Znaleziono 20 wyników

autor: Surtr
04 sie 2022, 19:56
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Skała
Odpowiedzi: 536
Odsłony: 66916

Jednak go zauważyli? Początkowo miał ochotę zignorować dwie samice, które zaczęły się kręcić wokół jego kryjówki. Pierwsza, o wiele bardziej wygadana, chociaż mowa nie za bardzo jej szła, wydawała się zupełnie nieświadoma obecności ani jego, ani Archetto. Nie miał czasu na ich towarzystwo. Był głodny, miał ochotę poszukać czegoś do jedzenia i właściwie do tego się szykował. Jedyny powód dla którego nie wyszedł jeszcze z swojej kryjówki to to, że nie chciał zdradzać jej położenia. Ku jego niezadowoleniu, druga samica była jednak bardziej czujna.
Powstrzymał znudzone westchnięcie. No dobra, lepiej się ujawnić. Jeszcze pomyślą że coś knuje.
Leniwie wypełzł z swojej kryjówki pojawiając się niecałą długość ogona od samic.
Jego wzrok od razu przykuła starsza, zielonołuska, która zorientowała się że nie są tu same.
Pierwszą rzeczą na jaką zwrócił uwagę była jej łapa. Dziwna rzecz zastąpiła to, co naturalne. Nie wyglądało to najgorzej, jednak tylko utwierdzało go w przekonaniu że nie przepada za walką. To co bardziej go odpychało, były czarne oczy i ciecz z nich płynąca. Nie wyglądało to nijak ani atrakcyjnie ani zachęcająco. Z kilku słów które zasłyszał nie za bardzo się ich obawiał, wydawały się być przyjazne, jednak aparycja zielonej była dla niego najzwyczajniej w świecie... odpychająca, czego nie ukrywał marszcząc delikatnie nos. Dopiero po chwili przeniósł swoje spojrzenie na drugą samicę, która nie umiała mówić. Nie żeby mu to przeszkadzało. Przynajmniej wyglądała normalniej niż jej niezadbana towarzyszka.
– Nie ma – Mruknął cicho sadzając swój zadek na ziemi. Chciał zasłonić liska, który kręcił się za jego plecami. Nie ufał innym smokom. Co jeśli uznaliby ją za pożywienie? W końcu wielu było głupich dzikusów.
– Jesteście z stada ziemi? Tylko waszego zapachu jeszcze nie kojarzę. Jeśli się zgubiłyście, wasze stado jest w tamtą stronę – Mruknął wskazując łbem w stronę w którą powinno znajdować się ich stado. Nie wiedział czemu te ziemie nie przynależały do żadnego z stad. Jednak obeznał się w tym, gdzie się one zaczynają i doszedł do wniosku... że jest w samym środku, otoczony nimi z każdej strony. Ciekawe, jak doszli do takiego porozumienia?
autor: Surtr
03 sie 2022, 3:23
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64598

Czemu ucieczką? Czemu w ramach zemsty nie zaczaicie się na nich w grupkach i po prostu ich nie pozabijacie? Wasze zasady są dziwne. Nie wiem czy umiałbym się do nich dostosować Lubił stawiać się po różnych stronach barykady. Zastanawiać się, co by zrobił gdyby był w jednym, a potem drugim stadzie. Chociaż to akurat nie trudno rozgryźć – robiłby to, na czym by zyskał. Na dłuższą lub krótsza metę.
Skoro o zasadach mowa. Wspominałaś coś o bogach. Wydajesz się być nimi zaintrygowana. Są silniejsi niż natura? – Był smokiem. Nie wierzył w byty silniejsze i większe od niego, chyba że inne smoki. Dla mrówek, to on był bogiem. Dla ludzi był drapieżnikiem na samym szczycie łańcucha pokarmowego. Dlatego ludzie wierzyli w coś wyższego. Bo chcieli mieć wrażenie że ktoś nad nimi czuwa, że ktoś ich pilnuje przed pożarciem przez smoka. Skąd to wiedział? Z tego samego źródła które nauczyło go bawić się wstążkami i tworzyć ozdoby. Od ludzi i elfów. Czemu więc tutejsze smoki myślały o bogach? Kogo się obawiali? Przed kim chcieli być ochronieni? Przed naturą? Żywiołami?
Powoli podniósł zadek z ziemi. Odsuwając się od samicy i zbliżając się do krawędzi lodu. Wyglądał na kruchy. Nie zamierzał ryzykować stawaniem na nim. Jednak uniósł jedną z łap, naciskając delikatnie na jego powierzchnie. Cichy trzask rozległ się po powierzchni zamarzniętego jeziora.
Wcześniej powiedziała że doświadczają każdego z nas. Nie wierzył w to, jednak był ciekaw jej punktu widzenia. Czemu? Bo wciąż chciał piórka! Nie udało mu się na ciekawość ale nie znaczy że sobie odpuścił. Przy okazji może dowie się o niej czegoś ciekawego.
autor: Surtr
03 sie 2022, 3:00
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Było to o wiele szybsze niż się spodziewał. Nawet nauka walki, czy polowania wydawała mu się bardziej zaawansowana. Chociaż na tym tez się nie znał. Był pasożytem. Nie żeby było mu z tym źle. Życie jest po to by się bawić, a mu więcej frajdy dawało zwiedzanie i wylegiwanie się w nagrzanym piasku, niż marnowanie czasu na polowanie i męczenie się. Zaskoczyło go jednak zachowanie samicy, gdy tylko uznała że ich nauka dobiegła końca. Zignorowała go całkowicie. Czyli faktycznie nie chciała pomocy? Pierwszą myślą w jego głowie było – naiwniaczka. Dała się wykorzystać od tak i nic nie chciała w zamian. Teraz jednak gdy się znał na podstawach magii, tym bardziej nie wiedział... o co chodzi z tym kamieniem? Normalnie pewnie by sobie poszedł i się polenił ale ciekawiło go to. Zwłaszcza że trochę zabolało to jego dumę. Kamień dostaje więcej uwagi niż on? Ugh
– A więc. O co chodzi z tym kamieniem? Mruknął cicho, stając bokiem w bok z nią i obserwując jej dziwne znalezisko. Wciąż nie widział, czym różni się to od zwykłego kamienia. Z ciekawości wysłał w głąb skały niewielką ilość maddary, z nadzieją że może to mu coś powie, jednak nowo nabyta umiejętność wymagała dużo praktyki, jeśli miał być w stanie czegoś się w ten sposób dowiedzieć.
– Wiesz że piasek to pokruszone przez wiatr kamienie i skały? Ale podobno zajmuje to dłużej niż żyją smoki – Tak przynajmniej słyszał od starszych. A oni zaś od jeszcze starszych. Słyszał kiedyś legendę że pustynia na której żyli, była wielką górą która została pokruszona przez gniew wiatru. Podobnie było z burzami piaskowymi... które były przestrogą.
autor: Surtr
03 sie 2022, 2:43
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 297
Odsłony: 44657

Przekrzywił lekko łeb w bok słysząc jej znudzony ton głosu. Przynajmniej miał wrażenie że tak brzmiała. Nie zmieniało to faktu, że zamierzał pociągnąć ją za język. Czy chciała gadać czy nie.
– Oczywiście że to zaskakujące. Dla Ciebie pewnie byłoby zaskoczeniem zobaczyć specyficzne zwierzęta wodne, albo odkryć fakt że są miejsca w których smoki nigdy w życiu nie używały magii. Nawet ty, mimo że mówisz że jesteś magiem, masz silne ciało. Zwinne. Tak jak inne smoki które już tu spotkałem. Bylibyście dobrymi wojownikami, ale bawicie się magią. Czemu? Jakaś wasza kolejna dziwna tradycja? – Nie był z tych, którzy się hamują, jeśli chodzi o słowa. Zwłaszcza że pierwszy raz spotkał taką dziwną grupę smoków. Różnoraka mieszanka ras, obyczajów, zasad, jednak wszystkie zebrały się w grupie i starają się bezsensownie koegzystować. czemu się nie rozeszły? Albo nie wybiły na wzajem?
Początkowo pogrążył się w myślał, zupełnie ignorując pytanie samicy o to skąd pochodził.
Skoro nie udało mu się zdobyć jej przychylności komplementem, zawsze może ją wziąć na ciekawość. A to było jedyne pytanie jakie zadała o jego osobę. Nim jednak na nie odpowie, sam chciał się czegoś dowiedzieć.
– A ile znasz pustyń gdzie smoki nie używają magii a piasek ustępuje jedynie bezkresnej wodzie? Poza tym jest ona wiele księżyców drogi stąd. Skąd smoki stadne mogłyby ją znać. – Nie chciał umniejszać ich wiedzy, jednak tak to widział. Może i siła ich stad była duża, jednak czy nie była to zwykła stagnacja? Siedząc w tym samym miejscu czy odkrywają coś nowego?
Z jego pyska wydobyło się ciche westchniecie poprzedzone, głębszym wdechem. To mu przypominało, że wciąż nie znał zapachów dwóch pozostałych stad.
– Przy okazji. Jesteś z plagi czy z ziemi? Bo nie pachniesz jak ktoś z stada słońca – Mruknął z nutką zainteresowania, sadzając zadek na ziemi. To chyba będzie nieco dłuższa rozmowa.
autor: Surtr
29 lip 2022, 22:49
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Gdyby tylko był świadom jaki mętlik wywoływał w głowie samicy, swoimi akcjami. Sam nie zwracał jakoś na to uwagi. Czy była samicą, samcem. Smokiem czy człowiekiem. Widział korzyści, czuł zaciekawienie i rozrywkę. Życie było po to by się nim bawić. Suprema wydawała się być ciekawym rozmówcą. Jej reakcje były interesujące. Zwłaszcza że przyglądał jej się dość uważnie. W końcu... obserwacja była podstawą w rozgryzieniu tego, co siedzi drugiemu osobnikowi w głowie.
Po reakcjach mentorki był w stanie stwierdzić... że mimo jego głupich żartów, zachowania i tego że pozwalał sobie na wiele, samica prawie się nie zirytowała. Czyli była bardzo cierpliwa. Może w ich stadzie było dużo pisklaków i przywykła? Albo miała jakiś interes w tym by go tolerować. Potem się dowie.
Teraz jedynie skupił się na rozproszeniu magii, pozwalając pyłowi zniknąć.
Myślał że nauka będzie dłuższa... lub bardziej wymagająca. Wiedział że to, co teraz potrafił, dalekie jest od bycia użytecznym. Za mało posiadał wprawy i doświadczenia. Jednak gdy uświadomił sobie, że wcale nie ubyło mu tak dużo energii, wiedział... że mógłby kontynuować praktykę i stać się lepszym... Nie zamierzał jednak robić tego teraz. Zaskoczy ją przy następnym spotkaniu.
Teraz wolał zrozumieć co do niego mówi.
Połączyć się z umysłem drugiego smoka? Jak? Powinien celować w jej źródło? W głowę? Jeśli miał jej przekazać obraz to może w oczy? Ale czy w ten sposób ich nie uszkodzi, jeśli coś pójdzie nie tak? Przez chwilę miał zamiar odmówić, jednak ta pochyliła łeb nieco niżej. Dając mu wskazówkę której szukał. Połączyć się z jej głową i w ten sposób wysłać?
Wziął głębszy wdech. Nie podobało mu się to. A co jeśli to prowokacja? Może chce by to zrobił by uznać to za próbę ataku i mieć powód na zaatakowanie go?
Ale wtedy faktycznie mógłby ją chyba zaatakować? Zobaczymy. Do odważnych świat należy.
Czyli bogowie musieli być bardzo odważni.
Przypomniał sobie jak to wygladało z kryształem. Za każdym razem jak wprowadzał zmianę, między jego ciałem a kryształem wytwarzała się cieniutka nić energii. Teraz nie miał żadnego tworu. Czyli musiał po prostu kazać swojej madarze opuścić ciało i powędrować w stronę głowy samicy? nie chciał zużyć zbyt dużo energii, dlatego starałsię wysłać ją w cieniutkim paśmie, jednak nie zbyt cienkim. Bał się że jak się urwie, to wszystko pójdzie na marne.
Starał się powoli kontrolować strumień aż ten dotknie drobnych łusek na czole słonecznej.
gdy w końcu udało mu się uzyskać połączenie, przypomniał sobie jedno z charakterystycznych zwierząt zamieszkujących jego rodzime strony. Mały lisek o wielkich uszach. Surtr je uwielbiał. Sam miał dość spore uszy, więc może to dlatego, jednak podobało mu się głównie zachowanie tych małych istot. Miał wrażenie że podobnie jak on, chciały cieszyć się każdą chwilą i wykorzystać swoje życie w pełni. Przypomniał sobie w głowię obraz jednego – dość szczególnego fenka, by następnie wysłać go wzdłuż połączenia które utworzył wraz z mentorką. Ot. Zwykła wizja, małego siedzącego liska. Zapach jego futra nagrzanego słońcem. Dźwięk który potrafił wydawać. Wątpił by widziała kiedykolwiek coś takiego. Nawet w jego stronach, ciężko było je wypatrzeć. Zwinne z nich skurczybyki. Gdy uznał że przekaz powinien dojść? Pozwolił sobie na rozluźnienie.
– – I jak? Fajny? – Zapytał uśmiechając się lekko. Może byłby w stanie pokazać jej jednego na żywo... kto wie.
autor: Surtr
28 lip 2022, 19:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64598

Uśmiechnął się lekko. Czy był chciwy chcąc ich 18? Prawdę powiedziawszy, sobie wziąłby dwa. Reszta by do niej wróciła. Jednak najwyżej przygotuje jej niespodziankę innego dnia. Czemu nie? Nawet jeśli nie chciała się poddać w ramach nauki, nie znaczy że nie mógł sprawić że będzie bardziej interesująca dla oka. Przynajmniej w jego opinii. Każdy powinien być piękny! Chociaż może nie aż tak arogancji jak on w tej chwili...
W ciszy jednak wysłuchał jej rady, zastanawiając się czy proszenie o pióra nie byłoby dziwne? Chociaż pewnie mniej dziwne gdyby się zakradł i je podebrał. Jeszcze by go upolowali za to.
Wolał nie zdradzać swoich myśli. Zamiast tego, skupił się na kolejnym pytaniu. Stada? Nie znał za bardzo ich zwyczajów. Samo to, że tak bardzo trzymali się swoich terenów, było dla niego absurdalne, czy chociażby walka o nie. Przecież było tu tyle zwierząt i roślinności, że na pewno nie mieli problemów z żywnością.
W takim razie po co im była ta walka? Te spory? Jedyne co mu przychodziło na myśl, to ta sama cecha którą zaobserwował u ludzi. Chciwość. Czy sam był chciwy? Pewnie tak, chociaż tego nie zauważał. Jednak w jaki sposób mógł wykorzystać chciwość smoków z plagi w mediacji? Zwłaszcza że najwidoczniej nie byli wystarczając pilni by podjąć się bardziej ryzykownej walki.
– Zaproponowałbym mięso. Jeśli Plaga chciała terenów księżyca, prawdopodobnie zrobili to z czystej chciwości, albo chcieli osłabić księżyc. Zabranie terenów nie jest jakimś mocnym ciosem w stronę księżyca, ani jakąś wielką stratą dla tego stada. Jednak skoro księżyc i tak uciekł do ognia, to nie lepiej było dać mięso? W ten sposób połączone stado słońca miałoby obszerne tereny, stado księżyca dalej miałoby dostęp do pożywienia, a Plaga myślałaby że mocno osłabiła Księżyc który teraz umrze z głodu. Jeśli stado słońca dalej obawiałoby się ataku z strony stada plagi, mogliby zarządzić masowe polowania blisko granicy terytorium z plagą. W ten sposób jeśli plaga w przyszłości ponownie próbowałaby przejąć te tereny, to nawet jakby im się to udało, te tereny byłyby jałowe i jedynie zmarnowaliby czas. A pozostałe tereny stada słońca byłyby niemal nietknięte więc zwierzyna byłaby tam obfita po długiej nieobecności smoków. W ten sposób na dłuższą metę można by było zaszkodzić Pladze jeśli faktycznie planowałaby ponowny atak. Przynajmniej tak mi się wydaje. – Pomysł wydawał mu się w miarę sensowny. Bazował go nieco na swoim doświadczeniu. W końcu stracenie zapasów na pustyni było potężnym ciosem. Jeśli jednak wiedziałby że i tak ma wsparcie innej grupy która pomoże go wykarmić, nie miało to znaczenia, jeśli na dłuższa metę mógłby wybić całą zwierzynę z okolicy agresora. Wtedy ten, nie ważne jakby się starał, straciłby o wiele więcej gdyż wybite zwierzęta nie miałyby sę kiedy namnożyć... Jeśli on byłby mediatorem który chce jak najlepiej dla księżyca... tak by postąpił. Jednak tu był właśnie problem. Wartości tutejszych smoków były odmienne i w sumie ciekawiło go, jak bardzo błędna będzie jego odpowiedź w oczach nauczycielki.
autor: Surtr
28 lip 2022, 19:20
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Na nietypowe polecenie samicy przez chwile jego uszy uniosły się odrobine wyżej, by po chwili opaść. Pierzaste kolczyki zawisły na jednym z wyrostków wystających z żuchwy samca, jednak chwilowo to zignorował, nie chcąc dać się rozproszyć. Mimo iż sam lubił rzucać głupimi żarcikami, nie był mistrzem w wyłapywaniu ich. Przez chwile miał wrażenie że był to test jego koncentracji. W końcu co innego samica mogła mieć na myśli. Nie znał się na magii więc oczarowanie jej byłoby i tak niemożliwe. Chyba że...
Starał się cały czas zapewniać kryształowi świeży dopływ energii. Całe szczęście wymagał jej mniej niż na początku. Sprawiało to wrażenie jakby po prostu wypełniał ubytki które uciekają gdzieś... donikąd.
Miał przekształcić kryształ? To dlatego chciała by ją oczarował? To była jakaś insynuacja i wskazówka co zrobić z swoim magicznym tworem? Skoro tak, to zamierzał podjąć się wyzwania.
Ciało samicy było płonące tylko od dołu. Nową barwę swojego kryształu zmienił właśnie na taką, jaką jego towarzyszka reprezentowała. Jaskrawy pomarańcz, niczym blask zachodzącego słońca. Gdy kryształ znajdował się nad jego łapą, zadanie było o wiele prostsze. Nawet nie zamykał oczu. W tej sytuacji byłoby to utrudnienie. Zamiast tego przesunął łapę, tak by kryształ znajdował się obok samicy. W ten sposób mógł widzieć oboje na raz. Dzięki temu o wiele łatwiej było mu wyobrazić sobie tak dużą zmianę barwy. Przelał nieco większa porcję energii, chcąc od razu wprowadzić zmiany, po czym wziął się za nadanie kryształowi ruchu. Zamiast być cały czas zawieszony w tej samej pozycji względem jego łapy. Miał zamiar kazać mu podążać za swoim wzrokiem. Tam gdzie się spojrzał, tam miał się przemieścić kryształ. Ta metoda miała jednak sweg rodzaju wadę, gdyż w ten sposób nie mógł decydować czy chciał by kryształ był bliżej czy dalej... widział jednak wiele ciekawych zastosowań tej metody. Wiedział też jak naprawić problem oddalania się i przybliżania. Gdy unosił łapę, twór miał się oddalać, zaś gdy ją opuszczał, miał wracać, przy czym pierwotna pozycja miała być utrzymana gdy jego łapa dotykała podłoża.
Gdy wyznaczył zasady ruchu, ponownie przelał odrobinę większa porcję energii, mając nadzieje że ta nie będzie sprawiała problemów i się posłucha.
W ten sposób przemieścił kryształ nieco nad głowę i grzbiet samicy, by następnie wykonać ostatni element którego zarządała. Zmienić formę.
Kryształy mimo że dość twarde, bywały też kruche. Zwłaszcza, miał też wiele doświadczenia z sypkim materiałem. W końcu żył na pustyni, zaś sama barwa kryształu nie była tak daleka od barwy piasku. Wyobraził sobie więc jak kryształ zaczyna się kruszyć... Małe drobiny miały powoli opadać na głowę i grzbiet samicy, niczym drobna posypka, "upiększająca" ciemny grzbiet Supremy. Kryształ nie był duży, dlatego ograniczył się jedynie do okolicy szyi i karku, jednak gdy jego wizja była dość kompletna. Po raz trzeci przelał wieksża porcję energii. Obserwując jak kryształ zaczyna się zmieniać w drobny pył i opadać. W ten sposób mogła się poczuć faktycznie oczarowana. Czy jednak chciała by odebrał to aż tak dosłownie? Kto wie...
– I jak? Oczarowana? – Mruknął zaczepnie. Miał nadzieje że udało mu się spełnić jej polecenie, ale jednocześnie lekko zaskoczyć.
autor: Surtr
27 lip 2022, 20:32
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Faktycznie, bez głowy jest raczej ciężko przeżyć, chociaż rany na klatce piersiowej zdarzały się dość często. A czy uszkodzone źródło byłoby tak sprawne jak te normalne? Chciałby to sprawdzić...
Dopiero gdy dłuższą chwilę wlepiał spojrzenie w pierś samicy, pokręcił łbem, porzucając ten pomysł.
Nie dociekał również odnośnie Naranlei. Bóstwo? Pewnie jakieś tutejsze. Nie znał. Może potem o to dopyta. Teraz nie chciał się rozpraszać i wolał skupić się na jednej rzeczy.
Samica chyba podzielała jego pogląd, kontynuując swoje tłumaczenie.
– Jeśli mam coś tobie wyczarować, to czy mogę Cię też rozczarować? Taaak, jego głupie poczucie humoru nie mogło mu odpuścić nawet w takiej chwili. Niestety rzadko kiedy zdarzał się ktoś kto je rozumiał bądź kogo bawiło. Ponownie pokręcił łbem, nawet nie oczekując odpowiedzi ani reakcji z strony samicy. Miał nadzieje że uzna to po prostu za jego mruczenie pod nosem.
Nie przestawał jednak słuchać jej wyjaśnień odnośnie tworów i wyobraźni. Czyli bycie podróżnikiem wydaje się być pomocne? W końcu wątpił by którykolwiek z tutejszych smoków był w stanie sobie wyobrazić burzę piaskową bez wcześniejszego doświadczania ich, bądź rozmaite pustynne zwierzęta. W pewnym sensie czuł że ma nad nimi przewagę.
Nie skupiał się jednak zbytnio na swoich doświadczeniach, gdyż jego uwagę przykuł magiczny kryształ.
Przez chwilę przyglądał mu się z uwagą starając się zrozumieć jak najwięcej z jego struktury. Doświadczyć to czego mógł doświadczyć, bez wchodzenia w kontakt z nim. Kształt, barwa, wielkość, zapach który się z niego wydobywał. Nie miał jednak dużo czasu na obserwacje. A szkoda.
Chociaż może taki był zamysł samicy? Po jej tonie głosu miał wrażenie że jest o wiele bardziej podekscytowana niż on sam. W pewnym momenccie miał nawet wrażenie że zaczęła mówić nieco głośniej. Zabawnie.
Nie zwlekał jednak z poleceniem. Poszedł na łatwiznę. Ponownie przymknął ślepia, przywołując wizje pustynnej nocy. Leniwie zebrał wokół siebie drobne gwiazdy, by mieć je w każdej chwili pod łapą. Właściwie skupił je wokół niej. To ona miała być miejscem nad którym miał się pojawić kryształ, dlatego pozostawił w głowie jedynie jej obraz.
Tuż nad nią pojawił się początkowo niewyraźny kształt. Nie miał wprawy w formowaniu takich precyzyjnych kształtów. Kryształ o równych ostrych krawędziach. Mimo iż był w stanie zobaczyć go, wciąż zawierał wiele skaz. Jego wizja była niewyraźna, krawędzie rozmazane i zaokrąglone, brak było też przejrzystości i woni wydobywającej się z niego.
Pierwszym krokiem było zajęcie się kształtem. Skupił się na rozmiarach sześciokąta, starając się by był w miarę zbliżony do tego, który stworzyła Suprema. Nie śpieszył się. Wolał podejść do tego metodycznie, krok po kroku. Szybkość przyjdzie z czasem.
Gdy był zadowolony z rozmiaru, zaczął wygładzać krawędzie i boki, starając się nadać im jak najbardziej prosty kształt i ostrość zarówno czubków jak i krawędzi. Wydawał mu się to najbardziej skomplikowany element. Stworzenie czegoś tak prostego było dość irytujące. Miał wrażenie że zaokrąglone kształy są o wiele łatwiejsze...
Nie poddawał sie jednak i już po chwili przed jego oczami unosił się kształt podobny do tego które wyczarowała mentorka. Tylko jak uzyskać półprzeźroczystość w mlecznym krysztale? Może jakby był bardziej pusty w środku? Przekręcił łeb, próbując wyobrazić sobie...nic. Dosłownie nic wypełniające niewielki fragment środka kryształu. Jego ścianki wciąż były na tyle grube, by owa pustka była niezauważalna, jednak dawało to jako taką przejrzystość... będzie musiał nad tym popracować.
Ostatnim elementem była woń. Ale jak ją stworzyć? Znał ten zapach jednak czy jak po prostu każe kryształowi pachnieć w dany sposób to on posłucha? A może po prostu wypełni kryształ górską wodą? Ale wciąż jak nadać wodzie górskie właściwości? Przez chwilę się nad tym zastanawiał. Ostatecznie poszedł jednak na łatwiznę. Skoro magia się go słucha, to powinna i tutaj sobie poradzić. Zresztą, im prostsze tym bardziej efektywne. Prawda?
Dlatego też, najzwyczajniej w świecie kazał ściankom sześcianu, pachnąć niczym górski strumyk.
Gdy był pewien że skończył i jego twór przypominał dość dokładnie to co wyczarowała samica, kazał magii pod postacią gwiazdek przenieść się z jego łapy do kryształu. Kryształ miał pojawić się dosłownie w takiej samej pozycji względem jego łapy, jak sobie to wyobraził.
Gdy uznał że chyba wykonał wszystko poprawnie, otworzył ślepia, przenosząc wzrok nad własną, lekko uniesioną łapę.
autor: Surtr
25 lip 2022, 20:53
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

W jego pyska wydobyło się ciche westchnienie na słowa "Tak nas uczono" Nie lubił tej frazy. Czyli teoretycznie mogły być lepsze metody, dokładniejsze, lub ta mogła być błędna ale nikt nie docieka prawdy? Nie zamierzał jednak dociekać. Najwidoczniej ona też nie wiedziała? Może sam w przyszłości to odkryje?
Pokręcił łbem. Pewnie zajęłoby mu to wiele czasu. Czy miał go aż tyle? Musiałby najpierw w pełni opanować magię by się tego podjąć. Dociekania prawdy.
Jego myśli szybko jednak wróciły do mentorki. Czy jej ufał? A skądże. Nie ufał nikomu. Wiedział jednak że nie ma szans uciec jeśli faktycznie chciałaby coś zrobić, więc wolał udawać pewnego siebie.
Gdy przyłożyła łapę do jego piersi, przekręcił łeb lekko w bok, wprawiając wstążki w ruch.
Okey, miał się nie bać o swoje życie, ale jaki cel miała ta akcja? Nie był pewien. Nic nie poczuł z strony samicy. Żadnej zmiany. Po prostu dotknięcie.
W skupieniu słuchał jej słów. Może w nich znajdzie odpowiedź czemu go tyca, jednak nic na to nie wskazywało. Dopiero po chwili naszła go myśl.
– Czyli twoje źródło znajduje się w piersi? A co jeśli zaatakujemy i zranimy miejsce, które smok identyfikuje jako swoje źródło? będzie niezdolny do używania magii? I czy w takim razie twoje źródło jest w piersi? – Jeśli tak, wydawało się to łatwym sposobem na wygranie walki. Może w ten sposób miałby jakiekolwiek szanse na wygranie z nią? Wspomniała o źródle w piersi i dotknęła jego. Idąc tym tokiem, jej źródło prawdopodobnie tam się znajdowało, i podejrzewała że jego również może się tam znajdować?
Sam w sumie miał podejrzenia jak znaleźć swoje źródło. Zawsze gdy znajdował się w ciemności, chłodzie, z lekkim powiewem wiatru, czuł że coś się w nim zmienia. Był bardziej żywy, wyczulony na wszystko, skupiony. Nie bał się, wręcz przeciwnie, kochał taką atmosferę i czuł że energia w nim się znajdująca, podzielała ten pogląd.
W sumie przypominało mu to nocną pustynię, rozświetlaną jedynie blaskiem księżyca i gwiazd. Prawdopodobnie jego źródło było czysto mentalne.
Pochłonięty myślami zupełnie nie zwrócił uwagi że samica się odsunęła i teraz go obserwuje.
Mruknął cicho. Wiedział gdzie szukać. Przywołał w głowie obraz pustyni. Zimna, cicha przestrzeń, rozświetlana jedynie blaskiem gwiazd i księżyca. Przestrzeń w której jedyne oznaki życia wykazywały drobne ziarna piasku pchane wiatrem. Chociaż i tego nie można nazwać życiem.
Wziął głębszy wdech, przypominając sobie woń zimnego piasku i kamieni. Czuł się ożywiony, wiedział, że wędruje gdzieś wśród magicznej energii o której mówiła samica.
Teraz jedynie musiał ją zidentyfikować i pochwycić. Nie śpieszył się. Dał się wodzić energii za nos, w ciszy ciesząc się z wyostrzonych zmysłów. Mimo iż była to tylko jego wyobraźnia...
Czym było jego źródło o którym wspomniała samica? Jak wyglądało? Był to wszechobecny piach? A może ciemność? Przez chwile skupił się na przyjemnym chłodzie owiewającym jego ciało.
Z jednej strony wiedział. Z jednej strony wiedział, z drugiej strony... nie wiedział jak do tego dotrzeć.
Jego źródłem były liczne kropki zdobiące czerń nieba, wraz z księżycem. Gwiazdy? Tak nazywali je ludzie. Jednak jak ich sięgnąć? Jak poprosi to się posłuchają?
Skoro to była jego wyobraźnia, to może po prostu poprosi je by się zbliżyły? By zaczęły krążyć wokół niego w jego zasięgu?
Były na tyle małe że przypominały biały piasek. Jeśli to była jego energia to czy z taką ilością będzie wstanie coś zrobić? Takie drobinki...
Jednak nawet drobinki potrafiły być zabójcze.
Kazał małym kropkom – gwiazdom zebrać się wokół niego i utworzyć tornado. Tak jak podczas burzy piaskowej. Chciał się nimi otoczyć, by móc w każdej chwili po nie sięgnąć. By w każdej chwili mieć je pod ręką. By było ich jak najwięcej. Czy jak ich zabraknie to i on zniknie? Tak jak światło które dawały?
Nie otwierał oczu. Miał wrażenie że jak to zrobi, samica wyda mu kolejne polecenie, więc jedynie siedział i... bawił się energią. Kazał jej przybierać różne formy, kierować ją w różne części swojego ciała. Od czubka ogona, po czubki uszu. Obserwował jak małe białe gwiazdki skupiają się w jego umyślę wokół części ciała do których chciał je skierować. Ku jego zadowoleniu nie znikały. Czyli póki nie opuszczą jego ciała. Nie musi się bać że ich zabraknie?
Troszkę mu to zajęło nim w końcu czuł się w miarę swobodnie kontrolując w umyślę swoją energię. Jednak nie śpieszył się. Chciał się tym pobawić.
– Czyli w sumie źródło jest tym, co pozwala nam łatwiej kontrolować naszą energię i sprawia że czujemy się komfortowo? – Przynajmniej dla niego tym były gwiazdy. W ich blasku czuł się bezpiecznie. Fascynowały go. Uwielbiał je. Patrząc na nie, czuł że żyje. Mimo iż nie miał pojęcia czym są. Ani jak do nich dotrzeć. Nie wazne jak wysoko wchodził. One nigdy się nie zbliżały.
– Moim źródłem są gwiazdy. Te małe białe kropeczki które widać nocą na niebie. Przynajmniej tak mi się wydaje, bo jedynie zabawa z tym sprawiała że czuje że żyje.
autor: Surtr
25 lip 2022, 18:07
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Nie chciał jej pomóc ale pomoże, a ona nie chciała jego pomocy ale ją zaakceptowała. Czyli teoretycznie wcisnął jej towar którego nie potrzebowała w zamian za naukę. Kto inny byłby tak sprytny jak nie on?
Jednak najbardziej jego uwagę zwróciła jej nietypowa reakcja na jego słowa. Nie uważał by powiedział coś złego, jednak jej mimika i odwrócony wzrok mówiły, że chy7ba się jej to nie spodobało?
Przekrzywił lekko łeb przyglądając jej się z uwagą, dosłownie tak samo jak poprzednio przyglądał się skale. Długo się jednak nie dąsała i wróciła do tematu magii. Nie potrzebowała jego pomocy? Nie przeszkadzało mu to, zwłaszcza że i tak była skłonna podzielić się wiedzą w zamian za przysługę. Bycie dłużnym nie było dla niego niczym nowym. Często najpierw się coś brało by potem oddać. Taka wymiana to podstawa. Po prostu zapłata została odłożona na inny termin.
Nie krępując się ani chwili dłużej, najzwyczajniej w świecie pozwolił zadkowi opaść na ziemie, ogon owijając wokół łap.
– Skąd wiadomo że nie możemy bez niej żyć? – Czy ktokolwiek kiedykolwiek widział by jakiś smok umarł z powodu braku magii? A może to straszenie nowych adeptów?
Skoro ta energia jest tak ważna, to czemu sami się jej pozbawiają
– O magii wiem tyle że właściwie można z niej stworzyć wszystko co sobie wymyślimy. Czy w takim razie nie lepiej jest zaufać własnym ciałom niż z nią igrać? W końcu skąd mam wiedzieć ile energii wymaga ode mnie stworzenie danej rzeczy? Może dany przedmiot lub to co sobie wyobrażam wydaje mi się proste i łatwe, a co jak pozbawi mnie całej energii i zabije? Czasami jak się skupię, czuje jak ta energia sobie krąży po moim ciele i wiem że można ją skupić w danych miejscach ciała, by były one mniej zmęczone lub wprawić ją w ruch by się nieco obudzić. Ale Poza tym jakoś nigdy nie próbowałem jej używać. By coś wyczarować muszę przesunąć energie z ciała do głowy? Do oczu? W końcu to tam zazwyczaj mamy swoje myśli i wyobrażenia? – Czasami jak mu się nudziło, przypominał sobie rzeczy które spotkał czy istoty, wtedy zdarzało mu się że widział je przed oczami czy w myślach, w głowie. Więc może w ten sposób powinien to rozegrać? Tylko czy wtedy stworzy wszystko razem z otoczeniem w którym to się odbywało czy tylko dany przedmiot? Wolał nie ryzykować
autor: Surtr
24 lip 2022, 20:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

hmm? Czyli jednak nie rozmawiała z kamieniami, skoro była w pełni świadoma że to tylko skała? Żelazo? Nie widział różnicy w tym kamieniu od innych. Wiedział czym jest. Kilka ras rozumnych używało tego do wykonywania przedmiotów. Podobało mu się to, wiele razy obserwował jak to robią. Początkowo oni tez chcieli jego pomocy, gdy myśleli że zieje ogniem. Niestety ich zawiódł. A mógł zbić na tym złoty interes.
Mimo wszystko, musiał przyznać że trochę mu ulżyło. Dźwięk jej śmiechu sprawił że napięcie z niego uszło. Może przesadnie się przejmował?
Odwrócił wzrok od kawałka minerału, gdy zaczęła się przedstawiać. Suprema z słońca? powoli przeniósł spojrzenie z samicy na niebo, obserwując jasną ognistą kulę. Jeden z elfów kiedyś powiedział mu, że musi być to ogromna kula ognia, wyczarowana przez potężny byt, dlatego tak jasno świeci i dlatego gdy się pojawia, to jest cieplej. Jeśli samica stamtąd pochodzi... to znaczy że też jest tworem jakiegoś magicznego bytu? To by tłumaczyło jej niecodzienny wygląd, rozmiary i to że wygląda jakby połowa jej ciała była żywym ogniem.
Powrócił spojrzeniem na pysk Supremy.
– Surtr, z pustyni. Tam skąd pochodzę nie używano czarów. Tradycja zabraniała. Wiem co to ale nie umiem używać. Jak się nauczę, będę umiał odróżnić te skały? Nauczysz mnie? W zamian mogę pomóc z czymkolwiek co robiłaś. Brzmi jak dobry układ? Wraz z tymi słowami, zupełnie zapomniał o żelazie. Nie interesowało go jakoś specjalnie. I tak nie umiał go wykorzystać.
Wolał się skupić na nowo poznanej towarzyszce, którą akurat mógł użyć chociażby po to by poznać wiedzę tak zakazaną jak magia. Gdyby tylko przodkowie to zobaczyli. Zabiliby.
– Prawdę mówiąc myślałem że jesteś wojownikiem. Z takim ciałem... trochę szkoda. Byłabyś potężna. Chociaż słyszałem że magia potrafi być uciążliwa dla przeciwników – Jak zawsze, nie hamował się z swoimi słowami. Zresztą nie uważał tego za nic złego. Prawdopodobnie nawet mimo parania się magią, była silniejsza niż niejeden wojownik którego spotkał.
autor: Surtr
17 lip 2022, 22:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 406
Odsłony: 64598

Gniew ognia i ziemi? Czemu inne stada miałyby ingerować w problemy trzeciego? Jedno stado mniej, oznaczało że było dostępnych więcej terenów, rozumiał podejście ognia, wchłonięcie księżyca pod pretekstem połączenia było dobrym pomysłem ale dziwne że ziemia nic nie zrobiła. W obecnej sytuacji była najbardziej stratna. Ciekawe czym byli tak zajęci? Nie zamierzał jednak dopytywać. Jeszcze uznałaby go za szpiega.
Jedynie bogowie jako tako go zainteresowali. Spotkał wiele grup które wierzyły w coś większego. Byłą jednym z nich? Potem dopyta. Zawsze kończyło się tą dłuższa i bardziej zaawansowaną debatą.
Zresztą nie wiedział o co zapytać bo jego myśli pochłonęło polecenie samicy.
Nie czuł się pewnie spełniając je, więc jedynie pokręcił łbem. Domyślał się co może planować nieznajoma. Tam skąd pochodził starsze smoki często zasłaniały skrzydłem te młodsze, podczas burz piaskowych, gdy słońce doskwierało zbyt mocno, a także gdy dzieliła ich romantyczna więź. Jednak nie był już pisklakiem, ani młodzikiem by polegać na czyimś skrzydle. Nie dzieliła ich też romantyczna relacja. Ciepły bok w zupełności mu wystarczył.
– Charyzma... jest chyba moją mocną stroną. W końcu popatrz jak łatwo się do Ciebie zbliżyłem i nawet mnie uczysz. Mruknął z nutką rozbawienia. Zawsze łatwo mu szło zbliżenie się do innych. To jedyna rzecz jakiej był pewien.
Jednak gdy usłyszał jej polecenie nie był aż tak bardzo rozbawiony. Przekonać ją by oddała mu pióro. Nie było mu to ani potrzebne, ani sensowne z jego punktu widzenia. A to utrudniało mu zadanie. Zazwyczaj gdy czegoś faktycznie chciał, argumenty przychodziły łatwiej.
– Pióro mówisz. To trudniejsze gdy wiesz co chce zdobyć. Chociaż, zamiast jednego pióra, wolałbym ich osiemnaście. Białych. Są ładne. Jedno jest bezużyteczne a z taką ilością, miałbym dla Ciebie niespodziankę. Podróże i życie wśród ras wiele mnie nauczyło. Mogę Cię tego nauczyć. Myślę ze pasowałoby to do uroczej samicy. W końcu im lepiej wyglądamy. Tym więcej możemy zyskać. Prawda? – Czy kłamał? Nie wyglądał na takiego. Może faktycznie pokusił się na nazwanie jej urocza. Może faktycznie było to pochopne jednak jej futro wydawało się zadbane. Nie widział żadnych kołtunów a biel piór była nieskalana. Wyglądała jakby dbała o swój wygląd. Podobnie jak on, a tacy lubią komplementy. Obserwacja byłą kluczem do dobrej perswazji. Chociaż z drugiej strony. Może powinien zwrócić się do jej religijnej strony?
autor: Surtr
17 lip 2022, 22:31
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 297
Odsłony: 44657

Nie był łowcą. Nie znał się na tropieniu czy śledzeniu, jednak nie był ani głuchy. Natłok nowych dźwięków, tak różnych od odgłosów pustyni, sprawiał, że początkowo był nieco zagubiony, jednak przez to był tym bardziej czujny.
Gdy kroki zatrzymały się niedaleko za nim, powoli zaprzestał ostrzenia, opadając na ziemie wszystkimi łapami. Wziął głębszy wdech. Spotkał już kilka osobników z stada Słońca. Kojarzył mniej więcej ich zapach jednak ten był jakiś nowy. Należał do jednego z dwóch pozostałych stad i był wyjątkowo intensywny. Bardziej można było odnieść wrażenie że jedno stado pachniało szczególnie tym smokiem niż ten smok pachniał stadem.
Leniwie odwrócił się w stronę gościa, skupiając spojrzenie jasnych ślepi na kompanie samicy?
Czarny ptak jakiego nie dane mu było spotkać. Wyglądał interesująco i początkowo przykuł jego uwagę. Pokręcił jednak łbem skupiając się na większym z rozmówców?
– Woah. Dawno nie widziałem kogoś tak zadbanego, mimo swojego wieku. Mam nadzieje że i mi uda się pokonać upływ czasu – Nie miał pojęcia, w jakim wieku była nieznajoma. Wiedział że bez wątpienia jest znacznie starsza od niego. Była mniej więcej jego wzrostu, jednak liczne blizny drobne blizny, jej postura a także zapach przypominały mu wiele starszych wojowników z jego rodzimych stron. Wiedział że z takimi nie warto zadzierać. Zresztą. Wolał ich mieć po swojej stronie, nawet jeśli musiał się podlizać. Zresztą, w pewnym sensie nie kłamał. Bał się starzenia. Im był starszy tym ciężej było mu negocjować. W końcu różnica między młodym smokiem a dorosłym była dość znaczna i wszystko zaczynało go postrzegać jako coraz groźniejszego drapieżnika. Mimo iż w walce czy polowaniu był do kitu.
– Jestem Surtr. Przybyłem tu niedawno z piasków pustyni. A wy? Wydajecie się być stąd – Wolał od razu się przedstawić i pokazać swój brak przynależności do jakiegokolwiek z stad. Nie znał ich praw i zasad miał jednak wrażenie że podawanie się za członka któregoś z trzech, było złym pomysłem.
W sumie, ciekawe czy była wojownikiem? Miała tylko jedną parę łap, mimo że nie wyglądało to jakby dwie przednie zostały utracone. Jak walczyły taki wojownik o dwóch łapach? W sumie... chciałby to zobaczyć.
– Nigdy nie spotkałem wojownika o dwóch łapach. W jaki sposób walczysz? Na pewno znasz jakieś ciekawe techniki – Podobnie jak ona, on również lubił poszerzać swój zasób informacji i wiedzy. Był młody, więc nie było tego wiele, jednak od czegoś trzeba zacząć prawda? A nieznajoma wydawała się wiedzieć to i owo.
autor: Surtr
17 lip 2022, 18:30
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Sosnowy Bór
Odpowiedzi: 297
Odsłony: 44657

Tutejsze tereny były rozleglejsze niż się spodziewał. Ciągle wędrował, a wciąż trafiał w nowe miejsca.
A pomyśleć że są tereny jeszcze większe pod kontrolą poszczególnych stad. Nie wiedział jak rozległe, jednak jego nos mu podpowiadał, że to tutaj to jedynie skrawek terenów, gdzie każdy miał dostęp. Mieszana woń najróżniejszych smoków i wyraźne granice gdzie robiły się one bardziej jednolite były tego dobrym znakiem. Cztery grupy? Nie, może trzy? Ciekawe czemu starają się żyć tak blisko siebie zamiast wędrować tak jak jego przodkowie? Może nie umieli orientować się w terenie?
Tam skąd pochodził, była to podstawowa umiejętność. W miejscu gdzie wszystko wygląda tak samo i pokryte jest piaskami, lub ogrodzone głęboką wodą, jedyne punkty orientacyjne znajdowały się na niebie. Każdy kto się z nimi nie zaznajomił, krążyłby wśród wydm w nieskończoność.
Wzruszył lekko barkami, podnosząc zadek z ziemi. Myślał że jak tu chwile posiedzi. Może na kogoś trafi albo kogoś spotka. Jednak siedzenie bezczynnie było nudniejsze niż mu się wydawało.
Powoli podszedł do jednego z drzew w tym wielkim borze. Miał krótkie pazury, jednak ostatnimi czasy miał wrażenie że ich ostrość nieznacznie spadła, a skoro i tak się tu nudził, czemu nad tym nie popracować? nie żeby zamierzał ich używać do czegokolwiek poza walką.
Stanął na dwóch łapach, zapierając się przednimi o wielki pień. Nie przepadał za niszczeniem drzew, jednak poza ziemią, tylko to miał pod ręką a ziemia była... brudna.
Wybacz sosenko.
Nie zwlekając dłużej, zaczął ostrzyć pazury, czekając aż ktokolwiek się zjawi.
autor: Surtr
17 lip 2022, 18:19
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Kanion Szeptów
Odpowiedzi: 795
Odsłony: 98781

Hmm? Jego podekscytowanie tak szybko jak przyszło, tak zniknęło. Nie chciał jej skreślać jednak czy ona była jedną z tych? Obłąkaną? Gdy całkowicie zignorowała jego obecność, nie przejął się, nie obraził. Zrozumiał. Była jedną z tych, co rozmawiali. Jednak ich rozmówcami nie były żywe istoty. Rozmawiali z naturą nieożywioną, z duchami, a także wytworami własnej wyobraźni. Tam skąd pochodził było takich wielu. Podobno za długo wylegiwali się na piaskach i za mało pili, przez co słońce weszło im do głowy. Całe jego nadzieje na posiadanie sojusznika spełzły na niczym. Z takimi osobnikami zazwyczaj ciężko było się dogadać. Wielka szkoda. Był pewien że nawet tutaj, niewielu było większych od niej. Robiłaby za wspaniałego wojownika.
Już miał się odwrócić i odejść, gdy ślepia samicy skupiły swoją uwagę na nim. Ojo? Chciała jego pomocy? Nie umiał jej pomóc. Nie widział ani nie słyszał tego samego co ona. Wiedział jednak że czasami obłąkani potrafili być agresywni, dlatego postanowił zagrać w jej grę.
– Nie. Ale pomogę. Tylko nie wiem w czym ani jak. Musisz mnie nauczyć – Jeśli miał udawać że widzi i słyszy to co ona, wydawał się to sensowny ruch. W ten sposób może wytłumaczy mu te swoje wizje, dzięki czemu będzie mógł udawać że i on to widzi?
Żwawym krokiem, ruszył w stronę kawałka skały, który jeszcze przed chwilą tak pilnie oglądała nieznajoma.
– Więc? Jak ma na imie? – Zagaił po chwili wpatrywania się w skałę. Nie. nie widział różnicy

Wyszukiwanie zaawansowane