Znaleziono 13 wyników

autor: Queen
14 kwie 2020, 10:43
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 602
Odsłony: 68795

Queen chcąc by ojciec był z niej dumny starała się słuchać uważnie każdego z jego poleceń. No tak trzeba umieć skręcać tak jak w biegu. Tylko teraz była kilkanaście ogonów nad ziemią, tak jak w biegu po prostu zrobiłaby fikołka, to tutaj upadek bolał by o wiele bardziej. Jednak nie chciała o tym myśleć, przecież leci obok niej tatuś, który na pewno nie pozwoli by zrobiła sobie jakąkolwiek krzywdę. Zrobiła tak jak mówił, machnęła kilka razy mocniej skrzydłami, a potem wyprostowała je i stwierdziła że skręci w lewo. Dlatego obniżyła lewe skrzydło, a prawe uniosła wyżej. Łeb przekręciła w lewo, tak by widzieć gdzie zamierza lecieć. Ogon jej też przechylił się w lewo, przez co jej cały tułów wraz z łbem i ogonem wygiął się w banana, to pozwoliło jej na powolny skręt w zamierzoną stronę. Łapy miała mocno przyciśnięte do ciała, tak by nie przeszkadzały i tak jak powiedział tatuś by nie stawiały oporu. Chyba udało jej się skręcić na tyle by znów wyprostować lot i zacząć machać skrzydłami, tak więc zrobiła. Stwierdziła jednak że mimo wszystko spróbuje jeszcze skręcić w prawo, tak dla równowagi. Tak więc machnęła kilka razy mocniej, a potem wyprostowała skrzydła. Prawe skrzydło obniżyła, a lewe podniosła do góry, szybko łeb przechyliła w prawo by widzieć gdzie zamierza lecieć. Ogon znów wygiął się tak że jej ciało wygięło się w zgrabny łuk. Nie było to nawet takie trudne, jakby się wydawało. Po wszystkim wyprostowała się i zaczęła równomiernie machać skrzydłami, które spisały się na medal. Dobrze było odziedziczyć ogromne skrzydła po rodzicach, które w locie były bezcennym dodatkiem. Czekała z niecierpliwością na kolejne polecenia od opiekuna. Zastanawiając się tylko jak uda się jej wylądować bez większych szkód.
autor: Queen
05 kwie 2020, 13:28
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 602
Odsłony: 68795

Queen jak na młodą smoczyce była całkiem inteligentna i wiedziała że jako nieuk nie zostanie przywódcą nawet jednego stada. Dlatego była pilną uczennicą i starała się nauczyć wszystkiego co się da, co przybliży ją do jej marzeń. Po coś jej były potrzebne te nie pasujące do reszty ciała ogromne, białe skrzydła. Spojrzała na nie pierw rozkładając jedno, później drugie skrzydło.
-Tatku, goń mnie -uśmiechnęła się do opiekuna i przybrała postawę do biegu, tyle że z rozłożonymi skrzydłami. Wyglądała jak goniąca kura za robakiem. Podniosła skrzydła równolegle do ziemi, jednak ciężko było tak biec, po powietrze stawiało opór. Chyba nie o to chodziło dla taty. Więc uniosła wzdłuż tułowia i wtedy było o wiele lżej biec. Na początku biegu wcale nimi nie ruszała, ale wraz z nabieraniem prędkości najpierw powoli podnosiła je i opuszczała. Różniej coraz, szybciej i szybciej, aż łapy zaczęły coraz mniej dotykać ziemi. Ugięła łapy by przygotować się do skoku i szybkim ruchem wyprostowała je, tak że uniosła się wyżej niż podczas biegu, ruszając przy tym dynamicznie skrzydłami. Gdy już nie czuła podłoża pod łapami, zrozumiała że leci tuż nad ziemią. Spojrzała w dół i nie wierzyła własnym ślepiom. Ona leci, leci!!!
-Patrz tato, tato patrz! -pisnęła radośnie, nie odwracając się i nie będąc pewną czy aby na pewno jej rodzic patrzy. Wolała obserwować bacznie otoczenie, które znajduje się na przeciw jej. Nie chciała przecież wpaść na jakieś drzewo, albo co gorsza skałę. Lot był nie do opisania, coś pięknego robić to na własnej skórze, to było zupełnie inne uczucie, niż gdy leciała na grzbiecie taty.
autor: Queen
29 mar 2020, 16:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Queen o dziwo polubiła pomarańczową smoczyce, mimo że na początku nieufnie podchodziła do niej, ale jak usłyszała że jej kibicuje i daje rady jak dotrzeć do władzy. Iskra zaufania spłynęła na Zirkę. Choć czas zweryfikuje tą jak na razie krótką znajomość, ale zauważyła że ma prawdopodobnie sojusznika w innym stadzie, a to dodało dla smoczycy jeszcze więcej pewności siebie.
-Masz rację, znajomości to podstawa, bez nich ciężko cokolwiek osiągnąć. – powiedziala przytakując jej słowom.
Zabawa? Queen zawsze była skora do zabawy, rodzeństwo jej ciągle spało, a tutaj może się z kimś w równym wieku pobawić. To był wspaniały pomysł, jeśli tylko kompan mamy jej pozwoli, spojrzała na Drewnokość, a ten jakby czytał w jej myślach skiną łbem na zgodę.
– Tak, bardzo chętnie, w co się pobawimy? -odwdzięczyła się uśmiechem do towarzyszki. Jaki pisklak odmówiłby zabawy? Na pewno nie ona.
autor: Queen
22 mar 2020, 23:42
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Polanka
Odpowiedzi: 602
Odsłony: 68795

Queen uwielbiała wycieczki z tatusiem, nikt nie potrafił jak on z nią się bawić i pokazywać świat. Oczywiście mama też była fajna, ale bardzo zamartwiała się różnymi sprawami, przez co ciężej jej było wychowywać ruchliwą samiczkę. Czerwono biała samiczka rozglądała się wokoło, a jeszcze niedawno myślała że świat zawsze jest pokryty białym puchem. Mama próbowała jej wytłumaczyć jak świat wygląda w różnych porach roku. Jednak opowiadania, a rzeczywistość to odległe spostrzeżenia. Dopiero teraz widziała prawdziwe piękno budzące się do życia.
Szkoda że nie mogła spacerować z obojgiem rodziców. Wiedziała że oboje ją kochają, ale nie wychodzi im bycie razem, tak więc nie nalegała by mieć ich razem przy sobie. Próbowała szanować ich decyzje, to ich relacja, która nie wpływa na to kim są dla małej smoczycy.
– Mama nauczyła mnie co to jest plaga, stado i kodeks, trochę też mówiła o historii plagi oraz o rangach i specjalizacjach.
-próbowała przypomnieć sobie wszystkie ważne elementy które omawiała z mamą. Pamiętała tą rozmowę, jakby była wczoraj. Tato miał rację dużo czasu spędzała z rodzicielką, każdą wolną chwilę. Czasami tylko wychodziła na spacer z kompanem mamy, ale tak to przeważnie wszędzie, czy to ceremonia, czy pogrzeb była z mamą.
– Jeszcze nauczyłam się biegu z dziadkiem i ciocią Ha'ara – teraz ma szansę dogonić rodzeństwo, albo zwierzynę. Co prawdę atakować nie potrafi, ale to wszystko przed nią.
Czego ona by mogła się nauczyć od tatusia? W sumie to pewnie wszystkiego, bo mało co umiała, ale jest coś co na pewno jej pomoże. Była coraz większa i niedługo opiekun nie będzie w stanie zabrać ją nigdzie oprócz wędrowania pieszo. Przydałoby się by nauczyła się latać.
-Tatku, naucz mnie latać, tak bym mogła przylecieć do każdego kto potrzebuje pomocy, albo bym mogła zwiedzić okolice z lotu. Latanie jest chyba o wiele szybsze od biegu, ale też chyba też trudniejsze. – ostatnie słowa myślała że powiedziała w myślach, jednak wyleciały jej z ust. Chciałaby się też nauczyć wiele więcej, a najlepiej wszystkiego, no ale musiała być cierpliwa.
– Chciałabym być królową, przywódcą wszystkich smoków, chronić ich i pilnować. Na razie chcę być wielką czarodziejką jak Mahvran i bronić naszego stada od wszelkiego zła, tak by wszyscy wiedzieli że mogą na mnie liczyć. – senne marzenia Queen zostały wyjawione kolejnej bliskiej jej osobie. Mimo że pierwsza była mama, która i tak w tym czasie spała, kiedy Queen opowiadała jej o tym jak kiedyś będzie z niej dumna, jak zasiądzie na zasłużonym tronie i będzie władać swoim stadem. Wszystko to przez źle rozumującą samiczkę, która uznała że ma własne stado, a nie że należy do stada. No ale pewnie będą kiedyś tego jakieś konsekwencje jej złego pojmowania pewnych spraw.
autor: Queen
15 mar 2020, 16:09
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Queen bardzo ucieszył fakt że ktoś jej chyba szczerze kibicuje. Od razu poczuła nić sympatii do tej smoczycy. Mimo że nie powinna jej ufać i dzielić nawet nić sympatii do niej, ale mogła po prostu zachować to w sekrecie. Nikt z jej stada nie musi wiedzieć że lubi jakąś pomarańczową smoczyce która powstała z ziemi.
– Jak nauczę się walczyć albo władać Maddarą to może staniemy na przeciw siebie na arenie. -nie wiedziała jeszcze jak dojść do władzy i czy lepiej jako Czarodziejka, czy może Wojowniczka. Nie było to dla niej istotne, ważne było tylko by zostać przywódcą, a to jak osiągnie ten cel, to już nie ważne.
– Na pewno będziesz najlepsza, musisz tylko mocno się starać i nie odpuścić marzeniom za wszelką cenę. -choć Queen uważała że to ona będzie najlepsza we wszystkim co robi, to jednak wierzyła że i Zirka osiągnie swój cel, a tylko walka na arenie pokaże kto jest jednak najlepszy w tym.
autor: Queen
10 mar 2020, 13:08
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 91078

Queen usłyszała o magii, a dokładnie o Maddarze. Czyli ona też miała tą moc, ale czemu nie potrafi jej używać? Może ona jej nie miała, może była wybrakowana. Słuchała z uwagą o stadach, rangach, historii jej stada no i o bogach. Oczywiście najbardziej wsłuchała się w kodeks, bo warto było znać zasady, które nie powinna przekraczać ani łamać, by zostać adeptką, a później jedną z wybranych rang.
– Ja też mam tą Maddarę? I będę mogła czarować i przesyłać swoje słowa?. Czy inne smoki słyszą moje myśli? -to ostatnie pytanie niepokoiło ją już od dawna. Bardzo się bała że ktoś wie co myśli i co planuje o przejęciu władzy.
Samiczka od dawna prawie od samego wyklucia wiedziała że chce zostać przywódcą. Jednak przywódcą nie jednego stada, lecz przywódca wszystkich. Dla niej to był cel życia, coś do czego dążyła kiedy tylko poznała Kheldara. Chciała być królową wszystkich istot żyjących, ale nie wiedziała czy może komukolwiek ufać na tyle by zdradzić swoje plany, nawet mamie. Sprawdzała reakcje poprzez powiedzenie tylko części prawdy. Lepiej zachować swoje marzenia głęboko w sobie, by nic ich nie zniszczyło, ani nie pokrzyżowało planów.
-Ja chce na początku zostać czarodziejką, a jak już będę duzia i będę potrafiła walczyć to zostanę Przywódcą. -powiedziała niepewna czy może zdradzić swoje plany. Nie powiedziała oczywiście że chce władać innymi smokami i mieć swoich poddanych oraz że nie spocznie na władaniach nad tylko jednym stadem.
– A Ty mamusiu od początku chciałaś pomagać i leczyć smoki? -zapytała nadal próbując wyczarować to co rodzicielka dotykając zimnego śniegu.
autor: Queen
10 mar 2020, 11:16
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Queen nie była zbyt zadowolona z chichotu pomarańczowej samiczki. Nie uważała że było w jej słowach coś zabawnego, ona traktowała tą rozmowę aż nazbyt poważnie. Spojrzała na nią spode łba przymrużając groźnie ślepia, jakby próbowała zlustrować jej zamiary. Nie znała tej samiczki i nie ufała jej.
Miała racje pachniała ziemią, co pisklaka myślenie było słusznie, równie dobrze mogła wyjść z ziemi, a nie z jaja. Jednak na pewno później wypyta o te stada i jak się wykluwają swoją mamę.
Kolejne pytanie, które padło z pyska ziemistej samiczki trochę zmieszało Queen. Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Jeszcze nie władała niczym, ale na pewno niedługo będzie królową wszystkiego co się da.
– Jeszcze nie, ale to tylko kwestia czasu, jestem do tego stworzona.
– powiedziała dumnie. Może kiedyś przejedzie się po swoich wielkich planach, a może faktycznie jej się uda przejąć władzę, to wiedzą tylko bogowie. Jak na razie samiczka z całych sił wierzyła w swój sukces. Nie zamierzała zmieniać planów, tylko dlatego że ktoś może jej w tym przeszkodzić. Dowiedziała się już żeby zostać przywódcą musi zmierzyć się z obecnym, albo znaleźć jakiś inny plan przejęcia władzy.
– A Ty Zirko kim chcesz zostać w przyszłości? -zapytała przechylając łeb w lewą stronę. Miała nadzieję że nie będzie musiała z nią walczyć o władzę nad wszystkimi stadami.
autor: Queen
05 mar 2020, 14:24
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 91078

Queen siedziała i uważnie słuchała matki, chciała jak najwięcej dowiedzieć się od najmądrzejszej smoczycy jaką znała. Zasmucił ją fakt że nie istnieje żółty śnieg i tylko nudny biały kolor otacza ziemie. Samiczka zrobiła ogromne oczy gdy zauważyła jak śnieg topnieje pod łapą mamy, a później uniosła się przezroczysta para. To co jej mówiła mama wszystko było prawdą, ale ciekawsze dla pisklaka było to jak ona potrafi. Siedziała z otwartym pyskiem.
– WOW! Co to, jak to zrobiłaś mamo? – próbowała zrobić to samo, położyć łapę na śniegu. Jedynie poczuła zimno, które sprawiło że samiczka aż zadrżała. Śnieg nie roztopił się tak jak to pokazała mama.
Wysłuchała się w kolejne słowa opiekunki i nie dowierzała, krąg życia, dorastanie? Ona nie chciała dorastać, nie chciała zmian. Dobrze jej było z mamusią, tatusiem, rodzeństwem, bawienie się, nie martwienie się o nic.
-Ale ja nie chce dorastać, chce by było tak jak teraz, na zawsze. Ty, Ja, Tatuś, kochająca się rodzina. Nie chce by cokolwiek się zmieniło. Proszę mamo, chce by nic się nie zmieniło, szczególnie nasza miłość do siebie, dobrze? -mała samiczka bardzo przejęła się informacją że to co jest teraz w przyszłości może już nie być takie same. Bardzo kochała swoją mamę i nie chciała by pomiędzy nimi się coś popsuło.
– Co oznacza Plaga? Co to jest Wojownik? – pytając przechyliła łeb.
autor: Queen
01 mar 2020, 23:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Szumiąca Dolina
Odpowiedzi: 663
Odsłony: 91078

Queen bardzo nudziła się w grocie, jej rodzeństwo ciągle spało, a ona jako mały rozbawiony pisklak chciała się bawić, zwiedzać, uczyć, wszystko byleby nie siedzieć w jednym miejscu. Ciężko było utrzymać w jednym miejscu pisklaka, który był ciekawy świata. Może i jej mama myślała że ona nie widzi tego co się dzieje z jej rodzeństwem, jednak małe chłoną wszystko zawsze bardziej niż można było się tego spodziewać. Skoro była jedynym "żywym" pisklakiem, to nie wróżyło dobrze, ale mała samiczka miała nadzieję że w końcu obudzą się i będzie mogła z nimi się pobawić. Mimo że bardzo lubiła towarzystwo opiekunki, to jednak brakowało jej zabawy z osobnikami w jej wieku. Teraz nie był czas na to by się nad tym zastanawiać.
Samiczka była zachwycona wyjściem z groty wraz z rodzicielką. Z zachwytem patrzyła na biały świat, nie wiedziała nic o nim. Myślała że zawsze jest tak biało i pięknie. Każdy pagórek, dolina, rzeka, drzewa wprawiały zachwyt na czerwonym pysku samiczki. Jakby ktoś spojrzał na nią podczas lotu to zobaczyłby otwarty szeroko pysk i ruszający się łepek, który próbował zobaczyć wszystko co się da.
W końcu wylądowali, a ona mogła sturlać się ze grzbietu matki. Oczywiście to nie było zejście pełne gracji, z uwagi na wielkość dorosłej smoczycy, przez co na końcu zrobiła fikołka i wylądowała z rozłożonymi tylnymi łapami na swoim zadzie, chichocząc ze szczęścia. Przyjemnie było wyrwać się z groty pełnej śpiących osobników. Weszła na ciepłą skórę otrzepując się ze śniegu. Usiadła na krawędzi, delikatnie dotykając przednią łapą śniegu, zostawiając na śniegu ślady swojej łapy.
– Mamo, a śnieg zawsze jest koloru białego? -zastanawiała się czerwona samiczka. Może jest śnieg czerwony jak ona, albo żółty. Chciała by zobaczyć dolinę pokrytą żółtym śniegiem, skoro świat jest tak wielki, to może gdzieś na świecie jest kolorowy śnieg.
– Mamuś, jak było na randce z Tatusiem? -niestety ale mała smoczyca była chyba jak każdy pisklak ciekawa wszystkiego, a że dużo rzeczy nie wiedziała, to szczególnie interesowało jej ojciec, który był pierwszym smokiem którego widziała. To on ją uratował, dla niej był równie bliski jak wszyscy którzy znajdowali się w grocie, lecz teraz go nie było.
– Mamusiu a gdzie jest Tatuś? Dlaczego nie ma go z nami w grocie? Czemu nas nie odwiedza? Czemu na ceremonii siedział z jakąś smoczycą? To jest moja kolejna siostra? -skąd Queen mogła wiedzieć że takimi pytaniami może spowodować zakłopotanie matki, albo nawet sprawić jej przykrość. Ona tylko chciała wiedzieć wszystko o wszystkim. Coraz to nowe pytania wpadały jej do małego łba. Najchętniej zadałaby jej wszystkie na raz, zasypując ją jak lawina, lecz starała się poukładać we łbie wszystko, by niczego nie pominąć.
autor: Queen
01 mar 2020, 17:24
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Queen chciała parsknąć śmiechem, gdy pomarańczowa samiczka oznajmiła że nie potrzebuje obrońcy, ale powstrzymała się. Co prawda ona też wolała by podróżować sama, ale wiedziała że na świecie jest wiele drapieżników które tylko czyhają aby pożywić się czerwono białą kulką. Póki nie nauczy się biegać, czy walczyć, nie zamierzała ryzykować swojego życia. Jak już będzie na tyle duża by sama zadbać o swój zad, nie będzie się niczego bała. Tak jak wszystkie smoki z jej stada.
– Z ziemi? Dziwne ja się wyklułam z jaja i mam rodziców, nie wiedziałam że można wyjść z ziemi. -pysk wykrzywiła z ogromnym zdziwieniem. To można pochodzić z ziemi? Wiele jeszcze dziwnych rzeczy usłyszy, ale to ją na prawdę zszokowało. Stada, słyszała że jest ze stada, ale nie spodziewała się spotkać kogoś kto pochodził z ziemi, a niej z jej stada. Nie poznała jeszcze kogoś takiego.
– Stado? Tak słyszałam coś takiego to ja jestem z Plagi, albo Zarazy, a może to była Epidemia, albo Wirus, nie wiem dokładnie. – z zamyśleniem zastanawiała się co oznacza nazwa jej stada. Nie brzmiało przyjacielsko, czyli na pewno nie mamy przyjacielskich stosunków do smoków które wykluwają się z ziemi. Jednak ta pomarańczowa smoczyca, zwana Zirka, nie wyglądała na groźną, albo wroga. Wolała zachować czujność, mimo że nic jej nie groziło w towarzystwie Leszy.
-Mnie zwą Queen, czyli królowa. -co prawda jeszcze nie wiedziała czego jest królową, ale miała zamiar władać, to był jej pisklęce marzenie, by mieć pod władaniem innych. Nie zamierzała się zwierzać nikomu ze swoich niecnych planów.
autor: Queen
25 lut 2020, 20:41
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Kolejny atak jednak nie nadszedł, mimo że samiczka przez długi czas wytrwale czekała skulona. Dopiero dźwięk głosu pomarańczowej samiczki sprawił że wyjrzała lekko zza skrzydła. Gdy upewniła się że ta nie zamierza niczym w nią rzucić, wyprostowała się tak jakby pokazując przy tym swoją odwagę i wypinając dumnie pierś do przodu. Tak jakby wcześniej kulenie się i strach nie miały miejsca bytu. Stała taka dumna i niewzruszona, przecież dokładnie wiedziała kim jest jej towarzysz, więc była mimo że mniejsza od pomarańczowej smoczycy, to jednak wiedziała więcej niż ona.
– Witaj, to jest kompan mojej mamy, mój obrońca. – powiedziała dumnie jak paw. Co prawda nie był jej obrońcą tylko bardziej opiekunem, który pilnował by nie wpadła w tarapaty. Jednak nie zamierzała wyjawić prawdy dla nieznajomej jej smoczycy. Mama ostrzegała ją przed obcymi, by nie ufała innym smokom niż te które znała.
-Wygląda jak drzewo bo to Leszy. -powiedziała to co pamiętała z opowieści mamy o jej kompanach. Dla niej jednak wygląd kompanów był totalnie zwyczajny, bo jak się tylko wykluła to spędzała z nimi czas.
– Kim jesteś i dlaczego tak śmierdzisz? – to może nie było najmilsze pytanie jakie zadała czerwona smoczyca, jednak dla niej ten zapach faktycznie śmierdział ziemią, piachem... Nie dowiedziała się jeszcze nic na temat stad i całego tego stowarzyszenia smoków.
autor: Queen
18 lut 2020, 12:49
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Niestety mała samiczka nie miała na tyle szczęścia i gdy tylko wychyliła się za kompana dostała śnieżką prosto w pysk. Pisnęła z zaskoczenia. Czyżby pomarańczowa samiczka ją atakowała? No wiadomo że Queen może, ale nikt inny w nią nie będzie rzucał. Oburzyła się potwornie, jakim prawem ta obca samiczka pozwoliła sobię na to co tylko Queen może.
– Drzewnokość zrób coś!!! -pisnęła zdenerwowana samiczka. Jednak kompan matki nie miał zamiaru pomóc rozhisteryzowanej samiczce. Burknął coś i zrobił krok w bok odsłaniając ją całkowicie na możliwy kolejny atak ze strony wrogiej samiczki. Zapewne uznał że nie jest zagrożeniem dla córki Uzdrowicielki z plagi. Nie wiedząc co ma zrobić kucnęła i okryła się skrzydłami, tak że nie było widać jej czerwonego futra, jedynie białe skrzydła i czerwoną końcówkę ogona. Nie wiedziała co ma teraz ze sobą począć. Nie będzie przecież prosić o litość, śnieżną kulą też nie trafi, no a kompan nie chciał jej pomóc.
autor: Queen
17 lut 2020, 12:30
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 92032

Queen pierwszy raz opuściła grotę sama, no może nie całkiem sama, bo na krok nie odstępował ją kompan mamy. Wielkie drzewo z humonaidalną sylwetką. Więc samiczka sobie spacerowała z drzewem, tak jakby miała własne drzewo, było jak jej cień. Na szczęście Drzewnokość nie przeszkadzał jej zbytnio, tylko pomrukiwał gdy chciała zrobić coś co mu się nie podobało. Szła patrząc się na własne łapy, które kroczyły po białym, zimnym puchu, co jakiś czas spoglądając na okolicę. Wszystko ją ciekawiło, nawet gałąź która wystawała spod śniegu. Nagle zauważyła przy białym dużym drzewie jakąś pomarańczową smoczyce, nieco starszą od niej, jednak nie miała kompana tak jak ona. Schowała się za kompana matki, pchając go bliżej nieznajomej. Niestety w chowanego była kiepska bo białe skrzydła wystawały po bokach. We łbie przewijało jej się tysiąc myśli. Uciekać? Nie powinna się obawiać obcych, przecież miała obok kompana, który na pewno staną by w jej obronie. Spoglądała na smoczycę zza leszy. Pachniała inaczej niż smoki z jej rodziny, bądź stada. To są jeszcze jakieś inne smoki, oprócz jej stada? Powinna się przywitać? Czy może rzucić się do ataku? Chwyciła trochę białego puchu i zaczęła lepić małą śnieżną kulę. Nie wychodziło jej to zbytnio, więc wzięła jeszcze trochę śniegu i zgniotła go w łapach. Postanowiła że rzuci tym śniegiem w pomarańczową smoczycę i zobaczy jak zareaguje. Oczywiście nie trafiła, a mała śnieżna kulka potoczyła się tuż pod łapy kolorowej smoczycy.

Wyszukiwanie zaawansowane