Znaleziono 48 wyników

autor: Marchew Pustyni
16 sie 2021, 21:23
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Mekhan tak siedział pod ścianą... obserwował. Nie miało dla niego znaczenia, co się działo między uzdrowicielami, póki widział, jak z upływem czasu mama czuła się lepiej. Stawała się bardziej przytomna, choć nadal zmęczona. Gdyby nawet zauważył, że uzdrowiciele chylą się ku sobie... to nie miało znaczenia. Siedział, patrzył, choć nie do końca widział. Ślepia uciekły w nieobecną pustkę, a jedyną oznaką, że sam tu nie umarł był płytki oddech i pojawiające się od czasu do czasu mruganie.
Z transu oczekiwania wyrwały go dopiero słowa mamy. Zamiast jednak od razu skierować wzrok na nią – podniósł łeb w stronę Plagijczyka.
– Myślisz, że powinna iść, czy lepiej, by tu została? – spytał poważnie, nie ruszając się z miejsca. Bliżej wyjścia była Arakai, więc w razie czego... wierzył, że wiedziała, co zrobić. Mekhan zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego, że mogła się wykończyć. Sama jednak wizja przyjęcia dużej dawki ziół uspokajających martwiła go wystarczająco. Szczególnie gdy nie do końca rozumiał ich działanie. A co, jak teraz rozkaże im wyjść? Cóż... teraz była przede wszystkim pacjentem. A pacjent powinien słuchać się swojego lekarza. Tak jak robił to Marchew, niezależnie od tego, jak paskudne były zioła.
autor: Marchew Pustyni
16 sie 2021, 9:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Nie wiedział, że Arakai za nim leciała, ale gdy weszła – nie skomentował jej przybycia. Na moment przesunął na nią wzrok, by potem znów skupić go na Żagwi. Wiedział, dlaczego siostra przyleciała za nim i rozumiał to doskonale. Pozwolił jej... radzić sobie z tym widokiem we własnym tempie.
Przepraszam nie było czymś, co spodziewał się usłyszeć z pyska ledwo przytomnej mamy. Nie było też niczym, czego by oczekiwał. Jeśli ktoś miałby tu przepraszać... to na pewno nie ona.
– Uzdrowiciele na pewno zajęli się już Agnarem. Nic... nic mu nie zrobiłem. – i to dosłownie, bo przecież nawet w trakcie tego zmasowanego ataku – zionięcie Marchwi minęło się z celem. Na wyjaśnienia, co dokładnie tam zaszło będzie jeszcze czas. A przynajmniej Mehkan był tego pewny.
– Został Kakofonia, Kazz, Granica... poradzą sobie. – zapewnił ją, nie traktując tego jak przywódczy rozkaz, a bardziej – troskę matki, która nie chce, by jej dzieci oglądały ją w takim stanie. Gdy uzdrowiciel wypowiedział się... cóż, miał rację. Powinna odpoczywać. Nie chciał jej jednak zostawiać. Czuł się po części przynajmniej odpowiedzialny za stan, w jakim była. Czy zamierzał o tym mówić? Po tym, jak Agnar całe życie użalał się nad sobą? Oczywiście że nie.
– Powinienem poświęcić Ci więcej czasu. – burknął bardziej do siebie, niż kogokolwiek innego z zebranych, spuszczając wzrok na kamieniste podłoże jaskini. Elementy natki mocniej przysłoniły jego jasne ślepia, lekko opadając na nie. A może to tylko zmarszczone powieki, wysuszone gorącem i suchotą pustyni.
autor: Marchew Pustyni
15 sie 2021, 22:49
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Na cichy głos mamy aż zadrżał cały, a na wyjaśnienie samca wypuścił z pyska ciężko powietrze. No tak... Emocji mama miała ostatnio bardzo dużo. A on nawet nie wiedział, jak mógłby jej pomóc. Sprawa Agnara była trudna. Bardzo trudna. Przywódczyni na pewno musiało towarzyszyć wiele emocji, bo to na jej barkach spoczęło to wszystko. I wyłącznie jej, jak niestety się dziś przekonała.
– Skoro wiesz takie rzeczy, zgaduję że też jesteś uzdrowicielem. – oznajmił, wchodząc jeszcze o kilka kroków głębiej w jamę, przesuwając się jednak bliżej bocznej ściany, by nie przeszkadzać. Jego pysk był zmartwiony, zatroskany, a myśli uciekały we wszystkie strony.
– Mama miała ostatnio wiele stresujących chwil... Zajmiesz się nią? – spytał, choć dla obcego mogła jego prośba zabrzmieć głupio. Bo czy nie właśnie to robił? Marchew jednak nie znał się na tym. Zupełnie. spuścił mocniej smętny łeb, a zielone, miększe elementy na jego łbie zdawały się wręcz więdnąć, pokładać się, opadać.
Ocena braku łapy czy temperatury głosu obcego nie należała do priorytetów. Czy to, że układał się przed mamą napawało go niepokojem? Może trochę. W końcu nie znał tego smoka. Za to obrazek, jaki tu zastał, wraz ze słowami obcego (pachnącego definitywnie Plagą), z pomocą maddarowego przekazu miały trafić wprost do umysłu... Unta. Bo od Popioła nadal pobolewała go łapa i chyba przez to, co się stało nie bardzo go lubił. Może potwierdzi, czy to, co widzi Marchew ma sens. Chodziło o informację. Nie koniecznie, by od razu tu leciał. Nie był do końca pewny, czy chciała kogokolwiek ze stada widzieć.
autor: Marchew Pustyni
15 sie 2021, 21:33
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Lądowanie było dość twarde, mimo odsłoniętego terenu. Niby wprawiony lotnik, ale przejęty wydarzeniem, jakie miało miejsce na pustyni, działał dość gwałtownie. A i tak nie wiedział, jak źle było w rzeczywistości.
Tajemniczy smok, którego nie zauważył, zdążył się już usadowić w skrytej pod drzewami jamie, nim nos Mekhana zaprowadził go na odpowiedni tor. Czuł zapach mamy, zapach ziół... i kogoś obcego. Ale to były jednak tereny wspólnie, więc tym ostatnim, choć silnym aromatem nie przejął się zbytnio. Mama była załamana. Jak powie, że chce być sama, to najwyżej poczeka na nią na zewnątrz, aż będzie chciała z nim porozmawiać. Chciał się dowiedzieć, o co dokładnie chodziło i czy serio to... to jak podniósł łapę na Agnara... czy to właśnie to skłoniło ją do odlotu?
Parł przed siebie, by ostatecznie – stanąć u wejścia do groty. Nie dbał o stukające pazury czy podmuchy wiatru, które mogły już zawczasu zdradzić jego obecność.
Otworzył szerzej ślepia na widok, który zastał we wnętrzu.
– M... mamo? – jęknął cicho, zadziwiająco piskliwie jak na dorosłego smoka. Zorza, półprzytomna leżąca na ziemi, z umorusanym pyskiem i skałami tuż przed nią... i ciemny smok, którego pierwszy raz widział na oczy.
– Co... co tu się stało? – spytał, stojąc jak wryty, wciąż nie do końca panując nad swoją barwą głosu, brzmiąc niczym świeży kastrat. Identyfikacja obcego może poczekać... mama nie wyglądała dobrze.
autor: Marchew Pustyni
15 sie 2021, 17:11
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Grota pod Skałą
Odpowiedzi: 651
Odsłony: 76899

Wyleciał z pustyni niedługo za Zorzą. Nadal było tam mnóstwo smoków. Czarodziej, wojowniczka, uzdrowiciele... poradzą sobie z jednym Agnarem. Mama wyleciała tak prędko, bez słowa, że... wywerna miała rację. Musiał za nią lecieć, bo mogła potrzebować go bardziej, niż były brat. I zrobił to, ile sił miał w pierzastych skrzydłach. nie wiedział jednak, gdzie poleciała. na pewno nie do groty, delikatny zapach unoszący się w powietrzu na to nie wskazywał. Prowadził za to ku terenom wspólnym.
Nie znając zupełnie tej okolicy, w pierwszej chwili w ogóle nie przyuważył skrytej za drzewami jamy. Coś mu jednak mówiło, że tu tutaj.
~ Mamo? Gdzie jesteś? ~ – przesłał, zataczając kolejne koło nad górami, powoli obniżając lot. Wypatrzył miejsce bardziej odsłonięte... i w nim wyląduje niedługo, jeśli mu nie odpowie.
autor: Marchew Pustyni
10 sie 2021, 12:06
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104113

Atakowanie z lotu, nawet obniżonego niemal do samej ziemi nie było proste. Szczególnie dla kogoś, kto robił to po raz pierwszy. Liczył się jednak efekt, a tym ostatecznie było nieprzytomne ciało zdrajcy. Wciąż żywe, niestety. Zmarszczył pysk, ale nie zdążył zrobić wiele więcej. Informacja od Żagwi była jasna. Przeniesienie nieprzytomnego na tereny Plagi, które były bliżej, było logiczne. Zdawało się jednak, że lecą w innym kierunku. Cokolwiek, byle nie tutaj. Tereny wspólne były zbyt niebezpieczne na dokończenie zabawy, szczególnie gdy nie wiadomo, jak wiele smoków zdołał wezwać. Uderzył skrzydłami ponownie o ziemię, gdy poczuł ruch przy swojej łapie. Marchew nie miał czasu nawet spojrzeć na Chochlika. Chwycił go łapami za fraki (co może nie było tak wygodne, jak grzbiet, ale o wiele szybsze) i po kolejnym uderzeniu skrzydeł wzbił się wyżej, zaraz za Granicą. Zamachy robił pełne, intensywne, pchając swe ciało przede wszystkim do przodu. Mamo, poradzisz sobie, wierzę w Ciebie.

// ZT –> https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 6881#66881
autor: Marchew Pustyni
08 sie 2021, 19:44
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104113

Pisklak został przekazany, a cel... był w zasięgu pewnego bardzo nieprzyjemnego ataku. Marchew patrzył na jego pysk, który wypowiedział tyle kłamstw i pluł jadem za każdym razem, gdy tylko się otwierał. Patrzył na te poharatane ślepia, które nie potrafiły dostrzec własnych win. Nie na tyle, by był w stanie je naprawić. To mogło wyglądać zupełnie inaczej. Mogli być zgranym rodzeństwem, walczącym bark w bark na arenie z innymi smokami, prześcigający się w kolejnych osiągnięciach i wyczynach. Mogli sami trenować, podgryzać się, szlifując wzajemnie umiejętności... Ale nie. Jego brat musiał być Agnarem. Już nie miał brata. Zaraz nie będzie też miał zdrajcy do wykończenia.
Zapikował, składając nieco skrzydła i pochylając ciało do przodu, by wyrównać lot bliżej ziemi. Pysk miał spokojny, poważny... jakby to był jakiś lot rekreacyjny. Wtedy jednak nabrał haust powietrza w płuca, niemal uderzając piórami skrzydeł o ziemię. Zacisnął znajdujące się wewnątrz paszczy gruczoły, produkujące kwas. W wiadomym celu. Zmarszczył ślepia i otworzył pysk, mocniej pochylając łeb i wydmuchując z niego powietrze. A wraz z nim – paszczę opuścić miała kwasowa struga, skierowana prosto w podbrzusze krewnego. Szeroka wiązka mocno żrącego, przezroczystego, lekko pomarańczowego kwasu powinna przynajmniej wypalić mu futro do mięśni, a w najlepszym, to i je uszkodzić. Byle tylko dał spokój wieczny Aqenowi, gdy już do niego dołączy.
autor: Marchew Pustyni
08 sie 2021, 17:03
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104113

Wszyscy wiedzieli po co to wszystko. Dalszy kawałek tego samego lasu, zebranie z zastępczynią, zrzeszające głównie czarodziei i wojowników. Sterczenie w lesie się zakończyło, choć może nie idealnie tak, jak się spodziewali. Riril, obyś nie kłamała, bo wszystkich nas czeka zguba. Wszystko nabrało tempa, gdy wzbili się w powietrze w niewielkim przesmyku między drzewami. Na tyle dużym jednak, by się nie poharatać. Zorza wysłała znak, trzeba było ruszać.
Dotarcie nad lustrzany las nie zajęło im długo. Na pewno nie tyle, ile z obozu Ognia. Ale po to było to wszystko. Zielone skrzydła niosły go tuż za brązowo-popielatą wywerną. Tam, podobnie jak ona, zawisł w powietrzu. Na szczęście nie miał z tym wielkich problemów, mimo rozmiarów swego pomarańczowego ciała. Spojrzał na teren pod nimi, przyglądając się sytuacji. Póki co... było spokojnie. Zabawa dopiero się zacznie.
autor: Marchew Pustyni
08 sie 2021, 16:41
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 298
Odsłony: 46383

– A dokładniej nazywa się on Sosnowym Borem. To pewnie przez te wszystkie drzewa. – dodał jeszcze, tak a pro po lasu, widząc, że odpowiedź nie do końca zadowoliła ciemnego samca.
– Jest to las na Terenach Wspólnych. Przychodzi tu wiele smoków, dlatego nie spotyka się drapieżników, ani nawet zwierzyny. – opowiedział, wątpiąc jednak, że zostanie dobrze zrozumiany bez pomocy tłumacza. Łażenie po Sosnowym Borze, w którym poza choinkami nie było wiele więcej było dość nurzące, nawet w tak miłym towarzystwie. Stanie tym bardziej. Dlatego jego skrzydła poruszyły się, gdy zastępczyni otworzyła pysk. To jednak, co się z niego wydobyło sprawiło, że stanął w miejscu, sztywno, jedynie przekręcając łeb, przyozdobiony wciąż lekko otwartym pyskiem. Co to miało znaczyć, że zmiana planów? Spojrzał jeszcze po pozostałych smokach. Nie mogą przecież tak zostawić jej samej. Nie w takiej chwili. Nie po tym, co przeszła przez niego. Odpowiedź kompana pustynnej tym bardziej go skołowała. Nie sądził jednak, by miała kłamać.
– Idź sama więc, jeśli nie masz dość odwagi. Damy sobie radę. – rzekł jej poważnie, rozkładając skrzydła, chcąc po chwili poderwać się do lotu.

//zt
autor: Marchew Pustyni
07 sie 2021, 20:54
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 298
Odsłony: 46383

Spacer, gdy się całe księżyce siedziało na zadzie przez rany dobrze mu zrobi, więc bardzo szybko się zgłosił jako chętny do oprowadzania wywern po terenach wspólnych. Szczególnie, że tego puchatego nie bardzo znał, więc mógł dowiedzieć się przy okazji czegoś więcej. A z Riril spotyka się ostatnio tak często, że mogła by pomyśleć, że ją śledzi. To... nie było tak. Nie. Wcale. Zdawało mu się jednak, że z każdą rozmową coś więcej rozumie, nawet jeśli wciąż zapomina i miesza. Teraz, gdy jednak miała ze sobą przenośnego, mini tłumacza. Mister Owel oznaczało dobre łowy? Tak mógł zrozumieć, jeśli kompan tłumaczył dobrze.
– Mi idzie całkiem dobrze. Wołałem ostatnio Vul do kilku widłorogów na pustyni. Była ich aż trójka, więc sam za nimi nie szedłem. Teraz ma trochę mięsa dla smoków. – podzielił się informacją z uśmiechem, spoglądając na samca. Zadał pytanie o miejsce.
– To jest las. – odpowiedział bez większego namysłu. Jeszcze taki dumny, jakby to było wielkie odkrycie.
autor: Marchew Pustyni
20 lip 2021, 17:25
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 77310

Słuchając, co jeszcze Agnar chciał mu powiedzieć, nim się pożegnają, aż uniósł bardziej łeb, marszcząc pysk w gniewnym wyrazie. Nie dość, że oskarża o kłamstwa przywódcę, to teraz to samo zarzuca jemu? Co on właściwie chciałby tym osiągnąć? Czy serio wierzył, że Mekhan nie będzie już po chwili pamiętał, co mówił, a co nie? On pamiętał. I nie był zadowolony z fałszywych oskarżeń.
~ Nawet na chwilę nie możesz przestać kłamać... Zapytałeś mnie o to tuż po ceremonii. Prawda, przed pierwszą moją walką minął jakiś księżyc, ale... Widziałem cię. Widziałem, że byłeś wtedy tam, niedaleko areny, gdy walczyłem z Mirri. Wiem, że to widziałeś, to jak walczę, jak sobie radzę. Nie wiem, kiedy odszedłeś. Wygrałem... ale ty już więcej mnie o nic nie pytałeś. Sam zresztą się przyznałeś na ceremonii, że po tym co wtedy zobaczyłeś uznałeś, że nie masz mnie czego nauczyć. Czy więc rzeczywiście chciałeś mnie uczyć? I nie mów mi, co powiedziałem na ceremonii. Pod jej koniec nie odezwałem się w ogóle, więc skąd to oskarżenie? Gubisz się we własnych kłamstwach, Agnarze. Aqen spoglądając na nas z nieba nie może już patrzeć na ciebie. ~ przesłał tylko do niego. Po co on to robił? Jaki to miało sens? Nie chciał o tym więcej myśleć. Jeśli były członek Ognia go nie zatrzyma – zacznie wracać na tereny stada. Musiał sprawdzić, jak się trzyma mama.
autor: Marchew Pustyni
17 lip 2021, 23:10
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 77310

Płomienny szczyt pozostawał już daleko za nimi. Kolejny krok za krokiem, coraz bliżej granicy, aż w końcu – znaleźli się po drugiej stronie. Mekhan nie odzywał się do brata, nawet za bardzo nie patrzył na niego poza upewnianiem się, że nigdzie nie uciekł. To był bardzo długi dzień... a jeszcze niedawno się zaczął. Błędy i wątpliwości zaprowadziły ich jednak aż tutaj. Przyszedł czas na pożegnanie.
~ Nadal cię nie rozumiem, Agnarze. I w przeciwieństwie do mamy, wątpię by czegokolwiek to Cię nauczyło. Nieposłuszeństwem i samolubstwem sam zasłużyłeś na taki los. Ktoś, kto nie potrafi uszanować zdania przywódcy i myśleć o czymś więcej niż własnym zadzie nie zasłużył na miano członka stada Ognia. Ani na miano mojego brata. Więc tak, jak kiedyś zostałem na własną prośbę przyjęty jako syn Zorzy i brat Arakai, tak ty dla mnie nie będziesz już rodziną. Nie po tych wszystkich słowach, które padły z twojego pyska. Jedynie dobroć Żagwi sprawiła, że nadal będziesz mógł żyć. ~ przesłał ku niemu, nie wiedząc, jak daleko jest Mora, a szczególnie – czy Popielny, który zdawał się wcześniej stać po jego stronie.
– Tak jak Żagiew mówiła, możesz nadal wrócić... kiedyś. – dodał już na głos, choć jego wyraz pyska się nie zmienił. Jeszcze przed chwilą sam mówił, że chce brać z niego przykład... oj, jak bardzo się pomylił.
autor: Marchew Pustyni
29 cze 2021, 22:03
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 601
Odsłony: 95634

Mekhan słuchał uważnie rozmówcy. To, że jakiś smok już nie żyje... nie było już dla niego niczym nowym. Nie znał Shirona, więc nie mógł za nim tęsknić czy szczerze go opłakiwać. Tak samo, jak nie znał swojej plagowej rodziny i nie przejawiał w jej stronę większych uczuć czy przywiązania. Bardziej cenił sobie stado, niż więzi krwi.
Słuchając jednak słów Plagijczyka – coś mu mocno nie pasowało.
– Ale Mora przecież nie ma piór. Nie ma nawet skrzydeł. – zauważył, wyraźnie zaskoczony. Czy na pewno nie pomylił się? Może szukał innej smoczycy? Ale... kto poza nim samym i Kresem ma piórka? Nie zwracał jakoś mocno na to uwagi...
autor: Marchew Pustyni
21 cze 2021, 9:15
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 601
Odsłony: 95634

Samo "zostałem łowcą" nie mówiło Mekhanowi jednak zbyt wiele o obecnym życiu jego dawnego znajomego. Samiec wiedział, na czym ro polega i, że zapewne jest bardzo trudne i wymagające, szczególnie jeśli stado jest duże. Mekhan nie miał okazji jeszcze polować, choć... za niedługo się to zmieni. Pokiwał tylko łepkiem na to stwierdzenie. Gdy rozmówca wydawał się niespokojny – Chrupki zdecydowanie przeciwnie. Był odprężony, stał luźno, nie przeczuwając żadnego zagrożenia.
– Tak, znam Morę. Jest jednym z naszych łowców. Co właściwie chciałbyś wiedzieć? – spytał, nie obiecując jeszcze, że odpowie na jego pytania. No bo co jeśli nie znałby tych odpowiedzi i by je obiecał? Było by to trochę głupie i mogło by być nieprzyjemne.
autor: Marchew Pustyni
20 cze 2021, 21:56
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 601
Odsłony: 95634

Jego rozmówca wydawał się początkowo nieco zaskoczony. Czy nie jego się spodziewał? Mekhan nadal do końca nie rozumiał działania wiadomości mentalnych, więc... czy Plagijczyk się pomylił i chciał się jednak spotkać z innym smokiem?
– Tak, trochę czasu minęło. Zdążyłem się bardzo dużo nauczyć wiesz? Delavir nauczył mnie polować, a mama walczyć! – pochwalił się dumnie. Nie było dla niego ważne, że to wszystko to był podstawowe umiejętności. Jak zawsze, cieszył się nowymi doświadczeniami. Ale – jego rozmówca niemal od razu przeszedł do rzeczy. Tak... prawie.
– Smoka z Ognia? – powtórzył po nim pytanie. Bez imienia, czy choćby podstawowego opisu wyglądu nie mógł zgadnąć, o kogo mu chodziło. Nawet, jeśli Mekhanowi się zdawało, że członków stada jest coraz mniej.

Wyszukiwanie zaawansowane