Znaleziono 226 wyników

autor: Zgubna Słodycz
26 sie 2021, 21:12
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Szaleńczy bieg trwał, chociaż wszystko stało na barkach, czy może biodrach Szarego. Samica mogła się odwzajemniać pocałunkami, otarciami i swoimi piskami, ale to dzięki niemu to jeszcze trwało. Im bardziej zmieniał kąt, tym dziwniejsze uczucie to było. Z jednej strony potrafił się poruszyć celnie, pocierając o wszystkie dobre punkty, a czasami wbił się w nią tak dziwnie, że zabolało. Ból nie był mocny, raczej niefortunne uderzenie o spojenie, ale mimo to nie chciała, aby przerywał. Chciała tylko jego w sobie. Chciała zatracić się w tym wszystkim i chyba jej się udało. Samiec zmienił taktykę, co mogło być dla nich obu lekkim odpoczynkiem. Zorza mogła chwilę odsapnąć, zapanować nad własnymi reakcjami. Jej ciało nieco się rozluźniło, co było raczej dobrym znakiem.
Jego obietnica wywołała tylko szerszy uśmiech samicy. Jego łapa przesunęła się po jej ciele, a Słodycz obserwowała go, wstrzymując oddech. Nawet nie zauważyła, że ściska jej ogon, który pozostawał bezwładny, będąc najwyżej przedłużeniem jej drgań. Samiec zamarł w niej, na chwilę, a Zorza polizała go po pysku, spodziewając się po prostu...końca. Ten jednak poderwał się, wychodząc z niej gwałtownie. Samica podkuliła łapy i zadygotała od nagłego zostawienia. Sama się przewaliła na bok, spoglądając na niego nieco zagubiona. Jej ogon nadal pozostawał odchylony, skoro wszystko zaraz miało wypłynąć.
Samiec miał jednak inne plany, a Zorza zamierzała się usłuchać. Podniosła się na drżące łapy. Zamruczała gardłowo, gdy tylko dostrzegła jak obserwuje jej zad, jak czeka, aż ta się podniesie. Zorza uniosła zad. Ogon odchylił się mocno na bok, dając mu pełny dostęp do jej rozgrzanego wnętrza, które naznaczył już sobą. Powoli podniosła przód, chociaż ugięła lekko łokcie, aby zachować odpowiedni kąt. Cierpliwie stała, pozwalając mu ostrożnie zbadać ścieżkę do niej. Zamruczała głośno, gdy znów wsunął się w jej stęsknione wnętrze. Sama rozchyliła lekko pyszczek, pozwalając na głębszy wdech. Oblizała się, sunąc językiem po własnych zębach i wargach. Chwila spokoju, skupienie i ruszył. Poczuła jak ją nabija na siebie, jak wbijają się jego biodra w nią. Cofnęła lekko zad, wpychając się niemal pod niego. Ruszył biodrami, a ona znów sapnęła drżąc od jego ruchów i kolejnych pchnięć. Samiec jednak coś kombinował i Zorza czuła jak przechyla się na jej zadzie. Jej łeb obrócił się delikatnie, spoglądając na samca. Pragnęła go i każda łuska na jej ciele potwierdzała, że tak właśnie było. Pochylił się na jej grzbiecie i sięgnął łapą gdzieś niżej. Zorza obserwowała te ruchy, aż poczuła jego dotyk. Opuściła łeb i oparła go o ziemię, czując jak nadchodzi kolejna fala drżenia. Mógł do tego wykorzystać ogon, ale był skuteczny. Tak skuteczny, że Zorza chciała zapiszczeć. Usłyszał jak wciąga gwałtownie powietrze i zaciska mocno szczęki. Jego ruchy były lekko zagubione, ale Zorza reagowała pozytywnie, tak długo, jak nie zapodział się tam ostrzejszy szpon, czy nie nacisnął zbyt mocno.
Trwała, pozwalając mu siebie brać. Jej ścianki znów się zaciskały, cały proces zapętlał się. Potrzebowała jeszcze nieco stymulacji, ale ona już jeden raz przeżyła i tyle mogło wystarczyć. Zorza nie chciała jednak pozostawać bierną. Wystarczyło, że wcześniej zostawiała go najwyżej z jękami. Jej ogon poruszył się łagodnie. Przesunął się po jego udzie, delikatnie je muskając. Nie wiedziała co chciała zrobić dokładnie, więc na razie gładziła go po nodze, próbując się zająć czymś innym, niż kolejnymi pchnięciami. Tutaj przyszła maddara.
To co miała stworzyć było bardzo dziwne, ale samica wyobraziła sobie smoczy język. Wiecznie wilgotny, lekko chropowaty, ale też mięciutki i gorący. Sam język miał pojawić się tuż przy członku samca, a konkretnie przy jego nasadzie. Miał przesunąć się po jego prąciu, kiedy odsuwał się od jej wnętrza i w ten sposób dodatkowo samca stymulować. Tchnęła maddarę w swój twór i próbowała pozostać skupiona na swoim czarze, oczywiście, jeśli samiec zaraz nie dotknie jej w jeszcze inny, nowszy sposób, który sprawi, że resztki myśli opuszczą jej umysł.
autor: Zgubna Słodycz
26 sie 2021, 16:15
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Jej łapy delikatnie przesunęły się po jego barkach, a potem po szyi. Przytulał się do niej, więc objęła go łagodnie. Pazurki przesunęły się po jego ciężkich łuskach i kolcach na grzbiecie. Przesunęła znowu delikatnie po jego karku łapą, a w tym czasie ich sapnięcia się zrównały. Jej nogi poruszały się rytmicznie, pozwalając mu na wszystko. Przyjmowała go chętnie, aż poczuła jego kły na szyi. Otworzyła paszczę w cichym jęku, wyginając się lekko.
Wpił się w nią, niby na moment, niby na chwilę, a odrobina ciepła rozlała się w niej. Jej łapy napięły się, a jej ciało wstąpiło na ścieżkę, której opuścić nie mogła. Gdy samiec znów się poruszył, mógł poczuć, że jest dla niego coraz mniej miejsca. Jej ścianki zaciskały się, a smoczyca wstrzymała oddech. Drżała, a jej mięśnie zacisnęły się na nim niemal boleśnie. Przyjemność przychodziła falami, wprawiając ją w drganie, a z jej pyska wyrwał się w końcu krótki pisk, który próbowała powstrzymać, ale jak widać, nie wyszło. Łapy zadrżały, Zorza złapała oddech, a jej wnętrze powoli się rozluźniło. Samiec mógł nie tylko poczuć, że się rozluźnia, ale w jej wnętrzu niemal chlupało od wilgoci. Sam przyczynił się też do takiego stanu jej wnętrza, ale jednak wszystko mógł zawdzięczać własnym staraniom.
Zorzy łeb opadł na ziemię, gdzie przez chwilę sapała, bezwładnie mu poddana. Jej nogi poruszały się, jak tylko jej zagrał, ale po chwili nabrały nieco rezonu, gdy Żagiew je nieco podciągnęła.
Jaahh... – Zawołała cicho, między sapnięciami. Kolorowe oczy znowu go śledziły, a język przesunął się po jego poliku. Czuła jego oddech na szyi i niemal odchodziła od zmysłów. Nie tylko po postu spisywał się na medal, ale to był po prostu on. Chciał jej i był przy niej, a ona mogła mu się po prostu oddać. To było w tym wszystkim chyba najlepsze. Świadomość, że mogła być tylko jego, nawet jeśli tylko do ranka, sprawiała, że Zorza tak go chciała. Jej łapy docisnęły go lekko do siebie, a jej pyszczek przysunął się do jego uszka. – Jaah... – Zamruczała, tym razem bardziej świadomie i z premedytacją. Jej język musnął jego łuski, a samica uśmiechnęła się szeroko. – Weź mnie...Proszę, Jaah... – Zamruczała i wtuliła w niego pysk, znowu zamykając oczy i poddają się jego biodrom, które wpijały się w jej wnętrze, rozpychając się tam, jak u siebie. Nie chciała go rozpraszać, więc zamilkła już, jeśli milczeniem można nazwać sapanie i pojękiwanie mu w szyję.
autor: Zgubna Słodycz
26 sie 2021, 10:35
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Zorza w poprzednich swoich podrygach zawsze była nastawiona bardziej na partnera, niż siebie. Ważniejszy był Trzask, czy Mora. Mora, której wręcz uciekła, gdy próbowała się odwdzięczyć tym samym. Niczym nienormalnym byłaby też szybszy szczyt Szarej Rzeczywistości. W tej sytuacji byłby wręcz nagrodą za jej starania i działania. Swoisty medal, że dobrze się spisała. Nie wiedziała co prawda, jak długiej by wymagał przerwy, ale póki noc trwała, mogli odpoczywać i znów się sobą wzajemnie drażnić. To kwestia rozmowy, ale tu oboje pochłonął czyn, nie bacząc na konsekwencje.
Oddech samicy się spłycał coraz bardziej. Jej ciało przechodziły co jakiś czas dreszcze, głównie związane z kolejnym przesunięciem językiem po jej guziczku. Kiedy dotknął jej nogi, mógł poczuć, jak sama rozchyla je jeszcze szerzej. Różowe wnętrze błyszczało od soków, które zaraz zresztą poczuł na języku. Zorza znów sapnęła ciężko, a jej mięśnie zacisnęły się na jego języku. Na razie delikatnie, ale smoczyca też musiała się powstrzymywać przed pełnym oddaniem się bodźcom.
Jej pysk zajmował się jego męskością, ale poczuła, jak samiec powoli się cofa. Rozwarła szerzej paszczę, pozwalając mu się odsunąć i opuściła łeb na ziemię. Oblizała się ostatni raz i sapnęła ciężko. Obserwowała samca, który zbliżył się znów do niej. Delikatnie przewaliła się na bok i odwzajemniła jego pocałunki. Muskała go językiem po nozdrzach i wargach, delikatnie, na tyle, ile chciał, bo wiedziała, że przed chwilą miała w pysku jego własne soki.

Zorzy nie trzeba było dwa razy powtarzać. Kiedy tylko poczuła, że ma wylądować na grzbiecie, pozwoliła się na niego przetoczyć. Znów odsłoniła biały brzuszek i rozchyliła tylne nogi. Spoglądała na niego, wyczekująco, ale też z drżeniem. Nasunął się na nią, a ona nawet nie mogła za bardzo nic zrobić. Nie mogła się przesunąć, najwyżej go objąć przednimi łapami. Jego pysk zaraz znalazł się nad nią, a Zorza uśmiechnęła się do niego. Wysunęła łapę, aby przesunąć po jego szyi delikatnie i wyciągnęła łeb, aby go polizać. Zamruczała gardłowo do niego.
Przesunął się po niej, na co zareagowała cichym sapnięciem. Rozwarła nieco pyszczek, pozwalając sobie na głębsze wdechy i mruknięcia, aż wsunął się w nią. Zadrżała nie tylko do tego uczucia wypełnienia, którego tak łaknęła, ale też ze świadomości, że w końcu to się stało. Jej mokre wnętrze przyjęło go bez problemu, a nawet ścisnęło go ściankami, gdy samica napięła mięśnie. Jej łapy przesunęły się po jego biodrach, aby ustawić się odpowiednio. Wszystko już zależało od niego w tej chwili.
Samica zamruczała, gdy się poruszył.Kiedy ruszył, sapnęła mocno i pozwoliła sobie na drobne rozluźnienie. Uniosła łeb, aby mogli odwzajemnić pocałunki. Zamknęła oczy, oddając mu kontrolę nad sytuacją i swoim ciałem. Rozchyliła pysk, pozwalając sobie na ciche sapnięcia, czy pomruki zadowolenia. Jej wnętrze zaciskało się na nim coraz mocniej, a ciało przeszywały dreszcze. Ścisk był znajomy, podobnie jak napięcie pojawiające się w niej, ale jeszcze chwilkę chciała wytrzymać. Zresztą, wystarczyłoby, aby na chwilę zamarł lub się z niej wysunął, aby mógł się droczyć z jej napięciem. Jeśli nie, to mógł czuć, coraz większe drżenie, któremu towarzyszyły sapnięcia. Jej łapa przesuwała się po jego szyi, ale na razie Zorza pozostawała dość bierna. Miała ochotę go do siebie przycisnąć, czy kombinować, ale nie chciała go rozproszyć, czy zniechęcić.
autor: Zgubna Słodycz
25 sie 2021, 17:19
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Zorza zaś znała swoje ciało i wiedziała, że jej do szczytu potrafi czasami sporo brakować. Jaah nie musiał się obawiać, że coś napsuje, bo zresztą dla Zorzy najlepsze było samo doświadczenie. Szczyt był wisienką na torcie, którą teoretycznie mogła sprezentować sobie sama. Mogła, ale nie chciała.
Wciągnęła ze świstem powietrze, gdy poczuła lodowaty oddech na swoim kroczu. Zadrżała, a jej łapy delikatnie się ugięły. Zacisnęła białe łapki, a ogon podwinął się delikatnie. Było to bardzo dziwne uczucie, którego nawet nie umiała opisać. Kolejny dreszcz ją przeszył, gdy ją dotknął ciepłym językiem, przerywając zimno. Różnica temperatur robiła swoje.
Samica podwinęła lekko miednicę i znowu rozchyliła znowu nogi, dając mu do siebie dostęp.
W tym czasie musiała zajmować się jego członkiem. Jej język sunął po nim delikatnie, próbując się oswoić z jego reakcjami i obecnością w pysku. Nie wiedziała na ile coś było bolesne, a na ile przyjemne, więc wodziła po nim językiem, ogrzewając go oddechem. Znów się poprawiła, ale tym razem po to, aby wtulić go we własny policzek. Na moment zamarła łbem, otaczając go wargami. Język zaś przesuwał się po nim, chociaż próbowała też pobawić się jego główką. Wkrótce pewnie lepił się od jej śliny, która też czasami uciekała Zorzy. Samica nie była mistrzynią w tym fachu, ale starała się, jak mogła, nawet jeśli finalnie ubrudzi się wszystkim.
Zorza powoli puściła go, znowu biorąc głębszy wdech. Wsunęła go nieco więcej do środka, wyciągając nieco łeb. Nie przekraczała granicy, której nie była pewna, ale mógł poczuć już nieco więcej pyszczka na sobie, a tym samym jej języka, który znów go zaczepiał.
autor: Zgubna Słodycz
25 sie 2021, 14:37
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Samiec wiedział, że Zorzy nie potrzeba było wiele. Wyczekiwała jego pieszczot, aż poczuła, że ten się wycofuje. Samica znów sapnęła i widząc, że się odsuwa, powoli położyła się na boku. Znów złączyła łapy, ale jej ogon cały podrygiwał. Jego pieszczoty były mile widziane. Zamruczała głośno, pozwalając mu sunąć po ciele, ale obserwowała go czujnym okiem. Jej łapy lekko się rozchyliły, gdy zbliżał się do jej wzgórka, aż powoli odsłoniła się przed nim całkowicie. Była jego.
W tym czasie jej spojrzenie odnalazło męskość samca, która ewidentnie szykowała się na pieszczoty. Samica uśmiechnęła się zadziornie i powoli poprawiła swoją pozycję. Wygięła się w łuk, a jej pyszczek znalazł się tuż przy nim. Tu zaczęła się jej część zabawy, chociaż o ironio był to pierwszy raz, kiedy samotnie miała dostęp do czyjejś męskości. Mogła to wykorzystać w odpowiedni sposób.
Najpierw musiała się przyzwyczaić do jego smaku, więc delikatnie wysunęła język, aby przesunąć po nim od spodu. Zaczęła od czubka, a potem delikatnie przejechała nim w dół, co było zresztą dla niej wygodniejsze, zważywszy na to, że znajdowała się do góry nogami. Powoli przyzwyczajała się już do nowej sytuacji i skupiła się na nim. Jej język przesunął się szerzej po jego członku, badając go dokładnie. Jeśli jej pozwolił i się nie wycofał, to chciała go tak obadać, aż nie nabierze nieco odwagi. Zorza miała podciągnąć się na skrzydłach i wsunąć go do środka pyska. Nie całego, bo i samica znała się na tym tyle co na walce magią, ale osłoniła językiem jego górę, a paszczę pozostawiała otwartą, nie chcąc go ugryźć, czy poranić. Miała nadzieję, że będzie to w miarę przyjemne doświadczenie.
autor: Zgubna Słodycz
25 sie 2021, 12:05
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Zareagował pozytywnie, a to sprawiało, że Zgubna pozwalała sobie na kolejne kroki. Delikatne mniej lub bardziej, ale pozwalała sobie go denerwować. Prawda była taka, że mogli się tu kusić i zaczepiać, ale nie musiało do niczego dochodzić. Zawsze mogli się odsunąć i udawać, że nic się nie stało. Zorza wtuliła się w jego bark pyskiem i przymknęła ślepia. Muskała oddechem jego łuski, trwając w prostym, przyjacielskim niemal przytuleniu.
Inna sprawa działa się piętro niżej. Jej nogi delikatnie uniosły ją, aby dać mu nieco lepszy dostęp do siebie. Pozostawała we względnym bezruchu, aby jego ogon mógł delikatnie badać miękkie, jasne podbrzusze, które reagowało na jego dotyk. Sapnęła, gdy dotarł do celu, ale zaraz wtuliła mocniej pyszczek w niego, aby już więcej nie wydawać dźwięków. Pozwoliła mu się badać, na tyle, na ile chciał.
autor: Zgubna Słodycz
25 sie 2021, 10:54
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Zorza bywała daleka od takich gestów, więc posłała mu groźne spojrzenie, które zaraz złagodniało. Urażona duma to jedno, ale podsycanie to drugie. Znów była przy nim, pozwalając mu złapać swoją łapę. Uśmiechnęła się delikatnie, ale przysunęła swój pysk, aby polizać go powoli po jego nosie. Denerwowała go językiem, przesuwając nim po jego wargach, ale kiedy trafiła się okazja, to chciała spotkać się swoim językiem z jego. Uśmiechała się szeroko, jakby była dumna ze swoich zagrywek. Obserwowała go, ale też coraz częściej po prostu drżała, nie mogąc powstrzymać ciała przed reakcją.
Samica nagle się odsunęła, jak zwykle, można rzec. Wraz z nią jej łapa, którą zresztą puścił samodzielnie. Dzisiaj mieli czas dla siebie i dzisiaj mogli sobie pozwolić na tańce. Owocek został zjedzony, a ona powoli ruszyła. Okrążyła siedzącego samca delikatnie ocierając się o niego lub muskając go ogonem po ciele. Obserwowała go podczas tego procesu ciekawa jego reakcji. Usiadła przy nim. Z boku. Niby tylko siedziała, prawda? Zorza jednak strategicznie przysiadła lekko na jego ogonie, oczywiście pilnując, aby nie zrobić nikomu krzywdy i nie napotkać na stertę kolców. Przysiadła też, dość delikatnie, trzymając jednak ciężar łapami. Wtuliła pyszczek w jego bok i bark, uśmiechając się do niego zadziornie. Jego ogon za to miał dostęp do niej, a o to finalnie na ten moment chodziło. Mógł to wykorzystać lub zignorować.
autor: Zgubna Słodycz
25 sie 2021, 9:45
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Kiedy pochwycił jej pysk, zaniechała dalszych podbojów. Może rzeczywiście przemawiał przez nią pośpiech, który mógł to wszystko niepotrzebnie popchnąć. Pragnienie to jedno, ale ich komfort to drugie.
Ślepia przesunęły się na niego, a samica podkuliła łapy, aby już go nie szturchać. Jej oddech muskał jego łuski, a ona lekko się uśmiechnęła na wspomnienie rzeki. Zaraz jednak skupiła się na jego słowach, więc i jej pysk spoważniał. To, o czym mówił, było dokładnie tym powodem, dla którego samica przez tak długi czas unikała związków z innymi stadami. Co z tego, że byli razem, skoro jedyne co mieli dla siebie, to czas wolny. Oboje udadzą się na spoczynek lub wrócą do swoich grot. Zacisnęła lekko szczęki i przymknęła oczy.
Puścił ją, przynajmniej powierzchownie. Zorza podniosła się lekko, a jej łeb otarł się o niego. Chłonęła jego zapach, ale przerwała to przytulenie, gdy wysunęła znowu język. Przesunęła nim po ciemnych łuskach, kolcach i na końcu zjechała nim po żuchwie smoka. Zatrzymała się na moment.
Boję się, Jaah, ale chcę spróbować – Zaczęła cicho, a potem cofnęła łeb, aby spojrzeć na niego. Wyciągnęła za to łapę, aby dotknąć jego piersi. Oparła łapę na niej i lekko się uśmiechnęła. – Wiem co się stało i też mi przykro, że tak to wyszło. Potrzebujemy czasu. Oboje. – Jej łapa gładziła jego płyty na piersi, znacząc ich krawędzie szponem. – Ale dziś jesteśmy tutaj. Tę noc możemy spędzić, chociażby na rozmowie, na przytulaniu, na wspólnym śnie, na czym tylko chcemy. – Cofnęła łapę. Chciała powiedzieć coś więcej, ale sama nie chciała mówić za dużo, bo potrafiła się to kończyć źle. Gesty, które sobie okazywali były chyba wystarczające. Zorza pozwoliła mu się dotykać, tak jak tylko tego chciał. Jej ogon zaczął lekko podrygiwać, aż przesunął się w kierunku jego kończyny, aby delikatnie ją musnąć, może owinąć się wokół niej. Buzowały w niej mieszane uczucia. Z jednej strony cała buzowała w środku od tych bodźców, a z drugiej znów zaczęła się zatrzymywać.
Nie mogła tak trwać. Siedzieć i patrzeć na niego, jak cielę na malowane wrota. Samica podniosła się powoli na łapy. Złapała mocniej, przytomniej oddech i odwróciła się, aby sięgnąć do torby. Wyjęła trochę miękkiego materiału, owoce, miseczka. Wlała wody, czystej. Bo się przyda, zawsze się przyda. Maddarowymi mackami rozłożyła materiał, jako posłanie, więc musiało wystarczyć. Powoli obróciła się do niego zadem, a ogonem przesunęła zaczepnie po jego piersi. Weszła na legowisko, poprawiając je ostatni raz, a potem znów zawróciła do niego. W łapie dzierżyła kawałek brzoskwini. Bez pestki, ale przez to sok ściekał po jej łapach. Znów przy nim usiadła.
Albo możemy coś zjeść... – Jej łapa lekko otarła się o jego szyję, gdy dotarła do jego pyska. – Coś słodkiego, na przykład. – Owoc musnął jego wargi, a ona uśmiechnęła się do niego łagodnie. Jeśli chciał, to mógł go zjeść, bo i tak trzymała go przy nim. Gorzej, jeśli Jaah nie lubił owoców, ale może na kawałek się skusi.
autor: Zgubna Słodycz
24 sie 2021, 22:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Zorza nie zamierzała uciekać. Robiła to zresztą tylko wtedy, gdy czuła, że nic innego nie zdziała. Nie był to najlepszy sposób na rozwiązanie konfliktów, ale pozwalał ją chronić przed silniejszymi emocjami. Taki już był jej urok. Mimo wieku, niewiele z tego uleciało.
Słodycz odrzucała iskierki, które się w niej zapalały, chociaż zrozumiałe było, że u samców było to o wiele bardziej widoczne i dotkliwe. Jego dotyk i zapach nie były jej obojętne. Łapy miękły, oddech się spłycał i ciało dygotało, jakby nie mogło się doczekać kolejnego bodźca. Samica zatrzymywała się jednak. Swoje w życiu wyszumiała i teraz nie zamierzała ani nalegać, ani kusić do złego. Szarego jednak, nie trzeba było najwyraźniej kusić.
Ich spojrzenia się spotkały na chwilę, a potem znów się do niego przytuliła. Niby tylko piersią, niby tylko szyją, ale wystarczyło. Pocałunki odwzajemniła niedługo potem. Język musnął jego łuski, a oddech je owiał. Zorza działała powoli, jakby wcale się nie śpieszyła. Pozwalała mu działać, dotykać swojego łba, a nawet i błony. Każde kolejne muśnięcia, pieszczoty wpływały na oboje. Zauważyła, że przysiadł, ale i jej łapy rozmiękły. Jeśli jeszcze się broniła, to szept rozbił mur, który pieczołowicie próbowała postawić.
Jaah... – Wymruczała jego imię, przesuwając na niego spojrzenie. Jej łapa podniosła się, aby delikatnie przesunąć po jego piersi. Znaczyła ją opuszkami, aż zniżyła się na jego brzuch. Gładziła go tylko, nie dając mu jednak zaznać spokoju. Jeśli znalazła zgodę w jego ślepiach, delikatnie zsunęła ją niżej. – Jednej? – Nuta zadziorności pojawiła się na jej pysku, chociaż pytanie było bardzo ważne. Jej łapa błądziła po jej łuskach, ale jeśli by pozwolił się dotknąć, to pewnie mógłby liczyć przynajmniej na rozgrzewkę. Zorza też miała parę sztuczek, które mogłyby mu się spodobać zdecydowanie bardziej, niż jej ruchy, podczas poprzedniego spotkania.
autor: Zgubna Słodycz
24 sie 2021, 21:37
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Smoczyca chciała poruszać się ostrożnie przy nim. Przetrawił to co się stało i chociaż pewnie dalej był zraniony, to był przy niej. Mogli spróbować. Mogli i pewnie chcieli. Ona chciała po prostu z nim być, a co z tego wyjdzie byłoby już tylko kwestią ich woli.
Poczuła nacisk na swój grzbiet i nie czekała. Uśmiechnęła się lekko, ale zaraz wsunęła łeb po jego piersi i oparła go dopiero za jego obojczykiem. Ich piersi się zetknęły, a ona zamknęła oczy. Delikatnie uniosła łapę, aby oprzeć ją na nim i przechyliła łeb, aby wtulić polik w nasadę jego szyi.
Z jednej strony chciała go przepraszać, ściskać i obiecywać mu tu tysiące rzeczy, ale z drugiej strony, czy słowa były tu potrzebne? Zorza odsunęła się na moment i stanęła na łapach, aby spojrzeć na niego z dołu. Śledziła go kolorowymi tęczkówkami i uśmiechnęła się delikatnie.
Niedługo...niedługo skończy się moja służba. Przestanę być Żagwią. Przestałam też leczyć. Będę miała nieco...czasu dla Ciebie. – Przesunęła powoli łapą po ziemi, a potem znów się zbliżyła, ale tym razem wsunęła już łeb pod jego żuchwę. Przytuliła się do jego ciepłych łusek policzkiem, aby na chwilę pocieszyć się nim i jego zapachem. Nacisnęła na niego mostkiem, ale zatrzymała się. Wiele rzeczy ją kusiło, ale każdej się oparła, po prostu się do niego przytulając.
autor: Zgubna Słodycz
24 sie 2021, 19:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Sunęła po jego pysku spojrzeniem. Szukała gniewu, czy może jakiejś irytacji jej obecnością i kolejnymi słowami. W takich chwilach czas zamierał. Ich oddechy wypełniały pustkę, a ona kiwała się. Od Mory przecież uciekła. Sprawa zakończona, prawda? Miała dosyć. Trzeba było zrobić krok. Zrobiła już jeden. On zrobił drugi. Poczuła łapę na barku i przymknęła ślepia. Jej łeb zawiesił się i oparła czoło o jego pierś. Głęboki wdech, powoli. Słuchała jego głosu, smakowała jego zapach. Lubiła jego zapach, jego głos, jego oddech na karku.
Zrobiłeś dla mnie dużo... – Zaczęła ostrożnie. – Byłeś przy mnie i jesteś. A ja wróciłam do smoczycy, która mnie zdradziła. Do smoczycy, która mnie przyciągała, próbując obrócić moje własne plany przeciwko mnie. Smoczycy, na której mi zależy i którą kocham. Której się poddałam, chcąc spełnić dla niej chociaż jeden wieczór zachcianek. Smoczycy, która powiedziała, że to był ostatni nasz wieczór. A mimo to odsunęłam się od Ciebie, mimo że byłeś...jesteś. – Cała historia. W paru zdaniach. Krótki, nieco bolesnych, ale obeszło się bez łez. Dmuchnęła ciepłym oddechem na jego łuski i znów zamarła, jeśli pozwoli jej nadal dotykać go czubkiem głowy. Może zrozumie, dlaczego przyszła, a może ją odtrąci, tak jak i ona jego. Miał takie prawo.
Nie chcę Ciebie ranić. Nie chcę już nikogo ranić, ale chciałam Cię jeszcze zobaczyć. Chciałam się upewnić, że żyje Ci się dobrze, że jesteś szczęśliwy. – Przesunęła spojrzenie na niego. Żałowała, że go wtedy odtrąciła, ale tak to jest jak się nie czuła najlepiej. Odtrącenie, czy ucieczka były prostsze, niż słowa. Jej słowa jednak tłumaczyły jej zapach. Była sama, od paru ładnych księżyców. Od niego też zresztą, nie wyczuwała żadnych nowych nut, co nie świadczyło o tym, aby jej życzenie się spełniło.
autor: Zgubna Słodycz
24 sie 2021, 16:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Dłuższy czas gorączkowo myślała. Nad tym co się działo i nad tym co zrobiła. Nie było odwrotu od wezwania, ale Zorza gorączkowo raz żałowała, a raz miała ochotę go popędzić. Z jednej strony, nie mogła przestać myśleć o tym co powiedziała jej nieznajoma. Z drugiej strony, przecież go znała. Uratował ją, do pieruna!
Jej umysł dryfował na granicy świadomości i snu. Przebudzała się, aby znów umknąć w nicość i tak w kółko, aż nie usłyszała szurania. Jej oczy otworzyły się, ale mózg dłuższą chwilę łapał co się w ogóle działo. Usłyszała jego głos.
Jasny łeb podniósł się lekko do góry, a ślepia skupiły się na nim. Przyszedł. Podniosła się ociężale, zbierając ciało powoli do kupy. Jeszcze nieco zaspana i obolała od spania na chłodnym kamieni.
Nie... – Kłamstwo, ale to było w dobrej intencji. Nie liczy się, prawda? – Czy musi się coś stać, żebym chciała porozmawiać? – Tak, musiało i doskonale o tym wiedziała. Wzywała go tylko, kiedy go potrzebowała. Jednostronne. Egoistyczne. Zamknij się.Chciałam usłyszeć co u Ciebie i Cię przeprosić. – Zaczęła cicho, spoglądając w jego szary pysk. Widział w niej niezdecydowanie. Łapa się podniosła i znów ją opuściła. Oczy uciekały i wracały, aż...poddała się. Podeszła do niego. Blisko. Nie dotykała go, ale miał ją na łapę. Serce zatłukło się mocniej w piersi, a samica znów zacisnęła szczęki. – Czemu to musi być wszystko takie trudne, Szary? – Zapytała cicho. Nie chciała wymawiać, jego imienia, bo po ostatniej rozmowie nie chciała go po prostu ranić. Był tu, a jednocześnie tak daleko, a wszystko przez jej pośpiech.
autor: Zgubna Słodycz
24 sie 2021, 12:07
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 73544

Minęło sporo księżyców. Na tyle, że Zorza nie wiedziała już co ma robić. Jej myśli ciągle wracały do tego co zaszło pod Lasem. Wciąż budziły w niej gniew czyny Mory. Kochała ja, ale...nie mogła tak dłużej żyć. Ciągnięta za język, a potem kopana w zad. Mora sama musiała określić co chciała i kogo chciała. Prowadziła ją zresztą żądza, a nie rozum. Kiedy tylko czar pryskał...Mora też pryskała, niczym bańka. Zorza nie rozumiała jej podejścia, ani nie rozumiała co Mora chce więcej od życia i od niej.
Myśli samicy znów spłynęły na nieprzyjemny tor. Skrzydła wyniosły ją do tej groty, chyba po to, aby mogła się torturować goryczą. Wylądowała. Był wieczór, ale słońce jeszcze majaczyło na niebie. Zachód. Ładny, ale Zorza wsunęła się do wnętrza jamy. Woda rozlała się po ziemi, czyszcząc ją z jakiegokolwiek brudu. Przewietrzyła ją słupem powietrza, który przywołała i...usiadła. Spoglądała na szare skały, myśląc co ma zrobić. Brzuch jej się ściskał, gdy znowu nie wiedziała co ma powiedzieć, pomyśleć, czy zrobić. Powoli położyła się pod ścianą na boku, ale skuliła się w krążek, podkulając zadnie nogi i ogon. Oparła łeb o własny ogon i westchnęła.
Czas mijał, a słońce pewnie już zaczynało całować horyzont. Samica wciągnęła mocno powietrze do płuc i musnęła umysł Szarego samca. Jeśli chciał pomówić, to znał lokalizację. Jeśli nie, najwyżej Zorza uśnie skulona pod skałą.
autor: Zgubna Słodycz
19 sie 2021, 22:19
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 62977

Odszedł. Zorza siedziała dłuższą chwilę, wpatrzona w miejsce, gdzie przed chwilą był. Pozwoliła mu odejść, pozwoliła mu zrobić cokolwiek chciał. Gdyby i na nią krzyczał, oskarżając o egoizm, przyjęłaby to na pierś, ale teraz już żadne słowa nie padną. Żadne słowa nie powstrzymają go, ani żadne słowa nie wyjdą z pyska Żagwi. Żagiew wiedziała, że to był koniec, ale to był też koniec dla niej. Ufała, że jej decyzja była słuszna, nawet jeśli skazywała siebie na starość w samotności.
Samica ruszyła się po jakimś czasie. Nie była w stanie lecieć, więc po prostu odeszła powolnym krokiem, śledząc swoje własne łapy spojrzeniem i łzami. Pożegnania były trudne, ale były szansą na coś nowego. Trzeba było tylko ją znaleźć.
autor: Zgubna Słodycz
19 sie 2021, 21:54
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 62977

Zorza była zmęczona, ale dlatego, że bała się jego reakcji. Podniosła na niego ślepia i podeszła do niego o ten drobny krok. Miał ją na wyciągnięcie łapy. Była blisko, ale jednocześnie tak daleko.
Po prostu, po tej sytuacji w jaskini padło dużo słów. To było...kochane co wtedy powiedziałeś, ale pamiętam Twoje ultimatum. Ty lub Mora. – Samica zadrżała z emocji. Miała mu to powiedzieć w pyszczek. Może i Sasanka jej nagadała, ale co miała zrobić, że jej się podobał. To tylko jej strona, tak? Z jednej strony, tak i może mogłaby to zignorować, ale miała też rozum. Głupiec pchał by się w jego łapy, po tym wszystkim.
Jej łapa się uniosła, a szpon musnął jego pierś. Delikatnie, aby go po prostu rozproszyć, jeśli wstrzymałby oddech. – Byłeś mi wielką opoką, ale rozumiesz, że nie mogę zostawić mojej partnerki... Nie po tym co się wydarzyło. Nie teraz, kiedy jest sama. – Samica wzięła głębszy wdech. Powiedziała. Uzyskał swoją odpowiedź, o którą ją poprosił. Spoglądała w jego ślepia dłuższą chwilę, aż powoli przerwała ich kontakt, aby nie wywierać na nim presji. Mogła mu opowiadać, jaki był cudowny i wspaniały, ale wiedziała...jak to denerwuje. Wolała milczeć, niż go ranić dodatkowymi słowami.

Wyszukiwanie zaawansowane