Znaleziono 52 wyniki

autor: Czereda Czerwi
28 maja 2024, 14:30
Forum: Skały Pokoju
Temat: Spotkanie X
Odpowiedzi: 69
Odsłony: 4642

Spotkanie X

  • Przybył także i Czerw, a dokładniej to przyleciał, dodatkowo robiąc beczkę w powietrzu, gdy jeszcze był w miarę wysoko, chabrowa pelerynka tańczyła na wietrze. Ah, zmiana praw brzmiała jak duże wydarzenie. Bah, czy te prawa były kiedykolwiek zmieniane? Prawa Wolnych Stad? Hm, vhyba nie był ani wystraczająco stary, ani wystarczająco oczytany, żeby to stwierdzić. Jendak mimo, że waga wydarzenia ciążyła na piersi wojownika... ten był zbyt podekscytowany, żeby się tym jednak przejmować. I tą ekscytację czuć było w każdym jego machnięciu skrzydłami, w każdy ruchu ogona.
    Po wylądowaniu piaskogłowy wyprostował się i uśmiechnał, rozglądając się po smokach i witając się ze wszytskimi mu znanymi. Czyli mimo wszytsko dość małą ilością. Ah, tyle smoków, tyle smoków! I coś jeszcze na dodatek się działo, a Czereda nie spał! Mmmmmm, Strażnik na środku. Ostatnio takie coś pamiętał... jeszcze gdy był pisklęciem. Zebranie młodych. Hah, teraz było zebranie nie-młodych. Ciekawe co z tego wszystkiego wyniknie
autor: Czereda Czerwi
03 lut 2024, 23:44
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Na odpowiedź smoczycy parsknął rozbawiony, następnie jednak jego toważyszka zaczęła się przygotowywać do ataku: bardzo dobrze. Widocznie chciała wyskoczyć do przodu, prosto w niego. Dobrze, dobrze. Czereda spiął mięśnie i caly czas obserwując smoczycę przygotował się. W momencie gdy wyskoczyła Czerw także skoczył, ale w prawo i na dużo mniejszą odległość, jednocześnie obracając się w stronę towarzyszki i nagle, bardzo szybko prostując całe lewe skrzydło i lekko przekrzywiając ciało, żeby nadać skrzydłu jeszcze większego pędu smagnął smoczycę w wystawione do przodu łapy, wybijając ją z trajektorii skoku i utrudniajac jej lądowanie. Sam Czereda po manewrze zachwiał się, wyhamowując tylnymi lapami nabrany obrotowy pęd, który wykorzystywałby dalej do ataku w przypadku prawdziwej walki.
    -Bardzo dobrze!– powiedział z usmiechem i cofnął się o krok -Szybki atak, mało dodatkowych ruchów. Jednak od początku można było stwierdzić, co chcesz zrobić: bardzo kiwałaś ogonem. I w sumie o to chodzi bardzo często w obronie: domyślić się skąd nadejdzie atak i zareagować odpowidnio szybciej. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, często obrona może być tak samo niebezpieczna jak atak. To poprzez odpowiednie wykręcenie kończyny, uderzenie w kości lub- i tu smok wyszczerzył zębiska w usśmiechu -niefortunne przerwanie ruchu i spowodowanie jeszcze bardziej niefortunnego wypadku przeciwnika- rozwarł swoje skrzydła stając jeszcze raz w pozycji -Udało ci się zachować równowagę po ataku, bardzo dobrze, jednak próbując dobrze lądując straciłaś cenne uderzenia serca, które następnie można wykorzystać do ataku. – zakołysał ogonem z ostrym hakiem -A teraz... hmm, powiedz, gdy będziesz gotowa-
    I jeśli smoczyca dała sygnał, wojownik spiął wszystkie mięśnie i z uderzeniem skrzydeł wybił się mocno z tylnych łap, trochę jak echo tego, co zrobiła Fabia. Przednie łapy popędziły do przodu, dłonie zadarte do góry: ruch skierowany bardziej na taranowanie i przewrócenie niż szarpanie szponami. Głowa opuszczona w dół, aby chronić swoją szyję od przodu, skrzydła w trakcie skoku zostały mocno przyciśnięte do ciała. Celował prosto w pierś smoczycy.

    //wybacz za bardzo shitty i poźny odpis, trochę wypadłam z rytmu pisania Fabia
autor: Czereda Czerwi
22 sty 2024, 12:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Prawda jest taka, że gdyby smoczyca zaczęła panikować, istaniała szansa, że Czerw także by spanikował. Tym bardziej, jeśli niepokój Fabii spowodowany byłby akcją wojownika. Ale na szczęście jeszcze nikt nie panikowa, prawda?

    Z piersi wydało się mruknięcie -Różnice w sile można prosto nadrobić umiejętnościami oraz sprytem. Co jak co, ale nikt nie powiedział, że smok jest ograniczony tylko do swoich pazurów i kłów w walce- po czym trochę się skrzywił i zarzucił ogonem -Dwunogi, niestety, są idealnym przykładem, że sama siła nie wystarcza-
    Następnie jednak uśmiechnął się, gdy samotniczka stanęła w odpowiedniej pozycji. Stabilnie, ugięte łapy. Dobrze, wyglądało na to, że podstawy znała. Sam ponownie się przygotował. -Myślę, żebyś najpierw raz ty zaatakowała. W obronie głównie chodzi o wykorzystywanie ruchów swojego przeciwnika, jego pędu, jeśli się da. Niekóre ataki po prostu nie pozwalają na to i musisz zadowolić się samym unikiem. Ekhem, albo zniszeniem pocisku, bo dwunogi lubią te swoje strzały. W obydwóch przypadkach oznacza to, że trzeba być szybszym od swojego przeciwnika, a za szybkośc płaci się spadkiem siły. Przesadzisz z siłą i owszem, nieźle przywalisz drugiemu smokowi, niedźwiedziowi, czy czemukolwiek, ale to cokolwiek zdąży już się do ciebie dostać... ale chyba mówię teraz za dużo. Chciałbym po prostu, żebyś najpierw zobaczyła, o co mi chodzi, a potem próbowała sama- uśmiechnał się zachęcająco i czekał.

    Fabia
autor: Czereda Czerwi
21 sty 2024, 16:41
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Na pytanie samicy najpierw na pysku wojownika pojawiło się jakby niezrozumienie, a następnie jego postawa cała zachwiała się. Skrzywdzić? Co. Chwila. Moment, momencik. To był trening, tak? Na pewno nie było jego zamiarem nikogo zranić, ale nawet w trakcie treningu, tym bardziej walki, trzeba było być gotowym na lekkie oberwanie.
    Gdy samotniczka kontynuowała od razu podniósł łapy -Nie, nie, nie, nie! Starać zranić na pewno nie! Faktyczne walki to najlepiej na arenie, gdzie zawsze w pobliżu jest jakiś uzdrowiciel- Na kolejne słowa Czerwiowi przypomniała się walka z Yamim i wojownik instynktownie się skrzywił. Bardzo wtedy się powstrzymywał, a Yami naprawdę wykazał się niesamowitą siłą woli... ale i tak. Czarodziej sam tego wtedy chciał i Czereda nie mógł wtedy... przerwać walki, ale ... no właśnie. Ale. Mimo, że nie było to nic, czego uzdrowiciel nie poskłada, trochę ran się wtedy nazbierało.
    Żółtogłowy pokręcił łbem, chcąc jakby wyrzucić pewne myśli z głowy, po czym zaczął powoli: -Rozumiem. Jednak w walce fizycznej trzeba być przygotowanym na... no. Kontakt. A najlepszą obroną moim zdaniem jest wykorzystanie pędu przeciwnika przeciwko niemu samemu, co... hm. Może skończyć się paroma złamaniami.– podrapał się po szyi w zamyśleniu po czym nagle uśmiechnął się szeroko -Wiem! Bo jesteś dobra w magię! Możemy zrobić tak, że zamiast atakować sama, stworzysz magiczny twór, który to zrobi! A ja będę mógł pokazać potencjalne ruchy na tworze. Potem, gdy będziesz gotowa, będziesz mogła wypróbować je na mnie! I tu już nie trzeba będzie martwić się potencjalnymi niechcianymi obrażeniami, a jak już, to moimi. A ja po prostu wtedy pójdę truć dupę Okową o leczenie i powiem, że jakiś demon mnie napadł, haha!– pewnie gdyby powiedział, że tak się wydarzyło Okowy byłaby pewna, że znowu wleciał w drzewo, ale ciiiii.

    Fabia
autor: Czereda Czerwi
20 sty 2024, 18:04
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Patrząc w specyficzne ślepia Czeredy samotniczka mogła dostrzec przyjazne, rozbawione iskierki. Czy z Czeredą było coś nie tak, czy po prostu nie posiadał jakiegokolwiek instynktu samozachowawczego? Może oba? A może to po prostu smoki, z którymi decydował się na spędzanie czasu były odrobinę bardziej potencjalnie mordercze niż było to normalne?

    Zaśmiał się -Prawdziwym zabijaką jest moja przyjaciółka, Tęsknota Wolności. Ja musze się przyznać, że wolę defensywne podejście. Ale póki co taka taktyka spełnia swoją rolę, więc nie narzekam.–
    Na propozycję umowy Czerw rozpromienił się jeszcze bardziej. Nowa znajomość! Nowe opowieści! Historie o lądach i smokach nieznanych!
    -Ahh, takiej propozycji to nie można odrzucić! Szkoda, że nie wziąłem ze sobą dzisiaj herbat, bo opowieści zawsze są najlepsze przy gorącym napoju... Oraz jakiejś przekąsce, Hmm, może powininen.... ahhh, problem na przyszłość, haha!– uśmiechnął się i cofnął się o krok, uginając przednie łapy i stając w pozycji gotowości. Uśmiech zmienił się z o prostu przyjaznego i spokojnego, na bardziej drapieżny i pełen ostrych zębisk.
    -Teraz zstuczki obronne, tak? Pokaż, co potrafisz. Zaatakuj mnie-

    Fabia
autor: Czereda Czerwi
17 sty 2024, 9:10
Forum: Świątynia
Temat: Plac przed świątynią
Odpowiedzi: 1922
Odsłony: 122827

Plac przed świątynią

  • Pakowanie się trochę Czerwiowi zajęło, ale finalnie i on się dotargał! Był pewien, że będzie ostatnim, ale okazało się, że tylko Nyan już czekała. Przywitał się wiec wesoło z przyjaciółką i zapłacił za błogosławieństwo duszonymi królikami. Ładnie też wszystko ozdobił kwiatakmi i przygotował ziołową herbatkę, która mu się wydawała, że będzie pasować do królika i....
    ....
    ...
    On był już stary prawda? Pomyślał poprawiając kwiatki. Jedną nogą w grobie. Jeszcze zacznie wysyłać Pimpusia do szpiegowania jakiś smoków, którymi miałby się opiekować, i już z nim koniec.

    // Boski Ulubieniec na misję 17.01 dla Czeredy Czerwi
    // 12/4 mięsa za 17.01 za Nieugiętego Kolca (chyba, że wchodzi ten tytuł Odkrywcy po 1 misji zwiadowczej, wtedy 8/4 mięsa, ale nwm jak to działa xDDDD)
autor: Czereda Czerwi
16 sty 2024, 11:32
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Wężowa smoczyca podeszła bliżej, przedstawiła się. Fabia. Czereda postara się zapamiętać. Następnie zaczęła obchodzić piaskowo-głowego w jakże znany Czerwiowi sposób, ale hehe, długość dodawała dodatkowego czegoś temu ruchowi.
    Wyszczerzył zęby w szerokim, trochę głupkowatym uśmiechu mróżąc lekko przy tym ślepia. -Ah, to jest bardzo dobre pytanie, heh- sam wodził wzorkiem za głową samicy i instynktownie, trochę rozbawiony całą sytuacją stanął stabilniej na czterech łapach -Prostą i niekoniecznie zawsze prawdziwą odpowiedzią byłoby, że wojownicy w stadzie potrafią najlepiej walczyć fizycznie, przez co są odpowiedzialni za bezpieczeństwo stada razem z czarodziejami- przekrzywił łeb -Więc teoretycznie wojownik jest smokiem, który powinien mieć największe doświadczenie w unikaniu ataków, powiedzmy takich, magicznych niedźwiedzi, oraz zadawaniem mu obrażeń kłami, pazurami i wszystkim innym, co nie magiczne. – nagle usiadł, widocznie z czegoś zadowolony -Tak tylko mówię, heh. Kompletnie niczego nie proponuję, a tym bardziej teoretycznej walki zamiast niedźwiedzia, nie wiem, o czym mówisz. A jeśli o niczym nie mówisz, to tym bardziej nie wiem- zaśmiał się -Ale szybka zmiana tematu, jeśli pozwolisz! Fabio, jesteś spoza bariery, prawda? Mogę zapytać skąd dokładniej? Świat jest taki duży, a ja prawie całe życie tutaj, na terenach wolnych stad, więc wybacz, ale zawsze jestem ciekawy jakiś opowieści-

    Fabia
autor: Czereda Czerwi
15 sty 2024, 13:27
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Wzgórze
Odpowiedzi: 644
Odsłony: 76375

Wzgórze

  • Czereda zostawił Pimpusia tym razem w grocie. Wij wrócił do spania, przynajmniej na teraz. Zarzekał się, bez słów oczywiście, że jest już lepiej, ale i tak dalej był widocznie zmęczony.
    Gdy wij spał, Czerw zdecydował się trochę poruszać. Rozruszać zależane kości, rozłożyć skrzydła! I dokładnie to zrobił! Wzbił się w powietrze i ruszył z pełną prędkością przed siebie, nie pilnując za bardzo, gdzie leciał. Jakaś tam część jego mózgu sprawdzała, czy nie wlatuje w obszar niebezpieczny, albo czy nie narusza granic, ale tak? Skrzydła góra, dól, góra, dół, baczka, korkociąg, szybkie hamowanie, chwycić czubek tego drzewa, i tak dalej i tak dalej. Po pewnym czasie ciężej już oddychał i był zmuszony wylądować, przynajmniej na chwilkę. Złapać oddech i ciach, z powrotem w powietrze... jednak nagle okolicę przeszył ryk. Niedźwiedzi. Czereda zmarszył brwi, trochę zaniepokojony. Niedźwiedź? Wydawało mu się, że skończył gdzieś na miejscach pokoju... nie powinno być tutaj żadnych drapieżników. Może to był jakiś kompan?...
    Smok ruszył w stronę, z której wydawało mu się, że dochodził dźwięk, zbadać sytuację. Lepiej potencjalnie zrobić z siebie durnia, niż pozwolić, żeby dziki drapieżnik chodził po terenach współnych. Tutaj chodzą pisklaki! Często bez opieki! Strał się iść szybko, ale w miarę możliwości dość cicho i już po chwili zauważył swojego niedźwiedzia. Albo i nie do końca niedźwiedzia. Magiczny stwór walczył aktualnie z nieznanym mu smokiem... albo próbował walczyć. Hmmm.
    Czerw rozglądnął się w około, szukając wzrokiem smoka, który mógłby być odpowiedzialny za niedźwiedzia i gdy nikogo nie znajdywał przez jedno uderzenie serca, potem drugie, zrozumiał. Ten nieznajomy w tym samym czasie czarował i unikał. Wojownik zamrugał w szoku. To... to się nazywają umiejętniości. Ale hmmm... czy czarodziej nie musi dokładnie wyobrazić sobie całego ruchu tworu, zanim przeleje w niego maddary? Plus ten twór mimo wszystko wyglądał jak coś, co Czereda mógł sam swtorzyć (ale w pełni koncentrując się i zdecydowanie nie skacząc wokoło)
    Pokręcił głową, no dobra, dni od ostatniego pchania łap w nieswoje sprawy: zero. Znowu, heh.
    Usiadł i przywdział na pysk przyjazny uśmiech -Pssst, pssst. Panie nieznajomy!– zawołał -Proszę wybaczyć mi takie perfidne przerwanie, ale jeśli można, mógłbym się zapytać dokładniej co robisz? Bo ahhh, czarownie i walka wręcz na raz? Piekielne trudne mi się to wydaje, chociaż dla mnie ogólnie magia jest cieżka, to może nie powinienem się odzywać. Ah!– wyprostował się nagle, obserwując reakcje smoka... smoczycy. Tak, teraz już wiedział, że ma do czynienia ze smoczycą. Jeśli nie odniósł wrażenia, że jego obecność jest bardziej niechciana, niż jest to dal niego bezpieczne, pochylił łeb w przywitaniu -Nazywam się Czereda Czerwi i jestem wojownikiem stada Ziemi. A ty?– Nie czuł wyraźnego zapachu stada. Samotnik? Może zza bariery? Ah, może uda się czegoś ciekawego dowiedzieć na temat reszty świata!

    Fabia
autor: Czereda Czerwi
29 gru 2023, 14:56
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 365201

Powiadomienia

z mojego kp dla Wyśnionego Szczęścia:
  • pergamin z rysunkami Uessasa (dla smoków po 25 księżycu)
    pergamin z opowieścią "Apetyt Thahara" dla smoków w wieku 25+

    akt.
autor: Czereda Czerwi
16 lis 2023, 8:17
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 365201

Powiadomienia

2x darmowe błogosławieństwo (misja zwiadowcza) dla 1 osoby – użyj do końca '23
Z kp Czeredy dla Oków Przeszłości (sotry, jeśli źle odmieniłam xD)

akt.
autor: Czereda Czerwi
12 lis 2023, 18:25
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 6987
Odsłony: 365201

Powiadomienia

wyleczenie wszystkich ran z jednej walki (maks waga ciężka) – użyj do końca '23 dla Niebanalnie Kuszącego

nieaktualne
autor: Czereda Czerwi
04 lis 2023, 17:46
Forum: Błękitna Skała
Temat: Podnóża Skały
Odpowiedzi: 674
Odsłony: 96007

Podnóża Skały

  • Lekko spóźniony, ale przyleciał i wojownik! Czereda Czerwi we własnej osobie!
    Nie żeby potrafił być żadną inną osobą, ale różne dziwne rzeczy mogą się dziać, tym bardziej jeśli duszki wchodziły do gry.
    W przeciwieństwie do młodzika, Keni nie był w pełni energi. Wręcz przeciwnie: zima się zbliżała i wojownik czul to w kościach, cały czas tocząc nierówną walkę ze smoczym snem. Jak na razie udało mu się jeszcze nie zasnąć, ale nie wiedział, ile to będzie jeszcze trwało.
    Będąc jeszcze w powietrzu zauważył biegającego... adepta? Jeszcze pisklę? W sumie mniejsza, nauka to nauka. Uśmiechnął się pod nosem i zaryczał, dając znać o swoim przybyciu, po czym, jakby od niechcenia dał ostrego nura. Dół, dół, dół, wiatr atakujący łuski iiiii..... STOP! Skrzydła nagle rozłożone, smok wygiął się i wylądował, tylne łapy najpierw dotykające ziemi.
    Stojąc już równo na gruncie, wojownik otrzepał się niczym pies, przymykając przy tym ślepia.
    -Hejka!– wyprostował się w końcu i rzucił przyjaznym uśmiechem w stronę srebrno-łuskiego.
    -Widzę, że już jesteś gotów na naukę, hah. Alduin, tak? Wybacz, jeśli pokręciłem imię, ostatnio trochę przysypiam-
    usiadł i przyglądając się młodzikowi przekręcił lekko łeb, po czym kiwnął właśnie lbem z aprobatą -Złapałeś mnie na arenie, co było... coż, niesamowicie dobrym pomysłem. Znaczy, hm, samo chodzenie na arenę nawet po prostu poobserwować. Różne smoki róznie walczą i zawsze można podkraść jakieś fajne triki, podglądnąć, jak ktoś coś robi. Hah, nie mówiąc już o złapaniu wojownika, haha. To był naprawdę ruch godny mistrza taktyki, ja łaziłem po grotach i miałem nadzieję, że kogoś tam spotkam, z tego co pamiętam.– uśmiechnął się, po czym wstał i przeciągnął się powoli: kości strzelał jedna po drugiej. Z jednej strony wolałby jak na razie sobie po prostu posiedzieć, porozmaiwać. Podzielić teorią i tak dalej.... z drugiej strony smok już biegał i wyglądał, jakby jeśli miał więcej czekać, to wybiegłby z własnej skóry....
    -No dobrze...– Piaskowogłowy nagle dramatycznie otwarł skrzydła i gestykulując (bardzo dramatycznie ale też z dziwną ilością gracji) głośno zaczął -Dzień był złoty i zimny, a dzielny Alduin ze stada trenował właśnie wśród drzew i skał, aby stać się jeszcze lepszą wersją siebie! Jednak cóż to?
    Cały smok nagle... zmienił się. Nie fizycznie, nie. Dalej było to brudno-fioletowo-szary smok o żółtym łbie, ale jednak nagle zaczął wyglądać... groźniej. Przyjaźnie przymróżone ślepia Czerwia otworzyły się szeroko, pokazując ciemne. dziwnie poziome źrenice, które zdecydowanie były już obudzone. Łapy Czeredy ugięły się w łokciach, ogon podniósł i lekko wirował za smokiem, eksponując hak, a skrzydła zbliżyły się do ciała, jednak mięśnie były widocznie napięte. Gdyby nie jego szeroko uśmiechnęta morda i rozbawione ogniki w oczach możnaby wziąć Czeredę za kogoś niebezpiecznego. (Co dla wojownika było myślą wręcz śmisznie niedorzeczną). Pazury przedniej łapy wojownika zaorały ziemię -Na jego drodze stanął smok łowców, gotowy do ataku.– kontynuował już ciszej, teraz już przyjemnym chropowatym głosem prosto z piersi. -Młodzik wiedział, że akurat z tym osobnikiem nie można było się porozumieć. Wiedział też jednak, że jego pazury były już ostre, zęby twarde, a w jego piersi tlił się już ogień. Był gotowy. Musiał zaatakować i ochronić stado. – czy coś. Czereda nie wiedział. Bredził trochę. Ale trudno.
    Mrugnął jednym okiem w stronę Alduina. Pokarz, co podglądnąłeś na arenie.

    Alduin
    autor: Czereda Czerwi
    13 paź 2023, 22:44
    Forum: Ogólne
    Temat: Powiadomienia
    Odpowiedzi: 6987
    Odsłony: 365201

    Powiadomienia

    1x złota moneta, 5x srebrna moneta, 1x miedziana moneta dla Spóźnionego Debiutu ^^

    akt.
    autor: Czereda Czerwi
    05 paź 2023, 22:42
    Forum: Warsztat
    Temat: Kwarce tworzenia run
    Odpowiedzi: 40
    Odsłony: 2274

    Kwarce tworzenia run

    • Czereda był zdenerwowany, może nie było po nim tego fizycznie jakoś widać, ale czuł się... kiepsko. Jakby cały czas stał na krawędzi... czegoś. Jakby coś złego miało się wydarzyć. Nie podobało mu się to. I przez to złe przeczucie też, gdy udało mu się zebrać odpowiednio dużo sił po przebudzeniu ze smoczego snu (było to bardzo ciężkie przebudzenie) podrapał Pimpusia za żuwaczkami, dziękując mu za jego obecność, wziął kamienie szlachetne i... po prostu poleciał w stronę świątyni, a dokładniej warsztatu i kwarców. Wyszukał odpowiednie kamienie, takie uczące go jak jeszcze lepiej móc chronić siebie i innych, gdy już umiejętności zawiodą. Runy. Czuł... potrzebę poznania tajnik run. Może to była tylko paranoja po-przebudzeniowa, ale tak było i basta.
      Oferował swoją zapłatę... i czekał.

      ametyst, szafir, 2x bursztyn za runy ochronne
    autor: Czereda Czerwi
    11 wrz 2023, 16:59
    Forum: Warsztat
    Temat: Kwarce Siły i Wytrzymałości
    Odpowiedzi: 439
    Odsłony: 17866

    Kwarce Siły i Wytrzymałości

    • Do warsztatu po raz.. chyba trzeci w życiu, przybył Keni. Niósł ze sobą dużą torbę wypełnioną jedzeniem na zapłatę. Trochę je zbierał, ale hej! Jeśli jakoś go nie zużyje to się jeszcze zepsuje, i co wtedy?
      Przybył spokojnym krokiem, tm razem pod inny kwarc niż ostatnio i złożył swój łup. Było to... bardzo dużo mięsa. I trochę jabłek.
      Pokręcił łbem, kryształy, duszki, magia. Nie miał pojęcia, w jaki sposób to działało, ale działało, a on czuł potrzebę zwiększenia sobie kondycji, po tym jak ostatnio padł na villarze. Znaczy, zaszedł daleko, tak mu się wydawało, ale musi być lepszy. Rozwijać się, czy coś.

      //27/4 mięsa, 1/4 roślin za Wytrzymałość III
    autor: Czereda Czerwi
    01 wrz 2023, 16:52
    Forum: Dzika Puszcza
    Temat: Bagno
    Odpowiedzi: 496
    Odsłony: 75458

    Bagno

    • Entuzjastycznie kiwnął łbem -Tak. Wijów – krasnolud zaczął krzyczeć, gdy Czereda mu podał jednego. Co z tego, że później wlazł mu na twarz: taka uroda wijów.

      Po skoku wyszczerzył zęby i zaśmiał się -Wybacz, wybacz. Myślałem, że mniej chlapnie –

      Czereda widział, że smoczyca jedynie kiwa łbem. Czy go sluchała? Bardzo możliwe, że nie. Czy i tak dokończy przemowę? Jak najbardziej, ale heh, smoczyca wręcz wyglądała, jakby żałowała lądowania na tym jednym drzewie, zbyt blisko Czerwia. Coż, nikt nie powiedział, że wojownik nie wiedział, kiedy się uciszyć.
      ...
      No dobrze, czasem nie wiedział, ale zazwyczaj mimo wszystko był świadom, że pieprzy za dużo, tylko ignorował ten fakt i brnął dalej, klepiąc pyskiem i klepiąc. Część umysłu wojownika mówiła mu, żeby właśnie się uciszył i dał czarodziejce spokój. Druga cześć była zbyt podekscytowana, żeby słuchać. Pytanie, która wygra.

      Kiwnął łbem, uśmiechając się lekko -Rozumiem, jak najbardziej rozumiem. Też czasem przesadzę z lataniem. Mmmm, to było dość głupie pytanie z mojej strony, heh- zauważył puszące się futro. Część każąca się mu zamknąć miała przewagę. Na pewno zwolnił swój potok słów.
      Wolno skinął łbem – Nigdy nie byłem biegły we władaniu maddarą, to niestety nie wiem, co jest osiągalne, a co nie, dla kogoś kto jest czarodziejem. Podstawy oczywiście znam, ale cokolwiek wymagającego precyzji i dłuższego skupienia? Odpadam od razu- w trakcie mówienia starał się niezauważenie wycofać się trochę do tyłu i w bok, żeby dać czarodziejce więcej przestrzeni. – Hmm... bo mnie zaraz w ten sposób zachęcisz do prób maddarowych, heh.
      Ja lubię latać, szybkość, adrenalinka i tak dalej, ale no, raczej jestem przyzwyczajony do tego, że mięśnie palą z wysiłku.–
      usiadł, obserwując dalsze zachowanie Miodu. Jeśli wygladałaby, jakby chciała sobie pójść, to Czereda po prostu by się wrócił do bagna. Czarodzieja przecież nie była nastawiona na spotkanie trajkoczącego wojownika, tylko na samotny lot. To, że los rzucił w nią Czeredą, to nie znaczyło, że Czereda będzie ją skazywał na swoją obecność.

      Powroty Słońca
    autor: Czereda Czerwi
    27 sie 2023, 23:28
    Forum: Dzika Puszcza
    Temat: Kapliczka Ognvara
    Odpowiedzi: 80
    Odsłony: 4405

    Kapliczka Ognvara

    • Zaśmiał się i mrugnął jednym ślepiem -No, jeśli tak twierdzisz, to tak być musi. Przyjmę komplement i może z nim ucieknę, zanim zdążysz zmienić zdanie- pokręcił łbem. Czy ta smoczyca właśnie użyła jego własnych ruchów przeciwko niemu? Nie dość, że wesołe wygłupy to jeszcze rzuty wszystkimi pozytywnymi rzeczami, które się zauważy u towarzysza rozmów? No, może nie wszystkimi, ale na pewno częścią... No jak to tak to? Wypuścił powietrze nozdrzami w bezgłośnym śmiechu. No jak to tak to...?

      -Hej, to jest zaś mega ciekawe, że skąd pochodzisz nie ma aż takiego... nad-naturalnienia, hah. Zawsze myślałem, że wszędzie jest tak samo jak tutaj, tylko ma się inne duszki i innych bogów. Trochę tak abstrakcyjne to dla mnie. Miejsce bez – zakręcił łapą w powietrzu -Bardziej duchowych rzeczy... Albo kamieni szlachetnych pojawiających się w przypadkowych miejscach? Słyszałem, że to też tylko tutaj... Niestety moje sprawdzenie, czy faktycznie ich brakuje, nie jest to końca, jak by to ładnie powiedzieć, miarodajne, heh. Biorąc pod uwagę, że kamyk jest mały i nieruchomy, a ja często zapominam, że ej, miałem szukać, a nie się przechadzać – Nie widział nigdy żadnego leżącego kamienia, gdy był poza granicami. Nie szukał też ich wtedy za bardzo, był skupiony na innych sprawach zazwyczaj, ale jednak nie widział. Będzie musiał to sprawdzić... Chyba że zaraz po prostu się dowie. W końcu miał obok siebie smoka, który spędził całe życie poza Wolnymi Stadami: nie ma lepszego źródła wiedzy od kogoś takiego.

      !!!!!!!
      Na kolejną odpowiedź smoczycy oczy Czerwia zalśniły, a on sam wyraźnie się podekscytował. Końcówka ogona zadrżała gwałtownie, a sam smok jakby stanął lżej. Usłyszał też część o Upojce i o bardzie układającym pieśni o wojaczkach. Usłyszał, przyjął i zapamiętał, jednak jego uwagę aktualnie miało nie przyczyna, ale skutek. Skutek, którym był fakt, że Ilka umiała i czytać i zapisywać rytm.
      -Z nieba mi tu spadasz. Nie masz pojęcia, jak długo próbowałem rozszyfrować znaczenia tych takich znaczków kułeczkowo-linowych. Jak na razie to wiem tylko, że im więcej tych linii, to szybciej, i że kułeczko niżej odznacza głos niżej z piersi. Hah, teraz jak to powiedziałem na głos, słyszę, jak to głupio brzmi, ale trudno. Matko, Ilka, proszę, naucz mnie. W zamian, nie wiem. W miarę potrafię po krasnoludzku, ale ugh, pewnie też potrafisz- stał wyprostowany, a jego ogon kontynuował nie do końca kontrolowane ruchy. Serce też mu zaczęło bić szybciej: czy wreszcie będzie mógł czytać jak należy śpiewnik mamy?

      Słoneczko inaczej zwana Glizą, inaczej zwaną Gafą inaczej i chyba oficjalnie zwaną Gheiną. Ok, ok, ok. Dalej w trybie podekscytowania mózg Keniego chyba miał większe możliwości zapamiętywania rzeczy. Przynajmniej na chwilę. Na dłużej to gorzej. Dlatego musisz sobie to powtarzać, Keni. Powtarzaj sobie.... Słoneczko i Glizda, bo te dwa słowa są akurat proste do zapamiętania. Jenak mimo chwilowego kryzysu spowodowanego słabą pamiecią, Czerw musiał dołączyć się do uśmiechu. Tym razem na jego pysku zajęło miejsce coś delikatnego. Uśmiech nie pełen wesołości, ale po prostu spokojnego... zadowolenia? Chyba tak, chyba zadowolenia, że ktoś inny odpływa w dobre myśli. Dobre wspomnienia, jak to zakładał Czereda.
      A Anamira to przyjaciólka. Lub ktoś z rodziny... Cokolwiek to słowo kumka znaczyło, ale smokowi wydawło się, że taka dobra towarzyszko-przyjaciółka... No, ale ważne, że Anamira i Słoneczko inne osoby. Dobrze, dobrze. Keni powiedziałby, że kropki się łączą, ale chyba na razie nie miał żadnych kropek do połączenia. Jak na razie były one po prostu dodane na pergaminie i podpisane. Co i tak było lepsze od braku kropek.
      Pokręcił łbem -Nie, nie, nie. W pełni rozumiem. Też jak zaczynam już coś mówić, to się rozgaduję –

      Czereda obserwował z zaciekawieniem smoczycę, gdy ta przygotowywała ekwipunek. Oj, była przygotowana. Gdy splunęła kwasem do miseczki wyszczerzył zębiska w krótkim uśmiechu -Hah, ładny kolor- on pluł czarnym. Ale ta informacja nie była nikomu do życia potrzebna. Po prostu czuł potrzebę wewnętrznego porónania kwasów, które wypluło (badum tsss) wnioski, że kwas Ilki był w ładnym odcieniu pomarańczowego. Głęboka analiza tak zwana, hehe.

      Skinął łbem na propozycję drzewnej -Możemy też bok przytrzasnąć od razu potem tą tabliczką. Wiatr wtedy nie powinien niczego zwiać. – dodał tylko. Tabliczka chyba była najcieższą, najbardziej nadającą się do przyciskania płat pergminu, dostępną tutaj rzeczą. I też już była na ołtarzu, więc nie trzeba będzie dodawać byt dużej ilości przedmiotów potencjalnie nie należących do wyposarzenia-na-ołtarzowego.
      A gdy czarodziejka zaproponowała wiersz... Cóż, Czerw mógł jedynie patrzeć i leżeć jak wryty w ziemię. Przynajmniej miał nad sobą wystarczająco kontroli, żeby nie rozdziawić pysku w szoku. Gdy skończyła, patrzył na nią jeszcze przez chwilę z niedowierzaniem, po czym wreszcie odezwał się.
      -I ty tak... w minutę. Z biegu. Takie coś.– zaśmiał się -Hah, co do brzmienia, to jak dla mnie wszytko brzmi jak najbardziej dobrze. Immanorze, przerażająca z ciebie smoczyca, wiesz?– pokręcił łbem wydychając powietrze, po czym nagle na jego pysku zagościł zaczepny uśmieszek. Chyba powoli wychodził z szoku. -Jednakowoż... jednakowoż miałbym obiekcje merytoryczne- zachichotał. Tak. Już szok przeszedł. Pozostała sama akceptacja straszności smoczycy zwanej Ilką. -Też co do tej ostatniej zwrotki. Czas może i trwa wiecznie, jednak kończy się bardzo szybko. Często go brakuje. Wydaje mi się, że można podkreślić raczej właśnie to, tym bardziej, że wcześniej zostało powiedziane, żę czas jest darem.... hmmm... Chwila,... Darem... Darem... zegarem, gdyby tak... – zbliżył się do jeszcze pustego pergaminu, jakby ten posiadał tajemnice stworzenia -Głupi rym, ale eh, zawsze lubiłem rymy. Gdyby tak po prostu zakończyć zwrotkę słowem "darem"... Przypomina, że czas, w nieskończoności skończony, jest darem... zamysłił się, także skupiony. Słowa. Ciężkie sprawy.

      Illianah
    autor: Czereda Czerwi
    21 sie 2023, 17:28
    Forum: Dzika Puszcza
    Temat: Kapliczka Ognvara
    Odpowiedzi: 80
    Odsłony: 4405

    Kapliczka Ognvara

    • Keniemu ciężko było opanować smiech, bo jakże to tak nie spojrzeć zażenowanym spojrzeniem. Spojrzeć jak na debila, który mówi za dużo i to jeszcze na dodatek same głupoty. To było dobre spojrzenie, na pewno wpierało uspakajanie się. Nie tak jak dołączenie się do wygłupów, oj nie nie. Dołączenie tylko pogarszało stan rozbawienie, pogrążało Keniego w.... dobrej zabawie?
      Czy to głupie, że w tym momencie czuł dziwny rodzaj braterstwa z dopiero co spotkaną smoczycą? Tylko dlatego, że ta miała podobne poczucie humoru co on?
      Wreszcie się uspokoił i pokręcił tylko łbem -Ha! Poeta! Jedyne co mnie łączy z poetą,nawet takim wyciągniętym spod większego kamienia, to że i taki poeta, i ja, używamy dużej ilości słów. Tylko ze słów poety coś wynika. mają jakieś znaczenie. Ja się muszę przyznać, że łączyłem tylko przypadkowe słowa, hah-
      Po następnej wypowiedzi, gdyby Czerw miał jaśniejsze oczy, to Ilka mogłaby zauważyć, że wzrok smoka odbiega gdzieś w bok. Żółtoglowy trawił słowa smoczycy. Ile znał samców? Z Pożeraczem dawno się nie widział (trzeba będzie o zmienić), tak samo z Rosami (także do zmiany). Rosy był przyjacielem za pisklaka, potem... potem za często się spało. Albo Keni, albo Gaesai... Jego mistrz. Ha! Jego mistrz był przeciwieństwem typowego samca opisanego przez Ilkę. Ale Syn był Synem, i chyba Keni nawet by go nie położył koło kogoś "typowego"... Jeszcze Światła, ale on był po prostu straszny. To że już nie był uzdrowicielem bynajmniej nie ujmowało mu punktów straszności, one jak najbardziej zostały. Jedynie uśpione brakiem konieczności pojawiania się i tłumaczenia, że no heeeeej, kąpałem się w bagnach i teraz mam grzybicę, pls pomóż, bo swędzi jak pięć piekeł. (Ale Czerw nie potrafił sobie wyobrazić wesołych Świateł. Szyderczo śmiejącego się z kogoś: jak najbardziej. Wesołego? Jakoś tak ciężko)
      ...Czy on, Keni, się zaliczał do tego opisu?...
      -Wiesz, dobra bitka nie jest zła, a lenić się, coż, wolę dobrą rzekę, albo jakieś nie za-głebokie jezioro- khe khe, bagno, khe khe – A wesołość w sercu, ha! Musiałabyś spotkać Syna Przygody. Ale bardzo się cieszę, że zaliczasz mnie do takiej elitarnej grupy – uśmiechnął się. Część o chędożeniu została przefiltrowana i uznana za niewystarczająco ważną, żeby ją nawet rozważać. Być może to była jakąś reakcja obronna organizmu, gdy pół stada to twoje kuzynki?

      Pokręcił łbem– Nie, nie, nie. Alaleya to jedynie duszek. Duszek uhhh obrony natury? Czy tam roślin? Ładu roślin? Wiem, że jeśli skrzwdzisz tutaj roślin lub zerwiesz przedwcześne owoce... czyli w sume skrzywdzisz roślinę, no to się pojawi Alaleya i pewnie skopie ci tyłek jakimiś magicznymi wilkami, albo nawet własnoręcznie. Mamy.. chyba pięc duszków tutaj, Katamu, Dadu, Naquima, Riromi, ale on jest mega złośliwy i właśnie Alaleya. Poza granicami spotkałem jeszcze innego duszka, Alzali, był śnieżnookim kotem. – podrapał się po łbie -No i są jeszcze bogowie, ale tam są jakieś bardziej skomplikowane i legendy i nie aż tak dawne dzieje zwązane z uhhh iskarami, cośtam cośtam Tarram, rodzina i w sumie nie wiem. Znam ich imiona i czego są patronami, ale dokładniejszych historii nigdy nie studiowałem. Miałem pójść poczytać je z Nowym Porządkiem, ale coś nam nie pykło. Jest cała świątynia poświęcona własnie naszym bogom tutaj, na terenach wspólnych. Gdyby ciebie to zainteresowało, to mogę pokazać gdzie ją znależć.– poprawił skrzydła i przymróżył ślepia -W sumie jest tam też Warsztat z kryształami, więc nawet jeśli bogowie ciebie nie interesują, to warto odwiedzić świątynię. Użycie jest dość drogie, ale pozwala szybko nauczyć się przydatnych rzeczy- zakończył, po czym roześmiał się delikatnie -Hah, wybacz za wywód. Po prostu wydawało mi się, żę akurat to jest dość przydatna wiedza na wolnych stadach. I tak z mojej strony bardzo podstawowa, hah.
      Ślepia Keniego zalśniły jeszcze bardziej gdy Ilka wpsomniała, że ma skórę. Oj, się podekscytował chłop przez te wszystkie potencjalne możliwości oferowane przez jeden kawałek materiału. Ja niestetety wszytsko zostawiłem we Wnęce, nie spodziewałem się niczego potrzebować... Piosenka... ah, potrafisz może zapisywać rytm? Albo czytać, jeśl już o tym mowa? Mam taki jeden śpiewnik, ale ciężko się śpiewa, nie znając melodii- zamachnął ogonem -Ah, ale niepotrzebna dywagacja, nawet jeśli tylko my byśmy znali orgnalną melodię, piosenka brzmi dobrze – wyszczerzył zębiska w uśmiechu -Na pewno zawarł bym w niej fragment o zmieniających się w kwiaty wężach. W sumie to by było moje jedyne wymaganie.Trzeba podkreślic grozę tego wydarzenia.– nagle się wyprostował -O! Albo dadać taką mini ilustrację! Węża to nawet ja bym chyba potraił narsować. Aczkowliek możnaby go wtedy pomylić z dżdżownicą... albo ogonem szczura, względnie tasiemcem, aleeeeee jesli mu dodać takie ładne zęby, to chyba byłoby rozpoznawalne?–

      Keni zamyślił się -Niestety z Mgieł znam wielką ilość dwóch smoków.... w sumie ze Słońca to wcale nie lepiej, heh. Ale dobrze się złożyło w takim razie, że pierwsze trafiłaś do Słońca, bo chyba nie powinno być żadnych problemów ze spotkaniami, nagłym wbiciem do jaskini i takie tam. Słońcem ma dobre relacje i z Ziemią i Mgłami.
      Słoneczko i Anamira to dwie różne osoby, tak? Wybacz, jeśli trochę się gubię-


      Gdy towarzyszka wyciągnęła rulonik na paszczy Keniego pojawił się bardzo szeroki, zębisty uśmiech. Przyległ do ziemi i zarzucił ogonem -Oj tak, to jest to. Haha, chyba nigdy mały kawałek skóry nie byl dla mnie piękniejszy... A to dopiero początek! – finalnie zawinął ogon wokół własnego ciała tak, że mógł sobie spleść końcówkę między łapami -Jak właściwie chcemy pisać? Węgiel może się zmyć przez deszcz, chyba że... – spjrzał na ołtarzyk. W sumie było w nim sporo zakamarków -Jakoś ukryć go w ołtarzu, ale wtedy... hmmmmm.. jakaś piosenko zagadka? Tylko że piosenko zagadki można bardzo łatwo źle odgadnąć, oraz można przegapić notatkę wtedy... Ale plusem jest dodatkowa... zagadkowość. Przygoda, czy coś, haha!– potarł hak z końca ogona pazurami -Można spróbować też wydrapać... albo wypalić? Wyżreć kwasem?–uśmiechnął się konspiracyjnie -i potem schować w ołatrzu?–

      //Illianah
    autor: Czereda Czerwi
    17 sie 2023, 12:39
    Forum: Dzika Puszcza
    Temat: Kapliczka Ognvara
    Odpowiedzi: 80
    Odsłony: 4405

    Kapliczka Ognvara

    • Na odpowiedź smoczycy (Ilki. Cholera, Imiona ciężko było zapamiętywać, będzie musiał się skupić) zaśmiał się bardziej, pochylając i kręcąc łbem, po czym nagle wyprostował się i tocząc widoczną walkę z uśmiechem na pysku (na razie Keni wygrywał i udało mu się przybrać poważny wyraz mordy) Skrzydła leciutko podniósł do góry, stanął lżej na nogach, bardziej opierając się na paliczkach i z gracją zwinął szyję. Jedna łapa powędrowała do przodu, podstawa pod następny ruch, a mianowicie pełen gracji półukłon -Ah, ależ oczywiście, słowo pani czarodziejki jest moim rozkazem- zaczął, prostując się, a w jego oczach tańczyły rozbawione ogniki. Batalion z próbującym wydostać na wolność uśmiechem trwał. Zakręcił łapą, dodając swojej przemowie przesadzonego dramatyzmu, którego i tak już było sporo, według Keniego – Łuski twe są niczym lekki powiew zefiru, który znalazł swoje miejsce nad pogożeliskami wielkiej puszczy. Odbijający makowy ogień łuny oraz zapraszający do tańca pełne życia złote iskierki jak i kościstą biel popiołów, wielkich tajemnic, niezgłębionych i niewyjawionych. A wszystko to obleczone idealnie komponującymi się łatami trawiastej i mchowej zieleni... – uśmiech wyrwał się ze swoich więzów, a smok opadł na pełne słonie -które to pewnie znalazły się tam przypadkiem, pewnie gdyby wiatr się tarzał, to uznałbym, że w ten sposób, ale jako, że tak nie jest, musi to być ...magia- przed ostatnim słowem zrobił dramatyczną przerwę, a gdy wreszcie zakonczył... coż, zbyt długo wstrzymywane rozbawienie zaatakowalo go z krwiożercą wściekłością, a Czereda zaczął chichotać do łap, z gracji ruchów pokazanej wcześniej nie pozostało absolutnie nic. -Wybacz, wybacz, musiałem – udało mu się wykrztusić między oddechami.

      W końcu się uspokoił i wstał. -Wybacz, hehe- rzucił jeszcze raz, szczerząc zębiska w uśmiechu.
      Też się otrzepał z przekazanaych źdbeł trawy; nie żeby mu one za bardzo przeszkadzały, nie takią roślinność miał utkniętą między łuskami, a ta przynajmniej była wolna od bagiennych stworzonek, o czasem dość... ciekawej aparycji. Przechylił łeb -Mmmm, jeśli tak ją pięknie reklamujesz, to zapewne bym musiał, kimkolwiek ona jest. Zobaczyć prawdziwe iluzje, skoro podobno to, co ty przedstawiłaś, jest proste... W Ziemi nie mamy dużo czarodziei. Tak... nie kojarzę, żeby przez całe moje życie był moment z więcej niż jednym czarodziejem na raz w stadzie, o takiej ilości magów mówię, heh... więc każde spotkanie z kimś płynnie władającym maddarą jest... magicznebadum tsss, hehe –

      Trzy księżyce? To by tłumaczyło lekki zapach. -No, ja też nie kojarzę, więc na pewno nie jest bogiem wolnych stad. I mimo że raczej dobry w legendy i historyczne fakty nie jestem, jestem prawie pewien, że tutejszych bogów wszystkich znam. Ale wystarczy przejść za granicę i moja wiedza na temat istot ponadnaturalnych robi puff, i jestem jak pisklak, heh.
      Na słowa o wiadomości ślepia Czeredy zalśniły. Wiadomość? Z teoretycznym otrzymaniem opowieści? Oj tak, chciał tego. -Hah, no ja tam nie wiem, na ile przewidywalne, tym bardziej jeśli w historii pojawiają się zwykłe śmiertelne smoki. Smok wprowadza chaos. Same opowieści o bogach... nie wiem, nie znam takich aż tak dużo, chyba spałem zbyt dużo za pisklaka, haha! – wskazał łapą na oltarz -I apropo wiadomości: Co proponujesz? Mamy... drzewa w okolicy, dużo drzew, heh, ale nie polecam nic zrywać, bo jeszcze Alaleya się pojawi-

      Zamrugał, trochę zdziwiony pyatniem. No ale tak, trzy księżyce w wolnych, nie każdy się tu urodził. -Przywiało to trochę za dużo powiedziane. Stado Ziemi, wolne stada, heh. Całe życie tutaj – poklepal grunt łapą -No, może nie koniecznie tutaj, bo tutaj to nawet jeszcze nie byłem, ale wiadomo o co chodzi – przyjaźnie przymróżył oczy.

      Illianah
    autor: Czereda Czerwi
    12 sie 2023, 22:31
    Forum: Dzika Puszcza
    Temat: Kapliczka Ognvara
    Odpowiedzi: 80
    Odsłony: 4405

    Kapliczka Ognvara

    • Na słowa smoczycy Czerw nie do końca wiedząc, co robi, lekko pochylił szyję i wbił pazury do ziemi. Ton ognistej mówił o niebezpieczeństwie, i to jeszcze o którym Keni nie wiedział, co było dużo gorsze od znanego niebezpieczeństwa. Znane można ugryźć, wbić pazury, zacząć uciekać lub spróbować porozmawiać. Jeszcze dodać fakt, że to był jakiś ołtarz, a ostatni nieznany Keniemu ołtarz... cóż. Wężydło jest bardzo blisko gigantycznemu morderczemu demono-insektoidowi.
      Dlatego Czereda odrobinkę się spiął i odrobinkę wszedł w tryb walki i ucieczki. Ciupineczkę. Odwrócił się ponownie w stronę ołtarza i faktycznie, był tam wąż. Wąż który się praktycznie od razu rzucił do ataku, zero wytłumaczeń, zero możliwości rozmowy. Smoczyca też musiała zareagować, bo poczuł drgania smoczej maddary w powietrzu.
      Z sykiem na pysku smok przeszedł do obrony....
      a wąż nagle zniknął. Albo dokładniej mówiąc skwiatkował się. Łapa Czerwia niepewnie zawisnęła w powietrzu, z paroma kwiatkami, które to przypadek rzucił akurat na dłoń żółtołowego, jakby właśnie zaczęła redefiniować swoje cele w życiu jak i priorytety. Powietrze przeszył jakiś dźwięk.
      Keni zamrugał, lekko skonfundowany... i nagle wszystko kliknęło.
      Smok dołączył się do dźwięku, właśnie zidentyfikowanego jako śmiech, najpierw ciszej, potem już głośniej, z piersi. Opuścił łapę z kwiatkami na ziemię, a całe napięcie w ciele wojownika rozproszyło się, niczym poranny wiaterek.
      Potrząsnął łbem, szczerząc zęby w uśmiechu.
      -No, ładnie mnie zrobiłaś, hehehe- otwarł oczy, które niewiadomo kiedy zamknął i pochylił lekko łeb-Hah, jesteś czarodziejem, czy po prostu cholernie dobra w magię precyzyjną? Bo zarzekałbym się, że ten wąż jest prawdziwy... I w sumie dalej mogę to robić- przechylił lekko łeb w bok z delikatniejszym już uśmiechem, mrużąc przy tym oczy – Duszki są w końcu dziwne-
      Rzucił jeszcze jeden uśmiech i podszedł wreszcie do ołtarza. O. Faktycznie był tam wąż jedzący swój własny ogon.
      Przejechał łapą po grawerowanym napisie, Ognvar. Bóg Czasu. Keni nie kojarzył takowego z panteonu wolnych stad.. ale istniał świat poza stadami, a wizerunek był zbyt przemyślany, kolory zbyt dobrane, żeby to było wymyślone od tak. No, ale samo zaakceptowanie istnienia jakiegoś Ognvara, nie znaczyło, że Czereda od razu zaczął go czcić, tym bardziej nie znając żadnej historii z nim związanych.
      Opuścił łapę. Ciekawe, kto zbudował ten ołtarz, nawet dla niewprawionego oka ziemnego, wyglądał on... ładnie. Porządnie. Jakby ktoś wiedział, co robi.
      -Względnie jest jeszcze opcja, że to ja po prostu jestem tępy, i wtedy na moje wytłumaczenia mógłbym powiedzieć, że iluzje mojego mistrza, jak i moje, są, ah, kiepskie, tak łagodnie mówiąc, i jestem przyzwyczajony do takiej jakości krecji.– Znów zwrócił się do smoczycy -No ale zdecydowanie wolę wersję podkreślające twoje umiejętności, haha!
      ...
      Ej, ale tak na poważnie, wiesz, co to za miejsce? Tak ponad wężowy-smoczy-czasowy ołtarz? –
      dodał na koniec

      Illianah

    Wyszukiwanie zaawansowane