Znaleziono 84 wyniki

autor: Prostota Czerwi
10 mar 2021, 18:34
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 626
Odsłony: 76132

Skrzywiła się, czując uderzenie Ha'ary. W głowie jej nieco zawdzięczało. Gdy Obietnica zaczęła się do niej zbliżać, drgnęła lekko, od razu chcąc spróbować znowu się bronić: ale dopłynęły do jej świadomości słowa o tym, że już koniec treningu. Z wdzięcznością przyjęła jej pomoc, choć starała się wstać sama: Ha'ara była w końcu tak malutka i krucha... Przynajmniej tego dnia.

I w końcu nadszedł czas na zianie. Przeszył ją lekki dreszcz ekscytacji. Zmrużyła ślepia, próbując się skupić na wyczuciu gruczołów. Już wcześniej trochę się nimi bawiła i wiedziała, gdzie mniej więcej się znajdują, ale jeszcze nigdy nie udało jej się splunąć kwasem. Jej bracia byli nieco lepszymi uczniami.
Nabrała bardzo głośno powietrza w płuca, przyciskając pazur do prawego gruczołu, by zapamiętać jego położenie. Następnie gwałtownie odetchnęła, plując w stronę wybranej skały.
Przepraszam – powiedziała lekko zawstydzona. Zaczęła masować oba gruczoły, przymykając oczy. Próbowała bawić się mięśniami, które wydawały się nieco osłabione przez księżyce braku używania. Wyczuła, że umie je napiąć, a w pysku pojawiła się jej jakaś wydzielina, tak jakby gruczoły pracowały, ale ona nie włożyła wystarczająco dużo pracy.
Znowu spróbowała zionąć, tym razem łącząc wypuszczanie powietrza z płuc z pracą gruczołów. Z jej pyska wyleciał strumień lodu, uderzając o skałę. Rozszerzyła oczy w zdumieniu. Jak to? Spojrzała na Ha'arę, jakby próbując się upewnić, że to nie ona teraz zionęła. W końcu była północna i mogła zrobić taki dowcip.
Spróbowała jeszcze raz. I jeszcze raz. Lód, tym razem silniejszy. Dyszała z wysiłku.
Nie rozumiem. Cała moja rodzina zieje kwasem. Nie wiedziałam nawet, że mogłabym lodem – osłupiała.
Co jeśli miała tak naprawdę innego ojca przez ten cały czas? Czy to mogło tłumaczyć fakt, że tylko jej z całego rodzeństwa dostały się felerne geny braku skrzydeł?
Nie było to jednak prawdą, bo gen ziania lodem odziedziczyła po dalszych przodkach. Szarlotka jednak nie znała się na dziedziczeniu, więc czuła, że ktoś ją po prostu zrobił w konia. Zmarszczyła czoło zmartwiona, nie patrząc na Ha'arę.
autor: Prostota Czerwi
08 mar 2021, 9:30
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89607

Ekspedycja w tamte tereny? Może. Czy jej klan faktycznie zgodziłby się na połączenie z Plagą, nawet gdyby ktoś tam został? Szarlotka nie przyszła tutaj dlatego, że Wolne Stada były absolutnie najlepszą opcją. Chciała po prostu przetrwać. A im dłużej przebywała tutaj, tym bardziej widziała, że jej ojciec nie czułby się tutaj dobrze. Matka może bardziej. Ona i tak całe życie mieszkała w różnych miejscach. Pewnie i tak nas by zostawiła.
Przyjęła z orzeźwieniem i wdzięcznością opowieść o Ognvarze i Havardrze. Wrota przypominały jej trochę budowle dwunogów, ale równocześnie były zupełnie odmienne od pałacu, w którym przebywała tamte pamiętne księżyce.
Jak się tutaj właściwie pojawiłaś? Twoje smoki wydawały się znacznie potężniejsze od naszych. Podróżujesz? – nie wyobrażała sobie zostawienia silnego klanu na rzecz słabszego, ale może inni mieli priorytety różne od niej. Przybrała znowu pozę podobną do Veir, trochę może z instynktu. Również czuła się rozluźniona.
Tak, moja cała rodzina mieszkała w puszczy. Razem z dwoma pozostałymi klanami mieliśmy tylko smoki drzewne czystej krwi. Ale moja mama się pojawiła, ugościła... i teraz jestem trochę inna – uśmiechnęła się, choć wcale nie cieszyła się z wężowej krwi. Całe jej rodzeństwo miało skrzydła, tylko nie ona. Tak jakby Matrony próbowały ją ukarać. No i te rogi. Rosły i rosły. Coraz częściej zaczepiały się o gałęzie.
autor: Prostota Czerwi
07 mar 2021, 15:00
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 717
Odsłony: 105168

Uniosła lewą łapę w konsternacji, dotykając szponem lewego kącika pyska. Jej oczy rozszerzyły się lekko, przekonując (być może) Yarhrę, że Szarlotka jest naprawdę zdziwiona. Jeszcze nie słyszała o tym, żeby zdarzało jej się czarować w trakcie snu. To tak MOŻNA? Jeśli tak, to może nie powinna sypiać z nikim innym we własnej grocie. Może jeszcze zrobi komuś krzywdę.
Sen, jak to sen, jeszcze spowijał obłokiem jej świadomość. Udało jej się uchwycić go w pamięć i odtworzyć chociaż fragmenty. Płomienie, ale pod wodą. Płynęła i oddychała pod wodą niczym smok morski, a dookoła niej świat był nie błękitny czy ciemnogranatowy, lecz rubinowy. Wiewiórka przeskoczyła po jej grzbiecie, próbując uciec przed ogniem.
Chyba śnił mi się pożar – powiedziała. – Pod wodą. Może to przez Wierzbowy Bór.
Wydarzenia sprowokowane przez Ha'arę zapadły jej na długo w pamięć. Zwłaszcza widok martwych, spopielonych zwierząt. To nie był pierwszy taki sen i teraz dopiero zdała sobie z tego sprawę. Zmarszczyła czoło.
Cóż. Dziękuję, że mnie obudziłeś – na jej pysk zawitał uśmiech. Rozbawiony? Zakłopotany? Szczery czy zakłamany? Ona nie wiedziała.
Przeciągnęła się w miejscu niczym łasica, prężąc długie ciało w łuk, które ogon wydłużył dodatkowo, zaokrąglając się nieco w górę.
Widzę, że też lubisz trochę pospacerować po terenach Wspólnych. Niektórzy, których znam... boją się ich – stwierdziła na głos, próbując rozpocząć jakąś dyskusję. Stali tutaj razem w jakichś ruinach, czemu nie. – Ja się zastanawiam, dlaczego z kolei wszyscy wydają bać się nas. Plagi.
autor: Prostota Czerwi
06 mar 2021, 6:09
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 96496

Stoicka zastanawiała się podczas swoich poszukiwań nad słowami Ametystowej. To drapieżniki na tych terenach nie pojawiały się wcale? Miało to sens. Duże zagęszczenie dorosłych smoków powinno je odstraszać.

Czyli zbliżała się nie do kuli, a znowu do wilków. Zmarszczyła czoło. Już dotarło do niej wcześniej, że wilki mogą mieć tutaj większe znaczenie, niż myślała. Więc może i dobrze, że znalazła miejsce, w którym było blisko do legowiska? Bo zdecydowane odważyła podążyć się jeszcze troszkę dalej, dostrzegając świeże odciski łapek.
~ Gdzieś tutaj powinno być legowisko wilków. Są ślady młodych. ~ poinformowała całą drużynę.
Spojrzała na Mekhana badawczo. Teraz już nie było śmiesznie. Ona sama zaczęła się bać, mimo tego, że wciąż próbowała ufać Sennah. Ale nie o sobie, tylko o pisklę, którym musiała się sama zająć.
Tu nie jest bezpiecznie. – wyszeptała cicho do Mekhana, gestykulując łagodnie, że muszą się wycofać. Sama się obróciła, zasłaniając go ciałem i zaczęła iść cicho w stronę Ametystowej.

Nie było to mądre puszczać Ametystową samą, ale jak widać wszyscy uważali, że jej trop jest błędny, tylko nikt z grzeczności nie chciał jej o tym powiedzieć. Tak przynajmniej zaczynała się czuć. Wiadomość mentalna od Yarhry była dla niej nawet średnim zaskoczeniem. Oprócz tego, że smoczyca wysłała wiadomość do niego, a nie do niej. Mimo tego że to ona była bliżej. Czy oni myślą, że jestem niekompetentna? Czy to dlatego, że mam takie długie, mało zręczne ciało i myślą, że się przewrócę? Yarhra przecież też takie ma. Zachciało jej się przez to wszystko wyć, ale nie mogła. Nie przy pisklęciu, które miała chronić. Bo mimo wszystko ten marchewkowy gad jej ufał.
Nienawidziła tego zadania. Nienawidziła pracy w grupach.
Tak jakby dzisiaj cały dzień rozsypywała się do tego, kim była przez wiele księżycy po wyjściu z jajka. Jakby cała praca Mistrza poszła się... gonić. Już od momentu zobaczenia Strażnika. Od chwili, gdy musiała wytrzymywać obecność tak wielu nowych smoków.
~ Jasne. Pójdziemy tam ~ odpowiedziała. Maddarą było łatwiej ukryć emocje. Może zacznie tak mówić już zawsze. Poprosi Jaaha o ucięcie języka.
Nie może się posypać. Choćby po to, by przywódca Ognia nie uciął jej głowy. Uśmiechnęła się lekko na samą myśl. Już lepiej. Już dobrze. Nie mają tego na myśli. Prawda? A ta samica się po prostu z Yar przyjaźni. Jej strata jeśli przez takie zachowanie dostanie guza.

Czas się skupić na Mekhanie, a nie własnym życiu wewnętrznym.
Musimy pomóc Ametystowej. Trzymaj się blisko mnie – zasugerowała, ale nie naciskała. Na razie dopiero szli w stronę Adeptki i zakładała, że nie zostaną zaatakowani: była ciągle czujna i rozglądała się, nasłuchując uważnie. – Musimy być teraz bardzo cicho. Są tutaj wszędzie wilki. Jak tylko je zobaczysz, to chowaj się za mną albo pod moim brzuchem. Powinieneś się tam zmieścić, prawda?
Nie chciała go nastraszyć, ale mieli się czegoś tutaj nauczyć. Nawet, jeśli te wilki w rzeczywistości pisklęcia nigdy nie dotkną. Bo Sennah nie jest chyba taka, prawda? Prawda?

Powróciła do okolic miejsca, w którym pozostawili Ametystową. Całe szczęście, że smoczyca wykorzystała sondę. Teraz nie miała problemu ze znalezieniem jej.
Gdy znalazła się na tyle blisko, że miało to sens: postanowiła zacząć się skradać. Jeszcze zanim zobaczyli Ametystową, rzecz jasna.
~ Jestem w okolicy. Spróbuję zaatakować tego wilka ~ oznajmiła Wodnej. Do niej nie dotarła wskazówka Yarhry, by go zostawić. Nawet jej to nie przyszło do głowy. Wilków nie powinno być tam, gdzie smoki miały czuć się bezpiecznie.
Umiejscowiła Mekhana na grzbiecie, wcześniej ostrzegając go o tym szeptem. Tam powinien móc się utrzymać, w najgorszym przypadku chwytając za grzywę.
Jesteśmy blisko. Musisz pozostać w całkowitej ciszy – powiedziała.
Następnie zaczęła skradać się do Ametystowej, wcześniej podnosząc ogon, uginając łapy i opuszczając łeb. Na powierzchni łap umieściła śnieżnobiałe błonki grubości jednej łusek, na tyle wytrzymałe by sprostać ciężarowi jej ciała (i Mekhana), ale elastyczne. Ich głównym zadaniem było wygłuszanie dźwięków stąpania po śniegu. Tchnęła w swój twór maddarę, utrzymując go.
Przystanęła za jakimś drzewem, rozglądając się uważnie do momentu, w którym wypatrzyła wilka i Ametystową. Następnie zaczęła skradać się pod wiatr w stronę wilka, przystając za krzakami i drzewem, gdy tylko robił się czujniejszy.
Gdy tylko znalazła się wystarczająco blisko postanowiła zaatakować. Sięgnęła po maddarę, wyobrażając sobie klasyczny atak: szpikulec wykonany z czarnego, bardzo wytrzymałego kamienia, zakończony niezwykle ostro. Długości jej łapy, średnicy w najszerszym miejscu jednego szpona.
Szpikulec miał się pojawić tuż przed jej klatką piersiową, skierowany oczywiście w stronę wilka. Następnie miał szybko powędrować w stronę jego szyi, rozrywając ją na miejscu. Jeśli jej się poszczęści drapieżnik zginie bardzo szybko.
Tchnęła w twór maddarę.
autor: Prostota Czerwi
05 mar 2021, 16:33
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 626
Odsłony: 76132

Uśmiechnęła się pod nosem, widząc jak Ha'ara odsuwa się, by zwiększyć nieco dystans. I dobrze. Odpowiada jej to. Chociaż chwila oddechu. Walka rozkręciła się nieco za bardzo i nie miała szansy zastanowić się nad swoimi ruchami.
Ha'ara już drugi raz ziała na nią ogniem. Tym razem znajdowała się na tyle daleko, że zdecydowała się odskoczyć. Przekręciła się lekko na łapach, aby skoczyć pod kątem: dalej do przodu, ale jednak nieco w prawo, by rozminąć się z płomieniami, ale równocześnie zbliżyć się nieco do Ha'ary.
Kiedy udało jej się uniknąć ognia przystąpiła do własnego ataku. Rozwarła szczęki i wybiła się jeszcze raz z tylnych łap, doskakując do prawego boku Ha'ary. Planowała wgryźć się jak najmocniej, rozrywając tkanki i przebijając się przez mięśnie.
autor: Prostota Czerwi
05 mar 2021, 9:14
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 4025
Odsłony: 233391

Wypożyczam 4/4 mięsa na karmienie smoków póki nie mam niekończącego się polo (soon!).


Akt.
autor: Prostota Czerwi
03 mar 2021, 17:59
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 96496

Zmarszczyła lekko czoło. Po co szli na pagórek? Przyszli tutaj stąd ze Skał Pokoju, które były na północy. Teraz byli na południowy wschód od nich. I widzieli dość oczywistą wskazówkę na to, że kula (lecąca od północy) prześlizgnęła się po tym drzewie, które było jeszcze dalej wysunięte na południe. Wszystkie wskazówki mówiły, że muszą iść na południe, tylko jeszcze nie do końca było wiadomo, gdzie dokładnie! Stoicka strzelała, że muszą przejrzeć południe, możliwe że południowy-wschód patrząc na otarcia na drzewie. Po co Rubinowy szedł za tym pisklęciem akurat tam?
Lepiej zostawić tego wilka – odpowiedziała. Bo i po co? Wszak szukali kuli, a nie spłoszonego wilka. Sama dostrzegła tę samą woń, którą poczuł Rubinowy. Wilk pewnie pobiegł na wschód, zaciekawiony widokiem kuli.
Spojrzała na Ametystową badawczo. Co ona myślała? Czy też ją zostawi i zacznie się kręcić dookoła?
Wiemy, że kula nadeszła z północy. Tutaj otarła się o drzewo. Powinniśmy zbadać południe, zwłaszcza patrząc na ślad tego obtarcia.
Stoicka powędrowała wzrokiem po śladzie, po czym ruszyła do przodu. Nie zamierzała stać bezczynnie. Powędrowała na południowy wschód. Tak jak wcześniej Rubinowy rozglądała się za możliwymi zniszczeniami dokonanymi przez kulę: przetartą korą, uszkodzonymi drzewami czy krzakami. Może lekko nadtopionym śniegiem wskazującym na bliskość płonącego obiektu.
autor: Prostota Czerwi
03 mar 2021, 4:52
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 626
Odsłony: 76132

Czując zderzenie łapy z drewnem odruchowo wykrzywiła pysk w niesmaku. Bardzo nieprzyjemne wrażenie. Nie zdążyła nawet odskoczyć od Ha'ary, a ta już szykowała swoje kolejne cwane ataki. Szarlotka pozwoliła umysłowi wyłączyć się choć na te kilka krótkich chwil, by mogła dać sobie radę z odparciem kolejnego ciosu, choć czuła się nieco przytłoczona krótkodystansowym pojedynkiem. Ale walczyła już wcześniej, tyle że magicznie. Powinna dać radę, prawda? Znała podstawowe zasady tego tańca.
Rozwarte szczęki Ha'ary zdecydowanie nie uszły jej uwadze. Oczy Stoickiej zmrużyły się. Uniosła lewą łapę, uderzając nią w prawą część szczęk Obietnicy. Na tyle mocno, by odsunąć ją od barku i unieszkodliwić choć na krótką chwilę. Spodziewała się jednak, że musi szybko myśleć o swoim własnym ataku, jeśli miało jej to przynieść jakieś korzyści.
Spróbowała objąć swoimi długimi palcami smukłą szyję niewielkiej samiczki tuż na węzach chłonnych, tym samym unosząc jej pysk w górę i okrutnie wbijając tam swoje czarne szpony. Jeśli jej się uda, to Ha'ara powinna być przez moment zdekoncentrowana nagłą utratą możliwości szybkiej zmiany pola widzenia, trudnością w oddychaniu... oraz krwią lejącą się z jej szyi na śnieg.
autor: Prostota Czerwi
03 mar 2021, 4:34
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Stara brzoza
Odpowiedzi: 631
Odsłony: 96496

Jako jedyna postanowiła zwrócić uwagę na pytania Mekhana, zwłaszcza że zaoferowała się być jedną z jego opiekunek.
Raczej nic na tyle groźnego, żeby coś wam się mogło z nami stać. To tylko zabawa Sennah – odpowiedziała. Ona się nie obawiała bogini Lata w przeciwieństwie do Rubinka. – Ale musimy być bardzo ostrożni, bo jednak chcą, żebyśmy czegoś się tutaj nauczyli. Jeśli się oddalisz za bardzo od nas, coś może na przykład... ugryźć ciebie w łapkę, o. I będzie troszkę krwi.
Drugie pytanie było dużo bardziej zaskakujące. Stoicka poruszyła uszami w zastanowieniu, zbliżając lewą łapę do kącika pyska. Mekhan po prostu pachniał dla niej podobnie jak reszta smoków Ognia. Nawet jeśli jego jajo złożyła smoczyca Plagi trudno było oczekiwać, że po pisklaku czuć jeszcze jakikolwiek zapach.
Nie, nie znam. Może on zna – wskazała łapą na Yarhrę. – A kim jest twój tata?
Trudno oczekiwać od przybyszki spoza granicy, że znajdzie jego rodzinę. Ale sama zaspokoi własną ciekawość.

Szarlotka nie skomentowała od razu śladów, stwierdzając, że Ametystowa raczej widzi, że to zając. Powędrowała za tropem na północny wschód.
Dużo ciekawsza była cała reszta znalezisk. Wilk, ale chyba dość niewielki?
Zobacz. Te ślady należą do zająca i chyba był ścigany przez młodego wilka. Ale nigdy nie został złapany. Wilk uciekł – wskazała lewą łapą na śnieg rozbity przez hamowanie. – Myślę, że kula mogła tędy przelatywać. Albo cokolwiek innego go przestraszyło.

Dotarł do niej okrzyk Oleandry. Ona sama nie miała ochoty wrzeszczeć.
~ Kula mogła tutaj również przelatywać. Ponadto był tutaj jakiś wilk, ścigający zająca. Wydaje się, że przestraszył się czegoś, po czym uciekł w waszą stronę, na południe. Być może bał się kuli Sennah. ~ jej rzeczowy ton rozbrzmiał w głowach wszystkich towarzyszy.
Pamiętała o połamanych gałązkach drzewa, które badali Yar i Ola. Kula musiała polecieć gdzieś tam. Więc dlaczego wilk również zaczął uciekać na południe? Zamknęła oczy, próbując wyobrazić sobie możliwy lot kuli pod każdym kątem i jak to się ma do drogi ucieczki wilka. Z pewnością nie mogła tak po prostu polecieć prosto na południe. Gdyby leciała na zachód, to również zmieniałoby tor śladów wilka. Mmm.

Podbiegła do swoich towarzyszy, mając nadzieję, że Ametystowa za nią podąży.
Co znaleźliście? Myślę, że ta kula musiała lecieć z pewnością z północy, skoro połamała te gałązki. Pytanie, pod jakim kątem. Mi się wydaje, że jakoś na wschód.
autor: Prostota Czerwi
01 mar 2021, 17:32
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 626
Odsłony: 76132

Wylądowała na ziemi dość gładko. Szybko obróciła łeb tak, aby widzieć, co robi Ha'ara. Dostrzegła, jak ugina łapy, szykując się do skoku. Nie ruszyła się nawet z miejsca. Machnęła długim ogonem, unosząc go w górę tak, aby zderzył się z klatką piersiową Ha'ary. Na tyle mocno, by powstrzymać jej skok, zmuszając do zatrzymania się w miejscu, tuż obok Szarlotki.
Jeśli to się udało: przystąpiła do ataku. Ha'ara powinna znajdować się teraz blisko niej. Jeśli nie, to pospiesznie do niej doskoczyła. Uniosła lewą łapę, rozczapierzając jej czarne pazury, po czym spróbowała zadrapać nimi klatkę piersiową wojowniczki. Następnie zwinnie odskoczyła do tyłu, obracając się przy tym tak, żeby teraz obie samice patrzyły na siebie na wprost. Nie czuła się komfortowo nie mając wystarczająco wiele czasu i dystansu, żeby przeanalizować aktualną sytuację na polu walki.
autor: Prostota Czerwi
28 lut 2021, 13:41
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 626
Odsłony: 76132

Zupełnie się zagapiła, a powinna była zaatakować! Jasne.
Tym razem postawiła na kolejny klasyczny wężowy numer. Wybiła się mocno z łap, starając się skoczyć na grzbiet Ha'ary w jednym silnym susie. To jednak nie było kluczowe w całym ataku. Niezależnie od tego, czy udało jej się zbić smoczycę z nóg, czy tylko na niej wylądować: Szarlotka przystąpiła do odgrywania roli węża-dusiciela. Owinęła ogon wokół jej korpusu i szyi, zaciskając go jak najmocniej. Cała reszta jej ciała miała służyć jako balast utrudniający dodatkowo ruchy Ha'ary: trudno jest uciekać kiedy coś ciężkiego na tobie leży. Cały sęk ataku jednak leżał w duszeniu. Ugięła nogi, by trudniej było jej samej stracić równowagę w trakcie ujeżdżania Ha'ary.
autor: Prostota Czerwi
28 lut 2021, 13:34
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89607

Coś w tym było, że to nasi przodkowie sprowadzili na nas taki los. To nie znaczy, że Szarlotka chciała doświadczać pogardy innych na co dzień i się tym przejmować. Dlaczego musiała wtoczyć się akurat na tereny Plagi, kiedy szukała sobie nowego domu? Dlaczego?
Wybraniec wcale nie brzmiał jak Khardah. Khardah był rozluźnionym starszym panem, a Wybraniec brzmiał jak typ z rozdmuchanym ego. Wybraniec bogów? Czy bogowie wybierali każdego, kto okazał się silniejszy od poprzedniego lidera? Veir brzmiała jak ktoś wychowany w kulturze bardzo opartej na religii. Szarlotka była w stanie uszanować inną religię, bo sama była wychowana gdzie indziej i znała innych bogów. Nigdy jednak nie spotkała się ze społeczeństwem, które by tak mocno opierało strukturę na wierze w bóstwa.
Nie wiem – odparła na pytanie Veir. – Nie wiem czy ktoś przeżył i nie wiem, czy mam szanse się dowiedzieć.
Powrót oznaczałby zdradę. Jeśli miała opuścić Plagę, powinna być na to zdecydowana. Gdyby się okazało że jej stary klan już nie istnieje, zostałaby zupełnie sama. Jakie mieli szanse na przeżycie? Praktycznie żadne.
Jeśli ktoś przeżył i miał tutaj przyjść, już od dawna by tutaj byli. Przynajmniej mam nadzieję, że nikt się nie błąka.
Zamilkła. Chciała zmienić temat.
Kim jest Ognvar i Havardr? I dlaczego wybierają najsilniejszego smoka na Wybrańca?
autor: Prostota Czerwi
28 lut 2021, 13:23
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 717
Odsłony: 105168

Obudziła się nagle, wyrwana tym głośnym dźwiękiem Yarhry. Praktycznie od razu poderwała się na cztery łapy, wyginając grzbiet niczym kreskówkowy przestraszony kot. Uspokoiła się dopiero gdy jej rozespane oczy rozpoznały znajomego.
Och. Witaj – mruknęła. – Spałam...
Przeciągnęła całe ciało, łącznie z ogonem, który zabawnie usztywnił się w powietrzu na kilka chwil. Następnie obróciła się w stronę Yarhry.
Czy coś się stało? – ona kompletnie nie widziała nic złego w pospaniu sobie na terenach wspólnych. Kto miałby zrobić jej krzywdę? Przecież smoki Wolnych Stad miały jednak jako-taki sojusz, pomijając drobne utarczki. A ona zresztą w tym wszystkim nie uczestniczyła. Najwyżej może jakiś Ragan albo Jaah mógłby próbować ją ubić, ale łatwiej byłoby w grocie.
autor: Prostota Czerwi
26 lut 2021, 12:42
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Ukryty zagajnik
Odpowiedzi: 597
Odsłony: 89607

Szarlotka zastanowiła się nad słowami Veir i bardzo niechętnie w środku przyznała jej rację. Co nie znaczy, że lubiła tę ciągłą konfliktowość. Zdawało jej się raczej, że stada wydawały się już gnuśne, ale nienawiść do Plagi stanowiła jedyny wyjątek i rozrywkę.
Są jeszcze jakieś konflikty oprócz tych z Plagą, który wydają się mieć prawie wszyscy? – zapytała.
Wysłuchała opowieści Veir o jej... państwie? Brzmiało skomplikowanie. Po co wymieniać się na jakieś dobra? Co takiego oni potrzebowali? Czuła się trochę głupia słuchając tej całej opowieści.
Co to jest ten cały Wybraniec? I pierwszy Wyniesiony? – dopytywała zaciekawiona.
Pytanie o jej klan wprawiło ją w lekki stres. Przypomniała jej się rozmowa z Jaahem na ten temat. Nie chciała, żeby znowu się to tak skończyło. Uzdrowiciel z jakiegoś powodu uważał, że zmyślała. Co jeśli Veir też tak pomyśli? Z drugiej strony jej opowieść o państwie też brzmiała na tyle skomplikowanie, że mogła być wymyślona. Może dostanie drugą szansę na opowiedzenie swojej historii?
Ześlizgnęła się do końca z drzewa i również położyła się na ziemi, zrównując się z Veir. Bawiła się końcówką ogona, majtając nią w lewo i w prawo.
Ludzie. Mam wrażenie, że od dłuższego czasu polują na nas tak jak my na zwierzynę. Dla mięsa, skóry i... zabawy. Tak jakby próbowali ze smoka zrobić kompana – opowiedziała, przez cały czas utrzymując kontakt wzrokowy z Veir. Na wypadek, gdyby ta wydawała się wątpić w prawdziwość jej słów. Tym razem też potrafiła od razu powiedzieć, dlaczego wydaje jej się że ludzie upodobali sobie smoki, co chociaż trochę "uprawdziwiało" jej opowieść.
autor: Prostota Czerwi
26 lut 2021, 12:31
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Polana
Odpowiedzi: 717
Odsłony: 105168

Ona jednak spała bardzo głęboko. Gdy do jej uszu dotarł jakiś dźwięk jedynie głośno zachrapała, zmarszczyła pysk i stuliła uszy, po czym obróciła sięna prawy bok, zwijając korpus w kulkę. Jej prawa łapa powędrowała w stronę ślepi, próbując je uchronić przed światłem słonecznym.
Yarhra mógł za to poczuć wibracje maddary obok Szarlotki. Na jej boku pojawił się niewyraźny kształt wiewiórki. Tak jakby ta próbowała czarować coś przez sen! Wiewiórka przeszła kilka kroków, po czym rozpłynęła się w powietrzu. Maddara dalej przez jakiś czas wibrowała w powietrzu niespokojnie. Szarlotka skrzywiła się, a jej kita zaczęła majtać się nerwowo po śniegu.

Wyszukiwanie zaawansowane