Znaleziono 33 wyniki

autor: Rozwiane Myśli
26 gru 2022, 23:03
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 4025
Odsłony: 233496

Powiadomienia

poproszę pożyczke bezzwrotną 5 kamykuw uwu

  • Aktualizacja.
autor: Rozwiane Myśli
25 paź 2022, 21:00
Forum: Skały Pokoju
Temat: MÅ‚ode Spotkanie XVIII
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 12676

Odpowiedź Szronu odrobinę onieśmieliła Ilo; bąknął pod nosem ciche "ładne imię", zupełnie zapominając o przedstawieniu się rówieśnikowi. I wcale się na tym nie skończyło, bo oto przyszedł do linii młodzik, który przedstawił się jako Keni i również go pochwalił. Syn Gerny byłby się spalił pod łuskami, gdyby to było możliwe. Posłał smokowi nieśmiały uśmiech, choć jego oczka wlepione były w prześliczne żółte i fioletowo-szare łuski.

–
Ty tesz – odparł cichutko, mając nadzieję, że Keni nie słyszał jak szybko biło serce Ilo.

We Mgłach młodzik nie miał zbyt wielu rówieśników, więc spotkanie było niezwykle interesującym, ale też stresującym doświadczeniem. Och, jaka szkoda, że nie mógł się pobawić ze Szronem, Kenim i Hrasem... Smoczek rzucił zupełnie niedyskretne spojrzenie temu pierwszemu, drugi zaś zniknął, gdy Ilo akurat nie patrzył. Za to w jego miejsce zmaterializował się
Hras, również wtrącając parę słów.

Syn Gerny starał się nie patrzeć na smoki odzywające się za jego plecami, mimo że bardzo chciał skupić się na pojedynczych osobnikach, by w myślach zachwycać się ich ładnymi łuskami, piórami czy futrem. Ostatecznie, gdy przegrał walkę z samym sobą, ograniczył się do zerkania kątem oka. Nie rozumiał niektórych słów czy poglądów na kwestię kompanów; sam nie uważał, by kompani byli kontrolowani, bo gdyby mama miała pełną kontrolę nad Topolą, to nie pozwalałaby jej podjadać cennych ziół! Bardzo chciał to powiedzieć na głos, ale szybko stracił okazję, gdy kolejny smok poruszył temat z innej strony. Jego entuzjazm opadł odrobinę, ale tylko na moment.

Wreszcie dołączył do nich trzeci smoczek – Ilo był w środku trochę dumny z tego, że tylko jeden smok z trójki nie należał do Mgieł – a
Strażnik ponownie przemówił, odpowiadając na słowa i pytania po tym, jak kazał im poczekać. Młodzik był kiepski w czekaniu, ale na tyle zaciekawiony tym co miał do powiedzenia dorosły smok o dziwnej randze, że udało mu się skupić na jego słowach... większość czasu! Uśmiechnął się szeroko, gdy padło jego imię, słowa traktując jako pochwałę. Szorstkie łuski na jego szyi i plecach nastroszyły się odrobinę, bardziej zauważalnie na białych plamach, niżeli czarnych. Zaraz jednak wrócił do przerwanego zadania, jakim było wybranie rośliny. Wyciągnął z rozmysłem łapkę, decydując się na wybranie kwiatów lawendy, bo były najładniejsze. Powąchał je z zaciekawieniem; miały słodki zapach, choć trochę kojarzył mu się z jaskiniami mamy i Ves, które były uzdrowicielkami.

Smoczek zaraz sobie przypomniał, że nie była to pora na podziwianie roślin, a prawdopodobnie nakarmienie sarny. Miał nadzieję, że preferowała wybrany przez niego kwiatek, choć starał się nie skupiać na tym przesadnie. Szczególnie, że niewykonywanie gwałtownych ruchów było dla niego bardzo trudne, plus ciągle się przewracał i tracił równowagę. Ilo zerknął nieśmiało na dygoczącą sarnę(Kazusa?). Wydawała się trochę nerwowa, ale nie była chyba przerażona, bo inaczej by uciekła. Młodzik nie był zbyt dobry w określaniu cudzych emocji. Wiedział jednak, że sam się trochę stresował, a był drapie- drapieżcą; jadł rośliny, ale jadł też mięso z różnych zwierząt. Jego uszka pochylone były w tym i na boki, a końcówka ogonka – sama końcówka! – poruszała się niespokojnie, choć starał się nad nią panować. Ciekawe, czy serce w klatce piersiowej zwierzątka biło tak szybko jak jego własne? Speszenie i podekscytowanie nie były najlepszą mieszanką dla nerwowego, nadpobudliwego smoczka. Mimo to
wyciągnął wreszcie łapkę, uśmiechając się leciutko do sarenki. Starał się być wolny, jak poinstruował Strażnik, choć jego dłoń drżała odrobinę, a wraz z nią delikatnie kiwała się lawenda.

–
Sześć... Masz ładne rogi. Mam nadzieję, że lubisz kfiatki – szepnął jak najciszej potrafił, by nie przeszkadzać prorokowi w mówieniu, ale by zwierzę było w stanie go usłyszeć; starał się słuchać jednym uchem, ale nie było to najłatwiejsze zadanie, gdy próbował też nie poruszać się zbyt gwałtownie i nie stracić równowagi.

Nie wiedział nawet czy sarna mogła zrozumieć smoczą mowę, ale wypowiedziane słowa miały też jemu samemu dodać otuchy; gdy był nerwowy, miał tendencje do mówienia dużo, dlatego z trudem powstrzymał się przed wyrzuceniem z pyszczka bezładnej plątaniny słów. Och, oby jego dziwne kły jej nie wystraszyły...! Choć możliwe, że pod pieczą smoka widziała ich na tyle dużo, że się odrobinę znieczuliła.

Nie rejestrował części słów drzewnego smoka, ale to co niego docierało sprawiło, że bardzo chciał już teraz mieć kompana, albo nawet kompanów, i to takich z więzią! Sarenki były bardzo ładne, ale lubił też króliki, pegazy... Groźne bestie były interesujące, ale trochę zbyt straszne dla niego. Młodzik nie był pewien czy odważyłby się spróbować je oswoić.

Nie był pewien czy miał jakieś pytania, mając trudności z przetrawieniem słów w tak szybkim tempie, poza tym był blisko saren i bardzo nie chciał ich spłoszyć mówieniem głośno, nawet jeśli jedna z nich już się posiliła którąś roślinką.
autor: Rozwiane Myśli
17 paź 2022, 20:59
Forum: Skały Pokoju
Temat: MÅ‚ode Spotkanie XVIII
Odpowiedzi: 112
Odsłony: 12676

Słuchał z fascynacją wywodu o spotkaniu, pazurkami wczepiony w futro piastunki. Wiercił się przy tym, ale magia smoczycy pilnowała, by nie spadł na ziemię. Wyjątkowo nie zadawał zbyt wielu pytań, zbyt przejęty otaczającymi go widokami. Nie wiedział, że świat był aż tak duży! Miał ochotę zobaczyć wszystkie tereny Mgieł, a nawet te inne, najlepiej teraz, ale Veir udało się utrzymać jego uwagę na wydarzeniu, które było przed nimi.

Położony na ziemię natychmiast wybiegł kilka kroków w przód, by móc lepiej przyjrzeć się smokom. Och, jak dużo ich było! Niemal nie był w stanie skupić na nich wzroku na tyle, by zauważyć coś więcej niż plamy barw. Zastrzygł uszkami, gdy jeden z dorosłych smoków zaczął coś mówić, skupiając się na nim dopiero w momencie, gdy usłyszał nieprawdziwe imię Veir. Przechylił główkę na bok, gdy smok się przedstawił i zaczął mówić coś o bogach. I choć mówił całkiem ładnie, to trochę wolno. Ilo czuł jakby mózg mu miał zaraz wypłynąć uszami, gdy próbował utrzymać dłużej uwagę na
Strażniku Gwiazd. Dopiero na widok sarny – Kazes – nieco bardziej się zainteresował. Miała ładne, małe rogi i zabawne uszy. Młodzik był zafascynowany tematem kompanów, już od jakiegoś czasu myślał o tym jakie zwierzątko chciałby przygarnąć. Powrócił więc do rozglądania się po smokach i wiercenia się w miejscu, ale jedno uszko zawsze skierowane miał ku organizatorowi spotkania. W ten sposób nie odpływał myślami tak mocno.

Trochę nie rozumiał konceptu walki. Owszem, zdarzało mu się bić z bratem, ale nie użyłby go wcale do atakowania czegokolwiek, nawet jeśli był trochę mocniej zbudowany od Ilo! Ponadto, Hras mógł odmówić. Ciekawe, czy kompan też miał taką możliwość? To mówienie o umysłowych więziach przyprawiło go o lekki zawrót głowy. Słyszał o tym, ale wciąż nie do końca rozumiał.

Na szczęście nim jego umysł ułożył stertę pytań do wyrzucenia z olbrzymią prędkością w kierunku Strażnika, drzewny smok sam zadał pytanie, tym samym przerzucając umysł pisklaka na nowy tor. Wszystkie zagwozdki poszły w niepamięć, bo oto miał okazję się wypowiedzieć... dopóki nie rozległ się głos innego pisklaka. Młodzik obrzucił
Szron zniecierpliwionym spojrzeniem, w końcu on sam chciał się odezwać, ale zaraz uczucie to zmieszało się z zaciekawieniem. Brązowy rówieśnik miał dużo skrzydeł jak Hras, ale posiadał też futerko i piórka. Jego kolory nie były szczególnie krzykliwe, ale był taki... taki ładny. I jaki mądry!

Nim się obejrzał, Ilo znajdował się w okolicy
Szronu, niezbyt dyskretnie się ku niemu przysuwając, by lepiej go słyszeć. Barwne oczy chłonęły wszelkie szczegóły w ubarwieniu młodzika i nawet trójnoga sarna nie była w stanie odwrócić jego uwagi na zbyt długo. Wreszcie jednak zrobiła się przerwa, którą syn Gerny natychmiast wykorzystał. Trochę z pragnienia zabrania głosu, a trochę by również się popisać wiedzą.

–
Możemy się tesz nauczyć od słabszych zwierząt by być delikatnym! Moja mama ma królika Topolę, i ona nie lubi się bawić tak jak ja z moim bratem, i musimy uważać, by jej nie ugryźć albo nie podrapać, bo możemy jej pszypadkiem zrobić kszywdę. Ooch, i jak widzę ptaki w obozie i próbuję do nich podejść, to one uciekają, bo mógłbym im zrobić kszywdę! My tesz powinniśmy być ostrożni, by nic nas nie zjadło – oznajmił szybko i głośno, wpatrzony w mordkę Strażnika Gwiazd.

Po swym wywodzie zerknÄ…Å‚ ukradkiem na
Szron, by wreszcie przysunąć się do niego tak blisko, że niemal tykał go swoimi karłowatymi skrzydełkami. Był trochę rozerwany między wyjściem do czerwonej linii, ciekaw co ich czekało – może też trochę by lepiej przyjrzeć się trójnogiej sarnie – a zostaniem przy nieznajomym. Wiercił się w miejscu, aż wreszcie, gdy smoczek skończył zadawać pytanie Strażnikowi, zdecydował się zbliżyć pyszczek do długiego uszka(i bardzo, bardzo ładnych rogów i kolców i włosów).

–
Hej! Jesteś bardzo mondry i ładnie mówisz! – wyszeptał niezbyt dyskretnie, z wesołym uśmiechem na czarno-białej mordce.

Po owym wyznaniu zachichotał cicho(i wcale nie nerwowo, ani trochę) i skocznym krokiem
zbliżył się do czerwonej linii. Uważnie ustawił łapki, by znajdowały się zaraz przed nią i jej nie przekraczały, choć gdy podniósł główkę, znów zaczął się wiercić – kiwał ogonkiem, drobił łapkami, strzygł uszkami, poruszał skrzydłami. Nie był najlepszy w siedzeniu w miejscu, dlatego postanowił, że spróbuje się nauczyć! Wciąż nie był pewien jakiego chciał mieć kompana, ale na pewno takiego milusiego jak Topola, albo ładnego i spokojnego jak Lulek, albo jakiegoś ładnego, barwnego ptaka! Jego serce biło bardzo szybko z ekscytacji, i może odrobinę ze stresu, bo właściwie to nie przemyślał dobrze swoich poczynań, ale gdy znalazł wzrokiem Veir, poczuł się odrobinę lepiej ze swoim wyjściem. Och, będzie miał czym się pochwalić rodzicom!

Wyszukiwanie zaawansowane