Znaleziono 66 wyników

autor: Fenomenalna Flądra
29 wrz 2019, 21:25
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309337

autor: Fenomenalna Flądra
26 wrz 2019, 22:34
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95227

Najsilniejszy? Teoretycznie najsilniejsze były te w delikatne miejsca, ale przecież nie będzie celowała w niego tak, jakby chciała go zabić. Znaczy no niby był silny i znał się na walce lepiej niż większość smoków. No, był jednym z najlepszych wojowników. A jednak nie chciała ryzykować. Los miał to do siebie, że lubił kombinować i może się okazać, że on się potknie, a ona poharata mu szyję. No i do tego jakby to wyglądało? Atakować przywódcę innego stada, jakby chciała go zabić.
Postanowiła pokombinować z atakiem, który wypróbowała już w walce. Bardzo go lubiła, był dość widowiskowy, ale i nawet udało jej sie go trafić! A to było bardzo ważne!
Chromka przemieściła się po okręgu, domyślając się jednak, że Kheldar będzie odwracał sie do niej cały czas przodem. Musiała wypróbować ze skakaniem. Najpierw odbiła się od ziemi, aby wylądować przy jego prawym boku, ale już po wylądowaniu ponownie ugięła łapy, tym razem wybijając się w górę. Spojrzała się na swój cel – plecy samca. Łuskowate, nawet bardzo, pełne kolców, ale były bezpiecznym celem, gdzie nie zabije go w razie, gdyby trafiła. Wychyliła się do przodu, coby wylądować na plecach samca, z jego kolcami między przednią, a tylną parą łap. Miała zamiar wbić swoje pazury w jego ciało, tuż nad błoną, a następnie odbić się tylnymi łapami od jego ciała, ciągnąc pazurami po jego grzbiecie, aż do kolców. Powstałaby tak głęboka rana, może nawet sięgająca do kręgosłupa, krwawiąca i utrudniająca ruchy. Jednak na pewno nie groźna dla życia! Uzdrowiciel na pewno dał by radę to załatać!
Następnie wyjęcie pazurków. Odbicie się łapami powinno wystarczyć, by wylądować na ziemi, a nie jego skrzydle. Skakała w ten sposób co prawda do tyłu, a nie lubiła bardzo nie widzieć, gdzie leci. Ugięła łapy, aby miękko wylądować na ziemi, przodem do wojownika.
autor: Fenomenalna Flądra
26 wrz 2019, 22:11
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

– Chyba pozostanę przy obwieszaniu rogów, ale chętnie spróbuję to maddarowe rozwiązanie. – Na codzień magii używała tylko do przyrządzania posiłków. Tak, lubiła bardzo kombinować z mieszaniem, grzaniem i oziębianiem tego i owego. Jednak nigdy nie wpadła na pomysł, by zmienić sobie kolor. Albo ogólnie kombinować z nią na swoim ciele. Zazwyczaj kojarzyła jej się z destrukcyjną lub obronną właściwością. Nawet pieczenie mięsa, gdyby zastosować na smoku... no... nie było by zbyt fajnie. Niby dało się z niej robić nieszkodliwe rzeczy, ale nie pamiętała już nawet, czy widziała smoka używającego magii "pasywnie", bez krzywdzenia lub chęcią obrony. Albo leczenia. Ale to coś kompletnie innego!
Skupiła się na swoim źródle. Wyciszyła ciało, uspokoiła się i pozbyła zbędnych myśli. Może przy małych rzeczach nie potrzebowała takich przygotowań, ale teraz miała magię wykorzystać na sobie i trochę... trochę się bała.
Wyobraziła sobie najpierw prostą błonkę na jej rogach i wystających częściach pyska, wraz ze ślepiami. Początkowo była przepuszczającym powietrze, cienkim, przezroczystym tworem. Następnie przyszedł czas na nadawanie właściwości. Najpierw kolor, bo to było tutaj głównym celem. Pokryła nim całą błonkę, jedynie z wyjątkiem ślepi, by mogła wszystko na spokojnie widzieć. Błonka była więc brązowa, ciemna, z delikatnie jaśniejszymi i ciemniejszymi pasami ciągnącymi się od dołu w górę, w bardzo różnych wzorach. Raz przerywały się, raz ostro skręcały tworząc szlaczki. W niektórych miejscach rozdzielały i łączyły ponownie. Następnie nadała wszystkiemu warstwy, to co jaśniejsze odstawało bardziej, a to co ciemniejsze, znajdywało się nieco głębiej. Kolejnym krokiem była faktura. Błonka stała się chropowatym, spękanym tworem. Niczym stara, ususzona gałąź. Dodała kilka sęków dla wiarygodności. Następnie stworzyła mały obiekt dołączony do błonki, w połowie jednego z rogów. Był prosty, przy końcówce zgięty w górę. Posiadał takie same właściwości co sama błonka. Przyłączony był możliwie naturalnie, aby wyglądał jak odstająca od reszty gałązka. Na pysku warstw było więcej, z odchodzącymi kilkoma takimi "gałązkami", jednak zgiętymi ku dołowi. W ten sposób poroże stało się uschniętym drzewkiem, a pysk jego korzeniami. Dodała również właściwość, aby zapach pozostawał wewnątrz błonki. Wpadła na to w ostatniej chwili, kiedy upewniała się że nie nadała wszystkiemu żadnej temperatury. Nie chciała skończyć ze zwęglonym pyskiem. Wystarczyło, że wszystko będzie miało temperaturę przepuszczanego powietrza. Nie cieplejszą, nie zimniejszą! Tchnęła we wszystko cząstkę swojej maddary i powoli otworzyła ślepia, nadal zakopana piachem. Średnio zauważy efekt, w szczególności na rogach, które rzadko kiedy widywała. W odbiciu wody co najwyżej, albo innej odbijającej powierzchni. Spojrzała się więc nadal nieruchoma na Syreniego, oczekując jego opinii o czarodziejskim kamuflażu. Jeśli o niczym nie zapomniała... powinno być dobrze, prawda?
autor: Fenomenalna Flądra
23 wrz 2019, 13:45
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95227

Skinęła głową potakująco. Czas się wykazać. Znała co najwyżej podstawy podstaw, ale miała nadzieję, że po tej nauce się to zmieni. Przyjęła pozycję gotowości rozstawiając i nieco uginając łapy. Uniosła ogon obniżając tym samym delikatnie łeb, coby z resztą ciała tworzył delikatnie zagiętą, ale linię prostą. Skrzydełka przycisnęła do boków. Nie za mocno, coby nie krępowały jej ruchów, ale i nie za luźno, by nie rozłożyły się w trakcie ataku.
Następnie ruszyła przed siebie, jakby szarżując na kamień, ale w rzeczywistości wszystko tylko po to, by tuż przed ścianą wbić się szponami w ziemię. Przeniosła środek ciężkości na zad i trzymając się przednimi łapami w ziemi wypchnęła go wraz z ogonem rozpędzonego dalej do przodu. Chciała w ten sposób przywalić mocno swoim ogonem w kropkę, albo przynajmniej jak najbliżej niej. Wiedziała, że to nie był styl walki, który przyda jej się na polowaniach, ale do wyjątkowych sytuacji również ten musiała przećwiczyć. Po wykonanym ataku wylądowała miękko tylnymi łapami na ziemi, tyłem do ściany. Obróciła się uniżając zastanawiająco ługi brwiowe, ciekawa, czy udało jej się trafić chociaż blisko swojego celu. Poprawiła również się w miejscu, aby stać ponownie bardziej przodem niż tyłem do ściany. Gdyby to był smoczy przeciwnik, a nie zwykły trening to stanie do niego zadem mogłoby skończyć się... nieciekawie.
autor: Fenomenalna Flądra
22 wrz 2019, 21:57
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

Chromka zawiodła się trochę na sobie. Miała nadzieję, że Gadzikowi spodoba się jej pokaz kamuflażu, a jednak nie zrobiła tak idealnie jak jej się wydawało. Wysłuchała więc jego słów, opinii – wszystkiego. Oj znał się znał. Dobrze, że to on ją nauczał, a nie jakiś pierwszy lepszy nie znający się łowca. Kiwała potakująco łbem na znak, że zrozumiała, co mówił.
– A zwierzyna nie spłoszy się, jak będę tak nisko, aby stopić się z ziemią podobnego koloru? W końcu nadal będę dużym czymś. Może i podobnego koloru, ale czy nie uznają tego za podejrzane bez dodatkowej warstwy na sobie? Albo bez ukrycia się za czymś? – Zapytała się. Pomijała fakt, że mało które stworzenie samo podejdzie. Najczęściej to ona będzie się do niego zbliżać i mała szansa jest na to, że podejdzie akurat w jej stronę. Chyba że w sytuacjach, kiedy nie ma innej drogi, albo kiedy chowa się przed czymś, co szuka jej. Wtedy takie sposoby rzeczywiście mogą być bardzo przydatne!
– Na pewno niedobre będą miejsca, gdzie jest duża, otwarta przestrzeń. Szczególnie jeśli jest tam krótka trawa, albo całkowity brak jej i jakichkolwiek innych przeszkód. No i twarda, sucha ziemia, skąd nawet nie pobiorę błota czy wody, aby okleić swoje łuski. Albo takie góry kamienne, bo jak nie ma źródełka w pobliżu, a wszędzie tylko kamyki i kamyczki, głośne i głośniejsze. Ani się w tym nie zanurzysz, ani się tym nie obkleisz. Jedyną opcją byłoby chowanie się za głazami, ale jeśli nawet ich by nie było to rzeczywiście mógłby być problem... – Mruknęła z widocznym niezadowoleniem. Niezależnie od jego odpowiedzi ponownie spojrzała się na piach, gotowa na zaprezentowanie swoich nadzdolności w kopaniu dołu.
Ustawiła się idealnie pomiędzy wodą z rzeki, a zwykłą ziemią, aby miała dużo piachu do dyspozycji. Za pomocą łapek zaczęła kopać dół. Starała się nie wysypywać piachu za daleko, wystarczyło, by mogła się w tym dole wygodnie niemal-położyć, na mocno ugiętych łapach. Następnie z pomocą przyszły skrzydła. Ich ruchami zmusiła piach pokrywający krawędzie dołu, aby zleciał na nią, zasypując ile tylko się dało. Resztę pomogła sobie wystającym wyżej ogonem. Ponownie drżenie nim poruszyło piach, który mniejszymi i większymi falami zakrywał samiczkę do czasu, aż nad powierzchnię wystawały jej nozdrza, ślepia i te nieszczęsne rogi. Oj jak zwykle przeszkadzały, ale miała nadzieję, że ofiara widząc takie byle dwa kikuty nie nabrałaby podejrzeń, że to wielki drapieżnik schowany pod piachem, a jedynie jakieś dwa dziwnie kształtne kamienie czy cokolwiek te chodzące mięska sobie myślą. Na sam koniec poruszyła jeszcze ogonem tak, aby i on zakrył się w piasku. I tak oto nic nie powinno wystawać na powierzchnię prócz wcześniej wspomnianych fragmentów łba. Nawet położona płetwa była ledwo widoczna. Tylko te roki. Te przeklęte, choć piękne rogi!
autor: Fenomenalna Flądra
14 wrz 2019, 10:29
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 466
Odsłony: 22695

Chromka lubiła to miejsce. Kamyki były dla niej bezwartościowe, mogła zamienić tę bezużyteczność na pyszne, świerze mięso. Weszła do świątyni powolnym krokiem i zatrzymała się nad Miejscem wymian. W pysku trzymała owy kamień, w tym przypadku malachit, który delikatnie położyła w cudownym miejscu. Odeszła kilka kroków wpatrując się. Nie prosiła tym razem o nic konkretnego, jej prośby i tak najczęściej się nie sprawdzały.
autor: Fenomenalna Flądra
13 wrz 2019, 11:00
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

Syknęła cicho kiedy rybki uciekły. Jej wzrok szybko jednak powrócił na Syreniego i nieco się uspokoił. Wytrzepała łapę, aby przyszykować się do kolejnego zadania. Skinęła łbem. Czyli teraz plaża? Gleba? No cóż, chyba nie może być tak trudno...
Chroma wskoczyła do wody, nie zwracając uwagi, czy małe rybki tam nadal są, czy nie. Starała się załapać również muł, ale głównie zalać całe swoje ciało. Następnie stanęła na piachu nieco dalej. Położyła się na nim i przeturlała najpierw w jedną, a potem w drugą stronę. Piach przylepił się do jej boków. Skrzydła trzymała blisko siebie, aby nie odstawały za bardzo. Podobnie płetwy, złożyła je, aby trzymały się ciała. Następnie łapą wspomogła dalszy kamuflaż obsypując piachem każdą część ciała, która była odkryta. Obniżyła się na łapach, kładąc w piachu, wtrzepując się do niego i przykrywając, pomagając sobie ogonem. Chciała, aby wyglądała na jak najbardziej naturalną górkę. Uspokoiła oddech, przymrużyła ślepia.
To była pierwsza poza, jakby zwierzątko chciało do niej podejść, a nie ona do niego.
Rozłożyła skrzydła zalepiając piachem od spodu, a to, co nie spadło z niej jak się zakopywała, zostawiła na ciele. Powstały góry piasku na skrzydłach, łbie i górnej części ciała. Wciąż pozostawała na ugiętych łapkach, tuż, tuż nad ziemią. Byle nie szorać po niej brzuchem, z uniesionym ogonem i złożoną płetwą ogonową. Oddech i ślepia, tak samo jak wcześniej – uspokojone i przymrużone. Poruszała się powoli, płynnie, starając się wybierać trasę z jak największą ilością przeszkód
– Kamienie. – Dała tylko znać samcowi, że te głody i krzaki, za którymi się chowała, brała za podane w jego przykładzie "kamienie" z plaży. Starała się ukrywać właśnie za nimi przez większość czasu. W pewnym momencie stanęła w miejscu, niziutko, z delikatnie obróconym łbem – Patrzy. – Zasygnalizowała nauczycielowi że zrobiła to w razie gdyby ofiara spojrzała. Po chwili takiego zastygnięcia w miejscu i ciałem, i dechem, i ślepiami, usiadła po prostu na zadzie. Czekała na dalsze polecenia. Piasek sam powoli się z niej skruszał po dłuższym czasie. Strzepie go, gdy całkowicie wyschnie.
autor: Fenomenalna Flądra
05 wrz 2019, 22:53
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

Chroma pokiwała potakująco łbem starając się gąbką przyswajającą wiedzę. Na szczęście "teorii" typu gdzie, co, kiedy, czym, było bardzo niewiele i mogli na spokojnie przejść do momentu związanego z samym łowieniem. Gdzie i w co atakować, jak stać, aby nie było widać. I tym razem nie chodziło o ogół, ale o rzeczywiście to miejsce, jak to powinna robić tu i teraz. I to jeszcze z korektami Syreniego.
Widząc jak wyrzuca małe rybki z wody podeszła do nich. Skakały jak głupie, dusząc się na powietrzu. Nabiła jedną na pazur i wciągnęła jak malutką kluseczkę. Następnie resztę szponami, bardzo delikatnie wrzuciła do wody.
– Niech podrosną, albo nakarmią te, które będą duże i smaczne. – Mruknęła. Nie lubiła takiego zachowania. Rozumiała, że chciał jej pokazać co i jak, ale czemu ich nie wrzucił z powrotem jeśli nie planował ich wsunąć. Nie mogą tu leżeć i gnić, trawie to niepotrzebne. Mogą się przydać czemuś większemu, smaczniejszemu.
Jednak jednak, trzeba się skupić na nauce a nie. Jak będzie teraz mu wytykała wszystko to jeszcze zażąda więcej kamieni i będzie miała problem ze swoimi nie-bogatymi zapasami.
Podeszła więc do rzeki od strony klifu, tak jak jej powiedział. Odwróciła jeszcze pysk w kierunku Syreniego z niepewnym grymasem. Szybko jednak zatrzęsła płetewkami przy policzkach i wróciła do... próbowania. Natychmiastowo ułożyła się tak, jak Wodnisty. Tylne łapy były bardziej z tyłu dzięki czemu jej grzbiet obniżył się względem podłoża. Wystawała coraz mniej do góry, a więc według tego, co mówił nauczyciel – była mniej widoczna dla ryb. Następnie spojrzała się na wodę, dno, roślinki które tam rosły. Jej łeb wycofał się nieco, czubek podwyższył, a paczałki obserwowały niepewnie ciecz. Wiedziała, że temu turkusowemu się udało, ale to były małe rybki. Czy da radę tym sposobem złowić coś większego?
No cóż, trzeba spróbować nie ważne co jej się tam nasunie. Zamoczyła więc łapę w wodzie, dokładniej w wodnistych roślinach. Natarła nawet nimi łapkę, aby zapach i kolor ładnie na nią przeszedł. Następnie zanurzyła ją ponownie obok tej samej roślinki. Wtopiła się głęboko, pod piach, zasypując niemal w całości palce, a całościowo sięgając aż do nadgarstka. I czekała, gotowa żeby zaatakować pierwszą rybę. Nie ważne czy małą czy dużą. Po prostu chciała, żeby udało się złowić jakąkolwiek. I to z takim fajnym chluśnięcio-fontannem wody jak to zrobił wcześniej jej mentor. Może się nawet wtedy schłodzi, jak jej kapnie na pyszczek? Ah zobaczymy, zobaczymy.
autor: Fenomenalna Flądra
04 wrz 2019, 8:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95227

Hydra widząc lądującego, innego smoka delikatnie uniosła się na łapach z cichym powarkiwaniem. Silus jako jedyny warczał po prostu na resztę, a Bern nie był pewien, czy ryczeć powinien toteż ustawił się najniżej ze wszystkich. Jednak widząc i czując spokój Chromy, wszystkie w końcu ponownie ciężko klapnęły w rzeczce i obserwowały jedynie, co się działo.
Adeptka zaś ukłoniła się widocznie, ale nie przesadnie przed przywódcą. Swojemu ojcu raczej nie musiała tego robić, ale przed resztą przywódcą wolała pokazać więcej takiego oficjalnego szacunku.
– Kheldar z tego co pamiętam? – Przekrzywiła łeb delikatnie – Nazywam się Chroma i jako, że nasze stada są w sojuszu chciałabym cię poprosić o naukę atakowania. Może i uczę się na łowcę, ale wydaje mi się, że moje cięcia są trochę... mało precyzyjne, czasem nie trafiam tam gdzie planowałam. – Krótka przerwa na oddech – Dlatego pomyślałam, że może najlepszy wojownik Wolnych mógłby mi pomóc z nauką. – Mimo komplementu w jego stronę, ani nie uśmiechnęła się przyjemnie, jedynie wbiła delikatnie szpony między kamyczki pokrywające dno rzeki. Jej ślepia pozostawały szeroko otwarte, a pysk raczej... nieprzyjemny.

// Dla przypomnienia – onli Atak proszę ;x
autor: Fenomenalna Flądra
03 wrz 2019, 21:32
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Ustronie
Odpowiedzi: 619
Odsłony: 95227

Tradycyjna zawędrowała daleko poszukując odpowiedniego miejsca, gdzie akurat nikt nie drzemał zajmując miejsce. Niby mogła takiego śpiocha pogonić do groty, ale to byłoby trochę dziwne. Na szczęście trafiła na Ustronie. Dużo przestrzeni, raczej nikogo w pobliżu nie było. Ryknęła w niebo, a wiadomością mentalną powiadomiła Uśmiech Szydercy, że to ona wołała. Podała dokładne miejsce. Czy przybędzie? Czas pokaże. Adeptka usiadła sobie na kamykach. Łapki maczała w chłodnej wodzie, a płetwy ruszały się delikatnie w rytm oddechu. Poza tym nie ruszała niczym, pół-nieruchomo patrzyła w toń wody. Byłą cierpliwą rybką, mogła poczekać.
Przybyli z nią również Barus, ale mało zainteresowani klapnęli w wodzie niedaleko ciekawi co się będzie działo. Bardzo, ale to bardzo nie lubili zostawać sami. Silus i Urus obserwowali Chromę podczas gdy reszta skubała się zaczepnie między sobą.
autor: Fenomenalna Flądra
03 wrz 2019, 21:15
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309337

– 2/4 mięsa (oswajanie hydry na polowaniu)
autor: Fenomenalna Flądra
29 sie 2019, 21:48
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

Chroma uważnie słuchała słów "Gadzik". Powtarzał to tak, jakby to było jego imię. Więc zamiast Syreniego, to właśnie Gadzik powoli kodował się w jej pamięci.
– Co największego Gadzik upolował? Tutaj, albo tam, skąd pochodził? Widział kiedyś te... "Płetwale?" Słyszałam że są ogromne! – Jej słowa brzmiały bardzo niepewnie. Nie wiedziała czy było mu tak wygodniej rozmawiać "jak Gadzik z Gadzikiem", czy jednak wolałby rozmawiać z kimś bardzo tutejszym, tak normalnie.
Szybko jednak z tematu morza przeszli do nauki. Tutaj jej skupienie osiągnęło maksymalną wartość. Uważnie słuchała nie tylko pytań ale i reszty wypowiedzi. Następnie skinęła głową i tak jak powiedział Gadzik – zaczęła się uważnie rozglądać po okolicy. Po drzewach, trawach, wodzie i dnie zbiornika. Chwilę potrwało zanim zaczęła mówić.
– Wiem, że to bardzo ważna umiejętność dla łowcy, bo dzięki niej mamy większe szanse, że ofiara nas nie zauważy, kiedy będziemy się do niej podkradać. Będziemy zlewać się z otoczeniem. Z jego wyglądem i zapachem.
Takie chowanie to nie tylko oblepianie się i nacieranie, ale również poruszanie się w odpowiedni sposób. W końcu biegający krzak w lesie też może być trochę... podejrzany.
– Odpowiedziała. Większości w sumie uczyła się sama poprzez doświadczenie z życia. Z głębi jeziorka albo podążając za jaszczurkami w lesie. Dużo tego było, ale podobnież praktyka jest najlepszym sposobem na naukę!
– Zależy gdzie. Nie wszędzie rośnie to samo. Najlepiej jednak zawsze zmoczyć ciało. Błotem, albo inną najlepiej, gęstą cieczą. Mułem z dna?
Potem zebrać to, co jest w pobliżu. Trawa, wodorosty, liście. Byle nie suche, i oblepić się nimi, wytarzać w nich... jak kto woli. Można też przylepić jakieś gałęzie, albo korę z drzew. To wszystko zamaskuje nie tylko wygląd ale też zapach!
– Odzywała się nadal trochę niepewnie. Tak jakby była pewna, że zaraz jej przerwie, że mówi coś źle. Trudno mówić teorię, kiedy dopiero własną się tworzy, bo innej nie poznała.
– Przy skryto-chowaniu próbowałabym się ukryć za czymś. Za krzakiem, drzewem, skałą. Czymkolwiek, co by mnie zasłoniło przed wzrokiem ofiary. Równiny, albo ogólnie otwarta przestrzeń może być bardzo problematyczna. Wtedy co najwyżej jakieś krzaczki, albo wyższa trawa. – Odezwała się ponownie po dłuższej przerwie. Przy okazji... strasznie dużo zadał jej tych pytań. Już nawet nie wiedziała, czy odpowiedziała na wszystkie. Na szczęście on raczej będzie pamiętał i powie jej, jeśli coś jej się zgubi. – Czajenie się na rybke chyba nie będzie jakieś bardzo inne od tego na lądzie, jeśli chodzi o maskowanie się. Jeśli chodzi o płytkie rzeki to stanąć w jakimś miejscu, które zasłoniłoby łapy i stać nieruchomo, ewentualnie oblepionym otoczeniem nad powierzchnią. W głębszej wodzie raczej byłoby podobnie. Mało ruszania, mało drgań wody. Może zaplątać się w jakieś wodorosty? Glony? Przyczaić w mule? – Na pełen etat nie próbowała polowania pod wodą. Może czasem jej się pojedyncze udawały, ale Chroma chciała robić to częściej. Do takiego stopnia, by móc rybami wykarmiać głodne smoki.
I nastała cisza, która chyba wystarczająco sygnalizowała, że skończyła.
autor: Fenomenalna Flądra
28 sie 2019, 22:58
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie XIV
Odpowiedzi: 129
Odsłony: 8034

– Kurhan to właśnie ten kamień. Nie ma żadnych specjalnych właściwości oprócz tych sentymentalnych. Chcecie by nasionko miało obok własny? Z jej imieniem? Moim zdaniem w tym też możemy pomóc.
Czasem smoki dopisują też coś od siebie. Jakieś pożegnalne słowa, albo piszą kim ta osoba była za życia, dla was, dla innych. Jaka była? Że za nią tęsknicie i o niej nie zapomnicie.
Taki Kurhan będzie stał przez długi, długi czas. A słowa na nim zapisane będą czytane przez kolejne pokolenia.
– Odezwała się od razu po pytaniu driady. – Za to maddara to właśnie taka magiczna siła. Z jej pomocą możemy tworzyć różne rzeczy, iluzje i rzeczywiste twory. Jak wspomniałaś, jest w każdym z nas i to po części dzięki niej żyjemy. Nie możemy dać jej dużo, ale widząc jak wielu chce pomóc – na pewno powinniśmy uzbierać wystarczającą ilość. – Mówiła w trakcie, gdy kolejne osoby dotykały albo odległościowo przesyłały maddarę do maleństwa. Chroma jako porządny Ziemisty ceniła bardzo naturę, krąg życia i uważała każdą, nawet najbardziej irytującą istotę za niezbędną. A drzewa... one są bardzo potrzebne do życia. Jeśli chciały posadzić drzewo to nie miała po co marudzić jak niektórzy. To tylko drobinka, a jeśli podniesie na duchu trzy przybite stratą przyjaciółki istotki to czemu nie?
Samica wysłuchała Beriego i kiwnęła łbem by za nią przyszedł. Jeśli on chciał to tym bardziej się przekonała w założeniu, że może oddać trochę. Może i na zewnątrz była chłodna, ale wewnątrz... bardzo współczuła driadom. Nie wie co by zrobiła, gdyby straciła kogoś z Rodziny, albo Płomiennego. Miała nadzieję, że może jakoś wszyscy je uszczęśliwią po tej tragedii. Po pysku tego poznać nie było można. Patrzyła wciąż niemiło po zebranych czekając aż pomarańczowołuski usiądzie razem z nią przy nasionku. Chwyciła go(Płomiennego) za łapę i położyła ją delikatnie na niedoszłym kiełku.
– Jestem średnia w czarowaniu, ale może nam się uda. – Westchnęła. – Zamknij ślepia, spróbuj wyciszyć się i odciąć od wszystkiego wokół. Uspokój oddech, nie zwracaj uwagi na żadne bodźce. Żadne odczucia, dźwięki, zapachy. Pozbądź się wszystkich zbędnych na ten moment myśli. Zostaw tylko to, co najważniejsze. – Zaczęła tłumaczyć spokojnym, cichym głosem. Zerknęła na driady w ten typowy dla niej, nieprzyjemny sposób. Nie chciała żeby to słyszały, więc każde kolejne słowo coraz bardziej przypominało szept. Chciała, aby tylko Płomienny to słyszał, aby inni też po prostu nie przeszkadzali. Chroma wciąż trzymała łapę na jego łapie sprawdzając, czy nie spina się za bardzo. Wyciszenie się przy takiej ilości smoków mogło być raczej trudne. Tym bardziej dla przyszłego wojownika.
– Kiedy skończysz zajrzyj wgłąb siebie. Najprawdopodobniej widzisz pustkę, czerń. Staraj się jednak wypatrzyć coś innego. Nie mogę ci jednak sprecyzować czego. Musisz znaleźć swoje źródło maddary. Może mieć najróżniejszy kształt lub barwę. Może mieć nawet smak lub zapach. Emitować światło, albo temperaturę. Szukaj w całym ciele tego, co po prostu nie jest mrokiem. Następnie zabierz z tego mały fragmencik, drobinkę, bo więcej nie trzeba. Maddara jest bardzo potężna.
Dla ułatwienia spróbuj poprowadzić ją przez swoją łapę, w kierunku nasionka, a następnie wyślij poza ciało, tchnij w nie. Wierzę, że ci się uda.
– Poinstruowała samca, a następnie zabrała swoją łapę, w razie jakby potrzebował czasu dla siebie. Patrzyła się na niego przez chwilę, a potem sama na moment przymknęła powieki.
Wyobraziła sobie błonkę. Całkowicie niewidoczną, niematerialną, bezzapachową i wyczuwalną jedynie jako "twór maddary", gdyby ktoś próbował to sprawdzić. Jej właściwość była jednak wyjątkowa. Nie był to żaden typowy atak czy obrona. Miała za zadanie zatrzymać całą magię wewnątrz ziarenka, aby zapobiegać jej dalszemu uciekaniu, a tym samym umieraniu. Jednocześnie miała pozwalać aby przenikały do niego kolejne drobinki od przebywających tu smoków, które jeszcze nie zdążyły dać trochę od siebie. Tuż przed tym jak uznała dzieło za gotowe dodała jeszcze jedną, prostą właściwość. Błonka miała również nawilżać nasionko. Z tego co wiedziała zwilżone przed posadzeniem nasionka lepiej rosły. Może więc wcześniej wykiełkuje? Tak czy siak na pewno jakoś pomoże nie wysilając się przy tym za bardzo. Tchnęła drobinkę w swoje wyobrażenie, a zaraz za nią kilka drobinek do samego nasionka. Za nią i za każdego pisklaka, który bardzo próbował, a nie umiał jeszcze czarować. Może po efekcie pomyślą, że ich starania pomogły?
Starała się nie odbierać sobie jednak za wiele, bo wiedziała że może to ją nieźle osłabić na jakiś czas. Na szczęście na co dzień nie korzysta z magii i nawet nie poczuła braku tych kilku kawałeczków..
– Dodałam od siebie twór, który powinien całkowicie zatrzymać ofiarowaną przez nas magię wewnątrz ziarenka i zapobiegać jej ulatywaniu. Mam nadzieję, że pomoże. – Rzuciła po chwili chłodno w kierunku starszej driady. W jej głosie było słychać obojętność. Skinęła łbem Beriemu, gdy skończył, żeby odeszli z powrotem na miejsce.
– Ah tak, jesteście takie mądre, złe i grrroźne. Nasze kochane czarne charakterki. Nie wiem o co tak bez przerwy spinacie pupy. Najważniejsze były tu pisklaki. Nic im nie jest, nie skrzywdziły ich.
Okej, wszyscy się trochę zestresowali próbując je odzyskać. No ale jeśli same widzicie, że driady nie są zagrożeniem to co wam szkodzi oddać trochę maddary? Im pomoże nawet szczypta. Chcą przecież posadzić jedynie drzewo. Mówicie to wszystko tak, jakby to drzewo miało na nas zrzucić stada równinnych i nas wyrżnąć. ugh, po prostu sklejcie mordy i nie psujcie innym humoru.
– Odezwała sie gronie dopiero po powrocie na wcześniejsze miejsce, obok braciszka. Nie mówiła głośno. Po prostu tak, żeby obie usłyszały. Nie chciała robić dramy na cale spotkanie.
Te dwie durnoty, Skrwawiona i Mahvran denerwowały ją już do takiego stopnia że nie dało się tego opisać słowami. Jeszcze trochę i same wywołają wojnę dwa smoki kontra driady. Albo kontra cały świat. Ich nadęte, wystylizowane na niemiłe i do szpiku kości przesączone złem i agresją zadki wpieniały na pewno nie tylko nią. Boże, jaki one mają problem? Może im też ktoś zdechł i są na etapie "złości na cały świat"?
~ Myślałam że dawny Cień to smoki kierujące się tradycjami, o silnym charakterze i zdyscyplinowane. Ty zaś wyglądasz mi na taką, co po prostu na siłę próbuje robić z siebie... uuu bardzo Z Ł Ą i mroczną. Uspokój się brzydka-mordko i zachowuj jak na adepta przystało. ~ Przesłała jeszcze do Mahvran To niesamowite jak bardzo podczas jednego spotkania mogą sie zmienić poglądy na temat innego smoka. A pomyśleć, że wcześniej miała o niej taką dobrą opinię.
autor: Fenomenalna Flądra
27 sie 2019, 20:20
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309337

– szafir, oddałam Syreniemu w zamian za naukę :v
autor: Fenomenalna Flądra
26 sie 2019, 22:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 711
Odsłony: 103944

Chromę nie brzydziły resztki kamuflażu. Wyglądała na kompletnie nieporuszoną otrzepaniem się czy fragmentami obok niej. Taki już był, że zawsze trzeba było się brudzić. Nie lubiła tego bardzo, ale już się przyzwyczaiła. Samiec jeszcze bardziej spodobał się jej, gdy zobaczyła go w kolorze. Piękny turkus, widać że ten morski był stworzony do łowiectwa wodnego.
– Ty to masz szczęście, dostęp do dna oceanu... Takie przygody! – Chroma widocznie posmutniała. Bardzo by chciała mieć możliwość łowienia w morzach, oceanach. Delfiny, rekiny, wielkie ławice i być może nawet rafy koralowe! To wszystko brzmiało tak cudownie, ale jedynie z opowieści. Matka pochodziła jedynie z głębokich jezior, a tata podobnie jak ona był z Ziemi. Szkoda, że nie mają dostępu do takich ogromnych zbiorników...
– Oh, jestem Chroma, od jakiegoś czasu zwana też Tradycyjną Łuską, z Ziemi. – Opamiętała się dopiero, gdy jej przypomniał swoimi słowami. Dla normalnego pozastadnego nie byłaby taka otwarta ale no morski, morski! Z niemal każdym czuła się prawie jak rodzina! W końcu zapewne rozumiał typowo płetwiaste sprawy, których lądowcy nie znali. Na pewno również dzielił podobne, podwodne zainteresowania. Te historie, nawet nie zastanawiała się czy były prawdziwe. Jej pyszczek po prostu sam sie delikatnie otwierał słuchając o tym, a oczy iskrzyły zaciekawione. Z spokojnego, chłodnego smoka jakoś za-szybko zmieniała się w całkowicie inne stworzenie.
– Rzeczywiście idealnie się przede mną schowałeś na lądzie. Byłabym wdzięczna, jeśli pokazałbyś mi jak się lepiej ukrywać. Czy to w wodzie, czy na lądzie. Niestety nie mogę polować w oceanach i czasem jestem zmuszona robić to w lasach. Jednak... mimo wszystko wolałabym skupić się na rzekach i jeziorach jeśli można. – Uśmiechnęła się. Tak, panie i panowie! Chroma jest miła i uśmiecha się do kogoś spoza Ziemi! I to szczerze! Dzisiejszy dzień najwidoczniej był jakimś wyjątkowo cudownym dniem. Zaraz ryby zaczną wylatywać z wody prosto do ich pysków! Jeśli ona jest miła dla dopiero poznanego smoka – naprawdę wszystko jest chyba możliwe!
– Z kamieni mam... coś takiego. Wystarczy? – Podeszła do torby wyciągając Szafir. Niebieściutki, pasował do ich kolorów. Miała też ukryty onyks, ale jakoś wolała go zostawić dla siebie. – Rybke ważniejsze od jakiś błyskotek. – Dodała po chwili kładąc klejnocik przed Wodnym. Wypowiedziała to ponownie nieco bardziej spoważniała, kiwając do niego delikatnie głową. Kamienie raczej nie były dla niej zbyt ważne. Ani nie mogła już poprosić o nauki u nauczyciela, ani w świątyni boskie moce nie chciały jej wymieniać ich na ryby tylko jakieś zwykłe mięso. Wreszcie do czegoś się przyda chociaż jeden.

Wyszukiwanie zaawansowane