Znaleziono 10 wyników

autor: Mgławica Nicości
07 sie 2019, 23:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 767
Odsłony: 107514

Wyprostowała się gwałtownie, kiedy spostrzegła jeden z tworów, który niósł za sobą wiadomość. Wiadomość od smoka, którego już znała i kojarzyła, acz nie aż tak bardzo. Trwała w bezruchu, pozwalając magicznemu gołębiowi zniknąć, kiedy w ciszy zastanawiała się nad propozycją. Chociaż – czy jej odpowiedź nie wydawała się być wręcz oczywista? Widziała, jak Śpiew Szkarłatu walczył i musiała przyznać, że mogła nieco wynieść z jego nauk. Toteż ruszyła, gdy w końcu zdecydowała, jednak nie zjawiła się na miejscu tak szybko, jak być może powinna. Brak skrzydeł skutecznie ją spowalniał, aczkolwiek nie zamierzała na to narzekać; nie przepadała za wysokością, więc krew bezskrzydłych smoków była swego rodzaju wybawieniem.
Nie spóźniłam się, mam nadzieję? — Do dwójki samców dopadł jej łagodny, mrukliwy głos, kiedy pojawiła się na miejscu. Podeszła do nich spokojnym krokiem, starając się przy tym nieco schować zmęczenie podróżą. Bolały ją łapy, ale nie miała zamiaru przez taką drobnostkę rezygnować; miast tego usadowiła się na wolnym miejscu, w pewnej odległości od dwójki smoków, chcąc w ten sposób nieco odpocząć. I czekała, lustrując ich uważnym spojrzeniem. Tylko ich dwójka?

/ja ma i mo, przepraszam, że tak długo to trwało @@'
autor: Mgławica Nicości
11 lip 2019, 19:38
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104322

Entuzjazm Sztormu Stulecia był wręcz porażający; ogromny i wychodzący ponad wszelką skalę, co zwyczajnie bezskrzydłą dziwiło. Nie spodziewała się, iż ktokolwiek mógłby tak ekscytować się nauczaniem innych. Jednak co smok, to zwyczaje i zachowanie. Najwyraźniej taka była właśnie natura wojowniczki. Zaskakujące, ale i w pewnym stopniu – intrygujące.
Zwinność, czyli precyzja, refleks. Pazury szarpały, cięły, sam smok poruszał się bardziej płynnie, oszczędzając energię. Siła miażdżyła, kuła, paliła lub mroziła. Kiwnęła powoli głową, zapamiętując te słowa; choć sama magia i twory aż tak tego nie rozróżniały, mogły być jednocześnie szybkie, precyzyjne, by ostatecznie zmiażdżyć, spalić przeciwnika. Wciąż jednak mogło jej się to przydać. W różnorodności tworów, tworzeniu ich, nadawaniu im innych kształtów i właściwości. Może mogła to wykorzystać przy tworzeniu podobizn innych istot?
Kiwnęła głową na pytanie o punkty witalne. Wiedziała gdzie celować i trafiać, by zranić jak najdotkliwiej, zabić. Mimo wszystko nie przerwała wojowniczce, gdy ta zaczęła je wszystkie wymieniać. Kiwnęła powoli głową, znowu, po czym odetchnęła, gdy usłyszała proste polecenie – atakuj. Przyjęła pozycję taką, o jakiej mówiła jej Wodna – rozluźniła się, ustawiła lekko na łapach, o kończynach w pewnej, acz wciąż wygodnej i komfortowej pozycji od siebie. Ugięła lekko łapy, po czym ruszyła; chciała jak najszybciej zmniejszyć dystans pomiędzy nimi, by w pewnym momencie wyskoczyć. Wyciągnęła lekko prawą łapę, napięła mięsień, kiedy miała zaatakować – celowała w lewe ramię smoczycy; tak, jakby chciała rozciąć jej skórę, zostawić na nich długie, acz płytkie ślady. Przejechać po całej długości szponami. Nie używała do ataku siły, bowiem wiedziała, że jej ciało nie było na tyle silne, by wyprowadzić w ten sposób dobry atak. Postawiła na zwinność i to jej się trzymała.
autor: Mgławica Nicości
08 lip 2019, 20:35
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 363754

Do odjęcia 1/4 mięsa z mojej karty, bo mi licha zjadły na polowaniu xD


♣ Aktualizacja
autor: Mgławica Nicości
06 lip 2019, 23:10
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104322

Przyglądała się uważnie samicy, kiedy ta zaczęła mówić. Podstawa – pozycja. I tu już zaczynały się znaczące różnice pomiędzy walką maddarą, a walką fizyczną – do magii nie potrzebowała specjalnej pozycji, tu skupiała się jedynie na własnym umyśle, wnętrzu. Mogła stać, siedzieć, nieistotne. Odetchnęła, przymrużyła delikatnie ślepia. Była pilnym uczniem. Ceniła sobie każdą wiedzę, nawet jeśli nie miała w sobie smykałki do walki wręcz. Ani nawet odrobiny sympatii do takiej formy walki, choć szanowała wszystkich wojowników.
Gdy Sztorm Stulecia wspomniała o rozluźnieniu, jak na komendę rozluźniła się, gotowa powtarzać wszystkie ruchy, jakie ta mogła jej zaprezentować. Skupiała się uważnie na słowach smoczycy, starając się zapamiętać każdy jeden szczegół. Mięśnie napinać dopiero, gdy atakuje. Kiwnęła łbem, zacisnęła pięść, uniosła ją i powtórzyła ruch po Wodnej. Wyrzuciła przed siebie pięść, a zaraz powtórzyła ruch, jednak wcześniej napinając mięśnie już wcześniej, jakby sprawdzając słowa nauczycielki. Zdecydowanie, rozluźniona postawa przed atakiem działała tutaj na plus. Kiwnęła znowu głową. Zrozumiała.
Dostrzegła jej skrzywienie i puszczenie oczka, zaś sama jedynie mrugnęła w jej kierunku. Zaraz przeszły do ustawienia ciała. Łapy wygodnej odległości od siebie. Rozluźniła na nowo mięśnie, ustawiła łapy w lekkim rozkroku, nie za mocnym, by się nie rozjechać, a w wygodnym, choć nietypowym jak dla smoczycy, która całe życie chodziła raczej sztywno, prosto. Odetchnęła lekko, słuchając dalej nauczycielki i przyglądając się jej ruchom, by wszystkie zaraz samej powtórzyć. Ugięła lekko kolana, a kiedy Sztorm poruszyła się w lewo, i ona zrobiła to samo, a jej ogon poruszył się na prawą stronę, a zaraz po tym szybki ruch w przód, z wyprostowanym ogonem. Łeb nisko, nie stać wyprostowaną, jak to miała w zwyczaju. Kiwnęła głową i tak też zrobiła, a w umyśle zabrzęczały słowa samicy: ty jesteś niebezpieczeństwem.
Kiedy wojowniczka wystrzeliła od dołu i kłapnęła powietrze, mrugnęła zaskoczona, zaś w momencie, jak smoczyca zachichotała, sama nawet lekko pozwoliła sobie unieść kąciki warg ku górze. Zaraz jednak jej pysk na nowo powrócił do neutralnego wyrazu, a sama wyprostowała się i ustawiła tak, jak stała zawsze – prosto, nieco sztywno, lustrując spojrzeniem towarzyszkę i nauczycielkę.
Widziałam, że opierasz się na szybkości i zwinności. Jak atakują smoki silne, acz nie tak zręczne? — wymruczała pytanie, na ułamek sekundy nawet przechylając lekko łeb. Nie walczyła nigdy ze smokiem, który opierał się na sile. Wojownicy tacy, jak Sztorm Stulecia kąsali, drapali, zadawali długie, acz płytkie rany. A siłowi? Czy ich postawa różniła się czymś, czy może stosowali się do tych samych zasad? Mimo iż sama nie była wojowniczką, mogła takie informacje, chociażby postawy ataku wykorzystać przy swoich tworach, jeśli te miałyby przyjąć formę stworzenia atakującego niczym wojownik.
autor: Mgławica Nicości
03 lip 2019, 22:06
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104322

Problem polegał na tym, iż Ymra nie posiadała zbyt wielkiego doświadczenia; niekiedy zabijała zwierzynę za pomocą magii, przed przybyciem pod barierę walczyła z drapieżnikami, a będąc jeszcze w poprzednim stadzie, grupie – z paroma smokami w jej wieku, jednak nic więcej. Nie miała takiego doświadczenia jak Sztorm Stulecia, która zapewne na arenie bywała regularnie, co zresztą szybko ujawniło się w ich walce, kiedy do bezskrzydła padła nieprzytomna na ziemię. Mogło być lepiej, zawsze mogło być lepiej i tego się trzymała. Mogła i może nawet musiała być lepsza, bardziej doświadczona.
Taniec. Wypełnia mnie muzyką.
Mrugnęła, a w jej ślepiach mignęło zaskoczenie. Nie spodziewała się takiego porównania ze strony smoczycy, jednak nie zamierzała się śmiać; w gruncie rzeczy śmiech był dla niej może nawet nieco nienaturalny. Nie widziała nic złego w takim porównaniu. Było interesujące w oczach bezskrzydłej, jednak nie zamierzała tego komentować.
Rozumiem — odparła za to bez większych emocji, spoglądając przy tym kątem oka na samicę, na jej reakcję. Czy sama w sobie Ymra była miła? Z pewnością odbiegała od typowego obrazu Cienistego, który wyrobiły sobie smoki na przestrzeni księżyców, przekazując je jednocześnie swojemu potomstwu. Nie była agresywna, nie była zła. Była po prostu neutralna, oddzielona od większości swoich emocji. Nie czuła złości na inne smoki, zawiści czy nienawiści. Skoro nikt nie dawał jej powodów do tego, by traktować go gorzej, to tego... Zwyczajnie nie robiła. Większość traktowała tak samo, z szacunkiem.
Tak, jestem gotowa — odpowiedziała na pytanie samicy, jednocześnie prostując się i przenosząc na nią całą swoją uwagę. Nie była urodzonym typem wojownika; jej ciało zaliczało się do tych słabszych, delikatniejszych, niekiedy nawet ulegając potężnej maddarze, która czaiła się w jej wnętrzu. Nie nadawała się do walki wręcz, a także zwyczajnie tego nie lubiła. To maddara była czymś, co ją napędzało i fascynowało, jednak mus, to mus; musiała opanować podstawy, by być przygotowaną na wszystkie ewentualności, jakie szykował dla niej los.
autor: Mgławica Nicości
27 cze 2019, 20:13
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 710
Odsłony: 104322

Wojowniczka zgodziła się bez problemu, na co Ymra kiwnęła jej łbem, jednocześnie zgadzając się na zmianę miejsca. Przeleciała spojrzeniem po Mahvran, po symbolu, który stworzyła, a potem po niej samej. Pożegnała się z Cienistą, a zaraz ruszyła razem ze Sztormem Stulecia nad rzekę. Na jej komentarz odnośnie ostatniego tworu bezskrzydłej, mrugnęła raz, zerkając kątem oka na samicę. Nie spodziewała się jakiegokolwiek komentarza na temat tego, co stworzyła. Zamyśliła się na moment; sama nie uważała tego za coś dobrego, tym bardziej, że w gruncie rzeczy nawet nie trafiła.
Daleko mi do doświadczonego, kontrolującego w pełni swoją energię smoka, niemniej dziękuję — skwitowała wreszcie swoim monotonnym głosem. Nie była najlepszym czarodziejem i zdawała sobie z tego sprawę; musiała nabrać doświadczenia, wprawy, nauczyć się lepiej kontrolować swoją własną, niestabilną maddarę, która niekiedy wolała krzywdzić samą Ymrę, niźli przeciwników. — Często bywasz na arenie? Po twoich ruchach widać, że nabrałaś niemałej wprawy — rzuciła, a w jej głosie pojawiła się nuta zaciekawienia. Nie była wojownikiem, nie znała się na walce, jednakże potrafiła odróżnić smoka pozbawionego doświadczonego od tego, który na pojedynkach spędził sporo czasu.
autor: Mgławica Nicości
22 cze 2019, 0:24
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 324
Odsłony: 47479

Smoczyca odezwała się dopiero, gdy bezskrzydła skończyła mówić. Skupiła się na jej słowach, od razu wbijając sobie do głowy jak traktować dane zwierzęta, a także to jakie błędy popełniła w swoim myśleniu. Kiwnęła głową, zrozumiała; demona traktować na równi ze sobą, jak sojusznika, bez agresji, z szacunkiem. Tak samo z hydrą. Delfina, jako stworzenie niesamowicie inteligentne, traktować jak przyjaciela. Wszystko było całkowicie zrozumiałe, więc odezwała się dopiero, gdy Cienista skończyła mówić, jednocześnie nie reagując w żaden konkretniejszy sposób na jej ostatnią, kąśliwą wypowiedź.
Dziękuję za pomoc, Mahvran — rzuciła, mierząc spojrzeniem rozmówczynię. Zamyśliła się, przenosząc spojrzenie na bok, przejeżdżając nim po otoczeniu. Zmrużyła ślepia. — Jak założyć więź? — zapytała nagle, na nowo wracając spojrzeniem na młodszą, a w błękitnych oczach zalśniła ciekawość. To była ostatnia potrzebna jej rzecz do tego, by mogła sama spróbować znaleźć dla siebie towarzysza. Choć... — Czy byłabyś w stanie użyczyć mi nieco mięsa? — Kolejne pytanie, które padło z jej pyska niespodziewanie.. Pozbawione emocji, wypowiedziane obojętnym głosem. Nie liczyła na aż taką łaskawość ze strony Cienistej, niemniej jednak – postanowiła zapytać. Kto pytał, nie błądził. A skoro dzieliły jedno stado, to może, może jednak Mahvran skusi się, by pomóc jej nieco bardziej. A jeśli nie, to... Cóż, nie.
autor: Mgławica Nicości
21 cze 2019, 22:26
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 324
Odsłony: 47479

Słuchała wszystkiego, co mówiła Mahvran, jednocześnie wszystko starając się zapamiętać; chwytała kolejne informacje, nie mając zamiaru ich już wypuszczać. Słuchała uważnie, nie przerywała, nie mówiła nic, bowiem i nie miała czego mówić – ta kwestia, póki co, należała do młodszej samicy. Mediacja. Zapamiętała to, jak i samą definicję, acz to na kwestii oswajania zwierząt skupiła się najbardziej. Chociaż nie mogła powiedzieć, że sama w sobie umiejętność mediacji była niepotrzebna, a wręcz przeciwnie – była czymś, co z pewnością interesowało Ymrę, czymś, co chciała opanować.
Odetchnęła, kiwnęła głową, kiedy druga smoczyca przestała mówić, a samej bezskrzydłej dała swego rodzaju zadanie. Zastanowiła się najpierw, przywołała w umyśle obraz każdego ze stworzeń, jakie przyszła uzdrowicielka wymieniła. Pegaz, skrzydlaty koń, z pewnością waleczny, acz agresywny do smoków jedynie w razie potrzeby. Demon byłby już większym problemem, jednakże może i przez to stawał się bardziej intrygujący. Agresywny, brutalny stwór. W przeciwieństwie do delfinów, które były stworzeniami łagodnymi i inteligentnymi. Inteligentnymi, tak samo jak niezbyt groźne dla smoków kruki. Kolejnym niebezpiecznym stworzeniem była hydra. Odetchnęła. Skrajnie różne podejścia.
Do pegaza zbliżałabym się ostrożnie, jednocześnie nucąc; stanęłabym w bezpiecznej odległości, tak, by nie był przytłoczony moją obecnością, by nie czuł zagrożenia. Rozluźniłabym się, nie robiła gwałtownych ruchów. Dawałabym mu sygnały, że nie jestem zagrożeniem. Pochyliłabym przed nim łeb w wyrazie szacunku. Nuciłabym do skutku, aż zwierzę nie uspokoiłoby się, jednocześnie podchodząc co jakiś czas coraz bliżej, nie nachalnie. Do demona podeszłabym nieco inaczej; nie zbliżałabym się. Znowu zaczęłabym nucić, by zainteresował się, może skupił bardziej na moim śpiewie, niż chęci atakowania. Nie wykonywałabym gwałtownych ruchów, stałabym w miejscu, a po chwili zaoferowałabym mu pożywienie – mięso, by to na nim się skupił, skojarzył, że jestem w stanie zapewnić mu jedzenie — mówiła, długo, swoim monotonnym głosem, cały czas utrzymując spojrzenie na drugiej samicy, jakby wypatrując jej reakcji na słowa Ymry. Zrobiła sobie chwilę przerwy w mówieniu, nieprzyzwyczajona do tak długich wypowiedzi. Złapała oddech, uporządkowała myśli, skupiając się na kolejnych stworzeniach. — Delfiny są stworzeniami niezwykle inteligentnymi i nieagresywnymi. Zaczęłabym do takiego mówić, ze spokojem, łagodnie, rozluźniając się, by i on czuł, że może samemu się rozluźnić, zaufać mi, a nawet zbliżyć się, zobaczyć, że nie mam złych zamiarów. Nie ruszałabym się gwałtownie, by go nie spłoszyć. Delfin szybko mógłby zrozumieć, że go nie skrzywdzę. Tak samo postąpiłabym w przypadku kruka, bowiem i one są inteligentne, więc szybko wyłapałby z mojego tonu głosu, że nie jestem zagrożeniem. Inaczej wyglądałoby to z hydrą; tutaj postępowałabym podobnie, jak w przypadku demona. Zaczęłabym nucić, by skupiła się na moim głosie, zaoferowała mięso. Nie zbliżałabym się aż nadto, by jej nie prowokować do ataku — wypowiedziała i... Zamilkła, mrużąc lekko powieki, wlepiając spojrzenie w Mahvran. Powiedziała wszystko, co wiedziała, co przychodziło jej do głowy i co wywnioskowała ze słów smoczycy, jak i informacji o danych stworzeniach.
autor: Mgławica Nicości
21 cze 2019, 21:29
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 324
Odsłony: 47479

Nie czekała długo, bowiem niedługo po wysłaniu impulsu, przybyła do niej Cienista. Młodsza cienista, którą zmierzyła uważnie spojrzeniem. Nie patrzyła na wiek, nigdy nie miała nic przeciwko młodszym smokom, nawet jeśli te miały udzielać jej wiedzy. Wiedza to wiedza, istotna i potrzebna, nie ważne od kogo zdobyta. Kiwnęła lekko łbem na powitanie Mahvran, nie odzywając się samej, a pozwalając młodszej smoczycy mówić. Wysłuchała jej uważnie, ponownie kiwnąwszy łbem twierdząco na zadane pytanie. Na następne słowa, wypuściła nosem powietrze, zamyślając się.
Najpierw trzeba uspokoić zwierzę, zapewnić o braku zagrożenia. Słowami, gestami, przekupstwem, tak myślę — odparła wolno, mówiąc wszystko to, co przychodziło jej do głowy, a przychodziło... Niewiele tak naprawdę, bowiem kompletnie nie miała pojęcia jak można oswoić stworzenie, sprawić, by to zechciało stać się kompanem smoka. — Zwierzęta nie rozumieją słów, ale rozumieją ton głosu, uczucia w nim zawarte, zatem mówienie spokojnie, bez agresji mogłoby być tutaj kluczem — dodała wreszcie i zmierzyła młodą spojrzeniem. To tak pokrótce o tym, czego domyślała się, jeśli chodziło o oswajanie. W jej grupie nie spotkała się z takimi przypadkami. Jej towarzysze nie byli chętni, by próbować zdobywać zwierzęcych kompanów, więc też nie miała z tym aż takiej styczności do momentu, gdy przybyła pod barierę.
autor: Mgławica Nicości
21 cze 2019, 20:06
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 324
Odsłony: 47479

*** Kręciła się powoli po Szklistym Zagajniku, zanurzając się w swoich myślach, przemyśleniach. Stawiała kroki wolno, bez jakiegokolwiek pośpiechu, jeżdżąc spojrzeniem po okolicy, jakby próbując jednocześnie zarejestrować każdy jej element. Zapamiętać. Zwiedzała nieznane sobie tereny, chcąc zapamiętać jak się po nich poruszać, zapamiętać położenie konkretnych punktów. Choć może nie to było jej głównym celem. W jej głowie czaiła się nieco inna myśl, która od jakiegoś czasu ją nawiedzała. Zwierzęta. Kompani, tak popularni tutaj. Jak oswajali zwierzęta? Tego nie wiedziała i to ją zastanawiało; nie wiedziała jednak kogo mogła się poradzić, uszczypnąć nieco wiedzy. Nie zamierzała odpuścić, dopóki nie znalazłaby odpowiedzi i... Może nie oswoiła sama jakiegoś stworzenia, bowiem to była interesująca dla niej perspektywa – stworzenie, które nie tylko pomagałoby jej, ale także stanowiło swego rodzaju ochronę. I wzajemnie, oczywiście. Odetchnęła, zatrzymała się. Znajdowała się w borze; rozejrzała się po otaczających ją drzewkach, a zaraz przymknęła nagle ślepia i zaczęła tworzyć w głowie swój przekaz mentalny. Może pozbawiony konkretnych słów, ale niosący za sobą oczywisty przekaz – chęć nauki, chęć rozwinięcia się i dowiedzenia więcej o kompanach i ich oswajaniu. Wysłała mentalny impuls i czekała.

Wyszukiwanie zaawansowane