To nie była pogoda dla północnego. Vulkinowi nawet najmniejszy upał sprawiał problem, jednak było znośnie. Z wywalonym na bok jęzorem ponownie wędrował bez celu po terenach wspólnych, od dawna już pogrążony we własnym świecie – świecie myśli. Wolał być samotny, tak było mu lepiej. Zamyślony szedłby tak nadal, gdyby nie to, że.. wdepnął w coś. W skrzydło, i to smoka w dodatku, który postanowił urządzić sobie w tym miejscu kąpiel słoneczną.
– Patrz gdzie się kładziesz. – Warknął, zabierając łapę ze skrzydła. Czuł od smoczycy zapach stada Ziemi, więc był ostrożny.
Znaleziono 13 wyników
- 26 sie 2020, 3:19
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Wzgórze
- Odpowiedzi: 644
- Odsłony: 76221
- 25 sie 2020, 23:36
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Prastare Drzewo
- Odpowiedzi: 613
- Odsłony: 86520
Nie mógł rzec, że był zaskoczony. Wiedział że prędzej czy później jego głośne zawodzenie ściągnie mu kogoś na łeb, pomimo jego chęci do bycia w samotności. Vulkin po prostu uważał, że nie nadaje się między smoki, dlatego też unikał celowych spotkań, by przez swoją głupotę nie zrobić komuś krzywdy, pomimo tego jak bardzo kochał okaleczać wszelkie istoty żywe.
Zmierzył przybysza dzikim wzrokiem, nie ruszając się z miejsca. Gdy po raz pierwszy go ujrzał, wargi wilczura drgnęły odruchowo, gotowe powędrować ku górze, odsłaniając szereg ostrych, lśniących kłów, jednak po zobaczeniu fikuśnej grzywki, pstrokatych kolorów oraz tego w jaki sposób mówił do niego samiec, czuł że nie ma powodu do większych obaw. Nie oznaczało to jednak, że Vulkin zawaha się go dziabnąć jeśli ten zajdzie mu za skórę.
– Śpiewu? Chyba sobie żartujesz.. – Wywrócił oczami, nie wierząc w to co słyszy. – Idź stąd. Nie szukam towarzystwa, szczególnie kogoś takiego jak ty. – Wstał, obracając się do nieznajomego tyłem. Oparł się o drzewo i zaczął się o nie pocierać bokiem, niczym stary żubr którego swędział grzbiet. Jakkolwiek prastare i mistyczne by ono nie było, to na pewno było dobrym drapakiem. – Ja to mam k###a szczęście do spotykanych osób.. – Mruknął cicho pod nosem, jednak na tyle głośno żeby Delavir to usłyszał.
Szkoda, że jego wycie nie przykuło uwagi jakiegoś wściekłego niedźwiedzia. Z takim czymś możnaby było chociaż powalczyć.
Zmierzył przybysza dzikim wzrokiem, nie ruszając się z miejsca. Gdy po raz pierwszy go ujrzał, wargi wilczura drgnęły odruchowo, gotowe powędrować ku górze, odsłaniając szereg ostrych, lśniących kłów, jednak po zobaczeniu fikuśnej grzywki, pstrokatych kolorów oraz tego w jaki sposób mówił do niego samiec, czuł że nie ma powodu do większych obaw. Nie oznaczało to jednak, że Vulkin zawaha się go dziabnąć jeśli ten zajdzie mu za skórę.
– Śpiewu? Chyba sobie żartujesz.. – Wywrócił oczami, nie wierząc w to co słyszy. – Idź stąd. Nie szukam towarzystwa, szczególnie kogoś takiego jak ty. – Wstał, obracając się do nieznajomego tyłem. Oparł się o drzewo i zaczął się o nie pocierać bokiem, niczym stary żubr którego swędział grzbiet. Jakkolwiek prastare i mistyczne by ono nie było, to na pewno było dobrym drapakiem. – Ja to mam k###a szczęście do spotykanych osób.. – Mruknął cicho pod nosem, jednak na tyle głośno żeby Delavir to usłyszał.
Szkoda, że jego wycie nie przykuło uwagi jakiegoś wściekłego niedźwiedzia. Z takim czymś możnaby było chociaż powalczyć.
- 24 sie 2020, 19:42
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Prastare Drzewo
- Odpowiedzi: 613
- Odsłony: 86520
//zakładam że to wolny temat :>
Vulkinowe wyprawy na tereny wspólne nie posiadały większego celu. Wilczur był włóczęgą i nie umiał siedzieć długo w jednym miejscu, więc kiedy mu się podobało opuszczał tereny swojego stada i liczył, że wydarzy się coś ciekawego. Zaszedł już co prawda daleko, ale podążając wcześniej napotkanym traktem dotarł aż tutaj. Uniósł rogaty łeb ku górze, dostrzegając wreszcie cel swojej destynacji. Pięło się przed nim rozłożyste drzewo, a ślepia Vulkina były właśnie wklejone w jego gałęzie.
Szybko obadał teren i obwąchał wszystkie zakątki tejże lokacji. Gdy skończył swój rekonesans, usiadł przed grubym pieniem drzewa i zawył głośno, samemu nie wiedząc czy z nudów, czy po prostu odzywały się w nim jego pierwotne, wilcze instynkty, pomimo tego że wilkiem nawet nie był.
Vulkinowe wyprawy na tereny wspólne nie posiadały większego celu. Wilczur był włóczęgą i nie umiał siedzieć długo w jednym miejscu, więc kiedy mu się podobało opuszczał tereny swojego stada i liczył, że wydarzy się coś ciekawego. Zaszedł już co prawda daleko, ale podążając wcześniej napotkanym traktem dotarł aż tutaj. Uniósł rogaty łeb ku górze, dostrzegając wreszcie cel swojej destynacji. Pięło się przed nim rozłożyste drzewo, a ślepia Vulkina były właśnie wklejone w jego gałęzie.
Szybko obadał teren i obwąchał wszystkie zakątki tejże lokacji. Gdy skończył swój rekonesans, usiadł przed grubym pieniem drzewa i zawył głośno, samemu nie wiedząc czy z nudów, czy po prostu odzywały się w nim jego pierwotne, wilcze instynkty, pomimo tego że wilkiem nawet nie był.
- 08 lip 2020, 0:25
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Bursztynowe oczy wilczura monitorowały nieustannie smoczycę, wyłapując miejsca które mógłby potencjalnie zaatakować. Zmianę przybranej przez siebie postawy zaczął, wedle poleceń matki, od spuszczenia nacisku ze wszystkich swoich mięśni i ugięcia subtelnie łap, nadając krokowi sprężystości. Ogon powędrował ku górze gdy samiec dał mu trochę luzu by w razie czego mógł złapać równowagę. Głowę uniósł do góry, lecz na tyle, by nie odsłaniać gardła i osłonić kark ostrymi rogami. Zachowując czujność upewnił się raz jeszcze że łapy są odpowiednio oddalone od siebie by się nie wywrócić, i cóż.. pozostało tylko zaatakować.
Vulkin zacisnął kły i obnażył je ponownie, a z jego gardła wydobył się nieprzyjemny dla ucha warkot. Może to i była tylko lekcja, ale on był zdetermimowany. Chciał wygrać, choć wiedział że praktycznie nie ma szans. Teraz w rodzicielce widział wroga, którego trzeba pokonać, a najlepiej zabić. Napiął mięśnie tylnich łap i wybił się do przodu, by jednym, drapieżnym susem skrócić dystans pomiędzy sobą a Raktą. Gdy wylądował przed nią, miał w zamiarze stanąć na dwóch łapach niczym niedźwiedź i po skoncentrowaniu całej swojej energii w prawej przedniej łapie uderzyć Raktę z całej siły w policzek, charatając jej lewą stronę pyska pazurami. Nie widział powodu dla którego miałby się hamować – uważał że jego matka da radę się obronić, a jeśli nie, to cóż.. jej problem.
Vulkin zacisnął kły i obnażył je ponownie, a z jego gardła wydobył się nieprzyjemny dla ucha warkot. Może to i była tylko lekcja, ale on był zdetermimowany. Chciał wygrać, choć wiedział że praktycznie nie ma szans. Teraz w rodzicielce widział wroga, którego trzeba pokonać, a najlepiej zabić. Napiął mięśnie tylnich łap i wybił się do przodu, by jednym, drapieżnym susem skrócić dystans pomiędzy sobą a Raktą. Gdy wylądował przed nią, miał w zamiarze stanąć na dwóch łapach niczym niedźwiedź i po skoncentrowaniu całej swojej energii w prawej przedniej łapie uderzyć Raktę z całej siły w policzek, charatając jej lewą stronę pyska pazurami. Nie widział powodu dla którego miałby się hamować – uważał że jego matka da radę się obronić, a jeśli nie, to cóż.. jej problem.
- 04 lip 2020, 10:15
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Czyli było tak jak sądził. Wolne stada były przepełnione tchórzami bojącymi się porządnej walki, no cóż, Vulkin nie miał zamiaru się powstrzymywać podczas walk na arenie, w końcu tam nic nie mogą mu zarzucić za zabicie kogoś.
– No to chcę walczyć z tobą, jak dorosnę. – Rzucił niespodziewanie. – Ty chyba jesteś godnym przeciwnikiem, hm? – Głupie pytanie, oczywiście że tak. Ktoś kto nie bał się odrąbać innej smoczycy głowy w obecności innych musiał być godny walki z nim. Swoją drogą, ciekawe jak to wyglądało.
Teorię wysłuchał, i zaczął przyjmowanie pozycji od rozstawienia wszystkich czterech łap w rozsądnej od siebie odległości by nie potknąć się podczas ataku. Łeb zniżył, wyrównując go perfekcyjnie z linią barków, a dla zachowania równowagi ogon usztywnił i lekko uniósł do góry. Spiął wszystkie mięśnie, jakby szykował się do ataku lub uskoku. Cóż, wojownik musiał jeszcze wyglądać groźnie, więc zjeżył futro od karku aż po ogon i obnażył kły, warcząc głośno.
– No to chcę walczyć z tobą, jak dorosnę. – Rzucił niespodziewanie. – Ty chyba jesteś godnym przeciwnikiem, hm? – Głupie pytanie, oczywiście że tak. Ktoś kto nie bał się odrąbać innej smoczycy głowy w obecności innych musiał być godny walki z nim. Swoją drogą, ciekawe jak to wyglądało.
Teorię wysłuchał, i zaczął przyjmowanie pozycji od rozstawienia wszystkich czterech łap w rozsądnej od siebie odległości by nie potknąć się podczas ataku. Łeb zniżył, wyrównując go perfekcyjnie z linią barków, a dla zachowania równowagi ogon usztywnił i lekko uniósł do góry. Spiął wszystkie mięśnie, jakby szykował się do ataku lub uskoku. Cóż, wojownik musiał jeszcze wyglądać groźnie, więc zjeżył futro od karku aż po ogon i obnażył kły, warcząc głośno.
- 02 lip 2020, 15:41
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Siedział naprzeciwko matki słuchając jej z zaciekawieniem. Opisy Rakty jedynie wzbudzały w nim chęci stoczenie pierwszej, poważnej walki, bez żadnych zahamowań. Jednak na razie nie miał co na to liczyć, bowiem taka walka skończyłaby się na tę chwilę niezbyt przyjemnie. Na arenie niby nie było zobowiązań, lecz przy takiej postawie Vulkin mógłby nie dożyć otrzymania dorosłej rangi.
– Zabiłaś kogoś kiedyś? Czy na arenie często ktoś umiera? – Zapytał nie z obawy, a z czystej ciekawości. Podejrzewał że większość smoków nie wykorzystywała pełni swoich możliwości podczas potyczek, ale nie zaszkodziło zapytać. – Czy ogon to punkt witalny? – Vulkin nie znosił ciągnięcia go za ogon, lecz nie na tyle by uważał go za wrażliwe miejsce. Wszystko mogło być jednak możliwe.
– Natomiast co do ataków. – Zmienił nieco kurs rozmowy, wstając na wszystkie łapy. – Pazurami mógłbym wydrapać ci oczy lub zmasakrować nozdrza, kłami natomiast wygryźć ci tchawicę albo połamać kości, albo zaszarżować i przebić cię porożem. – To były jedynie przykłady, ale Vulkin myślał że to w zupełności wystarczyło. – Obronić się mógłbym uderzając atakującego barkiem by wytrącić go z równowagi, lub po prostu odskoczyć by uniknąć ataku.
– Zabiłaś kogoś kiedyś? Czy na arenie często ktoś umiera? – Zapytał nie z obawy, a z czystej ciekawości. Podejrzewał że większość smoków nie wykorzystywała pełni swoich możliwości podczas potyczek, ale nie zaszkodziło zapytać. – Czy ogon to punkt witalny? – Vulkin nie znosił ciągnięcia go za ogon, lecz nie na tyle by uważał go za wrażliwe miejsce. Wszystko mogło być jednak możliwe.
– Natomiast co do ataków. – Zmienił nieco kurs rozmowy, wstając na wszystkie łapy. – Pazurami mógłbym wydrapać ci oczy lub zmasakrować nozdrza, kłami natomiast wygryźć ci tchawicę albo połamać kości, albo zaszarżować i przebić cię porożem. – To były jedynie przykłady, ale Vulkin myślał że to w zupełności wystarczyło. – Obronić się mógłbym uderzając atakującego barkiem by wytrącić go z równowagi, lub po prostu odskoczyć by uniknąć ataku.
- 18 cze 2020, 23:10
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
– Nie martw się. Przetrącę pewnie jeszcze wiele karków i wygryzę dużo krtani. – Zapewnił, szczerząc siekacze w nieprzyjemnym uśmiechu. Gdyby miał bić silniejszych, to jedynie dla treningu. Póki co miał zamiar znęcać się nad mniejszymi, ewentualnie słabszymi psychicznie smokami. To była dobra zabawa, a zachęta matki jeszcze bardziej go do tego przekonała.
Przekrzywił łeb, słysząc reakcję Rakty. Nie lubiła tego typu gierek, hm? Ciekawe jak wyglądały jej rozmowy z Aqenem..
– No dobrze. Będę bardziej bezpośredni. – Wtedy też usłyszał pierwsze pytanie, dosyć trudne, biorąc pod uwagę że zawsze po prostu celował w tułów. – Szyja i oczy. – Powiedział to co pierwsze przyszło mu do głowy. Coś co łączyło łepetynę z resztą ciała musiało być słabym punktem, a oczy.. cóż, bez nich nie można było widzieć.
Przekrzywił łeb, słysząc reakcję Rakty. Nie lubiła tego typu gierek, hm? Ciekawe jak wyglądały jej rozmowy z Aqenem..
– No dobrze. Będę bardziej bezpośredni. – Wtedy też usłyszał pierwsze pytanie, dosyć trudne, biorąc pod uwagę że zawsze po prostu celował w tułów. – Szyja i oczy. – Powiedział to co pierwsze przyszło mu do głowy. Coś co łączyło łepetynę z resztą ciała musiało być słabym punktem, a oczy.. cóż, bez nich nie można było widzieć.
- 15 cze 2020, 0:22
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Zmarszczył subtelnie brwi.
– Czyli uważasz że powinienem bić słabszych, tak? – Spytał zaciekawiony. Nie żeby miał coś przeciwko – lubiał drapać, gryźć i ogółem zadawać ból, w szczególności czemuś lub komuś słabszemu od siebie. Słysząc to co Sztorm zrobiła z Aqenem prychnął w lekkim rozbawieniu. Może i w pewien sposób go podziwiał, lecz głównie przez to jak szybko osiągnął dorosłą rangę pomimo swoich.. niesprawności.
– Codziennie staję sie silniejszy, lecz tym samym więcej ważę. Sam nie wiem czy to dobrze.. – Tu zrobił krótką przerwę. – Nie znaczy to jednak, że potrafię już walczyć. – Dodał i spojrzał wymownie na Raktę.
– Czyli uważasz że powinienem bić słabszych, tak? – Spytał zaciekawiony. Nie żeby miał coś przeciwko – lubiał drapać, gryźć i ogółem zadawać ból, w szczególności czemuś lub komuś słabszemu od siebie. Słysząc to co Sztorm zrobiła z Aqenem prychnął w lekkim rozbawieniu. Może i w pewien sposób go podziwiał, lecz głównie przez to jak szybko osiągnął dorosłą rangę pomimo swoich.. niesprawności.
– Codziennie staję sie silniejszy, lecz tym samym więcej ważę. Sam nie wiem czy to dobrze.. – Tu zrobił krótką przerwę. – Nie znaczy to jednak, że potrafię już walczyć. – Dodał i spojrzał wymownie na Raktę.
- 14 cze 2020, 1:20
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Właściwie to mała cząstka Vulkina uważała, że Rakta potępi go za takie zachowanie, a tu proszę. Najwidoczniej słabo ją znał, w końcu widział ją tylko jeden raz w życiu, ale skoro go za to chwaliła.. to takie poczynania musiały być dobre.
– Sztorm jest w porządku, przynajmniej ja nie mam nic jej wbrew, a ty? – Spytał, a na jego pysku ponownie wymalował się pusty, neutralny wyraz. Sztorm traktował prawie jak drugą matkę, bądź ewentualnie nianię, jednak nie był pewien czy słusznie..
Zastrzygł uszami, słysząc prośbę Rakty.
– A co tu opowiadać? Bawiliśmy się, wkurzył mnie to się na niego rzuciłem, choć.. Adeala całkiem lubię. Wydaje się mały i bezbronny, więc łatwo mógłbym się na nim wyżywać. Jest jednak synem naszej zastępczyni i jakiegoś smoka ze stada Ziemi, więc nie chcę wyrządzić mu większej krzywdy, bo wtedy ja będę miał przechlapane. – Wytłumaczył, będąc ciekaw co Rakta będzie miała na ten temat do powiedzenia. Póki co znajdywali wspólny język.
– Sztorm jest w porządku, przynajmniej ja nie mam nic jej wbrew, a ty? – Spytał, a na jego pysku ponownie wymalował się pusty, neutralny wyraz. Sztorm traktował prawie jak drugą matkę, bądź ewentualnie nianię, jednak nie był pewien czy słusznie..
Zastrzygł uszami, słysząc prośbę Rakty.
– A co tu opowiadać? Bawiliśmy się, wkurzył mnie to się na niego rzuciłem, choć.. Adeala całkiem lubię. Wydaje się mały i bezbronny, więc łatwo mógłbym się na nim wyżywać. Jest jednak synem naszej zastępczyni i jakiegoś smoka ze stada Ziemi, więc nie chcę wyrządzić mu większej krzywdy, bo wtedy ja będę miał przechlapane. – Wytłumaczył, będąc ciekaw co Rakta będzie miała na ten temat do powiedzenia. Póki co znajdywali wspólny język.
- 13 cze 2020, 1:53
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Uścisk od mamy przemilczał, nie żeby mógł jakoś szczególnie zaprostestować, ale jego górna warga drgnęła kilkukrotnie, gotowa ukazać szereg lśniących psich kłów. Nie odważyłby się jednak obnażać zębów na Spuściznę, może i był agresywny, ale wiedział gdzie warto przyhamować. Nie mógł się jednocześnie powstrzymać przed zamerdaniem ogonem na widok matki.
– Cześć. – Mruknął, usiłując odsunąć się nieco od Rakty. Nie przepadał za dotykiem, a to czy będzie miała mu za złe niewiele go obchodziło. – W Ogniu? Dobrze, u ojca i Aqena też, choć o tym już pewnie wiesz. – Wytłumaczył, nie mogąc się doczekać by podzielić się ze smoczycą jego wybrykiem sprzed paru księżycy.
– Prawie okaleczyłem inne pisklę. Gdyby nie Sztorm to skończyłby ze złamanymi kośćmi. – Prychnął i spojrzał na matkę, szczerząc rządek przednich kłów. – Zabawne, czyż nie? –
– Cześć. – Mruknął, usiłując odsunąć się nieco od Rakty. Nie przepadał za dotykiem, a to czy będzie miała mu za złe niewiele go obchodziło. – W Ogniu? Dobrze, u ojca i Aqena też, choć o tym już pewnie wiesz. – Wytłumaczył, nie mogąc się doczekać by podzielić się ze smoczycą jego wybrykiem sprzed paru księżycy.
– Prawie okaleczyłem inne pisklę. Gdyby nie Sztorm to skończyłby ze złamanymi kośćmi. – Prychnął i spojrzał na matkę, szczerząc rządek przednich kłów. – Zabawne, czyż nie? –
- 11 cze 2020, 1:34
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 731
- Odsłony: 108372
Vulkin czuł, że z każdym dniem rośnie i nabiera sił, choć mimo wszystko był jeszcze mały i daleko mu było do osiągnięcia pełni swoich możliwości, a pomimo tego że lada chwila miał zostać adeptem, to nie zapominał o rodzinie, a o ile z ojcem dzielił stado, to z matką musiał widywać się na terenach neutralnych.
Poprosiwszy wcześniej Poszept o mentalne przekazanie Rakcie miejsca spotkania, wilczur udał się tam, dosyć szybko i bezproblemowo trafiając na słoneczną polanę. Nie dostrzegł jednak mamy, co znaczy że był tu przed nią, chyba że w ogóle nie chciała się z nim widzieć. By zrekompensować sobie długą drogę tutaj, uwalił się z hukiem na brzuchu w cieniu drzew na skraju polany, co jakiś czas odpędzając szybkim ruchem głowy natarczywe robactwo, i czekał.
Poprosiwszy wcześniej Poszept o mentalne przekazanie Rakcie miejsca spotkania, wilczur udał się tam, dosyć szybko i bezproblemowo trafiając na słoneczną polanę. Nie dostrzegł jednak mamy, co znaczy że był tu przed nią, chyba że w ogóle nie chciała się z nim widzieć. By zrekompensować sobie długą drogę tutaj, uwalił się z hukiem na brzuchu w cieniu drzew na skraju polany, co jakiś czas odpędzając szybkim ruchem głowy natarczywe robactwo, i czekał.
- 22 maja 2020, 1:06
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Ustronie
- Odpowiedzi: 653
- Odsłony: 97374
Gryzienie najwidoczniej nie działało, bo kostki taty nie udało mu się przegryźć chociażby do krwi! Nie widząc żadnych efektów Vulkin popuścił zacisk, głośno sapnął i usiadł na zadku, skupiając uwagę na pozostałej obecnej tu dwójce.
Po co ten mniejszy wystawiał palec? Może chciał go stracić? Nie wiedział, ale.. nie zamierzał go gryźć. Gryzieni przez niego mogli być tylko tata i Brzask, więc zamiast tego trącił go nosem, a potem liznął delikatnie szorstkim jęzorem, bo z tego co zrozumiał byli rodziną, i to bliską. Następnie wstał i obwąchał bezpardonowo brata, wyczuwając same zapachy charakterystyczne dla stada Plagi, niezbyt przyjemne dla nosa, ale cóż, to jego sprawa jak pachnie. Od smoczycy obok natomiast czuł praktycznie to samo, ale również coś metalicznego i kuszącego, coś czego wilczurek nigdy wcześniej nie czuł. Bez wahania podreptał do niej, czując jak wcześniej wspomniana woń stopniowo wbija mu do nozdrzy. Coś głęboko w środku kazało mu rozewrzeć piekielnie szeroko paszczę i ugryźć mamę, tak samo jak gryzł tatę, i choć tego nie chciał, to tak zrobił. Wbił kiełki w jej łapę, machając ogonem i warcząc głośno, co w wykonaniu pisklaka wyglądało i brzmiało conajmniej komicznie. Taki już miał sposób na okazywanie czułości.
Po co ten mniejszy wystawiał palec? Może chciał go stracić? Nie wiedział, ale.. nie zamierzał go gryźć. Gryzieni przez niego mogli być tylko tata i Brzask, więc zamiast tego trącił go nosem, a potem liznął delikatnie szorstkim jęzorem, bo z tego co zrozumiał byli rodziną, i to bliską. Następnie wstał i obwąchał bezpardonowo brata, wyczuwając same zapachy charakterystyczne dla stada Plagi, niezbyt przyjemne dla nosa, ale cóż, to jego sprawa jak pachnie. Od smoczycy obok natomiast czuł praktycznie to samo, ale również coś metalicznego i kuszącego, coś czego wilczurek nigdy wcześniej nie czuł. Bez wahania podreptał do niej, czując jak wcześniej wspomniana woń stopniowo wbija mu do nozdrzy. Coś głęboko w środku kazało mu rozewrzeć piekielnie szeroko paszczę i ugryźć mamę, tak samo jak gryzł tatę, i choć tego nie chciał, to tak zrobił. Wbił kiełki w jej łapę, machając ogonem i warcząc głośno, co w wykonaniu pisklaka wyglądało i brzmiało conajmniej komicznie. Taki już miał sposób na okazywanie czułości.
- 01 maja 2020, 2:00
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Ustronie
- Odpowiedzi: 653
- Odsłony: 97374
Vulkin, po strzeleniu potężnego focha na gryficę za bezpardonowe zabranie go z przytulnej jaskini nie zamierzał dać za wygraną. Przez całą drogę wiercił się, drapał i gryzł, co prawda dla tak dużego zwierzęcia było to bezbolesne, ale Vulkin był święcie przekonany że wygrywa drugi w swoim życiu pojedynek. Nie czuł jednak ojca, co nie obchodziło go zbytnio, liczyła się teraz tylko wygrana.
Po wylądowaniu uspokoił się, dostrzegawszy sylwetkę taty. Zszedł, lub raczej zeskoczył ze grzbietu Brzasku, na końcu uderzając spektakularnie z hukiem o podłogę, całe szczęście futro i tłuszczyk zamortyzowały upadek. Szczeniak cieszył się że widzi tatę, tak bardzo że nie zwrócił większej uwagi na resztę obecnych tutaj smoków. Nie znał żadnych form przywitania, więc podlazł do niego, i ugryzł go w kostkę. Z całej swojej pisklęcej siły, która jak można było się spodziewać była niewielka.
Po wylądowaniu uspokoił się, dostrzegawszy sylwetkę taty. Zszedł, lub raczej zeskoczył ze grzbietu Brzasku, na końcu uderzając spektakularnie z hukiem o podłogę, całe szczęście futro i tłuszczyk zamortyzowały upadek. Szczeniak cieszył się że widzi tatę, tak bardzo że nie zwrócił większej uwagi na resztę obecnych tutaj smoków. Nie znał żadnych form przywitania, więc podlazł do niego, i ugryzł go w kostkę. Z całej swojej pisklęcej siły, która jak można było się spodziewać była niewielka.












