Znaleziono 47 wyników

autor: Thahar
17 mar 2020, 20:18
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Diamentowy Strumień
Odpowiedzi: 738
Odsłony: 95321

Wezwanie Godnego dotarło bez przeszkód do uszu Thahara, który nie zajmował się w tym momencie niczym ciekawym. Dźwignął się na nogi, przeciągnął raz czy dwa i ruszył żwawym krokiem w kierunku miejsca, skąd pochodziła mentalna wiadomość.
Bóg łowów już wkrótce wyłonił się zza skał i zwrócił do swojego "wybawiciela" gromkim głosem:
– Witaj, Godny Uczynku! Cieszę się, że już lepiej się czujesz – nawiązał do jego rozłupanego łba. – Oho, i nauczyłeś się odmieniać moje imię. – Wyszczerzył kły w zaczepnym uśmiechu, ale spojrzenie miał dalej ciepłe i serdeczne. – No, przyjacielu. Mów, czego ci trzeba! Pomocy? Towarzystwa? Ostatnio mam tak dużo wolnego czasu, że nie wiem, co z nim robić. – Zaśmiał się. Stąpanie po ziemi było dla niego urlopem od wszystkich boskich obowiązków.
autor: Thahar
22 lut 2020, 22:23
Forum: Wewnętrzna Jaskinia
Temat: PosÄ…g Thahara
Odpowiedzi: 108
Odsłony: 7060

// Morska nie napisała posta, więc uznaję, że jej nie ma.

Kiedy iskra znalazła się wystarczająco blisko wizerunku boga, posąg eksplodował z hukiem. Kawałki kamienia poleciały na wszystkie strony świątyni – odbijały się od ścian i innych posągów, jakimś cudem nie trafiając w żadnego smoka. Kiedy pył opadł, odrodzony Thahar zeskoczył z piedestału z kocią gracją. Otrzepał się z ostatnich odłamków, poprawił ułożenie grzebienia na głowie… i skrzywił się, wystawiając język z pyska.
– Czuję się tak jakoś… – Thahar przymrużył złote ślepia. – Obrzydliwie? Jakby ktoś mnie przeżuł i wypluł. Co wyście robili z moją iskrą? – Potrząsnął łbem. – Nie wiem, czy na pewno chcę to wiedzieć, ale z drugiej strony… Jeśli się nie dowiem, wykończy mnie ciekawość. – Puścił im oko.

– Ale o tym później. Mordy moje kochane, tak się cieszę, że was widzę!
Thahar zarzucił przednie łapy na szyje Trzęsienia i Lekkości, i uścisnął ich tak mocno, że stracili dech w piersiach. Wydawać by się mogło, że Uczynek uniknie boskiej serdeczności ze względu na ograniczoną ilość łap, ale Thahar postanowił otulić go skrzydłem.

– Nie znam aaaani jednego z was. – Parsknął śmiechem i wypuścił smoki ze swojego uścisku. – Ale nic nie szkodzi, będziemy mieli jeszcze tyle okazji do rozmów! Na przykład teraz. – Pstryknął palcami, a wtedy świątynia wypełniła się naczyniami pełnymi parującego mięsa o wręcz odurzającym aromacie ziół. Ociekające tłuszczem dzicze udźce wyglądały szczególnie apetycznie, ale smoki miały do wyboru także koziorożca, łabędzia i pstrąga. Każdej potrawie towarzyszyły dobrze dobrane owoce oraz inne jadalne rośliny. Czy któreś z was widziało już kiedyś warzywa?

– Och, biedaku. Nie dasz rady jeść z tym rozłupanym łbem, co? – Thahar westchnął ciężko, a potem przywołał do łapy trochę babki lancetowatej. Zgniótł ją między palcami i rozsmarował niedbale po głowie Godnego. – Proszę, jak nowy! – Cmoknął zadowolony.
Niestety, tę ranę i tak trzeba będzie uleczyć w prawdziwy sposób, ale przynajmniej Godny da radę ustać na nogach o własnych siłach.

Thahar oblizał się na widok swoich potraw i oberwał udko łabędziowi.
– No, opowiadajcie, co tam u was! Zapracowany jestem, to rzadko się przyglądam. – Wziął porządny kęs.

Zapach mięsa rozchodził się coraz dalej i dalej, niosąc ze sobą prostą wiadomość: częstujcie się! Im nas więcej, tym weselej.

Wyszukiwanie zaawansowane