolny powiedzieć samemu sobie. Może bał się że to głupie, bezcelowe, ckliwe. Nie miał innego wyboru jak wyraz swojego pragnienia nałożyć na kogoś innego, żeby sprawdzić czy miałby podobnie niechętną reakcję.
Jeśli się mylił, Arel przecież i tak umrze. Nawet jeśli była wyjątkowa, być może za sto księżyców spotka podobną i spróbuje innej strategii.
Zirytowała go ta myśl. Cyniczny debil.

Postukał pazurami przed sobą.
Czy straci wiarygodność jeśli przyzna, że porównuje ją do siebie? Czy uzna, że był dla niej miły tylko dlatego że miał przy tym jakiś ukryty motyw? Gdy zaczął to rozważać, niespodziewana igła niechęci i strachu ukłuła go pod łuską. Czyżby nie zauważył nawet, jak zapędził się pod ścianę?
~
Przypominasz mi mnie, kiedy byłem młodszy ~ kontynuował, po chwili namysłu. Jego ton przez uderzenie serca wydał się bardziej stanowczy, jakby nie była to informacja, którą chciał się dzielić, w przeciwieństwie do poprzedniej. Zachował jednak profesjonalizm. Jeśli przedstawi problem jako dawny, jako melancholię bardziej, niż coś co go aktywnie wyżera, może Arel pojrzy na całą sprawę inaczej.
~
Jestem tu w służbie dla was, zatem jeśli istnieje możliwość by moje doświadczenia odwiodły was od tych samych błędów, nie powinienem pozostawać bezczynny ~ dodał bardziej technicznie, dokładając więcej dystansu do swojego stanowiska. Coś w tym mu jednak nie pasowało, więc kontynuował, nieco wolniej sącząc słowa do jej umysłu.
~
Nie chcę błędnie podsumować twoich doświadczeń. W tej kwestii preferuję jednak zaryzykować niż pozwolić ci sądzić, iż jesteś w nich odosobniona


Powroty Słońca
autor: Strażnik Gwiazd
05 mar 2024, 12:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 74804

Smoczy Grzbiet

Porównania do Perły były dla niego odruchowe, wręcz wpisane w wyrobiony instynkt. Nie wychodziła naprzód za każdym razem, lecz dzielnie sprawowała pieczę nad wszelkimi wątkami dotyczącymi partnerstwa. Garbiła się bezpośrednio nad Mahvran, sycząc jej i jemu do ucha najsłodsze, a przez to najbardziej obrzydliwe z możliwych, komentarze.
Zdawał sobie sprawę, że korzystanie z Arel jako nośnika własnych emocji nie było zupełnie uczciwe wobec niej, ale oswoił się już z myślą iż w żaden inny sposób nie potrafił empatyzować się ze smokami. Myślał w głowie bez przerwy, "proszę, bądź jak ja", ale nigdy nie byli.
Powroty także zdawała się inna, bardziej przypominająca Estrel niż jego samego, ale jednak mniej pasywna, mniej... przegrana. To jednak wciąż coś.
Miał ochotę zająć się nią, jakby była młodą, zagubioną uczennicą, tyle że nie była, a z niego żaden był autorytet czy osoba zdolna aby się troszczyć. Tworzył jedynie wątki, łączył je w głowie dla samego siebie, żeby otrzymać w zamian frustrujące go albo odwracające uwagę odpowiedzi.
~
Weszłaś z nim w relację, żeby samej sobie udowodnić, że potrafisz kochać, ale ostatecznie zaakceptowałaś, iż nie jesteś do tego zdolna ~ podsumował, nie w ten grzeczny, pytający sposób, żeby zostawić sobie przestrzeń do błędu. Jeśli się mylił, po prostu go poprawi. Był przyzwyczajony do funkcjonowania w ten sposób.

Nie wiedział co o niej sądzić. Czy fakt, że poniekąd potwierdziły się jego podejrzenia czynił go bardziej usatysfakcjonowanym, czy jednak znów docierał do skały. Nic przełomowego się nie wydarzyło.
~
Niektórzy tacy po prostu są ~ dodał, wyjątkowo odwracając wzrok, choć nie speszony, a po prostu zainteresowany postępowaniem sarny.

Tyle że nic takiego nie robiła. Wymienili się spojrzeniami, jakby prorok spodziewał się, że odnajdzie cokolwiek w jej ciemnych ślepiach.
~
I rzeczywiście nie ma w tym niczego do żałowania ~ brzmiał na pewnego, gdy powrócił pyskiem do smoczycy, choć niezupełnie zgadzał się z wygłoszonym stanowiskiem. Sam stale był głodny. Pusty. Dlatego miał nadzieję że i ona będzie. Że wcale nie znajdzie spokoju, a jedynie zrozumienie swojej niewyleczalnej niedoli.

Powroty Słońca
autor: Strażnik Gwiazd
05 mar 2024, 10:44
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: Posąg Immanora
Odpowiedzi: 73
Odsłony: 3544

Posąg Immanora

Jego odpowiedź nie zabolała go, gdyż spodziewał się jej prędzej czy później. Docenił za to, że Ziemisty przestał krążyć wokół tematu.
Wierzę, że żyjemy i umieramy, by dopełnić wartość duszy. Boskich nauk względem faktycznego postępowania nie znajdziesz albowiem dostosowane będą zawsze do twych indywidualnych pragnień, oczekiwań i możliwości, nie obiektywnego stanu rzeczy, który na skalę całej populacji, w ogóle nie istnieje – Czy bogowie zabraniali mordować, kłamać, kraść, gwałcić, krzywdzić samych siebie? Nie. Czy zalecali wzajemny szacunek i wspólnotę? Nie. Część z nich może. Ale jak to świadczy o jednolitości panteonu. Czy nie najlepiej wyznawać tylko jednego z nich, Immanora?
Najbardziej pasywnego z bogów, a przez to najlepszego?
Prorok kontynuował nieco żywiej, zmrużywszy ślepia. Wciąż słowa wypowiadał powoli, z naciskiem na każdą sylabę, ale jego ton zawarł po prostu odrobinę więcej zdecydowania.
Czy jestem jedynie dogasajacym żarem? Nie. Ogień jest we mnie większy niż zdolna jest objąć śmiertelna forma. Straciłem iluzję konsumującą krótkie życie, wytraciłem pogoń za tym co minie.
Nigdy nie wrzałem tak jak teraz, a że pożeram przy tym samego siebie, nie oznacza że nie istnieję by służyć.
– Był wypalonym cynikiem I hipokrytą, na ogół, ale nigdy nie przestawał gryźć, gdy musiał. Co jednak ważniejsze, jego obecne wyobrażenie służby zwyczajnie różniło się od proaktywnego wierzącego, który najlepiej ucieszyłby się gdyby bogowie wysługiwali się prorokiem żeby rządził przywódcami.

To. To coś.
Ta filozoficzna zawiłość skupiona na absencji sił wyższych i ich reprezentantów ze smoczego życia, w celu zachowania jego prawdziwości albo... Zwyczajnie szukał mądrze brzmiącego usprawiedliwienia dla siebie i swojej bezsilności.

Bogowie są tutaj. Namacalni. Co więcej możesz chcieć od nich i od ich proroka? Z chęci podróży jest droga, nie z samych wyobrażeń i zachłanności. Życie jest zaś warte życia bo prowadzi się samo, nie przez byt który je przerasta – zakończył łagodniej, mimo konfrontującej Siderusa treści. Ani na moment nie odwrócił wzroku.


Pielgrzym Światła
autor: Strażnik Gwiazd
05 mar 2024, 9:52
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Czarny Staw
Odpowiedzi: 1031
Odsłony: 112496

Czarny Staw

Prorok zacisnął wargi w wąską kreskę. Jego ekspresja nie sugerowała żadnej nowej opinii, czy irytacji. Choć może wydłużona pauza była wystarczająca sama w sobie.
Lęk przed wodą. Aha. Czy sprecyzowanie tego doprawdy aż tak zmieniało kontekst? Mógłby sobie dopasować monolog proroka do swojego problemu i wyszłoby na to samo. No chyba że uważał strach przed wodą za tak niesamowicie żenujący, iż musiał jakoś ten fakt wyróżnić.
Niedorzeczne jest wyśmiewać kogoś przez lęk przed żywiołem. Oczywiście istnieje różnica między strachem przed kałużą stojącą w fałdach błota, płytkim, nieruchomym jeziorem, a rwącą rzeką albo środkiem głębokiego zbiornika – wyjaśnił cierpliwie, licząc w duchu, że smok przed nim nie jest zupełnie popieprzony.
Nie boisz się wody w kałuży, czyż nie? – zapytał, nieco wymownie unosząc łuki brwiowe I niecierpliwie postukał przed sobą pazurami. Miał niby więcej do powiedzenia ale zdecydował się najpierw nadążyć za rozumowaniem młodego.

Nieugięty Kolec
autor: Strażnik Gwiazd
05 mar 2024, 7:01
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 538
Odsłony: 67190

Aleja Zakochanych

Cholera.
Nienawidził wracania do żywych. Czy w ogóle faktu że był skazany funkcjonować wśród smoków z którymi musiał szukać drogi porozumienia. Czemu nie mogłyby po prostu uwzględniać go we wszystkim, zupełnie spontanicznie pytać, dzielić się, informować, a potem ruszać dalej ze swoim dniem?
Każdy był swoją własną górą do której należało wejść i wywalić bebechy na zewnątrz żeby w nich przebierać, jak w skarbach, tyle że jednorazowego użytku. Dawno już stracił na to siły.
Ale nadal motywował go fakt, że lubił być na bieżąco. Chciał wrócić do aktywności, dlatego pozwalał Gezim ciągnąć się po terenach, jakby była jego metodą na przełamanie lodów. Teraz oczywiście interakcja nie wynikała z podobnej celowości, ale wpisywała się w format, więc mógł równie dobrze z niego skorzystać.
Poczekaj – zarządził, oglądając się na niego, dopiero gdy smok zdążył go już wyminąć.
Nie wiem czy w ślepia rzuciła ci się moja nieobecność na ceremoniach. Poszukuję kogoś kto mógłby streścić mi wydarzenia z ostatnich księżyców – nie wyjawił powodu, ale był konkretny, zarówno w swoich oczekiwaniach jak i formułowaniu wypowiedzi. Nie wiedział rzecz jasna czy Słoneczny miał na to czas, ale z tego jak zapamiętał go ze spotkania młodych, wydawał się kierować jakimiś zasadami uprzejmości. Powierzchownie oceniwszy, mógłby powiedzieć że zdołał je zachować, ale nie chciał się zawodzić, więc nie podbijał swoich oczekiwań.
Zostawił sarnę samej sobie, jako że ani myślała wstawać i po prostu zwrócił się ku samcowi.
Poza tym to nie twoja wina. Gezim często postępuje... neurotycznie – dodał bardziej płaskim głosem, zatrzymując się pod koniec, jakby nie wiedział które słowo pasowało do niej najlepiej.
autor: Strażnik Gwiazd
26 lut 2024, 22:00
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 74804

Smoczy Grzbiet

~ Tak ~ potwierdził, z jednej strony zdziwiony że pyta o oczywistość, z drugiej może usatysfakcjonowany faktem, że wolała się w czymś upewnić, zamiast założyć błędnie jego intencje. Oczywiście mogła być to również trzecia opcja, czyli grzecznościowy, retoryczny zapychacz przestrzeni. Nie znał jej chyba na tyle, żeby definitywnie stwierdzić. Czy to zresztą ważne?
Jasne, wszystko było ważne, jeśli mógł się tym przejmować.
~
Błogosławieństwo. Radę. Być może docenią, że decydujecie się na nich polegać ~ "Być może" – uh. Nienawidził tego stwierdzenia. Ale co pasowało lepiej, gdy nie wiedział?
Zapewne powinien być w tym zakresie jakimś wsparciem, tak jak był w sytuacji Proszka? Nie wniosło to w prawdzie niczego, ale przynajmniej otrzymali odpowiedź.

Reszta historii, zdecydowanie bardziej zagmatwana emocjonalnie, wymusiła na proroku kolejną głębszą refleksję. Arel nie zdołała odegnać obawy co do jej opinii o własnym dobrobycie, ale na pewno otworzyła nowe ścieżki interpretacji jej zachowania. Od zawsze zdawała się ostrożna, więc pasowałoby do niej, że nosi w sobie ciężar którego sama nie potrafi rozwikłać.
~
Pojęłaś że rezygnacja ze związku była adekwatna, a twoja nieudana eksploracja możliwości naturalna, czy że ogólnie nie jesteś osobą zdolną by w związku być? ~ zapytał wprost, niemal jakby jej coś zarzucał. Wnioski do jakich doszła po podniesieniu się z areny mogły tyczyć się wielu spraw, ale że ta dotycząca Świstu interesowała go najbardziej, tak też decydował się zinterpretować jej słowa. Pamiętał jak gwałtownie na takie na ślepo wyciągane wnioski reagowała Żagiew, ale przez chwilę miał wrażenie, że Arel operuje w inny sposób. Jak dotąd w końcu nie przejawiała cech osoby niezainteresowanej, rozkojarzonej lub zirytowanej.
Niezależnie od tego jednak, po prostu nie zamierzał bawić się w ostrożność.

~
Ja sypiam, tak. Unikam tego, ale tracę energię tak jak wy ~ dodał na końcu, jakby dla przełamania gęstszej atmosfery, którą sam stworzył.


Powroty Słońca
autor: Strażnik Gwiazd
26 lut 2024, 18:25
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Smoczy Grzbiet
Odpowiedzi: 441
Odsłony: 74804

Smoczy Grzbiet

~ Właściwie trzy jaźnie. Ostatnie oficjalne imię pod którym go znałem to Huragan Popiołów ~ doprecyzował, choć sugerując się po dziwnym napięciu w jego szorstkim tonie, nie był to temat który miał po drodze.

Jej wyjaśnienie dotyczące śmierci wyjątkowo zmiękczyło jego spojrzenie, choć najprawdopodobniej była to i tak ostrożnie dobrana ekspresja, bądź maleńki wyciek emocji, którą rzeczywiście odczuł. Nie wiedział jakim dokładnie widziała go Arel, choć samego siebie też nie rozumiał najlepiej, więc nie był pewien na ile rzeczywiście zmartwił się jej losem, a na ile nałożył na nią strach dotyczący zupełnie innego zjawiska.

Tendencje samobójcze?
Czemu smoki które na to nie zasługiwały, przejawiały większą obojętność do życia niż on? To prawda, że też zaryzykował i zginął, w wieku mniej więcej podobnym do niej (plus minus pięćdziesiąt księżyców), ale biorąc pod uwagę doświadczenia, sądził że wciąż miałby ku temu więcej powodów niż ona. Teraz natomiast, co? Zamierzała pożreć się surowości i apatii, tylko dlatego że w czymś tam w swojej głowie była nieadekwatna?

Prorok zacisnął wargi na moment, mieląc w głowie wnioski które chciałby wypowiedzieć. W międzyczasie Powroty kontynuowała o przysłudze, na co musiał powstrzymać odruch wywrócenia ślepiami. Nie na nią rzecz jasna, a na treść zdarzenia, którego zaadresowanie było niestety łatwiejsze, niż psychika przywódczyni.
~
Bogowie nie lubią wtrącać się w sprawy, na które smoki wyraziły zgodę, zwłaszcza poza granicami stad, ale pamiętajcie że nie mogą was błogosławić, gdy o nic nie prosicie ~ przekazał stanowczo. Nie wiedział czy bardziej drażni go smocza nieporadność, czy zjawiska wykraczające poza ich możliwości, w tym bogowie i ich ewentualna niechęć do interwencji.
~
Misja o której wspominasz brzmi natomiast na bardzo niebezpieczną ~ dodał, na koniec fizycznie wsysając powietrze, jakby planował coś dodać. Zaniechał tego jednak, jako że nie wiedział w jaki sposób wyrazić swoje obawy.

Co go to obchodziło zresztą? Niech wszyscy zdechną, skoro im tak do tego spieszno.

Nie. Cóż. Właściwie... wolałby żeby było inaczej, ale ileż razy można było się zawodzić. Nie każdy zresztą mógł wieść tak wygodne, pozbawione więzów życie jak on. Nie miał za co walczyć, więc nie ryzykował. Oczywiste. Czy Infamia zresztą nie sugerowała mu czegoś podobnego?

~
W jaki sposób śmierć ci pomogła? Nie licząc zmiany horyzontu, biorąc pod uwagę rezygnację ze związku, z którego przynajmniej powierzchownie, Syn Przygody zdawał się zadowolony ~ zdawał sobie sprawę że takim nachodzeniem na sprawy prywatne mógł ją do siebie zniechęcić, ale prawdę mówiąc wolał przekazywać co myśli, ze świadomością że może się na tym sparzyć, niż dostać w pysk za obelgę, której obecności nawet nie zauważył. Jego ton pozostał oczywiście równie oficjalny co zwykle, choć ciężko było odegnać wrażenie, że relacja przywódczyni wydawała się mieć dla proroka jakieś znaczenie.

Powroty Słońca
autor: Strażnik Gwiazd
26 lut 2024, 17:20
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 538
Odsłony: 67190

Aleja Zakochanych

Nie od razu oczom sarny rzuciła się niepełnosprawność drapieżnika, choć gdy tylko pojęła, że i dziś nie czeka ją śmierć z niczyjej łapy, jej wizja zdołała się nieco wyostrzyć. Trudno było oczywiście prześledzić ruch jej oczu, ze względu na ich ciemną barwę, lecz prędzej czy później obniżyła nos, zdradzając punkt swojego zainteresowania. Wcale nie próbowała wstać, co nawet z uwzględnieniem jej wykrzywionej natury nie należało określać nietypowym, gdyż w obliczu bezpośredniej konfrontacji ze smokiem, zapewne wiele zwierząt zamierało w bezruchu.
Mimo wytężonego wzroku i słyszalnego, przyspieszonego oddechu, trójnoga nie przejawiała innych oznak strachu, choć i te kilka kryteriów możnaby uznać za wystarczające.


W końcu zdyszany, spomiędzy pni drzew, wyłonił się prorok.
Od sceny, biorąc pod uwagę kondycję Słonecznego, sam uznałby że ironicznej, dzieliło go jeszcze kilkanaście kroków, które jednak pokonał w mgnieniu ślepia.
Widząc brak oznak agresji u samca zostawił między nimi stosowną przestrzeń, choć nie zdołał ukryć nerwowej gwałtowności z jaką sięgnął do ciała swojej kompanki, przy pomocy ramienia skrzydła. Złapał ją odstającym palcem za bark i lekko pociągnął ku sobie, choć nie na tyle żeby pomóc jej wstać, a jedynie zakomunikować swoje oczekiwanie.

W międzyczasie spojrzał także na smoka, nie kryjąc nawet przez uderzenie serca, że zwraca uwagę na jego nieparzystą ilość kończyn.
Przepraszam za nią. Zazwyczaj trzyma się blisko, ale oddaliła się gdy tylko zmrużyłem ślepia – wyjaśnił sztywno, zgodnie z prawdą. Ponaglona do ruchu sarna podjęła pewien wysiłek aby się poruszyć, ale gdy kolano jej przedniej nogi odmówiło współpracy, ponownie opadła na brzuch. Gdyby nieznajomy zdecydował się jej pomóc, a to jest zbliżyć by podtrzymać jej ciało, zwiotczałaby momentalnie, tym bardziej tracąc zdolność utrzymania się na racicach.
Prorok musiał z wysiłkiem powstrzymać się od wewnętrznego komentarza.

Możesz ruszyć dalej, po prostu się nią zajmę – dodał, wyjątkowo czując iskierkę zażenowania, które jednak zamaskował surowszym tonem.

Powiernik Pieśni

Wyszukiwanie zaawansowane