Znaleziono 105 wyników
- 21 lut 2016, 12:43
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107614
Pierwotny wzruszył barkami na wzmiankę o tym, co powiedziała samica z Ognia. Dla niego nie miało to większego znaczenia. On tylko karmił takie smoki jak ona, nie musiał dodatkowo bawić ich rozmową. Gdy upewnił się jednak, że samica zjadła i on pożegnał się ledwo widocznym skinieniem łba, ach...te nawyki Wolnych Stad, zaczynały mu wchodzić tez w życie. Źle, bardzo źle. Po chwili bezskrzydłego już nie było.
- 20 lut 2016, 11:44
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Lustrzany las
- Odpowiedzi: 764
- Odsłony: 107614
Jeśli smoczyca z Ognia próbowała wypatrzeć go na niebie, cóż, to się grubo przeliczy, gdy zauważy smoka stojącego niedaleko niej z lekkim, kpiącym uśmiechem. Bowiem miała ona do czynienia ze smokiem bezskrzydłym. Łowca, jak to łowca, w zwyczaju miał chód bezszelestny i ostrożny. Dlatego też odchrząknął, gdy smoczyca nie zwróciła na niego uwagi, zaraz potem zrzucił mięso pod jej łapy (4/4).
– Chyba ktoś tu powinien częściej się posilać...
Mruknął z ironią, bowiem samica przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy, jakby była szkieletem.
– Chyba ktoś tu powinien częściej się posilać...
Mruknął z ironią, bowiem samica przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy, jakby była szkieletem.
- 17 lut 2016, 19:57
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 29 gru 2015, 12:03
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 27 gru 2015, 22:16
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 26 gru 2015, 23:09
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 26 gru 2015, 0:17
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 25 gru 2015, 22:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 362983
- 17 gru 2015, 23:02
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Keith przyglądał się z rozbawieniem konsternacji Śmiałego. Czy miał w tym jakiś cel? Zdecydowanie nie taki, aby go nakarmić. Tylko i wyłącznie uciszyć jego żołądek, który nie dawał mu myśleć. Spojrzał na Dynamikę i wzruszył barkami.
– Widać, że jesteś jeszcze młoda i nie znasz pewnych aspektów życia, a zdecydowanie...nie znasz Cienia.
Uśmiechnął się lekko, ale w jego ślepiach błysnęła niema groźba.
– Ty pozwolisz komuś przeżyć, a za kilka księżyców ten ktoś wbije ci pazury w gardło, odwdzięczając się odebraniem życia, za jego darowaniem. Może wtedy nauczy cię to, że Cień nie jest potulny i nie ma tak małostkowych emocji, jak wdzięczność.
Odparł, po czym pokręcił łbem, jakby zatrzymując śmiech, po czym wzruszył barkami.
– Nic tu więcej po mnie. Obyście kiedyś przejrzeli na oczy, bo czeka was tylko i wyłącznie zagłada.
Oznajmił i po łowcy...nie było po chwili śladu. Dosłownie.
– Widać, że jesteś jeszcze młoda i nie znasz pewnych aspektów życia, a zdecydowanie...nie znasz Cienia.
Uśmiechnął się lekko, ale w jego ślepiach błysnęła niema groźba.
– Ty pozwolisz komuś przeżyć, a za kilka księżyców ten ktoś wbije ci pazury w gardło, odwdzięczając się odebraniem życia, za jego darowaniem. Może wtedy nauczy cię to, że Cień nie jest potulny i nie ma tak małostkowych emocji, jak wdzięczność.
Odparł, po czym pokręcił łbem, jakby zatrzymując śmiech, po czym wzruszył barkami.
– Nic tu więcej po mnie. Obyście kiedyś przejrzeli na oczy, bo czeka was tylko i wyłącznie zagłada.
Oznajmił i po łowcy...nie było po chwili śladu. Dosłownie.
- 14 gru 2015, 18:54
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Keith nie dbał o komentarz Dynamicznej, chełpić się? Cóż, nie miał zbytnio czym, no...prawie.
– Jednego, wystarczająco, aby stwierdzić, że smoczy żywot jest dość...mizerny pod tą kopułą.
Uśmiechnął się kpiąco, po czym nagle z hukiem przed łapami Śmiałego pojawił się kawał mięsa (4/4).
– Wiesz...burczenie twojego żołądka irytuje mnie...a może posmakujesz mięsa....kto wie, może to właśnie pochodzi od zabitego przeze mnie smoka?
Zaśmiał się wesoło, po czym spojrzał poważniej na Dynamikę.
– Łowy kończą się morderstwem. Taka jest kolej rzeczy. A nigdy nie powiedziałem, jak należy zabijać. Wiem jednak, że w tym stadzie są tacy, co nawet w obronie własnej, czy kogoś, kogo by kochali, cóż za głupie uczucie nawiasem mówiąc, pozwoliliby tej osobie zginąć, nie uśmiercając jej oprawcy. Byłem na wojnie ze Słowikiem i wiem, że smok ten...ledwo smokiem może być nazywany.
Odpowiedział cierpko. W końcu nigdy nie powiedział, że należy zabijać na chybił trafił, jak Aluzja. Mówił ogólnie o tej umiejętności. A w jakich okolicznościach, to już kwestia smoka.
– Jednego, wystarczająco, aby stwierdzić, że smoczy żywot jest dość...mizerny pod tą kopułą.
Uśmiechnął się kpiąco, po czym nagle z hukiem przed łapami Śmiałego pojawił się kawał mięsa (4/4).
– Wiesz...burczenie twojego żołądka irytuje mnie...a może posmakujesz mięsa....kto wie, może to właśnie pochodzi od zabitego przeze mnie smoka?
Zaśmiał się wesoło, po czym spojrzał poważniej na Dynamikę.
– Łowy kończą się morderstwem. Taka jest kolej rzeczy. A nigdy nie powiedziałem, jak należy zabijać. Wiem jednak, że w tym stadzie są tacy, co nawet w obronie własnej, czy kogoś, kogo by kochali, cóż za głupie uczucie nawiasem mówiąc, pozwoliliby tej osobie zginąć, nie uśmiercając jej oprawcy. Byłem na wojnie ze Słowikiem i wiem, że smok ten...ledwo smokiem może być nazywany.
Odpowiedział cierpko. W końcu nigdy nie powiedział, że należy zabijać na chybił trafił, jak Aluzja. Mówił ogólnie o tej umiejętności. A w jakich okolicznościach, to już kwestia smoka.
- 12 gru 2015, 0:10
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Keith popatrzył na Śmiałego z drapieżnym uśmiechem, a w jego ślepiach widać było ogień.
– Bądź pewien, że sprawię ci odpowiedni łomot, by udowodnić ci, że mało który wychowany tutaj przetrwa tam.
Wymownie wskazał w kierunku ledwo widocznej bariery na horyzoncie, po czym przeniósł dzikie spojrzenie na młodą przywódczynię i wywrócił ślepiami.
– No tak...ty tego nie widzisz, bo zostałaś tak wychowana, ale wy w szczególności...smoki Życia. Brzydzicie się morderstwem, uważacie to za niepotrzebny element życia smoka. Jednak zapominacie o swojej prawdziwej naturze, drapieżnika...
Uśmiechnął się do niej promiennie, a jego melodyjny głos faktycznie do niego nie pasował, do tego dzikiego bezskrzydłego, który powiedzmy sobie szczerze, wyglądał raczej na prymitywnego zabójcę, niż smoka o przyjemnym, niskim głosie do słuchania...ale cóż, taki już był Keith.
– Za barierą żadne z was nie przeżyłoby dłużej, niż do spotkania z Równinnym, bądź przedstawicielem innej rasy rozumnej.
Oznajmił ze spokojem.
– Ale spokojnie, nie tylko wy jesteście słabi. Inni również. Zamknięci w tym hermetycznym światu wyrzynacie się wzajemnie, zamiast wzmacniać się wzajemnie i ruszać w podbój na nieznane. Wolicie walczyć o to, co wam dano, zabierając innym. Tu jesteście już nieco bardziej podobni do dobrego drapieżcy, ale reszta.
Powiódł półkolem przed sobą, wskazując Dynamikę i Śmiałego.
– Reszta jest zbyt miękka.
Zakończył swój wywód, nie bardzo interesując się reakcją rozmówców.
– Bądź pewien, że sprawię ci odpowiedni łomot, by udowodnić ci, że mało który wychowany tutaj przetrwa tam.
Wymownie wskazał w kierunku ledwo widocznej bariery na horyzoncie, po czym przeniósł dzikie spojrzenie na młodą przywódczynię i wywrócił ślepiami.
– No tak...ty tego nie widzisz, bo zostałaś tak wychowana, ale wy w szczególności...smoki Życia. Brzydzicie się morderstwem, uważacie to za niepotrzebny element życia smoka. Jednak zapominacie o swojej prawdziwej naturze, drapieżnika...
Uśmiechnął się do niej promiennie, a jego melodyjny głos faktycznie do niego nie pasował, do tego dzikiego bezskrzydłego, który powiedzmy sobie szczerze, wyglądał raczej na prymitywnego zabójcę, niż smoka o przyjemnym, niskim głosie do słuchania...ale cóż, taki już był Keith.
– Za barierą żadne z was nie przeżyłoby dłużej, niż do spotkania z Równinnym, bądź przedstawicielem innej rasy rozumnej.
Oznajmił ze spokojem.
– Ale spokojnie, nie tylko wy jesteście słabi. Inni również. Zamknięci w tym hermetycznym światu wyrzynacie się wzajemnie, zamiast wzmacniać się wzajemnie i ruszać w podbój na nieznane. Wolicie walczyć o to, co wam dano, zabierając innym. Tu jesteście już nieco bardziej podobni do dobrego drapieżcy, ale reszta.
Powiódł półkolem przed sobą, wskazując Dynamikę i Śmiałego.
– Reszta jest zbyt miękka.
Zakończył swój wywód, nie bardzo interesując się reakcją rozmówców.
- 10 gru 2015, 19:52
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Keith popatrzył z rozbawieniem na Śmiałego.
– Cóż, w zasadzie to, że jej tu nie ma...nie jest jednoznaczne z tym, że nie żyje. Po prostu...dopowiedziałeś to sobie.
Odparł z niemym rozbawieniem, po czym wzruszył barkami.
– Cień mimo wszystko nie jest głupi, nie pozbawiłby się z własnej woli Uzdrowiciela, bo ten stanął w obronie mniej znaczącego Łowcy.
Stwierdził sucho, mimo opinii tego, że Cień to bezmózgie bestie, ci wcale tacy nie byli, choć niektórzy faktycznie się tam zapisali właśnie jako takie istoty, choćby ich nowa przywódczyni. Czy obchodziło to Keitha? Niezbyt.
– Jeśli kiedykolwiek będziesz miał odwagę wyjść za tą bańkę pod kryją się tutejsze parodie smoków, poznasz być może Iluminację, tudzież Migotliwą Aurę...Uzdrowicielkę o wielkich umiejętnościach i wielkim sercu. Nie trudno ją z nikim pomylić, w końcu niewiele albinosów w życiu się widzi.
Stwierdził tajemniczo, po czym rzucił lekko ironiczne spojrzenie Dynamice.
– Tak, oficjalnie Wolne Stada każą mnie nazywać Pierwotnym Instynktem. A teraz...chyba nic tu po mnie.
Oznajmił z nutą cynizmu. W końcu takie czułostki były bardzo zabawne, ale i mdlące. W końcu kto by widział, aby jeden drapieżnik, rzucał się drugiemu na szyję w innym celu, niż zabicie? Tak, zdecydowanie smoki pod barierą zmiękły. Ale to dobrze, to bardzo przydatna wiadomość.
– Cóż, w zasadzie to, że jej tu nie ma...nie jest jednoznaczne z tym, że nie żyje. Po prostu...dopowiedziałeś to sobie.
Odparł z niemym rozbawieniem, po czym wzruszył barkami.
– Cień mimo wszystko nie jest głupi, nie pozbawiłby się z własnej woli Uzdrowiciela, bo ten stanął w obronie mniej znaczącego Łowcy.
Stwierdził sucho, mimo opinii tego, że Cień to bezmózgie bestie, ci wcale tacy nie byli, choć niektórzy faktycznie się tam zapisali właśnie jako takie istoty, choćby ich nowa przywódczyni. Czy obchodziło to Keitha? Niezbyt.
– Jeśli kiedykolwiek będziesz miał odwagę wyjść za tą bańkę pod kryją się tutejsze parodie smoków, poznasz być może Iluminację, tudzież Migotliwą Aurę...Uzdrowicielkę o wielkich umiejętnościach i wielkim sercu. Nie trudno ją z nikim pomylić, w końcu niewiele albinosów w życiu się widzi.
Stwierdził tajemniczo, po czym rzucił lekko ironiczne spojrzenie Dynamice.
– Tak, oficjalnie Wolne Stada każą mnie nazywać Pierwotnym Instynktem. A teraz...chyba nic tu po mnie.
Oznajmił z nutą cynizmu. W końcu takie czułostki były bardzo zabawne, ale i mdlące. W końcu kto by widział, aby jeden drapieżnik, rzucał się drugiemu na szyję w innym celu, niż zabicie? Tak, zdecydowanie smoki pod barierą zmiękły. Ale to dobrze, to bardzo przydatna wiadomość.
- 09 gru 2015, 21:00
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Wzruszył barkami w odpowiedzi na jego słowa. Jego sprawa, a nie jego. Pierwotny w zasadzie nie interesował się losem Śmiałego Kolca. Zaraz jednak na jego pysku pojawił się krótki, pobłażliwy uśmiech.
– Martwisz się o smoczycę, której nawet nie znasz?
Zapytał z rozbawieniem. Zaraz jednak potem zamyślił się na chwile i pokiwał łbem.
– O ile stanie się mniej przydatny stadu, niż ona sama, jestem przekonany, że da mu to odczuć.
Jeśli Adept sądził, że Keith go pocieszy, to szukał tego u złego smoka. Zaraz potem uniósł łuk brwiowy ku górze.
– Przykro? A to niby czemu? Ona żyje, ma się dobrze, ale odeszła z Cienia nie znajdując tam miejsca dla siebie, nie była krwiożerczą bestią, a Uzdrowicielką.
Odparł po chwili z rozbawieniem, wciąż mu towarzyszącym. Cały wachlarz emocji pojawiał się u jego rozmówcy, a to było iście komiczne. Keith zmrużył ślepia, a nim Dynamiczna się pojawiła, odwrócił w jej kierunku łeb. Smok ten miał bardzo wyczulone zmysły, więc cóż mu się dziwić, że zwietrzył zwierzynę, nim ta się sama pojawiła? Na jego pysku zamajaczył drapieżny uśmiech, dostrzegł jeszcze przebłysk zainteresowania jego sylwetką ze strony młódki.
– Keith Brutalny.
Oznajmił z wciąż zadziornym uśmiechem przedstawiając się swoim prawdziwym mianem. Wszak młodemu zdradził też to miano, którym posługuje się oficjalnie, na co dzień. Ale warto się podroczyć też z tą małą Przywódczynią, czyż nie?
– Martwisz się o smoczycę, której nawet nie znasz?
Zapytał z rozbawieniem. Zaraz jednak potem zamyślił się na chwile i pokiwał łbem.
– O ile stanie się mniej przydatny stadu, niż ona sama, jestem przekonany, że da mu to odczuć.
Jeśli Adept sądził, że Keith go pocieszy, to szukał tego u złego smoka. Zaraz potem uniósł łuk brwiowy ku górze.
– Przykro? A to niby czemu? Ona żyje, ma się dobrze, ale odeszła z Cienia nie znajdując tam miejsca dla siebie, nie była krwiożerczą bestią, a Uzdrowicielką.
Odparł po chwili z rozbawieniem, wciąż mu towarzyszącym. Cały wachlarz emocji pojawiał się u jego rozmówcy, a to było iście komiczne. Keith zmrużył ślepia, a nim Dynamiczna się pojawiła, odwrócił w jej kierunku łeb. Smok ten miał bardzo wyczulone zmysły, więc cóż mu się dziwić, że zwietrzył zwierzynę, nim ta się sama pojawiła? Na jego pysku zamajaczył drapieżny uśmiech, dostrzegł jeszcze przebłysk zainteresowania jego sylwetką ze strony młódki.
– Keith Brutalny.
Oznajmił z wciąż zadziornym uśmiechem przedstawiając się swoim prawdziwym mianem. Wszak młodemu zdradził też to miano, którym posługuje się oficjalnie, na co dzień. Ale warto się podroczyć też z tą małą Przywódczynią, czyż nie?
- 08 gru 2015, 16:05
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Uśmiechnął się lekko na słowa Adepta, po czym pokiwał powoli łbem, jakby potwierdzając to, co już powiedział, że stchórzył i taka była prawda.
– Wierz mi, ja nie stchórzyłem. Zrobiłem...taktyczny odwrót.
Zaśmiał się wcale nie wesoło, po czym oblizał znów drapieżnie kły. W zasadzie nie był głodny, ale żałował, że nie okazało się, że ma do czynienia z Adeptem Cienia. Wielka szkoda...
– Widzisz, ja ruszyłem do największego wroga Cienia, aby dobić ich tym, jak postąpili, wzmacniając szeregi wroga. Ty...zasiliłeś tylko i wyłącznie ich sojusznika. Jak myślisz, jak twój przywódca potraktuje cię, gdy przyjdzie walczyć Ogniowi przeciwko Życiu? Czy myślisz, że jak się wyszkolisz...bardzo szybko, jak to ująłeś, nie przyjdzie ci zatopić pazurów w twoich przyjaciołach?
Zapytał z rozbawieniem. Chyba ten smok nie za bardzo wiedział, co robi, ale co się dziwić? Był tylko świeżo upieczonym Adeptem. Co za różnica...Cień, czy Ogień? Jedynie w Ogniu smoki nie były nastawione jedynie na spotkać – zabić, to je tylko różniło od Cienia. Na wzmiankę o dawnym łowcy pokiwał powoli łbem ze zrozumieniem, czyli było tak, jak mówiła Aura. Spojrzenie zwiał zaraz po zabiciu pisklęcia.
– Och, na pewno żyje, takie ścierwa szybko nie umierają
Powiedział z pół-uśmiechem, po czym wzruszył barkami, taki był jego komentarz wobec teorii o Słowie Prawdy. Sam zachodził w głowę, co się wydarzyło, że ten padalec wciąż żyje i Keith wiedział, że bardzo dużo smoków ostrzy na niego szpony, czy maddarę. Ale i tak póki co smok ów żyje. Zaraz potem na pysku Łowcy ponownie zagościł drapieżny uśmiech.
– Keith Brutalny, choć wolne stada znają mnie raczej pod imieniem Pierwotnego Instynktu.
oznajmił bez cienia wahania. W zasadzie co za problem z przedstawieniem się? Jeśli chodzi o miano smoka, w zasadzie nie zdziwiło go to, że inaczej chce się nazywać, a inaczej na niego wołają. Wolne stada pod tym względem, wymogiem pewnych imion...były zabawne. No i gdy w zasadzie rozmowa miała się ku końcowi, Adept poruszył faktycznie niezbyt przyjemny dla Keitha temat. Spojrzał na niego z góry, z widocznym w jego oczach wahaniem. Powiedzieć mu, czy nie?
– A czemu interesuje cię ktoś, kogo już tu nie ma?
Odpowiedział pytaniem na pytanie. No bo niby po co mu ta informacja? Wiedział, że nie poznał tej samicy, w końcu odeszła...zanim ten w ogóle pojawił się w Cieniu.
– Wierz mi, ja nie stchórzyłem. Zrobiłem...taktyczny odwrót.
Zaśmiał się wcale nie wesoło, po czym oblizał znów drapieżnie kły. W zasadzie nie był głodny, ale żałował, że nie okazało się, że ma do czynienia z Adeptem Cienia. Wielka szkoda...
– Widzisz, ja ruszyłem do największego wroga Cienia, aby dobić ich tym, jak postąpili, wzmacniając szeregi wroga. Ty...zasiliłeś tylko i wyłącznie ich sojusznika. Jak myślisz, jak twój przywódca potraktuje cię, gdy przyjdzie walczyć Ogniowi przeciwko Życiu? Czy myślisz, że jak się wyszkolisz...bardzo szybko, jak to ująłeś, nie przyjdzie ci zatopić pazurów w twoich przyjaciołach?
Zapytał z rozbawieniem. Chyba ten smok nie za bardzo wiedział, co robi, ale co się dziwić? Był tylko świeżo upieczonym Adeptem. Co za różnica...Cień, czy Ogień? Jedynie w Ogniu smoki nie były nastawione jedynie na spotkać – zabić, to je tylko różniło od Cienia. Na wzmiankę o dawnym łowcy pokiwał powoli łbem ze zrozumieniem, czyli było tak, jak mówiła Aura. Spojrzenie zwiał zaraz po zabiciu pisklęcia.
– Och, na pewno żyje, takie ścierwa szybko nie umierają
Powiedział z pół-uśmiechem, po czym wzruszył barkami, taki był jego komentarz wobec teorii o Słowie Prawdy. Sam zachodził w głowę, co się wydarzyło, że ten padalec wciąż żyje i Keith wiedział, że bardzo dużo smoków ostrzy na niego szpony, czy maddarę. Ale i tak póki co smok ów żyje. Zaraz potem na pysku Łowcy ponownie zagościł drapieżny uśmiech.
– Keith Brutalny, choć wolne stada znają mnie raczej pod imieniem Pierwotnego Instynktu.
oznajmił bez cienia wahania. W zasadzie co za problem z przedstawieniem się? Jeśli chodzi o miano smoka, w zasadzie nie zdziwiło go to, że inaczej chce się nazywać, a inaczej na niego wołają. Wolne stada pod tym względem, wymogiem pewnych imion...były zabawne. No i gdy w zasadzie rozmowa miała się ku końcowi, Adept poruszył faktycznie niezbyt przyjemny dla Keitha temat. Spojrzał na niego z góry, z widocznym w jego oczach wahaniem. Powiedzieć mu, czy nie?
– A czemu interesuje cię ktoś, kogo już tu nie ma?
Odpowiedział pytaniem na pytanie. No bo niby po co mu ta informacja? Wiedział, że nie poznał tej samicy, w końcu odeszła...zanim ten w ogóle pojawił się w Cieniu.
- 07 gru 2015, 22:30
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Wyszczerzył w iście rozbawionym uśmiechu zęby, gdy zaskoczył swoim wyznaniem tego Adepta. No i o to mu chodziło. W sumie przeszła mu ochota na zabijanie go, w końcu...mógł się jeszcze przydać. Może i nie żywił do Cienia sympatii w pełnym tego słowa znaczeniu, ale miał tam...wejścia. A to już bardzo Keitha pobudziło do myślenia. Słowo zdegradowany za knowania? No proszę...znając Aluzję, to by go najchętniej zabiła, a może...zadurzyła się w tym padalcu, tak jak niegdyś w jego ojcu? Kto tą smoczycę ogarnie? No właśnie...Jedyny smok, który to potrafił, gryzł ziemię i wąchał kwiatki od spodu. Ale to i lepiej, o jednego wroga mniej, jeszcze tylko troje...W końcu i na nich przyjdzie kres. Zaraz jednak z tych krwiożerczych rozmyślań wyrwał go ruch. A mianowicie zbliżenie się świeżutkiego Ognika. W sumie mógł i tutaj być bardzo dobrym informatorem, ale on już miał wejścia w tym stadzie, jedyną obecnie dla niego niewiadomą był Cień i co tam się wyrabia.
– A więc ponownie stchórzyłeś i udałeś się tam, gdzie nikt nie dobierze się do twojego zadu...
Zaśmiał się drwiąco z głupoty pisklęcia. Jeśli Aluzja uparłaby się, aby go zabić, zapewne by czatowała na niego w odpowiednich miejscach. Ale Keith już dawno stwierdził, że pozbawianie życia tak zwanych przez nich zdrajców im nie wychodzi. W końcu on ciągnął już spory czas poza Cieniem, mając się bardzo dobrze w Życiu. No i zdecydowanie miał o wiele większe tereny do łowów, niż miał do dyspozycji w Cieniu. Tu trzeba było mu przyznać, opłaciła mu się zmiana. Słysząc o silnych smokach pokręcił łbem.
– A Spojrzenie Mroku?
Zapytał zastanawiając się, czy pisklę cokolwiek wie na temat tego łowcy. W zasadzie sam Keith stwierdził kiedyś, że filarami Cienia są trzy smoki: Kheldar, Anakai i Antrasmer. Jak widać to się zmieniło, teraz jeszcze doszedł do tego grona padalec, a także dwie, nieznane mu smoczyce, a przynajmniej nie skojarzył ich pełnych rang. Bo przecież widział tą małą, z tym padalcem, gdy Kheldar przyjmował go do stada...Wyrosła więc na silną wojowniczkę i teraz trzymała Cień. Cóż...Ale sam Pierwotny tego nie wiedział...jeszcze. Słysząc wzmiankę ponownie, o Słowie wywrócił ślepiami.
– A przed chwilą jak myślisz, o kim mówiłem? Ten padalec, Słowo Prawdy...jest najbardziej zakłamanym, tchórzliwym gadem, jakiego znam. Do tej pory głowię się, czemu Kheldar przyjął go do stada, do tej pory zastanawiam się, czemu Aluzja toleruje go, zamiast go zwyczajnie zabić, jak to chciała wiele razy uczynić...i czemu tak pobłażliwie go traktuje, skoro każdego innego po prostu by zgładziła, gdyby knuł za jej plecami.
Mówił gardłowym, lekko warkliwym tonem, a w jego ślepiach widać było istną furię. Mięśnie szczęki Pierwotnego drżały, gdy je zaciskał. Trzeba było jednak przyznać, że dostał sporo świeżych informacji i choć ten młody smok zapewne nie wiedział, jak wiele dodały mu do jego planów, on sam wiedział, że skorzysta z nich w najbliższym czasie. Gdy Adept zdecydował się zbliżyć, Pierwotny drgnął, jakby w ostrzegawczy sposób informując go, że jeszcze kawałek, a znów będzie w obliczu zagrożenia. Nie należy podchodzić do takiego smoka, chyba że życie mu niemiłe. Dzikie, żółte ślepia smoka uważnie obserwowały ruchy młodzika. W zasadzie nie odzywał się teraz przez dłuższy czas, a gdy wyjawił co chce w zamian, poważnie się nad tym zastanowił. Czy chce o tym opowiadać smokowi, którego w zasadzie chciał zabić? Czy w ogóle wart jest strzępienia języka? Wzruszył barkami.
– Wiesz...to długa historia. W skrócie nie zgodziłem się, by przyjąć tego padalca, Słowo Prawdy w szeregi Cienia, stwierdziłem, że wolałbym odejść z tego stada, niż przebywać w nim z tą pokraką udającą smoka. Kheldar, ówczesny przywódca stada oczywiście uznał to, jako bunt. Ja nie zamierzałem dłużej brać udziału w tej farsie, bo mimo tego, że pytał się nas, czy mamy coś przeciwko i tak nie zamierzał brać pod uwagę naszego zdania, decyzja już zapadła i Słowo był członkiem stada Cienia, ja więc zamierzałem opuścić to zebranie. Najwyraźniej Uśmiech Cienia uznał to za jawny przejaw zdrady.
Tutaj Keith parsknął zdegustowany.
– No i kazał mnie zabić Aluzji. W mojej obronie stanęła Uzdrowicielka stada, moja wychowanka, a ja...zbiegłem, bo wiedziałem, że nie mam szans w walce z wyszkolonym wojownikiem. Wiedziałem też, że nie przemówię do rozumu Kheldarowi, nie liczył się on z niczyim zdaniem, więc zabrałem cały swój dobytek i przeniosłem się do Życia. To tak w wielkim skrócie.
Odparł ze spokojem. W końcu cała historia była o wiele dłuższa. Nie raz udowadniał swoją przydatność na wojnach i w łowach, nie raz ratował rzyć Kheldara, Ankai i innych i jak mu się odwdzięczyli? No cóż. Ale to były już stare czasy.
– A więc ponownie stchórzyłeś i udałeś się tam, gdzie nikt nie dobierze się do twojego zadu...
Zaśmiał się drwiąco z głupoty pisklęcia. Jeśli Aluzja uparłaby się, aby go zabić, zapewne by czatowała na niego w odpowiednich miejscach. Ale Keith już dawno stwierdził, że pozbawianie życia tak zwanych przez nich zdrajców im nie wychodzi. W końcu on ciągnął już spory czas poza Cieniem, mając się bardzo dobrze w Życiu. No i zdecydowanie miał o wiele większe tereny do łowów, niż miał do dyspozycji w Cieniu. Tu trzeba było mu przyznać, opłaciła mu się zmiana. Słysząc o silnych smokach pokręcił łbem.
– A Spojrzenie Mroku?
Zapytał zastanawiając się, czy pisklę cokolwiek wie na temat tego łowcy. W zasadzie sam Keith stwierdził kiedyś, że filarami Cienia są trzy smoki: Kheldar, Anakai i Antrasmer. Jak widać to się zmieniło, teraz jeszcze doszedł do tego grona padalec, a także dwie, nieznane mu smoczyce, a przynajmniej nie skojarzył ich pełnych rang. Bo przecież widział tą małą, z tym padalcem, gdy Kheldar przyjmował go do stada...Wyrosła więc na silną wojowniczkę i teraz trzymała Cień. Cóż...Ale sam Pierwotny tego nie wiedział...jeszcze. Słysząc wzmiankę ponownie, o Słowie wywrócił ślepiami.
– A przed chwilą jak myślisz, o kim mówiłem? Ten padalec, Słowo Prawdy...jest najbardziej zakłamanym, tchórzliwym gadem, jakiego znam. Do tej pory głowię się, czemu Kheldar przyjął go do stada, do tej pory zastanawiam się, czemu Aluzja toleruje go, zamiast go zwyczajnie zabić, jak to chciała wiele razy uczynić...i czemu tak pobłażliwie go traktuje, skoro każdego innego po prostu by zgładziła, gdyby knuł za jej plecami.
Mówił gardłowym, lekko warkliwym tonem, a w jego ślepiach widać było istną furię. Mięśnie szczęki Pierwotnego drżały, gdy je zaciskał. Trzeba było jednak przyznać, że dostał sporo świeżych informacji i choć ten młody smok zapewne nie wiedział, jak wiele dodały mu do jego planów, on sam wiedział, że skorzysta z nich w najbliższym czasie. Gdy Adept zdecydował się zbliżyć, Pierwotny drgnął, jakby w ostrzegawczy sposób informując go, że jeszcze kawałek, a znów będzie w obliczu zagrożenia. Nie należy podchodzić do takiego smoka, chyba że życie mu niemiłe. Dzikie, żółte ślepia smoka uważnie obserwowały ruchy młodzika. W zasadzie nie odzywał się teraz przez dłuższy czas, a gdy wyjawił co chce w zamian, poważnie się nad tym zastanowił. Czy chce o tym opowiadać smokowi, którego w zasadzie chciał zabić? Czy w ogóle wart jest strzępienia języka? Wzruszył barkami.
– Wiesz...to długa historia. W skrócie nie zgodziłem się, by przyjąć tego padalca, Słowo Prawdy w szeregi Cienia, stwierdziłem, że wolałbym odejść z tego stada, niż przebywać w nim z tą pokraką udającą smoka. Kheldar, ówczesny przywódca stada oczywiście uznał to, jako bunt. Ja nie zamierzałem dłużej brać udziału w tej farsie, bo mimo tego, że pytał się nas, czy mamy coś przeciwko i tak nie zamierzał brać pod uwagę naszego zdania, decyzja już zapadła i Słowo był członkiem stada Cienia, ja więc zamierzałem opuścić to zebranie. Najwyraźniej Uśmiech Cienia uznał to za jawny przejaw zdrady.
Tutaj Keith parsknął zdegustowany.
– No i kazał mnie zabić Aluzji. W mojej obronie stanęła Uzdrowicielka stada, moja wychowanka, a ja...zbiegłem, bo wiedziałem, że nie mam szans w walce z wyszkolonym wojownikiem. Wiedziałem też, że nie przemówię do rozumu Kheldarowi, nie liczył się on z niczyim zdaniem, więc zabrałem cały swój dobytek i przeniosłem się do Życia. To tak w wielkim skrócie.
Odparł ze spokojem. W końcu cała historia była o wiele dłuższa. Nie raz udowadniał swoją przydatność na wojnach i w łowach, nie raz ratował rzyć Kheldara, Ankai i innych i jak mu się odwdzięczyli? No cóż. Ale to były już stare czasy.
- 07 gru 2015, 21:02
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Uśmiechnął się lekko, półgębkiem.
– No tak...jeden smok, no i gdzie cię to doprowadziło?
Zapytał z rozbawieniem.
– Cóż, przynajmniej byłeś na tyle mały, że od razu się na ciebie nie rzucili...
Wzruszył barkami.
– Ja nie miałem tyle szczęścia, ale miałem przynajmniej bardzo wierną podopieczną.
Uśmiechnął się drwiąco. Bo w zasadzie dzięki niemu Cień stracił wtedy jedyną, dobrze wyszkoloną Uzdrowicielkę, bo Kalina w tym okresie była ledwie...kleryczką o wątpliwych umiejętnościach. Słysząc o Słowie warknął gardłowo i splunął na ziemię między nimi.
– Ten padalec nie wie, kiedy zamknąć pysk.
Oznajmił szczerząc złowrogo kły. Nikt, w całym jego życiu nie podpadł mu tak bardzo, jak ten drzewny niby-smok. Zaraz potem w dzikich ślepiach pojawiła się nagła złość, a potem...rozbawienie? Cóż, skrajne emocje dziś targały łowcą.
– Hmm...powiedzmy, że nauczyłem się trzymać język za zębami, kiedy jest to potrzebne.
Odpowiedział ze spokojem, ale pozornym, w jego melodyjnym głosie była zawoalowana groźba, albo ostrzeżenie? Trudno określić. Bezskrzydły zdecydowanie nie lubił dawać rad. Zastanowił się nad tym, czy warto ujawniać, czemu w ogóle poświęca swój cenny czas dla takiego chłystka.
– No cóż, już dawno nie miałem kontaktu z tym, co się dzieje w stadzie Cienia, po tym jak moja przyjaciółka stamtąd odeszła...Powiedzmy, że jesteś dość dobrym źródłem informacji o moim poprzednim stadzie.
Oznajmił z błyskiem w oku, zdecydowanie niebezpiecznym błyskiem. Jednakże sylwetka samego Łowcy wydawała się być odprężona...nie szykował się do ataku.
– No tak...jeden smok, no i gdzie cię to doprowadziło?
Zapytał z rozbawieniem.
– Cóż, przynajmniej byłeś na tyle mały, że od razu się na ciebie nie rzucili...
Wzruszył barkami.
– Ja nie miałem tyle szczęścia, ale miałem przynajmniej bardzo wierną podopieczną.
Uśmiechnął się drwiąco. Bo w zasadzie dzięki niemu Cień stracił wtedy jedyną, dobrze wyszkoloną Uzdrowicielkę, bo Kalina w tym okresie była ledwie...kleryczką o wątpliwych umiejętnościach. Słysząc o Słowie warknął gardłowo i splunął na ziemię między nimi.
– Ten padalec nie wie, kiedy zamknąć pysk.
Oznajmił szczerząc złowrogo kły. Nikt, w całym jego życiu nie podpadł mu tak bardzo, jak ten drzewny niby-smok. Zaraz potem w dzikich ślepiach pojawiła się nagła złość, a potem...rozbawienie? Cóż, skrajne emocje dziś targały łowcą.
– Hmm...powiedzmy, że nauczyłem się trzymać język za zębami, kiedy jest to potrzebne.
Odpowiedział ze spokojem, ale pozornym, w jego melodyjnym głosie była zawoalowana groźba, albo ostrzeżenie? Trudno określić. Bezskrzydły zdecydowanie nie lubił dawać rad. Zastanowił się nad tym, czy warto ujawniać, czemu w ogóle poświęca swój cenny czas dla takiego chłystka.
– No cóż, już dawno nie miałem kontaktu z tym, co się dzieje w stadzie Cienia, po tym jak moja przyjaciółka stamtąd odeszła...Powiedzmy, że jesteś dość dobrym źródłem informacji o moim poprzednim stadzie.
Oznajmił z błyskiem w oku, zdecydowanie niebezpiecznym błyskiem. Jednakże sylwetka samego Łowcy wydawała się być odprężona...nie szykował się do ataku.
- 07 gru 2015, 20:21
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Keith popatrzył ponownie na Adepta, jak na zdechłego karalucha, z widocznym obrzydzeniem.
– Tak? A ktoś stanął w twojej obronie, jak nie zgodziłeś się z Ankai? Czy ktokolwiek ci pomógł? W końcu coś musiało cię zmusić do ucieczki, a nie sprawiedliwego osądu, hm?
Zapytał z lekkim uśmiechem. On pamiętał, że ktoś mu wtedy pomógł, ktoś, kto był im potrzebny, dlatego nie wyegzekwowali żadnych kar dla niej. No i wtedy u władzy był nieco mądrzejszy Kheldar, Ankai bowiem była tylko i wyłącznie maszynką do zabijania, a nie przywódczynią. Zaraz potem uniósł lekko łuk brwiowy ku górze.
– Wyszczekany, zapewne za to przy okazji oberwałeś po łbie.
Zaśmiał się, młody przypominał mu takiego jednego krnąbrnego pisklęcia...no ale mniejsza. Ciekaw był, jak odpowie na jego pytanie mały obrońca uciśnionych.
– Tak? A ktoś stanął w twojej obronie, jak nie zgodziłeś się z Ankai? Czy ktokolwiek ci pomógł? W końcu coś musiało cię zmusić do ucieczki, a nie sprawiedliwego osądu, hm?
Zapytał z lekkim uśmiechem. On pamiętał, że ktoś mu wtedy pomógł, ktoś, kto był im potrzebny, dlatego nie wyegzekwowali żadnych kar dla niej. No i wtedy u władzy był nieco mądrzejszy Kheldar, Ankai bowiem była tylko i wyłącznie maszynką do zabijania, a nie przywódczynią. Zaraz potem uniósł lekko łuk brwiowy ku górze.
– Wyszczekany, zapewne za to przy okazji oberwałeś po łbie.
Zaśmiał się, młody przypominał mu takiego jednego krnąbrnego pisklęcia...no ale mniejsza. Ciekaw był, jak odpowie na jego pytanie mały obrońca uciśnionych.
- 07 gru 2015, 16:29
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Pierwotny podrapał się pazurem po nosie, jakby coś go tam swędziało, po czym zlustrował dzikimi ślepiami tego przybłędę, która mu się napatoczyła pod pazury. Po chwili na jego pysku pojawił się drapieżny uśmieszek, jakby triumfu?
– A więc Aluzja choć tak stara, widać nadal myśli ciałem, a nie mózgiem...
Zamruczał pod nosem, jakby do siebie, ale na tyle głośno, by Adept go zrozumiał, po czym nagle zaśmiał się gwałtownie.
– Czyli jest tak, jak powiedziałem, po śmierci Kheldara Anakai zniszczy wszystko to, co on stworzył. I bardzo dobrze.
Powiedział uradowany, ponownie teraz patrząc na swojego hmm...rozmówcę? Zaraz potem rzucił mu cierpki uśmiech.
– Owszem, bo nie tylko ty nie zgadzałeś się z tym, co się dzieje w Cieniu i powiedzmy, że mam swoją małą vendettę na tym stadzie.
Odparł po chwili jakby znów zamyślony i mlasnął zdegustowany jęzorem, co się kryło pod łepetyną tego Łowcy? Ano...iście diaboliczny plan.
– A więc Aluzja choć tak stara, widać nadal myśli ciałem, a nie mózgiem...
Zamruczał pod nosem, jakby do siebie, ale na tyle głośno, by Adept go zrozumiał, po czym nagle zaśmiał się gwałtownie.
– Czyli jest tak, jak powiedziałem, po śmierci Kheldara Anakai zniszczy wszystko to, co on stworzył. I bardzo dobrze.
Powiedział uradowany, ponownie teraz patrząc na swojego hmm...rozmówcę? Zaraz potem rzucił mu cierpki uśmiech.
– Owszem, bo nie tylko ty nie zgadzałeś się z tym, co się dzieje w Cieniu i powiedzmy, że mam swoją małą vendettę na tym stadzie.
Odparł po chwili jakby znów zamyślony i mlasnął zdegustowany jęzorem, co się kryło pod łepetyną tego Łowcy? Ano...iście diaboliczny plan.
- 06 gru 2015, 22:31
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
No i jak widać jego słowa były prawdziwe. Nie zamierzał sprawdzać prawdziwości słów młodego. W końcu jaki smok tuż przy groźbie śmierci łże? Keith warknął niezadowolony z tego, że dziś nie poleje się krew, po czym cofnął się puszczając jak się przedstawił? Kruczopióry? A może jednak go zabije, skoro łże w żywe oczy nawet jeśli chodzi o rangę? Mimo wszystko Instynkt spojrzał jedynie z niesmakiem na Adepta, po czym oblizał pysk, jakby właśnie widział smakowity kąsek.
– Cóż, może i dba, ale nie może być wszędzie, więc myślę, że jedyne co by później mogła zrobić, to rozpaczać nad faktem twojej śmierci.
Oznajmił sucho, po czym przysiadł. Zupełnie lekceważąc rozmówcę, bo w końcu ten mógł się na niego rzucić, czyż nie? Ale jakoś się tym nie przejmował.
– To może mnie oświecisz, jaka jest twoja historia, skoro czuć wciąż od ciebie Cień?
Zapytał po chwili namysłu, mrużąc drapieżnie ślepia. W sumie gdyby młodzik miał bardzo wyczulony węch i od Pierwotnego wyczułby bardzo słabą woń Cienia.
– Cóż, może i dba, ale nie może być wszędzie, więc myślę, że jedyne co by później mogła zrobić, to rozpaczać nad faktem twojej śmierci.
Oznajmił sucho, po czym przysiadł. Zupełnie lekceważąc rozmówcę, bo w końcu ten mógł się na niego rzucić, czyż nie? Ale jakoś się tym nie przejmował.
– To może mnie oświecisz, jaka jest twoja historia, skoro czuć wciąż od ciebie Cień?
Zapytał po chwili namysłu, mrużąc drapieżnie ślepia. W sumie gdyby młodzik miał bardzo wyczulony węch i od Pierwotnego wyczułby bardzo słabą woń Cienia.
- 06 gru 2015, 16:23
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Skalna Polanka
- Odpowiedzi: 475
- Odsłony: 70321
Pierwotny warknął głucho. Mały tchórz jednak nie był głupi...próbował kłamać, by ratować swoje marne życie...no cóż, a więc skoro nie pozostawiał mu wyboru, jak go po prostu zabić i nie wdawać się w dłuższe dyskusje. Keith już mocniej zaciskał łapę na szyi stworzenia, gdy nagle coś go...zatrzymało, coś co nie było broń boże marnym pokazem umiejętności Adepta, choć trzeba było mu przyznać, oślepił łowcę na krótką chwilę, ale jaki doświadczony łowca puściłby swoją ofiarę, bo mu coś wpadło do oka? Czucia w łapach go nie pozbawił, więc jedyne, co zrobił, to rozzłościł swojego oprawcę. Keith potrząsnął łbem, po czym warknął gardłowo. Potem bez zbędnych ceregieli, gdy już odzyskał wzrok mocno zatopił palce w skórę nieszczęśnika.
– A co Runę Ognia będzie obchodzić cienisty chłystek?
Oczywiście już wiedział, bo w końcu młody faktycznie powierzchownie pachniał Ogniem, być może tak jak i on zwiał z Cienia, by szukać schronienia gdzieś, gdzie smoki nie są tępymi narzędziami. A może i nie?
– Spróbuj jeszcze raz takiej sztuczki, a nim wyślesz impuls do kogokolwiek, twój łeb będzie leżał ogon dalej.
Powiedział swoim melodyjnym, dźwięcznym głosem. Gdyby Adept mógł się przyjrzeć smokowi zdecydowanie zdziwiłby się, że tak miły i przyjemny w słuchaniu głos idzie w parze z tak dzikim, niezbyt urodziwym smokiem.
– A co Runę Ognia będzie obchodzić cienisty chłystek?
Oczywiście już wiedział, bo w końcu młody faktycznie powierzchownie pachniał Ogniem, być może tak jak i on zwiał z Cienia, by szukać schronienia gdzieś, gdzie smoki nie są tępymi narzędziami. A może i nie?
– Spróbuj jeszcze raz takiej sztuczki, a nim wyślesz impuls do kogokolwiek, twój łeb będzie leżał ogon dalej.
Powiedział swoim melodyjnym, dźwięcznym głosem. Gdyby Adept mógł się przyjrzeć smokowi zdecydowanie zdziwiłby się, że tak miły i przyjemny w słuchaniu głos idzie w parze z tak dzikim, niezbyt urodziwym smokiem.












