Znaleziono 171 wyników

autor: Pasja Uczuć
13 kwie 2020, 23:11
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 106269

– Ale Paqu jest juz duza! Paqu jest adeptką i skoli się na łowcę. Jak mamusia! Paqu znajdzie stado... Tylko powiedzie, w któlą stlonę. – odpowiedziała na słowa dużej smoczycy. Skoro już sama tu przybiegła, to powinna sama wrócić. Jedynie potrzebowała drobnych wskazówek... A przynajmniej tak myślała.
– Ale Budyńku, plosę nie wołać Luce. Ani Chmulki, ani zadnej z mamusi. Paqu sobie poladzi! Hedwiga na pewno wie, jak iść. Tylko... Paqu nie wie, cemu uciekała. – mówiła do piastuna, po drodze myląc jego imię. Do tej pory była takim grzecznym dzieciakiem. Na prawdę nie chciała sprawiać problemów. Położyła uszka po sobie, gdy smok ją pogłaskał. Potem dłuższą chwilę tak już zostały. Nie wiedząc, że sygnał już został wysłany, patrzyła na niego błagalnym spojrzeniem. Błyszczące ślepka,, łepek uniesiony i lekko przechylony w lewo, wargi lekko drżące, ułożone w smutną podkówkę.
– Co to hipoglyf? – spytała, nie znając do tej pory nazwy tego stworzenia. W sumie też nadal nie wiedziała, co piastun tutaj robi.
autor: Pasja Uczuć
09 kwie 2020, 1:31
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 106269

– Noil. – próbowała powtórzyć jej imię. Krótkie, niby bardzo proste, ale zawierało "ulubiony" dźwięk. Choć sama Paqui, nigdy nie poprawiana przez nikogo, nawet nie widziała w tym większego problemu.
Martwiła się o Hedwigę. W końcu Pogodna sama goniła ją aż tutaj. Może gdyby przestała od razu, to szybko sama by wróciła? Jedno było pewne, Paqui nie zamierzała wracać bez kompana siostry.
Trochę zdziwiło Pogodną, że Ognista wskazała inny kierunek, niż ten właściwy, w którym pobiegł bies. Przecież też to widziała, nie mogła się pomylić. Czyżby zrobiła to specjalnie?
– Paqu zgubiła się. I zgubiła Hedwigę. – westchnęła smutno, odpowiadając na pytanie piastuna. Gdy w jakiś sposób wyczuł, gdzie powinienem szukać swojego kompana, samiczka odprowadziła go wzrokiem, gdy minął je, udając się w odpowiednim kierunku.
Wtedy Burdig odezwał się znowu. Sowa?! To musiała być Hedwiga! Paqui momentalnie zerwała się z miejsca. Niemal pośliznęła się na resztkach śniegu, próbując przybiec jak najszybciej w okolice piastuna.
Stanęła niedaleko niego, wyciągając szyjkę ku górze. Wzrokiem przeglądała wszystkie gałęzie, aż w końcu biała sylwetka wpadła jej w ślepia. Tak! Znalazła się!
– Tak! To sowa Sysuni! Sysuś posła na misję. Hedwiga została w Glocie... I Paqu chciała się pobawić. Hedwiga zacęła uciekać, odlatywać. O Paqu biegła za nią. I jest tutaj. – wyjaśniła z grubsza historię tego, jak się tu dostała. Ucieszyła się z odnalezienia sowy... Tylko jak sprawić, by znowu nie zaczęła uciekać.
autor: Pasja Uczuć
06 kwie 2020, 21:32
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 106269

Wystawiła delikatnie łepek z traw, gdy poczuła obcy zapach. Widziała zbliżającego się, dużego, głównie brązowego smoka. Pachniał... Inaczej, niż dotychczas spotkane gady. Jakby bardziej ostro, dymnie. Zapewne pochodzi z innego stada. Takiego, którego Paqui nie mogła jeszcze poznać. Może z Ognia? Zapach mocno to sugerował.
Skuliła po sobie uszka, gdy usłyszała głos przybysza. Był głośny, bardzo głośny. Choć Pogodna była przyzwyczajona do częstych hałasów we Wspólnej Grocie, tak przerywający ciszę krzyk zawsze wydawał się bardziej donośny, niż był w rzeczywistości.
Przybyła gadzina położyła się w trawie. Wyglądało na to, że obecnie nie jest zbyt groźna. Paqu mogła ostrożnie się przywitać. Wstała powoli, wyłaniając się z wysokiej kępy.
– Paqui tu jest. Paqu się zgubiła. -mówiła cicho, ze strachem w swoim piskliwyn głosie. Zrobiła dwa krótkie, ostrożne kroki w stronę smoka.
Paqu psybiegła tu za Hedwigą. To sowa siostsycki. Ale zgubiła się w lesie... Kim jesteś? Widziałaś białą sówkę? – dodała już nieco spokojniej. Miły pyszczek przybysza raczej nie sprawiał wrażenia chęci morderstwa na młodej adeptce.
Potem uszka Pogodnej na nowo położyły się wzdłuż jej główki. Zareagowały tak na donośny ryk, który rozległ się od strony lasu. Jakaś paskudna maszkara wyczłapała stamtąd jakby szukając schronienia. Paqui opuściła niżej łepek. Czy to jedno z dzikich stworzeń, które żyło w tych gęstwinach? Jeśli by tak było, mogło stanowić niezłe zagrożenie. Na szczęście – Paqu nie musiała obawiać się go zbyt długo. Wyglądało na to, że jakiś smok go szukał.
Smok... Pogodna była pewna, że już kiedyś rzucił się jej w oczy. Te łuski, te rude loki... Te motyle skrzydełka. Tak, to ten smok jeszcze nie tak dawno temu śpiewał i grał w Świątyni. Ten potwór był jego kompanem? Zupełnie mu nie pasował. Paqu mogła by mu znaleźć lepszego kompana. Takiego, który pasowałby do jego aparycji. Może tą wiewiórkę, która biegła ostatnio po drzewie? Była tak ruda, jak jego loki.
Pogodna Łuska, Paqui...Adeptka Wody. -przedstawiła się na podobnej zasadzie, co piaatun... Właśnie, piastun? Jak Chmurka? Czyli pewnie też zajmuje się nauką pisklaków, jak ciocia! Pewnie też musi być bardzo miły!
Podniosła powoli łapkę i szponem wskazała w stronę zarośli, w które uciekł stwór, zwany przez rudego biesem.
autor: Pasja Uczuć
02 kwie 2020, 0:39
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Polana
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 106269

//Inny czas
Jak to młode smoki w jej wieku, Paqui uwielbiała się bawić się z innymi. Kompani, czy smoki, nie miało to większego znaczenia. Tego dnia, przechadzając się po grocie, zauważyła niespokojnie dreptającą na zewnątrz, białą sowę. Młoda adeptka zdążyła już wcześniej polubić się z nią, w końcu przez to, że należała do jej siostry, często się widywały. Smoczyca biegiem ruszyła w stronę Hedwigi, bo tak właśnie miała na imię ta sowa, pragnąc zachęcić ją do wspólnej zabawy. Ta jednak wzbiła się w powietrze, gdy tylko zobaczyła biegnącą ku niej Pogodną. I ruszyła przed siebie, jakby w całkiem losowy kierunku. Paqui, nie mając jeszcze do końca wyćwiczonych skrzydełek, biegła po ziemi, podążając za uciekającą sylwetką.
Dla smoczycy było to dość dziwne zachowanie. Szyszki nie było, więc czemu była tutaj Hedwiga? I czemu tak bardzo od niej uciekała? Paqui nie znała na to odpowiedzi. Postanowiła sprawdzić, dokąd zmierza sowa, znikając tym samym z czujnych oczu członków stada.
Biegła. Biegła bardzo długo, podążając za niewyraźnym kształtem, raz po raz znikającym między drzewami. Aż w pewnej chwili... Zniknął na dobre.
Paqui, przestraszona, rozejrzała się dookoła. Nie znała tego miejsca. Nie miała pojęcia, gdzie się znalazła. Nie czuła Hedwigi, nie czuła nikogo z Wodnego stada. Ani nawet Falki. Była sama... Dla lepszego rozeznania wyszła z lasu na sporą polanę. Wszystko wyglądało dla niej nieznajomo. Spogląda w różne strony świata nawet nie była do końca pewna, z której strony przyszła. Ze strachu skuliła się w trawie. Liczyła, że Hedwiga zaraz wróci.
Nie spodziewała się, że niedługo kogoś spotka. I nie będzie to sowa siostrzyczki.
autor: Pasja Uczuć
26 mar 2020, 19:57
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43151

Podczas ostatniej wizyty w świątyni Paqui była tylko drobnym, sepleniącym pisklakiem który nadal nie wiedział, co chce robić w życiu. Gdy na wezwanie Przywódcy mieli na nowo zebrać się w tym miejscu – była już Pogodą Łuską. Nieco większym, wciąż sepleniącym adeptem, który zdecydował się podążyć drogą własnej mamci – i zostać łowcą.
Szyszka uwielbiała polowania. Można by odnieść wrażenie, że wyruszała w dzicz nawet częściej, niż niektóre smoki, które profesjonalnie się tym zajmowały. Paqui nie szczędziła pytań siostrze. Interesowały ją gatunki zwierząt, jakie znajdowała w okolicy, miejsca, w których znajdowała najwięcej kamieni szlachetnych, czy wszelkie informacje o niebezpiecznych, mitycznych wręcz drapieżnikach. Nieśmiało wypytywała prostymi zdaniami o zwyczaje zwierzyny, sposoby polowań, czy o niebezpieczeństwa, jakie może napotkać. A między kolejnymi pytaniami, uważnie wysłuchiwała Szyszkowych opowieści, podążając z nią krok w krok, aż do świątyni.
Usiadła tuż obok siostry, niedaleko pedestału Thahara. Pamiętała wciąż ostatnią jego odpowiedź na swoją modlitwę. I ciepło, jakby ktoś ją przytulił. Nie byle ktoś, a sam Bóg Łowców.
– Thahaze, psysliśmy z modlitwą do Ciebie. Paqu została Pogodą Łuską! I ciałaby być łowcą. Jak mamusia! Paqu dziękuje Thahalowi za ostatnie zdobyce, za całe mięsko i skalby, jakie ostatnio psyniosła mama, Sysunia... Wsystkie smoki Wody! – mówiła bardzo entuzjastycznie, jakby miała rozmawiać z kolegą w podobnym wieku. Bo ostatnio Thahar był taki miły, zarówno dla niej, jak i innych. Otrzymali przecież takie wspaniałe dary.
– I za to, ze wlócili... Bo Echo odesła. Celwona uzdlowicielka. Psesilenie mówił, ze ludzie ją sksywdzili... Ale nie wszyscy byli zli. Paqu ciałaby, by nikogo jus nie sksywdzili. Paqu ce polować. Wylusy, jak pozwolą. Cy Paqui mogła by znaleźć tam coś doblego? – przechodziła płynnie od smutnego tonu gdy wspominała o śmierci smoka, aż do tonu pełnego pisklęcej nadziei, gdy prosiła o udane łowy.
Po modlitwie, podążyła za siostrą, usiadła niedaleko niej i przywódcy. Zauważyła ich splecione ogonki... Choć nie do końca wiedziała, co taki znak oznacza. Wypatrując przybycia innych smoków – w końcu zapomniała spytać.
autor: Pasja Uczuć
24 lut 2020, 21:03
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 43151

Paqui przez całą drogę do świątyni mocno trzymała się futra swojej siostrzyczki. Lubiła bardzo takie wspólne wyprawy, szczególnie że samej wciąż nie wolno jej było opuszczać okolic groty. Gdy stanęły już u celu, zerknęła w kierunku miejsca, w którym miał stać pomnik Takhara. Słuchała uważnie, co mówił przywódca o Bogach, jak i o modlitwie. Paqui nie znała raczej żadnych żartów, choć i tak chciała dodać coś od siebie, pomiędzy modlitwami innych smoków.
Zeskoczyła z plecków Szyszki i poczłapała pod pedestał.
– Takhaze, Takhaze! Dzekuję za wsystkie doble smoki. Psysły tu ze mną. I za te, któle zostały w glotach. I za wsystkie jedzonko, co psynosą. I mamusię, któla je gotuje. I jest doble. – mówiła najlepiej, jak potrafiła, przekazując także niejako to, co wcześniej zasłyszała od innych smoków.
– I plosimy wszyscy o doble łowy, zeby wsyscy mogli być scęsliwi, mieć pełne bzuski i nie cholować. I by zadne złe dzwiedzie nas nie takowały. – złożyła też i swoje, pisklęcie prośby, wzorując się na pozostałych. Wróciła na Szyszkowy grzbiet, robiąc miejsce pozostałym.

Wyszukiwanie zaawansowane