Znaleziono 114 wyników

autor: Światło Głębin
14 paź 2021, 22:49
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104063

Owszem, zaskakująco maddara była polem które smoki nadal całkiem nie odkryły. Na wiele pytań nie było nadal odpowiedzi. Ale ich głównym celem dzisiaj było opanować podstawowe władanie nią, a nie wchodzić głęboko w jej funkcjonowanie. Maddara była potężną i niebezpieczną mocą. Ale dawała niesamowity potencjał. Czasami warto było podjąć ryzyko dla sporej nagrody.
Światło miał świadomość że mogło chwilę zająć nim Tofi dotrze do swojego źródła. Cierpliwie usiadł obserwując. Nie chciał nic mówić póki sama nie będzie chciała pomocy od niego, głównie żeby nie przerywać jej skupienia. Musiał dać jej samodzielność, inaczej do niczego nie dotrze. Nie czuł się zdenerwowany faktem że nie udało jej się od razu. W końcu do tego na pewno dojdą, potrzeba było czasu.
Mimo że Tofi była zagubiona w swoich myślach i ciszy jaka zapadła, Światło był w stanie wyczuć lekkie różnice w mimice. Wyraźnie starała się. Teraz dopiero zauważył że od momentu jak ją zobaczył, zdawała się bardzo sztywna i spięta. Być może był to efekt jej stanu. Zastanawiało go jak to jest funkcjonować bez wzroku. Zwłaszcza że w jego przypadku był to zmysł na którym polegał najbardziej. Po chwili samiec przymknął delikatnie oczy, relaksując się samemu i ciesząc chwilą spokoju. Jednak pozostawał czujny, wiedząc że Tofi w tej chwili polegała na nim w kwestii bezpieczeństwa. A byli poza terenami Ziemi. Było to w sumie dziwne uczucie. Nigdy nie był wcześniej rzeczywiście odpowiedzialny za innego smoka...
W końcu nastała odczuwalna różnica. Światło odczuł lekkie zawirowanie maddary, które świadczyło że samica odnalazła własne źródło. Na pysku czarodzieja pojawił się mimowolny uśmiech. Nawet nie delikatny. Po prostu zaczął się szczerzyć, autentycznie szczęśliwy że się udało.
Czuję że znalazłaś źródło...gratulacje! – W końcu po dłuższym czasie oczekiwania na ten moment, samiec odezwał się. Poczuł nawet trochę podekscytowania, po raz pierwszy ucząc kogoś od czasu gdy uczył Sekcję Zwłok pływać.
Nie chciał naciskać na Tofi względem o czy myślała w momencie znalezienie źródła, ale sama postanowiła się podzielić. Wysłuchał uważnie, analizując co te wieści znaczyły. Z pewnością czuła silne powiązanie z swoją rodziną. Także coś innego zwróciło jego uwagę. – Czyli miałaś wizję dźwiękową. Widocznie to też jest możliwe. Moje wizje z źródła były zawsze powiązane z potęgą jaką jest morze. Za równo tą niszczycielką częścią, jak i tą dającą życie wielu wodnym stworzeniom. – Wiele żywiołów miało to do siebie że były jak dwie strony płaskiego kamienia. Dając życie i zabierając życie. Smoki zaś często wydawały się mieć silne powiązanie do tych żywiołów. Ciężko powiedzieć czy tak było z Tofi, ale najważniejsze że dała radę. – Jest wiele możliwości i da się je odczuć czasami wszystkimi zmysłami. Te wizje nie zawsze są przyjemne. Mogą być przerażające za pierwszym razem. Jednak za każdym razem gdy będziesz sięgać do źródła, będzie łatwiej. – Być może w pewien sposób źródło samo oswajało się ze smokiem, niczym oddzielne stworzenie. Zazwyczaj im większe doświadczenie mieli, tym mniej problemów powodowało. Chociaż nie zawsze było niezawodne.
Myślę że powinniśmy przejść do tworzenia. Co nas tak naprawdę ogranicza, jest nasza wyobraźnia, doświadczenie i siła naszej maddary. Tworząc musimy zwrócić uwagę na wiele rzeczy. Maddara jest bardzo konkretna w tym zakresie. Jak o czymś nie pomyślisz dokładnie, to tego nie będzie. Podam to na przykładzie, by było prościej. – Światło starał się wytłumaczyć na tyle zrozumiale na ile potrafił. Patrząc na to, nie było to coś prostego do wytłumaczenia. On był już przyzwyczajony do tworzenia, ale musiał to przełożyć na formę zrozumiałą dla kogoś kto nigdy nie próbował.
Czysto teoretyczna sytuacja, ale załóżmy że z jakiegoś powodu chcę stworzyć doskonałą imitację kamienia szlachetnego. Dokładniej, Perły. – Wokół nich zawirowała maddara, a w umyśle Tofi pojawiła się wizja perły. Zobaczyła białą kulkę o wysokim połysku, umieszczoną w smoczej łapie dla porównania. Mogła częściowo także poczuć przez chwilę jej gładką, chłodną powierzchnię i ciężar. Światło Głównie chciał żeby wiedziała o co mu chodziło. – Żeby stworzyć coś takiego, muszę pomyśleć o wielu rzeczach. Dokładny kształt perły, ten charakterystyczny białawy kolor, połysk. Ale to nie wystarczy. Muszę także dokładnie przewidzieć jaka jest w dotyku. Jej gładkość, chłód w dotyku, a także wyczuwalny ciężar. Jeżeli tego nie zrobię, perła będzie jedynie iluzją, której nie da się dotknąć. Nie będzie materialna. Jeżeli twór ma mieć zapach lub wydawać dźwięki, to także musimy przemyśleć. – Nie chciał nawet mówić o fakcie tworzenia imitacji żywych stworzeń, bo była to bardziej skomplikowana sztuka, do której będzie musiała dokładniej dojść sama. Miał nadzieję że nie pogubiła się w jego tłumaczeniu.
Co chciałabyś stworzyć na początek? Najlepiej żeby było to coś małego i nie zbyt skomplikowanego. – Chciał jednak pozostawić jej wybór w kwestii jej pierwszego tworu. Może miała coś co naprawdę chciała zrobić i było dla niej ważne. Od tego punktu będzie mógł jej pomóc wskazując o czym powinna pamiętać.
autor: Światło Głębin
13 paź 2021, 2:39
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Więc szlug był nie tylko zrobiony z tytoniu. Był raczej mieszanką różnych ziół. W sumie to długo go zastanawiało jaki dawały efekty, ale ogółem nie miał za bardzo okazji by spróbować. Światło Zastanowił się przez chwilę w ciszy. Czy chciał próbować? Zdawał sobię sprawę że nawyk może być szkodliwy przy dłuższum używaniu. Ale czy był to powód żeby odmówić nowego doświadczenia. Kto wie czy go któregoś dnia jakiś smok lub drapieżnik nie zabije? Czemu miał się więc martwić o efekty palenia.

A dobra, raz się żyje!

Jasne. – Odpowiedział, może bez znacznego entuzjazmu, ale ciężko było ukryć że był ciekawy. Nie będzie mu pasować, to wtedy będzie to pierwszy i jedyny raz. Jeżeli zaś mu podpasuje...nawet lepiej. Maddara wokół samca lekko zawirowała, gdy małym wytworonym płomyczkiem podpalał szluga. Po chwili przybliżył go do pyska i zaciągnął się.
Nie miał jednak doświadczenia i prawdopodobnie nieco przesadził. Skarabeusz prychnął, zachodząc się kaszlem. Coś chyba dostało mu się do gardła i piekło z nieprzyjemnym gorzkim posmakiem. – Khe...Khe! – Czarodziej zakrył pysk łapą, w drugiej trzymając nadal żażącego się szluga. Pierwsze wrażenie było...trudne. I raczej nieprzyjemne. Samiec spojrzał na szluga, zastnawiając się co poszło źle. Normalnie smoki nie wypluwały płuc robiąc to.
Gdy jego system oddechowy się uspokoił, spróbował ponownie. Tym raze bardziej pilnując się z tym jak to robi. Delikatniej i powoli. Tym razem nie było tak źle. Smak nadal nie do końca mu pasował. Ciekawe jak szybko ziółka zaczną być odczuwalne...

Wypuszczając dym, Skarabeusz obejrzał się na Arię Ciszy. Jego mina nie zdradzała wiele. Po chwili zaczął po prostu gapić się w przestrzeć, przypominając sobie całe to nieszczęsne spotkanie. Wygląda na to że każde z nich liczyło na coś innego i nikt nie był tak naprawdę zadowolony z widoku. – U nas niestety nie było lepiej. Najmłodszy z nas dostał szponami od gryfa. – To jedyny sposób w jaki mógł to skomentować. Powiedzieć że czuł nienawiść do Strażnika...byłoby to nieco za dużo. Ale zdecydowanie nie pałał do niego sympatią. Nadal uważał że to wszystko nie było wcale konieczne. Sahida przez wiele księżycy była męczona myślami o tym wszystkim.
Przez chwilę siedział w ciszy. Cokolwiek było w szlugu zaczynało działać. Samiec zaczął czuć się rozluźniony, a negatywne myśli powoli odchodziły. Nie było to konkretnie odurzające, ale przyjemne. Może czas nieco rozluźnić tą gromową atmosferę.
Próbowałaś kiedyś eksperymentować maddarą dla podobnych i lepszych efektów? Echo Zbłąkanych nauczył mnie paru sztuczek. – Światło Głębin leniwie przeciągnął się, czując uspokajający wpływ szluga. Ale można było zrobić żeby było nieco fajniej. Wokół dwójki dało się wyczuć zawirowanie maddaary i zaczęła się pojawiać fioletowo-różowa mgła narkotykowa. Miała między innymi dość podobne właściwości rozluźniające i poprawiające humor. Poza tym także ktokolwiek znajdował się w pobliżu mógł doświadczyć uczucia lekkości i być może lekkiej głupawki. Po prostu dobry środek by odpłynąć i nie przejmować się niczym. Działało nieco mocniej niż zwykłe ziółka, chociaż dokładny efekt na konkretnego smoka...mógł być ciężki do przewidzenia.
Przez chwilę ciężko było powiedzieć co krąży Światłu po głowie. Coś nucił cicho pod nosem. Madarra lekko zawirowała i obok samca pojawił się krwisto-czerwony królik, chociaż nie był zyczajnym zwierzakiem. Posiadał skrzydła i ogółem był zbydowany z jakiejś żelowatej substacji. Unosił się w powietrzu koło samca, roznosząc zapach grzybów. Światło chwycił twór w przednie łapki, ściskając go nieco. Królik się fajnie uginał, wracając za chwilę do normalnej formy, przy tym lekko się trzęsąc. Po chwili wyskoczył z łap Światła, kicając w powietrzu wokół Modraszki.
Może na szczęście Arii, Światło jeszcze nie był na tyle zjarany by całkiem przepuścić co mówiła. Znaczy, chwilę minęło nim do niego rzeczywiście dotarło co miała na myśli. I gdyby mógł, to pewnie by się całkiem mocno zaczerwienił. – Co ty...ja nie jestem tak... – Światło się chwilowo zamotał, wpatrując gdzieś w przestrzeń. Jego ogon skończył w jego łapach i zaczął się nim bawić, bo nie był pewny co robić.
Zaczynał rozumieć co próbowała mu powiedzieć. Czy rzeczywiście czuł coś głębszego do niej...oczywiście że nie. Ledwie się znali. Ale ciężko było zaprzeczyć że wyrosła na ładną smoczycę. Powinien potwierdzić? Odmówić? W sumie czy miał w tej sytuacji coś do stracenia. I tak już nigdy nie odzyska Sahidy. Jego życie rozpadało się praktycznie wokół niego. Jeżeli mógł o wszystkim zapomnieć, przynajmniej na jedną noc...

Raz się żyje...

Mówisz że chcesz...mnie... – Światło Głębin mruknął. Ciężko było mu uwierzyć że teraz rzeczywiście ktokolwiek go chciał. Chociaż był już trochę napruty i średnio mógł jasno myśleć. Czy też...zważać na możliwe konsekwencje. Samiec podszedł bliżej, patrząc na smoczycę, obserwując ją przez chwilę nim spojrzenie zatrzymało się na oczach. Ostrożnie przysunął się, ocierając głowę o jej szyje. Nie narzuczał się przy tym. Jeżeli chciałaby się odsunąć, spokojnie dałaby radę. Szczerze mówiąc, tęsknił za bardziej czułym dotykiem. Czuł się samotny prze ostatnie księżyce. Wszyscy byli zajęci swoim życiem i czuł jakby pozostał gdzieś z tyłu. Tak jak kiedyś...
autor: Światło Głębin
12 paź 2021, 20:05
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104063

Zmartwienie na pyszczku Tofi nie umknęło kompletnie Światłu. Rozumiał czemu mogła mieć obawy i wątpliwości po tym co powiedział. Może było to dość sporo do przyjęcia na początek, ale musiała być tego świadoma. Czy zaś samica miała niestabilne źródło, żadne z nich nie mogło wiedzieć. To coś co wychodziło z czasem. Nie chciał jej mówić że przypadki niestabilnego źródła nie są zbyt częste, bo wrodzony brak wzroku też nie był...
To jak długo działa maddara zależy od skomplikowania tego co tworzysz, twojego aktualnego stanu zdrowia, twojego doświadczenia. Ale zasadniczo można utrzymać coś przez dość długi czas, jeżeli jesteś w stanie się na tym skupić. – Światło Głębin wyjaśnił. Wątpliwe by ktoś mógł utrzymywać bardziej skomplikowany twór przez cały dzień, ale nadal dało się z tym zrobić wiele.
Na przypuszczenia Tofi, Światło przecząco pokręcił głową. Tyle co słyszał, raczej nie doszło nigdy do zranienia pacjenta przy leczeniu. – Nie kojarzę żeby coś takiego się działo, inaczej Sekcja z pewnością nie mogłaby pozostać uzdrowicielem. Z tego co zaobserwowałem, maddara chyba może zranić kogoś poza smokiem który ją używa, tylko jeżeli planuje użyć jej do tego celu. Problem polega w tym że może zranić kogoś o wiele bardziej, niż się planuje. Na przykład gdy czarodziej walczy na arenie z członkiem własnego stada. – Wolał nie mówić na razie o tym co widział od Echo na niektórych ceremoniach. Głównie dlatego że miał duże podejrzenia że Echo miał także jakiś inny problem poza tylko niestabilną maddarą. Większość smoków nie traciło podczas tego kontroli nad sobą w ten sposób by zaatakować kogoś innego. Nie żeby Światło Mógł powiedzieć wiele więcej na ten temat, jako że nigdy nie doświadczył jak to jest. Jego maddara mogła być czasami zawodna, ale ogółem nigdy nie obracała się przeciwko niemu.

Na kolejne pytanie związane ze źródłem, Światło Głębin otworzył lekko pysk, ale szybko go zamknął. Zaczął krążyć wzrokiem po otoczeniu, zagubiony w myślach. Nigdy jakoś o tym nie pomyślał, ani nie słyszał o takim przypadku. – Szczerze mówiąc...nie mam pojęcia. Nigdy nie słyszałem co się dzieje w takim przypadku. Być może grozi to śmiercią, być może traci maddarę. Albo w jakiś sposób jednak nadal ją ma...przepraszam, nie mam odpowiedzi. Jeżeli bym się skądś dowiedział, to ci powiem, dobra? – Gdy o tym jednak myślał, to czemu nikt zasadniczo o tym nie mówił? Sam podejrzewał że prawdopodobnie mogło się to skończyć śmiercią smoka. W końcu rany tego typu mogły być śmiertelne i może nikt się nad tym za bardzo nie zastanawiał. Zwłaszcza że smoki zazwyczaj nie wiedziały gdzie znajduje się źródło u każdego pojedynczego smoka. Może w takich przypadkach nie chodziło tyle o utratę krwi lub inne obrażenia, co o utratę źródła?
Um, nie stworzysz nic przez samo znalezienie. Ale musisz wiedzieć gdzie jest by go użyć do tworzenia. – Skarabeusz poprawił. Nie skupiał się jednak na tym zbyt długo. Zależało mu by przeszli do praktycznej nauki. A do tego musieli przebrnąć przez ten proces. – Potem przejdziemy do tego jak się tworzy, ale musisz je znaleźć. Żeby to zrobić spróbuj się skupić i spróbować wyczuć umysłem własne ciało. Wiem że może być to trudne, ale spróbuj. Niektórym pomaga na przykład skupienie się na jednostajnym dźwięku. Lub czymś co lubisz, co jest bardzo ci bliskie. Jest wtedy szansa że sama poczujesz reakcję źródła. – Był to bardzo podobny sposób w jaki opisał to Echo Zbłąkanych. Proces ten mógł zająć jakiś czas. Sam może nie miał jakiś znacznych problemów by znaleźć źródło, ale słyszał że nie było to proste dla każdego. Jeżeli ten sposób jednak nie zadziała, to zawsze mogli spróbować wyczuć źródło kawałek po kawałku... – Możliwe jest także że gdy znajdziesz źródło, możesz coś podświadomie zobaczyć lub poczuć. Nie powinnaś się tego bać, jest to coś zupełnie normalnego. Może być to wizja lub uczucie, albo coś innego. W moim przypadku było to związane z chłodnym odczuciem prądu wody. Zaś mój mistrz zobaczył wizję płonącego lasu. – Dodał po chwili, w razie czego. Głównie żeby Tofi się nie przestraszyła, jeżeli doświadczy czegoś dziwnego. Prawda była taka że nadal nie wiedzieli absolutnie wszystkiego o maddarze i potrafiła być ona...nieprzewidywalna.
Na obawy Tofi czarodziej jedynie lekko pokręcił głową. Nie sądził żeby to się stało. – Nic się nie stanie. Samo znalezienie źródła nie łączy się z użyciem maddary. – Czy był pewny? Rzecz biorąc nie był, ale miał wrażenie że Tofi będzie mieć większe problemy z tym, jeżeli będzie napędzał jej obawy. Nie słyszał w sumie nigdy by coś się stało przez samo znalezienie źródła. Znaczy...Echo mówił że może być nieprzyjemne dla niektórych, ale nie wspominał nic o tym by go to zraniło fizycznie. Sekcja także nic takiego nie wspomniała.
autor: Światło Głębin
11 paź 2021, 22:30
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104063

Światło szybko przekonał się że młoda samica znała chociaż jakieś podstawy działania maddary. Rodzice nie zaniedbali jej edukacji. Albo może sama wyciągnęła z kogoś te informacje, będąc zwyczajnie ciekawskim pisklakiem. Niezależnie od tego który z powodów to był, Światło wydawał się bardzo zadowolony z odpowiedzi.
Widzę że wiesz już całkiem sporo. Owszem. Maddara jest mocą posiadaną przez każdego smoka. Dodatkowo, maddarę można znaleźć nie tylko w ciałach smoków. Niektóre stworzenia są także w stanie jej używać.
To co stworzymy nie jest trwałe, można tym wywołać trwałe efekty. Przykładowo, czarodziej uderzy kogoś po głowie magicznie stworzonym patykiem, patyk zniknie po krótkim czasie. Ale za to guz na głowie pozostanie. Smoki rzeczywiście używają maddary na wiele sposobów. Atakując, broniąc się, niektórzy pomagają sobie maddarą w skradaniu się do zwierzyny, a uzdrowiciele używają jej by wpłynąć na ciało smoka i mogą odbudować częsci ciała, jeżeli zniszczenia nie były zbyt poważne.
– Światło Głębin wyjaśnił z lekkim uśmiechem. Tofi wydawała się już to wiedzieć, ale chciał potwierdzić. – Chociaż maddara ma także nieco większe znaczenie dla smoków. Otóż bez niej smoki nie mogłyby latać lub ziać ogniem. – Samiec dodał po krótkiej chwili.
Czarodziejowi nie przeszkadzało ogółem że Tofi była pełna energii. Wykorzysta ją na ćwiczenia praktyczne, jako że zazwyczaj były one dość wyczerpujące podczas pierwszych prób. Tofi także nieco rozszerzyła swoją odpowiedź. I trzeba powiedzieć że Światło także nauczył się czegoś ciekawego. Nie do końca łatwo było mu wyobrazić sobie jak odbierała świat, skoro nie miała wzroku. Ale fakt że była w stanie 'zobaczyć' coś przez wiadomości mentalne mógł okazać się pomocny.
Samiec skinął głową, nie widząc co mógłby skomentować, ale dać jej znać że miała rację. Szybko jednak sobie przypomniał o fakcie że Tofi tego nie zauważy. – Owszem. Masz rację. Jeżeli chodzi o niebezpieczeństwo, jest to prawda. Użycie maddary czasami łączy się z ryzykiem.
Maddara u smoków bierze się z magicznego źródła, które może znajdować się gdziekolwiek w naszym ciele. Klatka piersiowa, głowa, łapy, ogon. Wszędzie. Zależy od smoka bo u każdego może być inaczej. Niebezpieczeństwo zazwyczaj dotyczy dwóch możliwości. Wyczerpania źródła lub niestabilności źródła.
Źródło odnawia naszą maddarę, ale jest pewien limit co do tego jak szybko to robi. Jeżeli smok zbyt intensywnie i często posługuje się maddarą...maddara może się wyczerpać. Nie jest to coś śmiertelnego i z czasem się odnowi. Ale podobno nie jest to przyjemne doświadczenie.
Niektóre smoki mają także problemy z niestabilnym źródłem, co sprawia że ciężko jest stabilnie władać maddarą. Czasami może zawieść bez powodu, a czasem wymknąć się kompletnie spod kontroli i spowodować poważne szkody. Zdarza się czasami że smoki z niestabilnym źródłem potrafią przypadkiem zranić kogoś innego lub siebie. Przykładowo, Sekcja Zwłok mówiła mi że ma problemy ze źródłem i czasem gdy używa maddary do leczenia, zdarza się że jej się poparzyć sobie łapy.
– Światło Głębin przybliżył jej największe ryzyko związane z maddarą, możliwie tak jak wytłumaczył mu niegdyś Echo Zbłąkanych. Źródło było no...źródłem wszystkiego związanego z czarowaniem, więc było istotne. Mówiąc o tym, musiał jakoś pomóc Tofi znaleźć źródło po raz pierwszy. Nie wspomniała o nim, więc domyślał się że nigdy wcześniej nie próbowała. Światło Głębin wstał po pewnym czasie rozmowy na łapy, siadając bezpośrednio przy córce błysku.
Głównym moim celem dzisiaj jest sprawić byś mogła zacząć wykorzystywać maddarę. Więc myślę że najlepiej jak do tego przejdziemy jak najszybciej. Jednak...do tego będziesz musiała najpierw znaleźć własne źródło. I ostrzegę cię...proces może być frustrujący, ale warty zachodu. – Samiec powiedział z lekkim uśmiechem. Mógł jednak udzielić jej tylko częściowej pomocy z tym. Nie mógł znaleźć go za nią. A sam proces naprawdę był zależny od konkretnego smoka.
autor: Światło Głębin
08 paź 2021, 16:45
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104063

Jak do tej pory Światło Głębin jako czarodziej głównie zajmował się rutynowymi walkami na arenie i okazjonalnie robił patrol granic. Jak do tej pory jeszcze nigdy nie miał okazji by uczyć kogoś posługiwania się maddarą. Dlatego został trochę zaskoczony gdy zapytano go czy zgodziłby się nauczyć córkę Błysku Przeszłości podstaw kontrolowania maddary. Nie miał jednak dobrego powodu by odmówić, zwłaszcza że nie było w stadzie tak wiele czarodziej którzy mieliby czas uczyć. Może Dorodny Odyniec miał, ale wiele smoków miało pewne...zastrzeżenia...by dawny piastun uczył ich pisklęta.

Sytuacja wyglądała tak że przystał na propozycję. Co prawda nie miał jeszcze żadnego bliższego kontkaktu z samiczką, ale może był to czas żeby to zmienić. Światło pojawił się późniejszym rankiem w grocie rodziców Tofi. Nie wiedział czy powiedzieli swojej córce o planowanych naukach czy nie, w każdym razie szybko sam jej wytłumaczył kim był i dlaczego się tu zjawił. Jego plan na dzisiejszy dzień był specyficzny. Chciał spędzić odrobinkę czasu by trochę poznać z kim ma do czynienia, zanim dokładnie zaczną naukę. Dlatego też chciał by nauki miały miejce poza terenami Ziemi. A rodzice wydawali się nie mieć nic przeciwko, póki Tofi była pod jego opieką. Być może także zrobił to dla ucczenia jego nauk z Echo, które także odbywały się w zagajniku?

Spacer do Zagajnika trwał jakiś czas i Światło w tym czasie zdążył odkryć parę rzeczy o Tofi. Pierwsze co zwróciło jego uwagę to jej oczy i sposób w jaki obserwowała (czy raczej nie obserwowała) otoczenie. Szybko zdał sobię sprawę z faktu że młoda smoczyca musiała być niewidoma. Nie komentował tego faktu, chociaż zastnawiało go jak wpłynie to na naukę. Jakby nie było, maddara była w dużej części oparta na wyobraźni. Jednak kwestie estetyczne w tym przypadku mogły okazać się problematyczne. Być może będzie musiał bardziej oprzeć naukę na reszcie jej zmysłów? Ale zobaczymy dopiero jak to pójdzie. Szczerze, nie widział żeby miał być to znaczny problem, ale wolałby żeby Błysk Przeszłości ostrzegł go o tym fakcie nieco wcześniej. Mógłby mieć więcej czasu na przemyślenie planu.

Tofi wydawała się zachowywać podobnie jak większość młodych smoków w tym wieku. Dobrze, nie chciał jej zniechęcać. Po jakimś czasie dwójce udało dotrzeć się do Lutrzanego Lasu. Może będzie to dobre miejsce? Samiec ostrzegł uczennicę że dotarli na miejsce. Pozwolił sobie usiąść i odprężyć się. Spędzą pewnie tu nieco czasu.
No więc...wracając do tematu maddary, Tofi. Czy tłumaczył ci ktoś kiedyś czym jest maddara lub do czego jest używana? – Światło Głębin zadał pytanie zwyczajnie żeby po prostu zacząć temat i bardziej rozeznać się ile samiczka mogła już wiedzieć.

/Tofi!/
autor: Światło Głębin
04 paź 2021, 17:46
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
Odpowiedzi: 284
Odsłony: 13623

Nie był to pierwszy raz kiedy Światło Głębin zawitał do warsztatu znajdującego się w świątyni. Trzeba było jednak powiedzieć że minęło sporo czasu od ostatniego razu. Tym razem jednak powód był ten sam. Miał w końcu wystarczająco dobytku by dopracować swoje umiejętności i nie zamierzał tego przegapić. Wiedział czego chciał. Być może przerwie to nie zbyt udane pasmo pojedynków i rzeczywiście pozwoli mu na rzeczywiste sukcesy.
Światło nie marnował wiele czasu. Zbliżył się do kwarcu który obdarzał smoki mocą magiczną i zręcznością. Wyłożył kilka kamieni oraz pewną ilość mięsa i owoców. W całości, powinno to przekładać się równo na wartość dziesięciu kamieni. Nie mniej, nie więcej. Samiec przymknął oczy, wpatrując się w kwarc i czekając na efekty. Zwiększenie siły ataku pomoże mu za równo technikach ofensywnych, jak i defensywnych. Widział raczej same korzyści.

16/4 mięsa, 12/4 owoców, różowy opal, tygrysie oko, topaz
Moc na V
autor: Światło Głębin
30 wrz 2021, 23:39
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Światło Głębin lekko przekręcił głowę, przyglądając się temu co smoczyca robiła. Zapach papierosów co prawda nie był dla niego czymś atrakcyjnym, ale kim on był by oceniać? Sam nie raz lubił się zabawić możliwościami jakie dawała mu maddara.
Tytoń...? – Zapytał, chcąc wiedzieć czy były to zwykłe szlugi, czy może coś bardziej interesującego. On technicznie nigdy niczego nie palił. Nikt mu nie zaproponował, a jakoś szczególnie go nie ciągnęło by samemu próbować. Przynajmniej do tej pory.
Oh...Strażnik. Tak, każdy wie że on nie lubi odstępstw o normy. Pamiętam że miał duże obiekcje gdy jedna z naszych czarodziejek nazwała się Paleniem Piskląt. Próbował także uczyć mnie perswazji...pod koniec się chyba na mnie obraził i do dzisiejszego dnia kompletnie nic nie rozumiem... – Skarabeusz zaśmiał się lekko. Jedyne czego Strażnik zdołał go nauczyć, to faktu że będzie mieć do czynienia z różnymi smokami. I nie wszystkie będą miały takie same spojrzenie na świat jak on. I będzie musiał się z tym pogodzić, bo walka z tym to rzucanie się z pazurami na słońce. Zarazem, Światłu obojętne w sumie było czy ktoś chciał się nazywać się "Łuską", czy "Kolcem". Czy też Paleniem Piskląt, a Strażnik robił raban jakby rzeczywiście podpaliła jakieś pisklę.
Światło otworzył lekko pysk na wspomnienie. Echo rzeczywiście kiedykolwiek śpiewał? Czasem słyszał jak maddarą tworzył jakąś muzykę, ale nie żeby czarodziej używał bezpośrednio głosu. – Nie słyszałem żeby rzeczywiście śpiewał, ale z tego co mówisz...może to i lepiej. Wolałbym nie ogłuchnąć. – Uzdrowicielka widocznie miała już jakieś doświadczenia z jego mistrzem. Światło przewrócił lekko oczami, rozluźniając się nieco w przyjemniejszej konwersacji. Na jej propozycję, skinął głową. Dobrze będzie dowiedzieć się...chociaż podejrzewał że wieści będą raczej przykre. Mimo wszystko, najlepiej było przynajmniej mieć konkretną odpowiedź, by mógł całkowicie pogodzić się z sytuacją i być może...ruszyć przed siebie, nie siedząc cały czas w przeszłości.
Zachowanie Arii Ciszy raczej nie było czymś niepokojącym dla samca, mimo że je zauważył. Długi czas jednak minął od kiedy się widzieli, więc możliwe że było to normalne zachowanie samicy. Nie przypuszczał kompletnie jaki dokładnie był powód. I szczerze, nie przyszło mu to nawet do głowy, gdy zadała pytanie, – Um...właściwie to nie... – Nie miał pojęcia do czego Wodna uzdrowicielka zmierza i jedynie odpowiedział na pytanie. Jak widać oboje nie byli ogarnięci do końca w tej kwestii.
autor: Światło Głębin
15 wrz 2021, 14:09
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Światło Głębin raczej nie wyczuł z nic z jakiegoś wewnętrznego konfliktu jaki miała w tej chwili Aria Ciszy. Cóż, aż taki domyślny to on nie był. Rozumiał tyle że jej także było smutno z powodu tego co się stało. Ale nie dało się już nic niestety zrobić. Każdy kto miał jakieś bliższe relację z Sahidą, musiał się z tym pogodzić i żyć dalej. Zastanawiało go czasem ile znacznie starsze od niego smoki doświadczyły takich sytuacji. Czy zawsze bolało tak samo? Czy może się przyzwyczajali po kilku razach?
Wyglądało jednak na to że życie Sahidy z Wodzie także nie należało do prostych. Było to do jakiegoś stopnia zrozumiałe. To nie było to samo miejsce gdzie się wychowywała. On także miał ten problem na samym początku. A pisklętom zawsze jest łatwiej dostosować się do takich zmian.
Zawsze w sumie zastanawiało mnie jakie są różnice między Stadami...? – Wspomniał cicho. Nazwy były oczywistym wyborem. Nie wiedział jednak jak wyglądało życie od środka w innych stadach. Mieli inne zwyczaje, czy takie same? Nie chciał jednak naciskać, żeby Modraszka nie odczuła w jakiś sposób że chce wyciągnąć po prostu informacje. Być może wliczały się w to jakieś aspekty które powinny zostać tajemnicą Stada.
Po krótkim czasie samica spytała go o kompankę. Światło Głębin spojrzał w stronę Algi (która nadal nieufnie obserwowała obcą jej smoczycę). – Nie znalazłem jej całkiem sam. Echo Zbłąkanych, który uczył mnie na czarodzieja, znalazł ją na bagnach. Jako że nie miałem żadnego towarzysza w tamtej chwili, dał mi znać że mogę spróbować ją oswoić i założyć więź. Żarcie całkiem łatwo przekonuje... – Odpowiedział na jej pytanie. Dość jasne było gdzie można znaleźć te wodne konie. Uśmiechnął się lekko na końcu. Nie trzeba było wiele kombinacji by ją skusić do siebie. Na początku głównie podążała za źródłem żarcia. Teraz zaś ciężko było powiedzieć. Gdyby było to jedyne co ją trzymało, do zaskakująco długo trwała przy nim gdy spał przez te księżyce. Do tego stopnia że ostatnio zaczęła go niańczyć, pewnie bojąc się że to się stanie ponownie. Zwłaszcza że tracił dość mocno wagę ostatnim razem.
Światło podniósł lekko łuk brwiowy, widząc papierosa. Dość interesujące, bo nie tak wiele widział smoków które paliły. Oczywiście czasami widział starego uzdrowiciela z fajką. Jednak raczej nikogo więcej, a przynajmniej nie zwrócił uwagi. Jego samego nigdy do tego szczególnie nie ciągnęło, jako że zapach nie wydawał mu się zbyt przyjemny. A maddara dawała...fajniejsze efekty...
autor: Światło Głębin
11 wrz 2021, 22:24
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Na szczęście ich wszystkich, Alga nie miała żadnego zamiaru żeby interweniować, przynajmniej póki nikt nie sprowokuje jej pierwszy. Widać było jednak zdecydowanie że nie miała ani krzty zaufania do obcej smoczycy. Ani jej pupilków. Stworzenia prychały i syczały na jej karmiciela. Kto wie jakie intencje mogła mieć smoczyca? Zasyczała ostrzegawczo, jednak nadal pozostawała u brzegu.

Skarabeusz zacisnął zęby już w momencie gdy mimika Arii się zmieniła. Nie oznaczało to raczej dobrych wieści. Czego w sumie się spodziewał? Sahida nie pozostawiłaby ich bez słowa na tyle czasu. Nie było to do niej podobne, żeby ich ignorować. Łudził się jednak do tej pory.
Wiedziałem że chciała się przenieść na stałe. Nie usłyszałem jednak od niej ani słowa od tak wielu księżycy. – Otworzył lekko pysk na nowe dla niego wieści. Dorobiła się rzeczywiście partnera i rodziny po tym jak opuściła stado. Co więcej, z przywódcą Stada Wody. Może przynajmniej rzeczywiście znalazła to czego szukała w Wodzie. Słyszał że pogodziły się jakiś czas temu z Sekcją. Tak. Życie nieustannie ruszało do przodu. Było to coś, czego nie będzie mógł ominąć, prawda? Jak się okazuje, potem do czegoś doszło i zniknęła. Modraszka wydawała się nie wiedzieć co dokładnie się stało. Jednak okoliczności dość mocno wskazywały na to jaki mógł być wynik. Możliwe że ruszyła za barierę, gdzieś daleko stąd. Albo już nie żyła. Skarabeusz odwrócił wzrok, rozmyślając. Nie chciał wyciągać czegoś takiego, ale chciał wiedzieć. Chciał jakiegoś potwierdzenia, zakończenia sprawy. Nawet jeżeli prawda bolała. – Przypuszczałem że coś mogło się wydarzyć. Cóż, przepraszam że psuję ci humor. – Mruknął, owijając ogonem łapy.
autor: Światło Głębin
06 wrz 2021, 23:10
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Na dźwięk złamanej gałęzi, szybko nastał kolejny dźwięk. Zaskoczony czarodziej obejrzał się niepewnie. Nie był tutaj sam. Kwestia czy był to inny smok, czy może drapieżnik. Usłyszał warczenie, które nie wydawało się smocze. Odwrócił się w kierunku z którego dobiegało. Cóż, nie był już bezbronnym pisklakiem który pałętał się sam po terenach. Jako czarodziej, powinien sobie poradzić.
Jednak to co ukazało się jego oczom, szybko rozwiało wątpliwości. Zauważył sylwetkę, która wydawała się odrobinę znajoma. Chociaż nie był pewny gdzie ją kiedyś widział. Ze sobą miała cienia i jakiś rodzaj lisa. Alga natychmiast zareagowała na warkot cienia, wystawiając przednią część ciała na powierzchnię, mocno uderzając uzbrojonymi łapami o ziemię. Jeżeli spojrzenie mogłoby zabijać, Wodna samica i jej oboje kompanów już by nie żyli. Prychnęła głośno, dając ostrzeżenie by trzymać się z daleka od jej codziennego źródła pożywienia. Oczy błyszczały krwistą czerwienią.
Słysząc swoje imię, plamisty samiec zastygł, gdyż nie spodziewał się tego. Prze chwilę intensywnie myślał, próbując obie przypomnieć gdzie się spotkali. Jej głos też był odrobinę znajomy, chociaż niższy. Wtedy zrozumiał...spotkanie młodych. To spotkanie na którym był z...Sahidą. Cóż, wiele wspomnień miało na sobie pewne piętno. W każdym razie teraz już był praktycznie pewny kim była. – Modraszka? To ty? – Zapytał, gdy zaczęło do niego docierać. Ile księżycy minęło od tego czasu. On był jeszcze naprawdę młody, za to Modraszka była maleńkim glutem. Jeżeli on urósł, to po niej różnicę było widać jeszcze bardziej. – Żab? Um...nie. – Nie wiedział nawet co miał jej powiedzieć. Jego uwagę jednak zwróciła jego kompanka. – Oho, poddenerwowała się...cóż, to jest Alga. – Przedstawił Kelpie, żeby nie było wątpliwości. Wysłał klaczy przez maddarę przekaz żeby się nie martwiła za bardzo. Nic tu się nie działo, prawda?
Co mógł teraz powiedzieć, o co zapytać? Miał coś konkretnego na głowie, ale czy powinien pytać. Jednak chciał wiedzieć. Nawet jeżeli dostanie najgorsze możliwe wieści, to chyba lepiej niż żyć w niepewności. – Posłuchaj Modraszko. Pamiętasz Sahidę ze spotkania młodych. Przeniosła się jakiś czas temu do Stada Wody. Można wiedzieć czy wszystko w porządku. Nie dostaliśmy od jakiegoś czasu żadnych wiadomości od niej. – W końcu odważył się zapytać. Widziała już kiedyś Sahidę. Powinna wiedzieć o kim mówił. Chociaż ciężko powiedzieć czy rozmawiały jakoś szczególnie gdy Ostoja była w Stadzie Wody.
autor: Światło Głębin
06 wrz 2021, 22:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

Jak na razie, to samiec nie zdawał sobie sprawy z tego że nie był tutaj sam. Z miejsca w którym siedział, nie było tak łatwo dostrzec. Poza tym specjalnie nie wypatrywał nikogo. Nie wiedział czy ktokolwiek się pojawi. Miał kilka pojedynczych spotkań, jak chociażby z ekscentrycznym zbieraczem zwierząt. Ale oprócz jednej smoczycy, były to jednorazowe przypadki.
Mógł zauważyć jak Alga ganiała w bagnie za czymś, może znalazła jakąś rybę czy coś. Tymczasem samiec zdecydował się ruszyć na krótki spacer po bagnach. Alga mogła podążyć jeżeli chciała, ale nawet jeżeli nie...to znała drogę do obozu. Był trochę zamyślony i nie rzuciła mu się w oczy sylwetka leżąca między drzewami. Nie odszedł jednak daleko, gdy przypadkiem stanął łapą na gałąź, łamiąc ją. Głośny trzask przeszył powietrze i zaskoczył trochę nawet czarodzieja.
autor: Światło Głębin
06 wrz 2021, 22:44
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83479

/Ze względu na usunięcie naszego tematu z fabułą, przenieśliśmy gdzieś blisko bagien gdzie jest miejsce./

Odkąd Światło Głębin obudził się z długiego, nieustannie męczyły go myśli. Głównie wiązały się z ostatnimi wydarzeniami w Stadzie Ziemi. Zero oznak życia od Ostoi Zimy. Zaczął tracić nadzieję że usłyszy cokolwiek. Minęło tyle księżycy. Jego przekazy nie wydawały się docierać. Były dwie możliwości. Albo z jakiegoś powodu zamknęła umysł, albo już nie żyła. Miał nadzieję że była to opcja numer jeden...chociaż nie miał pojęcia jakby mógł być powód.
...Coś było nie tak... Po dłuższych przemyśleniach, Światło Głębin zdecydował się odwiedzić tereny wspólne stad. Towarzyszyła mu kelpie, która kroczyła niedaleko za nim. Stała się bardziej...namolna...od czasu gdy się obudził. Często podążała za nim, nawet jeżeli uświadomił ją że nie jest to konieczne. Do tej pory była raczej typem samotnika. Być może bała się że jej właściciel ponownie zapadnie w sen, zupełnie przypadkowo, na niebezpiecznych ziemiach.
Alga widocznie ożywiła się, gdy zaczęli zbliżać się w stronę bagna. Mogła spokojnie wskoczyć do wody, będąc w najbardziej naturalnym dla niej środowisku.
Samiec uśmiechnął się lekko, widząc że dobrze się bawiła. Sam jednak usiadł na brzegu. Próbował przelać energię ze źródła i nadać przekaz. ~ Gdzie jesteś...? ~ Jednak oczywiście nie było żadnego odzewu. Może sam już jedynie oszukiwał się w tym momencie...?

Było też coś innego, co go niepokoiło. Jego ostatnia rozmowa z Jutrzenką Serc była dla niego szczególnie niepokojąca. Miał wrażenie że działo się coś niepokojącego. Światło Głębin wziął głęboki wdech, wpatrując się w mętną wodę. Kiedy wszystko zaczęło się psuć? Próbował cofnąć się myślami w czasie. Znaleźć odpowiedź. Uzasadnić. W nadziei że nagle wpadnie na idealne rozwiązanie i wszystko będzie jak dawniej. Jednak jak bardzo się tego nie wypierał...nic już nie było jak dawniej. Był idiotą że nadal się okłamywał. Ale chciał nadal wiedzieć gdzie leżał problem. By wiedzieć jak uniknąć tego w przyszłości. Zastanawiał się czy mógł może coś zrobić by temu zapobiec. Może Strażnik miał rację co do jednej rzeczy...był zbyt pasywny. Zbyt niezdecydowany.
autor: Światło Głębin
18 sie 2021, 9:44
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309595

1x Agat dla Popiołu Poległych w zamian za Tygrysie Oko

Akt.
autor: Światło Głębin
12 cze 2021, 11:56
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5722
Odsłony: 309595

Akwamaryn za agat dla Mango. :>

akt.
autor: Światło Głębin
01 cze 2021, 21:55
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Dolina Rozpaczy
Odpowiedzi: 556
Odsłony: 86785

Biorąc pod uwagę efekty jego walk, Światło Głębin wydawał się całkiem uzdolnionym czarodziejem. Nie wzięło się to też tak zupełnie z niczego. Ćwiczył całkiem sporo, gdy miał możliwość. Oryginalnie nie kierował się wcale poczuciem satysfakcji z wygranych (chociaż nie da się odmówić że lubił wygrywać), jego celem była ochrona innych.

Pierwszy przeciwnik rozsypał się w drobne kawałki, pod naporem idealnie dobranego ataku. Jak widać dobrze w tym przypadku ocenił wytrzymałość stwora...nie była zbyt duża.
W drugim natomiast przypadku można było doświadczyć że cierpliwość popłacała. Dobre wyczucie czasu, jak i dobrze dobrany czar i sposób ataku. Dobił bez problemu harpię, pozbywając się przeszkody.
W trzecim jednak wszystko się posypało, jako że ponownie był zbyt ambitny. Wtoczył się na potwora, jednak zamiast go rozjechać po polu walki, został praktycznie wchłonięty. Echo oczywiście wycofał czas. Skarabeusz rozwinął ciało i stanął na ziemi, otrzepując się. To z pewnością nie poszło dobrze. Ale zarazem nie był pewny jak walczyć z czymś takim jak błoto. Z pewnością nie skończyłoby się to najlepiej, jeżeli nie byłyby to jedynie ćwiczenia. Po uspokojeniu emocji, wziął oddech i próbował rozwikłać sprawę. Co powinien był w takim razie zrobić?

Skarabeusz przeniósł swoje spojrzenie na Echo, czekając na werdykt. Miał nadzieję że ta pomyłka nie wpłynie jakoś znacznie na zdanie czarodzieja. Skrzywił się odrobinę, gdy Echo nadmienił fakt że w prawdziwej walce mógłby nawet zginąć. Zdecydowanie musiał być bardziej uważny, jeżeli chodzi o strategię. Nie powinien podejmować zbyt wielkiego ryzyka, jeżeli dało się coś zrobić inaczej...
Błotniak...powinien wcześniej już o tym wiedzieć? Prawdę mówiąc nie miał wtedy lepszego pomysłu by przypuścić ten atak. Skarabeusz odrobinę spuścił wzrok. Nie za bardzo słuchał tego co mówił mu Echo...to w sumie było częściowo prawdą. – Rozumiem ja...przedobrzyłem tutaj...chciałem ci tylko pokazać co potrafię. Chciałem ci...zaimponować. – Samiec mruknął, kończąc ostatnie słowo praktycznie szeptem. Uznawał Echo w pełni za członka rodziny i nawet kogoś w rodzaju idola, gdy był jeszcze pisklęciem. Prawdopodobnie był smokiem najbliższym roli ojca w jego życiu (nie liczymy Mango, bo wojownik robi w tej rodzince za matkę).
Jednak mimo lekkiej wtopy, Echo zaliczył naukę jako sukces, co owocowało zakończeniem treningu. Był w sumie zaskoczony faktem że było po wszystkim, ale zarazem...nie było na tą chwilę niczego więcej, czego Echo mógł go nauczyć. Przynajmniej na tą chwilę. Na pysku młodego samca widać było wdzięczność i nieco ekscytacji związanej z zakończeniem treningu.
Nadal jednak młodzika coś zastanawiało. Echo nadal nie powiedział mu skąd wynikało to zachowanie na początku ich treningu. – Dzięki Echo. Ale także zapytałem cię o coś wcześniej...czy coś się ostatnio stało? – Zapytał, w jego głosie nuta zmartwienia. Preferował wesołego, nieco szalonego Echo. Coś musiało się stać by nastąpiła taka zmiana w nastawieniu.

Wyszukiwanie zaawansowane