Znaleziono 34 wyniki

autor: Dyskretny Sztych
25 lip 2019, 10:15
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5668
Odsłony: 224655

22/4 mięsa, diament, ametyst dla Mahvran
autor: Dyskretny Sztych
11 lip 2019, 13:22
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

+18

Nawet nie wiedział, że jego śmiech może dać jej tyle radości. Tak to w każdym razie odebrał – odniósł wrażenie jakoby samica się bardziej rozpromieniła i otworzyła na niego, kiedy zachował się jak istota żyjąca. No właśnie, może tu leżał jego odwieczny problem? Kto by chciał przebywać z kamiennym posągiem, już lepiej rozmawiać samemu ze sobą. Albo kompanem, jeżeli się takowego miało.
Nie umiesz kręcić – stwierdził ze stoickim spokojem, bo nawet nie próbowała jakoś mocno zaprzeczyć, a jej ciało wręcz krzyczało by powtórzył to, co przed chwilą zrobił.
Na moment zamarł w bezruchu kiedy nieporadne łapki łowczyni sięgnęły jego piersi. Patrzał cały czas na jej pysk, a ta chłodna obojętność zdawała się wrócić. Na szczęście nie łaknęła dotykać go tak bardzo, jak po prostu przyjmować te pieszczoty od niego, więc mógł niemo odetchnąć. Zaskoczyła go jednak jej gwałtowna reakcja na ponowienie pocałunku. Wpiła się w niego jak w kawał mięsa. Nawet nie był pewien czy tak się całują smoki – widział to u niziołków, zastosowanie znalazł tutaj, to pewnie działało?
Zaraz, on się przed chwilą nie przesłyszał? Czy ona powiedziała jego imię i to tak dziwnie tęsknie? Na moment zamknął ślepia gdy się całowali, więc teraz je otworzył. Ciekawiło go co napędzało samicę. Zwykła chuć? Na pewno, przecież się nie znali.
No, mniejsza. Podczas gdy pysk samca był zajęty pyskiem samicy, przynajmniej chwilowo, jego łapa miała najwidoczniej pełną swobodę. Ku jego zdumieniu sierść przy pachwinach czy udach była naprawdę skąpa, zapewne w większych ilościach mogłaby jej przeszkadzać w ruchu i w pewnym momencie i tak by się starła czy wypadła. Te rozważania przerwały jej jęki których się, bądź co bądź, zupełnie nie spodziewał. I było w nich coś, co nakazywało mu kontynuować. Za bardzo mu się podobała ta uległa, urocza pani szczurek. Za nic nie chciał przerywać.
Hm? – mruknął, kiedy o coś zapytała a on chwilowo skupił się aż za bardzo na czym innym. – No, spędzamy miło czas. A może... – urwał na moment, przechodząc gładką częścią łapy z obrzeży jej miejsc intymnych na ich środek, lekko ją tam dotykając. – ... nie spędzasz go miło? – spytał obrzydliwie uprzejmie, liżąc krótko jej puchaty polik.
Nigdy nie był wobec kogoś delikatny czy czuły, to też miła odmiana. Jak widać, starczy trochę tego, szczypty tamtego i mógł robić co mu się żywnie podobało. I jej zresztą też, bo to żadna zabawa dotykać kogoś kto tego sobie nie życzy lub nie czerpie z tego przyjemności. O tak, mu się to bardzo podobało. I gdyby tylko nie leżał na brzuchu, prawdopodobnie Aank mogła by zobaczyć jak bardzo.
Coś złego? – powtórzył za nią. – Ja bym celował tym określeniem w walki, zdrady stad, morderstwa, rzeź piskląt, czy inne czynności kojarzące się źle... – taak, on to nie potrafił być jednak romantyczny. Pragmatyk pełną gębą. – Chyba, że tobie się to źle kojarzy? – upewnił się, bo może to chciała mu powiedzieć przez ten cały czas.
W międzyczasie, jego łapa dalej frywolnie sunęła po jej puchatym kwiecie. Ruchy były koliste, powolne, jedynie zewnętrzne. Nie przeszkadzało mu ciepło jakie stamtąd się wydzielało, ani też fakt, że jego łapa mogła się nieco zamoczyć. Wydawało mu się to całkiem naturalne. Do momentu, gdy zanurzył do środka odrobinę swojego szpona. Ostrożnie, by nie zrobić jej przy tym krzywdy. Obserwował ją cały czas, by w razie czego zmienić strategię. Weszli już na zupełnie inne tory, na wyżyny cielesności i chociaż ukazał im się zaledwie stożek tej góry lodowej, odwrotu mogło już nie być.
Cofnął łapę z powrotem na jej udo, gdy już po prostu musiał się przekręcić nieco bardziej na bok. Coś go uwierało, uniemożliwiało wygodne leżenie w dotychczasowej pozycji. Przymrużył ślepia, wodząc pyskiem po pysku samicy. Oddychał na nią chłodnym powietrzem, dotykając skóry i futra oposicy. I nie krępował się tym, że jego ciało w mniej elegancki sposób poinformowało towarzyszkę o tym, że to mu się wszystko bardzo podoba. Trudno, najwyżej zwieje.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 15:14
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

Nie był aż takim chorym zwyrolem aby ją podejść w taki fizyczny sposób a potem skroić żywcem, nadal zgrywając przyjemniaczka. Nie, chyba nawet on czymś takim by się brzydził. Ale skłamałby mówiąc, że nie czerpał z tego nieopisanej przyjemności. Była taka.. czysta. Niewinna, może i momentami zawstydzona. Zwłaszcza jej ciało. To jak reagowała na dotyk, jak bała się że zrobi jej krzywdę... ach, krew w jego żyłach mogłaby zaraz eksplodować i rozsadzić mu naczynia krwionośne, z sercem na czele.
Nie spodziewał się też takiej reakcji na ten agresywny pocałunek. Ciepło bijące z jej ciała tak bardzo kontrastowało z jego chłodem, że powinno zaraz między ich ciałami zacząć parować. Nic takiego nie nastąpiło. Samiec cały czas na nią patrzył. Nie wstydził się nawet przez chwilkę. Niemniej, nie miał już najmniejszych zahamowań. Poczuł, że może zrobić z nią co chce. Ba! Zaraz zacznie go błagać o więcej. Nigdy w takiej sytuacji nie był. I och, nie, nie zamierzał sobie w najbliższym czasie pójść...
Odpowiedź smoczycy sprawiła, że Sztych po raz pierwszy w życiu tak głośno się roześmiał. Tubalnie, krótko, ale całkowicie szczerze i bez krztyny chęci tłumienia tego. Przytknął czoło do jej czoła, powieki mogłyby się dotykać gdyby tylko mieli bardziej płaskie czaszki.
Czy to twoja metoda na "jeszcze"? – spytał niemalże szeptem, szarmancko się przy tym uśmiechając.
Później tak słodko się wiła i chwytała samą siebie, nie mógł odkleić od niej wzroku. Początkowo planował całować dalej, ale na ten moment musiała mu wybaczyć. Chciał popatrzeć. W pewnym sensie nie chciał być też dotykanym, z drugiej zaś strony obawa przed tak zwanym fochem była zbyt wielka, a wizja utraty tak doskonałej partnerki do badania własnych ciał wystarczyła by nieco zmienić jego podejście. Przysunął się jeszcze bliżej. Przez moment jego pierś dotykała jej piersi, skrzydłem dalej ją połowicznie okrywał. Może w obawie przed potencjalnym gapiem? W ten sposób tylko on ją widział w pełnej krasie. Tak było lepiej w jego głowie, zdecydowanie.
Poruszył lekko barkiem jakoby chciał ją lekko szturchnąć i mruknął dziwnie przyzwalająco. Łeb zaś odkleił od jej puchatego czoła i wargami sięgnął bliższego ucha. Skubnął je na koniuszku zaczepnie i wyszeptał coś jeszcze:
Nepharrar – przedstawił się już na poważnie. Zaraz po tym nieco mocniej dźgnął ją między żebrami szponem. Mało boleśnie, raczej w ramach żartu nawiązując do swojego kolejnego imienia. – Dyskretny Sztych.
Następnie wrócił do całowania jej smukłego, różowego pyszczka. Wpierw liznął ją między nozdrzami, później skubnął kłami dolną wargę. Później ponowił czynności sprzed chwili. Smagał jej jęzor swoim, wpijał się w nią niczym pijawka i generalnie naruszał wszelkie granice dobrego smaku, przynajmniej z perspektywy pierwszego spotkania. Tylko czy jej to wadziło? Bo jemu nie.
Równocześnie jego łapa przesunęła się nieco z samiczego brzucha. Ciut niżej. Wodził nią cierpliwie teraz po podbrzuszu, czymś, co każdy smok uważa za najczulsze miejsce ze względu na witalność tego miejsca. Całkowita próba zdominowania samicy, czas start. Niewiele czekając, wsunął łapsko między jej uda by połaskotać ją po ich delikatnych wnętrzach, popieścić dłonią miękką skórę, celowo omijając te rozgrzane miejsca, które ją tak irytowały w myślach.
Dupek.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 12:49
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

Trochę byli tu podobni. On co prawda lubił miętosić coś w łapie, gdy nie miał nic innego do roboty. Trawę, kamień, a jak się napatoczyła, to teraz i którąś z części ciała samicy. Nie lubił bezruchu. Straszliwie. Czuł wtedy, że jego mięśnie które powinny być wiecznie w gotowości, stygną.
Nie wiedział o czym myślała. Może to i lepiej, jeszcze byłby skłonny jej 'marzenia' urzeczywistnić. Czekał cierpliwie na odpowiedź.
Za dobrze pachniesz. Ciekawostka. Rozważał co z tym fantem zrobić i w ten czas Perspektywa zdołała się nieco przesunąć. Widział jej puchaty brzuch, zapewne częściowo też różowiutką skórę. Smoki w tych miejscach były mniej owłosione, tak przynajmniej mu się wydawało. Tak było zresztą u zwierząt. Aank bardziej przypominała mu ssaka niż gada i to w takich kategoriach ją rozpatrywał.
Przysunął się bliżej. Skrzydło dalej częściowo ją okrywało, ale samiec znacznie zmniejszył dzielącą ich odległość. Niemalże się stykał bokiem z jej brzuchem. Sięgnął w to wrażliwe miejsce szponiastą łapą. Jeżeli jednak spodziewała się ataku to grubo się zdziwi. Do tej pory Sztych nie miał możliwości badać cudzego ciała w tak bezceremonialny sposób, a skoro ona mu nie broniła – zamierzał dalej korzystać. Łaskotał ją przy żebrach podświadomie, gdy jego łapa sunęła po jej ciele. Była miękka w dotyku, nawet bardzo. Zupełnie inna od Sztorm, którą dotykał głównie podczas walk czy pojedynczego masażu jej pleców. To nie łuski, to skóra, futro. Coś totalnie nowego.
Nachylił się w międzyczasie nad nią. Zbliżył pysk do jej. Łapa z brzucha przesunęła się na szyję samicy aż dotarła do żuchwy. Szpon samca brnął przez futrzaste poliki, aż dotarł do warg. Wojownik spoglądał w oczy ciemne oczy towarzyszki. Byli bliżej niż wcześniej. Znacznie bliżej.
Otwórz paszczę – zażądał mrukliwym, niskim głosem.
Gdy to mówił, szpon próbował wsunąć się delikatnie między jej wargi aby jej także fizycznie zasugerować by rozchyliła pysk. Jeżeli to zrobiła, a na to głęboko liczył, smagnąłby językiem jej język, w ten przedziwny sposób, który podpatrzył u ludzi, ją pocałował. Machinalnie przycisnąłby się bliżej łowczyni, sam częściowo przekręcając się na bok. Dalej wspierał przody na drugim łokciu, tak było mu po prostu wygodniej.
Smakuję równie dobrze? – spytał z nutką perwersji w głosie, choć raczej nie pił do niczego konkretnego. Sam oblizał się, nie przypuszczał aby mógł wyciągać tyle przyjemności z bliskości. Póki to on dotykał ją, było dobrze.
Nie odsuwał pyska więcej niż musiał, żeby mówić. Łykał powietrze które wydychała przez swoje drobne nozdrza, było przyjemnie ciepłe. Generalnie nagle zaczął widzieć to co z nią związane w superlatywach. Zdecydowanie pasowała mu jej uległość i to, że pozwalała mu na tak wiele. Nie chciał jej puszczać. Przesunął łapsko z powrotem na brzuch, który kolistymi ruchami zaczął najzwyczajniej w świecie masować. Niech się rozluźni.
To jest, o ile nie da mu w pysk. Choć nawet wtedy i tak by to dalej robił. Taki z niego złośliwiec.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 12:34
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

A on uważał co innego. Skoro łeb samicy zaprzątały przykre lub gniewne myśli, jego osoba mogła wręcz pomagać w chwilowym zapomnieniu o troskach. Może nie wychodziło mu to najlepiej, ale przynajmniej się starał. Czy ktoś inny próbował, hm? Hm...?
Spodziewał się odpowiedzi tego typu. Nie zraziła go jednak. Zamiast tego, postanowił się z nią jeszcze ciut podroczyć i przysunął łeb bliżej jej otworu słuchowego.
Wolałbym abyś ty nad nim czuwała całą wieczność – szepnął do jej ucha niby to uwodzicielsko, a potem cicho się zaśmiał i cofnął łeb zanim zdążyłaby mu wymierzyć kolejny cios. Raz wystarczyło, potem już byłoby to mniej zabawne.
Przyjrzał się kurhanowi. Prawdopodobnie samica i tak nie chciała dekorować go kwiatami, ale zawsze to jakieś zajęcie czasu dla niego. Nie miał nic lepszego do roboty. Machnął końcówką ogona. Nie znał się na kwiatach. Dla niego wszystko to były chwasty, a strasznym wrzodem na zadzie było jeszcze ich szukanie. Pstryknął szponami.
Coś, czego nie znajdziesz nigdzie indziej. Twór z maddary. – Błysnął kłami w uśmiechu. – Niezbyt trwały, ale i kwiaty zwiędną gdy się je tu położy. To chyba gest się liczy. Widziałem jak niziołki tak robiły w miejscu pochówku swoich bliskich. Znosili różne bibeloty... – zamyślił się.
No dobrze, koniec przedstawienia. Samiec przeciągnął się i obejrzał się na Abraxxasa. Demon podszedł bliżej. Łypnął ciekawsko na Mahvran, nie spotkał jej wcześniej. A doskonale wiedział ile przestrzeni zabierała pod czaszką jego smoczego towarzysza. I bez tego nie było jej za wiele. Nepharrar cicho warknął na demona który na zbyt wiele sobie pozwalał. Wrócił uwagą do Mahvran.
No dobrze, to cię już zostawię. Wróć do robienia... – rzucił okiem na kurhan. – ... czegokolwiek, czym byłaś zajęta nim się napatoczyłem.
Odwrócił się i zaczął maszerować w dół. Jeżeli go nie zatrzymała, to faktycznie odszedł w swoją stronę w towarzystwie kompana.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 12:06
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

To wymowne milczenie mówiło wszystko, nie musiała mu nawet niczego potwierdzać.
Szczerze powiedziawszy spodziewał się uderzenia albo kolejnej kąśliwej uwagi. Jednak te nie nadeszły. Czyżby samica miała dość? Cóż, on nie był typem który zważał na uczucia czy samopoczucie innych. Ale i tego nie oczekiwała od niego samica. Niby chciała by odszedł, a jednak gdy dał jej możliwość dokonania tego – odmówiła. Tak jakby. Co jej tam w duszy śpiewało?
Hm – zamyślił się. – To mi wystarczy.
Nie lubił walk z innymi smokami dopóki nie chodziło o życie, ale skoro mógł wybrać sobie na przeciwnika kogoś takiego i przypadkiem go uszkodzić nieco trwale... czemu by nie? W głowie próbował sobie przypomnieć wyglądy smoków byłego Cienia znad urwiska. Miał więc kilka kandydatów i wszyscy znajdowali się w Ogniu. Uroczo. W końcu znajdzie tego gagatka i mu odpłaci.
Nie kazałaś mi ostatecznie spadać – przypomniał jej na ten zarzut, że nie odpuszcza. – Ale fakt, nie wiem. – Zgodził się po krótkim milczeniu.
Zaraz, co takiego? Przesłyszał się? Kwiatów? Obrócił pysk nieco na bok, krawędzią podbródka muskając ramię skrzydła samicy. Przyjrzał się jej licu. Na co były jej kwiaty? To znowu taki nieśmieszny żart, bo potem każe mu je zeżreć czy coś w tym guście?
Kwiaty – powtórzył za nią. Nie, jednak się nie przesłyszał. – Jakieś konkretne? – dopytał, by potem nie zmyła mu łba, że przyniósł białe a chciała czarne.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 11:20
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Czy i wy na nich nie wyjdziecie, jak za jakiś czas czegoś nie spróbujecie kombinować? – spytał z czystej ciekawości gdzie leży według niej granica zdrady. Nie miał do końca pojęcia jak działało wsparcie Ognia i Ziemi wobec byłych Cienistych, ale był przekonany o tym że Khagar i spółka coś będą majstrować. Głupiec by tak nie pomyślał.
Wiedział o historii Słowa Prawdy, niemniej nie zamierzał się tym dzielić. Nie widział potrzeby. Zamroczyło go jednak na moment kiedy zerwała mentalną więź. Ała. Potrząsnął łbem i kłapnął szczękami na powietrze przed sobą, co zaalarmowało demona. Wojownik go jednak powstrzymał przed potencjalnym atakiem na Mahvran. Co za furiat z tego kompana.
Czekał, czekał. I się nie doczekał. Był zawiedziony? Może troszeczkę. Zamiast dosłownego kopa w zad, nie dostał nic. Chociaż, nie, nie do końca. Coś tam bąknęła pod nosem. Obraziła się? Fiu, fiu.
Tak, tak – mruknął, na odczepnego przyznając jej rację. Nie słyszał co dokładnie tam mamrotała, ale racej nie było to nic miłego. Pod tym względem była przewidywalna.
Ostatecznie jednak nie poszedł sobie. Miała go kopnąć gdyby tego chciała, a skoro tego nie zrobiła... uznał, że po prostu duma nie pozwoliła jej odpowiedzieć na jego ostatnie słowa. Los chciał zrobić z Nepharrara wrednego chochlika, który nie odpuszczał tak łatwo.
Zawiesił pysk przez jej bark, znajdując się tuż za nią nie wiedzieć kiedy. Nie dotykał jej, po prostu w ten sposób mógł widzieć lepiej co tam bazgrała. Kształty nic mu nie mówiły. Krew ściekała nadal z jego policzka, kilka kropel mogło się zgubić na barku smoczycy nad którym samiec trzymał łeb. Dziwnie spoważniał, co zupełnie nie pasowało do jego charakteru sprzed chwili.
Kto cię zranił? – zapytał ni z tego ni z owego, mając na myśli jej blizny na skrzydle. Dalej nie odwiedziła medyka. Typowa Mahvran.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 10:39
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

A dla niego jej furia była niczym mięso dla głodnego. Karmił się nią. Lubił stąpać po cienkim lodzie.
Sami postąpilibyście tak samo, trudno potępiać kogokolwiek w takiej sytuacji, nieprawdaż? – a może i ona była hipokrytką. – Choć nie wiem po co komu tyle ziemi. Mają ich tyle, że na połowie nie czuć żadnych smoczych zapachów, nie widać śladów przebywania. Sztuczne wzmocnienie swojej siły na tle innych stad, lub chęć zapisania się w historii jako zdobywcy. – Tak o tym sądził.
Kto wie, być może nie tyle wizja bycia podsłuchiwanym co dzielenie się uwagą Mahvran mu się nie podobała? Cwaniak z niego, zawsze wybrnie z trudnych sytuacji. Więź mentalna z samicą była silna, bo i ona i on wlewali w swoje wypowiedzi dość sporo... emocji. Głównie negatywnych.
Kolejna groźba, oh rety, rety.
Myślę, że te dwie małe nóżki nie mają na tyle siły – uśmiech nie spełzł mu z pyska, nawet jeżeli on się tylko droczył a dla niej to było poważne. – Ale mogę ci w tym pomóc, skoro tego sobie życzysz. – Skłonił się niby to kpiąco, a jednak przyszło mu to zadziwiająco łatwo.
Podniósł się jak na zawołanie, choć dopiero po jakimś czasie. Tak, wpierw znowu odpowiedział na jej mentalne pytania. Ależ on nie lubił tyle gadać, zdecydowanie wolał działać. Parsknął cicho i odwrócił się do niej tyłem, że niby spoglądał na Abraxxasa, który dalej patrolował okolicę kurhanu. Sztych nawet nie obejrzał się za siebie. Jeżeli go kopnie – mocno czy też nie – faktycznie sobie pójdzie, a wraz z nim jego wspaniała oferta towarzyska. Raczej tego się po niej spodziewał, nie miał więc wygórowanych oczekiwań.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 9:45
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Obserwował ją w zaciekawieniu. Nie była już tą samą, niewinną samicą. Zabawne jak można się zmienić przez okres kilku, kilkunastu księżyców. Huh, naprawdę minęło aż tyle?
To nie oni wam rozebrali stado, tylko smoki za których ogonami się schowali – przypomniał jej.
Nie spodziewał się aby podchodziła by go przytulić lub wykonać inny, równie bzdurny gest czułości. Zamachnęła się. Oho! Nie zamierzał tego unikać, choć mógł to zrobić bez problemu. Blizny nosiło się z dumą, jeszcze jej ją kiedyś przypomni. Zmrużył ślepia kiedy rana na poliku zapiekła, a z niej ściekała odrobina krwi.
Nawet jej nie starł. Uśmiechnął się kątem pyska. Biedne dziecię. Pokręcił pyskiem, a potem znów przedstawił jej poprzez mentalne przekazy pewne rzeczy. Słowa, a także figury jeżeli obecnie tego wymagała sytuacja. Pazurami w ten czas grzebał w ziemi, musiał zawsze zajmować czymś łapy, takie jego personalne zboczenie.

Mam nadstawić drugi policzek? – zapytał złośliwie, ciekaw czy chociaż odrobinę zmieni swoje nastawienie.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 9:09
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Może gdyby Sztych był z tych delikatniejszych, uczuciowych smoków... miałby na względzie jej stan zdrowotny. I psychiczny. Ale tak nie było. Prawdopodobnie w pewnym sensie lubił denerwować innych, sprawdzać granice ich wytrzymałości czy komfortu. Nie przejmował się też potencjalnymi konsekwencjami. Czemu miałby?
Cały czas gdy się wierciła, znosił to cierpliwie. Mogła i go kąsać, atakować, nie wzruszyłby się w żaden sposób. Bo to ona pierwsza? Sam pewnie by chciał dać w mordę osobie która by go tak witała. Ale on tak okazywał sympatię. Z czasem to zrozumie, jak pozbędzie się uprzedzeń które z pewnością do niego żywiła.
Zmrużył ślepia kiedy przemówiła. Nareszcie. Jej głos. Nic go tak nie irytowało, a jednocześnie spełniało jak słuchanie tych syków. Czuł się jakby rozmawiał z wężem, tylko w większym wydaniu i wyposażonym w skrzydła.
O, nauczyłaś się w końcu poprawnie mówić. Brawo – uśmiechnął się perfidnie, doskonale pamiętając jej wadę wymowy. Przynajmniej teraz nie będzie miał problemów z komunikacją. Chyba.
Znosił bombardowanie jego umysłu, ale tej ostatniej obelgi już nie. Parsknął jedynie pod nosem, kręcąc głową na boki. Dziecię małej wiary. Był jednak cierpliwy. Straciła dom, stado, została zmuszona do życia w sytuacji w której być nie chciała.
I naprawdę sądzisz, że niewyszkolony wtedy do walki smok mógłby coś zmienić? – przechylił głowę, ale to nie była pełna część jego wypowiedzi. Nadal naruszał jej umysł, tym razem nieco większą dawką wrażeń. Rozmowa niewerbalna była z całą pewnością mniej wygodna, ale przecież nie chciał ryzykować bycia podsłuchiwanym.
Kątem oka zerknął w kierunku demona, któremu ta sytuacja mniej się podobała. Ciągle myślał o Awanturze. Co za wrzód na zadzie.
autor: Dyskretny Sztych
08 lip 2019, 8:33
Forum: Cmentarz
Temat: Kurhan Pamięci
Odpowiedzi: 496
Odsłony: 73996

Koniec wojny.
Wreszcie mógł opuścić ten przeklęty obóz.
Znając jedynie część finiszu zdarzeń znad urwiska, ale tę która mu całkowicie wystarczała, od razu ruszył na tereny wspólne. Nie było sensu łazić po złupionych przez Wodę ziemiach. Musiał szukać gdzie indziej. Pierwsze co przyszło mu na myśl było najczarniejszym scenariuszem. Niemniej – jak tu niczego nie znajdzie, nieco odetchnie.
Rosły smok wędrował w pośpiechu. Wdrapał się na kurhan i szukał spojrzeniem kamieni z wyrytymi imionami. Cień, cień. Gdzieś tu musiały być. Mgła ograniczała widoczność, nie wspominając o dziwnej aurze rozsiewającej mało przyjemny zapach. Prawie jej nie wyłapał.
Prawie.
Mimo, że widział ją przez krótki czas, to rozpoznałby ten zapach wszędzie. Serce przyspieszyło, lecz nie z radości. Był zdenerwowany. Uznał, że to zapach zwłok, że tutaj gdzieś mogli porozrzucać martwe ciała pokonanych Cieni. Banda hipokrytów, półgłówków. Z tym czerwonym przygłupem na czele. Ależ go irytował. Na samą myśl, że miał nim ktoś taki przewodzić miał odruchy wymiotne. Na szczęście, wiedział jak temu zaradzić. Tym jednak zajmie się później.
Jakiż był zaskoczony kiedy trafiwszy na ten odpowiedni grób zobaczył ją. Większą, doroślejszą. I do tego w jednym kawałku. Stała do niego tyłem, wpatrywała się w swoje dziedzictwo. Już teraz martwe. Tylko na jak długo?
Nie myślał o tym by zachować się właściwie. Najwyżej ich spotkanie rozpocznie się w bardzo nieprzyjemny sposób. W nosie to miał. Ruszył do niej i korzystając z faktu, że był po prostu w fachu lepiej wyszkolony niż ona, przyszpilił ją częściowo do ziemi. Oparł obie przednie łapy nad jej barkami, skąd wyrastały skrzydła. Tylne łapy rozstawił po bokach jej ud, zawisnął nad nią. Uwięził ją pod sobą w ten sposób, choć z pewnych względów nie było w tym nawet krztyny perwersji.
Potrzebował chwili dla siebie by ją zbadać.
Nosem wodził przy szyi, czuła jedynie jego zimny oddech. Nie dotykał jej. Wąchał, zapamiętywał zapachy jakie na sobie nosiła. Na górnych partiach ciała niczego nie znalazł. Dopiero przy lewym skrzydle. Pewnie też boku, które zakrywało. Poczuł jak sztywnieje mu żuchwa, miał ochotę zazgrzytać w złości zębami.
Mahvran – syknął niby to z wyraźną ulgą, która narastała powoli w gniew. Może i wyrzuty sumienia?
Och tak, powinien był tam zostać. Z drugiej strony, nie mógłby wtedy osiągnąć wielu innych rzeczy. Cofnął się, aby oddać smoczycy swobodę. Usiadł, choć wzroku z niej nie spuścił. Połączył jednak ich umysły, muskając jej własny w pewien subtelny sposób, aby przekazać obrazami kilka spraw. Rozjaśnić wiszące nad nimi chmury. I może chęć wybicia mu zębów, z pewnością ją miała nie od teraz.
Abraxxas zaś stał z tyłu. Demon był widzialny dla samicy, spośród mgieł. Obserwował okolicę, raczej nikt kto by chciał ich podsłuchiwać lub zaskoczyć, nie przemknie się przez demona u szczytu jego zdolności tkania maddary.
autor: Dyskretny Sztych
25 cze 2019, 8:35
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

Jego plan chyba zbierał pierwsze żniwa. Samica wydawała się jednocześnie skrępowana bardziej niż przed chwilą, ale też uspokojona. Nie wiła się, nie syczała, nie pokazywała mu zębów. Może to jednak pozory. Cierpliwie czekał aż pierwsza cisza przed burzą umilknie. Wypatrywał ciemnych chmur na licu łowczyni. Nic jednak ich na ten moment nie zwiastowało. On potrafił w bezruchu leżeć bardzo długo. Ona zaś wydawała się mieć potrzebę ruchy, choćby kończyn, choćby końcówki ogona. A on, jak ten Łachudra, jej na to nie pozwalał.
O, i proszę. Pierwsza oznaka buntu. Miauknęła? Nie, warknęła? Nie, to coś tak jakby pomiędzy. Zwęził nozdrza w przecinki, cicho parskając. Może jednak zbyt przesadzał? Gdyby Kaskada widziała co robi ze smoczycą z innego stada, potencjalnie sojuszniczego, pewnie by mu wklepała po mordzie wyczarowanym biczem z wody, czy innym ustrojstwem. Ciekawe czy mógłby wtedy bezwstydnie zasłonić się Abraxxasem jak tarczą? Hm...
Wewnętrzne rozważania przerwała rzecz jaką zaobserwował. Czy ona nie chciała przy nim oddychać? Tak to wyglądało. Jednak się nie dusiło. Pewnie chodziło o zapach. W pierwszym odruchu uznał to za obelgę, ale przecież wcześniej twierdziła co innego. "Nie śmierdzisz". Ha, może zaczął. Co ciekawe, szczurek nie oddał mu z nawiązką. Podejrzane. Może coś planowała, czekała aż opuści gardę...?
A gdyby tak...?
Poluzował skrzydło. Do tego stopnia, że samica mogłaby spod niego wypełznąć gdyby chciała, ale w dalszym ciągu ją luźno okrywało. Tylko czy będzie chciała to zrobić? Był ciekaw na ile te jej syki i powarkiwania miały przełożenie na jej rzeczywiste pragnienia. Na dodatek wysunął pysk w jej kierunku i podbił jego wierzchem o brodę samicy. Rogiem na nosie zahaczył o jej miękką skórę, lekko ją podrażniając, lecz nie czyniąc większej krzywdy.
No to śmierdzę czy nie? – uśmiechnął się szarmancko, znowu wtykając patyk w mrowisko.
autor: Dyskretny Sztych
22 cze 2019, 11:39
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

A więc jej czułym punktem musiał być ogon. Od początku się go wstydziła, a gdy go dotknął – zaczęła wariować jak szczur w potrzasku. Z dziwną cierpliwością wyczekiwał, aż samica znowu uspokoi swoje dzikie reakcje. Przestanie się wić, piszczeć, gryźć gałąź i brzuchem próbować wydrążyć dziurę w pniu na którym leżała. Nawet do głowy mu nie przyszło wyrywać ogona, a tym bardziej się z niego nabijać. To znaczy, może i mógłby jakoś ten fakt wykorzystać – tę wstydliwość – ale na chwilę obecną nie widział nic złego w jej osobliwej aparycji.
"Łachudro". No, no, to już brzmiało nieco lepiej od jelonka. Ewidentnie nastąpił jej na odcisk i nie umiała tego nawet ukryć. Kiedy stanęła tak nad nim, mógł obserwować z dołu więcej jej ciała. Dostrzegł, że futro tylko maskowało sylwetkę, która nie wydawała się wcale taka tłusta. Lepiej widział jej specyficzne łapy, także i ogon miał bliżej. W dalszym ciągu trzymał jego końcówkę, choć nie wyglądał jakby miał się o nią bić do nieprzytomności. Ot, czasem sam nie był świadom swojej siły.
Zapomniał odpowiedzieć. Albo nie chciał tego robić. Rzadko kiedy był rozmowny, zwykle odpowiadał na pytania, a sam jakieś zadawał gdy faktycznie były niezbędne. Tutaj samica mogła sama sobie odpowiedzieć na pytanie. Nie wyglądał na znudzonego, ale z drugiej strony też nie na takiego, co by się uśmiechał od ucha do ucha. Nie było źle. Aczkolwiek... z jego pyska i tak trudno szło wyczytać nastój czy uczucia jakie nim w danym momencie panowały. Taki pech Aank, chyba nigdy się nie dowie.
Później zrobiła coś dziwnego. Nie spodziewał się, że w takim spokoju się obok niego położy. Hę? Co planujesz, sprytny szczurku? Dał jej tę swobodę położenia się obok niego, zadziwiająco blisko. Zmrużył ślepia. W głowie już powstało kilka scenariuszy w których samica najeżdżała na jego ciało, chcąc go dotykać. Musiał jakoś temu zapobiec, aby się nie skompromitować. Skoro jednak sama mu się podłożyła, uniósł skrzydło i zasłonił nim drobną samicę. Płacz z fiołkowej błony zwiększył po chwili nacisk na jej plecy. Niezbyt mocno, wszak to tylko błona, ale kość na jej krawędzi wbiła się nieco w ziemię. W ten sposób nie musiał wkładać siły w ciągłe przytrzymywanie jej skrzydłem. Przysunął ją nawet do siebie, docisnął do swojego boku. Mogła poczuć, jak jego mięśnie były napięte. Ach, na Tarrama, były jak naciągnięta nić. Nie lubił bliskości której sam nie wyznaczał, a nawet tutaj czuł się do niej poniekąd zmuszony przez zagrywkę łowczyni.
Ogon, zaś, skrył pod lewym łokciem. Czy też jego końcówkę. Przytknął go w ten sposób do ziemi, dalej mając ją na uwięzi. Tylko teraz z dwóch stron, tak jakoś.
Wyglądał na obrażonego, że musiał to zrobić. Dwa do dwóch, szczurku. Na jego pysku wymalował się chytry uśmiech. Co teraz?
autor: Dyskretny Sztych
20 cze 2019, 8:38
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

Znieruchomiał, był niczym posąg. Czy ona go własnie polizała? Z gardła, przez zamknięty pysk, słychać było bardzo mocno stłumione warknięcie. Samiec naprawdę się starał kontrolować swoje reakcje, ale nie zawsze było to możliwe. Nie spodziewał się, że ją w jakikolwiek sposób zachęci do odwzajemnienia "bliskości". Szpony lewej przedniej łapy wsunęły się pod ziemię. Musiał na moment zamknąć ślepia. Serce biło tak samo, ale w głowie miał istny kocioł. Nie lubił dotyku. Zawsze gdy do niego dochodziło miał ochotę urwać kończynę, która go skalała.
Tylko teraz był to język. Naprawdę w głowie widział scenariusz w której otwiera jej siłą paszczę i sięga do środka swoją, aby wyrwać jej język z gardła. Pożera go, lub wypluwa. Zależnie od smaku. A jednak z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu hamował się przed tym. I nie było to stado, nie była to chęć zapobiegnięcia kłopotów, nie. Nie chciał zniszczyć czegoś tak kruchego jak łowczyni leżąca przed nim. Jak dotąd nie miał problemu z łamaniem karków delikatnym istotkom, więc czemu teraz się to zmieniło...?

... na szczęście, albo i nieszczęście, samica się oburzyła na określenie którego użył. Widział jak nadchodzi "atak", do tego przecież był szkolony. Ale nic z tym nie zrobił. Może i tutaj chciał się przekonać jak bardzo była urocza w swoich odruchach? Świsnęła mu pyskiem przed oczami, ale sięgnęła po rogi, nie miejsce witalne. Czyli nie był to atak na poważnie. Zupełnie jakby podchwycił tę małą grę, posłusznie obniżył łeb. Co prawda jego kolce na brodzie nie utknęły w glebie, ale zostawią po sobie niewielkie wgłębienia. O dziwo, taki 'dotyk' musiał odebrać jego mózg za potencjalny atak, prawdopodobnie dlatego nie zareagował tak jak wyżej. Delikatność mu przeszkadzała podświadomie, ale z drugiej strony bardzo go interesowała.
Był niezwykle cierpliwy, jak na siebie. Jeszcze wczorajszy on widząc dzisiejszego siebie zapewne by parsknął pogardliwie pod nosem.
"Jelonek". Parsknąłby śmiechem, gdyby nie był taki martwy w środku. Czy kiedykolwiek się zaśmiał? Zamrugał kilkakrotnie i uniósł rogaty łeb nieco nad ziemię, w dalszym ciągu mając ją na głównym planie. Potrząsnął lekko głową, pozbywając się z brody drobin gleby. Skoro nie oponował, najwidoczniej przystał na taką ksywkę. Też nie lubił rozmawiać, był rzeczowy, konkretny, wolał działać niż biadolić.
I chociaż nie był najszybszy i najzręczniejszy, to siłą faktycznie mógł zaimponować. Skorzystał z okazji, że samica spodziewała się pewnie mniej wyrafinowanego odwetu, i po prostu chwycił w przednie łapy jej śliski ogon, który tak usilnie starała się schować. Mógłby go szarpnąć by ją zrzucić z tego pieńka, z tej wygodnej pozycji, ale po co? Trzymał silnie, ale nie na tyle, by sprawić jej dyskomfort (fizyczny). Ale przy próbie odskoku samica zostałaby w ten sposób uziemiona przez samca.
Od początku go ciekawił ten ogon, teraz miał okazję lepiej mu się przyjrzeć. Uniósł jego końcówkę i liznął ją, w oczach zaś zalśniło od szarmanckiej złośliwości. Dupek.
autor: Dyskretny Sztych
18 cze 2019, 21:59
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 89355

Akurat nie tyle futro go zainteresowało, co bicie serca. Było takie głośne. Jakby zaraz miało wyskoczyć z piersi samicy. Wewnętrznie rozżalony zaobserwował jak tętno samicy się uspokaja, rytm był w miarę spokojny. Czy na długo? Podświadomie chciał znowu wywołać u niej tę reakcję. Starczała bliskość? Nagłe ruchy? Zaraz ją wyczyta, musi.
Kiedy nos samicy minimalnie muskał jego skroń, mocno się spiął. Nie było to aż tak bardzo zauważalne, ale gdyby ktoś dotknął jego ciała wyczułby jak mocno napięte miał mięśnie. Nie lubił dotyku. I nie lubił też informować o takiej rzeczy, więc starał się swoje niezadowolenie maskować. Sztorm była dość dotykalska, ale raczej w ramach kilkusekundowej zaczepki. Dłuższy dotyk mógłby skończyć się bardzo nieprzyjemne. Tak przynajmniej sądził, po obserwacji samego siebie. Nawet Abraxxas nie mógł go dotykać. Dureń często na siłę próbował, zwykle prowadziło to do bójki.
Może lubię podroczyć się z kolacją? – zasugerował, unosząc kącik pyska ku górze. Z tym dupkiem to się bardzo pomyliła, ale najwidoczniej miał lepszy dzień. Lub serwował gorzkie po słodkim. Tego jednak nie skomentował, sama się przekona z czego był ulepiony. – Spotykałaś smoki, które takie były? – zapytał, zdziwiony.
Oblizał szpon ze smaku orzecha, kiedy to znowu usłyszał ten tak polubiany przez siebie dźwięk.
Dum dum, dum dum, dum dum.
Otworzył szerzej ślepia. A jego łeb znowu był przy paszce samicy. Słuchał, w bezruchu. Serce biło niczym zamknięty w dłoniach wróbel, próbujący wydostać się na powierzchnię. Tylko czy mogło wyskoczyć? Nie, raczej nie było do tego zdolne.
Zrobił się bardziej bezczelny. Wsunął jedną z łap pod pachę samicy, przytykając otwartą dłoń do jej ciała. Teraz nawet je czuł. Och, coś wspaniałego. Jakby ocierało się o jego łapę w tym chaotycznym tańcu i rytmie. Jednocześnie starał się nie przyciskać kończyny za mocno, lekko przylegała, a przez gęste futro Wieczność mogła nawet nie wyczuć jego obecności. Ale no, raczej zobaczy, nie? Ślepa nie była.
Cofnął ją jednak po chwili, zanim zdążyłaby mu ją odepchnąć.
A on nawet nie czuł się źle z tym, że tak najeżdżał na jej prywatność. Nie dała mu w pysk. Albo się bała, albo jej to tak naprawdę nie przeszkadzało.
A jak byś chciała do mnie mówić... – zapytał ją o zdanie, unosząc pysk do jednego z jej ucha, gdzie wypowiedział dalszą część pytania, muskając chłodnym oddechem jej małżowinę. – ... mały szczurku? – ciekaw był czy się obrazi za takie określenie. Niby nawiązywał do brudnego, negatywnie kojarzonego gryzonia, a jednak zmiękczony wyraz wypowiadany był z tak dziwną czułością, jakby Nepharrar spotkał coś najcenniejszego w świecie.
Po prostu była na swój sposób piękna. Wyjątkowa. Dla niego uroda była unikalna, dlatego go ciągnęło do dziwactw. Nadal nie odkrył jeszcze tej części życia zwanej żądzą cielesną, ale psychicznie w jakimś sensie do tego dorósł, do przywiązania i innych silnych uczuć. A teraz pragnął słuchać jak bije serce. Swojego nie potrafił przyspieszyć do tego stopnia co samicy. Miał wrażenie, że wystarczy kilka słów albo pojedynczy gest, by rozbudzić w niej taką reakcję.
Fascynujące. Miłość to nie była, Nepharrar nie należał do smoków, które zakochują się w innych szybko. O ile w ogóle było możliwe rozhulać jego lodowate wnętrze.
Ona po prostu go ciekawiła jak nic do tej pory. Nawet niscy ludzie nie byli tak fascynujący.
Nie odsuwał pyska od jej ucha. Oddychał powoli, a z nozdrzy wydobywały się malutkie kłęby zimnego powietrza, łaskoczące futro samicy w ten duszny poranek. Liczył, że jej serce dalej utrzyma swój rytm, albo przynajmniej nie zwolni. Nikt na niego do tej pory tak nie reagował. Podobało mu się to.

Wyszukiwanie zaawansowane