Znaleziono 152 wyniki

autor: Obca Idea
01 sty 2023, 18:44
Forum: Warsztat
Temat: Kwarce Zręczności i Mocy
Odpowiedzi: 284
Odsłony: 13625

Kwarce Zręczności i Mocy

Su słyszał o kwarcach znajdujących się w okolicy terenów świątyni. Długo zbierał zasoby by móc się w końcu do nich udać by szybko ulepszyć swój potencjał magiczny. Obrał sobie trudną ścieżkę, bo żadne z jego rodziców nie było szczególnie silne mocą, musiał więc popracować nieco więcej niż jego skupiające się głównie na drodze kłów i pazurów rodzeństwo.

Zajęło mu moment odnalezienie Warsztatu, a następnie odpowiedniego kwarcu. Adept nie omieszkał zbadać dokładnie kamienia przyglądając mu się, a nawet dotykając łapą jego powierzchnię. Gdy zaspokoił swoją ciekawość, położył przed sobą mały stosik kamieni szlachetnych i czekał na efekty.

// 2x ametyst, diament, koral, onyks, rubin, szmaragd, jaspis za moc IV
autor: Obca Idea
30 gru 2022, 14:15
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 1697
Odsłony: 98250

Powiadomienia

Od Czarciego Pomiotu dla Kwietnego:
+ Szmaragd, diament, ametyst, koral, onyks, rubin
+ 7/4 mięsa
+ 1/4 inne (możesz wpisać jako mięsko)

Aktualizacja
autor: Obca Idea
28 gru 2022, 13:15
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83494

Sitowie

Prorok był ciekawym obiektem do obserwacji dla Su. Adepta interesowała nie tylko sama jego rola pośród Wolnych Stad ale także posiadana wiedza oraz kontakt z bogami. Na oko Strażnik Gwiazd wyglądał na podobnego mu wiekiem, ale sposób w jaki się zachowywał i wysławiał wskazywało na smoka doświadczonego, który poznał wiele smoczych oblicz i tajników smoczej psychiki. Czy bycie łącznikiem pomiędzy smokami oraz bogami zmieniło go nie tylko na poziomie fizycznym czy też psychicznym? Czy też owa zmiana wynikała bardziej ze zmiany statusu pośród innych smoków i próbom jakim go poddawały?

Zastrzygł uszami słysząc prośbę brązowołuskiego, spoglądając na niego zaskoczony. Babcia Naeda miał go nauczyć akarubi? On sam chciał nauczyć się nowego języka? Godne podziwu – większość smoków słysząc obcy język czekała od razu na tłumaczenie podane na tacy lub po prostu machała na to łapą dopóki do dotyczyło to spraw życia lub śmierci. Su pochlebił fakt, że na swojego nauczyciela prorok wybrał akurat niego, co musiało oznaczać, że w jakiś sposób zwrócił na siebie jego uwagę podczas Spotkania Młodych.

– Trudno mówić o całej kulturze. To po prostu język jaki zostawiła nam po sobie nasza matka, Wstęga Lawy. Jeśli zaś chodzi o obyczaje, wierzenia lub historię związane z tym językiem, obawiam się że przepadły razem z odejściem Wschodu Słońca. – doprecyzował. Jedną rzeczą było nauczenie kogoś języka, inną poznanie całej kultury z której ten język się wywodził. – W Stadzie Słońca nie przetrwał żaden członek grupy wyvern która ów język ze sobą przyniosła*, więc tutaj nie będę w stanie zbytnio ci pomóc. Natomiast jeśli chodzi o sam język nie widzę problemu w tym, bym cię go nauczył. – powiedział spoglądając na proroka. Poruszył ramionami, a ruch sprawił że po ciemnogranatowych pióra przebiegł zielonkawy odblask światła. – Możemy umówić się na wspólną wymianę wiedzy. Ja pomogę ci nauczyć się akarubi, zaś ja chętnie dowiedziałbym się więcej o naturze smoczej magii i tego jak mógłbym ją wykorzystać. Pamiętasz moje pytanie o energię podtrzymującą więź między smokiem, a kompanem? Mam znacznie, znacznie więcej takich pytań. – poruszył ogonem łagodnie, szeleszcząc piórami. – Ponad to miałbym dwa warunki związane z naszą nauką: aby odbywała się ona na terenach Słońca oraz abyś nie przekazywał jej dalej. Szanuję to, że chcesz się go nauczyć by lepiej się z nami komunikować, ale wolałbym aby językiem moich braci i sióstr nie porozumiewały się losowe smoki. – zakończył.

Zastanawiał się czy nie przesadził stawiając dodatkowe warunki, ale sama myśl o tym że ktoś po za jego najbliższą rodziną mógł rozumieć akarubi działała mu na nerwy. Nigdy przez nikim by otwarcie tego nie przyznał, ale fakt iż władał dwoma językami i mógł się porozumiewać z rodzeństwem bez ryzyka że zostaną podsłuchani sprawiał, że czuł się po prostu lepszy od masy otaczających go smoków.

[mention]Strażnik Gwiazd[/mention]

//*wiem, że technicznie jest jeszcze Abberacja, ale Su nie ma pojęcia o jej istnieniu :<
autor: Obca Idea
22 gru 2022, 23:55
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 107862

Księżycowa łąka

Su spoglądał z zainteresowaniem na obcą. Logika podpowiadała mu, że smoczyca z jakiegoś powodu postanowiła zabawić się jego kosztem i wywieźć go w pole. Zawsze istniał jednak margines prawdopodobieństwa, że się mylił. Wiedział jak może zweryfikować jej tezę – po prostu musiał udać się do pewnego źródła, Kwarców i po prostu nauczyć się od nich jak tworzyć runy i zamykać w nich swoją moc. Miało to swoją cenę, ale przetestowanie teorii smoczycy i przy okazji nauczenie się czegoś nowego było tego warte.

Szaropióry zastanowił się czy nie powinien przenieść się w jakieś inne miejsce. Grzecznie przeprosić i wycofać się chyłkiem na tereny swojego stada. Jednak coś w postawie i słowach smoczycy go irytowało. Po pierwsze: był smokiem aroganckim i ambitnym, a próba wprowadzenia go w maliny i protekcjonalne określenia działało mu na nerwy. Po drugie: z jakiegoś powodu myśl o balansowaniu na granicy kłopotów była dla niego...przyjemna. Wykraść jakiś jej sekret, zostawić i zniknąć jak dym zanim nawet zorientuje się, że popełniła błąd. Zdecydowanie wybrałby to danie z menu.

Problem polegał na tym, że w tej restauracji nie wystarczyło poprosić o posiłek, tylko samemu na niego zapracować. Nie wiedział dokąd zaprowadzi go ta rozmowa, ale był chętny by sprawdzić i być może czegoś się dowiedzieć.
– Duma moich rodziców – pominął fakt, że matka była dawno po za granicami wolnych stad a ojciec zapadł w sen. – nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu szukam własnej ścieżki. Badanie możliwości maddary jest dla mnie znacznie ciekawsze niż trening fizyczny. – co było też widać. Su był smukły, chociaż odziedziczył po rodzicach pewną krępość, więc nie był zupełnym chudzielcem. – Poszukuję nowych sposobów tkania zaklęć i stabilizacji przepływu mocy, co przyda mi się niezależnie od tego czy zostanę czarodziejem, łowcą czy też uzdrowicielem. – urwał na moment. – A czy potencjał magiczny według twojej teorii...da się jakoś zmierzyć lub zbadać predyspozycje danego osobnika? I tego jaki jest jego maksymalny poziom? Może się okazać, że powinienem jednak rozważyć trening fizyczny. – powiedział niewinnie, podobnym tonem co wcześniej. Testował ją, był ciekaw co zaserwuje mu tym razem.

[mention]Infamia Nieumarłych[/mention]
autor: Obca Idea
22 gru 2022, 21:55
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104095

Lustrzany las

Dla Su z kolei odnajdywanie drogi we mgle prawideł świata było wyzwaniem, które zamierzał podjąć. Poddawanie wątpliwość każdego tak było zawsze, to tradycja, taka jest natura rzeczy i tak się nie da, zadawanie pytań na które nikt nie znał odpowiedzi, lub nawet poszukiwanie odpowiednich pytań zanim w ogóle mógł znaleźć odpowiedź. To była podstawa charakteru szaropiórego, coś co było dla niego tak naturalne, że nawet o tym nie myślał. Nawet jeśli perspektywa była taka, że siedział sam pośrodku zupełnej ciemności. W końcu znajdzie sposób by rozpalić światło i zobaczyć co jest dookoła niego. Nie wiedział jeszcze czym w tej układance będzie brązowofutry samiec. Kawałkiem ciemności, kłębem dymu, iskrą czy podpałką?

Uśmiechnął się lekko pod nosem, gdy obcy wspominał o uprzejmości bogów i udzielaniu odpowiedzi.
– Nie mają powodu by odsłaniać przed mrówkami sekretów które mogą zagrozić ich pozycji, przynajmniej dopóki coś nie zagrozi im bezpośrednio. – wzruszył ramionami. Jeśli ludzie byli świadomi tego co umożliwiała im smocza krew... obecność łowców na terenach Wolnych była kwestią czasu.

Przyglądał się przez moment połyskującym gałęziom szklanego drzewa, słuchając tego o czym opowiadał brązowofutry.
– Uzdrowiciel za pomocą dotyku może użyć mocy leczonego do regeneracji zranienia, to prawda. – powiedział z pewnością. Nie znał wszystkich sekretów pracy uzdrowicieli, ale czasami męczył Baal by opisała mu podstawy, był też świadkiem kilku jej leczeń. – Ale czy uzdrowiciel nie musi przebić maddarowego pola otaczającego smoka? Tego samego które sprawia, że nie można wyczarować kuli ognia w wątrobie przeciwnika i rozsadzić go od środka? – zapytał. – Być może z tego samego powodu nasza własna maddara będzie wchodzić w konflikt z maddarą zawartą w krwi spuszczonej z innego smoka. Ludzie, którzy własnej maddary nie posiadają nie mają tego problemu, więc mogą wykorzystywać ją efektywniej. – to brzmiało jak całkiem sensowna teoria, dobra do sprawdzenia. Miała jednak jeden, zasadniczy problem: musiałby wejść w kooperatywę z ludzkim magiem.

Nieco rozbawiony spojrzał na młodszego smoka.
– Pojawiasz się znikąd mając za towarzystwo stado kruków, rzucając przed zupełnie obcym smokiem śmiałą tezę o wykorzystaniu smoczej krwi...co zapewne wielu uznałoby za kontrowersyjne, a potem próbujesz odejść, choć ostatecznie zostajesz. – podsumował obraz Mistycznej Eminencji otoczonej kruczym całunem. – Tylko oni psują ci nieco wizerunek.[/color] – wskazał szponem na ptasią ferajnę.

Su, chodźmy już do domu, to miejsce nie jest przyjemne...

Przymknął ślepia, wygłuszając ponownie myśli Kaveha wlewające mu się do jaźni.

– Nie mam nic przeciwko temu by zbrukać swoją krew do pewnego stopnia. – odpowiedział. – Eksperyment powinien być prowadzony w kontrolowanych warunkach, nie na materiałach pobranych od smoków z obcą maddarą, zanieczyszczonymi ranami i dodatkowym świństwem w ranach. – poruszył ogonem rozważając możliwości. – Pozyskanie ludzkiego maga który posiada odpowiednią będzie na razie zbyt ryzykowne, ale możemy zacząć od czegoś mniejszego. Jak sprawdzenie tego jak dużo potencjału zachowa posoka oddzielona od źródła i tego czy obca maddara istotnie będzie powodować zakłócenia w wydobyciu mocy z krwi innego smoka. – wyliczył. – Hm, być może będę w stanie ci pomóc, bo szkolę się na czarodzieja. Moglibyśmy się wybrać na wyprawę po za tereny wolnych by znaleźć skłonnego do współpracy maga. – brał pod uwagę wariant siłowy, czyli krótko mówiąc porwanie maga, ale w jego ocenie niosło to ze sobą wyższe ryzyko niż powinno. Znacznie bardziej wolał przekupić człowieka czy to obietnicą oddania jakiejś swojej części ciała, kamieniami szlachetnymi lub możliwością uzyskania wiedzy o smokach. Wszystko było kwestią odpowiedniej ceny i dobrej oferty.

Su, to igranie z ogniem! Sprowadzisz na nas albo gniew bogów albo łowców...
Albo odnajdę skuteczną broń do walki z nimi i kaprysami bogów.

[mention]TopniejÄ…cy Kolec[/mention]
autor: Obca Idea
22 gru 2022, 20:50
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83494

Sitowie

Su dość szybko zauważył zbliżającego się proroka, jednak swój czar uwolnił dopiero gdy był pewny że starszy smok najwyraźniej zamierza z nim porozmawiać. Uwolnił zaklęcie, a pieczęć zniknęła, lecz nim odezwał się do brązowołuskiego rzucił jeszcze okiem na Kaveha, który zajęty był obcinaniem przesuszonych już pałek wodnych i wyciąganiem z nich białego puchu na tyle, że nie zauważył przybycia obcego smoka. Upewniwszy się, że uwaga harpiana jest zaprzątnięta czym innym, spojrzał w kierunku proroka.
– Dzień dobry Strażniku Gwiazd. – przywitał się z szacunkiem. – Oczywiście, że możesz. Sam zamierzałem cię znaleźć i zadać kilka pytań po Spotkaniu Młodych. – poruszył uchem i kilka kosmyków płowej grzywy opadło w dół, odsłaniając wetknięte we włosy pióro brązowego kruka. – Moja ciekawość może jednak poczekać. Jaką masz do mnie sprawę? – zapytał spoglądając na starszego samca. Zwracał się do niego z szacunkiem, ale nie nadskakiwał mu specjalnie. Podobało mu się ostatnie Spotkanie Młodych i prorok wyglądał na dość chętnego zarówno do dyskusji jak i do dzielenia się wiedzą z czego Su zamierzał skorzystać.

[mention]Strażnik Gwiazd[/mention]
autor: Obca Idea
19 gru 2022, 21:28
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101862

Pisklęcia równina

Jak zwykle Kaveh był bardziej czujny od niego. Trącił go skrzydłem w bok, sprawiając że smok zaczął nasłuchiwać by po chwili usłyszał i zobaczył zbliżającą się zielonołuską smoczycę. Znał ją z widzenia, pamiętając głównie ze Spotkania Młodych, choć nie przykładał do niej wtedy specjalnej uwagi, bardziej skupiony na naukach Strażnika Gwiazd.
– Witaj. Ja jestem Su, adept Stada Słońca, a harpian obok mnie to Kaveh, mój kompan. – przedstawił się, również pochylając rogaty łeb. Zastrzygł uszami, spoglądając na smoczycę. – Przepraszam, ale co stało się z twoimi ocz...Ugh! – sapnął, gdy Kaveh sprzedał mu mocnego kuksańca prosto w żebra.
– Wybacz impertynenckie pytanie mojego opiekuna. Czasami nie potrafi powstrzymać swojej ciekawości do kulturalnego poziomu. – powiedział, spoglądając na Su spod byka. Niech nawet nie próbuje pyskować, posiadając takt który mógł się zmieścić w czubku szponu! Odsunął się kawałek by pokazać smoczycy piasek i kawałki stworzonego przez nas materiału. – Nie tyle tęsknimy za wylegiwaniem się na ciepłym piasku, co próbujemy wytworzyć szkło. Najlepiej kolorowe by jak najlepiej przyozdobić moją osobę. Sprawdzamy różne rodzaje piasku i różne dodatki z którymi możemy go mieszać, a potem różne temperatury, z których wychodzą różne masy. Szukamy takiej, która da najlepszy kolor, a potem...potem...umhmm... – zaciął się.
– Potem będziemy musieli opracować metodę produkcji. Część da się uzyskać maddarą, ale wolałbym używać jej jak najmniej w całym procesie. Jak uzyskać różne kształty, zdobienia, odpowiednią wytrzymałość i ciężar. – uzupełnił Su, nadal przyglądając się smoczycy. Co było nie tak z jej ślepiami? I czy to była ruchoma proteza? Jak była zbudowana? Czy musiała ją konserwować? Jak była wytrzymała? Nietypowy przedmiot od razu wytworzył całą ławicę pytań w głowie adepta.

[mention]Sekcja Zwłok[/mention]
autor: Obca Idea
19 gru 2022, 21:10
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 107862

Księżycowa łąka

Gdyby Su wiedział z kim ma do czynienia, na pewno poniechałby lekcji dobrych manier na terenach wspólnych. Niestety jednak wiedzieć nie mógł. Jego przeczucia i logika rzadko się ze sobą zgadzały, ale w przypadku brązowołuskiej obcej były zgodne: trzymać się od niej z daleka. Być może jej początkowe słowa były koślawym żartem, a nie próbą zastraszenia, być może źle je odczytał, ale nie sprawiły dobrego, pierwszego wrażenia.

Wysłuchał tego co smoczyca mówiła o runach, ale jej informacje nie pokrywały się ze szczątkami wiedzy, którą sam posiadał.
– To nieprawda. – powiedział, gdy tylko skończyła swój wywód. Od razu, prosto do sedna. – Z tego co wiem, smoki tworzą runy właśnie dlatego, że ich potencjał nie zależy od potencjału tworzącego. To znaczy, trzeba mieć dość silne źródło by stworzyć, ale nie ma znaczenia czy ktoś ledwie osiągnął ten poziom czy jest znacznie ponad nim – runa ma zawsze takie samo działanie, z taką samą siłą. – Su punktował niezgodności w jej teorii. Czy ona w ogóle wiedziała jak się tworzy te przedmioty i jak one działają? Zaczynał w to wątpić. – Ich koherentność jest cechą dla której w ogóle ktokolwiek zużywa na nie kamienie szlachetne. Gdyby było tak jak mówisz, runy różniłby się mocą i prawdopodobnie robiłby krzywdę smokom o niestabilnej maddarze w procesie ich używania lub tworzenia. – ciemnogranatowe pióra na jego ramionach zaszeleściły połyskując lekko.

– Ja? Nie jestem jeszcze zdecydowany. – odpowiedział bez namysłu. Miał nieprzyjemne wrażenie, że obca próbuje go zwieść i sprzedać mu byle jaką informację, więc zamierzał odwdzięczyć się tym samym. – Po prostu badam maddarę, bo mnie fascynuje. – odparł. Zgrabnie zamiótł pod mentalny dywan fakt, że ewidentnie ćwiczył zaklęcia bojowe. – A jakie to ma znacznie? – zapytał niewinnie, spoglądając na nią turkusowymi oczami. Czekał.

[mention]Infamia Nieumarłych[/mention]
autor: Obca Idea
19 gru 2022, 20:40
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104095

Lustrzany las

– Hymph! – parsknął Kaveh, słysząc odpowiedź nieznanego smoka. Gdy jeden z kruków zanurkował w jego stronę, natychmiast kucnął by uniknąć zrujnowania swojej fryzury.

Brązowofutry nie spodobał mu się nic, a nic, z tym swoim aroganckim śmiechem, wyniosłą postawą i bajdurzeniami o magii. Widać było jak na dłoni, że chciał się nimi posłużyć, a jego rozwrzeszczane, czarne robale wyraźnie z nich kpiły. Powinni go zupełnie zignorować, niech kisi się we własnym towarzy...

Su potrząsnął lekko łbem i zastrzygł uszami. Musiał wygłuszyć nieco przepływ myśli między sobą i Kavehem, bo odczucia kompana zaczynały wpływać na jego własne. Nie wolno było mu zbierać uprzedzeń, jeśli chciał się czegoś dowiedzieć musiał szukać u każdego źródła, nawet jeśli na pierwszy rzut oka nie wydawało się ono zbyt obiecujące. Trudno było mu wyobrazić sobie walkę z ożywionym legowiskiem. Wysiłek i ilość energii, a także skupienie potrzebne do utkania takiego zaklęcia przyprawiały o zawrót głowy i podważały wiarygodność relacji. Czy naprawdę smocza krew była aż tak cudownym źródłem mocy, skoro same smoki nie potrafiły jej wykorzystać? A może w grę wchodziły inne czynniki?
– Czy ludzie posiadają własną maddarę? – zapytał. – Być może jeśli pod względem mocy są puści, za każdym razem muszą przyjmować moc z odrębnych źródeł i dlatego korzystają z niej efektywnie? Jak naczynie w którym mieszasz wodę i sok by uzyskać napój o odpowiednim smaku. Samo naczynie ci go nie da, składniki musisz zapewnić sam. – stwierdził. Teoria o potencjale smoczej krwi była intrygująca, jednak miała zbyt wiele dziur, zbyt wiele nieznanych mu czynników. – Harpie nie mogą używać magii, Kaveh nie jest tu wyjątkiem, Mógłby spuścić ze mnie jezioro posoki i nie zmieniłoby to niczego. Nie sądzę by inny smok także mógł jej użyć. Z tego samego powodu dla którego uzdrowiciel musi dotykać smoka którego leczy, żeby przebić ochronną warstwę maddary właściciela... A ja sam wykrwawię się zanim będę w stanie sklecić zaklęcie.

Dlaczego ta przeklęta jaszczurka nadal z nim rozmawia? Niech idzie pędzić wiatry, nadęty bubek.

Su zastrzygł uszami. Trudno było się skupić w tym kruczył hałasie i silnymi emocjami Kaveha, które wlewały my się do umysłu.
– Mhm. – mruknął. – I nadal nie odpowiedziałeś na moje drugie pytanie. Trudno zbudować wokół siebie intrygującą aurę tajemnicy, kiedy masz nad sobą trzy rozwrzeszczane kruki. Twoja teoria, mimo licznych dziur jest ciekawa. Może moglibyśmy ją przetestować? – zapytał odchodzącego już brązowofutrego smoka.

[mention]TopniejÄ…cy Kolec[/mention]
autor: Obca Idea
17 gru 2022, 20:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104095

Lustrzany las

Su szybko dostrzegł trzy kruki które rozsiadły się pomiędzy przezroczystymi gałęziami drzewa. Jednego ptaka jeszcze wziąłby za kaprys losu, ale kolejne dwa, zwłaszcza tego o blado-różowym upierzeniu na pewno nie były przypadkiem. Turkusowe ślepia po omieceniu nieba, przeniosły się na linię drzew. Właściciel kruczej gromadki nie mógł być daleko. Dość szybko dostrzegł rozmazaną, brązową plamę zbliżającą się z drugiej strony drzewa, a po chwili dotarło do niego coraz głośniejsze nucenie. Kaveh, szczebiocąc coś o szkle, jeszcze niczego nie zauważył.

Skaranie boskie z tymi wolnymi terenami.

Harpian wzdrygnął się, gdy zza drzewa wyłoniły się łapy, a potem kasztanowa grzywa. Odruchowo zbliżył się do Su, stając pomiędzy jego przednimi łapami i czujnie obserwując obcego smoka czerwonymi ślepiami. Zaś sam Kwietny siedział tak samo jak wcześniej, wydając się niewzruszony pojawieniem się kogoś nieznanego.

Gdy młody samiec odezwał się, kierując swe słowa do Kaveha, Su spodziewał się że kompan spanikuje słysząc tak bezpośrednią zaczepkę. Zdziwił się jednak bardzo, gdy harpian nastroszył się cały, zarzucił skrzydłem warkocz na plecy i odpowiedział:
– Bo co, twoja się do niczego im nie nadawała?

Zaskoczony Su zerknął w dół na kompana, widząc w jego umyśle wyraźną irytację. W nieznajomym smoku było coś co wyraźnie rozdrażniło Kaveha. Ale co? Wygląd? Obcy kompani? Ah, sugestia zranienia opiekuna... Harpian nigdy nie lubił gdy ktoś mówił mu co ma robić. Do tego, jakkolwiek drażnił go Su, troszczyli się o siebie na wzajem. Kaveh wierzył, że Su nigdy go nie skrzywdzi, więc nie wyobrażał sobie by sam miał z jakiegoś powodu go ranić. Dlaczego niby miałby robić mu krzywdę ku uciesze jakiegoś nadętego bubka?

– Jeśli potrzebujesz do czegoś mojej krwi, wystarczy spytać, nie musisz prosić o nią mojego kompana. – odparł pogodnie, jak gdyby rozmawiali o tym jakiego to smacznego dziczka zjedli wczoraj na obiad. – Ale to tylko wtedy jeśli powiesz mi po co ci ona i...czemu przytulasz się do drzewa? – zapytał. Był szczerze zaintrygowany dlaczego nieznajomy wybrał akurat taką formę prezentacji. Su był świadom swojej społecznej ułomności, niuanse zachowań i emocji często mu umykały. Był to rodzaj tańca? Obyczaj którego nie znał?
[mention]TopniejÄ…cy Kolec[/mention]
autor: Obca Idea
16 gru 2022, 16:02
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Sitowie
Odpowiedzi: 485
Odsłony: 83494

Sitowie

Kaveh buszował pośród sitowia, zaś Su siedział i obserwował go z brzegu. Po raz kolejny został przez kompana wyciągnięty na Tereny Wspólne, ponieważ harpian bardzo chciał zobaczyć teren wokół Zimnego Jeziora. W czasie gdy jego towarzysz zawzięcie poszukiwał czegoś pośród zarośli Su postanowił urządzić sobie małe ćwiczenie. Powietrze dookoła niego zafalowało, jak gdyby stał w rozgrzanych oparach, zaś po prawej stronie jego łba pojawił się niewielki, szeroki na pazur okrąg, pieczęć z zielonej energii. Smok poruszał łbem w prawo i lewo dostosowując się do bliskich drgań maddary i skupiając się na utrzymaniu tworu oraz tym by zaklęcie podażało on za ruchami jego łba.

[mention]Strażnik Gwiazd[/mention]
autor: Obca Idea
16 gru 2022, 14:03
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Księżycowa łąka
Odpowiedzi: 687
Odsłony: 107862

Księżycowa łąka

Ah! Kawałek kamienia wypadł mu z łapy, gdy usłyszał za sobą głos. Gdy pracował nad swoimi eksperymentami, zazwyczaj towarzyszył mu Kaveh, który był znacznie bardziej czujny niż jego właściciel. Tym razem jednak kompan został na terenach stada, ponieważ i tak niespecjalnie mógł pomóc mu w pracy nad zaklęciem, ponieważ sam nie mógł używać maddary. To wytworzyło niebezpieczny precedens, gdzie Su bezkarnie odpływał we własny świat, zapominając o tym co otaczało go dookoła.

Obecność smoczycy wyraźnie go zaskoczyła co było widać w nagłym obrocie głowy oraz nerwowym wzdrygnięciu. Powietrze dookoła Su zafalowało na krótki moment, gdy samiec instynktownie sięgnął do swojej maddary, ale zaraz opanował się, widząc że nie jest atakowany. Jego reakcja była szybka, ale wiedział dobrze, że gdyby obca smoczyca chciała mu zrobić krzywdę, to leżałby już w kałuży własnej krwi... Ubodło to jego dumę, musiał opracować jakąś czujkę która alarmowałaby go o obecności innych gdy zaczynał pracować.

– Mało prawdopodobny wynik. By zaatakować smoka na Wolnych Terenach trzeba być pewnym, że zabije się go od razu, a potem nie zostawi śladów by uniknąć konsekwencji. – odparł. Mimo zaskoczenia, jego głos był spokojny i opanowany, a turkusowe przyglądały się obcej smoczycy. – Niewielu decyduje się na taki ruch, co znacznie zawęża liczbę możliwych opcji rozwoju wydarzeń. – dodał, sugerując dwa możliwe scenariusze: albo obca była na tyle pewna swoich umiejętności, aby dokonać czegoś takiego, albo po prostu próbowała go przestraszyć.

Gdy jednak wspomniała o runach, szare ruszy poruszyły się zdradzając zainteresowanie. Czyżby smoczyca wiedziała jaka jest natura run i w dokładnie jaki sposób działają?
– Natychmiastowa śmierć to nie jest efekt, którego szukam. Jeśli pierwszy cios zawiedzie i walka się przeciąga, szukam pewnego sposobu zranienie przeciwnika. Co gdyby zamiast tkać powiedzmy kulę ognia, wystarczyło użyć nasyconego przedmiotu, w którym zamknięte jest gotowe zaklęcie? – urwał na moment podnosząc z ziemi kawałek skały. – Runy ataku mocy poprawiają przepływ mocy do tworu, ale skoro tak się dzieje, to dlaczego smoki nie używają ich przez cały czas? Są zbyt kosztowne w tworzeniu czy ciągłe ich używanie powoduje...efekty uboczne? – zapytał. Skoro już zdecydowała się go zaczepić i równie dobrze mógł spróbować wytargować od obcej odrobinę wiedzy.

[mention]Infamia Nieumarłych[/mention]
autor: Obca Idea
16 gru 2022, 13:07
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Pisklęcia równina
Odpowiedzi: 624
Odsłony: 101862

Pisklęcia równina

– Temperatura chyba powinna być wyższa, żeby się udało. Chyba, że powinniśmy zmielić ten piasek drobniej?
– Prawdopodobnie ma też znaczenie skąd jest ten piasek. Może masa wyjdzie inna jeśli weźmiemy go z innej części terenów.
– A jesteś w stanie wyczarować inne źródło ciepła niż płomień? Kawałek roztopionej skały na przykład?
– Mogę spróbować, ale to skonsumuje znaczą część mojej mocy.

Su i Kaveh siedzieli przy kopie piasku przyniesionej z Wielkiego Ognistego Pustkowia. Całkiem niedawno odkryli, że piasek potraktowany wysoką temperaturą tworzył plastyczną masę burego koloru, która po wyszlifowaniu całkiem ładnie lśniła. Po podpytaniu kilku bardziej obeznanych smoków, dowiedzieli się że prawdopodobnie udało im się wytworzyć szkło. Kontynuowali więc swoje eksperymenty w różnych miejscach, szukając głównie tych odludnych, gdyż w rachybę wchodziły duże ilości maddary oraz wysoka temperatura. Przed smokiem i jego kompanem znajdowało się kilka różnych grudek o różnym stopniu zabrudzenia oraz wypłowiałych kolorów.

[mention]Sekcja Zwłok[/mention]
autor: Obca Idea
16 gru 2022, 12:39
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 104095

Lustrzany las

Odkąd wybrał się z Kavehem na tereny wspólne kompan coraz częściej chciał na nie wracać. Stado Słońca znało harpiana, więc mógł nieskrępowany latać po ich terenach. Su uważał jednak, że jeśli chodzi o tereny wspólne obce smoki mogły go wziąć go za zagubionego drapieżnika i zaatakować, więc nie zgadzał się na samotne wyprawy kompana. Efekt tego był taki, że Su czy tego chciał czy nie, musiał co jakiś czas wybierać się na wolne tereny, inaczej Kaveh robił się z czasem marudny i męczący.

– To niesamowite! Jakie one są piękne! Jak mogłeś tak długo ukrywać przede mną to miejsce. – harpian dreptał od drzewa do drzewa oglądając ich niezwykłe, przezroczyste liście i gałęzie, emanujące delikatnym blaskiem, nie mogąc nadziwić się na niezwykłością tego miejsca.
– Nie ukrywałem niczego. Sam chciałem odwiedzić to miejsce. – szaropióry adept także był zaintrygowany osobliwością Lustrzanego Lasu.
– Czy mogę wziąć sobie jedną gałązkę? Czy napadnie mnie jakaś nawiedzona zjawa?
– Dopóki nie spróbujemy wziąć ze sobą całego drzewa, myślę że jesteśmy bezpieczni. Nie jestem jednak pewien czy gałązki nadal będą świeciły...
– Całe drzewo, a czy maddara...

Su i Kaveh zatrzymali się przy jednym z większych drzewek rozmawiając cicho o tym w jaki sposób mogli uszczknąć kawałek Lustrzanego Lasu dla siebie. Byli pochłonięci obserwacją rośliny, więc niespecjalnie zwracali uwagę na to kto może kręcić się dookoła...

[mention]TopniejÄ…cy Kolec[/mention]
autor: Obca Idea
13 gru 2022, 15:29
Forum: Modlitwy
Temat: Su
Odpowiedzi: 8
Odsłony: 683

Su

Su nie był wierzący. Skrycie pogardzał smokami oddającymi bogom ich cześć, bo równie dobrze mogliby modlić się do burz lub lawin kamieni spadających z gór. Nie negował istnienia samych bogów, to że zamieszkiwali to dziwne miejsce zwane świątynią zostało udowodnione ponad wszelką wątpliwość. Widział ich wpływ na Wolne Stada, na razie jedynie w postaci nauk i obecności Strażnika Gwiazd, smoka dla którego zatrzymał się czas. Su po prostu odmawiał oddawania bogom czci. Płaszczenia się przed nimi, proszenia o gwiazdki z nieba lub wiary w to, że mają jakikolwiek magiczny wpływ na jego lub czyjkolwiek los.

Bogowie Wolnych Stad byli dla niego bogami w taki sam sposób, w jaki on mógł być bóstwem dla mrówek.

Fakt, że był większy, silniejszy i mógł wpływać na ich otoczenie nie oznaczało że zamierza to robić ani że jakiekolwiek pieśni i fikołki jakie mrówki mogłoby przed nim wyczyniać zmienią cokolwiek. Jeśli czuł się w humorze by pomóc kolonii mrówek, robił to. Jeśli czuł się w nastroju by spopielić całe ich gniazdo, robił to. Wola mrówek nie miała dla niego żadnego znaczenia.

Co więc robił w tym miejscu? Co on robił w świątyni?

Nakręcała go ciekawość. Zwykła ciekawość, która sprawiła że dokładnie zbadał każdy zakątek świątyni: Wewnętrzną Jaskinię z posągami najwyższych bogów, Ciemną Grotę, Niszę Zadumy i Grotę Cudów, w której ostatecznie się zatrzymał, przed posągiem Naranlei. Atmosfera była tu inna niż w pozostałych miejscach, od maddary unoszącej się w powietrzu świerzbiła go lekko skóra. Czy mógłby z niej skorzystać? Ukraść część dla siebie? A może nasycić nią jakiś klej..
– S-su... – Kaveh dreptał blisko niego, bliziutko, zaraz przy boku albo pomiędzy przednimi łapami. Harpian był wyraźnie przestraszony, chociaż sam pchał się by towarzyszyć swojemu opiekunowi. Smoki same w sobie były dla niego przerażające, a co dopiero smocze b ó s t w a – Nie jestem p-przekonany czy to dobry pomysł. – powiedział cicho, spoglądając czerwonymi ślepiami na potężny posąg boginki. Wyglądała dostojnie i majestatycznie, ale była smokiem, drapieżnikiem, istotą która mogła go z łatwością rozszarpać. Zwłaszcza, gdy nie był pewien czy Su nie palnie zaraz czegoś głupiego. Odczuwał emocje kłębiące się w szaropiórym: trudne, skomplikowane i sprzeczne.

Su podniósł łeb, przyglądając się posągowi Naranlei.
– Nie panikuj. W najgorszym wypadku spotka nas cisza albo duszek.
– Albo rozgniewasz boginkę magii i zostaniesz zamieniony w ropuchę! Wiesz że nienawidzę wody, nie zrobię ci basenu w norze, zaraz będzie zima.
– Wtedy więź przestanie działać i znajdziesz sobie nowego opiekuna. Moje rodzeństwo cię lubi, któreś z nich cię przygarnie.
– Su, igrasz z mocami, których...
– Kaveh, zamilcz na moment i daj mi pomyśleć. – odparł szorstko. Niepocieszony grubiaństwem opiekuna harpian, skulił się pomiędzy jego przednimi łapami. Na rany wiatru, po co mu była więź ze smokiem?

Jak w ogóle powinien zacząć modlitwę? Ma paść plackiem przed posągiem? Złożyć ofiarę z własnej krwi? Wyrecytować wiersz? W jaki sposób powinien zrobić z siebie kretyna, żeby zwrócić uwagę boga? Pokręcił głową i postanowił zrobić to co przyszło mu pierwsze do głowy:
– Naranleo! Dlaczego tylko runy mogą magazynować w sobie magię? Czy można stworzyć runę, w której zamknięte jest stabilne zaklęcie by przełamać ją w trakcie walki i uwolnić moc w stronę przeciwnika? Czy mogę stworzyć runę, w której zamknę kulę ognia i użyję ją gdy będę potrzebował niezawodnego zaklęcia? – zapytał. Jego ton nie był natarczywy czy wyzywający, zapytał tak jakby zadawał pytanie innemu smokowi.

Czy on upadł na głowię?
Pomiędzy jego łapami, Kaveh skulił się i zaczął nerwowo przygryzać swoje krótkie paluchy w zgięciu skrzydła. Pani Smocza Czarodziejko, proszę, tylko nie żaba, tylko nie żaba, tylko nie żaba, tylkonieżaba... – w istocie do Naranlei płynęły teraz dwie nietypowe modlitwy. Jedna od żądnego wiedzy smoka, druga od spanikowanego kompana który bardzo nie chciał by coś stało się jego opiekunowi.

//eeee, Boski I'll guess?

Wyszukiwanie zaawansowane