+ 16/4 mięsa dla Runicznej Łuski (Hakaty) ode mnie kieszonkowe
Aktualizacja.
Znaleziono 403 wyniki
- 17 wrz 2025, 17:48
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273511
- 26 sie 2025, 19:39
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
– Cóż, być może w końcu otrzymam od niej jakąś sensowną argumentację i to z pierwszej łapy. – Odpowiedziała prorokowi. Sama miała wiele teorii, od tych, że bogowie zniewolili najsilniejsze duszki i ograniczyli ich wpływy, gdyż po prostu bali się ich połączonej siły, po zwykłą pychę. Mogła też po tych wszystkich księżycach po prostu zatracić to, kim była, wypalić się i władzą objąć jedynie kawałek terenu, by wmawiać sobie, że jest pełen harmonii do przyrody, gdy za granicami rośliny płonęły, a ziemia umierała.
– Podejrzewam, że będzie to dobre miejsce, będę musiała je sprawdzić. Pomodlę się do Hadruula, by błogosławił to drzewo, tak jak swoje bławatki. Wieczne, nieśmiertelne, zastygłe w czasie jak kamienie. – Odparła. Pamiętała mniej więcej te rejony, chociaż stukrotnie częściej odwiedzała te należące do jej stada. Mgły były raczej zamknięte, nie tak wędrowne jak Śłońce, czy Ziemia.
Potem chwilę się zamyśliła, patrząc na nasionko i chowając je z powrotem do bezpiecznego pudełka. Nie była pewna, co właściwie teraz czuje do Pielgrzyma Światła. Była w niej nadal ta wściekła część jej samej, która chciała rozerwać Siderrusa na strzępy za jego czyny. Pozbawienie horgifellczyka kapliczki nie było zwykłym dziełem zła, które można było naprawić w kilka księżyców. Drzewo pozbawione korzeni umrze, nieważne, ile wody i nawozu w nie wlejemy. Ścięte i pozbawione gałęzi, nadal może odrosnąć. Korzeniami w tym wypadku są więzi horgifellczyków z bogami, które słabną po zniszczeniu kapliczki. Odbudowanie jej nie jest takie proste, wymaga odzyskania zaufania do panteonu Essyanu, który straciła, pozwalając na ten czyn. Być może umieszczanie kapliczki na Terenach Wspólnych było głupotą, ale głównym powodem Veir była tutaj chęć podzielenia się mądrością Ognvara z innymi.
– Nie jesteśmy już wrogami. Jednak... nie wybaczyłam i nie wybaczę ci za zniszczenie kapliczki. Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć. – Odpowiedziała, spoglądając na ruiny. Mimo iż są podobni, raczej nigdy nie będą druhami. Veir sama popełniła wiele błędów, przez swoją pogoń za zemstą niemal utraciła własną rodzinę. Przez to i nowe podejście Siderrusa, jest w stanie przynajmniej zakopać topór wojenny.
– Gdy nadejdzie pora chcę jeszcze raz z tobą zawalczyć, tym razem nie chcę jednak, byś atakował przeciwnika przy pierwszej okazji, gdy nie chroni własnej szyi. W mojej kulturze nie jest to wyraz odwagi, lecz tchórzostwa i braku honoru. – Dodała na koniec. Ktoś kto po rozpoczęciu walki atakuje podczas, gdy oponent napiera i liczy przy tym na łut szczęścia – ktoś taki nie trafi do krainy wojowników na skraju czasu, Horidor, gdzie zasiadają najwięksi i najbardziej honorowi z jarlów i bohaterów.
Być może Veir sama była tchórzem, gdyż zrobiła dokładnie to samo podczas walki z nim, ale w jej głowie nie była hipokrytką, gdyż zrobiła to po bardzo długiej, męczącej walce, a nie na samym początku. Czy to było coś innego? To musiałaby ocenić neutralna, niezaangażowana strona.
Osąd Gwiazd
– Podejrzewam, że będzie to dobre miejsce, będę musiała je sprawdzić. Pomodlę się do Hadruula, by błogosławił to drzewo, tak jak swoje bławatki. Wieczne, nieśmiertelne, zastygłe w czasie jak kamienie. – Odparła. Pamiętała mniej więcej te rejony, chociaż stukrotnie częściej odwiedzała te należące do jej stada. Mgły były raczej zamknięte, nie tak wędrowne jak Śłońce, czy Ziemia.
Potem chwilę się zamyśliła, patrząc na nasionko i chowając je z powrotem do bezpiecznego pudełka. Nie była pewna, co właściwie teraz czuje do Pielgrzyma Światła. Była w niej nadal ta wściekła część jej samej, która chciała rozerwać Siderrusa na strzępy za jego czyny. Pozbawienie horgifellczyka kapliczki nie było zwykłym dziełem zła, które można było naprawić w kilka księżyców. Drzewo pozbawione korzeni umrze, nieważne, ile wody i nawozu w nie wlejemy. Ścięte i pozbawione gałęzi, nadal może odrosnąć. Korzeniami w tym wypadku są więzi horgifellczyków z bogami, które słabną po zniszczeniu kapliczki. Odbudowanie jej nie jest takie proste, wymaga odzyskania zaufania do panteonu Essyanu, który straciła, pozwalając na ten czyn. Być może umieszczanie kapliczki na Terenach Wspólnych było głupotą, ale głównym powodem Veir była tutaj chęć podzielenia się mądrością Ognvara z innymi.
– Nie jesteśmy już wrogami. Jednak... nie wybaczyłam i nie wybaczę ci za zniszczenie kapliczki. Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć. – Odpowiedziała, spoglądając na ruiny. Mimo iż są podobni, raczej nigdy nie będą druhami. Veir sama popełniła wiele błędów, przez swoją pogoń za zemstą niemal utraciła własną rodzinę. Przez to i nowe podejście Siderrusa, jest w stanie przynajmniej zakopać topór wojenny.
– Gdy nadejdzie pora chcę jeszcze raz z tobą zawalczyć, tym razem nie chcę jednak, byś atakował przeciwnika przy pierwszej okazji, gdy nie chroni własnej szyi. W mojej kulturze nie jest to wyraz odwagi, lecz tchórzostwa i braku honoru. – Dodała na koniec. Ktoś kto po rozpoczęciu walki atakuje podczas, gdy oponent napiera i liczy przy tym na łut szczęścia – ktoś taki nie trafi do krainy wojowników na skraju czasu, Horidor, gdzie zasiadają najwięksi i najbardziej honorowi z jarlów i bohaterów.
Być może Veir sama była tchórzem, gdyż zrobiła dokładnie to samo podczas walki z nim, ale w jej głowie nie była hipokrytką, gdyż zrobiła to po bardzo długiej, męczącej walce, a nie na samym początku. Czy to było coś innego? To musiałaby ocenić neutralna, niezaangażowana strona.
Osąd Gwiazd
- 16 sie 2025, 18:07
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97516
Zagajnik
Skonfrontowała już pewne kwestie z jednym z proroków, chciała zatem omówić to z drugim. Gdy pierwszy raz usłyszała o tożsamości Bezczasu Gwiazd, poczuła mrowienie w obu łapach i silny ucisk w szyi. Początkowo nie dała wiary tym słowom, Arel nie wydawała jej się kimś takim, kto może zaprzedać swoją duszę fałszywym bogom, stać się ich więźniem. To, iż podobny los spotkał Pielgrzyma Światła, dla Veir nie był żadnym zdziwieniem. Była to naturalna kontynuacja jego ścieżki, niewłaściwej, ale podążał ją tak długo, że stała się dla niego prawdą.
~ Arel. Chciałabym się z tobą spotkać. Dawno się nie widziałyśmy, jest kilka rzeczy, które chciałabym z tobą przegadać. Znajdziesz mnie w Szklistym Zagajniku. – Wysłała mentalnie do byłej przywódczyni Słońca. Głos nie zdradzał żalu, który horgifellijka czuła do smoczycy. Był co najwyżej bardzo neutralny, nawet bardziej niż zwykle, prawie chłodny. Veir chciała wiedzieć, czy jeżeli spojrzy jej w oczy, to poczuje to samo, co wtedy, gdy dowiedziała się o tym, czym się stała. Rozczarowanie, wściekłość, smutek, poczucie bycia zdradzoną. A może dawna przyjaźń pozwoli, by jednak znaleźć z tego jakieś wyjście?
Czekając, stała przy jednym z drzew. Bardzo lubiła Szklisty Zagajnik, w pewnym sensie żałowała, że to tutaj nie stworzyła swojej Kapliczki. Szkło zawsze kojarzyło się z Horgifell, mistrzowie fachu tworzyli tam z niego takie cuda, że smoki i ludzie z całego Essyanu zjeżdżały się do targu w Horgrfoldzie, by za wygórowane ceny zdobyć je dla siebie. Nie były w czystej postaci tak drogocenne jak obrabiane kamienie szlachetne z Heimru, ale nadrabiały grawerami, kolorami i wizjami artystycznymi, które horgifellczycy przelewali w swoje dzieła.
Tak stojąc, Veir delikatnie wyciągnęła dłoń ku jednemu z kawałków szkła. Próbowała kiedyś przerobić podobne na ozdoby, ale nie nadawały się do tego tak, jak te stworzone według receptur z jej rodzimych stron. Kryształy górskie i Krew Ognvara, której brakowało w tych stronach, nadawały im szczególne właściwości.
Gdy tak przesuwała dłonią po magicznym drzewie, sprawne oko mogłoby dojrzeć, że ta delikatnie drży. Nie jakoś mocno, ale dłonie Veir nigdy tego nie robiły. Wytrenowane w rzeźbieniu szkła, nigdy nie mogły tego robić, gdyż od razu doprowadziłoby to do pęknięcia. Widać w Veir również zaczęły pojawiać się jakieś malutkie pęknięcia.
Bezczas Gwiazd
~ Arel. Chciałabym się z tobą spotkać. Dawno się nie widziałyśmy, jest kilka rzeczy, które chciałabym z tobą przegadać. Znajdziesz mnie w Szklistym Zagajniku. – Wysłała mentalnie do byłej przywódczyni Słońca. Głos nie zdradzał żalu, który horgifellijka czuła do smoczycy. Był co najwyżej bardzo neutralny, nawet bardziej niż zwykle, prawie chłodny. Veir chciała wiedzieć, czy jeżeli spojrzy jej w oczy, to poczuje to samo, co wtedy, gdy dowiedziała się o tym, czym się stała. Rozczarowanie, wściekłość, smutek, poczucie bycia zdradzoną. A może dawna przyjaźń pozwoli, by jednak znaleźć z tego jakieś wyjście?
Czekając, stała przy jednym z drzew. Bardzo lubiła Szklisty Zagajnik, w pewnym sensie żałowała, że to tutaj nie stworzyła swojej Kapliczki. Szkło zawsze kojarzyło się z Horgifell, mistrzowie fachu tworzyli tam z niego takie cuda, że smoki i ludzie z całego Essyanu zjeżdżały się do targu w Horgrfoldzie, by za wygórowane ceny zdobyć je dla siebie. Nie były w czystej postaci tak drogocenne jak obrabiane kamienie szlachetne z Heimru, ale nadrabiały grawerami, kolorami i wizjami artystycznymi, które horgifellczycy przelewali w swoje dzieła.
Tak stojąc, Veir delikatnie wyciągnęła dłoń ku jednemu z kawałków szkła. Próbowała kiedyś przerobić podobne na ozdoby, ale nie nadawały się do tego tak, jak te stworzone według receptur z jej rodzimych stron. Kryształy górskie i Krew Ognvara, której brakowało w tych stronach, nadawały im szczególne właściwości.
Gdy tak przesuwała dłonią po magicznym drzewie, sprawne oko mogłoby dojrzeć, że ta delikatnie drży. Nie jakoś mocno, ale dłonie Veir nigdy tego nie robiły. Wytrenowane w rzeźbieniu szkła, nigdy nie mogły tego robić, gdyż od razu doprowadziłoby to do pęknięcia. Widać w Veir również zaczęły pojawiać się jakieś malutkie pęknięcia.
Bezczas Gwiazd
- 16 sie 2025, 17:28
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273511
Powiadomienia
24/4 mięsa ode mnie dla Verso
Aktualizacja.
Aktualizacja.
- 14 sie 2025, 19:58
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
– Kjotvi i Hadruul reprezentują dwa, oddzielne poglądy dotyczące łowów i natury. Kjotvi to bardziej "klasyczne" podejście, czyli życie w harmonii z otaczającym światem. Otwarcie na jego przemiany. Korzystanie z darów i dbanie o balans. Jednocześnie jest także bogiem zmienności. Utożsamiamy Kjotviego z księżycem, który jest jego okiem, a ten posiada liczne fazy. Hadruul to bardziej wykorzystywanie sił natury, panowania nad nią, ale jednocześnie z okazywaniem jej szacunku. Reprezentuje także stałość, niezmienność. Razem z Ognvarem, tworzą trzy fundamentalne wymiary rzeczywistości: cykle, stałość i zmienność. – Wytłumaczyła. Wszystkie przeplatają się ze sobą, dochodzi także śmierć, związana z Havardrem, która również związana jest z cyklami! Horgifellska religia była dosyć skomplikowana, ale wiązała się głównie ze zrozumieniem rzeczywistości, której zasady ukształtowali bogowie. Cała reszta stanowi spojrzenie śmiertelników na ich dzieło.
– Jeżeli zakazywałabym plecenia innym warkoczy na mojej szyi i surowo bym za to karała, jednocześnie pozwalając tworzyć je na reszcie ciała, to tak, byłoby to nielogiczne. – Zaczęła. I tak, mogłaby mieć takie zasady, osobiste preferencje co do lokalizacji warkoczyków, ale Alaleya była boginią przyrody, której nie obchodziły losy roślin za granicami Wolnych.
– Liczne plemiona i królestwa ludzi wyrządziły dla natury znacznie większą krzywdę, niż kilka pisklaków, zrywających owoce z drzewa. U Alaleyi odrzuca mnie jej hipokryzja. Gdyby otaczała opieką każdą łąkę i las świata, bądź nie zwracała uwagi na nic bez wyjątku, byłaby w tym wszystkim spójna. Nie ukarała ludzi z Rathen za liczne, wykarczowane lasy i wyjałowione ziemie. Gdyby zaś przewalili jedno drzewo tutaj, obdarłaby ich ze skóry. Stąd mój wniosek, że obchodzą ją tylko Wolne Stada, które w porównaniu z resztą świata są odłamkiem kamienia na olbrzymim paśmie górskim. – Wytłumaczyła. Dla Veir Alaleya była karykaturą prawdziwych bogów przyrody, którzy byli konsekwentni w swoich poglądach. Przynajmniej nie gardziła nią do tego stopnia, co Kammanorem, zatem ta wredna małpa nie była jednak najgorsza.
– Tam skąd pochodzę opowiadaliśmy sobie podobne legendy przy ognisku, jak początek twojej o Immanorze. To, co najbardziej w nich lubię to to, jak nadal są aktualne, mimo iż spisano je setki księżyców wcześniej. Może jarlowie, o których czytałam nie pokonali trolli wielkości gór, walcząc trzydzieści dni i trzydzieści nocy, ale czasami sedno opowieści tkwi gdzie indziej. Nie muszą się zgadzać w każdym detalu. – Odpowiedziała. Wierzyła w historie o Ognvarze i innych bogach z panteonu horgifellskiego. Dopuszczała także możliwość, że bogowie Wolnych Stad również mogli w jakiś sposób przyłożyć się do innych elementów świata. Może ukształtowali formę z gliny, ale zasady stworzył Ognvar, nadając całości sens? Za takie poglądy zginęłaby w swoich rodzimych stronach, zapewne dosyć boleśnie.
– Dobrze. Myślę, że zarówno skały, jak i pierwotna krew sprawdzą się świetnie. Chętnie przyniosłabym minerał o podobnym znaczeniu – Krew Ognvara. Wydobyć ją jednak można tylko w Essyanie. Użyłam jej do stworzenia swoich obręczy, czynią je mocniejszymi od ludzkich zbroi. – Wytłumaczyła. Sięgnęła do swojej torby, by wyciągnąć z niej małe nasionko, które nosiła w drewnianym pudełeczku. Myślała, żeby zasadzić je tutaj. Tu, albo w miejscu swojej kapliczki na Terenach Mgieł. W wyglądzie przypominało trochę oko.
– Chciałam zasadzić je gdzieś tutaj, dostałam je od kultystki boga o imieniu Larimar. Boję się jednak, że nie przetrwa tak nisko, to raczej górzysta roślina. – Dodała. Nie znała się na roślinach. Mogłaby spróbować poprosić o błogosławieństwo Kjotviego, ale przez ingerencję bogów Wolnych Stad kontakt z bogami Horgifell był utrudniony.
Osąd Gwiazd
– Jeżeli zakazywałabym plecenia innym warkoczy na mojej szyi i surowo bym za to karała, jednocześnie pozwalając tworzyć je na reszcie ciała, to tak, byłoby to nielogiczne. – Zaczęła. I tak, mogłaby mieć takie zasady, osobiste preferencje co do lokalizacji warkoczyków, ale Alaleya była boginią przyrody, której nie obchodziły losy roślin za granicami Wolnych.
– Liczne plemiona i królestwa ludzi wyrządziły dla natury znacznie większą krzywdę, niż kilka pisklaków, zrywających owoce z drzewa. U Alaleyi odrzuca mnie jej hipokryzja. Gdyby otaczała opieką każdą łąkę i las świata, bądź nie zwracała uwagi na nic bez wyjątku, byłaby w tym wszystkim spójna. Nie ukarała ludzi z Rathen za liczne, wykarczowane lasy i wyjałowione ziemie. Gdyby zaś przewalili jedno drzewo tutaj, obdarłaby ich ze skóry. Stąd mój wniosek, że obchodzą ją tylko Wolne Stada, które w porównaniu z resztą świata są odłamkiem kamienia na olbrzymim paśmie górskim. – Wytłumaczyła. Dla Veir Alaleya była karykaturą prawdziwych bogów przyrody, którzy byli konsekwentni w swoich poglądach. Przynajmniej nie gardziła nią do tego stopnia, co Kammanorem, zatem ta wredna małpa nie była jednak najgorsza.
– Tam skąd pochodzę opowiadaliśmy sobie podobne legendy przy ognisku, jak początek twojej o Immanorze. To, co najbardziej w nich lubię to to, jak nadal są aktualne, mimo iż spisano je setki księżyców wcześniej. Może jarlowie, o których czytałam nie pokonali trolli wielkości gór, walcząc trzydzieści dni i trzydzieści nocy, ale czasami sedno opowieści tkwi gdzie indziej. Nie muszą się zgadzać w każdym detalu. – Odpowiedziała. Wierzyła w historie o Ognvarze i innych bogach z panteonu horgifellskiego. Dopuszczała także możliwość, że bogowie Wolnych Stad również mogli w jakiś sposób przyłożyć się do innych elementów świata. Może ukształtowali formę z gliny, ale zasady stworzył Ognvar, nadając całości sens? Za takie poglądy zginęłaby w swoich rodzimych stronach, zapewne dosyć boleśnie.
– Dobrze. Myślę, że zarówno skały, jak i pierwotna krew sprawdzą się świetnie. Chętnie przyniosłabym minerał o podobnym znaczeniu – Krew Ognvara. Wydobyć ją jednak można tylko w Essyanie. Użyłam jej do stworzenia swoich obręczy, czynią je mocniejszymi od ludzkich zbroi. – Wytłumaczyła. Sięgnęła do swojej torby, by wyciągnąć z niej małe nasionko, które nosiła w drewnianym pudełeczku. Myślała, żeby zasadzić je tutaj. Tu, albo w miejscu swojej kapliczki na Terenach Mgieł. W wyglądzie przypominało trochę oko.
– Chciałam zasadzić je gdzieś tutaj, dostałam je od kultystki boga o imieniu Larimar. Boję się jednak, że nie przetrwa tak nisko, to raczej górzysta roślina. – Dodała. Nie znała się na roślinach. Mogłaby spróbować poprosić o błogosławieństwo Kjotviego, ale przez ingerencję bogów Wolnych Stad kontakt z bogami Horgifell był utrudniony.
Osąd Gwiazd
- 27 lip 2025, 15:23
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Immanor, bóstwem wytrwałości... rzeczywiście coś tam o nim było w tym kontekście. Przeczytała kilka razy zapiski o Bogach Wolnych Stad, pobieżnie, ale wtedy wychodziła z założenia, że "swojego wroga warto znać". Tak samo chętnie przewertowałaby strony notatek łowców smoków, gdyby miała do nich dostęp. Jeżeli zaś chodzi o Immanora... czy zasłużył na swój tytuł i cechę, której patronuje? Czy przyszedł podobną ścieżkę, co Havardr? Ten jeszcze jako półbóg został po tysiąckroć przebity kryształowymi kolcami, a mimo to kontynuował swoją wędrówkę, aż nie ostrzegł Kjotviego i Hadruula. Później zamienił się w kwarcowy posąg, a ten któregoś dnia zniknął, gdyż Havardra wyniesiono do prawdziwego bóstwa, równego innym członkom panteonu.
– Część lokalnych reprezentantów tych wartości sama podważa swój autorytet. Darzę jakimś szacunkiem większość panteonu, ale reszta kłóci się z fundamentami mojej wiary. Alaleya jest przykładowo patronką natury i roślin, jednak odpowiada jedynie za ten skrawek terenu, wszystkie inne jej nie obchodzą. Ciężko jej więc przypisać te same wartości, co innym bogom przyrody, jak na przykład Kjotviemu, czy Hadruulowi. – Odpowiedziała po chwili namysłu. Wiele razy mówiła o hipokryzji Alaleyi i jej fałszywym patronacie, jeszcze nie spotkała się z trafnymi argumentami, które mogłyby podważyć tę tezę. Dla Veir ten duszek miał zupełnie inny odcień zieleni.
– Mówisz o cyklach, które są domeną czasu, czyli Ognvara. Gdy zastał nasz świat, nie było pór roku, z przewalonych drzew i martwych zwierząt nie rodziło się nowe życie. Istoty nie starzały się, ostatecznie utraciły w ten sposób sens własnego istnienia. Gdy umierały, nic nie czekało ich po śmierci. Czas nie istniał, a zatem przyszłość, przeszłość i teraźniejszość mieszały się ze sobą. To właśnie Ognvar stworzył fundamentalne zasady, rządzące naszym światem. Kolejni bogowie dopełniali kolejne wymiary rzeczywistości: zmienność, stałość, śmierć, wszystko co ponad tym. – Zaczęła. Jak to jednak bywało z religiami, nikt nie mógł tego wszystkiego dowieść za pomocą fizycznych, niepodważalnych i obiektywnych argumentów, które dotarłyby do wszystkiego.
– Ale zakładam, że ty masz swoją teorię, akceptowalną przez tutejsze doktryny. W każdym razie... chyba nie ma znaczenia, kto przewalił drzewo, jeżeli bez względu na odpowiedź na to, wyrośnie z niego ta sama roślina i pożywią się nim te same insekty. Zwłaszcza, że nikt upadku tego drzewa nie widział i udowodnić tego nie może. – Odpowiedziała na koniec. Pielgrzym poleciał jak dla niej trochę zbyt poetycko, ale i tak wolała to od dyskusji ze Strażnikiem. Gdy rozmawiała z nim, czuła, jakby jego główną strategią było doprowadzenie drugiej osoby do manii bez delirium.
– Jeżeli chcesz mi pomóc z budowaniem tutejszej "kapliczki", dostarcz mi kilka ładnych kamieni... i umieść tu coś związanego z twoją wizją wiary, ale niekoniecznie bezpośredniego. Tak jak mówiliśmy, wartości. – Wytłumaczyła. Nie wierzyła w to, ale ostatni uraz w głowie chyba trochę jej poprzestawiał w rozumowaniu, możliwe, że na lepsze. Nie zamierzała jednak porzucać walki z pewnym członkiem panteonu Wolnych Stad. Jego hipokryzja musi zostać ukazana całej reszcie.
Osąd Gwiazd
– Część lokalnych reprezentantów tych wartości sama podważa swój autorytet. Darzę jakimś szacunkiem większość panteonu, ale reszta kłóci się z fundamentami mojej wiary. Alaleya jest przykładowo patronką natury i roślin, jednak odpowiada jedynie za ten skrawek terenu, wszystkie inne jej nie obchodzą. Ciężko jej więc przypisać te same wartości, co innym bogom przyrody, jak na przykład Kjotviemu, czy Hadruulowi. – Odpowiedziała po chwili namysłu. Wiele razy mówiła o hipokryzji Alaleyi i jej fałszywym patronacie, jeszcze nie spotkała się z trafnymi argumentami, które mogłyby podważyć tę tezę. Dla Veir ten duszek miał zupełnie inny odcień zieleni.
– Mówisz o cyklach, które są domeną czasu, czyli Ognvara. Gdy zastał nasz świat, nie było pór roku, z przewalonych drzew i martwych zwierząt nie rodziło się nowe życie. Istoty nie starzały się, ostatecznie utraciły w ten sposób sens własnego istnienia. Gdy umierały, nic nie czekało ich po śmierci. Czas nie istniał, a zatem przyszłość, przeszłość i teraźniejszość mieszały się ze sobą. To właśnie Ognvar stworzył fundamentalne zasady, rządzące naszym światem. Kolejni bogowie dopełniali kolejne wymiary rzeczywistości: zmienność, stałość, śmierć, wszystko co ponad tym. – Zaczęła. Jak to jednak bywało z religiami, nikt nie mógł tego wszystkiego dowieść za pomocą fizycznych, niepodważalnych i obiektywnych argumentów, które dotarłyby do wszystkiego.
– Ale zakładam, że ty masz swoją teorię, akceptowalną przez tutejsze doktryny. W każdym razie... chyba nie ma znaczenia, kto przewalił drzewo, jeżeli bez względu na odpowiedź na to, wyrośnie z niego ta sama roślina i pożywią się nim te same insekty. Zwłaszcza, że nikt upadku tego drzewa nie widział i udowodnić tego nie może. – Odpowiedziała na koniec. Pielgrzym poleciał jak dla niej trochę zbyt poetycko, ale i tak wolała to od dyskusji ze Strażnikiem. Gdy rozmawiała z nim, czuła, jakby jego główną strategią było doprowadzenie drugiej osoby do manii bez delirium.
– Jeżeli chcesz mi pomóc z budowaniem tutejszej "kapliczki", dostarcz mi kilka ładnych kamieni... i umieść tu coś związanego z twoją wizją wiary, ale niekoniecznie bezpośredniego. Tak jak mówiliśmy, wartości. – Wytłumaczyła. Nie wierzyła w to, ale ostatni uraz w głowie chyba trochę jej poprzestawiał w rozumowaniu, możliwe, że na lepsze. Nie zamierzała jednak porzucać walki z pewnym członkiem panteonu Wolnych Stad. Jego hipokryzja musi zostać ukazana całej reszcie.
Osąd Gwiazd
- 19 lip 2025, 18:02
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
– Korzenie drzew rosnących na Essyańskich szczytach sięgały głęboko, a ich konary były tak potężne, że nawet najsilniejsze śnieżyce nie potrafiły ich złamać. – Odpowiedziała Pielgrzymowi, mówiąc zarówno metaforycznie, jak dosłownie. Przypomniała sobie nawet inskrypcję, która znajdowała się w głównej świątyni, należącej do samego Wybrańca. Odnosiła się do drzew, które wyrastały na horgifellskich szczytach. Miały bardzo ciekawą właściwość, gdyż były niezwykle wytrzymałe, budynki stworzone z ich pomocą mogły przezwyciężyć niezwykle surowy klimat, który tam panował.
– W gruncie rzeczy wcale tak bardzo się nie różnimy. Chociaż moje emocje są wytłumione, zgodnie z doktrynami, to jednak podążałam w złym kierunku. Ognvar złączył moje losy z kimś innym i widzę przed sobą więcej, niż tylko wiarę. – Co nie znaczyło, że wiara się dla niej nie liczyła. To nadal fundamentalna część jej jako smoka, jednak na podium weszły także inne wartości, równie istotne. Miała nadzieję, że nie będzie musiała nigdy wybierać między jednym, a drugim, bo będzie to bardzo bolesna decyzja.
– Może nie tyle poświęcona bogom, co wartościom, które reprezentują? Pamiętam inskrypcję w Świątyni mojego proroka, Wybrańca. Nie było w niej informacji o Ognvarze, ale jednak reprezentowała wartości jego oraz innego boga, Hadruula. – Co ciekawe, widziała ją bardzo dokładnie, mimo upływu księżyców. Gdy czytała jej wersy, to nie z pamięci, tylko jakby przed oczami miała obraz z przeszłości. Razem z wgnieceniami, użytym surowcem, czy szczegółami, jak paląca się obok świeczka, czy kadzidła o zapachu bławatków.
– "Czy potrafisz stanąć na najwyższym szczycie? Gdy wiatr i deszcz ze śniegiem biją w twoje łuski jak błyskawice. Gdy drzewa usychają, a góry osuwają się w przepaść. Wiatr bywa silny, a deszcz bolesny. Ale ty jesteś górą i nic nie poruszy cię, prócz czasu.” – Powiedziała na głos. Miło byłoby, gdyby kapliczka przetrwała, ale Veir podejrzewała, że nawet gdyby pozbawiono ją symboli i bezpośrednich nawiązań do bogów, to i tak Kammanor mógłby ją zniszczyć.
Osąd Gwiazd
– W gruncie rzeczy wcale tak bardzo się nie różnimy. Chociaż moje emocje są wytłumione, zgodnie z doktrynami, to jednak podążałam w złym kierunku. Ognvar złączył moje losy z kimś innym i widzę przed sobą więcej, niż tylko wiarę. – Co nie znaczyło, że wiara się dla niej nie liczyła. To nadal fundamentalna część jej jako smoka, jednak na podium weszły także inne wartości, równie istotne. Miała nadzieję, że nie będzie musiała nigdy wybierać między jednym, a drugim, bo będzie to bardzo bolesna decyzja.
– Może nie tyle poświęcona bogom, co wartościom, które reprezentują? Pamiętam inskrypcję w Świątyni mojego proroka, Wybrańca. Nie było w niej informacji o Ognvarze, ale jednak reprezentowała wartości jego oraz innego boga, Hadruula. – Co ciekawe, widziała ją bardzo dokładnie, mimo upływu księżyców. Gdy czytała jej wersy, to nie z pamięci, tylko jakby przed oczami miała obraz z przeszłości. Razem z wgnieceniami, użytym surowcem, czy szczegółami, jak paląca się obok świeczka, czy kadzidła o zapachu bławatków.
– "Czy potrafisz stanąć na najwyższym szczycie? Gdy wiatr i deszcz ze śniegiem biją w twoje łuski jak błyskawice. Gdy drzewa usychają, a góry osuwają się w przepaść. Wiatr bywa silny, a deszcz bolesny. Ale ty jesteś górą i nic nie poruszy cię, prócz czasu.” – Powiedziała na głos. Miło byłoby, gdyby kapliczka przetrwała, ale Veir podejrzewała, że nawet gdyby pozbawiono ją symboli i bezpośrednich nawiązań do bogów, to i tak Kammanor mógłby ją zniszczyć.
Osąd Gwiazd
- 11 lip 2025, 21:49
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Słyszała, że Pielgrzym łapał się za język i ciężko mu się dziwić, posiadał teraz dostęp do wiedzy, która do tej pory zarezerwowana była tylko dla Strażnika. Ciekawiło ją, co też na początku chciał jej powiedzieć, ale ostatecznie nie chciała tego drążyć.
– Ostatecznie niewiele to zmienia. Bogowie w swojej naturze są bardzo podobni do smoków, to też Naranlea mogła doświadczyć co najwyżej kruchości naszych żywotów. Panteon Wolnych operuje na tych samych słabościach, którym ulegali przywódcy, królowie, jarlowie i wielcy myśliciele: złość, ambicja, pycha, nienawiść, chciwość, zazdrość i inne. Wciąż jestem zdania, że by stać się prawdziwymi bogami, musieliby zostawić za sobą to, co powoduje zepsucie wśród śmiertelników – nasze emocje. – Wytłumaczyła. Była bardzo stałym rozmówcą, niewiele się ruszając, nawet podczas swoich monologów, co najwyżej lekko ruszając łapą, by móc postawić większy nacisk na niektóre słowa. Wyglądała jak żywy posążek, wyjęty z jej Horgifellskiej Enklawy.
– Nie szkodzi. Rozumiem świat zgodnie z horgifellskimi doktrynami, które nie są znane wielu. Któregoś dnia natomiast spiszę je w archiwach, może tutaj, na Terenach Wspólnych, może gdzieś w Mgłach. Jeszcze nie zdecydowałam. – Odpowiedziała po chwili ciszy. Cóż, Strażnik często próbował ją nakłonić do spisania swojej wiedzy, ale pod koniec swojej kadencji chyba nie miał już na to wszystko siły. Ciekawe, czy jakieś wydarzenie zadecydowało o jego nowym podejściu, czy może była to kropla, która stopniowo drążyła skałę.
– Niektórzy uważają, że nie ma czegoś takiego jak wolna wola. Wszystkie wybory zostały już wcześniej podjęte przez bogów, zatem odgrywamy spektakl według scenariusza, jednocześnie nie zdając sobie z tego sprawy. Ja w swoich poglądach stoję gdzieś po środku. Być może wybory zostały już podjęte, ale co stoi na przeszkodzie, żeby je zmienić, o ile starczy nam determinacji? – Odpowiedziała. Potem zobaczyła jakiś przełom, widać Pielgrzym zainspirował się i zobaczył kilka nowych ścieżek. Dobrze to widzieć, chociaż wspomnienie o miłości zamiast nienawiści było delikatnie zbyt utopijne jak na jest gust. Uważała, że mimo wszystko ludzie, smoki i inne istoty rozumne były skłonne do czynienia zła, nie dobra. To leżało w ich naturze. Nie oznaczało to jednak, że dobro nie istniało.
– Mam nadzieję, że uda ci się zrealizować swoją wizję... pamiętaj jednak, że Horgrfoldu nie zbudowano w jeden dzień. – Odpowiedziała, dosyć szczerze. Wszystko było lepsze od obojętności i bierności, bycia prorokiem dla samego zajmowania pozycji.
– Cóż, ja też mam wytyczone szlaki. Zacznę od odbudowany kapliczki na Terenach Mgieł, później coś tutaj zbuduję... jeszcze nie wiem co, ale coś dla wszystkich. – Wskazała łapą na ruiny. Kapliczki postawić tutaj nie mogła, dlatego przeniosła plac budowy na Tereny Mgieł. Jednak jeżeli nie to, to co dokładnie?
– Strażnik nienawidził siebie? Ciężko to dostrzec przez jego drewnianą maskę. – Wróciła jeszcze do kilku słów Pielgrzyma, gdyż ją zaciekawiły, nawet zdziwiły. Veir myślała, że to raczej kwestia nieśmiertelności i wad, które chodziły z nią w parze, ale widać kryło się za tym coś więcej.
Osąd Gwiazd
– Ostatecznie niewiele to zmienia. Bogowie w swojej naturze są bardzo podobni do smoków, to też Naranlea mogła doświadczyć co najwyżej kruchości naszych żywotów. Panteon Wolnych operuje na tych samych słabościach, którym ulegali przywódcy, królowie, jarlowie i wielcy myśliciele: złość, ambicja, pycha, nienawiść, chciwość, zazdrość i inne. Wciąż jestem zdania, że by stać się prawdziwymi bogami, musieliby zostawić za sobą to, co powoduje zepsucie wśród śmiertelników – nasze emocje. – Wytłumaczyła. Była bardzo stałym rozmówcą, niewiele się ruszając, nawet podczas swoich monologów, co najwyżej lekko ruszając łapą, by móc postawić większy nacisk na niektóre słowa. Wyglądała jak żywy posążek, wyjęty z jej Horgifellskiej Enklawy.
– Nie szkodzi. Rozumiem świat zgodnie z horgifellskimi doktrynami, które nie są znane wielu. Któregoś dnia natomiast spiszę je w archiwach, może tutaj, na Terenach Wspólnych, może gdzieś w Mgłach. Jeszcze nie zdecydowałam. – Odpowiedziała po chwili ciszy. Cóż, Strażnik często próbował ją nakłonić do spisania swojej wiedzy, ale pod koniec swojej kadencji chyba nie miał już na to wszystko siły. Ciekawe, czy jakieś wydarzenie zadecydowało o jego nowym podejściu, czy może była to kropla, która stopniowo drążyła skałę.
– Niektórzy uważają, że nie ma czegoś takiego jak wolna wola. Wszystkie wybory zostały już wcześniej podjęte przez bogów, zatem odgrywamy spektakl według scenariusza, jednocześnie nie zdając sobie z tego sprawy. Ja w swoich poglądach stoję gdzieś po środku. Być może wybory zostały już podjęte, ale co stoi na przeszkodzie, żeby je zmienić, o ile starczy nam determinacji? – Odpowiedziała. Potem zobaczyła jakiś przełom, widać Pielgrzym zainspirował się i zobaczył kilka nowych ścieżek. Dobrze to widzieć, chociaż wspomnienie o miłości zamiast nienawiści było delikatnie zbyt utopijne jak na jest gust. Uważała, że mimo wszystko ludzie, smoki i inne istoty rozumne były skłonne do czynienia zła, nie dobra. To leżało w ich naturze. Nie oznaczało to jednak, że dobro nie istniało.
– Mam nadzieję, że uda ci się zrealizować swoją wizję... pamiętaj jednak, że Horgrfoldu nie zbudowano w jeden dzień. – Odpowiedziała, dosyć szczerze. Wszystko było lepsze od obojętności i bierności, bycia prorokiem dla samego zajmowania pozycji.
– Cóż, ja też mam wytyczone szlaki. Zacznę od odbudowany kapliczki na Terenach Mgieł, później coś tutaj zbuduję... jeszcze nie wiem co, ale coś dla wszystkich. – Wskazała łapą na ruiny. Kapliczki postawić tutaj nie mogła, dlatego przeniosła plac budowy na Tereny Mgieł. Jednak jeżeli nie to, to co dokładnie?
– Strażnik nienawidził siebie? Ciężko to dostrzec przez jego drewnianą maskę. – Wróciła jeszcze do kilku słów Pielgrzyma, gdyż ją zaciekawiły, nawet zdziwiły. Veir myślała, że to raczej kwestia nieśmiertelności i wad, które chodziły z nią w parze, ale widać kryło się za tym coś więcej.
Osąd Gwiazd
- 18 cze 2025, 19:24
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Ponownie pojawiało się jakieś podobieństwo, ale Veir wątpiła, że szczegóły będą identyczne. Przede wszystkim, żaden z bogów Wolnych Stad nie był w całości perfekcyjną istotą, gdyż wszyscy posiadali skazy śmiertelników. Oznaczało to, że nie byli w całości wyniesieni.
– W jaki sposób Naranlea zasłynęła, żeby dostąpić takiego zaszczytu? Kaltarel, o ile pamiętam, zamieszany był w wydarzenia związane z jego upadłym bratem, tutaj wątpię w ich prawidłowy osąd. Horgifellscy bogowie musieli wykonać heroiczne czyny, jak Havardr, czy Hilsith. Dopiero wtedy Ognvar uznał ich godnymi wyniesienia. – Odpowiedziała. Dochodziła jeszcze kwestia tego, że Viliar, Valanyan i inni, nadal nie byli całkowitymi bogami w rozumieniu horgifellskich doktryn, gdyż nadal posiadali cechy śmiertelników, jak zazdrość, pycha, czy zawiść. Te emocje dwukrotnie niemal położyły kres istnieniu. Raz za czasów Wojny Bogów, w Essyanie, gdy półbogowie zbuntowali się przeciwko porządkowi, który Ognvar wprowadził do świata. Dlaczego? Ponieważ tak jak panteon Wolnych, nie byli całkowitymi bogami. Emocje śmiertelników sprawiły, że ulegli korupcji, a ta prowadzi do konfliktów.
Drugi raz kres istnienia niemal miał miejsce podczas wydarzeń związanych z gniewem Tarrama. Emocje, tak ludzkie, tak smocze, a jednak tak zepsute – powoli drążą otwory w skale, miną eony i proces się powtórzy. Może następny będzie Kammanor? Jego pycha, zazdrość, zawiść i pycha, już niemal zawładnęły nad fałszywym patronem siły. Czy aż tak różni się od Tarrama? Cykl ponownie nastąpi, a wąż Uroboros pożre własny ogon.
– Jeżeli nie ich najwierniejszy wyznawca, to kto sprowadzi ich na właściwy tor? Tutejsi bogowie są pełni wad śmiertelników. Jeżeli mają rządzić nami dalej, to ktoś musi wytykać im ich błędy. – Wytłumaczyła. Przez moment zastanawiała się nad czymś, patrząc w niebo. – Czym dla ciebie właściwie jest wolna wola? – Zapytała się, skoro o niej wspomniał. Większość horgifellczyków uznawała niemal całkowity determinizm, czyli brak wolnej woli. Wszyscy działali zgodnie z wolą Ognvara, to on utkał im los z nici czasu. Ten determinizm bywał umiarkowany, Veir trochę zbliżała się właśnie w tym kierunku. Może wszyscy mają wolną wolę, ale źle ją interpretują. Sen nie jest rzeczywistością, ale kto powiedział, które jest którym?
– To prawda... są rzeczy, których nie naprawisz. – Wzięła głębszy oddech, widząc pewne przebłyski z przeszłości. (Zielone ślepia jej matki, tracące szlachetny kolor oczu hitaryjczyków. Nieruchome ciało Vesserany, kilkadziesiąt księżyców później.)
– Tylko bogowie mogą się zmienić, ale możesz dać im do myślenia, prawda? Zaprowadzić ku dobrej ścieżce. Nie bądź jak Strażnik. On pozwolił im żyć w stagnacji. Gdy mógł się sprzeciwić, wolał siedzieć cicho. Chyba wszystko było mu obojętne. – Miała za złe prorokowi, że nie stawił się za nią podczas dyskusji o jej kapliczce. Wybrał milczenie.
– Przede wszystkim, nikogo do niczego nie zmuszaj. – Dodała na koniec. Bogowie Wolny Stad niby nie zmuszali ich do niczego... ale coraz dalej stawiali swoje granice, zabierali im prawa, wprowadzali zakazy, nakazy. Tracili kontrolę nad nimi. I bardzo tego nie lubili. Człowiek nie lubi, kiedy jego zwierzę wymyka się z klatki. Następnym razem zamontuje silniejsze pręty. Gdy wymknie się ponownie, dodatkowo je zwiąże.
Osąd Gwiazd
– W jaki sposób Naranlea zasłynęła, żeby dostąpić takiego zaszczytu? Kaltarel, o ile pamiętam, zamieszany był w wydarzenia związane z jego upadłym bratem, tutaj wątpię w ich prawidłowy osąd. Horgifellscy bogowie musieli wykonać heroiczne czyny, jak Havardr, czy Hilsith. Dopiero wtedy Ognvar uznał ich godnymi wyniesienia. – Odpowiedziała. Dochodziła jeszcze kwestia tego, że Viliar, Valanyan i inni, nadal nie byli całkowitymi bogami w rozumieniu horgifellskich doktryn, gdyż nadal posiadali cechy śmiertelników, jak zazdrość, pycha, czy zawiść. Te emocje dwukrotnie niemal położyły kres istnieniu. Raz za czasów Wojny Bogów, w Essyanie, gdy półbogowie zbuntowali się przeciwko porządkowi, który Ognvar wprowadził do świata. Dlaczego? Ponieważ tak jak panteon Wolnych, nie byli całkowitymi bogami. Emocje śmiertelników sprawiły, że ulegli korupcji, a ta prowadzi do konfliktów.
Drugi raz kres istnienia niemal miał miejsce podczas wydarzeń związanych z gniewem Tarrama. Emocje, tak ludzkie, tak smocze, a jednak tak zepsute – powoli drążą otwory w skale, miną eony i proces się powtórzy. Może następny będzie Kammanor? Jego pycha, zazdrość, zawiść i pycha, już niemal zawładnęły nad fałszywym patronem siły. Czy aż tak różni się od Tarrama? Cykl ponownie nastąpi, a wąż Uroboros pożre własny ogon.
– Jeżeli nie ich najwierniejszy wyznawca, to kto sprowadzi ich na właściwy tor? Tutejsi bogowie są pełni wad śmiertelników. Jeżeli mają rządzić nami dalej, to ktoś musi wytykać im ich błędy. – Wytłumaczyła. Przez moment zastanawiała się nad czymś, patrząc w niebo. – Czym dla ciebie właściwie jest wolna wola? – Zapytała się, skoro o niej wspomniał. Większość horgifellczyków uznawała niemal całkowity determinizm, czyli brak wolnej woli. Wszyscy działali zgodnie z wolą Ognvara, to on utkał im los z nici czasu. Ten determinizm bywał umiarkowany, Veir trochę zbliżała się właśnie w tym kierunku. Może wszyscy mają wolną wolę, ale źle ją interpretują. Sen nie jest rzeczywistością, ale kto powiedział, które jest którym?
– To prawda... są rzeczy, których nie naprawisz. – Wzięła głębszy oddech, widząc pewne przebłyski z przeszłości. (Zielone ślepia jej matki, tracące szlachetny kolor oczu hitaryjczyków. Nieruchome ciało Vesserany, kilkadziesiąt księżyców później.)
– Tylko bogowie mogą się zmienić, ale możesz dać im do myślenia, prawda? Zaprowadzić ku dobrej ścieżce. Nie bądź jak Strażnik. On pozwolił im żyć w stagnacji. Gdy mógł się sprzeciwić, wolał siedzieć cicho. Chyba wszystko było mu obojętne. – Miała za złe prorokowi, że nie stawił się za nią podczas dyskusji o jej kapliczce. Wybrał milczenie.
– Przede wszystkim, nikogo do niczego nie zmuszaj. – Dodała na koniec. Bogowie Wolny Stad niby nie zmuszali ich do niczego... ale coraz dalej stawiali swoje granice, zabierali im prawa, wprowadzali zakazy, nakazy. Tracili kontrolę nad nimi. I bardzo tego nie lubili. Człowiek nie lubi, kiedy jego zwierzę wymyka się z klatki. Następnym razem zamontuje silniejsze pręty. Gdy wymknie się ponownie, dodatkowo je zwiąże.
Osąd Gwiazd
- 06 cze 2025, 21:16
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Lubiła szukać dziury w całości, dlatego od razu chciałaby się wbić w historię Pielgrzyma i kilka takich szparek odszukać. Nasuwało się pytanie... skoro nie powstają już nowe dusze, to co z rosnącą populacją smoków? W którymś momencie, w teorii, powinny skończyć się "materiały", które powinny być potrzebne do tworzenia nowych istot. Jednak nie zawsze w religii chodziło o branie wszystkiego słowo w słowo, czasami to jedynie wskazówki, samemu trzeba złożyć je do kupy.
– Co do tego nasze religie są zgodne, dusza moja, twoja i wielu innych, wszystkie miały już dziesiątki wcieleń. Jednak z każdym nabierają one doświadczenia i wracają silniejsze. Święta idea Wyniesienia, która nie kończy się za naszego życia. W ten sposób nawet śmiertelnicy mogą stać się półbogami, a kiedyś, kto wie, może nawet i pełnoprawnymi istotami boskimi. To jednak do nas należy decyzja, czy chcemy kontynuować i powtarzać obecny cykl, czy rozpocząć następny. – Wytłumaczyła, lekko ruszając przednią łapą, by kilka z ważniejszych słów miało lepszy wydźwięk. Ostatnio próbowała bardziej aktywizować swoich rozmówców, zobaczy jednak, czy będzie miało to zauważalny wpływ na przebieg rozmów.
– Są prawdziwi, nie wątpię w to. Kwestionuję jedynie obraz, który nam przedstawiają. Widzimy to, co chcą nam pokazać, a nie to, czym są naprawdę. By to dostrzec, trzeba spojrzeć dalej, niż sięga wzrok. – Dodała. Jej stosunek do bogów Wolnych Stad zmieniał się przez wszystkie księżyce życia tutaj. Z początku ich szanowała, wszystkich, bez wyjątku. Nawet jeżeli się do nich nie modliła, to nadal byli istotami boskimi, chociaż w jej rozumieniu – niepełnymi. Potem przeszła przez swój "okres buntu" i gardziła wszystkimi. Teraz ocenia każde bóstwo z osobna. To, które zasługuje na szacunek, otrzyma go. Jednak bogowie pokroju Kammanora... do nich mogła czuć jedynie zawód i pogardę.
– Jako właściciel groty zaczęłabym się zastanawiać, dlaczego wierzą w słowa kogoś innego, a nie w mój przekaz. Być może problem nie leży w zachowaniu kogoś innego, a w moim podejściu. Co jeżeli jestem o kilka kroków do tyłu? Powinnam zastanawiać się nad tym, jak sprawić, by inne smoki mnie respektowały i wierzyły w moje słowa, a nie sztucznie pozbywać się problemu przez próbę unicestwienia go. Jeżeli wyrwiesz z ziemi chwasty... – Powiedziała i zademonstrowała, wyrywając jeden i rzucając go za siebie.
– Jedynie przenosisz ich nasiona i pomagasz im rozprzestrzeniać się. Jeżeli nie spojrzysz dalej, niż sięga wzrok, cała twoja kraina obrośnie chwastami i nie będziesz już w stanie ich usuwać, bo zignorowałeś problem, z którego właściwie powstawały. – Dodała. Bogowie potrafili jedynie niszczyć i niszczyć, gdyż ich ego zostało urażone. Skoro doszło do momentu, w którym wiary w inne bóstwa stawały się silne, to jest to porażka panteonu Wolnych.
Osąd Gwiazd
– Co do tego nasze religie są zgodne, dusza moja, twoja i wielu innych, wszystkie miały już dziesiątki wcieleń. Jednak z każdym nabierają one doświadczenia i wracają silniejsze. Święta idea Wyniesienia, która nie kończy się za naszego życia. W ten sposób nawet śmiertelnicy mogą stać się półbogami, a kiedyś, kto wie, może nawet i pełnoprawnymi istotami boskimi. To jednak do nas należy decyzja, czy chcemy kontynuować i powtarzać obecny cykl, czy rozpocząć następny. – Wytłumaczyła, lekko ruszając przednią łapą, by kilka z ważniejszych słów miało lepszy wydźwięk. Ostatnio próbowała bardziej aktywizować swoich rozmówców, zobaczy jednak, czy będzie miało to zauważalny wpływ na przebieg rozmów.
– Są prawdziwi, nie wątpię w to. Kwestionuję jedynie obraz, który nam przedstawiają. Widzimy to, co chcą nam pokazać, a nie to, czym są naprawdę. By to dostrzec, trzeba spojrzeć dalej, niż sięga wzrok. – Dodała. Jej stosunek do bogów Wolnych Stad zmieniał się przez wszystkie księżyce życia tutaj. Z początku ich szanowała, wszystkich, bez wyjątku. Nawet jeżeli się do nich nie modliła, to nadal byli istotami boskimi, chociaż w jej rozumieniu – niepełnymi. Potem przeszła przez swój "okres buntu" i gardziła wszystkimi. Teraz ocenia każde bóstwo z osobna. To, które zasługuje na szacunek, otrzyma go. Jednak bogowie pokroju Kammanora... do nich mogła czuć jedynie zawód i pogardę.
– Jako właściciel groty zaczęłabym się zastanawiać, dlaczego wierzą w słowa kogoś innego, a nie w mój przekaz. Być może problem nie leży w zachowaniu kogoś innego, a w moim podejściu. Co jeżeli jestem o kilka kroków do tyłu? Powinnam zastanawiać się nad tym, jak sprawić, by inne smoki mnie respektowały i wierzyły w moje słowa, a nie sztucznie pozbywać się problemu przez próbę unicestwienia go. Jeżeli wyrwiesz z ziemi chwasty... – Powiedziała i zademonstrowała, wyrywając jeden i rzucając go za siebie.
– Jedynie przenosisz ich nasiona i pomagasz im rozprzestrzeniać się. Jeżeli nie spojrzysz dalej, niż sięga wzrok, cała twoja kraina obrośnie chwastami i nie będziesz już w stanie ich usuwać, bo zignorowałeś problem, z którego właściwie powstawały. – Dodała. Bogowie potrafili jedynie niszczyć i niszczyć, gdyż ich ego zostało urażone. Skoro doszło do momentu, w którym wiary w inne bóstwa stawały się silne, to jest to porażka panteonu Wolnych.
Osąd Gwiazd
- 02 cze 2025, 20:05
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Wbrew pozorom nie było to takie proste pytanie, Veir wierzyła w wiele idei oraz bogów, wiele ksiąg jest zapisanych horgifellskimi doktrynami, Sakralna natomiast dopisała sporo od siebie. Na szczęście była przygotowana na tego typu rozmowy.
– Wierzę w panteon perfekcyjny, nieskalany niedoskonałościami śmiertelników takich jak ty, czy ja. W szóstkę bogów, którzy swą esencją ukształtowali reguły, za którymi podążamy każdego dnia. W bezgraniczne oddanie bogom i ich idei. Wierzę w przeznaczenie i los, który przygotował nam Ognvar. Sama wielokrotnie byłam tego świadkiem. – Zaczęła, patrząc się w niektóre z kamieni, które się tutaj znajdowały. Dla większości smoków nie będą się niczym różniły od zwykłych, ale Veir widziała, czym były kiedyś. Jeden z nich chwyciła w szekspirowskiej pozie. Myślała, czy by części z nich nie wziąć do siebie, do nowego ołtarza, budowanego na terenach Mgieł. Ale może powinny pozostać tutaj? Jako symbol czegoś, co przeminęło, acz jego esencja nadal wisi w powietrzu?
– Przede wszystkim jestem jednak wojownikiem, zahartowanym w kuźniach Essyanu. Wierzę w siłę, honor, lojalność. Jeśli bóg mi dopomoże... trafię do krainy Horidor. – Powiedziała, kładąc na ziemi z powrotem kamyk. Wcześniej "ładnie" obrosły go już rośliny, dlatego podnosząc go, trochę ich zerwała.
– A ty, w co wierzysz? Miałam pewne podejrzenia, ale widzę sprzeczne obrazy. – Dodała na koniec. Usiadła sobie w miejscu, przy którym kiedyś z Arel pielęgnowały kapliczkę i pierwszy raz się poznały.
Osąd Gwiazd
– Wierzę w panteon perfekcyjny, nieskalany niedoskonałościami śmiertelników takich jak ty, czy ja. W szóstkę bogów, którzy swą esencją ukształtowali reguły, za którymi podążamy każdego dnia. W bezgraniczne oddanie bogom i ich idei. Wierzę w przeznaczenie i los, który przygotował nam Ognvar. Sama wielokrotnie byłam tego świadkiem. – Zaczęła, patrząc się w niektóre z kamieni, które się tutaj znajdowały. Dla większości smoków nie będą się niczym różniły od zwykłych, ale Veir widziała, czym były kiedyś. Jeden z nich chwyciła w szekspirowskiej pozie. Myślała, czy by części z nich nie wziąć do siebie, do nowego ołtarza, budowanego na terenach Mgieł. Ale może powinny pozostać tutaj? Jako symbol czegoś, co przeminęło, acz jego esencja nadal wisi w powietrzu?
– Przede wszystkim jestem jednak wojownikiem, zahartowanym w kuźniach Essyanu. Wierzę w siłę, honor, lojalność. Jeśli bóg mi dopomoże... trafię do krainy Horidor. – Powiedziała, kładąc na ziemi z powrotem kamyk. Wcześniej "ładnie" obrosły go już rośliny, dlatego podnosząc go, trochę ich zerwała.
– A ty, w co wierzysz? Miałam pewne podejrzenia, ale widzę sprzeczne obrazy. – Dodała na koniec. Usiadła sobie w miejscu, przy którym kiedyś z Arel pielęgnowały kapliczkę i pierwszy raz się poznały.
Osąd Gwiazd
- 31 maja 2025, 23:51
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Dlaczego akurat tutaj? Czy to chęć naplucia jej w pysk, czy zadośćuczynienia za wyrządzone jej krzywdy? Nikt nie potrafił pojąć, jak wielka była wartość jej kapliczki. Nawet jej własne dzieci. Kapliczka to w pewien sposób łączność między bogami, a horgifellczykami. Bez nich zostaje zerwana. To jakby odebrać Wolnym wszystkie iskry. Zbudowanie nowej, zwłaszcza w innym miejscu, nie jest takie proste. Jednak nic, co zrobiłby teraz Pielgrzym nie zmieniłoby jednego faktu... przez jego patrona, stawianie kapliczek na Terenach Wspólnych było zakazane.
Westchnęła, spojrzała na swój szklany warsztat, wzięła głęboki wdech i udała się do miejsca, które kiedyś było jej bliskie. Jej wykute w ogniu i smutku serce podpowiadało, że walczy w słusznej sprawie, ale na jak długo starczy jej sił?
Gdy znalazła się na miejscu, wylądowała obok ruin Kapliczki Ognvara i spojrzała ku Pielgrzymowi.
– Słucham. – Powiedziała krótko. Nadal miała mu za złe, że ich walka zakończyła się tak szybko. Chciała powalczyć z nim dłużej, ale zachował się jak tchórz. To była jednak jego sprawa – jeżeli w ten sposób trafi do krainy powtarzającego się cierpienia, Khainak, to tylko na własne życzenie. Każdy niehonorowy czyn przybliżał go do tego. Każdy dostanie taką pętlę czasu, na jaką zasłużył, a z Khainak nie było drogi ucieczki.
Osąd Gwiazd
Westchnęła, spojrzała na swój szklany warsztat, wzięła głęboki wdech i udała się do miejsca, które kiedyś było jej bliskie. Jej wykute w ogniu i smutku serce podpowiadało, że walczy w słusznej sprawie, ale na jak długo starczy jej sił?
Gdy znalazła się na miejscu, wylądowała obok ruin Kapliczki Ognvara i spojrzała ku Pielgrzymowi.
– Słucham. – Powiedziała krótko. Nadal miała mu za złe, że ich walka zakończyła się tak szybko. Chciała powalczyć z nim dłużej, ale zachował się jak tchórz. To była jednak jego sprawa – jeżeli w ten sposób trafi do krainy powtarzającego się cierpienia, Khainak, to tylko na własne życzenie. Każdy niehonorowy czyn przybliżał go do tego. Każdy dostanie taką pętlę czasu, na jaką zasłużył, a z Khainak nie było drogi ucieczki.
Osąd Gwiazd
- 17 maja 2025, 23:24
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
O czasie mogłaby mówić w nieskończoność! Bardzo ciekawy, filozoficzny temat, na który można spojrzeć z różnych perspektyw. Jako osoba wyznająca boga tej domeny, zdecydowanie
– Każdy koniec to też początek. Gdy Ognvar zetknie się ze swoim ogonem, proszek w klepsydrze przesypuje się na nowo. Coś się kończy, coś się zaczyna. W naszą religię wbudowane jest pojęcie wiecznego cyklu. Możemy udać się do Horidor, tutaj coś podobnego nazywają Krainą Wiecznych łowów. Możesz tam ucztować ze swoimi bliskimi i przeżywać raz jeszcze swoje największe bitwy. Albo powrócić do świata żywych, by urosnąć w siłę. Za każdym razem twoja dusza nabiera doświadczenia i staje się potężniejsza. – Wytłumaczyła. Wieczne dążenie do wyniesienia, to leżało u podstaw jej kultury. Potem spojrzała na wszystko wokół, trochę nostalgicznie, zarówno przez poruszone tematy, jak i sam fakt znaczenia tego miejsca. Było jeszcze jedno o takim znaczeniu dla niej, Wierzbowy Bór. Myślała o nich jak o dwóch osobnych końcach Uroborosa, które stykają się ze sobą i tworzą krąg.
– W idealnym świecie? Tak. Jednak bogowie nie pozwolą mi na zrealizowanie tutaj w pełni mojej wizji. Coś powstanie, na pewno. Myślałam o... bezpiecznym azylu dla wszystkich innych religii. Samotnicy i smoki same mogłyby wybierać, gdyby nie zainteresowały się Bogami Wolnych. Wątpię jednak, by coś takiego byłoby możliwe. – Wytłumaczyła. To byłaby piękna wizja. Nawet Veir puściła oczko słowne do Ebrill, nawiązując do Azylu!
– W złocie? Pewnie dlatego, że jest miękkie i wartościowe. Swoją drogą, jednym ze sposobów barwienia szkła na czerwona jest dodawanie odrobiny złota. Na szczęście mamy do niego w miarę łatwy dostęp, jedna moneta powinna wystarczyć na kilka ozdób. – Wytłumaczyła. W Horgifell wiele eksperymentowano z różnymi minerałami, w ten sposób osiągnięto barwione szkło w niemal wszystkich kolorach!
– Myślę, że mogłabyś mi pomóc, zbierając kilka materiałów... – Dodała i zamierzała wyciągnąć "listę z zakupami". Było trochę tego, musiały zahaczyć o kwarce, czyli wycieczka w góry, nieco metalu, więc warto odwiedzić dawne pobojowiska po ludziach, no i czysty, przefiltrowany piasek. W każdym razie – czekała je długa wędrówka i sporo okazji do pogaduszek o czasie, wierze i naturze istnienia.
Opowiastka Kuglarza
//ZT?
– Każdy koniec to też początek. Gdy Ognvar zetknie się ze swoim ogonem, proszek w klepsydrze przesypuje się na nowo. Coś się kończy, coś się zaczyna. W naszą religię wbudowane jest pojęcie wiecznego cyklu. Możemy udać się do Horidor, tutaj coś podobnego nazywają Krainą Wiecznych łowów. Możesz tam ucztować ze swoimi bliskimi i przeżywać raz jeszcze swoje największe bitwy. Albo powrócić do świata żywych, by urosnąć w siłę. Za każdym razem twoja dusza nabiera doświadczenia i staje się potężniejsza. – Wytłumaczyła. Wieczne dążenie do wyniesienia, to leżało u podstaw jej kultury. Potem spojrzała na wszystko wokół, trochę nostalgicznie, zarówno przez poruszone tematy, jak i sam fakt znaczenia tego miejsca. Było jeszcze jedno o takim znaczeniu dla niej, Wierzbowy Bór. Myślała o nich jak o dwóch osobnych końcach Uroborosa, które stykają się ze sobą i tworzą krąg.
– W idealnym świecie? Tak. Jednak bogowie nie pozwolą mi na zrealizowanie tutaj w pełni mojej wizji. Coś powstanie, na pewno. Myślałam o... bezpiecznym azylu dla wszystkich innych religii. Samotnicy i smoki same mogłyby wybierać, gdyby nie zainteresowały się Bogami Wolnych. Wątpię jednak, by coś takiego byłoby możliwe. – Wytłumaczyła. To byłaby piękna wizja. Nawet Veir puściła oczko słowne do Ebrill, nawiązując do Azylu!
– W złocie? Pewnie dlatego, że jest miękkie i wartościowe. Swoją drogą, jednym ze sposobów barwienia szkła na czerwona jest dodawanie odrobiny złota. Na szczęście mamy do niego w miarę łatwy dostęp, jedna moneta powinna wystarczyć na kilka ozdób. – Wytłumaczyła. W Horgifell wiele eksperymentowano z różnymi minerałami, w ten sposób osiągnięto barwione szkło w niemal wszystkich kolorach!
– Myślę, że mogłabyś mi pomóc, zbierając kilka materiałów... – Dodała i zamierzała wyciągnąć "listę z zakupami". Było trochę tego, musiały zahaczyć o kwarce, czyli wycieczka w góry, nieco metalu, więc warto odwiedzić dawne pobojowiska po ludziach, no i czysty, przefiltrowany piasek. W każdym razie – czekała je długa wędrówka i sporo okazji do pogaduszek o czasie, wierze i naturze istnienia.
Opowiastka Kuglarza
//ZT?
- 23 kwie 2025, 20:34
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273511
Powiadomienia
1x lekka [rozcięta lewa pachwina lewej łapy, uszkodzona skóra, krwawienie, ból] [06.03] –> Leczę z atutu regeneracja
Aktualizacja.
Aktualizacja.
- 07 kwie 2025, 23:01
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Kiwnęła głową Ebrill i odwzajemniła uśmiech. Chwilę wpatrywała się w okoliczne ruiny, szukając w nich czegoś, co jeszcze jakkolwiek wyglądało na części posągu Ognvara. Nie mogła przecierpieć tego miejsca i tego, co jej odebrano, niezależnie od mijających księżyców. Ta zawiść do bogów Wolnych Stad i systemu, jaki stworzyli, kiedyś zaprowadzi ją do grobu. Oby była to chwalebna i honorowa śmierć, gdyż wtedy zazna wiecznego spokoju.
– Sam czas jest perfekcyjny, działa powoli, jak kropla drążąca skałę. Jest jak bóg, który go stworzył, bez czasu nie byłoby porządku, ale są jednostki, które wprowadzają do niego chaos. Jedna z takich... cóż, doprowadziła to miejsce do takiego stanu. Może kiedyś coś tutaj powstanie. My, horgifellczycy nie patrzymy na czas jak na prostą linię, tylko jak na kręgi. Jeżeli coś tu było, może być ponownie, tylko po to, żeby zostać zniszczonym raz jeszcze. – Odpowiedziała, dosyć metaforycznie, patrząc się w ruiny. Zabrano nawet wyrzeźbiony łeb Ognvara. Veir żałowała, że nie mogła zabić tej kreatury, która to uczyniła, bo nie można było jej nazwać smokiem.
– Ja musiałam zostawić część swoich za sobą, także mój naszyjnik. Hm, metalowe mówisz. – Przyznała się i chciała już poruszyć dalej ten temat, ale ostatecznie skupiła się za bardzo na kwestii poprzednich ozdób Ebrill. Była trochę jak kowal, który w głowie miał już po kilku uderzeniach serca projekt następnego miecza, który miał wykonać. Wyważenie, rękojeść, sposób, w który złoży samo ostrze i jakich ozdobnych wzorów użyje.
– Mogłabym stworzyć je w taki sposób, żeby wyglądały metalicznie, ale jednocześnie wykonane były z kwarcowego, wytrzymałego szkła. Dodałabym jeszcze jakieś grawery, trochę jak stalowe twory ludzkich kowali i płatnerzy. Przypominałoby to twoją biżuterię z Azylu, ale nadal w większości byłoby szkłem, może trochę czerwonych akcentów. Co ty na to? – Zaproponowało. Brakowało jej tylko okularów i kartki papirusu oraz pióra, zachowywałaby się wtedy jak sprzedawca w jakimś sklepie z drogimi ozdobami. Postanowiła jeszcze dodać do tego ulubiony kolor Ebrill, co prawda stworzenie szkła o podwójnej barwie było bardzo trudne, ale dla speca w tym zakresie, jakim bez wątpienia była Veir... nic niewykonalnego!
Opowiastka Kuglarza
– Sam czas jest perfekcyjny, działa powoli, jak kropla drążąca skałę. Jest jak bóg, który go stworzył, bez czasu nie byłoby porządku, ale są jednostki, które wprowadzają do niego chaos. Jedna z takich... cóż, doprowadziła to miejsce do takiego stanu. Może kiedyś coś tutaj powstanie. My, horgifellczycy nie patrzymy na czas jak na prostą linię, tylko jak na kręgi. Jeżeli coś tu było, może być ponownie, tylko po to, żeby zostać zniszczonym raz jeszcze. – Odpowiedziała, dosyć metaforycznie, patrząc się w ruiny. Zabrano nawet wyrzeźbiony łeb Ognvara. Veir żałowała, że nie mogła zabić tej kreatury, która to uczyniła, bo nie można było jej nazwać smokiem.
– Ja musiałam zostawić część swoich za sobą, także mój naszyjnik. Hm, metalowe mówisz. – Przyznała się i chciała już poruszyć dalej ten temat, ale ostatecznie skupiła się za bardzo na kwestii poprzednich ozdób Ebrill. Była trochę jak kowal, który w głowie miał już po kilku uderzeniach serca projekt następnego miecza, który miał wykonać. Wyważenie, rękojeść, sposób, w który złoży samo ostrze i jakich ozdobnych wzorów użyje.
– Mogłabym stworzyć je w taki sposób, żeby wyglądały metalicznie, ale jednocześnie wykonane były z kwarcowego, wytrzymałego szkła. Dodałabym jeszcze jakieś grawery, trochę jak stalowe twory ludzkich kowali i płatnerzy. Przypominałoby to twoją biżuterię z Azylu, ale nadal w większości byłoby szkłem, może trochę czerwonych akcentów. Co ty na to? – Zaproponowało. Brakowało jej tylko okularów i kartki papirusu oraz pióra, zachowywałaby się wtedy jak sprzedawca w jakimś sklepie z drogimi ozdobami. Postanowiła jeszcze dodać do tego ulubiony kolor Ebrill, co prawda stworzenie szkła o podwójnej barwie było bardzo trudne, ale dla speca w tym zakresie, jakim bez wątpienia była Veir... nic niewykonalnego!
Opowiastka Kuglarza
- 24 lut 2025, 20:27
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
To prawda, że spotykały się w niecodziennych miejscach, co będzie następne? Szczyt wulkanu? Tam akurat Veir chętnie by zajrzała, gdyby mogła. Naturalny obsydian, który by tam zdobyła, byłby perfekcyjny.
– Ciebie też dobrze widzieć. – Odpowiedziała skinieniem łba i spojrzała na ruiny kapliczki, które na pierwszy rzut oka nie były zbyt widoczne. – Jeżeli jest jakieś miejsce na Terenach Wspólnych, które coś dla mnie znaczy, to właśnie ten zakątek. Kiedyś to wszystko wyglądało lepiej. – Wytłumaczyła. Chciała się podzielić z Kuglarką swoimi doświadczeniami z ostatniego czasu, jak czuła się zagubiona i jak we śnie, ale... to byłoby okazywanie słabości. Czułaby się z tym źle. Rzadko kiedy to robiła, może kilka razy w życiu. Musiała wyglądać na silną, nawet jeżeli taka nie była.
– Wzięłam wszystkie materiały. Żeby stworzyć szkło według horgifellskiej recepty, trzeba połączyć piasek, czyste, górskie kwarce i trochę metalu. To ostatnie zazwyczaj biorę z ludzkich zbroi, ale powoli mi się wszystkie kończą. – Otworzyła małe, drewniane pudełeczko. W środku znajdowały się trzy przegródki, każda na wspomniany przez nią składnik. Kwarcu było najwięcej, piasku niewiele mniej, natomiast metalu zaledwie odrobina [około 4%].
– Potem można dodać odpowiednie barwniki, jednak robi się to za pomocą innych metali. Zależy ci na jakichś kolorach, Ebrill? Czerwony na pewno by ci pasował, ale może chciałabyś coś bardziej kontrastującego. – Zapytała Kuglarkę. To zdecydowanie najtrudniejszy etap, gdyż zabarwianie szkła za pomocą zwykłych barwników, jest dosyć ciężkie. Niekoniecznie niemożliwe, ale jednak bardzo trudne.
Opowiastka Kuglarza
– Ciebie też dobrze widzieć. – Odpowiedziała skinieniem łba i spojrzała na ruiny kapliczki, które na pierwszy rzut oka nie były zbyt widoczne. – Jeżeli jest jakieś miejsce na Terenach Wspólnych, które coś dla mnie znaczy, to właśnie ten zakątek. Kiedyś to wszystko wyglądało lepiej. – Wytłumaczyła. Chciała się podzielić z Kuglarką swoimi doświadczeniami z ostatniego czasu, jak czuła się zagubiona i jak we śnie, ale... to byłoby okazywanie słabości. Czułaby się z tym źle. Rzadko kiedy to robiła, może kilka razy w życiu. Musiała wyglądać na silną, nawet jeżeli taka nie była.
– Wzięłam wszystkie materiały. Żeby stworzyć szkło według horgifellskiej recepty, trzeba połączyć piasek, czyste, górskie kwarce i trochę metalu. To ostatnie zazwyczaj biorę z ludzkich zbroi, ale powoli mi się wszystkie kończą. – Otworzyła małe, drewniane pudełeczko. W środku znajdowały się trzy przegródki, każda na wspomniany przez nią składnik. Kwarcu było najwięcej, piasku niewiele mniej, natomiast metalu zaledwie odrobina [około 4%].
– Potem można dodać odpowiednie barwniki, jednak robi się to za pomocą innych metali. Zależy ci na jakichś kolorach, Ebrill? Czerwony na pewno by ci pasował, ale może chciałabyś coś bardziej kontrastującego. – Zapytała Kuglarkę. To zdecydowanie najtrudniejszy etap, gdyż zabarwianie szkła za pomocą zwykłych barwników, jest dosyć ciężkie. Niekoniecznie niemożliwe, ale jednak bardzo trudne.
Opowiastka Kuglarza
- 22 lut 2025, 2:18
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Kapliczka Ognvara
- Odpowiedzi: 80
- Odsłony: 4405
Kapliczka Ognvara
Wybrała dosyć specyficzne miejsce do nauki tworzenia szkła. To dosyć ważna lokacja dla Veir. Jej piękno minęło prawdopodobnie na zawsze. Kiedyś na polanie górował potężny posąg, teraz kamienie były już ledwo widoczne... Sakralna była bardzo związana z Kapliczką Ognvara. Może zniknął, ale jego idea była najważniejsza, to, co sobą przedstawiała. Bo Ognvara nie da się zniszczyć, używając prostych zaklęć. Można demolować jego figury, jedna po drugiej, ale pamięć o nim pozostanie, gdyż jako bóg zostawia za sobą jedynie prawdę.
~ Jestem na Terenach Wspólnych, na małej polanie w Dzikiej Puszczy. Wybrałam spokojne miejsce. Chciałabyś posiedzieć tutaj ze mną trochę nad szkłem? Myślę, że jestem gotowa przekazać ci moje techniki. – Zaproponowała, przesyłając mentalny przekaz Opowiastce Kuglarza. Sakralna czuła się, jakby wybudziła się z bardzo długiego snu, ale w końcu wszystko zaczynało z powrotem nabierać sensu. Czas zatoczył pętle, a ona znowu była tutaj, gotowa nauczać innych, głosić wiarę w Ognvara i walczyć, do utraty przytomności.
W kwestii szkła natomiast... Veir miała ze sobą wszystkie materiały, których potrzebowały. Odrobina metalu, piasek i górskie kwarce, jej ulubione minerały. Sakralna patrzyła na nie z zaciekawieniem. Były różnokolorowe, co miało znaczenie w jej kulturze. Ciekawe, kim byli za życia ci, których zaklęto w nich. Dlaczego ich dusze nie znalazły drogi do zaświatów? Zarówno tych dobrych, jak i tych mających ich ukarać po wieczność?
Opowiastka Kuglarza
~ Jestem na Terenach Wspólnych, na małej polanie w Dzikiej Puszczy. Wybrałam spokojne miejsce. Chciałabyś posiedzieć tutaj ze mną trochę nad szkłem? Myślę, że jestem gotowa przekazać ci moje techniki. – Zaproponowała, przesyłając mentalny przekaz Opowiastce Kuglarza. Sakralna czuła się, jakby wybudziła się z bardzo długiego snu, ale w końcu wszystko zaczynało z powrotem nabierać sensu. Czas zatoczył pętle, a ona znowu była tutaj, gotowa nauczać innych, głosić wiarę w Ognvara i walczyć, do utraty przytomności.
W kwestii szkła natomiast... Veir miała ze sobą wszystkie materiały, których potrzebowały. Odrobina metalu, piasek i górskie kwarce, jej ulubione minerały. Sakralna patrzyła na nie z zaciekawieniem. Były różnokolorowe, co miało znaczenie w jej kulturze. Ciekawe, kim byli za życia ci, których zaklęto w nich. Dlaczego ich dusze nie znalazły drogi do zaświatów? Zarówno tych dobrych, jak i tych mających ich ukarać po wieczność?
Opowiastka Kuglarza
- 19 sty 2025, 22:37
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 5006
- Odsłony: 273511
Powiadomienia
Używam atutu regeneracja do usunięcia tej lekkiej rany
"1x lekka [rozcięta lewa pachwina lewej łapy, uszkodzona skóra, krwawienie, ból]"
viewtopic.php?p=664678#p664678
Aktualizacja.
"1x lekka [rozcięta lewa pachwina lewej łapy, uszkodzona skóra, krwawienie, ból]"
viewtopic.php?p=664678#p664678
Aktualizacja.
- 31 gru 2024, 4:45
- Forum: Świątynia
- Temat: Ołtarz Erycala
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 45604
Ołtarz Erycala
Wzrok to piękny zmysł, czyż nie? Nie przeszkadzał jej w teorii w walce, wystarczająco dobrze widziała tam przeciwnika, zatem mogła komfortowo dożyć do śmierci, bez większych strat. W jej wiecznie zielonych ślepiach hitaryjczyka nie widać było nawet żadnych nieprawidłowości, nie miała źrenic. Mimo wszystko, uważała się za artystkę, a wzrok potrzebny był jej do oceniania jej sztuki, do tworzenia. Musiała widzieć przedmioty i ozdoby jak najlepiej, by każdy inny mógł zobaczyć je w zbliżony do niej sposób. Postanowiła zdecydować się przyjść do Erycala, mimo iż takie wejście do Świątyni, a już tym bardziej pozwalanie się dotykać innym istotom boskim, nie pochodzącym z jej świętej krainy... czuła się z tym źle, brudna. Możliwe, że kilkadziesiąt księżyców temu nie zdecydowałaby się na to, wszak odzyskanie języka miało być początkiem nowego rozdziału, wyjątkiem, odzyskaniem tego, co niesłusznie jej zabrano. Wzrok za to oddała z własnego wyboru, sama postanowiła walczyć z fałszywym prorokiem. Teraz jednak... była w nieco innym etapie w życiu, dlatego postanowiła się zdecydować na to.
– Przyszłam wyleczyć swoje kalectwo. Zaoferowałabym ci jakiś podarek własnego wyrobu, ale byłoby to niezgodne z moją religią. – Powiedziała przed ołtarzem i [tutaj używa błogosławieństwa? Można uznać, że dała jakieś kamienie szlachetne? Bo wcześniej się umawiała z Erycalem, ale chcę wykorzystać nagrodę].
– Chcę jednak zapytać – dlaczego. Nie modlę się do ciebie, nie kłaniam się przed tobą. Wyznaję innych bogów, tych nie z tego rejonu świata. Pragnę to zrozumieć. Czy patron nie powinien nagradzać tylko wiernych? Tych, którzy zsyłają do niego litanie? Którzy głoszą jego słowa? – Zapytała się, gdyż dla niej było to nielogiczne. Jej bogowie wymagali oddania, tylko wtedy okazywali im łaskę i zsyłali błogosławieństwa. Musieli udowodnić im swoją wartość. Tutaj mógł przyjść największy grzesznik i heretyk (chociaż ona uważała za nich wszystkich innowierców, tak oni to samo myśleli o niej i jej rodzinie), jak ona, a następnie otrzymać błogosławieństwo. Już raz tego doświadczyła. Chciał poznać tok myślenia bogów. Z Erycalem była w stanie normalnie rozmawiać, dyskutować o jego poglądach, ale z tą szumowiną, z tym zadufanym dzieckiem, tym ucieleśnieniem zła świata, znanym Kammanorem, nigdy nie pokazałaby mu takiej odrobiny szacunku.
//Używam – darmowe uleczenie kalectwa (przy ołtarzu Erycala – wlicza się w limit) – L23, zużyj do końca '24 na wyleczenie kalectwa (+1 ST do testów opartych na wzroku)
– Przyszłam wyleczyć swoje kalectwo. Zaoferowałabym ci jakiś podarek własnego wyrobu, ale byłoby to niezgodne z moją religią. – Powiedziała przed ołtarzem i [tutaj używa błogosławieństwa? Można uznać, że dała jakieś kamienie szlachetne? Bo wcześniej się umawiała z Erycalem, ale chcę wykorzystać nagrodę].
– Chcę jednak zapytać – dlaczego. Nie modlę się do ciebie, nie kłaniam się przed tobą. Wyznaję innych bogów, tych nie z tego rejonu świata. Pragnę to zrozumieć. Czy patron nie powinien nagradzać tylko wiernych? Tych, którzy zsyłają do niego litanie? Którzy głoszą jego słowa? – Zapytała się, gdyż dla niej było to nielogiczne. Jej bogowie wymagali oddania, tylko wtedy okazywali im łaskę i zsyłali błogosławieństwa. Musieli udowodnić im swoją wartość. Tutaj mógł przyjść największy grzesznik i heretyk (chociaż ona uważała za nich wszystkich innowierców, tak oni to samo myśleli o niej i jej rodzinie), jak ona, a następnie otrzymać błogosławieństwo. Już raz tego doświadczyła. Chciał poznać tok myślenia bogów. Z Erycalem była w stanie normalnie rozmawiać, dyskutować o jego poglądach, ale z tą szumowiną, z tym zadufanym dzieckiem, tym ucieleśnieniem zła świata, znanym Kammanorem, nigdy nie pokazałaby mu takiej odrobiny szacunku.
//Używam – darmowe uleczenie kalectwa (przy ołtarzu Erycala – wlicza się w limit) – L23, zużyj do końca '24 na wyleczenie kalectwa (+1 ST do testów opartych na wzroku)
- 31 gru 2024, 0:17
- Forum: Samotnicy
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 161
- Odsłony: 3977
Powiadomienia
8/4 mięsa dla Laryssy ode mnie
Akt.
Akt.












