Wspomnienie ran przypomniało samicy również zapach krwi. Ciemnej, nietętniczej, pozbawionej już rozjaśniającego powietrza. Ale wrażenie tej krwi było dziwnie bliskie, choć nie miało kierunku. Nadeszło znikąd i po prostu było, niesprecyzowane i gorzkie... jak piołun. Świeżo zerwany, zgnieciony piołun.
Uzdrowicielka poczuć mogła napływ magii zza grzbietu. Zbierający się w jednym punkcie, emanujący grobowym... chłodem. Gdy tylko odwróci wzrok zobaczy samicę niezwykle podobną do siebie... Tego samego wzrostu, niemal takich samych łusek... Choć te przybyszki nie mieniły się, były białe jak śnieg, którego zapewne nigdy jeszcze nie widziała. Obie miały skażone purpurą ciało... wspinające się po wszelkich członkach, ogonie, nosie... Lecz barwy Ziemnej były żywsze, nie tak mroczne i ciemniejące, bowiem przebarwienia samicy za nią czerniały na rogach i szponach. Kończyny obie miały długie, ogony biczowate, kolce wzdłuż ciała...
Tylko że przybyła wydawała się powietrzną o górskich łuskach. Nie posiadała błon jak Uzdrowicielka. Ich oczy... podobne do siebie lecz różne... Spojrzenie istoty było łagodne i tęskne, a zarazem bystre i drapieżne. Skrzydła niepodobne. Te przybyłej szerokie i długie, zasłaniające obszernie jej wątłe boki.
Milczała i... ciężko było powiedzieć by zapach który unosił się wokół należał właśnie do niej, choć tak podpowiadała logika. Ta sama logika podopowiadała, że... tej istoty tam nie ma. Choć oczy ją widziały, łuski tej smoczycy nie reagowały na pomarańczowe światło prześwitów niebiańskich. Miała zapach, ale nie pochodzący od niej. A dźwięki... Nie była dość blisko by słyszeć można było jej oddech, ale nie wydała żadnego wchodząc na skraj skały.
Znaleziono 35 wyników
- 05 lis 2020, 23:43
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Błękitna Skała
- Odpowiedzi: 616
- Odsłony: 72576
- 07 maja 2020, 16:17
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Valanyan
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 2913
Viliar. Zbłaźniony. Sennah. Zbłaźniona. Zaprawdę miała rachunki do wyrównania z bogiem. Uśmiechnęła się na słowa Strażnika, jej czarne kły ukazały się w pełnej okazałości, a jej białe oczy zalśniły. Polowanie rozpoczęte.
– Zdradź mi imię tego, który sprzymierzył się z tym bóstwem. – Poprosiła mruczącym tonem, podobnym nieco do dźwięków kota, który ten wydaje widząc ofiarę tam, gdzie nie może po nią pójść. Zbyt dużo czasu spędził z Okrągłą sam na sam... Jej uśmiech zgasł powoli, by pozwolić jej przejść do konkretów.
– Słyszałam, że tutejsi bogowie lubią się wymieniać... – Zaczęła. – Dobrze więc będzie, gdy więcej zadów przedstawicieli tej rasy umości się tutaj. Zwłaszcza że pojawienie się ich zwykle zwiastuje jakieś wydarzenie, które nas wzbogaca. Na południu jest wioska czcząca humanoidalną kobietę noszącą płomień. Bariera ją otaczająca przypomina tą z przekazów. Czy jesteś w stanie powiedzieć mi czy jest tam iskra? Czy jesteś w stanie podać mi położenie iskier? Słyszałam też ciekawe historie dotyczące naszego Aterala... – Narodzonego w Pladze. Młodego boga. – Podobno jego poprzednik został zapieczętowany. Jeżeli tak faktycznie było, może wśród tych co powrócą pojawi się ten, który wie jak powtórzyć ten proces. – Uśmiechnęła się raz jeszcze, czarne zęby zamigotały nieco od wilgoci w półmroku.
– Zdradź mi imię tego, który sprzymierzył się z tym bóstwem. – Poprosiła mruczącym tonem, podobnym nieco do dźwięków kota, który ten wydaje widząc ofiarę tam, gdzie nie może po nią pójść. Zbyt dużo czasu spędził z Okrągłą sam na sam... Jej uśmiech zgasł powoli, by pozwolić jej przejść do konkretów.
– Słyszałam, że tutejsi bogowie lubią się wymieniać... – Zaczęła. – Dobrze więc będzie, gdy więcej zadów przedstawicieli tej rasy umości się tutaj. Zwłaszcza że pojawienie się ich zwykle zwiastuje jakieś wydarzenie, które nas wzbogaca. Na południu jest wioska czcząca humanoidalną kobietę noszącą płomień. Bariera ją otaczająca przypomina tą z przekazów. Czy jesteś w stanie powiedzieć mi czy jest tam iskra? Czy jesteś w stanie podać mi położenie iskier? Słyszałam też ciekawe historie dotyczące naszego Aterala... – Narodzonego w Pladze. Młodego boga. – Podobno jego poprzednik został zapieczętowany. Jeżeli tak faktycznie było, może wśród tych co powrócą pojawi się ten, który wie jak powtórzyć ten proces. – Uśmiechnęła się raz jeszcze, czarne zęby zamigotały nieco od wilgoci w półmroku.
- 07 maja 2020, 15:49
- Forum: Skały Pokoju
- Temat: Nadanie tytułów
- Odpowiedzi: 14
- Odsłony: 1461
Thear spała wtedy. Polowała nocą, gdy niebo było ciemne i błyszczące, a trawę pokrywał srebrny blask. Zbudziła ją wiadomość. Tytuły Wolnych Stad... Nie interesowały ją same w sobie, jednak w pewnej części były powiązane z rasą spoczywającą w świątyni. To mogło przynieść korzyści Pladze. Podeszła do wyjścia z groty i rozwinęła skrzydła. Ogromne, szerokie, białe, skażone przez mroczną purpurę wspinającą się po krawędziach jej błon.
Szybko dotarła na miejsce, dostrzegła Strażnika. Tak jak wcześniej jej spojrzenie wydawało się być poważne, niemal świdrujące, ale też odległe, nieoceniające. Wylądowała blisko niego, niemal bezszelestnie. Pozwoliła powietrzu umrzeć pod swoimi skrzydłami gdy te zatrzymały się po raz ostatni nim je złożyła.
Szybko dotarła na miejsce, dostrzegła Strażnika. Tak jak wcześniej jej spojrzenie wydawało się być poważne, niemal świdrujące, ale też odległe, nieoceniające. Wylądowała blisko niego, niemal bezszelestnie. Pozwoliła powietrzu umrzeć pod swoimi skrzydłami gdy te zatrzymały się po raz ostatni nim je złożyła.
- 03 maja 2020, 23:57
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270765
- 01 maja 2020, 13:31
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Valanyan
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 2913
Åšwiat depresji.
Widząc tak przyziemny obraz, jej drapieżna natura skitrała się w objęciach snu, a do umysłu wpełzły bardziej refleksyjne myśli. Od dawna nie miała do nich dostępu, tak jak nie miała dostępu do dorastania. Ot, stała się nagle buzującą niezrozumiałymi hormonami smoczycą.
Milczała przez chwilę mimo zapytania samca. Jej białe ślepia o wąskiej źrenicy poruszały się, lustrując pysk samca.
Trochę jakby zdziadział.
Może nie powinna myśleć o tym za wiele. Sen, w który zapadła zmienił świat. Śnieg zniknął i rozkwitły kwiaty i drzewa, pamięć o Suithcie została pochowana głęboko w sercach, powstała para Konfliktu... Niewiele rzeczy pozostało takich samych.
Ale nie miało to znaczenia.
Dlatego w jej wzroku nie było pogardy. Nie było w niej nic, jakby była zimną statuą zamieszkującą to miejsce.
– Dowiedziałam się, że stworzenie, do którego śmierci miał doprowadzić Viliar, uciekło. – Wyjaśniła. Miała niski głos, choć czysty, samiczy. Brzmiała na młodą i silną. Jej skażony purpurą ogon drgnął lekko. – Potrzebuję dokładnych informacji jak to się stało, gdzie to znaleźć i jak to zamordować. – Jej słowa były wypowiadane powoli, były niemal przesycone tym, co sprawia że jej zapach trąci krwią. Nie było w tym jednak emocji. Tylko jej czarne zęby skrywały purpurowy, poruszający się w pysku ozór.
Nie wyglądało na to, by była zainteresowana Strażnikiem. A już na pewno nie w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Widząc tak przyziemny obraz, jej drapieżna natura skitrała się w objęciach snu, a do umysłu wpełzły bardziej refleksyjne myśli. Od dawna nie miała do nich dostępu, tak jak nie miała dostępu do dorastania. Ot, stała się nagle buzującą niezrozumiałymi hormonami smoczycą.
Milczała przez chwilę mimo zapytania samca. Jej białe ślepia o wąskiej źrenicy poruszały się, lustrując pysk samca.
Trochę jakby zdziadział.
Może nie powinna myśleć o tym za wiele. Sen, w który zapadła zmienił świat. Śnieg zniknął i rozkwitły kwiaty i drzewa, pamięć o Suithcie została pochowana głęboko w sercach, powstała para Konfliktu... Niewiele rzeczy pozostało takich samych.
Ale nie miało to znaczenia.
Dlatego w jej wzroku nie było pogardy. Nie było w niej nic, jakby była zimną statuą zamieszkującą to miejsce.
– Dowiedziałam się, że stworzenie, do którego śmierci miał doprowadzić Viliar, uciekło. – Wyjaśniła. Miała niski głos, choć czysty, samiczy. Brzmiała na młodą i silną. Jej skażony purpurą ogon drgnął lekko. – Potrzebuję dokładnych informacji jak to się stało, gdzie to znaleźć i jak to zamordować. – Jej słowa były wypowiadane powoli, były niemal przesycone tym, co sprawia że jej zapach trąci krwią. Nie było w tym jednak emocji. Tylko jej czarne zęby skrywały purpurowy, poruszający się w pysku ozór.
Nie wyglądało na to, by była zainteresowana Strażnikiem. A już na pewno nie w negatywnym tego słowa znaczeniu.
- 29 kwie 2020, 19:35
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Valanyan
- Odpowiedzi: 31
- Odsłony: 2913
Thear miała wiele pytań. Nie była jednak tym samym pisklęciem, które przybyło tu kiedyś z biesem, ani tą spłoszoną adeptką, która zakradła się na ucztę Thahara. Była... Była Thear Żarliwą.
I miała zamiar zabić boga.
Przecinała powietrze swoimi wielkimi, pustynnymi skrzydłami, mróz oblepiał jej skażony purpurą pysk. Zanurkowała i wylądowała gwałtownie, ale też miękko i cicho, gdy masy powietrza zakotłowały się i zamarły w objęciach szerokich błon.
Drobna smoczyca o ledwie widocznym uśmiechu weszła do środka świątyni. Jej białe oczy przyglądały się wszystkiemu jakoby patrząc na wskroś przez posągi. Wkroczywszy, pozwoliła na wtargnięcie do świątyni zapachu gorzkiego piołunu i krwi.
Przystanęła pod jednym z posągów.
– Strażniku, potrzebuję odpowiedzi. – Powiedziała na głos. ten miała czysty, lecz nieco niski. Nie było w nim czuć żadnego tonu, jedynie jej uśmiech zniknął na ten moment, by obnażyć czarne kły.
I miała zamiar zabić boga.
Przecinała powietrze swoimi wielkimi, pustynnymi skrzydłami, mróz oblepiał jej skażony purpurą pysk. Zanurkowała i wylądowała gwałtownie, ale też miękko i cicho, gdy masy powietrza zakotłowały się i zamarły w objęciach szerokich błon.
Drobna smoczyca o ledwie widocznym uśmiechu weszła do środka świątyni. Jej białe oczy przyglądały się wszystkiemu jakoby patrząc na wskroś przez posągi. Wkroczywszy, pozwoliła na wtargnięcie do świątyni zapachu gorzkiego piołunu i krwi.
Przystanęła pod jednym z posągów.
– Strażniku, potrzebuję odpowiedzi. – Powiedziała na głos. ten miała czysty, lecz nieco niski. Nie było w nim czuć żadnego tonu, jedynie jej uśmiech zniknął na ten moment, by obnażyć czarne kły.
- 14 kwie 2020, 20:38
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: Pusty Piedestał
- Odpowiedzi: 207
- Odsłony: 13355
Thear wzięła ze sobą cały dorobek swojego życia. Rubin, granat i nefryt. Tyle miała. Tyle jej zostało. Nie powinna być tak długo nieobecna. Gdy usłyszała że jej matka rozważa wyprawę, zainteresowała się sprawą. Nie wiedziała dokąd, po co... ale... Wiedziała, że znajdzie tutaj resztę. I że się wszystkiego dowie. Dopóki to było wartościowe dla któregokolwiek z członków Palgi, warto było ruszać. Poza tym martwiła się o swoją młodszą siostrę. Wylądowała już wewnątrz jaskini, z "rozbiegu". Truchtem przemierzyła ostatnią część i zatrzymała się przy matce. Z uprzęży na stale leżącej na jej grzbiecie, wyciągnęła kamienie i postawiła obok kamieni Frar.
– Matko, możesz powiedzieć mi, co teraz będzie się działo? Dokąd idziemy? Po co? – Teraz było dla niej bardzo ważnym by chronić Ha'arę. Poza tym będzie mogła spędzić czas z matką. Może upolują coś razem? No i z Luthienem... miała nadzieje, że pokarze jej to, co chciałaby zobaczyć.
//rubin, granat, nefryt
– Matko, możesz powiedzieć mi, co teraz będzie się działo? Dokąd idziemy? Po co? – Teraz było dla niej bardzo ważnym by chronić Ha'arę. Poza tym będzie mogła spędzić czas z matką. Może upolują coś razem? No i z Luthienem... miała nadzieje, że pokarze jej to, co chciałaby zobaczyć.
//rubin, granat, nefryt
- 10 kwie 2020, 12:14
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270765
- 09 kwie 2020, 0:46
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270765
- 11 mar 2020, 23:53
- Forum: Wewnętrzna Jaskinia
- Temat: PosÄ…g Thahara
- Odpowiedzi: 111
- Odsłony: 7328
//Inny czaseu
Thear wylądowała gwałtownie przed świątynią, mimo że zwykła wlatywać aż do głównych pieczar, rozwożąc swoje przesyłki. Złożyła szerokie, platynowe skrzydła, drapieżny uśmiech kwitnący od czasu do czasu na jej pysku był martwy. Weszła do środka krokiem pełnym gracji, wprowadzając do środka zapach słodkiej krwi i gorzkiego piołunu. Skierowała się prosto do Posągu Thahara. Usiadła przed nim, zastanawiając się czy słyszy i co właściwie chciałaby mu powiedzieć.
– Właściwie to chyba przydałaby mi się pomoc. – Powiedziała pełnym skupienia, ale spokojnym głosem. Był całkiem ładny. Nie traktowała bóstw jako byty nadprzyrodzone, bardziej jako inną rasę z większymi możliwościami niż możliwości smoków i ich maddary. – Czy mogłabym się czymś z tobą wymienić, żeby dostać wskazówkę jak uszyć torbę która nie zgnije, odpowiednie włosie do łączenia skór albo coś równie mocnego? – Zapytała posąg, zastanawiając się czy nie robi z siebie idioty. – Jak widzisz, mam bardzo szerokie skrzydła i nie widzi mi się mieć korzeni oplecionych pod ogon i szyję, żeby rozciągnąć coś na całą długość grzbietu. – Faktycznie, błony pustynnej sięgały niemalże po zad i inna forma "plecaka" byłaby dla niej niedopuszczalna.
Thear wylądowała gwałtownie przed świątynią, mimo że zwykła wlatywać aż do głównych pieczar, rozwożąc swoje przesyłki. Złożyła szerokie, platynowe skrzydła, drapieżny uśmiech kwitnący od czasu do czasu na jej pysku był martwy. Weszła do środka krokiem pełnym gracji, wprowadzając do środka zapach słodkiej krwi i gorzkiego piołunu. Skierowała się prosto do Posągu Thahara. Usiadła przed nim, zastanawiając się czy słyszy i co właściwie chciałaby mu powiedzieć.
– Właściwie to chyba przydałaby mi się pomoc. – Powiedziała pełnym skupienia, ale spokojnym głosem. Był całkiem ładny. Nie traktowała bóstw jako byty nadprzyrodzone, bardziej jako inną rasę z większymi możliwościami niż możliwości smoków i ich maddary. – Czy mogłabym się czymś z tobą wymienić, żeby dostać wskazówkę jak uszyć torbę która nie zgnije, odpowiednie włosie do łączenia skór albo coś równie mocnego? – Zapytała posąg, zastanawiając się czy nie robi z siebie idioty. – Jak widzisz, mam bardzo szerokie skrzydła i nie widzi mi się mieć korzeni oplecionych pod ogon i szyję, żeby rozciągnąć coś na całą długość grzbietu. – Faktycznie, błony pustynnej sięgały niemalże po zad i inna forma "plecaka" byłaby dla niej niedopuszczalna.
- 11 mar 2020, 23:41
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9024
Thear słuchała uważnie. Z jednej strony miał rację. Z drugiej ona też. I tego nie przeczył. Skinęła mu powoli głową. Powolne oddechy sprawiły, że była już spokojniejsza, ale w oczach miała wciąż to błyszczące coś. Ale nie była to rozpacz. Młódka nie wyglądała na zrozpaczoną. Może targnęły nią emocje, ale ani razu się nie uniosła. Była silna.
– Nie można zakładać, że nigdy nic się nie wydarzy. Ogień musi dbać o swoje smoki, a Plaga o swoje. Możemy dążyć do sojuszu, ale żaden Ognisty nie byłby ważniejszy od mojej rodziny w Pladze. Nawet mój ojciec. Zwłaszcza wtedy, gdyby moja rodzina była zagrożona. Poza tym szanowałabym każdego Ognistego, który dbałby o swoje stado choćby w połowie tak, jak Plagijczycy dbają o siebie nawzajem. Po to są Stada, by o nie dbać. Nie miałabym nikomu za złe. Ale nie wiem na ile nasza znajomość byłaby dla nas dobra, a na ile by bolała. Teraz nie muszę o tym myśleć. – Ściągnęła łuki brwiowe i jej ogon z trzaskiem uderzył o kamienną posadzkę, niezbyt jednak mocno. – Nie mówię, że mi się to podoba czy nie. Po prostu nie może być już gorzej. Po prostu stało się. Nie będę siedzieć w miejscu i płakać z tego powodu. To byłoby słabe, a ja muszę być silna. Zaakceptować to. Tak jak trzeba akceptować śmierć. Uczyć się na niej tego co ważne. I chcę zabić to stworzenie. Od początku i teraz też. Nic tego nie zmieni. Zabił też mamę moich sióstr i braci. Jeśli jest taki jak mi mówiono, to ten stwór nie powinien istnieć ani nie można pozwolić mu ożyć. – Mocne słowa jak na młodego adepta... z drugiej strony widziała egzekucję przynajmniej dwójki smoków... I sporo przeżyła z trzecim. I z ojcem.
– Dziękuję za wszystko, co mi powiedziałeś. – Powiedziała, zmieniając nieco przejęty od emocji ton w zupełnie neutralny i spokojny. – Czy Viliar jest też patronem zemsty? – Powtórzyła pytanie, na które jej nie odpowiedział. W każdym razie skinęła mu głową. – Odwdzięczę się, jeśli tylko będę w stanie. – Powiedziała mu na odchodne. Wyglądała na zamyśloną, gdy się odwracała.
z/t
– Nie można zakładać, że nigdy nic się nie wydarzy. Ogień musi dbać o swoje smoki, a Plaga o swoje. Możemy dążyć do sojuszu, ale żaden Ognisty nie byłby ważniejszy od mojej rodziny w Pladze. Nawet mój ojciec. Zwłaszcza wtedy, gdyby moja rodzina była zagrożona. Poza tym szanowałabym każdego Ognistego, który dbałby o swoje stado choćby w połowie tak, jak Plagijczycy dbają o siebie nawzajem. Po to są Stada, by o nie dbać. Nie miałabym nikomu za złe. Ale nie wiem na ile nasza znajomość byłaby dla nas dobra, a na ile by bolała. Teraz nie muszę o tym myśleć. – Ściągnęła łuki brwiowe i jej ogon z trzaskiem uderzył o kamienną posadzkę, niezbyt jednak mocno. – Nie mówię, że mi się to podoba czy nie. Po prostu nie może być już gorzej. Po prostu stało się. Nie będę siedzieć w miejscu i płakać z tego powodu. To byłoby słabe, a ja muszę być silna. Zaakceptować to. Tak jak trzeba akceptować śmierć. Uczyć się na niej tego co ważne. I chcę zabić to stworzenie. Od początku i teraz też. Nic tego nie zmieni. Zabił też mamę moich sióstr i braci. Jeśli jest taki jak mi mówiono, to ten stwór nie powinien istnieć ani nie można pozwolić mu ożyć. – Mocne słowa jak na młodego adepta... z drugiej strony widziała egzekucję przynajmniej dwójki smoków... I sporo przeżyła z trzecim. I z ojcem.
– Dziękuję za wszystko, co mi powiedziałeś. – Powiedziała, zmieniając nieco przejęty od emocji ton w zupełnie neutralny i spokojny. – Czy Viliar jest też patronem zemsty? – Powtórzyła pytanie, na które jej nie odpowiedział. W każdym razie skinęła mu głową. – Odwdzięczę się, jeśli tylko będę w stanie. – Powiedziała mu na odchodne. Wyglądała na zamyśloną, gdy się odwracała.
z/t
- 09 mar 2020, 11:00
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270765
- 29 lut 2020, 11:18
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9024
Teraz wszystko wydawało się jej być jasne. A więc nie mieli poszukiwać, ale oczekiwać na wezwanie. Tego dnia z pewnością stawi się na Arenie Viliara. Choć prawdopodobnie odegra niewielką rolę... Będzie jednak uczyć się do tego czasu, rozwijać swoje umiejętności, by być silniejszą... Dzięki temu nic nie powinno jej zaskoczyć. Thear skinęła Opiekunowi głową, gdy dokończył pierwszą wypowiedź.
Drugiej... nie dokończył. Przerwał nagle. Na jego szczęście Thear nie odczytywała emocji innych smoków aż tak sprawnie, by się obrazić. Właściwie większość smoków Plagi – Frar, Eurith, Mahvran, Rakta, Kheldar – one wszystkie były bardzo spokojne. Tak naprawdę dopiero Burdig nauczył ją ekspresji – nauczył ją jak się śmiać i jak jak wyrażać emocje cieleśnie. Nie oczekiwała tego od nikogo. Może dlatego oceniała słowa i zachowania smoków na innym poziomie.
– Hm. – Mruknęła w odpowiedzi. Milczała przez chwilę. Miała dość oddalony wyraz pyska. – Widziałam go tylko raz. – Odpowiedziała prosto, była jednak zamyślona. – W moim Stadzie był samiec, który był najkochańszym tatą na świecie. Był najlepszy, kochany, miły, opiekuńczy, ładny, pilny... był cudowny. Ale ja nie byłam jego dzieckiem. Gdy spotkałam Zew, miałam nadzieję, że mnie pokocha jak tamten Plagijczyk swoje prawdziwe dzieci. Wiesz, że będę się z nim bawić, śmiać i kochać nie patrząc na to, że nie jestem dzieckiem po krwi. Znaczy, to nie ma takiego znaczenia, wszyscy w Pladze to moi bracia i siostry, więc tamten Plagijczyk też. Po prostu Zew był kimś, kto sprawił, że jestem i chciałam z nim wiele nadrobić. Uśmiechał się do mnie dokładnie tak jak So... jak tamten Plagijczyk do swoich dzieci. I dał mi swój szaliczek. Powiedział moje imię. I uśmiechał się, gdy bardzo ładnie go wiązał. I wtedy... nagle zamarł. I skamieniał. Mama szarpnęła mnie i powietrze wypełniła magia tak silna, że nadal pamiętam jak wibrowała. Potem okazało się, że tamten Plagijczyk wcale nie jest tak plagijski i bardzo, bardzo mnie nastraszył, bo nagle zaczął się inaczej zachowywać. – Przerwała na chwilę, spojrzała na Viliara. – Gdyby nie ten czarny Cień, Zew byłby tylko smokiem Ognia, Obcym który nie rozumie Plagi, który nie jest częścią Plagi, mimo że miał Plagijską mamę. Może nie mogłabym się z nim zaprzyjaźnić, a może musiałabym kiedyś z nim walczyć. Dzięki temu co się stało, mogłam zapamiętać go jako tatę, którego bardzo chciałam mieć... i to nigdy się nie zepsuje. – Jej głos, mimowolnie, choć długo trzymała go na wodzy, zadrżał. – Zew nigdy mnie nie zawiedzie i interesy Plagi i Ognia nigdy nie rozerwą naszej relacji. – Zacisnęła kły, a potem odetchnęła bardzo głęboko. – Ale to nie zmienia faktu, że nie żyje i że ten Cień zabił mamę mojej siostry i braci, miłej mojego dziadka. – Zamachnęła ogonem. Wypełzające przykre emocje zmieniły się w coś twardszego w jej nieprzeniknienie białych oczach o wąskiej źrenicy. – Jeśli Viliar jest patronem niesłusznych wojen, mam nadzieję, że może być też moim patronem zemsty. – Powiedziała silnym, mocnym tonem, wcale go nie podnosząc ani nie przelewając w niego więcej emocji.
Drugiej... nie dokończył. Przerwał nagle. Na jego szczęście Thear nie odczytywała emocji innych smoków aż tak sprawnie, by się obrazić. Właściwie większość smoków Plagi – Frar, Eurith, Mahvran, Rakta, Kheldar – one wszystkie były bardzo spokojne. Tak naprawdę dopiero Burdig nauczył ją ekspresji – nauczył ją jak się śmiać i jak jak wyrażać emocje cieleśnie. Nie oczekiwała tego od nikogo. Może dlatego oceniała słowa i zachowania smoków na innym poziomie.
– Hm. – Mruknęła w odpowiedzi. Milczała przez chwilę. Miała dość oddalony wyraz pyska. – Widziałam go tylko raz. – Odpowiedziała prosto, była jednak zamyślona. – W moim Stadzie był samiec, który był najkochańszym tatą na świecie. Był najlepszy, kochany, miły, opiekuńczy, ładny, pilny... był cudowny. Ale ja nie byłam jego dzieckiem. Gdy spotkałam Zew, miałam nadzieję, że mnie pokocha jak tamten Plagijczyk swoje prawdziwe dzieci. Wiesz, że będę się z nim bawić, śmiać i kochać nie patrząc na to, że nie jestem dzieckiem po krwi. Znaczy, to nie ma takiego znaczenia, wszyscy w Pladze to moi bracia i siostry, więc tamten Plagijczyk też. Po prostu Zew był kimś, kto sprawił, że jestem i chciałam z nim wiele nadrobić. Uśmiechał się do mnie dokładnie tak jak So... jak tamten Plagijczyk do swoich dzieci. I dał mi swój szaliczek. Powiedział moje imię. I uśmiechał się, gdy bardzo ładnie go wiązał. I wtedy... nagle zamarł. I skamieniał. Mama szarpnęła mnie i powietrze wypełniła magia tak silna, że nadal pamiętam jak wibrowała. Potem okazało się, że tamten Plagijczyk wcale nie jest tak plagijski i bardzo, bardzo mnie nastraszył, bo nagle zaczął się inaczej zachowywać. – Przerwała na chwilę, spojrzała na Viliara. – Gdyby nie ten czarny Cień, Zew byłby tylko smokiem Ognia, Obcym który nie rozumie Plagi, który nie jest częścią Plagi, mimo że miał Plagijską mamę. Może nie mogłabym się z nim zaprzyjaźnić, a może musiałabym kiedyś z nim walczyć. Dzięki temu co się stało, mogłam zapamiętać go jako tatę, którego bardzo chciałam mieć... i to nigdy się nie zepsuje. – Jej głos, mimowolnie, choć długo trzymała go na wodzy, zadrżał. – Zew nigdy mnie nie zawiedzie i interesy Plagi i Ognia nigdy nie rozerwą naszej relacji. – Zacisnęła kły, a potem odetchnęła bardzo głęboko. – Ale to nie zmienia faktu, że nie żyje i że ten Cień zabił mamę mojej siostry i braci, miłej mojego dziadka. – Zamachnęła ogonem. Wypełzające przykre emocje zmieniły się w coś twardszego w jej nieprzeniknienie białych oczach o wąskiej źrenicy. – Jeśli Viliar jest patronem niesłusznych wojen, mam nadzieję, że może być też moim patronem zemsty. – Powiedziała silnym, mocnym tonem, wcale go nie podnosząc ani nie przelewając w niego więcej emocji.
- 29 lut 2020, 10:55
- Forum: Wewnętrzna Jaskinia
- Temat: PosÄ…g Thahara
- Odpowiedzi: 111
- Odsłony: 7328
Poczuła wiadomość i woń... to było bardzo nienaturalne, ale pochodziło ze środka smoczych terenów. Wzbiła się więc do lotu, podążąjąc za tą mentalną nicią, która przyległa do jej nosa. Nie mogła się jej pozbyć, kierowała się więc ku zaproszeniu. Lądując naprzeciw świątyni pomyślała, że musiał być to jakiś bóg. Wielu wchodziło do środka i wychodziło, oblizując wargi, toteż i mała Thear wślizgnęła się do wnętrza i złapała sobie solidną porcję mięsa wśród uczty, jaką zastała. Nie zjadła jednak w środku. Uciekła z nią na zewnątrz, gdzie rozgryzła mięśnie i rozszarpała ścięgna. Brocząc purpurowy pysk w krwi, zjadła do syta. Poczuła się z tym dobrze. Odleciała szybko z miejsca zdarzenia, zastanawiając się co się tam stało... i próbując nie rzucać się w oczy.
z/t
z/t
- 22 lut 2020, 21:39
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 270765
- 22 lut 2020, 20:58
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9024
A więc... no tak, prorok. Słyszała o tej funkcji, a teraz wszystko się wyklarowało w jej młodocianym umyśle. Nie sądziła by ją pamiętał, ona ledwo go kojarzyła z tego całego zamieszania. Strażnik od razu przeszedł do wyjaśnień tamtego dnia. Energia, która chce być żywa. Gdyby to nie była negatywna energia, byłby jak cień. Może trochę chmurnik albo żywiołaki. Ale te pilnowały własnych interesów. Nie szkodziły. Nie mordowały. Skinęła głową na jego stwierdzenie, a potem zapytał ją czy to wszystko. – Prawie. – Przyznała. – Czyli żebym mogła zapolować na tą istotę, muszę wejść na Arenę Viliara? Czy ta istota nie rozpierzchła się? Nie mogę jej znaleźć? Viliar mówił, że... może go zranić tylko magia bez jego pomocy, prawda? – Zaczęła dopytywać.
- 17 lut 2020, 22:08
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107360
Tak, argument Ducha był niezwykle przekonujący. Wystarczył aby mała poukładała sobie w głowie wszystkie klocki, tworzące przyjazny teraz obraz. Machnęła ogonem wesoło, gdy zadał jej pytanie. – Może nie, ale jak będzie przy mnie, to nie będę musiała się przed nikim bronić. Poza tym wszędzie jest pełno drapieżników, którzy nie są kompanami. – Uśmiechnęła się lekko. Nie uznają? Co to znaczy nie uznają?
– Mam opowiedziała mi kto to Kararel i jak wykluła się Sennah i że Rakta, Eurith i mama i Mahvran przywrócili Viliara. Po co mielibyśmy udawać, że ich nie ma? Viliar jest tak silny, że pamiętam go z dnia, gdy był parę ogonów ode mnie. Po prostu go czułam, a nawet nie umiem czarować. – Wzruszyła barkami. – Po prostu chcę zapytać o coś Viliara. To dla mnie ważne. – Zamilkła na chwilę. – Bo ja chyba nie wiem o czym mówisz. Są jak smoki, tylko mają aurę. No są po prostu silniejsi. Zajmują się swoimi rzeczami jak inne smoki, tylko innymi i nikt nie wchodzi sobie w drogę. Viliar mi pomógł jak byłam malutka, więc chcę go zapytać, żeby pomógł mi jeszcze raz trochę, bo wtedy zrobił to niespecjalnie. A przynajmniej nie dla mnie. I może uda mi się znaleźć coś dla niego w zamian, tak jak bym to zrobiła dla każdego. Gdyby leszy przyniósł mi szyszki to też bym mu pomogła. Albo jakby kruk był chory, to też bym mu pomogła. – Thear... miała dość prostą wizję świata. Bogowie byli trochę inną rasą, która miała wiele wspólnego ze smokami. Przynajmniej tak, mniej więcej, można było to skrócić.
– Mam opowiedziała mi kto to Kararel i jak wykluła się Sennah i że Rakta, Eurith i mama i Mahvran przywrócili Viliara. Po co mielibyśmy udawać, że ich nie ma? Viliar jest tak silny, że pamiętam go z dnia, gdy był parę ogonów ode mnie. Po prostu go czułam, a nawet nie umiem czarować. – Wzruszyła barkami. – Po prostu chcę zapytać o coś Viliara. To dla mnie ważne. – Zamilkła na chwilę. – Bo ja chyba nie wiem o czym mówisz. Są jak smoki, tylko mają aurę. No są po prostu silniejsi. Zajmują się swoimi rzeczami jak inne smoki, tylko innymi i nikt nie wchodzi sobie w drogę. Viliar mi pomógł jak byłam malutka, więc chcę go zapytać, żeby pomógł mi jeszcze raz trochę, bo wtedy zrobił to niespecjalnie. A przynajmniej nie dla mnie. I może uda mi się znaleźć coś dla niego w zamian, tak jak bym to zrobiła dla każdego. Gdyby leszy przyniósł mi szyszki to też bym mu pomogła. Albo jakby kruk był chory, to też bym mu pomogła. – Thear... miała dość prostą wizję świata. Bogowie byli trochę inną rasą, która miała wiele wspólnego ze smokami. Przynajmniej tak, mniej więcej, można było to skrócić.
- 12 lut 2020, 11:58
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9024
Thear patrzyła na posąg w pełnej ciszy. Jej ciało było rozluźnione, a zmysły atakowane przez poczucie zagrożenia – aurę boga. A była to ledwie jej projekcja wynikająca z posągu. Wiedziała, że może się pomodlić, ale... czy by słuchał? Po co w ogóle miałby przyjść do Niej, skoro były moki takie jak Khardach i Euri, którzy mogli liczyć na jego pomoc. Westchnęła ciężko, rozumiejąc, że to wahanie i poczucie maleńkości wywołuje ciężar rosnący im dłużej patrzyła na źródło aury.
Usłyszała nagle za sobą głos. Przeszedł ją dreszcz, jakby nagły bodziec skumulował działanie aury, ale też... rozładował ją. Odwróciła wzrok od Viliara. Przez chwilę patrzyła na Strażnika białymi jak mleko oczami z wąską źrenicą. Wąską mimo półmroku. Nie miała jednak napiętych mięśni pyszczka by wyrażała agresję, ból czy strach. Poprawiła ogromne, pustynne skrzydła o brudno-jagodowych końcówkach błon na swoim długim, pustynno-wyvernowym ciele. Czarne kolce, górskie jak u matki – podobnież górskie jak łuski, opadły. Uniosły się bowiem na łuskę pod wpływem ciężaru Viliara. Jej ogonek o purpurowej końcówce drgnął lekko i wstała na łapki, po których purpura wspięła się już do połowy wysokości. Skierowała naznaczony purpurą pysio w stronę większego samca.
– Jesteś tym smokiem ze świątyni, tym z historii jak urodziła się Sennah? – Zapytała, barwy i postawa się zgadzały. Ur nie zareagował na jego obecność, więc nie mógł przyjść tu by ją zabić i byłoby to bardzo sensowne, gdyby to był właśnie on.
– Chciałam zapytać kogoś o cień, który zabił Dziką Gwiazdę i Zew Płomieni, bo nie pamiętam co mówił wtedy Viliar. – Miała spokojny głos jak na ledwie wyrośnięte pisklę. Trochę oddalony, nieco niski. Drobne mięśnie świadczyły jednak, że rozpoczęła nauki w młodym wieku i wiele już umiała. Po małej chwili młoda jakby się zreflektowała, bo jej ogon drgnął nim nie kontynuowała rozmowy. – Widziałam jak ten cień zabija Zew i chciałabym pomóc zabić ten cień do końca. Po prostu nie pamiętam już co się tam wtedy działo. – Być może Strażnik pamiętał dwukrotnie mniejsze od niej pisklę, bardziej białe, jedynie z jagodowymi plamkami na palcach, pysiu i ogonie, którą trzymała Frar... A może się minęli? Thear była w szoku, a matka zakrywała jej oczy i tak mocno przyciskała do piersi, że fizyczny ból nie pozwalał jej skupić się na tym, co działo się wokół.
Usłyszała nagle za sobą głos. Przeszedł ją dreszcz, jakby nagły bodziec skumulował działanie aury, ale też... rozładował ją. Odwróciła wzrok od Viliara. Przez chwilę patrzyła na Strażnika białymi jak mleko oczami z wąską źrenicą. Wąską mimo półmroku. Nie miała jednak napiętych mięśni pyszczka by wyrażała agresję, ból czy strach. Poprawiła ogromne, pustynne skrzydła o brudno-jagodowych końcówkach błon na swoim długim, pustynno-wyvernowym ciele. Czarne kolce, górskie jak u matki – podobnież górskie jak łuski, opadły. Uniosły się bowiem na łuskę pod wpływem ciężaru Viliara. Jej ogonek o purpurowej końcówce drgnął lekko i wstała na łapki, po których purpura wspięła się już do połowy wysokości. Skierowała naznaczony purpurą pysio w stronę większego samca.
– Jesteś tym smokiem ze świątyni, tym z historii jak urodziła się Sennah? – Zapytała, barwy i postawa się zgadzały. Ur nie zareagował na jego obecność, więc nie mógł przyjść tu by ją zabić i byłoby to bardzo sensowne, gdyby to był właśnie on.
– Chciałam zapytać kogoś o cień, który zabił Dziką Gwiazdę i Zew Płomieni, bo nie pamiętam co mówił wtedy Viliar. – Miała spokojny głos jak na ledwie wyrośnięte pisklę. Trochę oddalony, nieco niski. Drobne mięśnie świadczyły jednak, że rozpoczęła nauki w młodym wieku i wiele już umiała. Po małej chwili młoda jakby się zreflektowała, bo jej ogon drgnął nim nie kontynuowała rozmowy. – Widziałam jak ten cień zabija Zew i chciałabym pomóc zabić ten cień do końca. Po prostu nie pamiętam już co się tam wtedy działo. – Być może Strażnik pamiętał dwukrotnie mniejsze od niej pisklę, bardziej białe, jedynie z jagodowymi plamkami na palcach, pysiu i ogonie, którą trzymała Frar... A może się minęli? Thear była w szoku, a matka zakrywała jej oczy i tak mocno przyciskała do piersi, że fizyczny ból nie pozwalał jej skupić się na tym, co działo się wokół.
- 08 lut 2020, 14:03
- Forum: Nisza Zadumy
- Temat: PosÄ…g Viliara
- Odpowiedzi: 104
- Odsłony: 9024
Pożegnała Ducha przed świątynią. Została sama z Urem. Jego wielkie rogi nie zmieściłyby się jednak w środku, więc poprosiła go by zaczekał. Nie miał nic przeciwko. W ciągu dwóch oddechów leżał w swojej ulubionej pozycji. Mała ulubienica boska weszła do środka, zatapiając się w półmroku. Jasne łuski zdradzały jej obecność, jednak ciemno purpurowe łapy, pyszczek,i część ogona oraz błon sprawiały jej dziwny kształt w tej ciemności.
Czuła tu różne zapachy Obcych. Ale Ur był niedaleko. I nie była pewna czy którykolwiek z tych zapachów był dość świeży by był tu ktoś poza nią. Zaczęła chodzić losowo, weszła do jednej niszy, znalazła nieznajome pyski, wyszła z niej, weszła cicho do kolejnej. Och.
To on.
Usiadła przed posągiem Viliara. Powinna czuć strach, ale... nie była pewna co czuła. On rozbił to, co zabiło jej tatę. Niewiele rozumiała z tego dnia. Pamiętała tylko aurę tego boga. Przeszywającą wszystkie zmysły alarmujące o zagrożeniu. Patrząc na gotowego do zabójstwa smoka, choć mniejszego od jej pradziadka to jednak silniejszego, czuła niepokój. Jej zmysły ostrzegały ją, czuła nacisk z tyłu głowy, ale nie czuła strachu bo... bo to nie on zabił tatę. On pomógł jej rodzeństwu.
Nie mówiła nic.
Nie poruszała się.
Ale nie tkwiła w modlitwie.
Nie sądziła by ten bóg tu był. Nie po to przecież jest tu jego posąg żeby było ich dwóch. Rozumiała symbolizm tego miejsca. A przy ja niej tak myślała. Że to tylko symbolizm. W końcu bóg może być wszędzie. I gdy tak myślała, przywoływała chaotyczną przeszłość, próbując przypomnieć sobie co mówił o tym cieniu. Ale mama zasłoniła jej uszy.
Chciała pamiętać...
W końcu obiecała pomścić mamę Euri i Khardaha i swojego tatę.
Czuła tu różne zapachy Obcych. Ale Ur był niedaleko. I nie była pewna czy którykolwiek z tych zapachów był dość świeży by był tu ktoś poza nią. Zaczęła chodzić losowo, weszła do jednej niszy, znalazła nieznajome pyski, wyszła z niej, weszła cicho do kolejnej. Och.
To on.
Usiadła przed posągiem Viliara. Powinna czuć strach, ale... nie była pewna co czuła. On rozbił to, co zabiło jej tatę. Niewiele rozumiała z tego dnia. Pamiętała tylko aurę tego boga. Przeszywającą wszystkie zmysły alarmujące o zagrożeniu. Patrząc na gotowego do zabójstwa smoka, choć mniejszego od jej pradziadka to jednak silniejszego, czuła niepokój. Jej zmysły ostrzegały ją, czuła nacisk z tyłu głowy, ale nie czuła strachu bo... bo to nie on zabił tatę. On pomógł jej rodzeństwu.
Nie mówiła nic.
Nie poruszała się.
Ale nie tkwiła w modlitwie.
Nie sądziła by ten bóg tu był. Nie po to przecież jest tu jego posąg żeby było ich dwóch. Rozumiała symbolizm tego miejsca. A przy ja niej tak myślała. Że to tylko symbolizm. W końcu bóg może być wszędzie. I gdy tak myślała, przywoływała chaotyczną przeszłość, próbując przypomnieć sobie co mówił o tym cieniu. Ale mama zasłoniła jej uszy.
Chciała pamiętać...
W końcu obiecała pomścić mamę Euri i Khardaha i swojego tatę.
- 07 lut 2020, 21:33
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107360
Och, a więc... on też się wymienia? Skoro Thear nic mu nie zrobi, to on nie będzie jej oddawał. To sprawiedliwa wymiana. Nie była pewna czy Obcy będzie się tego trzymał. W końcu nie jest związany Kodeksem. Przestąpiła z łapki na łapkę i podeszła kilka kroków bliżej płomyka, by poczuć na nosie jego liżące ciepło. Aż zamruczała pod nosem. Żeby do Ura można było tak się wtulić!
Gdy opowiedziała o tych smokach, samiec wyraził opinię... Przechyliła łepek. Miał rację. Och, on naprawdę rozumiał Plagę. Wszyscy by oddali temu Obcemu, co by jej zrobił krzywdę. Uśmiechnęła się lekko. Miał rację. I że to Obcy jej to mówi. No tak, było to z jednej strony trochę zbyt oczywiste.
– Powiedziałam mamie. – Odpowiedziała samcowi, w jakiś sposób odważona jego słowami. – Była zadowolona, że sobie z nimi poradziłam. – Uśmiechnęła się znowu lekko.
Taa...
Wyrośnie na bestię.
Może nawet słodką?
– Um... to... To ja jednak się zgodzę. No i Ur będzie mnie pilnował. – Uśmiechnęła się i zbliżyła jeszcze trochę, ożywiona, nawiązując kontakt wzrokowy z samcem. Ur podniósł powieki i spojrzał z niezadowoleniem.
Gdy opowiedziała o tych smokach, samiec wyraził opinię... Przechyliła łepek. Miał rację. Och, on naprawdę rozumiał Plagę. Wszyscy by oddali temu Obcemu, co by jej zrobił krzywdę. Uśmiechnęła się lekko. Miał rację. I że to Obcy jej to mówi. No tak, było to z jednej strony trochę zbyt oczywiste.
– Powiedziałam mamie. – Odpowiedziała samcowi, w jakiś sposób odważona jego słowami. – Była zadowolona, że sobie z nimi poradziłam. – Uśmiechnęła się znowu lekko.
Taa...
Wyrośnie na bestię.
Może nawet słodką?
– Um... to... To ja jednak się zgodzę. No i Ur będzie mnie pilnował. – Uśmiechnęła się i zbliżyła jeszcze trochę, ożywiona, nawiązując kontakt wzrokowy z samcem. Ur podniósł powieki i spojrzał z niezadowoleniem.












