Znaleziono 48 wyników

autor: Spękany Kamień
02 paź 2019, 8:26
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 99252

Pojawiła się wkrótce na horyzoncie i kuśtykała lekko na przednią, prawą łapę. Faktycznie był to duży smok. Rosły, ale też szeroki. Wyglądał jak niebo tego dnia, szary, kamienny. Mogła w nim poznać znajomą duszę. Duszę, która nie potrafiła już zachwycać się albo smucić z powodu pogody. Gdy patrzył przed siebie, szukał już tylko widma śmierci. Nie mógł skutecznie polować, co narażało go na śmierć głodową. Tęskno było mu i do jego samicy. Aank dostrzec mogła płat różowej skóry na jego prawym barku. Musiał zostać mocno zniszczony. Wziął głęboki oddech gdy stanął z kamienną miną przed drobną oposką. Skinął jej głową i zaczął jeść. Łykał duże kawały mięsa, a jednak w kompletnej ciszy. Naleciałość przeszłości. – Dzięki ci. – Mruknął swoim basowym tonem. Nie powiedział nic więcej. I nie chciał niczego więcej. Gdy patrzył na nią jak się odwracał w kierunku areny, mogła poczuć, że... prawdopodobnie nigdy się już nie spotkają.

z/t
autor: Spękany Kamień
04 wrz 2019, 22:14
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 207
Odsłony: 13355

Wspaniale w takim wypadku. Wyciągnął łapę raz jeszcze. Czy to myk wzrokiem na Pokrzyk? Nie, wszystkim musiało się wydawać. Dotknął kamienia. Heh... Kamień uwiecznia wiedzę w kamieniu...

OBRONA
Nie będziesz lepszy nic nie robiąc.
Nie przeżyjesz.
Nawet jeśli będziesz się po prostu starać. Żeby przeżyć, trzeba się bronić. Dlatego zginiesz. Ale możesz odłożyć śmierć na później. Są rzeczy, których nie dowiadujesz się podczas zabaw z ojcem. Czy wiesz gdzie boli najbardziej? Gdzie wyrządzasz największą krzywdę? To oczy. Każdy to czuje, dlatego nawet nie próbuj ich atakować, nie zabezpieczając własnych. Zmniejszaj pole trafienia, po to jest postawa, żebyś ją korygował. Później przestaniesz o niej myśleć. Skoro potrzebujesz tego kwarcu, potrzebujesz wiedzieć, że twoja postawa jest zła. Zapomnij o skrzydłach jeśli nie latasz i je złóż, zegnij szyję, osłoń nosem podgardle. Łeb blisko torsu. Teraz przeciwnik ma dalej do oczu. Ruszaj się. Nie ruszając się jesteś martwy.
Rób cokolwiek.
Myśl gdzie wylądować, jeśli skaczesz. Gdzie wstać, jeśli upadasz. Czas jest twoim wrogiem, bo twój przeciwnik może być szybszy. Nie ważne jaki jesteś. Nie wahaj się użyć ogona, łap i zębów. Krępuj stawy przeciwnika, zawieś na nim swój ciężar, popchnij go sobą – bo tylko tak wykorzystasz potencjał swojej wagi i siłę. Zdekoncentruj.
Obrona to nie tylko uniknięcie ran.
Przygotuj się.
Przygotuj przeciwnika.
Dobra obrona wytrąci z równowagi nacierającego. Na chwilę zabierze mu pole widzenia, zdekoncentruje. Lepsza obrona wytraci jego równowagę, przewróci, zabierze mu czas.
Dobra obrona jest wtedy, gdy nadal zachowujesz inicjatywę.
Stawiaj się, ćwicz. Szukaj swoich słabości, bo je masz. Ucz się wykorzystywać słabości przeciwników. Nie tylko by ranić, ale żeby obronić się i odpowiedzieć, zanim on zrozumie co się dzieje.
Obrona to przeżycie.
W końcu umrzesz.
Ale możesz odłożyć to na później.
Nie mógł się skupić już dłużej. Pochylił głowę, by nie zdradzić błysku w oku, a potem odwrócił się. I wyszedł ze Świątyni.

z/t
autor: Spękany Kamień
04 wrz 2019, 18:40
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 207
Odsłony: 13355

Pokrzyk dostrzec mogła, że Spękany zupełnie nie patrzy w jej stronę. Po prostu nie i już. Skupił się na Khagarze, a potem na Darze, patrząc jak wymijają się w ciasnym korytarzu. I sam dostał się do kwarcu dopiero gdy oboje stamtąd wyszli. Minął masywnego Przywódcę i stanął przed Kaltarelem, który wbrew wszelkim instynktom zachowawczym zwykłych istot – nie robił na nim wrażenia. Dotknął łapą kamień i zaczął... myśleć. A nie było to proste.

Wytrzymałość:
Jesteś sobą. Nie musisz być. Możesz być skałą. Ale nie uda ci się. Możesz tylko stać się lepszy. I przetrwać. Więc przetrwaj. Nie przemyślałem jak. Po prostu wstań o świcie, a potem biegnij. Nie za szybko, bo się zmęczysz. Biegnij żeby biec. Po prostu biegnij. Tocz się, leć, płyń. Pokonaj loty. A potem zjedz i idź spać.
Zawsze w tej kolejności.
A potem wstań o świcie. Wszystko będzie cię boleć. Jeśli tak będzie, to znaczy, że dobrze biegłeś, latałeś i pływałeś. Teraz zrób to jeszcze raz, dopóki starczy ci sił. Zjedz i idź spać.
I zrób to jeszcze raz.
Powinno boleć mniej.
To znaczy, że możesz biegać znowu dalej, bez potykania się o własne szpony, bez piany na pysku.
Po prostu biegnij, pływaj i lataj.
A jak głowa zacznie wirować to połóż ją na ziemi, a ogon oprzyj na skale. Wtedy też się napij. A potem biegnij dalej.
A jak z bólu nie wytrzymasz, to rozciągnij się, wykorzystaj ziemię, skały i drzewa, żeby pociągnąć za mięśnie, które bolą. Poproś kompana, żeby cię podeptał, jak sam się nie możesz rozluźnić.
I biegnij dalej.
To sprawi, że będziesz w stanie nie paść ze zmęczenia podczas walki. I pogoni. I ucieczki. Może nawet pomoże ci gdy poczujesz ból.
Nie licz na to.
Ból zawsze będzie. Zawsze gdy się zmęczysz. I zawsze gdy ktoś cię rozszarpie. Mimo że biegniesz, płyniesz, toczysz się, skaczesz i latasz. Dlatego walcz. Próbuj. Kosztuj ból. Połóż na łapie ciężki kamień. Trzymaj go, pozwalając mu wciskać cię w ziemię. Niech boli cię skóra i kości. Ćwicz cierpliwość. Bo tylko to ci zostanie, gdy twoja łapa zniknie w czerwonej zalewie.
Poruszaj się minimalistycznie. A jak nauczysz się nie wykorzystywać całej swojej siły, może nawet przez chwilę pokonasz mroczki i zawroty.
I nie odchodził. Patrzył tylko obojętnie na boga, czekając, aż wyciągnie kolejny kamień. Nawet on wiedział, że ma co przekazać. Nie... wręcz przeciwnie. Był bardzo świadomy samego siebie.
autor: Spękany Kamień
26 sie 2019, 0:30
Forum: Nisza Zadumy
Temat: Pusty Piedestał
Odpowiedzi: 207
Odsłony: 13355

Niedługo po Lichu przybył i Spękany Kamień. Dopełniali się. On był... nieśmiertelny. A Przywódca Plagi... niepokonany. Podszedł do niego, mierząc się przez chwilę pustym wzrokiem kamiennych ślepi. Pomyślał sobie, Spękany Kamień, że gdyby ten smok pojawił się na polu bitwy, stałby się demonem. Diabłem. Cieniem. Zniszczeniem. A potem spojrzał na Kaltarela. Zabawne, żeby rywal miał priorytet większy od boga. Mimo to on wiedział... zapewne oboje wiedzieli, że ich bitwa zakończy się śmiercią. Brutalną, ciężką, krwawą, białą, czerwoną, mieszaniną papki, kości u łusek.
Pokrzyk wezwała, więc jestem. Co mogę, to dam. – Powiedział swoim niewprawionym do mówienia, ochrypłym i tubalnym głosem, ignorując wszystkich innych, co się tutaj znaleźli.
autor: Spękany Kamień
25 sie 2019, 21:39
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 660
Odsłony: 88475

Szukał nauczycieli dla swojego ucznia. Przez to, że poznał tutejsze zwyczaje, wiedział już że młodzi muszą uczyć się magii. Nie potrafił też polować. On po prostu zarzynał wszystkie drapieżniki, które stawały mu na drodze. Mógł go uczyć walki. Ale nie przetrwania w tym świecie. Nie relacji. Nie mógł zrobić dla niego nic więcej jak odnaleźć dla niego kogoś kompetentnego.
I gdy tak szedł, spotkał smoczycę z Ognia. Miała wyrzeźbione mięśnie mimo przedziwnej figury. Podszedł do niej. Powiedział "mam ucznia, ale nie umiem polować, nauczysz go?" i... zgodziła się. Może potrzebowała kogoś do praktyki, może była znudzona. Dzisiaj szedł przez Bliźniacze Skały, aż zobaczył... ją.
Podszedł do niej, krocząc ciężko i głośno, by samym ciężarem swojego cielska dać jej znać o swojej obecności. Zatrzymał się ogon od niej.
Hej. – Powiedział, nie zapamiętawszy jej imienia. – Nie umiem czarować. Mój uczeń musi poznać tą siłę. Nauczysz go? – Zapytał... pokornie uniżając głowę. Pierwszy raz w swoim życiu... I... I wszystko się rozwiązało tego dnia. Odszedł, obiecawszy, że odprawi tu swego ucznia. Wparował więc do jego groty i... wysłał go tutaj.

z/t
autor: Spękany Kamień
25 sie 2019, 17:41
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 834
Odsłony: 104069

To spróbuj jeszcze raz. Patrz. – Zawołał z góry, po czym wyprzedził Płomiennego, opadł pod niego i pokazał sztuczkę. Na raz złożył lewe skrzydło, a prawym bardzo mocno uderzył w powietrze. Gwałtownie stracił kilka szponów wysokości, w mgnieniu oka obracając się brzuchem do góry i zaraz na dół. Rozwinął skrzydło gwałtownie i zabił nim lekko, by wyrównać lot. Spojrzał za siebie jak radzi sobie Beri z powtórzeniem ćwiczenia. Przyda mu się w przyszłości.
W górę. Zgarniaj w dół. I ląduj. – Rzucił charczącym głosem, samemu zaczynając zgarniać powietrze tylko ku dołowi. Wzniósł się wysoko ponad Kanion, a potem pochylił się delikatnie, wykonując bardzo długi, bardzo szeroki łuk. Z każdym ogonem opadania przesuwał skrzydła tak, że stawały coraz bardziej pionem do ziemi, aż zaczął gwałtownie tracić tempo. Był już nisko, uderzył więc skrzydłami parę razy, wyciągając tylne łapy w stronę ziemi. Dotknęły ją szybko, ugięły się ciężko, zaraz potem przednie łapy osadziły się na trawie. I złożył skrzydła. A Płomienny? Pierwsze lądowania zwykle są twarde. Spojrzał na niego czujnie.
autor: Spękany Kamień
25 sie 2019, 17:10
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5006
Odsłony: 270765

https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 565#297565
+ 4/4 mięsa od Spękanego Kamienia
Gdy zamieszkiwała jeszcze Mchowe Skały, pewnego dnia, wróciwszy po ciężkim dniu do domu, dostrzegła w wejściu swej groty prześliczne futro. Czyste, równo ucięte. Skóra hipogryfa wraz z czaszką utrzymującą kształt głowy patrzyła na smoczycę bez wyrazu, zapraszając do pogładzenia brązowo-srebrnego cielska... A pod nim kryło się oczyszczone ze ścięgien i kości mięso.

Aktualizacja.
autor: Spękany Kamień
25 sie 2019, 17:07
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 361721

-4/4 mięsa dla Opalizującej Łuski
autor: Spękany Kamień
19 sie 2019, 20:00
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 834
Odsłony: 104069

Beriemu w końcu udało się polecieć. Dobrze. On szybował ponad nim, rzucając na niego ogromny cień. W końcu jednak zanurkował, żeby znaleźć się pod swoim uczniem. Czujesz już wiatr pod skrzydłami. Dobrze. Uznał. Teraz go poznaj.
Zawróć. Jak na lądzie. Odchyl się, bij mocniej zewnętrznym. Ogon luźno. – Rzucał głośno w stronę Beriego. Niech próbuje ile wlezie. Póki co, musiał poznać też swoje ciało w powietrzu.
autor: Spękany Kamień
17 sie 2019, 20:56
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 23864

Nie miał pojęcia gdzie położył swoje kamienie. Nie zwrócił na to uwagi, bo jego rubiny zostały zasypane przez kamienie Honi i Strażnika. Dlatego też po prostu wziął SARNINĘ i wyszedł. Szedł prosto do Obozu. Nie wiedział czy inni się wywiążą z umowy, ale on nie miał zamiaru brać nieswojego mięsa.

z/t
autor: Spękany Kamień
17 sie 2019, 9:38
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie VII
Odpowiedzi: 105
Odsłony: 8973

//Jestem multikontem, więc uciekam z eventu D: Bogowie przeżyjcie

Nie rozumiał co tu się stało. Po prostu. Nie rozumiał. Smok skamieniał na jego oczach. Umarł. Dość widział śmierci. Wszyscy zaczęli biec w stronę bóstwa albo świątyni (był tam niedawno to wiedział, że to chyba to). A on... On pamiętał o swoim Płomiennym Kolcu i innych młodych smokach. Podszedł do Khagara.
Wezmę twoje pisklę do Obozu. Będę mieć oko na młodych, którzy tam są. – Powiedział do niego, żeby odejść z Ilunem – choćby miał tępymi zębami trzymać go za kark i prowadzić siłą do domu, albo bez niego, jeżeli jego ojciec uzna, że powinien zostać przy swojej zmarłej matce.

z/t
autor: Spękany Kamień
17 sie 2019, 9:22
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 834
Odsłony: 104069

//Jeżeli nadal tu piszecie, to mam nadzieję, że wpadam tu tylko na chwilę.

Beri nie był już Berim. Był Płomiennym Kolcem. I jego motywacja żarzyła się w jego sercu. Dlatego, gdy tylko ognistołuski samiec dołączył do niego na skraju Dzikiej Puszczy, starzec skierował swe kroki w głąb terenów wspólnych. Aż trafili na Kanion Szeptów. Stanął na skraju i spojrzał w dół. Co najmniej kilkanaście ogonów przepaści. Na szczęście też przynajmniej kilka ogonów szerokości. Było gdzie spadać.
Polecę za tobą. – Powiedział w końcu wibrującym głosem.
Jak wcześniej – rozgrzej skrzydła. Potem skacz. Dzięki tej dziurze powietrze jest tutaj takie jak ogony nad nami. To znaczy, że jak rozwiniesz skrzydła, to wejdzie pod błony i utrzyma cię niemal bez twojego wysiłku. Słabi powinni startować z klifów i wzniesień. To wymaga dużo mniej siły by wznieść się dość wysoko. Jak będziesz w powietrzu, machaj skrzydłami równomiernie, na pełną szerokość i w dół. Powietrze zadziała jak woda, którą poznasz później. Warto mieć w niej wykształcone skrzydła. – Dawno tyle nie mówił, ale nie miał zamiaru patrzeć jak Płomienny pikuje w dół. A może powinien go tego nauczyć, żeby w przyszłości nie zrobił sobie krzywdy? Rozwinął skrzydła, gotów skoczyć, gdy tylko Beri wykona ruch.
autor: Spękany Kamień
15 sie 2019, 19:43
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119100

Czekaj, co...? Na kwiatki? Nie rozumiał tej samicy. Ale... dobrze. Niech będzie na kwiatki. Podniósł się, gdy jeszcze plotła. Tym razem on odszedł. Zniknął na jakiś czas i wrócił. A wtedy otrzymał propozycję. Nie chciał jej. Gdyby ją nosił, przypominałby sobie tylko od czego uciekł. Krew w nim zawrzała. Poruszyła torbą. Jego kamienne oczy spoczęły na plecionce. Wysunął swój masywny, olbrzymi pysk pokryty szramami i otworzył paszczę.
Złapał torbę.
Delikatnie.
Nie uszczerbił jej. Podszedł do wody. Gdy mijał Zgliszcza, miał przy sobie jakąś inną nutę zapachową. Woń nienależącą ani do krwi, ani do skał. Zanurzył nos w wodzie wraz z torbą. Przez chwilę się nie ruszał. Potem się wynurzył. Gdy wydychał powietrze, resztki wody osiadłej na nozdrzach uciekła z powrotem do wody. Przysiadł na zadzie. W wodzie. Nie dbał o wilgoć. Wziął wtedy torbę oburącz do łap i schylił łeb, żeby sięgnąć do lewego skrzydła. Coś spod niego wypadło. Wpadło do wody. Puścił łapą torbę dla wygody, podparł o muliste dno i wyciągnął z wody to, co tam wpadło. Po chwili w torbie znalazły się trzy kwiaty podobne do mieczyków.
Wrócił do szkarłatnołuskiej z torbą w pysku. Dzięki najostrożniejszemu z chwytów, mogła dostrzec kamień i uszczerbki w zębach Skały. Mogła dostrzec też, że kwiaty były wilgotne i lśniące od rosy, ale dzięki temu, że dopiero co je zerwał i prawdopodobnie niósł w zawiłościach błony zamiast przyciskać je ramieniem do skóry, nie pogniotły się nadto.
Nie chcę. – Wycedził wibrująco, wyciągając szyję w stronę leżącej samicy. Czekał, aż odbierze torbę z jego pyska. Gdy to zrobiła, spojrzał na nią ostatni raz. Dość przeżyć. Dość myśli. Dość wspomnień. Musiał zapolować.
Minął ją.
Odszedł bez słowa.

z/t
autor: Spękany Kamień
15 sie 2019, 19:14
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 533
Odsłony: 74823

Patrzył na nią, jego wzrok się nieco ściemnił. Jej głos złamał się. Został złamany. Jej myśli rozgniotły się na miazgę. Ból rozszedł po skroni. Rozumiał ten ból, chociaż go u siebie nigdy nie odnotował. – Gdybym miał komu oddać mój oddech, chyba bym to zrobił gdy tak mówisz. – Powiedział powoli. Niezrównanie spokojnie, bo umysł jego skamieniał i również obrósł w trawę.
Jeżeli ktoś otrzyma mój oddech, chcę żeby zobaczył moje kruki. To będzie znaczyć, że mój oddech przetrwa i mój wysiłek nie pójdzie na marne. Gdybym miał patrzeć na kruki mojego syna, wiedziałbym, że spłodziłem go na darmo i nigdy nie spotka go już nic dobrego. – Wiele kryło się pod tymi słowami. Nawet jeżeli sam umrze, jego krew będzie żyć, cieszyć się nowymi dniami, nawet jeśli on odejdzie. Dla niego... stało się to proste.
Chciałbym, żeby mój oddech pomógł komuś za sto księżycy. I żeby podsycał go wiatr. – Stwierdził, podnosząc wzrok ku gwiazdom. Nie było jednak samicy, która chciałaby mieć jego potomstwo. Nie znał samicy, której by je powierzył. Był stary.
Jesteś płomieniem twojej matki. Nie ma znaczenia kiedy umrze dopóki żyjesz. Gdybym miał mały oddech wokół siebie, żyłbym tylko po to, żeby go wzmacniać i po to, żeby stworzyć nowy płomień, gdyby jednak zgasł. Pierwszy ogień jest jednak zawsze najsilniejszy i pochodzi z najgłębszych trzewi. Buntujesz się przeciwko zmianom. Ale jeżeli twoja matka myśli tak jak ja, jedyne czego będzie chciała, to twojego przetrwania. Może jej ogień zdąży wzmocnić twój. Może nie obudzi się i nic się nie zmieni. Ale jeżeli się obudzi, to według mnie, powinna oddać ci resztę swojego płomienia. – Stwierdził ostatecznie i odetchnął głęboko. Nigdy nie mówił aż tyle.
autor: Spękany Kamień
13 sie 2019, 19:12
Forum: Świątynia
Temat: Miejsce wymian
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 23864

Sam tu przyszedł, bo dowiedział się, że mógł. Był tu już chyba raz i usłyszał pustkę. Ale podobno duszkowie tu działali, zsyłając jedzenie. A to dobra rzecz. Poza tym czuł, że dla Stada raczej niewiele robi, a to nie wymagało od niego więcej niż spaceru. Dlatego trzymał mocno dwa rubiny pod pachą skrzydła i szedł. Aż dotarł.
Zgodnie z instrukcją kamień się błyszczał, chociaż w jaskini niewiele było źródeł światła. Usiadł, pozwolił kamieniom spaść na posadzkę. Podniósł je niezgrabną łapą o grubych paluchach i spękanych pazurach, by delikatnie – jak mógł, ułożyć je na środku kamienia-stołu. Czekał na błysk światła. Mówili, że miał być.

//2x rubin za mięsko
autor: Spękany Kamień
12 sie 2019, 22:35
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119100

Nie sądził, że tutaj zostanie. A jednak, został. Jego wspomnienia milknęły. Przechylił głowę, by widzieć swym szarym okiem tę szkarłatną postać lepiej. Nagle odeszła. Sam myślał, czy by nie odejść, ale jej obecność sprawiła, że jego myśli poruszyły się, popłynęły, jakby smagniety został muł.
Dlatego został tutaj. Nie myślał wiele, patrzył się w miejsce, z którego odeszła. Muł jego myśli płynął więc swobodnie, idąc przez szlak krwi, przez rzekę błota i spokoju, smugę wiatru szemrzącą wśród traw.
Aż wróciła.
Zaczęła coś pleść.
Co to? – Zapytał w końcu, wibracje jego głosu rozległy się po ziemi.
To zaczęło mieć kształt. Usłyszała z jego pyska przeciągłe mruczenie. Nie. Warkot. Bestia wydała z siebie warkot. Odwrócił ciężki łeb w stronę Ziemi. Najwyraźniej miał zamiar już iść.
autor: Spękany Kamień
12 sie 2019, 17:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119100

Skała obrócił głowę, gdy zobaczył ruch kątem oka. Czerwień, żywo odbijająca się od czerni i szarości, kontrastująca z błękitem wody, która nie poznała rzeki krwi. A jednak zapach ten wciąż kręcił mu się w nosie, choć nie powinien mieć nic wspólnego z goryczą popiołu. Usłyszał w głosie impuls. To chyba nie pierwszy raz. Ale nie przypadło mu to do gustu. Było to szybkie i działało na odległości, czuł jednak pewien niedosyt, albo... niesmak, gdy widział jadowicie czerwone stworzenie przed sobą.
Stworzenie pełne ostrych kłów, które zaprezentowało. Wstał z miejsca, zwrócił się w stronę stworzenia i popiół podniósł się, prezentując ciężar olbrzyma. Jego łapy mocno zapadały się w tym pyle, skrywając postrzępione pazury. Wyżłobienie po jego ogonie również było duże. Czarodziejka mogła dostrzec coś jeszcze. Postawę jego głowy i łap. O ile walczyła z wojownikami – chronił swoją krtań przez osadzenie nosa w kierunku ziemi, a prostych rogów w stronę Złotej Twarzy. Poza tym miał mocno umięśnioną, a przez to szeroką klatkę piersiową – zapewne był dobrym nurkiem (pomijając umięśnienie zadziszcza), ale przede wszystkim mógł magazynować duże ilości powietrza. I zapewne łatwopalnego gazu. Wielkie płyty, noszące ślady dziesiątek... setek walk, unosiły się powoli i spokojnie. Najwyraźniej był przyzwyczajony do wysiłku.
I nie dawał ani znaku agresji.
Spękany Kamień. Ziemia. – Odpowiedział tubalnym półgłosem, wibrującym w powietrzu, przeszywającym coś tak delikatnego jak pył u ich stóp. Wydawało się, że mógł mówić dużo głośniej – głos jego dosadnie prezentował potencjalną moc i donośność. On jednak mruczał słowa w najniższym znanym językom tonie. Wielkie struny głosowe wibrowały wolno, wydając z siebie leniwie, a zarazem potężnie niski dźwięk. Jego rozmiary mogły przytłaczać i... były wprost proporcjonalne do barwy jego chrapliwego głosu.
Nieniosącego emocji, ale pewien nieznośny spokój, trwający zapewne od księżycy – dziesiątek, wielu dziesiątek.
autor: Spękany Kamień
12 sie 2019, 15:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wypalona plaża
Odpowiedzi: 756
Odsłony: 119100

Nieczęsto już wybywał z terenów Ziemi. Ostatnio nazwał je z trudem "naszym domem", by wyperswadować intruzowi gdzie jego miejsce. Myślał o tym teraz. Kroczył przez równiny, spacerował, myślał, uciekając od zgiełku zmieniającego się Obozu. Mniej też ostatnio walczył. Wychodziło mu to na zdrowie, a Dar Tdary nie miał powodu na sfrustrowanie się, skoro nie przychodził już do niego tak często jako kompletna paćka. Westchnął siężnie, a z jego chrap uniosła się szarość.
Zatrzymał się na plaży. Powinien był już wrócić. A jednak usadził swój szary zad na popiele. Jego serce, od księżycy równie spokojne, zabiło szybciej. Slońce grzało, niebo było jasne, a ptaki śpiewały. A jednak on poczuł zapach palonej ziemi i palonych ciał. Jego ogniem, cudzym ogniem – bez różnicy. Robił to, co musiał.
I dawno obiecał sobie, że nie wróci już do tego. W dniu, w którym opuścił ludzi, opuścił smoki, które tam zostały, przypieczętował swój wybór.
Jego małe, szare oczy skierowały się w taflę wody. Niezmącona zupełnie jak jego skalna mimika. Na jego pysku mniej było już blizn – Dar musiał posklejać mu całą szczękę i zregenerować skórę niemal od podstaw. Musiał wyleczyć jego rozszarpane gardło. A jednak ślady przeszłości wciąż się wybijały. Wiele płyt jego pancerza było pękniętych, liczne ukazywały różowo-szarą skórę starych jak świat blizn.
Jego szpony były już popękane i rozdwajały się, tworząc mieszankę ostrych krawędzi i szarpiących zadziorów o minimalnych rozmiarach. Skrzydła osłoniły jego boki strzępkami błony i masą szaro-różowego kolagenu, rosnącego warstwami jedna na drugiej. Wciąż był jednak groźny. Jego ciało, choć siedziało na plaży, było proste, jego łapy nie całkiem wyprostowane, a on sam – nie był zupełnie rozluźniony. Jakby czekał.
Jakby zawsze czekał.
Otoczony zapachem skał i krwi, który przypomniał mu widok tej spalonej plaży.
autor: Spękany Kamień
27 lip 2019, 21:35
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie VII
Odpowiedzi: 105
Odsłony: 8973

OST

Mój Obrońco echem odbiło się jego głowie. Ironia wskazana dla silnej, górskiej smoczycy nie umknęła jego uwadze. To były dobre słowa. Malowały ją silną smugą. Jej biel dominowała barwy, które mogłyby przykryć ją w tym świecie. Dobrze. Usiadł niedaleko jej boku. I miał zamiar tak trwać dopóki nie zbliży się zagrożenie.
I zbliżyło się.
Nie zareagowałby.
Ale kolce Pokrzyku zaklekotały.
Jego pierś się nadęła.
Szybko.
Szarość zakotłowała się w jego pysku.
Honi podeszła zbyt blisko. Dość, by samica, którą wybrał w dniu przebudzenia, poczuła dyskomfort. I chociaż obca też była samicą, i chociaż jej pysk był ciepły, tchnął. Szary ogień buchnął z jego pyska i uformowany w kulę uderzył w ziemię pomiędzy samicami, gdy Pokrzyk nie zdążyła jeszcze ziścić drugiej części swojej odpowiedzi. Szary ogień gruchnął o ziemię. Spokojny wzrok samca pozostawał kamienny, jakoby posąg strażnika. Jego woń stała się jednak cięższa.
Zbyt blisko. – Powiedział swoim tubalnym, wibrującym głosem. niezwykle spokojnym, ale mającym moc całej ziemi, na której stał. Którą wprawiał w drżenie ilekroć biegł. Na którą wielokrotnie upadał, i która za każdym razem go przyjmowała. Nikt nie będzie straszył i narażał samicy, która dała mu ten dzień.
autor: Spękany Kamień
26 lip 2019, 14:40
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Skała
Odpowiedzi: 533
Odsłony: 74823

Piękno... nie zrozumiał tego stwierdzenia, ale też jego myśli się na nim nie zatrzymały. Czy było to piękne? Nie... Nie rozumiał. Za to zamyślił się, gdy młoda łowczyni zapytała o następne rzeczy. W pierwszej chwili zastanawiał się, czy nie chce mu zaproponować potomka. Jednak w każdej kolejnej markotniała i zapadła się w sobie, jakby jej duszę ogarniał całun mroku. Zrozumiał, że... teraz ona przekazała mu istotną historię. I pierwszy raz w życiu nie nad doborem słów się zastanawiał, nie nad budową zdania, ale nad tym co powinno zostać powiedziane.
Zostawiona przez rodzica.
Czy czuł się tak samo?
Raczej nie.
Zrozumiał, że to co dzieje się z ogniem to forma magii. Płomyk buchnął, opadł. Zniknął. Ale to nie była jej historia. Była to odrębna myśl. Ogniści muszą mieć płomieniste umysły. – Każdy smok może podpalić las. Nawet gdy woda go topi. – Powiedział luźno. Zły smok pozostanie złym. – Niektóre zorientują się, że ogień liże im ogony. – Powiedział spokojnie, nie wiedząc jeszcze, że spotka to, które "pali lasy".
Mój ojciec został zabity broniąc mojej matki, a ją dobili ludzie gdy żyłem już z równinnymi. Niektórzy moi pobratymcy oszaleli w czasie bitew. Stali się zwierzętami. Inni stali się okrutni, pozostali przerażeni. Uważam, że większość z nich taka właśnie by była i bez tego. Nie podpalasz lasów. – Ostatnie zdanie wypowiedział jakby bez kontekstu, lecz przez myśl jego przeszło to, że bała się taką stać. Teraz, albo może myślała o tym dawno temu.
Nie miało to znaczenia.
Rodzice są dobrą rzeczą. Masz dokąd wracać i kogo kochać. Ale sama sobie pokazałaś, że to nie jest najważniejsze, bo sama stawiasz łapy i sama decydujesz dokąd idziesz spać. Dlatego każdy smok może podpalić las. Ty też możesz, ale wiesz, że to nierozsądne. – To jak i niszczenie otoczenia, zadawania bólu, wiedział, że pod hasłem, które rzuciła kryło się naprawdę wiele i... to wystarczyło za odpowiedź.
Nie wiem, czy byłbym dobrym ojcem, młoda łowczyni. Nie znam też samicy, której powierzyłbym jaja poczęte dzięki mnie. I gdyby miało zostać płomieniem palącym lasy lub gasnącym na wietrze, goniłbym je, bo jestem odporny na smoczy oddech i sam potrafię ziać. – Zerknął na ognisko. – Ale biegam powoli. – Zakończył, wymawiając osatnie ze statycznych słów nieco ciszej. – Jestem tutaj, bo tutaj chcę umrzeć. Zasypiam na wiele księżycy, budzę się coraz cięższy i blizny utrudniają mi ruch. Ja się kończę. Może i chciałbym by moja zdolność oddechu przeżyła w kimś innym, ale nie jest to rzecz, o której chcę by nawiedzała moje myśli. – Zamilkł na długo. Bardzo długo. – Ale gdybym dał komuś mój oddech, to pełzłbym za nim, dopóki nie zjadłyby mnie kruki.

Wyszukiwanie zaawansowane