Znaleziono 114 wyników

autor: Lisia Mistyfikacja
19 sty 2021, 9:50
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75660

Wiadomość o tym, że Węgiełek się już nie obudzi wprawiła ją w ogromne zakłopotanie, jakby coś w niej pękło ściskając w gardle. Szok obezwładnił jej ciało dobijając całkowicie. Czuła ogromne ukłucie w sercu, które nie potrafiła stłumić. Nie była gotowa na taką informację. Zresztą... kiedy niby można być na to gotowym? Straciła go a teraz może stracić również Zefira, który od zawsze był jej bliskim przyjacielem, może nawet kimś więcej? Szkoda, że przez całe życie była zbyt mało rozgarnięta aby sobie to uświadomić. Czy napradę kolejny raz zostanie sama...? Czy naprawdę znowu musi tak boleć? Optymizm był jej potrzebny aby była w stanie radzić sobie z różnymi ranami powstałymi na jej sercu. Teraz po prostu nie potrafiła... potrzebowała czasu aby przejść z tym do porządku dziennego.
Zniknęła nagle, a ten nie poradził sobie sam. Było to zrozumiałe, w końcu był przywódcą... nie mógł całej swojej uwagi poświęcić piesklakowi. To wszytko było jej winą... Co ją podkusiło aby tam pójść? Spuściła pysk wpatrując się zamglonym wzrokiem w swoje łapy. Słuchała go dalej ale jego słowa nie docierały do niej od razu. Podeszła do niego bliżej i się przytuliła do samca. Dopiero po chwili lekko pokiwała pyszczkiem i zerknęła w stronę jaskini zaraz się tam kierując.
Za pomocą maddary wytworzyła małe ognisko które ich ogrzewało. Odetchnęła ciężko kładąc się przy brązowym smoku nadal przygnębiona.
– Musisz się teraz jak najmniej stresować. Pewnie ci dość ciężko ma twoim stanowisku... –
autor: Lisia Mistyfikacja
14 sty 2021, 13:29
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75660

Położyła usza po sobie słysząc, że ich syn zapadł w śpiączkę. Jednak to nie oznaczało końca, prawda? Jeszcze nic straconego może się w końcu obudzi! Zresztą nie mogła się pogrążyć w rozpaczy kiedy była jeszcze iskierka nadziei. Tym bardziej że Zefir się już poddał, nie miał siły aby mieć nadzieję ale zaopiekuje się nim i wspólnie pomyślą jak obudzić Węgielka. Liznęła go znowu w pyszczek i uśmiechnęła się szeroko.
– Nie przejmuj się! Na pewno był po prostu bardzo zmęczony. Ja kiedyś też zasnęłam na długi czas. Może zima okazała się dla niego zbyt surowa? Nie ma co tracić nadziei. Jeszcze się obudzi. – Uśmiechnęła się do niego pokrzepująco. Niestety uśmiech jej znikł z pyska kiedy usłyszała że Zefirowi nie zostało dużo czasu. Westchnęła załamana. Nie znała się na chorobach ale może jakoś dało się to naprawić...
– Jesteś pewny, że na pewno nie da się ci pomóc...? Zefir może... może jakoś postawimy cię na nogi! Wyglądasz na zaniedbanego to... to jak ciało jest zaniedbane to na pewno raz dwa padniesz! Ja miałam... o wiele więcej szczęścia. Wolałabym się teraz z wami nim podzielić... nic złego mi się nie stało. W miarę udawało mi się omijać źródła konfliktu. Cynamonem mi też sporo pomógł... Najgorzej było z jedzeniem ale też dawaliśmy radę. Jednak to nie jest ważne... Zaprowadzę cię do groty! Powinieneś odpocząć... – Westchnęła widząc marną zdobycz Cynamonka
autor: Lisia Mistyfikacja
14 sty 2021, 11:00
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75660

Coraz bardziej ruda samica była przekonana o tym, że samiec się nie zjawi. Jednak przychodziło jej to i tak o wiele wolniej niż przeciętnemu smokowi o zdrowych zmysłach, jednak w końcu dostała odpowiedź! Otrzepała się ze śniegu i zaczęła wylizywać go z sierści, aby jakoś wyglądać na spotkaniu. Od czasu wiadomości minęło już sporo, a ogromnie jej się dłużyło kiedy nie skakała z zaspy w zaspę. Kiedy na horyzoncie zauważyła brązowego samca wstała i podbiegła do niego podekscytowana, jednak widząc w jakim jest stanie przystopowała nagle hamując. Wyraź szczęścia i tęsknoty zmienił się w zatroskany i zmartwiony. Pokręciła lekko pyszczkiem na boki jakby była przekonana że to nie nią powinien się martwić.
– Co się stało...? Potrzebujesz uzdrowiciela, Zefir... jesteś głodny? – Zaraz wysłała wiadomość mentalną do Cynamonka żeby do nich przyszedł z jakimś jedzeniem. Westchnął cicho i lekko trącneła go pyszczkiem w formie przywitania. Delikatnie polizała jego policzek czując uścisk w sercu. Powinna być przy nim... przy Węgiel :?: ku. Westchnęła cicho ciągle zmartwiona. Cynamonek jak tylko coś znajdzie to przyniesie.
– Dziękuję Zefir i ja... Troszkę się zgubiłam poza terenami wolnych stad i miałam problem ze znalezieniem drogi powrotnej. Cynamonek był ciągle przy mnie, więc nie byłam sama... Jak tam Węgiełek? – Zapytała ciągle pewna że samiec opowie jej co się stało i jak może pomóc.
Zaraz przytuptał dumnie Cynamotek trzymając w pysku gałązkę na której były niedojrzałe, marne jagody.
autor: Lisia Mistyfikacja
13 sty 2021, 23:36
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Cichy Wąwóz
Odpowiedzi: 568
Odsłony: 78828

Wskakiwała w różne zaspy śniegu jak to ona, a za nią szedł zmęczony już tą energią smoczycy Cynamonek który najchętniej by pogrzebał w śniegu i poznajdował jakieś kępki trawy.
– No dalej Cynamonu! Co z ciebie za jednorożec? Gdzie twoja młodość, energia życia? Jak ty sobie pannę znajdziesz jak ty z źrebaka wyrosłeś na staruszka tak hop-siup? – Jednorożec tylko prychną niezadowolony z jej komentarza i zatrzymał się ładując pysk w śnieg. Ojoj! Chyba się obraził ale postój nie był zły! Może uda jej się znaleźć coś ciekawego, coś interesującego. Ciągle coś paplała do jednorożca, a to o robalach które znalazła, a to o obiedzie który jadła tydzień temu. Gadała i gadała, a Cynamonek miał jej już dość ale przynajmniej nie lazła do przodu a to już coś. Chwilą odpoczynku im się przyda bo nie każdy ma taki zapas energii.
autor: Lisia Mistyfikacja
13 sty 2021, 23:25
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Podnóże Skał
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 75660

Od spotkania Paqu dużo myślała o Węgielku jak i o Zefirze. Jednak głupio było jej się tak po prostu odezwać mentalnie. Nie wiedziała nawet co im powiedzieć poza tym nie chciała aby myśleli że odchodzą już od zmysłów i słyszą jej głos. Z drugiej strony może tak będzie najłatwiej? Zanim to zrobiła zwiedziła tereny wspólne z myślą że może tam ich znajdzie, jednak nie było ich śladu. Przystanęła i skupiła się wysyłając wiadomość mentalną do brązowego samca. Była to bardzo krótka wiadomość mentalna, o tym, że wróciła i że jeśli tylko ten chce to mogą się spotkać. Wysłała mi również lokalizację po czym siedziała zestresowana nie mając pewności czy ten postanowi w ogólne przyjść. Jednak ucieszyła się, że go zobaczy. Kto wie? Może nawet przyprowadzi ze sobą Węgielka. Odetchnęła cicho. Przez chwilkę może udało jej się siedzieć spokojnie, później zaczęła rysować pazurem po śniegu, tarzać się a kiedy zaczęły spadać płatki śniegu, łapała je pyskiem.
autor: Lisia Mistyfikacja
05 maja 2020, 15:09
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 72114

– Przecież nic nie zepsułeś, co ty opowiadasz? – Starała się go jakoś pocieszyć, gdyż wydawał się niezwykle przybity. Tylko czemu? Czy powiedziała coś nie tak? Wzmianka o tym, że było to bolesne, zmartwiła ją jeszcze bardziej, na tyle, że pokornie położyła uszy po sobie, jakby chciała okazać skruchę i że bardzo żałuje, że sprawiła mu cierpienie.
– Nie chciałam, żeby cię coś bolało, a tym bardziej z mojej winy… Ja mało słyszałam o tym uczuciu. Głównie to raczej domysły, więc… może po prostu powinniśmy dłużej się zastanowić nad uczuciami? Nie chcę, żebyś cierpiał. – Przyznała, nawet się starając jakoś poważnie do tego podejść i poprawić sytuację, która chyba nie była najlepszą. Nie dla niej, a dla Rozrabiaki.
– Nie wiem, czym się różni miłość, od przyjaźni… Bardzo mi na tobie zależy i chciałabym, abyś był szczęśliwy, ale tak samo czuje względem innych bliskich mi osób. To znaczy, że wszystkich kocham czy wszystkich lubię? Skąd mam wiedzieć, czy kogoś lubię tak a kogoś inaczej? To… bardzo trudny temat i dość poważny, tak mi się wydaje. Pierwszy raz ktoś chce ze mną rozmawiać na trudniejsze tematy, to coś nowego, ale miło mi z tego powodu… i jeszcze raz powtórzę, nie zepsułeś atmosfery… może jedynie to zbyt trudny temat na tak późną godzinę. – Ułożyła się zaraz wygodniej na posłaniu obok niego.
– Nie chce mówić czegoś, czego nie jestem pewna… Kłamać tym razem wolałabym też nie. W porządku? Nie bądź zły… – Spojrzała do góry na niego wzrokiem zbitego szczeniaka.
autor: Lisia Mistyfikacja
05 maja 2020, 1:48
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 72114

Spojrzała na samca, który dość szybko zmienił zdanie na temat wymyślania imienia jej nowemu towarzyszowi. Również zerknęła na białe źrebię. Jeszcze nie wiedziała skąd to jego zdenerwowanie i stres. Widać było, że się czymś zbytnio przejmuje u Wyzwolonego. Początkowo myślała, że to przez zmęczenie. Ona jednak zmęczona nie była i chciała już nadać imię kompanowi, aby jakoś się do niego zwracać.
– E tam, imiona wymyślone na szybko mają także swój urok. Może niech będzie… Cynamonek! Tak, nawet mu pasuje. Będę miała Cynamonka. – Uśmiechnęła się radośnie niezwykle dumna z własnego błyskotliwego pomysłu na imię. W końcu teraz od niego zależy jakie znaczenie mu nada. – Podoba wam się? – Zapytała ich obojgu, ale żaden nie raczył odpowiedzieć.
Spojrzała z powrotem na samca, który zamiast odpowiedzi w końcu dał upust emocjom i powiedział, czemu czuł się taki spięty. Zupełnie ją zaskoczył tym wyznaniem. Zamrugała, przechylając lekko pyszczek. Nawet nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć. Przynajmniej mu nie przerywała, jak to miała w zwyczaju i mógł się wypowiedzieć do końca na spokojnie, nie obawiając się o nagłe wtrącenie rudej. Uśmiech mimowolnie wymalował jej się na pysku, choć starała się to ukryć, aby nie było to źle zrozumiane. Sama do końca tego nie rozumiała. Jednak chyba mimo wszystko się cieszyła, oczywiście od razu poczuła się atrakcyjniejsza i to zdecydowanie podniosło jej samoocenę. Rozrabiaka miał rację, nigdy wcześniej nie myślała o nim w tych kategoriach. Zawsze uważała go za bardzo miłego i fajnego przyjaciela. Nie myślała tak jeszcze o żadnym samcu. Nie spodziewała się, że mogłaby wzbudzić w nim takie zainteresowanie. Ta wiadomość była dla niej czymś nowym i nie mogła od razu rzec, że czuje od dawna to samo co on, nie zamierzała go okłamywać, jednak jego słowa wywołały pewne zmiany w sposobie jej myślenia. Może w końcu zacznie myśleć o samcach jako nie tylko dobrych kolegach?
– Lubię cię bardzo, Wyzwolony Rozrabiako. – Uśmiechnęła się do niego. – Nie sądziłam jednak, że polowanie było randką. Lepiej wiedzieć później niż wcale. W każdym razie… powiedzenie czegoś takiego musiało być bardzo trudne, doceniam cię. – Sama tego nie wiedziała, ale widziała po nim, ile go to kosztowało. Ciągle jednak była zaskoczona i było to po niej widać. Nie czuła się jednak niezręcznie, jedynie obawiała się, że powie coś nieodpowiedniego, zwłaszcza że jej serce zaczęło zaskakująco szybko bić. Nie rozumiała tego zupełnie, ale jednak nikt z nią nie rozmawiał na temat takich emocji. Trudno jej było jednak to do czegoś przypisać.
autor: Lisia Mistyfikacja
29 kwie 2020, 17:55
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 72114

Trudno było powiedzieć, aby brak energii jej doskwierał. Emocje i pozytywne wydarzenia sprawiły, że była niezwykle podekscytowana i spokojnie dałaby radę dotrzeć na tereny Wody. Jednak nie zamierzała odmówić, choć na pewno ją to zaskoczyło. Rozrabiaka naprawdę był zorganizowany, skoro idąc na polowanie, pomyślał o grocie, w której będą mogli się zdrzemnąć po ciężkim dniu. Ciekawe czy przewidział, że będą potrzebować trzeciego legowiska dla dodatkowego członka załogi, który… brykał, starając się kopnąć samca, choć zdecydowanie w formie zabawy niżeli nabicia mu guza. Samiec też ani razu nie dostał, ale zapewne nie został też zachęcony do zabawy, a taki był plan. Wyskakiwał też na niego i na Nivis chcąc się ciągle bawić i zachęcić ich do wspólnych wygłupów. Filigranowa prawie dała się zachęcić. Smoki były jednak dla niego nudne i w końcu odpuścił.
Ruda samica na pewno doceniła starania Rozrabiaki, ale wydawało jej się, że nie jest to nic niezwykłego i że łowcy często tak robią, choć nikt jej tego nie powiedział. Sama doszła do takiego wniosku, wydawało się to wręcz oczywiste.
– Jasne, wygląda bardzo przytulnie, można tu przespać noc. – Uśmiechnęła się i weszła za nim do groty. Uniosła brwi zdziwiona, kiedy usłyszała jaki pewny siebie był, dlatego, że ciągle nosił miano vice mistrza chowanego. Domyśliła się, że był to jedynie żart, dlatego postanowiła również zagrać w jego grę.
– Hmmm może mistrzyni w chowanego? Co o tym myślisz? – Mruknęła dumna z siebie i się położyła na posłaniu. Oczywiście też żartowała, nie miała nic przeciwko pogadance, jak i odpoczynku. Jednorożec również wbiegł do jaskini i zajął sobie cieplutkie posłanie.
– A więc o czym chciałbyś połowie? O imieniu dla mojego kompana? – Zapytała i zerknęła na drzemiącego źrebaka. Chyba on był najbardziej zmęczony po całym dniu brykania.
– Jest taki słodki… Musi się nazywać rozkosznie! – Uśmiechnęła się rozbawiona.
autor: Lisia Mistyfikacja
22 kwie 2020, 16:33
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1567
Odsłony: 57486

Dołączyła również i Nivis. Oczekiwana przez osobników, którzy w ogóle pamiętali, że nie mogło zabraknąć rudego głupca na misji eksploracyjnej. Dumnym i jakże pozytywnym krokiem weszła do jaskini bezskrzydła samica, z pyskiem radośnie kiwającym się na boki, kiedy w darowiźnie rzuciła dwa kamienie szlachetne i parę owoców. Była niezwykle zadowolona z siebie i nawet nie starała się tego ukrywać. Spojrzała na swój dar ze zdziwieniem. Nic się nie działo. Przechyliła pysk na bok dając bogini jeszcze chwilę czasu. Kiedy cisza trwała nadal, przysunęła pyskiem swoje podarunki jeszcze bliżej.
– Hej hej hej, czemu ich nie bierzesz? – Burknęła oburzonym tonem. Jak ktoś mógł nie chcieć jej dorodnych kamieni i owoców? Sama chętnie by je zjadła! Wyglądały bardzo kusząco, więc bogini powinna docenić poświęcenie Filigranowej.
– Weź żeż to i chodź tu do mnie! – Zaśmiała się sama do siebie na myśl, że prawdopodobnie mówi do siebie. No i nic, inni chyba też czekają, to poczeka i ona.

// rubin, szafir, owoców za błogosławieństwo
autor: Lisia Mistyfikacja
20 kwie 2020, 22:26
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 71521

Widziała już przynajmniej jednego smoka, który miał takie błyskotki na sobie, przymocowane i świecące od promieni słońca. Samica była podekscytowana, wysłuchując tłumaczeń Pożeracza. A więc jednego mogli być pewni. Wiedzieli, jak się używa tego pachnącego kryształu. Nie mogła się powstrzymać przed spryskaniem swojej sierści. Niestety nie była obeznana z takimi cudami i zamiast spryskać własne futro, kąpiąc je w przepięknym zapachu, po perfumowała niechcący samca. Zaśmiała się cicho, starając schować siebie za malutką buteleczką.
– Wybacz, ale przynajmniej teraz pięknie pachniesz, będziemy pachnieć tak samo. – Rzuciła z uśmiechem, po chwili pryskając siebie, tym razem trafnie.
– Nie przedstawiałam ci się? – Zastanowiła się przez chwilę, chcąc się upewnić czy na pewno była tak niewychowana? Może jej naprawdę się zapomniało? Choć mogłaby przysiąc, że przedstawiała mu swe imię. Nie chciała jednak trzymać go w niepewności.
– Nazywam się Filigranowa Łuska, choć możesz mi mówić Nivis, tak jest łaywiej. – Wyszczerzyła się dumnie.
autor: Lisia Mistyfikacja
19 kwie 2020, 21:51
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Cichy Wąwóz
Odpowiedzi: 568
Odsłony: 78828

Wypięła dumnie pierś, starając się jak najdłużej utrzymać poważny wyraz pyska, nawet jej się to udało przez chwilę. Została w końcu nazwana mistrzynią! Co prawda przy Noir ciągle wyglądała niezwykle żałośnie, ale w końcu umiała robić fikołki, była więc kimś! Mało tego, kimś niezwykłym, szanowanym! Ciemna smoczyca nawet się jej ukłoniła! Coś niesamowitego. Uśmiech aż cisnął jej się na pyszczek.
– Dobrze! A więc skup się moja młoda uczennico, Mistrzyni Nivis wszystko ci ładnie wytłumaczy, a nawet pokaże! – Po chwili ustawiła się do fikołka, stając na czterech łapach.
– Musisz sobie stanąć o tak, a potem wsadzić pysk między przednie łapy ooo tak. – Wsunęła swój pyszczek między własne przednie łapy.
– A teraz musisz odbić się tylnymi łapami! O tak… – Odepchnęła się tylnymi łapami, lądując gładko na grzbiecie. Odepchnęła się na tyle mocno, że udało jej się na nowo wylądować na czterech łapach. Otrzepała się z ewentualnego kurzu i po chwili dumnie zasiadła przyglądając się na wszelkie próby zrobienia fikołka przez Noir. Kiedy wreszcie jej się to udało, skinęła łbem.
– Brawo, jestem z ciebie dumna. Na tyle na ile może dumny być mistrz. – Bardzo spodobało jej się to określenie jak nauka sama w sobie. Może ktoś jeszcze będzie chciał się nauczyć robić fikołki?
Wysłuchała uważnie jej planu i się zastanowiła. Skinęła ponownie łbem.
– To brzmi bardzo rozsądnie, uczennico Noir. Wydaje mi się, że… że warto porozmawiać z Bogami na temat moich skrzydeł. Nawet jak ich nie odzyskam, może dostanę zamiast nich coś innego. Na przykład hmm… ludzkiego niewolnika! – Uśmiechnęła się. Wizyta u bóstw mogła jednak zaczekać, ważniejsza była zabawa. Zastanowiła się, jak obie mogły się odpowiednio zabawić.
– Mam pomysł! Zmierzmy się w pojedynku, co ty na to? Nie będzie to jednak pojedynek na śmierć i życie, tylko… przyjazna walka. W porządku? Walka zakończy się wówczas kiedy jedna z nas będzie już zmęczona, nie ma się co przemęczać! Do domu jeszcze długa droga! Nie celujmy też w pysk, dobrze? Szkoda by było, żeby tak śliczna samica miała ewentualne blizny. Ciebie też by było szkoda. – Uśmiechnęła się. Nie trzeba było dużo aby jej mniemanie o sobie wyskoczyło do góry.
autor: Lisia Mistyfikacja
12 kwie 2020, 22:18
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79361

– Też tego nie wiem i w sumie nie rozumiem. Według mnie to zupełnie bez sensu. Taka wiedza, nawet podstawowa mogłaby zwiększyć bezpieczeństwo smoków. Z drugiej strony posiadanie wiedzy, której posiadać nie powinnam, brzmi… ekscytująco. – Uśmiechnęła się sama do siebie. Jego szept wcale ją nie zniechęcił. Wręcz przeciwnie, nabrała jeszcze większej nadziei, że Iphi naprawdę byłby skłonny jej o tym opowiedzieć. Jedynie za jakąś opłatą. Pytanie tylko jak drogo ceniło się taką wiedzę. Poruszyła uszkiem, zabierając je błyskawicznie od kła samca. Nie było to coś, co spodobało się jej uszom. W przeciwieństwie do reszty, były jednak zbyt wrażliwe na dotyk. Jednak również tego nie skomentowała ani nie prosiła, aby tak więcej nie robił. Odsunięcie się było chyba wystarczającym przekazem.
– Pierwszy raz bym płaciła za jakąś naukę, więc cokolwiek to już całkiem sporo, prawda? Ile chcesz za te informacje? – Powiedziała coraz bardziej podekscytowana możliwością zdobycia takich informacji. To była jednak prawda, że zakazany owoc smakuje najlepiej, a przynajmniej dla Nivis. Rzecz jasna nie potrafiła tego ukryć, kiedyś na pewno to ją zgubi. Sama ta nauka mogła okazać się zgubna finansowo, samiec mógł wyciągnąć od niej dużo więcej, kiedy zauważy, jak bardzo jej zależy. O ile w ogóle zamierzał przekazać takie informacje. Problem w tym, że ona za dużo nie miała. Wymiana informacja za informację też nie była zbyt korzystna dla niego, w końcu nie posiadała ciekawych nowinek czy nie miała nauk, które mogłaby mu przekazać. Może jednak uda jej się kiedyś zdobyć coś interesującego i mieć w końcu czym zapłacić za informacje. Wtedy do niego wróci.
Wtopienie się w otoczenie na pewno mogło być korzystne, mogłoby być również dobrym tematem do rozmów, jednak powiedzieć jej o tym Filuterny nie mógł, bo to właśnie on biorąc ją za lisa, postanowił zaatakować. Jednak poza tym nikt jej już nie zaatakował, więc może naprawdę to działa. Choć czy smoki się atakują nawzajem poza areną? Nie słyszała o tym, ale przynajmniej jak zyska sobie wrogów, to będzie mogła czuć się bezpiecznie. Albo to wszystkie lisy znajdą się przez nią w niebezpieczeństwie.
Wysłuchała go, kiedy mówił o swoim imieniu. Jakoś jej nie zdziwiło to, co powiedział. Było to całkiem w jego stylu. Jeśli jednak to, co mówił, było prawdą, to czy ona zyska uznanie? Cóż, zapewne nie. Nie czuła jednak niepokoju z tego powodu. Wbrew własnemu zaskoczeniu. Sama jednak odpłynęła na chwilę myślami, chcąc pociągnąć temat i wypowiedzieć się na temat swojego przyszłego imienia, ale niczego nie wymyśliła.
Kamuflaż nie był czymś, co koniecznie potrzebowała, jednak lepiej potrafić więcej niż mniej, a skoro mogli przy tym miło spędzić czas, to czemu nie?
No właśnie… miło.
Wpatrywała się w niego, nie do końca wiedząc, czego tak szuka w piasku. Może było mu przyjemnie, kiedy czuł chłód na łapach? A może znajdzie tam coś fajnego? Wyobrażała sobie same ciekawe rzeczy, że wyciągnie z piasku jakiś kamień szlachetny! Albo może jakieś błyskotki? Spotkało ją jednak ogromne rozczarowanie. Zamarła w bezruchu, kiedy nadmiar błota spadł na piasek. Dostała błotem w pysk. No może to tylko policzek, ktoś powie… niestety błoto z futra bardzo trudno umyć. Zmrużyła oczy, patrząc na samca, kiedy tylko był w zasięgu jej wzroku, gdyż postanowił wokół niej krążyć.
– Wspomagany maddarą oczywiście… Mogłeś zapytać wcześniej… Warknęła, wpatrując się w niego niezadowolona ze swojego brudnego policzka. Łapą próbowała się go pozbyć, ale tylko ubrudziła łapę. Westchnęła zaraz zrezygnowana.
– Kamuflaż służy do zlania się z otoczeniem. Przydaje się głównie do polowania, ale kto powiedział, że muszę go używać jedynie do polowania. – Odpowiedziała, starając się okiełznać złość. W końcu czekać ją teraz będzie porządne szorowanie futra. Chociaż teraz umie używać maddary, może jakoś sobie nią pomoże.
autor: Lisia Mistyfikacja
09 kwie 2020, 9:52
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79361

Zaśmiała się jedynie, rozbawiona słowami Pozorka. To już nie pierwszy raz, kiedy słyszała o oszczędzaniu przez niego energii. Bycie uzdrowicielem musi być bardzo wyczerpujące, skoro na wszystkim tak oszczędzał siły. Rozumiała to, a jednak wydawało jej się zabawne, że ktoś naprawdę może zwracać uwagę na takie rzeczy. Sama w ogóle nie zastanawiała się nad własną energią. Miała jej raczej nadmiar, jednak nie pracowała też tak ciężko, jak on. Najważniejsze, że Pozór się cieszył, tylko najzwyczajniej w świecie tego nie okazywał. Można i tak!
– Myślę, że tobie też by było do pyska z uśmiechem, ale w porządku. Mogę być olśniewająca sama. – Pokręciła lekko pyskiem z ciągle utrzymującym się delikatnym uśmiechem. Zerknęła kątem oka na jego łapę, która zmierzała ku jej pleców. W pierwszej chwili myślała, że jakaś roślinność uczepiła się uparcie jej futra, jak to miała w zwyczaju, a on jedynie postanowił pomóc, zdejmując śmietek. Poczuła jednak jak łapa smoka błądzi w jej futrze. Jakby czegoś szukał. Tylko czego? Posłała mu pytające spojrzenie. Jednak nie narzekała, ponieważ… nie było to wcale złe. Nawet całkiem przyjemne. Dlatego nic nie powiedziała. W końcu Iphi też zabrał łapę, więc chyba nie było o czym mówić.
Ożywiła się, kiedy ten uświadomił ją, że sam posiada bardzo interesującą wiedzę.
– No tak, przecież wiesz takie rzeczy. Może chciałbyś mi o tym opowiedzieć? Czy to tajemna wiedza przeznaczona dla wybrańców? – Zapytała ciągle się uśmiechając. Nie była to w końcu wiedza konieczna dla niej. Bez niej także potrafiła rozdzierać wnętrzności przeciwnika. Jednak nie z pełną świadomością w który narząd najlepiej celować. Co zabije najskuteczniej a co wywoła powolne konanie? Ot taka wiedza w wersji ciekawostki, którą może wykorzystać, ale nie potrzebuje jej do bycia dobrym czarodziejem.
Jej rozmyślenia i bezwstydne wpatrywanie między tylne łapy samca przerwał głos Pozoru. Za uchem powędrował wzrok samicy. Spojrzała na jego pysk i ponownie się szeroko uśmiechnęła. Była w końcu samicą, komplementy lubiła, choć też nie potrafiła ich przyjmować z godnością. Domyślała się też, że nie mówił ich bez powodu. Powodem też nie były zapewne jej mało smocze wdzięki. Jednak ona również pamiętała jakie imię jej zaproponował jakiś czas temu. Cóż wtedy działała mocno emocjonalnie i możliwe, że nieco poczuła się urażona, ale nie trwało to długo. Teraz również bardziej ją to bawiło i rozczulało. Brak Kompetencji był jednak całkiem chwytliwym imieniem. Na pewno rzadko spotykanym. Darowała sobie niekomfortową rozmowę, choć nieco zainteresowało ją to, jak właściwie działają samce, ją samo nie ciągnęło do tej strefy życiowej. Drobne zainteresowanie, ale zauważyła, że Iphi może czuć się mocno niezręcznie przez zaistniałą sytuację. Tak więc postanawiła nie wypytywać o to i udawać, że nic się nie stało. Była w tym zresztą bardzo dobra, więc skinęła pyskiem w zastanowieniu nad jego słowami.
– Zwiewna Elegancja powiadasz… domyślam się czemu bardzo mi pasuje. Skoro już zeszliśmy tematem do imion. Możesz mi opowiedzieć o swoim. – Zaproponowała przyglądając mu się. Mogło to być ciekawe! A może po prostu podobało mu się brzmienie tych słów i nie miało to głębszego sensu? Iphi sprawiał wrażenie jednak takiego, który myślał nad imieniem i nie była to decyzja pod wpływem presji, tak jak u niej. Poczuła jak wiatr zawiał dmuchając jej w pysk, jakby za karę. Przymknęła mocno ślepia aby proch nie dostał jej się do oczu. Wtedy przypomniała sobie o kamuflażu. Otrzepała się nieco.
– A jeśli chcesz mnie jeszcze czegoś uczyć, to może być kamuflaż. Gorzej niż z wodą być nie powinno. – Nie powinna go męczyć kolejnymi naukami, jednak sama uważała to za luźną propozycje i dobry sposób, aby Pozorek nie czuł się już niezręcznie.
autor: Lisia Mistyfikacja
07 kwie 2020, 14:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79361

Przyjrzała mu się z lekkim żalem, może nawet współczuciem. Martwiła się tym jak wszystkie smoki unikały ciężkich tematów o swoich problemach, nie chcąc się wyżalić czy wygadać. Jednak zaakceptowała fakt, że nie była to jej sprawa i że może komuś innemu wolą się wygadać. Była nawet w stanie to zrozumieć. Dlatego też nie ciągnęła tego dalej, zresztą tak jak obiecała. Z drugiej strony sama uciekała od tematów ciężkich dla niej, z taką różnicą, że ona najzwyczajniej zmieniała taki temat w nieśmieszny żart. Filigranowa nigdy się nad tym nie zastanawiała, bo była przekonana, że inni mają dużo gorzej od niej, dlatego kiedy opowiadała o sobie zawsze brzmiało to tak komicznie beztrosko. Tak to wyglądało z jej perspektywy przynajmniej. Uważała, że nie ma powodu do smutku. Nie chciała też aby inni mieli, ale nie posiadała żadnego wpływu na ich życie. Uśmiechnęła się o wiele pewniej kiedy powiedział, że nie ma powodu do tego aby tryskać energią.
– Właściwie to zawsze jest się z czego cieszyć. Kwestia podejścia, mówię ci. Życie potrafi być naprawdę dokopać, dlatego powinniśmy się cieszyć przyjemnymi chwilami. Tak myślę, a ta jest bardzo miła. – Mruknęła z lekkim uśmiechem. Może dla niej było tak miło, bo w ogóle żyje? Jakby nie patrzeć po bliskim spotkaniu ze śmiercią na świat patrzyło się nieco inaczej, a ona już z samego charakteru miała predyspozycje do cieszenia się z drobnych rzeczy. Nawet z samej pogody, która była przepiękna.
Przytaknęła lekko łbem na jego słowa, sama nie zdawała sobie sprawy z tego, że mogła wzbudzać współczucie u innych. Z drugiej strony słowa miały dla niej całkiem sporą wartość, może dlatego, że jej samej nieudolnie wychodziły kłamstwa. Drobne gesty też brała pod uwagę i obserwując je można stwierdzić czy ktoś mówi prawdę, czy może bezczelnie kłamie. Myślała, że właśnie w ten sposób Pozór wyłapał u niej to że zmyśla dziwne historie.
Pierwszy raz też słyszała jak smok tak negatywnie wypowiadał się na temat skrzydeł. Nigdy też nikt jej nie powiedział tak dziwnego komplementu. Starała się powstrzymać uśmiech ściągając kąciki paszczy do dołu. Nic dobrego z tego nie wyszło, jedynie krzywy uśmiech.
– Tak myślisz? – Powiedziała tonem który sam ją zaskoczył. Chciała zabrzmieć poważnie, ale reagowała na komplementy jak dziecko. Pokręciła pyskiem rozbawiona swoim nieracjonalnym zachowaniem i cofnęła nieco pysk przymykając ślepia, jakby chciała zniknąć z zażenowania. Nie przejmowała się tym jednak zbyt długo i zaraz jej przeszło.
Słowa samca nie potrafiła odebrać inaczej niż jako wyzwanie. Uniosła brwi przyglądając mu się z wyższością. Sam w końcu leżał, więc nie było to trudne.
– To ja tkam maddarę znacznie lepiej. Możemy się założyć i sprawdzić swoje możliwości później jeśli chcesz. Jednak jeśli przegrasz to nie chciałabym być na twoim miejscu. – Rzuciła pewna siebie. Przyglądała się mu zaraz na nowo, tym razem skupiając swoją uwagę na jego łapie. Zapewne odpłynął gdzieś myślami. Położyła w końcu na nim pysk i zerknęła na szumiące liście drzew wylegując się na słońcu. Ciepło było bardzo relaksujące, a delikatny wiaterek się nie nasilił, ciągle delikatnie ich czochrając przyjemnym chłodem.
– Ja nie wiem czy tak jest mi lepiej. Przynajmniej spotkałam inne fajne smoki, w końcu nie wszystko jest w pełni złe, albo dobre, prawda? Zawsze są jakieś pozytywne… rzeczy, które można znaleźć po zastanowieniu. Mniejsze bądź większe. Myślę też, że jak jest ciężko, to potem przyjemne chwile ceni się bardziej. Hmmm w sumie, to znaczy, że ty również jesteś zza bariery? W każdym razie udało ci się osiągnąć bardzo dużo pomimo trudnego startu. To dobry powód do radości. – Gadała do siebie, bo nie miała nawet pewności czy Pozór jeszcze ją słuchał, czy ciągle błądził we własnych myślach znudzony paplaniną samicy. Spojrzała na jego pysk.
– Jak się nazywa twój kompan? Chyba ją trochę przestraszyłam. – Rzuciła zerkając w stronę w którą uciekła mała Cercella, pysk nadal trzymając na brzuchu samca, ciągle traktując go jak poduszkę, oraz unieszkodliwienie go przed łaskotkami. Nawet nie wiedziała, że jej już to nie grozi. Sama starała się połaskotać Uzdrowiciela, jednak ku jej rozczarowaniu zupełnie nie reagował na jej dotyk. Oburzyła się nawet przez moment. Nie trwało to jednak długo, zaczepki koniec końców również sobie odpuściła,przez brak reakcji z jego strony. Zerknęła znowu na niebo.
– Pozorku patrz! Jedna z chmur wygląda jak kamień! – Powiedziała nazbyt podekscytowanym głosem jak na tak przyziemne znalezisko. Nawet usiadła aby mu pokazać. – Patrz tam jest. – Pokazała mu łapą i kiedy chciała się na nowo położyć zauważyła, że na Iphiego zadziałały jej zaczepki i kontakt fizyczny. Jednak nie tak jak się spodziewała. Nie domyśliła się też od razu o co chodzi, gdyż… w pierwszej chwili myślała, że wyłazi mu z brzucha jakiś ogromny robal i się realnie martwiła o jego zdrowie. Chciała nawet mu pomóc zagryzając robala. Na szczęście sobie uświadomiła, że to coś innego i nie doszło do nieszczęśliwego wypadku. Odetchnęła w duchu z ulgą. Cóż, najważniejsze że żaden robal nie próbował zjeść jej kolegi.
autor: Lisia Mistyfikacja
07 kwie 2020, 1:13
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 79361

Musiała mu się chwilę przyjrzeć, aby wyłapać z mimiki, czy było to mówione żartem, czy może całkiem na poważnie. Nie trzeba się długo zastanawiać nad ich relacją, aby dojść do wniosku, że mimo nauki i bądź co bądź uratowania życia nie byli najlepszymi przyjaciółmi. Dla Nivis to jednak działało na innych zasadach i najwyraźniej nie zamierzała mu tak prędko odpuścić z bardzo prostego powodu, jakim jest najzwyklej w świecie mile spędzony czas, którego możliwe, że jej brakowało. Zaśmiała się pod nosem najwyraźniej rozbawiona jego słowami.
– A może to ja ciebie czegoś nauczę? – Rzuciła rzecz jasna na żarty, wypinając dumnie pierś i patrząc na niego, przywdziewając przy tym zadziorny uśmieszek. Na pewno nie było niczego, co mogłaby mu przekazać. Zastanowiła się jednak dłużej. Kolejna wspólna nauka może zachęci go bardziej do spędzania z nią czasu niż pogaduchy? Ona nie miała nigdy nic do rozmów. Możliwe nawet, że czuła pewien niedosyt. Przez jej charakter i dość dziecinne nastawienie do życia mało kto miał ochotę prowadzić z nią poważniejsze dyskusje czy w końcu nawet te najprostsze. Przypomniała sobie o nieszczęsnym kamuflażu, którego ostatecznie nie nauczył ją pewien smok. Przyjrzała się dokładnie samcowi, zastanawiając się, czy on sam na pewno może nauczyć ją kamuflażu. Jeśli udaje mu się ukryć te wszystkie bajeczne kolory, niczym u motyla, to może nawet ją nauczyłby maskować ten rzucający się w oczy rudy kolor.
– To prawda, ale nie musisz też płakać, aby wyglądać na… przybitego? Hmmm sama nie wiem, mam wrażenie, że ci jakoś tak ciężko. Może się mylę, przepraszam. – Uśmiechnęła się ze skruchą, nie chcąc go już męczyć swoimi dziwnymi teoriami, na które nie miała nawet żadnych dowodów poza zwykłym przeczuciem. Przeczucie to w końcu nie wszystko, a jej własne może się mylić bardzo często.
Pokręciła pyskiem z lekkim uśmiechem na jego słowa.
– To nie tak, w naszym stadzie jest bardzo miło i nawet mnie nie wyganiają, choć nie jestem pewnie na bieżąco co do różnych wydarzeń, w każdym razie nie o to chodzi. Chodzi o to, że z perspektywy czasu to jak się przedrzeźnialiśmy, jest takie błahe i właśnie... zabawne. Chyba nie masz mi za złe, tego, co mówiłam? – Zerknęła na niego gotowa przeprosić, w razie czego. Nie była jednak pewna czy powstrzymałaby się obecnie w walce na słowa. Jednak Iphi nie wyglądał na smoka, który się przejmuje zdaniem innych. Tym bardziej nieznajomych, więc nie czuła się zagrożona.
Słysząc jego odpowiedź, w której wyłapała nutkę żartu przysiadła z lekkim uśmiechem i skinęła pyszczkiem. Było to dla niej zwyczajnie zbyt nierealne, aby uznać to za prawdę. Jej w końcu szybko pomógł, dlatego też załapała od razu, że był to żart. Iphi nie był w końcu aż takim złym smokiem. Nie dane jej jednak było siedzenie w spokoju. Przechyliła nieznacznie pysk, nastawiając z zaciekawieniem uszy, kiedy ten zaczął ją obwąchiwać. Nie obeszło się bez łaskotek, na które była dość wrażliwa. Pisnęła cicho z zaskoczenia i zaraz krótki śmiech wyrwał jej się z pyska. Starała się odsunąć przyczynę łaskotek od siebie, ale najwyraźniej Pozorkowi zebrało się na zabawę.
– Naprawdę nie widziałeś? Hmmm ja widziałam parę, ale faktycznie zdecydowana większość je ma. Ty także nie posiadasz skrzydeł. Kiedyś nie potrafiłam się pogodzić z tym, że nie mam skrzydeł i nie pragnęłam niczego tak bardzo, jak latania wśród obłoków. To musi być wspaniałe poczuć tę wolność, ale na ziemi przynajmniej towarzystwo jest niczego sobie. – Pisnęła znowu śmiechem, kiedy nadal ją łaskotał. Nawet nie dawał jej odpowiedzieć! Jej ciało samo z siebie zaczęło się intuicyjnie kulić najpewniej zaskoczone jakimkolwiek dotykiem. Nie zamierzała pozostawać dłużna i zaraz sama zaczęła podszczypywać zębami jego łuski. Nie na tyle mocno nie chcąc wywołać bólu. Zabrała najdelikatniej, jak tylko potrafiła puchatą fretkę, aby jej nie zrobić krzywdy podczas jednostronnej przepychanki z Iphim. Oparła się w końcu o niego na tyle mocno, aby zmusić go do położenia się na piasku. Odstawiła z powrotem kompana na pysk samca.
– Przepraszam za wszelkie niedogodności mała, puchata, śliczna istoto. – Widziała już parę razy te małe stworzonka, ale nigdy nie w roli kompana.
– A ty to sobie uważaj, bo cię zwiążę maddarą. – Położyła się obok, kładąc pysk na jego brzuchu, chcąc tym uniemożliwić łaskotanie. – Co do pytania, to nie mam pojęcia. Podrzucili mnie na tereny Wody, Nie wiem czemu ani czy pochodzili z któregoś stada, czy może zza bariery. No a u ciebie jak to wygląda? –

Wyszukiwanie zaawansowane