Znaleziono 21 wyników

autor: Nieskalana Grzechem
16 kwie 2019, 22:35
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Liściaste rozstaje
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 100095

Na wezwanie odpowiedziała Vidblainn, która zamajaczyła na horyzoncie po pewnym czasie. Długim, czy krótkim? Ciężko powiedzieć, jako iż każdy miał inny sposób postrzegania świata i jego cząstek. Wiedźma zniżyła lot i gładko, niemal bezszelestnie wylądowała naprzeciw złotołuskiej, którą skądś już bodajże pamiętała. Zapewne karmiła ją już kiedyś. Albo i nie. Tyle wcieleń, tyle wspomnień...
Mięso pojawiło się u łap Bieli Feniksa, a dwukolorowe, czujne ślepia obserwowały ją. Nienachalnie, acz z pewną dozą nieufności, jak gdyby szamanka badała grunt. Jak podejść do tego osobnika.
autor: Nieskalana Grzechem
23 mar 2019, 20:39
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 628
Odsłony: 100263

Młodą, jaskrawołuską istotę dostrzegła z powietrza cienista wiedźma, leniwie szybująca po burym nieboskłonie. Jej ostry wzrok skupił się na badaniu szczegółów w posturze młodej. Wyglądała na... Chudą, ale nie z przyczyn naturalnych, a raczej z długotrwałego głodu. Los chciał że szamanka trzymała w szponach zadnich łap niedawno upolowane mięso i właśnie ono zostało dosłownie zrzucone Faunie z nieba, nieopodal jej łap, kusząc świeżością. Cienista nawet nie wylądowała, po prostu odleciała w swoją stronę. Słowa nie były potrzebne.

autor: Nieskalana Grzechem
10 mar 2019, 18:28
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Parujące Źródło
Odpowiedzi: 564
Odsłony: 62287

Impuls dotarł do umysłu wyczulonej na magię łowczyni. Jej źródło zawibrowało niebezpiecznie, jakby groziło wybuchem od byle jakiego powiewu magicznej mocy. Vidblainn chwyciła w czarne zęby dużą porcję mięsa idealną dla w pełni wyrośniętego smoka, po czym wyszła z jaskini i ruszyła ku terenom wspólnym, razem ze swoją kocią kompanką. Scathach zdecydowanie podrosła – była już niemalże dorosłym kotołakiem, a tym samym była niewiele mniejsza od Grzechu samej w sobie.
Dwukolorowe ślepia wypatrzyły prawdopodobnego nadawcę wezwania. Wywerna podeszła bliżej do wypoczywającej przy źródle samicy, badając ją wzrokiem i węchem. Woda.
Mięso pojawiło się nieopodal Kaskady, świeże i krwiste. Cienista nie odezwała się ani słowem, jak to miała w zwyczaju. Dawała pożywienie w milczeniu i w milczeniu odchodziła w swoją stronę, o ile nie była zatrzymywana przez kogokolwiek.
autor: Nieskalana Grzechem
04 lut 2019, 20:26
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Drzewo na Wzgórzu
Odpowiedzi: 640
Odsłony: 87778

Na odpowiedź od łowcy samiec musiał trochę długo czekać, ale ostatecznie się doczekał. Chuda sylwetka wyverny zamigotała na horyzoncie, po czym zniżyła lot i wylądowała gładko nieopodal. W ciemnych szczękach samica trzymała świeże, krwiste mięso, które położyła blisko niego. Rzuciła na niego okiem, niezbyt zainteresowana nim w jakikolwiek sposób. Bez słowa, czy nawet powitania odwróciła się i zaczęła powoli zmierzać w sobie tylko znanym kierunku, wątpiąc, by została zatrzymywana.
A może jednak?...
autor: Nieskalana Grzechem
24 sty 2019, 18:25
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 1029
Odsłony: 141767

Zwrócila pysk w kierunku młodej samicy, wyraźnie wystraszonej, acz próbującej dać pokaz pewności siebie. Chciała zapewne pokazać się jako drapieżnik, ale jej próby zostały skwitowane przez szamankę jedynie uśmiechem. Łagodnym.
– Nie bój się, ptaszyno. – Głos samicy był spokojny, mrukliwy, kojący niemal. Nie miała powodów, by straszyć młodą. A przynajmniej... Na razie. – Ja? Jestem Nikim, zwykłym Wędrowcem.
Długi ogon zafalował, by następnie spocząć wśród białego, zimnego puchu. Vidblainn przekrzywiła lekko głowę, nie spuszczając wzroku z Wodnej. Obserwując ją, badając, acz nie przyjmując postawy ignoranta czy wroga. Starała się otoczyć aurą neutralności. Przybieranie fałszywych masek było jej specjalnością i przychodziło jej z niepokojącą wręcz łatwością.
– Jak masz na imię, ptaszyno? – Zapytała łagodnie, nie podchodząc bliżej, acz rozsuwając minimalnie skrzydła, jakoby w geście zaproszenia. Czy Szlachetna będzie chciała podejść bliżej? Odpowie, czy władze nad nią przejmą wątpliwości? Scenariuszy było wiele, a szamanka była przygotowana na każdy z nich.
autor: Nieskalana Grzechem
24 sty 2019, 15:51
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szmaragdowe ustronie
Odpowiedzi: 1029
Odsłony: 141767

Wczesny świt. Wczesny do tego stopnia, że promienie Złotej Twarzy ledwo muskały linię widnokręgu. Śnieg skrzypiał cicho pod naporem skrzydeł i łap, jego zimno kąsało łuski. Łuski przyzwyczajone jednak do zim znacznie cięższych, bardziej krwiożerczych i bezwzględnych. Zimno, jakie spowijało teraz wolne stada było dla Vidblainn niczym posmak późnego lata i wczesnej jesieni.
Szmaragdowe ustronie nie było obecnie zbyt szmaragdowe – królowała w nim głównie biel i brąz pni drzew, a także pozbawionych liści gałązek krzewów. Szamanka szła powoli przed siebie. Wiecznie poszukując, nie widząc końca swej drogi. Niestrudzona, nie ulegająca słabościom próbującym przejąć nad nią władzę. Po prostu wędrowała. Tam, gdzie nakazywali jej się udać bogowie. Było ich tylu... A każdy mówił coś innego, coś co jednocześnie sprowadzało się do jednej prawdy.
Poruszała się lekko, z niewymuszoną gracją, tak typową dla cichego zabójcy. Idealna mieszanka łowieckiej szlachetności i delikatności z nieprzewidywalną brutalnością potężnego czarodzieja. Dwa pokolenia skumulowane w jedno.
Zatrzymała się, niczym samotny wilk który właśnie wywęszył zwierzynę. Uniosła wyżej rogatą głowę, pozwalając okalającym ją piórom spokojnie łopotać na subtelnych powiewach zimnego wiatru.
Dwukolorowe ślepia zalśniły, gdy do nozdrzy dotarła woń obcego smoka.
autor: Nieskalana Grzechem
17 sty 2019, 20:24
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 580
Odsłony: 73494

Westchnęła cicho i jedynie nieznacznie pokręciła łbem. Nie zamierzała kontynuować rozmowy na temat matki. Nie chcieli zrozumieć, więc jaki był w tym cel? Mogli żyć własną opinią. Nikt im tego nie zabroni – żałować będą tak czy inaczej, w swoim czasie. Może za życia, może po śmierci. Dla Vidblainn nie miało to znaczenia.
– Słyszałaś kiedyś o Kalhairze, Eliano? I o Tyranii, znanej tez jako Dyktatorska Łuska? – Uśmiech na pysku szamanki był łagodny, pozbawiony negatywnych uczuć. – Ceną za nieposłuszeństwo, za sprzeciw wobec władzy w Cieniu od zawsze było wygnanie, albo śmierć. Od kiedy jednak to pierwsze łatwo było ominąć, czego dowiodła chociażby Ferida... Cóż. Wnioski nasuwają się same. – Zamyśliła się na moment, w dwukolorowych ślepiach zalśniła wręcz melancholia. Zupełnie, jakby Vidblainn wspominała te wydarzenia sprzed setek księżyców, jakby była ich świadkiem.
– Eliano, wszyscy jesteśmy równi. Wszystkie istoty śmiertelne stoją na tym samym poziomie hierarchii. Jedynym słusznym autorytetem są bogowie. Immanor, Fayhter, Rhannaq, Absthinius – można wyznawać ich wszystkich, można wybiórczo. Grunt, by pamiętać o tym, że oni są ponad całą resztą. Wtedy życie jest łatwiejsze. Bardziej sensowne. Poczucie wartości Siódmej i Szóstej było w pewnym sensie uzasadnione. Były przecież Wybrane. Ja... Ja jestem poniżej tej bariery, co umożliwia mi na dostrzeganie świata z szerszej perspektywy. Zdrowszej. Możecie mieć swoje opinie, nie wnikam w nie, jakiekolwiek by nie były. Ja mówię o tym, jak jest – a wiem więcej o swoim pochodzeniu, niż ktokolwiek inny. Nie zamierzam jednak wmuszać wam tego. Nigdy tak naprawdę tego nie robiłyśmy... Chyba nie mówiłyśmy tak naprawdę niczego.
Propozycja jasnołuskiej zdawała się być korzystna i kusząca. Szamanka kiwnęła rogatym łbem na znak zgody, po czym spojrzała na Khurana. Powstrzymała złośliwy uśmiech. Tak, samiec, który ma jakąś cząstkę władzy i ta już uderza mu do łba. Uważa, że mu się należy, ale nie nadaje się do niej – nie jest w stanie trafnie oceniać osobowości. Nie miał zielonego pojęcia o tym, co faktycznie przed sobą widzi, bo był zbyt zaślepiony. Cóż... Nie można powiedzieć, by było to specjalnie zaskakujące. Nie miał wypisanej bystrości na pysku.
– Co rozumiesz przez to, że zachowuję się jak Siódma? Co twoim zdaniem wskazuje na wypaczone poczucie wartości? Wyjaśnij mi to, proszę. – I prosiła całkiem szczerze, bo potencjalna odpowiedź ją intrygowała. Szamanka przekrzywiła delikatnie głowę, niczym zaciekawione szczenię. Przez jej pysk nie przeszedł nawet cień negatywnych odczuć. Był tylko spokój, łagodność niemal. Skąd wywodziła się jego opinia? Czy zamiast niej widział tak naprawdę Siódmą? Czy zamiast piór dostrzegał błony? Zamiast czerni i perły – brąz?
autor: Nieskalana Grzechem
17 sty 2019, 11:21
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

O, to było ciekawe. Vidblainn uniosła wyżej przyozdobioną rogami i piórami głowę, próbując wyłapać konkretne zapachy. Były one jednak ze sobą dosyć mocno zmieszane, pomijając już to, jak ciężko było je rozróżnić na tle bagiennej stęchlizny. Szamanka wypuściła powoli powietrze z płuc. Musiała póki co skupić się na słuchu i dorzucić do tego wzrok. Prawdopodobnie łatwiej będzie wychwycić wzrokowo kolejne wskazówki, aniżeli usilnie starając się wyłapać jakąś woń pośród tego zapachowego chaosu.
Jej wybór był raczej oczywisty. Postanowiła iść w kierunku, z którego dochodził ryk roślinożerca. Bizon? Tur? Może po prostu jeleń, ciężko było póki co przypisać go do konkretnego gatunku. Wywerna starała się jednak mieć na uwadze to, że gdzieś w okolicy musiał być wilk, jeden lub kilka. Chciała ich w miarę możliwości uniknąć, więc nie zapominała o tym. Z żab nie miałaby pożytku, a ich obecność mogła co najwyżej sugerować także to, że gdzieś w pobliżu byłyby na przykład czaple. Tez przydatna informacja. Chlupot wyglądał więc na najmniej istotny fakt.
Samotniczka ruszyła więc, nadstawiając niewidoczne uszy, skupiając się na odgłosach dobiegających prawdopodobnie z pyska roślinożercy, póki co nieznanego. Stąpała ostrożnie i starała się także rozglądać po okolicy, szukając wskazówek takich jak dobrze widoczne w błocie odciski kopyt, łap lub czegokolwiek innego. Kępki sierści, krople krwi, może nawet resztki ułamanego poroża, odchody, cokolwiek. Nie szukała tylko tego, co symbolizowałoby obecność roślinożercy, w którego stronę starała się iść. W razie, gdyby trafiła znowu na coś co wskazywałoby na wilki, musiałaby nieco zmienić tor wędrówki, by na nie nie wpaść.
autor: Nieskalana Grzechem
13 sty 2019, 18:36
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 580
Odsłony: 73494

Dwukolorowe ślepia przypatrywały się Elianie badawczo, acz nienachalnie. Można by ze spokojem stwierdzić, że to zwyczajna rozmowa. Wyglądała zwyczajnie w każdym aspekcie... Jeżeli tylko nie liczyć jej ogólnego kontekstu. Postawy trójki smoków mówiły jedno. Słowa zaś opowiadały zupełnie inną historię.
– Jak najbardziej szczerze. – Powtórzyła, wręcz smakując owy zlepek słów. – Miałabym do zemsty prawo, bowiem Siódma nie uczyniła wam nic, co działałoby na waszą szkodę. Czy dobrze rozumiem, że skazaliście ją za niepodzielanie waszej wiary? Za niechęć? Mogło to was zbulwersować, ale czy zadawało wam fizyczne cierpienie? Czy może było to zabezpieczenie na przyszłość – nie wierzyliście w wartość jej słów, w jej obietnice, więc podjęliście ryzyko i podjęliście próbę wyeliminowania jej już na tak wczesnym etapie. – Westchnęła cicho, po czym... Po prostu wzruszyła barkami.
To dla mnie bez znaczenia. Przeszłość. Krew krwi... Dusze Rhannaq wciąż silnie otaczają Zdradliwe Urwisko. Ale to też nie ma dla mnie żadnej wartości. Zemsta jest wybitnie prymitywną formą działań jak na moje gusta. Więc nie. Nie zamierzam przelewać krwi ani twojej, ani niczyjej innej należącej do Cienia. Poza tym... To niezgodne z kodeksem. – Na pysku zatańczył cień uśmiechu – niezwykle łagodnego, niemalże uprzejmego. Nie było w nim drwiny.
– Nie zarzucaj mi oszustwa, nie znając prawdy. – Mruknęła z nutą niechęci. Nie zamierzała się kajać, potulnie potakiwać głową i przepraszać. Lojalność wymaga mówienie okrutnej prawdy. Chciała być jego częścią. Chciała wyrżnąć z was słabość i uczynić stado silnym. Zapewnić wam przy okazji ochronę, bo wiedziała, co nadciąga. Dała wam więcej, niż ktokolwiek inny. A to, że nie chcieliście słuchać, ani zrozumieć... Cóż, wasz błąd. Nic mi do tego. Nie ma sensu się mścić. Siódma wróciła do domu, do którego tęskniła. Jaki byłby cel w przelewaniu krwi za jej szczęście? –Zwróciła się ku Khuranowi, patrząc na niego bez emocji. Nie sposób było wychwycić chociażby nuty wściekłości w głosie szamanki. Była obrzydliwie wręcz spokojna. Niczym marmurowy posąg. – Niewiele mogę zaoferować w swojej obecnej sytuacji. Jestem w stanie złożyć przysięgę krwi, ale mam przeczucie, że moja krew – której i tak nie mogłam wybrać – ma dla was zerową wartość.
Bo czy tak nie było? Cień traktował Przeklęte jako swoich wrogów. Tylko dlatego, że byli zbyt ślepi, by widzieć. A gdy ktoś chciał otworzyć im oczy, wbijali mu ostrze w grzbiet. Dziwna wizja lojalności. Zaiste wypaczona. Ironią było to, że nie podejmowali reakcji gdy Ankaa niszczyła ich reputację i jawnie na wszystko pluła, a zdradzili tą, która otworzyła im już kilka drzwi i była gotowa do otwarcia złotej bramy na samym końcu drogi.
autor: Nieskalana Grzechem
13 sty 2019, 8:55
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Uniosła nieznacznie łuk brwiowy. Cóż, nie zdziwiłaby się gdyby samiec i za to chciał zapłaty. Niektóre smoki tak robiły i często potrafiły na tym sporo zyskać. Tembr najwyraźniej chciał się z nią tylko nieco podroczyć, ale gdyby faktycznie chciał opłaty za użyczenie skrawka wiedzy – cóż, samica musiałaby szukać na przyszłym polowaniu jednego kamienia więcej.
– Bogowie wszędzie są tacy sami. Każdy czasem postanowi utrudnić to i owo. – Mruknęła, drapiąc się po żuchwie palcem skrzydła. – Wiem, że problematyczna może być też podzielność uwagi. Głównie w sytuacji, gdy zapach mówi jedno, słuch drugie, a wzrok jeszcze coś innego. Mówiono mi, że ten ostatni najrzadziej zawodzi i najtrudniej jest go zmylić, ale w sumie... Wszystko zależy od sytuacji, jak sądzę.
Szamanka rozejrzała się to w prawo, to w lewo, jakby oceniając czy nie ma nikogo w pobliżu, kto mógłby im przeszkodzić.
– Mam propozycję. Pokażę ci, w jaki sposób śledzę zdobycz, a ty ocenisz gdzie mam braki, nad czym powinnam popracować. Wiem, że z pomocą magii możliwe jest tymczasowe manipulowanie wizerunkiem otoczenia i dodawanie pewnych przeszkód. Skusisz się? – Spytała przekrzywiając pysk i uśmiechając się lekko. No dalej. Zobaczmy, ile warte jest to trzepotanie rzęsami. Podobno zazwyczaj działa.
autor: Nieskalana Grzechem
12 sty 2019, 22:23
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 580
Odsłony: 73494

Uniosła głowę wyżej, by przyjrzeć się Elianie. Wyglądała identycznie, jak iluzja ukazana jej przez matkę. Niewątpliwie to właśnie była uzurpatorka. I cokolwiek by nie mówić, wszelkie negatywne cechy nadawane przez samice z rodu Rhannaq w ich oczach były komplementami. Podtrzymywanie negatywnej reputacji było swego rodzaju... Hobby. Od pokoleń.
Każdy ma w sobie coś, co czyni go nienormalnym, ale w tym tkwił ich urok.
Szamanka skłoniła jednak łeb przed uzdrowicielką. Nie chciała mieć jej za wroga – nie chciała mieć nikogo z Cienia za wroga. Jej zadaniem było mówienie im tego, co niekoniecznie chcieli słyszeć. I przy okazji trzymanie się poza zabawnymi konfliktami, zwłaszcza politycznymi. Przywódcy to pisklęta bawiące się w błocie. Niewarci większej uwagi.
Zważaj na myśli. I słowa.
– Jestem Vidblainn R'Nithh Esth Creasse. Moje serce rozgrzewa się widząc, że krew wciąż jest silna. – Na pysku wężowej samicy pojawił się lekki uśmiech. Ani złowróżbny, ani łagodny. Neutralny, acz niewymuszony. – Masz intrygujący blask w oczach. Tylko uprzedzę – nie traktuj tego jako komplement, Eliano, tylko fakt. Nie wierzę w siłę sztucznych pochlebstw, ani nie zniżałabym się do poziomu wymagającego ich używania.
Szamanka spojrzała na Khurana i skinęła mu łbem, acz mniej znacząco, niż w przypadku jasnołuskiej. Widać było, że to ona bardziej interesowała Vidblainn – głównie dlatego, że odezwała się jako pierwsza, a jej – o ile wierzyć słowom Aenkryntith – mniej błyskotliwy towarzysz wolał zachować ciszę.
– Przejdę do meritum. Chciałabym dołączyć do Skąpanych w Cieniu i służyć. Nie jako szpony do rozlewu krwi, lecz jako szpony przynoszące zwierzynę i szamanka. Nie posądzaj mnie o obłąkanie, jeżeli mogę o to prosić, lecz śmiem twierdzić, że widzę więcej niż inni. I jestem zarówno skłonna, jak i chętna przekazywać dawaną mi wiedzę. Ukazywać ścieżki oświetlane blaskiem sił wyższych. – Zakończyła, patrząc dwukolorowymi ślepiami na młodą przywódczynię. Nie poświęcając uwagi Khuranowi, a przynajmniej dopóki nie przejmie on głosu.
autor: Nieskalana Grzechem
12 sty 2019, 18:48
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Aleja Zakochanych
Odpowiedzi: 580
Odsłony: 73494

Nie wierzyła w magiczną siłę tego miejsca, ale była w stanie docenić jego urok. Wędrowała więc w spokoju, z lekko pochylonym łbem. Śnieg kąsał jej łapy, ogon i skrzydła, ale nie przeszkadzało jej to. Zima była bliska jej sercu.
Oblizała wyschnięte wargi, idąc przed siebie. Zastanawiając się, czy aby na pewno to właściwy czas. Czy mogła w końcu zrzucić fałszywe pióra i maskę i ukazać się w całej swej okazałości? Głosy bogów rozbrzmiewały w jej łbie. Rhannaq, Viliar, Naranlea. Wszyscy, łącznie z Netharem, Ariqą i Fayhterem. Każdy mówił coś innego. Składał inne obietnice, przepowiadał inną przyszłość. Szeptali słodkie lub złowróżbne słowa. Której prawdzie zawierzyć?
Może tak naprawdę wszyscy mówili to samo.
Ryk Vidblainn był nietypowy, o wysokiej, nieco upiornej nucie. Rozniósł się echem po terenach wspólnych, lecz dotrzeć miał do konkretnej istoty. Obecnej Cienistej przywódczyni. Czy wężowej samicy uda się stać częścią społeczności? A może podzieli los Keezheekoni, lub szansa zostanie stracona bezpowrotnie. Cóż... Każdy z tych scenariuszy miał swoje plusy i minusy.
Dla obu stron.
autor: Nieskalana Grzechem
11 sty 2019, 15:56
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Uniosła lekko łuk brwiowy w geście delikatnego rozbawienia, gdy opisał swoje stado. Cóż, tak też można. Angażować się w walki tylko wtedy, gdy rozpocznie je ktoś inny i zawita z nimi pod ich własne drzwi. Na tym też można przecież skorzystać. Wojna to głównie rozlew krwi i mnóstwo cierpienia, ale niektórzy potrafią wykorzystać to w taki sposób, by zarobić. Głównie jednak ci, którzy tylko się przyglądali.
– Rozumiem swoją sytuację, ale wdzięczna jestem za jej przypomnienie. – Odparła z nutą krzywego uśmiechu, po czym pokiwała lekko głową. Układ był dla niej w sam raz. A jeden kamień szlachetny płacony co każdy księżyc wcale nie był wygórowaną ceną. Chociaż dużo tez zależało od szczęścia i bystrości wywerny...
– Skoro ten temat mamy już zamknięty – czy byłbyś skłonny przekazać mi nieco swojej wiedzy na temat śledzenia zwierzyny? Podejrzewam, że możesz znać pewne sztuczki, o których nie miałam jeszcze okazji się dowiedzieć od kogokolwiek innego. – Ot, jak korzystać z okazji, to na całego. Miała przed sobą doświadczonego raczej łowcę, pewnie przewyższającego ją pod większością względów. Może będzie na tyle uprzejmy, by dać coś od siebie i przyczynić się do rozwoju znajomej po fachu. Prawie po fachu, jeżeli już trzymać się bezsensownych konkretów wolnych stad.
autor: Nieskalana Grzechem
11 sty 2019, 15:33
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 487
Odsłony: 68218

Wychwyciła niepewnie zbliżająca się ku niej sylwetkę młodszej samicy. Z początku, w pierwszej chwili myślała, że to matka wróciła na te ziemie; zmylił ją błysk jaskrawego, fioletowo-błękitnego poroża. Szybko jednak majestatyczna korona rogów okazała się być znacznie mniej imponująca, będąca raczej ciągnącym się pasem zdobień, przypominających nieco rafę koralową. Czar prysł, ale na pysku szamanki nie było widać żadnego zawodu. Wręcz przeciwnie.
Wstała, po czym podeszła jeszcze bliżej ciemnołuskiej. W dwukolorowych oczach samotniczki lśniło coś enigmatycznego, acz nie złowróżbnego, gdy wyciągnęła ona skrzydło ku żuchwie Cienistej i przejechała po niej czule opuszkiem długiego palca.
– Fanrelainthith. – Zdawałoby się, że wężowa samica smakuje to imię. Wypowiadała je bowiem po raz pierwszy – do tej pory jedyną styczność miała z owym imieniem gdy wypowiadała je Delirium. Szamanka z dziwnym zamyśleniem patrzyła na fakturę łusek pyska kleryczki, po czym westchnęła cicho, niemal niedostrzegalnie.
– Jestem Vidblainn. – Powiedziała, po czym zwyczajnie objęła młodszą, niższą samiczkę prawym skrzydłem. Jakby chcąc osłonić ją przed ciekawskim wzrokiem chmur i pojawiających się na wieczornym niebie, pierwszych gwiazd.
– Przelano krew naszej matki. Przelali ją ci, którzy nie mieli prawa mieć z nią styczności. To święta krew, Fan. Przelanie jej przez pazury, kły i magie należąca do Cieni było niczym innym, jak profanacją. – Cofnęła się o krok, nadal jednak trzymając skrzydło na grzbiecie młodej, patrząc jej w ślepia z mieszanką łagodności i niepokoju. – Zemsta byłaby jednak bardzo... Prymitywna. Trzeba więc działać tak, by nie zadawać cierpienia. Rzucić przeszłość za siebie, a jednocześnie wynieść ją na szczyt priorytetów i własnych ideologii. – Przerwała na chwilę, wypuściła z płuc zimne powietrze. Wskazała rogatym łbem na wnętrze Cichej Jaskini, wchodząc w jej głębiny. – Wejdź do środka.
autor: Nieskalana Grzechem
10 sty 2019, 12:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Hmm, tylko czy aby na pewno były to pochlebstwa? Samica potraktowała swoje słowa o pozytywach Ognia raczej jako stwierdzenie zasłyszanego faktu. Nie zamierzała sypać komplementami. Nawet jej fałszywość miała w sobie pewne granice. Do niektórych rzeczy nie byłaby w stanie się zmusić, nieważne jak bardzo przygotowywano ją do tej roli.
– Głównie byli to obcy mijani w drodze do wolnych stad, krążący w pobliżu tutejszej bariery. Nie było ich zbyt wielu, może czterech i spotykanych w różnych odstępach czasu. Jednym była samica, dosyć wyrośnięta, fioletowołuska. Mówiła mi, że opuściła wolne stada jako bardzo młoda adeptka, więc nie wiem na ile... Świeże były jej informacje. Druga była dziwną, brązowo-beżową pstrokacizną intensywnie pachnącą Cieniem, która podobno raz na kilka księżyców wybywała poza barierę na jedno lub dwudniowy patrol po okolicy. Trafiłam raz na niewielką grupę równinnych, mającą coś w stylu minimalistycznego obozu, jakieś trzy dni drogi stąd. Nie podchodziłam do nich, bo znam ich rozbujane temperamenty, więc tylko podsłuchiwałam z bezpiecznej odległości. Wspominali coś o stadzie Wody. – Zatrzymała się jednak i spojrzała na samca nieco przepraszająco. – Ach, ciebie interesowały pogłoski konkretnie o tobie. Właśnie ta brązowołuska, o której wspominałam wcześniej, stwierdziła że Ogień jest stadem raczej wyciszonym. Nie wdawała się w szczegóły, bo i co się dziwić, byłam obca. Patrzyła na mnie z dziwną niechęcią, wypytywała też zresztą o pochodzenie. Była wywerną, tak jak ja. I miała ten sam dziwny kolor zębów. Na odchodne mruknęła mi tylko coś o krwi i klątwach, a potem zwyczajnie zniknęła.
Vidblainn zmarszczyła czoło, jakby nadal zdziwiona opowiedziana historią. Szybko jednak się ocknęła i spojrzała na samca. Znów nieco przepraszająco.
– Wybacz mi, mam pewną słabość do przemawiania. Odpowiadając na twoje pytanie – nie do końca wygląda to tak, jak u was. Pojęcie "łowcy" nie oznacza konkretnie spędzania całych dni na polowaniach. To jedynie wskazuje na to, w czym jestem najlepsza, a nie... Rangę, jak to tutaj nazywacie. A stado – tak jak wspominałam, nie chcę podejmować pochopnej decyzji. Wolę rozeznać się nieco bardziej w terenie, wtedy pewnie spróbuję dołączyć do jednego ze stad. Moja prośba o udostępnienie mi małego skrawka terenów wynika po prostu z czystej konieczności zadbania o siebie. Przeżycia. – Zakończyła, czekając na odpowiedź, a może ostateczną decyzję Tembru. Jeżeli jej się uda, to plus dla niej – nie będzie musiała żebrać o pożywienie od innych. Jeżeli nie... Cóż, będzie zmuszona znaleźć jakąś alternatywę. I to w miarę szybko. Priorytetem, rzecz jasna, było spotkanie się z Fanrelainthith, ale na to miała jeszcze kilka dni.
autor: Nieskalana Grzechem
10 sty 2019, 11:14
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Poniekąd spodziewała się tego pytania, bo było też całkiem słuszne. Mogła wybierać spośród czterech stad, a jednak postanowiła zwrócić się do niego. Teraz kluczowe było udzielenie właściwej odpowiedzi. Zaszła już na tyle daleko, by w ogóle przedstawić swoją propozycję w pełnym świetle. Nie chciała więc stracić całego postępu, bo musiałaby zaczynać od nowa. I do tego z kimś innym, a szczerze mówiąc, nie miała na to specjalnej ochoty.
– Szczerze mówiąc? Sugerowałam się pogłoskami zasłyszanymi po drodze. Różne rzeczy słyszy się o przywódcach konkretnych stad i o stadach samych w sobie. Postanowiłam więc zdać się na to może nie do końca pewne źródło informacji i spróbować zwrócić się do przedstawiciela stada, o którym mówiło się raczej pozytywnie, niż negatywnie. Żaden ze mnie wojownik, więc gdybym została zaatakowana z czystej zachcianki, raczej nie udałoby mi się wyjść z tego cało. Nie każdy ceni sobie... Względny pokój. – Pióra ciągnące się przez głowę samicy załopotały na silniejszym podmuchu zimnego wiatru. Mówiła powoli, acz nie ze sztuczną ostrożnością. Droga, jaką obrała w tej rozmowie była dla niej niebezpieczna, czego Tembr prawie na pewno nie był świadomy. Jedno potknięcie i cała fasada łagodności odejdzie w zapomnienie.
– Hmm. Czuję od ciebie woń zwierzyny łownej, więc wnioskuję, że dzielisz ze mną fach. Musisz dysponować sporym wachlarzem umiejętności, skoro twierdzisz, że twoje zapasy są aż tak znaczące. – Stwierdziła neutralnie, muskając końcówką ogona swoją zadnią łapę. Zimny śnieg cały czas kąsał jej ciało, ale samica stała w miejscu jak posąg, ruszając od czasu do czasu jedynie rogatą głową.
autor: Nieskalana Grzechem
09 sty 2019, 18:32
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 938
Odsłony: 148510

Wędrowała bez celu po ziemiach wspólnych, roznosząc za sobą enigmatyczną woń ziół, ale także krwi, bzu i popiołu. Nie sposób było więc stwierdzić, kim mogła być na podstawie samego zapachu. Uzdrowicielką? Łowcą? Czarownicą?
Ból głowy dawał jej się we znaki... Ciężko więc stwierdzić, czy miała zadatki na uzdrowiciela, skoro nie była w stanie poradzić sobie z czymś tak zwyczajnym. Może jednak źródło tego konkretnego było inne. Wyvernie nie uśmiechało się dalsze życie z nasilającą się migreną, zwłaszcza gdy była skazana na samotne brnięcie w białym puchu i sypianie pośród zimnych, nieprzyjaznych ścian upiornych jaskiń.
Zanurzyła palec prawego skrzydła w lodowatej wodzie Zimnego Jeziora, sunąc po przezroczystej tafli, malując na niej eteryczne obrazy. Widziała swoje odbicie, acz starała się na nie nie patrzeć – jakby obawiała się wciągnięcia w podwodną otchłań, skąd prawdopodobnie nie odnalazłaby już drogi powrotu. Tępy ból na tyłach czaszki odezwał się ponownie, skutecznie tez utrudniając sięgnięcie po magię. Z pyska samicy wydobył się więc zniekształcony, upiorny ryk, mający zaintrygować jakiegokolwiek znajdującego się w pobliżu uzdrowiciela. Władcę ziół i leczniczej, magicznej siły.
autor: Nieskalana Grzechem
09 sty 2019, 18:20
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

A więc udało jej się zdobyć jego zainteresowanie – dobrze, czyli pierwsze lody zostały przełamane. Szamanka uśmiechnęła się nieco szerzej, jakby w geście podzięki za to, że nie została od razu odprawiona z kwitkiem. Tak, skrywanie się za maską łagodności pozwalało zaskarbiać sobie chociażby zalążek sympatii, a to było zaskakująco pomocne. A tych oszukanych prędzej czy później pozbawiało czujności. Ogłupiało.
– Chciałabym uzyskać możliwość polowania na terenach waszego stada. Niekoniecznie całych, wystarczy mi jakiś mniejszy, wyznaczony do tego skrawek. Bylebym mogła chociaż liczyć na znalezienie porządnej sarniny. W zamian mogę oddawać wam, Kierowanym przez Płomienie, część ze znalezionych kamieni szlachetnych. – Przekrzywiła nieznacznie głowę, nie spuszczając jednak wzroku z samca. Nie miała bowiem wątpliwości co do tego, jakoby miał nad nią przewagę siły. A ataki z zaskoczenia wcale nie musiały być Cienistą domeną. To było po prostu zakorzenione gdzieś głęboko w smoczych duszach. Krwi. Psychice.
– Możemy ustalić też konkretny przedział czasowy, dla którego dozwolone będzie mi korzystać z waszych zasobów zwierzyny łownej. Proponuję cztery księżyce. Jestem też z powołania łowcą, więc gdyby ktoś z twoich braci i sióstr potrzebował pożywienia, będę skora podzielić się swoim dobytkiem, o ile będę miała go w pewnym nadmiarze.
autor: Nieskalana Grzechem
09 sty 2019, 17:52
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Wypatrzyła sylwetkę, tak idealnie pasującą do opisów. Do miniaturowych iluzji, ukazujących każdy wzór na ciele. Błyski w jasnobłękitnych oczach. Samica patrzyła na niego czujnie, acz nienachalnie. Z pewną łagodnością, trochę przypominającą starą mentorkę, obserwującą z dumą swoich uczniów. Brakowało jej drapieżności i pogardy typowej dla Delirium, acz otaczała ją aura dziwnego mistycyzmu i nieprzeniknionego bólu, tak bardzo typowego dla Keezheekoni. Może faktycznie większość cech dziedziczyło się co drugie pokolenie?
Odwzajemniła powitanie, acz nie słowami, lecz lekkim pochyleniem głowy. Mającym wyrażać szacunek. Grunt to nie zniechęcać nikogo do siebie już na początku. Poprzedniczki szamanki zdecydowanie myślały w inną stronę.
– Cóż, nie każdy jest obdarzony głosem Nythby. – Uśmiechnęła się lekko, nieco niepokojąco, acz nie ciągnęła tego tematu dalej. – Nazwano mnie Vidblainn. Jestem samotną duszą, włóczęgą prowadzoną przez przeznaczenie. Mam pojęcie o istnieniu czterech stad, lecz los nie wzywa mnie jeszcze do żadnego z nich. Nie mniej jednak muszę jakoś przetrwać. Woda jest wszędzie. Nie mogę jednak powiedzieć tego samego o zwierzynie łownej.
Heterochromiczne oczy zalśniły, rozwidlony jęzor smagnął powietrze. Wąż szukający ofiary...
– Zima już tutaj jest, acz nie rozwinęła w pełni skrzydeł. Ciężko będzie znaleźć cokolwiek większego od zająca na tym terenie. Celem mojego wezwania cię była chęć złożenia ci pewnej propozycji, o ile w ogóle będziesz zainteresowany jej wysłuchaniem. – Zatrzymała swoją może nieco nużącą przemowę. Nużącą, zważywszy na nieco powolny i z lekka ochrypły, mrukliwy głos szamanki. Kąciki jej pyska uniosły się nieznacznie w enigmatycznym uśmiechu – ani niespecjalnie uprzejmym, ani złowróżbnym. Łagodnym i niepokojącym zarazem.
autor: Nieskalana Grzechem
09 sty 2019, 17:07
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Łąka głazów
Odpowiedzi: 583
Odsłony: 88974

Wędrowała przez tereny wspólne, poznając je. Sprawdzając każdą mijaną jaskinię. Zapamiętując konkretne, ważniejsze punkty – samotne drzewa, wzgórza. Kaniony i skraje lasów. Trzeba było przyznać, że na tak małej połaci terenu jak ziemie niczyje panowała imponująca różnorodność, a całość nie zdawała się być ze sobą zbyt ściśnięta. Panowała tutaj nietypowa harmonia. Niepokojąca wręcz.
Szamanka wzięła głęboki wdech, mrużąc ślepia, wpatrując się w szare, ciemniejące niebo. Wokół panował chłód, a łapy i skrzydła samicy były kąsane przez miękki, puszysty śnieg. Mimo tego, nie przeszkadzał jej owy stan rzeczy. Wolne Stada nie miały pojęcia, czym jest prawdziwa zima.
Upiorny, bardzo charakterystyczny ryk rozniósł się po okolicy, kierując się konkretniej ku ziemiom Ognia. Wzywając tego, kto im obecnie przewodził. Vidblainn znała jego miano, jako iż matka nie skąpiła wiedzy... Ale z pewnych względów lepiej było nie chwalić się ilością posiadanych informacji.

Wyszukiwanie zaawansowane