– O, okej.– odparła na uwagi dotyczące ruchu skrzydłami. Zastosuje je następnym razem, kiedy będzie skręcać. Przestudiowała manewr Jutrzenki – cień zwątpienia padł na jej myśli, przecież ona o glebę zaryje. Nie ma szans, żeby udało jej się za pierwszym razem... Kiedy piastunka wylądowała i złapała kontakt wzrokowy z uczennicą, ta wysłała jej zmartwione spojrzenie.
Zaczęła zniżać lot, machając wolniej skrzydłami. Leciała najwolniej jak mogła, żeby uniknąć kolizji; upadek z tej wysokości skończyłby się nieładnym rezultatem. Miała ochotę zamknąć oczy, wyobrażała sobie czarne scenariusze. Na wysokości trzydziestu szponów wystawiła lekko ugięte łapy i uderzała silniej skrzydłami, sprawiając, że jej ciało było nieco pod kątem. 10 szponów nad gruntem, jej tylne łapy stanęły na trawie, zaraz po nich przednie. Czy...już koniec? Udało się! – Było...w porządku? – zapytała niepewnie.
Znaleziono 20 wyników
- 12 maja 2021, 18:56
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
- 07 maja 2021, 20:57
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Przytaknęła Jutrzence. A więc jedno kółeczko, już się robi.
Spróbowała przypomnieć sobie, jak skręcała na bieganiu – wygięła ciało w lewą stronę, najpierw zginając szyję, później biodra i na końcu ogon. Jej lewe skrzydło przechyliła w dół, a prawe podniosła wyżej. Coś podpowiadało jej, żeby dodatkowo schować bardziej łapki. Małe kółko zostało zatoczone, i to nie najgorsze; wróciła w to samo miejsce. Pora na skręt w prawo – całe ciało zgięło się w stronę przeciwną tej wcześniejszej, tym razem z lewym skrzydłem w górze, a tym prawym nieco niżej. Drugie kółeczko jest!
– Dobrze było, czy coś poprawić?– spytała.
Spróbowała przypomnieć sobie, jak skręcała na bieganiu – wygięła ciało w lewą stronę, najpierw zginając szyję, później biodra i na końcu ogon. Jej lewe skrzydło przechyliła w dół, a prawe podniosła wyżej. Coś podpowiadało jej, żeby dodatkowo schować bardziej łapki. Małe kółko zostało zatoczone, i to nie najgorsze; wróciła w to samo miejsce. Pora na skręt w prawo – całe ciało zgięło się w stronę przeciwną tej wcześniejszej, tym razem z lewym skrzydłem w górze, a tym prawym nieco niżej. Drugie kółeczko jest!
– Dobrze było, czy coś poprawić?– spytała.
- 22 kwie 2021, 19:44
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Pochyliła ciało, żeby było w "jednej linii". Skrzydła odbijały powietrze pod kątem, wypychając ją do przodu. Machanie pod kątem było trochę niewygodne, ale to kwestia przyzwyczajenia, miała nadzieję. Podstawa zaliczona, spróbujmy więc wzlecieć do gó- ojej, to my tak wysoko jesteśmy! Spojrzała w dół. Niedowierzała wielkości drzew z takiej perspektywy. Co prawda, nie była to szalona odległość. Jakby jakiś smok albo sarna spacerowała pod nimi, z łatwością mogłyby ją rozpoznać. Ale dla pisklęcia jak ona, ohoho, robiło wrażenie. Aż zakręciło jej się w główce. Ok ok, skupiamy się już.
Jutrzenka mówiła, że żeby wzlecieć w górę, powinna machać tak, żeby odbijać powietrze pod siebie. Zrobiła tak więc i już wzleciała nad piastunką. Była jakieś 40 pazurów nad nią. Idealna okazja na test obniżania trajektorii: narządy lotu zrobiły cztery leniwe, powolne wymachy i była z powrotem w miejscu, w którym zaczęła: nieco dalej od smoczycy.
Nauczycielka wspominała też o szybowaniu, rozkładaniu skrzydeł płasko. Ruchy jej powoli zwalniały, żeby przejść w ten spokojniejszy tryb. Szybowanie też nie było trudnym zadaniem, w końcu od niego zaczęła swój lot.
Pięknie.
– Jest dobrze, Iskierka?! Co teraz?! – krzyknęła z oddali, mając nadzieję, że głosik dotrze do jej uszu.
Jutrzenka mówiła, że żeby wzlecieć w górę, powinna machać tak, żeby odbijać powietrze pod siebie. Zrobiła tak więc i już wzleciała nad piastunką. Była jakieś 40 pazurów nad nią. Idealna okazja na test obniżania trajektorii: narządy lotu zrobiły cztery leniwe, powolne wymachy i była z powrotem w miejscu, w którym zaczęła: nieco dalej od smoczycy.
Nauczycielka wspominała też o szybowaniu, rozkładaniu skrzydeł płasko. Ruchy jej powoli zwalniały, żeby przejść w ten spokojniejszy tryb. Szybowanie też nie było trudnym zadaniem, w końcu od niego zaczęła swój lot.
Pięknie.
– Jest dobrze, Iskierka?! Co teraz?! – krzyknęła z oddali, mając nadzieję, że głosik dotrze do jej uszu.
- 16 kwie 2021, 22:20
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Zrobiła głęboki wdech, wprawiając klatkę piersiową w ruch. Jej ciało schyliło się w tył, kiedy zgięła nogi, które wykonały porządny skok. Zanim grawitacja zaczęła ją z powrotem przyciągać, z całej siły odbiła się skrzydłami. Od razu rozłożyła je na całej szerokości. Na początku się chwiała, nie umiała zrównoważyć ciężar ciała – ale nie na długo. Szybowała spokojnie przed siebie. Prądy powietrzne muskały jej błony na skrzydłach. Udało jej się za pierwszym razem! Radość zawitała na jej pyszczku.
Tylko jak tu przyspieszyć... musi spróbować uciec Zachodniej. A może by tak- jej skrzydła wprawione w ruch odpychały ją rytmicznie. Tak, to to! Smoczy ogon podążał za przyspieszającymi ruchami.
Tylko jak tu przyspieszyć... musi spróbować uciec Zachodniej. A może by tak- jej skrzydła wprawione w ruch odpychały ją rytmicznie. Tak, to to! Smoczy ogon podążał za przyspieszającymi ruchami.
- 13 kwie 2021, 11:32
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Biegową pozę pamiętała idealnie – ponowiła ją, z rozłożonymi skrzydłami oczywiście. Machanie powoli przyspieszało, wywołując podmuch powietrza kołyszący trawę. Był znacznie mniejszy niż wiatr wywołany przez Zachodnią. Pojedyncze liście zawirowały wokół smoczyc przez wywołany ruch.
Machanie młodej było z początku sztywne i mechaniczne, ale imitując Łuskę, wychodziło jej coraz bardziej naturalnie.
Zauważyła opór powietrza, o którym mowiła adeptka. Jeszcze nie odbiła się od ziemii, ale czuła, że skrzydła pchają jej ciało w górę.
Zamruczała z radości.
– Możemy już wzlecieć? – zapytała niecierpliwie, jej czułka migocząca z ekscytacji.
Machanie młodej było z początku sztywne i mechaniczne, ale imitując Łuskę, wychodziło jej coraz bardziej naturalnie.
Zauważyła opór powietrza, o którym mowiła adeptka. Jeszcze nie odbiła się od ziemii, ale czuła, że skrzydła pchają jej ciało w górę.
Zamruczała z radości.
– Możemy już wzlecieć? – zapytała niecierpliwie, jej czułka migocząca z ekscytacji.
- 12 kwie 2021, 0:11
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Zaskrzeczała tryumfalnie, wiedząc, że nauka skończona. Sukcessssss.
– Pływam już z mamą, może latanie?– odpowiedziała – Możemy zobaczyć wodę z nieba!– dodała. Będzie szczera, mówiąc, że latanie ją nieco niepokoi. Tak ciut. Może księżyc temu byłaby "dzielniejsza", ale to z powodu braku możliwości wyobrażania sobie czarnych scenariuszy. Spadnięcie z wysokości nie wygląda na miłe doświadczenie.
– Pływam już z mamą, może latanie?– odpowiedziała – Możemy zobaczyć wodę z nieba!– dodała. Będzie szczera, mówiąc, że latanie ją nieco niepokoi. Tak ciut. Może księżyc temu byłaby "dzielniejsza", ale to z powodu braku możliwości wyobrażania sobie czarnych scenariuszy. Spadnięcie z wysokości nie wygląda na miłe doświadczenie.
- 08 kwie 2021, 12:53
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
– Jest okej... tylko lekko boli. – wskazała pazurkiem na oko.
Słowa adeptki dały Krewetce fałszywe poczucie nadziei, że nie, wcale nie ssie absolutnie w poruszaniu się na lądzie przez morską krew. Chociaż lepiej żeby pisklak o tym nie wiedział, żeby nie był zdemotywowany. Mądre.
Wraz z narastającym dystansem między nauczycielką a uczniem, coraz słabiej słychać było słowa mentorki. Cośtam o wyginaniu ciała i... zatrzymaniu. Kolejne wyzwanie!
Spróbowała zrobić jak usłyszała. Zmęczone łapki silnie stąpały po ziemi, jej tępo zwalniało. Spróbowała też zmienić ułożenie ciała w bardziej naturalne – szyja się rozluźniła i schowała, ogon bardziej opadł na ziemię, skrzydła przestały przywierać do ciała. Galop przeszedł w kłus, który przeszedł w trucht, który przeszedł w spacer. Tym razem obyło się bez spotkania z glebą, jak miło.
Zmęczona aktywnością, położyła się plackiem na trawie, napełniając płucka z dużą częstotliwością.
– Wo...dy... – pisnęła dramatycznie.
Miała nadzieję, że to już koniec nauki... Gwałtownie wstała w pozycję półleżącą, żeby spojrzeć na Zachodnią z oddali, żeby zobaczyć, jeśli będzie miała jakieś uwagi.
Słowa adeptki dały Krewetce fałszywe poczucie nadziei, że nie, wcale nie ssie absolutnie w poruszaniu się na lądzie przez morską krew. Chociaż lepiej żeby pisklak o tym nie wiedział, żeby nie był zdemotywowany. Mądre.
Wraz z narastającym dystansem między nauczycielką a uczniem, coraz słabiej słychać było słowa mentorki. Cośtam o wyginaniu ciała i... zatrzymaniu. Kolejne wyzwanie!
Spróbowała zrobić jak usłyszała. Zmęczone łapki silnie stąpały po ziemi, jej tępo zwalniało. Spróbowała też zmienić ułożenie ciała w bardziej naturalne – szyja się rozluźniła i schowała, ogon bardziej opadł na ziemię, skrzydła przestały przywierać do ciała. Galop przeszedł w kłus, który przeszedł w trucht, który przeszedł w spacer. Tym razem obyło się bez spotkania z glebą, jak miło.
Zmęczona aktywnością, położyła się plackiem na trawie, napełniając płucka z dużą częstotliwością.
– Wo...dy... – pisnęła dramatycznie.
Miała nadzieję, że to już koniec nauki... Gwałtownie wstała w pozycję półleżącą, żeby spojrzeć na Zachodnią z oddali, żeby zobaczyć, jeśli będzie miała jakieś uwagi.
- 05 kwie 2021, 19:54
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Skręcanie? Błachostka – pomyślała. Powtórzyła manewr adeptki, nieco przyspieszyła. Zagięła szyjkę i ogon – tylko jak to było z nogami? Ym!!!
Zaryła o glebę z supłem zamiast łapek. Posapała przez chwilę, żeby ochłonąć od wysiłku i pulsującego bólu. Miło, że jej łuski są na tyle twarde, że nie otworzyła jej się rana wskutek impaktu. Jej serduszko biło bardzo szybko. Dobra Kreweta, weź się w garść! Podniosła się niedbale, brudna z ziemii i z piachem w prawym oku, które musiała przymrużyć. Spróbujmy jeszcze raz- zgięła ciało w prawo biegnąc. Zatoczyła trzy małe, coraz szybsze kółeczka i wystrzeliła za Iskrą! Miała wiele do nadrobienia, jeśli chodzi o dystans.
- 31 mar 2021, 23:21
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
Kiwała główką, słuchając, co produkuje Echo. Ciekawe, myślała że rang jest więcej niż cztery. Miło jednak, że jest ich tak mało, bo łatwiej będzie je zapamiętać, hehe. Wojownik, czyli mama, czarodziej, czyli tata, uzdrowiciel, którego jeszcze nie spotkała i łowca, pani Goździk.
–Dziadek czarodziej? Przecie dziadek przywódca?– zapytała, zerkając na Rozkwit. Przywództwo to nie ranga? Zastanawiała się.
A co tam, zapyta jeszcze o tego bóg, lepszej okazji nie będzie. – A co to bóg? Mówiłeś że bóg pat-ron stada. Czy to smok? Co to pat-ron? Czy mogę go spotkać?– sypała kolejnymi pytaniami.
–Dziadek czarodziej? Przecie dziadek przywódca?– zapytała, zerkając na Rozkwit. Przywództwo to nie ranga? Zastanawiała się.
A co tam, zapyta jeszcze o tego bóg, lepszej okazji nie będzie. – A co to bóg? Mówiłeś że bóg pat-ron stada. Czy to smok? Co to pat-ron? Czy mogę go spotkać?– sypała kolejnymi pytaniami.
- 31 mar 2021, 23:05
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Badała z dociekliwością ruch adeptki. Aaa, to ma więcej sensu, pomyślała. Zatrzymała się na sekund dwie, wzięła głęboki wdech i skorygowała ruch. Najpierw, rozluźniła bardziej mięśnie. Dwie pary przeciwległych kończyn jednocześnie odbijały się od ziemi, tworząc leniwy trucht, który powoli przyspieszał. Nie zapomniała o prawidłowej postawie skrzydeł i ogona- zależało jej, żeby nauczyła się poprawnie biegać!
Jej pewność siebie przyspieszyła naukę, bo nie minęło wiele czasu kiedy zaczęła pewnie kłusować. Na sprint ma niestety jeszcze za krótkie nóżki. Czas przetestować swoje limity!
– Dogoń mnie!– Zaczepiła adeptkę, przyspieszając coraz bardziej. Poczuła przypływ endorfin w wyniku biegania, pomieszany ze zmęczeniem. Jeszcze tego nie wie, ale jej morska krew sprawia, że łatwiej jej jest poruszać się w wodzie niż na lądzie. Cud, że jeszcze nie zaryła o glebę.
Jej pewność siebie przyspieszyła naukę, bo nie minęło wiele czasu kiedy zaczęła pewnie kłusować. Na sprint ma niestety jeszcze za krótkie nóżki. Czas przetestować swoje limity!
– Dogoń mnie!– Zaczepiła adeptkę, przyspieszając coraz bardziej. Poczuła przypływ endorfin w wyniku biegania, pomieszany ze zmęczeniem. Jeszcze tego nie wie, ale jej morska krew sprawia, że łatwiej jej jest poruszać się w wodzie niż na lądzie. Cud, że jeszcze nie zaryła o glebę.
- 27 mar 2021, 23:05
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
Słuchała grzecznie opowiadań o dziadku. Łooo, ale jej dziadek jest kozacki! Ma nawet więcej władzy niż tatuś.
– Pierze mordy! – powtórzyła entuzjastycznie, po czym, zamyślona – Ran-gi? Co to?
Chwila, bóg? A co to bóg?? Ma wrażenie, że z tego tłumaczenia otrzymuje więcej pytań niż odpowiedzi. Nie chciała już przerywać, o tego bóg zapyta kiedy indziej. Okej, to o stadach to chyba ważne, lepiej bardziej się skupi. Stado plagi? Nieprzyjazne? Nikt nigdy nie był dla niej nieprzyjazny. Ciekawe jak to jest.
Zaproszona przez Rozkwit do inspekcji jego rogów, zaczęła macać obiekt. Był bardzo twardy, odrobinkę chłodny, podobnie jak kamień. Hipnotyzująco błyszczał w blasku słońca... Nie! Nie może już się powstrzymać! Liznęła porządnie rogi dziadka... Smakowały nieco... metalicznie? Nie umiała porównać tego smaku do niczego, co wcześniej próbowała. Uśmiechnęła się do żółtego.
– Śmieszne! – zachichotała.
Jej łapki, wcześniej oparte o pysk przywódcy stada, wylądowały na trawie. Przyczłapała na bok smoka, żeby była naprzeciwko ex-skrzydła. Rozparła swoje, dla porównania- było znacznie mniejsze niż nieskrzydło Rapsoda. Poprzekrzywiała główką, z zamyśloną miną, usiadła i majtała ogonkiem niespokojnie. Też chce duże skrzydła...
– Pierze mordy! – powtórzyła entuzjastycznie, po czym, zamyślona – Ran-gi? Co to?
Chwila, bóg? A co to bóg?? Ma wrażenie, że z tego tłumaczenia otrzymuje więcej pytań niż odpowiedzi. Nie chciała już przerywać, o tego bóg zapyta kiedy indziej. Okej, to o stadach to chyba ważne, lepiej bardziej się skupi. Stado plagi? Nieprzyjazne? Nikt nigdy nie był dla niej nieprzyjazny. Ciekawe jak to jest.
Zaproszona przez Rozkwit do inspekcji jego rogów, zaczęła macać obiekt. Był bardzo twardy, odrobinkę chłodny, podobnie jak kamień. Hipnotyzująco błyszczał w blasku słońca... Nie! Nie może już się powstrzymać! Liznęła porządnie rogi dziadka... Smakowały nieco... metalicznie? Nie umiała porównać tego smaku do niczego, co wcześniej próbowała. Uśmiechnęła się do żółtego.
– Śmieszne! – zachichotała.
Jej łapki, wcześniej oparte o pysk przywódcy stada, wylądowały na trawie. Przyczłapała na bok smoka, żeby była naprzeciwko ex-skrzydła. Rozparła swoje, dla porównania- było znacznie mniejsze niż nieskrzydło Rapsoda. Poprzekrzywiała główką, z zamyśloną miną, usiadła i majtała ogonkiem niespokojnie. Też chce duże skrzydła...
- 27 mar 2021, 22:36
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Nigdy nie ganiała, ale to brzmiało jak świetna zabawa! Energicznie kiwnęła głową w odpowiedzi.
Obserwowała uważnie adeptkę. Okej, łapki tak, ogon tak... Chyba rozumie!
Jej małe nóżki zgięły się nieco, skrzydła przylegały do ciała, naprężony ogonek nie przeszkadzał nogom. Spojrzała naprzemiennie na swoją nauczycielkę i na siebie, żeby się jeszcze raz upewnić. Dobra! robimy to!
Iiiiiiiii... szkrab zaczął dosłownie szybko chodzić. Był to power-walk, i bolały ją od niego mięśnie. Wyglądała conajmniej komicznie. Spojrzała na Iskierkę pytająco, nadal chodząc. – Tak? – zapytała, dysząc leciutko.
Obserwowała uważnie adeptkę. Okej, łapki tak, ogon tak... Chyba rozumie!
Jej małe nóżki zgięły się nieco, skrzydła przylegały do ciała, naprężony ogonek nie przeszkadzał nogom. Spojrzała naprzemiennie na swoją nauczycielkę i na siebie, żeby się jeszcze raz upewnić. Dobra! robimy to!
Iiiiiiiii... szkrab zaczął dosłownie szybko chodzić. Był to power-walk, i bolały ją od niego mięśnie. Wyglądała conajmniej komicznie. Spojrzała na Iskierkę pytająco, nadal chodząc. – Tak? – zapytała, dysząc leciutko.
- 26 mar 2021, 11:34
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
- 23 mar 2021, 17:23
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
No i znowu to samo, poczekać musi. Ale bezsensu. Czekanie jest bezsensu. I głupie. I nudne. I bezsensu. Wrrr. Frustracja ogarnęła szkraba. Wszyscy wokół mogą maddarować a ona nie, gdzie tu jest przepraszam sprawiedliwość w tym świecie? Hmpf. Wprawiła pyszczek w grymas i usiadła zgarbiona, wzdychając.
Projekcja mamy przetransformowała się w nieznajomą smoczycę. Dziecinka rozprostowała plecy i wysunęła szyję, zmieniając minę na "myśliciela". Smoczyca to jej babcia, Gasnący Wiciokrzew, wcześniej była przywódczynią i Lepką Ziemią, póżniej uzdrowicielką potem.. czarodziejką? Wow, ale jak to? To tak można? Ale fajnie, też chciałaby spróbować każdej roli w stadzie.
Oho, babcia miała partnerkę w stadzie...ognia? Chyba to powiedział. To jest więcej stad!? Czy oni też są rodziną!? Ten fakt zakończył jej focha, miała nową rzecz nad którą mogła się zachwycać. Umysł pisklęcia jest prosty.
Ojoj, Świetlik nadal gadał, a ona się rozmarzyła.
– Powtórzyć... – pisnęła, nieco zdezorientowana. Nauka nie jest jednak tak prosta jak się wydawało. Przynajmniej maddarowe projekcje ubarwiały proces.
!!! Usłyszała obcy głos! W ich stronę kroczył smukły, złoto-rudy smok. Co takiego ma na głowie? Krewetka nigdy nie widziała nic podobnego u innych smoków. Ma ochotę to spróbować.
Gasp! To dziadek! Wpatrywała się w niego, kiedy się przedstawiał, z ":3" na jej twarzy.
Ojejciu, a gdzie się podziało jego drugie skrzydło?
Odwzajemniła pokłon, nieco mniej majestatycznie dzięki jej krępemu ciałku i krótkimi odnóżami.
– Ke-wet-ka! – przedstawiła się dumnie, robiąc ">:3" .
– Ciebie też! Dzie skrzydło? Co na głowie? – zbombardowała dziadka pytaniami.
Projekcja mamy przetransformowała się w nieznajomą smoczycę. Dziecinka rozprostowała plecy i wysunęła szyję, zmieniając minę na "myśliciela". Smoczyca to jej babcia, Gasnący Wiciokrzew, wcześniej była przywódczynią i Lepką Ziemią, póżniej uzdrowicielką potem.. czarodziejką? Wow, ale jak to? To tak można? Ale fajnie, też chciałaby spróbować każdej roli w stadzie.
Oho, babcia miała partnerkę w stadzie...ognia? Chyba to powiedział. To jest więcej stad!? Czy oni też są rodziną!? Ten fakt zakończył jej focha, miała nową rzecz nad którą mogła się zachwycać. Umysł pisklęcia jest prosty.
Ojoj, Świetlik nadal gadał, a ona się rozmarzyła.
– Powtórzyć... – pisnęła, nieco zdezorientowana. Nauka nie jest jednak tak prosta jak się wydawało. Przynajmniej maddarowe projekcje ubarwiały proces.
!!! Usłyszała obcy głos! W ich stronę kroczył smukły, złoto-rudy smok. Co takiego ma na głowie? Krewetka nigdy nie widziała nic podobnego u innych smoków. Ma ochotę to spróbować.
Gasp! To dziadek! Wpatrywała się w niego, kiedy się przedstawiał, z ":3" na jej twarzy.
Ojejciu, a gdzie się podziało jego drugie skrzydło?
Odwzajemniła pokłon, nieco mniej majestatycznie dzięki jej krępemu ciałku i krótkimi odnóżami.
– Ke-wet-ka! – przedstawiła się dumnie, robiąc ">:3" .
– Ciebie też! Dzie skrzydło? Co na głowie? – zbombardowała dziadka pytaniami.
- 22 mar 2021, 23:48
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
W jej głowie zaczęło się wszystko sortować do porządku. Tato czarodziej, mama wojownik, stado... wiedza serio jest siłą.
– Madara.. ćwiczyć! Ja kce też madare!– krzyknęła entuzjastycznie, z jej głodem narastającym z każdym gryzem wiedzy o świecie, który ją otacza. Kto iwe, może podąży szlakiem Echo i zostanie czarodziejem? I wtedy sama będzie miała potomka i będzie zachwycać go umiejętnościami! Rozmarzyła się. Chociaż długa jeszcze droga przed nią, w końcu ma tylko jeden księżyc.
Ok ok, dzięki maddarze można walczyć, tworzyć iluzje, rozmawiać i oswajać zwierzęta. Oh gdyby maluch miał dostęp do takiej siły, ciekawe co by zmalowała.
– Poznać wszystkich! Cała rodzina! – entuzjazm postępuje. Krewetkę ciekawiło, jak dużo ich jest. Dajesz tatku, podziel się wszystkim co masz!
– Madara.. ćwiczyć! Ja kce też madare!– krzyknęła entuzjastycznie, z jej głodem narastającym z każdym gryzem wiedzy o świecie, który ją otacza. Kto iwe, może podąży szlakiem Echo i zostanie czarodziejem? I wtedy sama będzie miała potomka i będzie zachwycać go umiejętnościami! Rozmarzyła się. Chociaż długa jeszcze droga przed nią, w końcu ma tylko jeden księżyc.
Ok ok, dzięki maddarze można walczyć, tworzyć iluzje, rozmawiać i oswajać zwierzęta. Oh gdyby maluch miał dostęp do takiej siły, ciekawe co by zmalowała.
– Poznać wszystkich! Cała rodzina! – entuzjazm postępuje. Krewetkę ciekawiło, jak dużo ich jest. Dajesz tatku, podziel się wszystkim co masz!
- 21 mar 2021, 17:28
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
– Ma! – pisnęła na widok drugiego rodzica. Dziwne, Jak tato to robi? Najpierw wyczarowuje świetliki z powietrza, potem tworzy kopię mamy! Z pewnością imponowały jej jego umiejętności. Czyżby też nauczy ją tworzyć mamę i świetliki? Może nawet coś więcej?
Tato ją zachęca do mówienia. Czasem próbowała dukać, kiedy nikt nie patrzył, ale nigdy nie mówiła tak na serio. No cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz – dajesz mała! Robimy to!
– Jakie zadanie ty? – powiedziała. Tak! Udało się! I nawet nie załamał się jej głos! Poczuła falę dumy i motywacji. Oby Echo zrozumiał o co pyta, wiedziała że nie dorównuje mu jeszcze w poziomie mówienia.
Po krótkiej chwili dodała: – Czy mama krzywda innym? i Jak mama nagle tu? – wbiła wzrok w smoka.
Tato ją zachęca do mówienia. Czasem próbowała dukać, kiedy nikt nie patrzył, ale nigdy nie mówiła tak na serio. No cóż, kiedyś musi być ten pierwszy raz – dajesz mała! Robimy to!
– Jakie zadanie ty? – powiedziała. Tak! Udało się! I nawet nie załamał się jej głos! Poczuła falę dumy i motywacji. Oby Echo zrozumiał o co pyta, wiedziała że nie dorównuje mu jeszcze w poziomie mówienia.
Po krótkiej chwili dodała: – Czy mama krzywda innym? i Jak mama nagle tu? – wbiła wzrok w smoka.
- 21 mar 2021, 17:07
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Wysłuchała Cynamonki. Hihi, mrugnęła do niej.
Że na naukę to ona zawsze chętna, skinęła główką. Zachodnia Łuska... to tak nazywa się schowana smoczyca.
C-co się dzieje! Słyszy jakiś głos w głowie? To wujek Błysk? Spojrzała na niego pół pytająco, pół zintrygowana. Rzeczywiście jest z nim więcej stworzonek poza pająkiem.
Patyk powędrował w jej stronę. Szczęśliwie zaczęła go gryźć i przyjaźnie uśmiechnęła się oczami do ośmionoga. Transakcja zakończona sukcesem.
Krewetka nawiązała kontakt wzrokowy z piastunką i wypuściła patyk. Wygląda na niepewną, trzeba będzie ją jakoś rozruszać! Może uda się zarazić ją dziecięcym wigorem. Przybrała pozycję do zabawy, wypinając zadek w górę i kładąc przednie łapki przed siebie.
Zachęta taty utwierdziła jej chęć do pójścia z Łuską. Fakt, że rozstanie się na chwilę z rodzicem był dla niej nieco niepokojący, ale starała się być dzielna.
Że na naukę to ona zawsze chętna, skinęła główką. Zachodnia Łuska... to tak nazywa się schowana smoczyca.
C-co się dzieje! Słyszy jakiś głos w głowie? To wujek Błysk? Spojrzała na niego pół pytająco, pół zintrygowana. Rzeczywiście jest z nim więcej stworzonek poza pająkiem.
Patyk powędrował w jej stronę. Szczęśliwie zaczęła go gryźć i przyjaźnie uśmiechnęła się oczami do ośmionoga. Transakcja zakończona sukcesem.
Krewetka nawiązała kontakt wzrokowy z piastunką i wypuściła patyk. Wygląda na niepewną, trzeba będzie ją jakoś rozruszać! Może uda się zarazić ją dziecięcym wigorem. Przybrała pozycję do zabawy, wypinając zadek w górę i kładąc przednie łapki przed siebie.
Zachęta taty utwierdziła jej chęć do pójścia z Łuską. Fakt, że rozstanie się na chwilę z rodzicem był dla niej nieco niepokojący, ale starała się być dzielna.
- 18 mar 2021, 0:10
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Krewecia nadal polowała na wiewiórki, kiedy pojawili się przybysze. Podskoczyła ze strachu, kiedy usłyszała obcy głos Cynamonki z oddali! Zeskoczyła z grzbietu taty i schowała się między jego nogami, bacznie obserwując obcych. Mierzyła wzrokiem bujną grzywę samicy, przezroczysty wachlarz samca, i... czyjeś nogi? Nie ważne jak bardzo wychylała szyję, nie umiała dostrzec osobnika z tyłu. Zaczęła wyobrażać sobie wygląd tego smoka....
Włochatek siadł kilka kroków przed pisklęciem. To było pierwsze stworzenie, na które nie miała chrapki. Głównie dlatego, że jej zainteresowanie wygrało z odwiecznym głodem- wyglądało na to, że pająk coś trzymał. Czy to był podarek? O właśnie, przecież wcześniej ujrzała w pobliżu ładny łososioworudy kamyczek. Może jeśli zaoferuje skarb wielookiemu, dojdzie do wymiany? Szturchnęła noskiem skarb, żeby potoczył się do pajęczaka i położyła główkę na ziemi, oczekując co dalej.
Teraz jej uwaga była całkowicie skupiona na dorosłych.
Huh, tato mówi do nich inaczej niż do niej i mamy. O ja, ten niebieski się do niej uśmiechnął! Wysłała mu bezzębny wyszczerz z wzajemnością i zamrugała lampką.
Problemy pełnoletnich ją nudziły. Wysłuchała tylko Echo opowiadającego o postaciach; od Goździka czuła tylko pozytywne wibracje. Tato mówi, że jest "zdolnym łowcą". To brzmi tak dostojnie! Może ktoś też ją kiedyś nazwie "zdolnym łowcą"?
Schowanej z tyłu "adeptki", cokolwiek to oznacza, nadal nie umiała dojrzeć. Zmarszczyła brewki z niezadowolenia tym jakże istotnym dla młodziaka faktem.
I trzeci smok- ten miły pan, którego będzie obserwować przez pryzmat pierwszego wrażenia, jakie na niej wywarł. To brat jej mamki! Ale fajnie mieć kogoś takiego w rodzinie. Pomimo chłodnego traktowania jegomościa przez ojczulka, którego dzieciak nie spostrzegł, polubiła Poranek.
Ćwierknęła powitalnie do smoków, wydając odgłos podobny do wróbla który nawdychał się helu.
Włochatek siadł kilka kroków przed pisklęciem. To było pierwsze stworzenie, na które nie miała chrapki. Głównie dlatego, że jej zainteresowanie wygrało z odwiecznym głodem- wyglądało na to, że pająk coś trzymał. Czy to był podarek? O właśnie, przecież wcześniej ujrzała w pobliżu ładny łososioworudy kamyczek. Może jeśli zaoferuje skarb wielookiemu, dojdzie do wymiany? Szturchnęła noskiem skarb, żeby potoczył się do pajęczaka i położyła główkę na ziemi, oczekując co dalej.
Teraz jej uwaga była całkowicie skupiona na dorosłych.
Huh, tato mówi do nich inaczej niż do niej i mamy. O ja, ten niebieski się do niej uśmiechnął! Wysłała mu bezzębny wyszczerz z wzajemnością i zamrugała lampką.
Problemy pełnoletnich ją nudziły. Wysłuchała tylko Echo opowiadającego o postaciach; od Goździka czuła tylko pozytywne wibracje. Tato mówi, że jest "zdolnym łowcą". To brzmi tak dostojnie! Może ktoś też ją kiedyś nazwie "zdolnym łowcą"?
Schowanej z tyłu "adeptki", cokolwiek to oznacza, nadal nie umiała dojrzeć. Zmarszczyła brewki z niezadowolenia tym jakże istotnym dla młodziaka faktem.
I trzeci smok- ten miły pan, którego będzie obserwować przez pryzmat pierwszego wrażenia, jakie na niej wywarł. To brat jej mamki! Ale fajnie mieć kogoś takiego w rodzinie. Pomimo chłodnego traktowania jegomościa przez ojczulka, którego dzieciak nie spostrzegł, polubiła Poranek.
Ćwierknęła powitalnie do smoków, wydając odgłos podobny do wróbla który nawdychał się helu.
- 17 mar 2021, 21:39
- Forum: Bliźniacze Skały
- Temat: Szumiąca Dolina
- Odpowiedzi: 716
- Odsłony: 95846
Kiedy została postawiona na gruncie, od razu nowe otoczenie ją przyciągnęło, szczególnie jakże smakowite fruwające wokół owady. Poturlała się w trawie, dopóki nie usłyszała głosu bagiennego. Przekrzywiła w zaciekawieniu główkę i spojrzała mu w oczy, nadal leżąc wśród źdźbeł. Nie usłyszała jeszcze słowa "rodzina".
- 16 mar 2021, 20:27
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Leszczynowy Zagajnik
- Odpowiedzi: 734
- Odsłony: 95683
Podczas podróży krewetka nie mogła się powstrzymać przed podbieganiem do każdego kwiatka i zerkania pod każdy kamyk. Nie chciała jednak stracić Echo z polu widzenia, który i tak sam pilnował jej jak oczka w głowie, więc szybko przybiegała, kiedy widziała, że smok się oddala. Obiecała sobie, że jak dorośnie, odkryje każdy zakamarek zagajnika. Podczas lotu podziwiała świat z góry. Kto by pomyślał, że byłby taki ogromny! Nie będzie kłamać, kiedy powiedziałaby, że miała chęć wyślizgnięcia się z objęć taty i wylądowania na ziemii.
Co? grawitacja? Przy uderzeniu z ziemią rozgniecie się jak larwa? Pfff, śmierć to koncept zbyt abstrakcyjny dla noworodka.
Gdy dotarli na miejsce, przysłuchiwała się ojczulkowi.
Śmieszne...zwierzątka? Że niby inne smoki?
O! Taaaakie zwierzątka! Ale... dziwne. Wygląda jak Sahida, tylko bez skrzydeł, rude, małe i wcale jak ona nie wygląda.
Kłap! Pisklę posłużyło się jej jedynym miernikiem otoczenia- paszczą.
Wiewiórka rozpłynęła się powietrze po tym czynie, wprawiając małą w dezorientowanie. Zaczęła rozglądać się, gdzie zniknęło zwierzę- pod jej łapami, w powietrzu, za skrzydłem taty...?
Co? grawitacja? Przy uderzeniu z ziemią rozgniecie się jak larwa? Pfff, śmierć to koncept zbyt abstrakcyjny dla noworodka.
Gdy dotarli na miejsce, przysłuchiwała się ojczulkowi.
Śmieszne...zwierzątka? Że niby inne smoki?
O! Taaaakie zwierzątka! Ale... dziwne. Wygląda jak Sahida, tylko bez skrzydeł, rude, małe i wcale jak ona nie wygląda.
Kłap! Pisklę posłużyło się jej jedynym miernikiem otoczenia- paszczą.
Wiewiórka rozpłynęła się powietrze po tym czynie, wprawiając małą w dezorientowanie. Zaczęła rozglądać się, gdzie zniknęło zwierzę- pod jej łapami, w powietrzu, za skrzydłem taty...?












