Mruknęła cicho widząc toczące się w jej strone owoce. Chciał naprawić relacje? Szkoda że dopiero teraz, gdy Paraliż sama uznawała że lepiej by bylo gdyby nigdy nie znalazła wolnych stad
–Dzięki ale miałeś racje... nie powinnam była tego robić, sprawiłam wszystkim jedynie problemy których się nie spodziewałam – Mruknęła cicho przypominając sobie złość i ból Ważki, smutek Leśnego i te wszystko problemy.
– Czemu to wszystko musiało się tak potoczyć – Mruknęłą cicho sama do siebie, schylając się i zjadając jabłka. Dopiero teraz gdy samica nieco się rozluźniła mógł dostrzec wyraźną zmianę w jej wyglądzie, byla znacznie chudsza, jej futro straciło swój dawny połysk i wygląd, gdzieniedzie było rzadzse, zupełnie jakby samica w ciągu ostatnich kilku księżyców stała się wrakiem siebie, no w sumie tak to jest jak się nie je chyba przez 5 księżyców!
– Nie gniewam się na Ciebie, chociaż troche obawiam się tego, że nie wiem czego po tobie oczekiwać – Wytłumaczyła leniwie, uprzednio oblizując pysk z słodkiego soku po owocach. Przyjemna sytość i senność któreją owładnęły poprawiły jej lekko hunor, co w sumie nawet było widać po uśmiechu na jej mordce, nie odchodziła jednak, może Bezchmurny chce pogadać o czymś jeszcze?
Znaleziono 37 wyników
- 17 cze 2015, 9:38
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68867
- 15 cze 2015, 11:48
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Niewielkie zlodowacenie
- Odpowiedzi: 417
- Odsłony: 68867
impuls, lekki, dziwny, wypełniający jej podświadomość wzywający ją od smoka którego włąściwie dawno nie widziała i po części nie chciała już widzieć. Czemu się jednak postanowiła zjawić? Co ją skusiło? Możę po prostu szukałą towarzystwa którego tak dawno nie miała? Kogoś kto nie będzie miał jej za złe że jest taka słaba i za to co się stało kilka księżyców temu? W sumie nawet o tym nie wiedział więc nie miał jak wiedzieć, albo była też ciekawa?
Cieżko to stwierdzić jednak Bezchmurny już po chwili mógl dostrzec wychudzoną, zieloną sylwetkę, niepewnym krokiem zbliżającą się ku niemu, gdy jej szafirowe ślepia lniwie przenosiły się z jabłek na samca. Na sam widok pożywienia po niewielkim zakolu rozległ się głośny warkot jej wygłodniałego brzucha, jednak nie podeszła bliżej niż dwa ogony od niego. Usiadla w tej odległości przekrzywiając lekko łeb i wpatrując sie w niego. Celowo ją wezwał by skusić owocami?
– Witaj Bezchmurny – Dawno nie używane struny głosowe wycisnęły z jej gardła zachrypnięty głos zupełnie nie podobny do niej, szybko jednak odchrząknęła marszcząc nos.
– Czemu mnie wzywasz? – Jej głos już wrócił do normalności, cichy, dźwięcznny, z lekką nutką niepewności i jakby chęci ucieczki. Czy będzie trzymał ją tu długo?
Cieżko to stwierdzić jednak Bezchmurny już po chwili mógl dostrzec wychudzoną, zieloną sylwetkę, niepewnym krokiem zbliżającą się ku niemu, gdy jej szafirowe ślepia lniwie przenosiły się z jabłek na samca. Na sam widok pożywienia po niewielkim zakolu rozległ się głośny warkot jej wygłodniałego brzucha, jednak nie podeszła bliżej niż dwa ogony od niego. Usiadla w tej odległości przekrzywiając lekko łeb i wpatrując sie w niego. Celowo ją wezwał by skusić owocami?
– Witaj Bezchmurny – Dawno nie używane struny głosowe wycisnęły z jej gardła zachrypnięty głos zupełnie nie podobny do niej, szybko jednak odchrząknęła marszcząc nos.
– Czemu mnie wzywasz? – Jej głos już wrócił do normalności, cichy, dźwięcznny, z lekką nutką niepewności i jakby chęci ucieczki. Czy będzie trzymał ją tu długo?
- 21 maja 2015, 14:41
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93755
Czy Paraliż faktycznie bywała zaborcza i zazdrosna o Ważkę? Nie była tego świadoma ale najwidoczniej sądząc po reakcjach otaczających ją smoków, można stwierdzić że tak, jednak teraz sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. Czuła że Leśny jest dobrym przyjacielem Ważki, sam w sobie nie był również taki zły, a ona mimo że bała się samej myśli że mogłaby stracić ukochaną, wiedziała że ta jej raczej nie zostawi, na rzecz innego smoka. Dlaczeog więc usiadła pomiędzy nimi? Odpowiedź była prosta. Wciąż była tą strachliwą istotką która raczej wolała mieć wokół siebie kogoś kto w razie czego jej pomoże, a że ufała Leśnemu, to czy było bezpieczniejsze miejsce niż usiąść między nimi? Oczywiście że nie!
Dlatego z tym uczuciem względnego bezpieczeństwa, słuchała z cichym zastanowieniem tego co mówi Leśny i Ważka, znali się od dzieciństwa. Włąściwie to Leśny był dla Ważki kimś kim chciała by również być Paraliż. Nie tylko partnerką ale bliską przyjaciółką.
– Kim jest ta szczęśliwa samica którą postanowiłeś bronić i dla której zostałeś czarodziejem? – Czemu o to pytała? Sama nie wiedziała, nie przypuszczała by Leśny miał pisklęta, wyglądał raczej młodo a prócz Ważki i Ulotnej które były zajęte, nie znała żadnej innej samicy, a w ten sposób mogłaby ją poznać. Wtedy też spojrzała na Ważkę, zauważając jej zamyślony wyraz mordki.
– O czym myślisz? Nie martw się, nie zaatakuje go jak Widmowego, wciąz mi głupio za tamto – Nie wiedziała że wtedy przy widmowym ją tak poniesie ale zdecydowanie przesadził!
Dlatego z tym uczuciem względnego bezpieczeństwa, słuchała z cichym zastanowieniem tego co mówi Leśny i Ważka, znali się od dzieciństwa. Włąściwie to Leśny był dla Ważki kimś kim chciała by również być Paraliż. Nie tylko partnerką ale bliską przyjaciółką.
– Kim jest ta szczęśliwa samica którą postanowiłeś bronić i dla której zostałeś czarodziejem? – Czemu o to pytała? Sama nie wiedziała, nie przypuszczała by Leśny miał pisklęta, wyglądał raczej młodo a prócz Ważki i Ulotnej które były zajęte, nie znała żadnej innej samicy, a w ten sposób mogłaby ją poznać. Wtedy też spojrzała na Ważkę, zauważając jej zamyślony wyraz mordki.
– O czym myślisz? Nie martw się, nie zaatakuje go jak Widmowego, wciąz mi głupio za tamto – Nie wiedziała że wtedy przy widmowym ją tak poniesie ale zdecydowanie przesadził!
- 20 maja 2015, 16:20
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Mrukneła cicho ignorując słowa i strach widoczny w obliczu Ulotnej, na nagłe zasłabnięcie Paraliżu. To nie pomagało zielonofutrej się uspokoić, a raczej napawało ją jeszcze większą niepewnością, mimo to wlepiła spojrzenie szafirowych ślepi w ciemniejący nieboskłon na którym zaczęły pojawiać się pierwsze gwiazdy. Nieograniczona przestrzeń, swoboda i całkowita wolność, czym były gwiazdy? Jak daleko byly i jak były wielkie że widziała je nawet stąd? Pytania na które nigdy nie dostanie odpowiedzi teraz zdawały się ją uspokajać, pozwalały jej oderwać myśli od tego wszystkiego co się stało tego dnia, zapomnieć o otaczającym ją świecie. Dopiero po chwili ocknęła się z tego stanu, zdając sobie sprawe że Ulotna wciąż tu jest, że nie uciekła a jedynie jej pilnowała.
Paraliżująca prychnęła cicho zdająć sobie sprawe żę leży na tej trawie już dobrych kilka dłuższych chwil. Skąd to wiedziała? Po powoli powracających siłach.
Prychnęła cicho przypominając sobie słowa Ulotnej. Pluła krwią. Czyli faktycznie tylko ona była taka słaba?
– to... zdarza mi się od pewnego czasu, nie mów o tym nikomu, nie chce by Ważka i Leśny się martwili. – Objawy powoli się nasilały, nigdy nie zdarzyło jej się pluć krwią, jednak czemu nie chciała isć do Seraficznej? Właściwie to bała się że Kleryczka nic na to nie będzie mogła poradzić.
– Jak chcesz możesz iść, nie musisz nade mną czuwać, wiem że osiągnęłaś swój cel – Mruknęła z cichą obojętnością, przewracając się leniwie na bok i wtulając pysk w miękką trawę. Nie zdawała sobie sprawy jak oschlo zabrzmiały jej słowa, nie umiała teraz okazać po sobie żadnych emocji, zupełnie jakby była pustą skorupką gdy jej świadomość próbowała się ukryć, jednak w głębi siebie może powiedziała to bo wciąż czuła lekki wyrzut do Ulotnej? Wciąz nie umiała sobie wybaczyć że dała się przez nią ponieść instynktom, nie mogła wytrzymać swiadomości że gdyby nie to żę Ulotna ją zmusiła, to by jej się to nie spodobało, ale także nie mogła sobie wybaczyć tego że również była winna, jednak z drugiej strony... rozumiała Ulotną i współczuła jej. Miała mieszane uczucia odnośnie tej samicy. Z jednej strony chciała od niej uciec, schować się przed jej wzrokiem ale z drugiej chciałaby też jej pomóc by w końcu czarodziejka odnalazła szczęście i spokój... to było głupie.
Paraliżująca prychnęła cicho zdająć sobie sprawe żę leży na tej trawie już dobrych kilka dłuższych chwil. Skąd to wiedziała? Po powoli powracających siłach.
Prychnęła cicho przypominając sobie słowa Ulotnej. Pluła krwią. Czyli faktycznie tylko ona była taka słaba?
– to... zdarza mi się od pewnego czasu, nie mów o tym nikomu, nie chce by Ważka i Leśny się martwili. – Objawy powoli się nasilały, nigdy nie zdarzyło jej się pluć krwią, jednak czemu nie chciała isć do Seraficznej? Właściwie to bała się że Kleryczka nic na to nie będzie mogła poradzić.
– Jak chcesz możesz iść, nie musisz nade mną czuwać, wiem że osiągnęłaś swój cel – Mruknęła z cichą obojętnością, przewracając się leniwie na bok i wtulając pysk w miękką trawę. Nie zdawała sobie sprawy jak oschlo zabrzmiały jej słowa, nie umiała teraz okazać po sobie żadnych emocji, zupełnie jakby była pustą skorupką gdy jej świadomość próbowała się ukryć, jednak w głębi siebie może powiedziała to bo wciąż czuła lekki wyrzut do Ulotnej? Wciąz nie umiała sobie wybaczyć że dała się przez nią ponieść instynktom, nie mogła wytrzymać swiadomości że gdyby nie to żę Ulotna ją zmusiła, to by jej się to nie spodobało, ale także nie mogła sobie wybaczyć tego że również była winna, jednak z drugiej strony... rozumiała Ulotną i współczuła jej. Miała mieszane uczucia odnośnie tej samicy. Z jednej strony chciała od niej uciec, schować się przed jej wzrokiem ale z drugiej chciałaby też jej pomóc by w końcu czarodziejka odnalazła szczęście i spokój... to było głupie.
- 19 maja 2015, 20:28
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Wzdrygnęłą się lekko czujać jej dotyk na swoim poliku, nie reagowała na to, było to dziwne, wyglądała niczym skupiona, zupełnie jakby świadomością nie byłą obecna, jednak to było złudne wrażenie.
Nie trwało długo gdy Paraliż poczuła bolesny uścisk w brzuchu, całe ciało zaczęło ją palić, mięśnie, skóra, czuła się niczym wrzucona w ogień, jednak te uczucie utrzymywało się tylko przez kilka chwil, sprawiając że samica skuliła się z bólu, a po chwile w powietrzu rozległ się odgłos kaszlu który nagle napadł młodą kleryczkę, uniemożliwiając jej złapanie oddechu i napawając ją strachem. Nie wiedziała co się dzieje, czemu? Czuła jak siły nagle z niej odpływają a ona sama zachwiała się na łapach opadając na bok, podpierając się na Ulotnej, której pysk ubrudziła strużka krwi która wyciekła z pyska zielonofutrej, po tym nagłym ataku kaszlu i bólu. Przez chwile była wręcz niczym roślinka, nawet ogon który wcześniej się poruszał, teraz zastygł w bezruchu, pozbawiony wszelakich sił.
– Przepraszam. Połóż mnie i nie wołaj nikogo – Mruknęła cicho, z dziwną obojętnością w głosie gdy sama nie dała rady podnieść się na łapy. Chciało jej się ryczeć, płakać, była burzą emocji których teraz nie umiała przekazać, bowiem sparaliżował ją strach. Od czasu złożenia jaj leśnego czuła się słaba, czy jednak kiedykolwiek, którakolwiek samica czuła się słabo po złożeniu jaj?
Nie trwało długo gdy Paraliż poczuła bolesny uścisk w brzuchu, całe ciało zaczęło ją palić, mięśnie, skóra, czuła się niczym wrzucona w ogień, jednak te uczucie utrzymywało się tylko przez kilka chwil, sprawiając że samica skuliła się z bólu, a po chwile w powietrzu rozległ się odgłos kaszlu który nagle napadł młodą kleryczkę, uniemożliwiając jej złapanie oddechu i napawając ją strachem. Nie wiedziała co się dzieje, czemu? Czuła jak siły nagle z niej odpływają a ona sama zachwiała się na łapach opadając na bok, podpierając się na Ulotnej, której pysk ubrudziła strużka krwi która wyciekła z pyska zielonofutrej, po tym nagłym ataku kaszlu i bólu. Przez chwile była wręcz niczym roślinka, nawet ogon który wcześniej się poruszał, teraz zastygł w bezruchu, pozbawiony wszelakich sił.
– Przepraszam. Połóż mnie i nie wołaj nikogo – Mruknęła cicho, z dziwną obojętnością w głosie gdy sama nie dała rady podnieść się na łapy. Chciało jej się ryczeć, płakać, była burzą emocji których teraz nie umiała przekazać, bowiem sparaliżował ją strach. Od czasu złożenia jaj leśnego czuła się słaba, czy jednak kiedykolwiek, którakolwiek samica czuła się słabo po złożeniu jaj?
- 16 maja 2015, 18:01
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Gdy wszystko dobieglo konca, a obie czuly sie spelnione po tych dosc nietypowych doznaniach, Paraliz leniwie usiadla z boku obserwujac wstajaca z ziemi Ulotna, czula sie obolala, rany ktore juz przestaly krwawic caly czas ja piekly, zreszta nie tylko one, kto by pomyslal ze czarodziejka bedzie miala pomysl na zadowolenie obydwu czulych miejsc kleryczki? Ciekawe tylko czy jezykowy rewanz Paralizu jej się spodobal? Pewnie nikt tam jeszcze jej nie lizal. A raczej na pewno!
– To bylo... nietypowe spotkanie. Nie mow o nim nikomu, – Czemu nie chciala by ktokolwiek sie o tym dowiedzial? Wspolczuja czarodziejce, moze to dlatego jej po czesci na to pozwolila, ale z drugiej strony bala sie tego co poczuje Ważka, znienawidizlaby Ulotna ale jednocześnie i Paraliż zawiodla by ja, ulegajac, mimo ze stawiala opor jaki tylko mogla, jednak co ona mogla? niewiele.
– Ciekawe czy kiedys to sie powtorzy – Westchnę~ła cicho. Co miala na mysli/
– To bylo... nietypowe spotkanie. Nie mow o nim nikomu, – Czemu nie chciala by ktokolwiek sie o tym dowiedzial? Wspolczuja czarodziejce, moze to dlatego jej po czesci na to pozwolila, ale z drugiej strony bala sie tego co poczuje Ważka, znienawidizlaby Ulotna ale jednocześnie i Paraliż zawiodla by ja, ulegajac, mimo ze stawiala opor jaki tylko mogla, jednak co ona mogla? niewiele.
– Ciekawe czy kiedys to sie powtorzy – Westchnę~ła cicho. Co miala na mysli/
- 16 maja 2015, 13:24
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93755
Słowo Prawdy, problematyczny smok, problematyczna rozmowa, jednak czy na prawdę chciała marnować taką pogodę na gadanie o nim? Na gadanie które nic nie zmieni?
kąciki jej gadzich warg drgnęły lekko gdy powstrzymała delikatny uśmiech.
– Macie racje, jednak nie rozmawiajmy już o Słowie, jego wizja jest kusząca jednak uważam że jest smokiem nie godnym zaufania, a tym bardziej nie godnym byśmy skupiali się na nim w tak urokliwy dzień – Mruknęła zbliżając się do nich z spokojem. Cała ich trójca wiedziała jaki jest Słowo, wiedzieli tez jak chcą postąpić a także jakie są plany Leśnego, dlatego wolała zejść z ciężkiego tematu władzy w stadzie na jakiś przyjemniejszy?
– Może zamiast tego powiecie jak się poznaliście? – Mówiąc to usiadła pomiędzy Leśnym o partnerką, zerkając to na nią to na niego z cichym oczekiwaniem. Widziała że byli dobrymi znajomymi, ciekawiło ją więc jakie relacje ich łączą. Albo po prostu chciała wiedzieć czy Leśny nie chce jej odebrać Ważki! Chociaż wydawał się być zbyt sympatyczny na takie coś ale kto wie? Cicha woda brzegi rwie jak to mówią.
– No i powiedz mi Leśny, czemu zostałeś czarodziejem? – Każdy miał jakieś powody do swojego wyboru, domyślała się powodów Ważki, jednak co kierowało samcem? Zwłaszcza że patrząc na jego kuszącą sylwetkę, idealnie nadawał się na wojownika! I nie tylko...
/Strasznie ciężki temat i strasznie długie posty, czas to zmienić bo takich długich nie chce się czytać i ciężko na nie odpisać xD
kąciki jej gadzich warg drgnęły lekko gdy powstrzymała delikatny uśmiech.
– Macie racje, jednak nie rozmawiajmy już o Słowie, jego wizja jest kusząca jednak uważam że jest smokiem nie godnym zaufania, a tym bardziej nie godnym byśmy skupiali się na nim w tak urokliwy dzień – Mruknęła zbliżając się do nich z spokojem. Cała ich trójca wiedziała jaki jest Słowo, wiedzieli tez jak chcą postąpić a także jakie są plany Leśnego, dlatego wolała zejść z ciężkiego tematu władzy w stadzie na jakiś przyjemniejszy?
– Może zamiast tego powiecie jak się poznaliście? – Mówiąc to usiadła pomiędzy Leśnym o partnerką, zerkając to na nią to na niego z cichym oczekiwaniem. Widziała że byli dobrymi znajomymi, ciekawiło ją więc jakie relacje ich łączą. Albo po prostu chciała wiedzieć czy Leśny nie chce jej odebrać Ważki! Chociaż wydawał się być zbyt sympatyczny na takie coś ale kto wie? Cicha woda brzegi rwie jak to mówią.
– No i powiedz mi Leśny, czemu zostałeś czarodziejem? – Każdy miał jakieś powody do swojego wyboru, domyślała się powodów Ważki, jednak co kierowało samcem? Zwłaszcza że patrząc na jego kuszącą sylwetkę, idealnie nadawał się na wojownika! I nie tylko...
/Strasznie ciężki temat i strasznie długie posty, czas to zmienić bo takich długich nie chce się czytać i ciężko na nie odpisać xD
- 16 maja 2015, 11:21
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76408
Pozwoliła piórku zniknąć, z wyraźną ulgą na mordce. Utrzymanie tak skomplikowanego wzoru barw, kształtu a także ruchu było wyczerpujące, zwłaszcza dla niej która zbyt wytrzymała nie była, dlatego cieszyła się że ostatnie zadanie nie było aż takie trudne, z drugiej jednak strony nie spodobało jej się całkowicie to co zrobił Widmowy, zdecydowanie nie. Od początku czuła że Widmowy jest zbyt zainteresowany Ważką, to było widać, jednak teraz jego słowa, jego czyny sprawiły że Paraliż nie mogła siedzieć bezczynnie. Żwawo wstała na cztery łapy zbliżając się do samca, by stanąć tuż przed nim i najzwyczajniej w świecie zamachnąć się szponiastą łapą na jego pysk, sprzedając mu dość mocnego jak na nią, przysłowiowego Liścia. Nie zdradzała jednak po sobie żadnych emocji.
Zamiast tego jej pysk wyrażał spokój a ona sama wyobraziła sobie cieniutką, niewidzialną nitkę maddary, łączącej łeb samca z jej własnym. Nitka maddary miała zawierać prosty przekaz, lecz wyraźny, głośny, w którym było słychać złość kleryczki a takżę zazdrość?
Słowa które usłyszał Widmo były proste, zdecydowane, zupełnie nie podobne do tej strachliwej istotki a miał brzmieć następująco. "Idź sobie stąd. Teraz [/b] – Starała się dodać tym słowom stanowczości a także tonu jakby nie akceptowała sprzeciwu. W myśl te przelała maddarę chcąc wysłać te wiadomość po tej cieniutkiej nitce wprost do Widmowego, tak by tylko on to usłyszał, a skupienie jakie przy tym osiągnęła było na tyle duże że odruchowo wypowiedziała to na głos, równie stanowczym głosem. Następnie spojrzała na partnerkę i tutaj wyobrażając sobie cieniutką nitkę łączącą ich umysły tym razem jednak nie ukrywała swoich uczuć za warstwą stanowczości, pozwoliła by jej przekaz zawierał to co ona czuje, by mentalne słowa zawierały jej emocje, zazdrość, strach przed stratą, niepewność. Mentalne słowa które kleryczka chciała przesłać do czarodziejki miały być nasycone właśnie tym, a słowa miały brzmieć prepraszająco.
Wiadomość była prosta "On chce mi Cię odebrać. Nie pozwól mu, niech stąd idzie [/b] – Przelała w tę wiadomość maddarę, starając się tak by doszła wyłącznie do czarodziejki a także by jej znaczenie a także przekaz emocjonalny nie został zaburzony i był identycznie taki jakiego go zaplanowała.
Gdy upewniła się żę magiczne słowa dotarły do obydwu smoków z którymi tutaj przebywała, wcisnęła się między Widmowego a Ważkę jakby chcąć odsunąć samca od jej partnerki.
Zamiast tego jej pysk wyrażał spokój a ona sama wyobraziła sobie cieniutką, niewidzialną nitkę maddary, łączącej łeb samca z jej własnym. Nitka maddary miała zawierać prosty przekaz, lecz wyraźny, głośny, w którym było słychać złość kleryczki a takżę zazdrość?
Słowa które usłyszał Widmo były proste, zdecydowane, zupełnie nie podobne do tej strachliwej istotki a miał brzmieć następująco. "Idź sobie stąd. Teraz [/b] – Starała się dodać tym słowom stanowczości a także tonu jakby nie akceptowała sprzeciwu. W myśl te przelała maddarę chcąc wysłać te wiadomość po tej cieniutkiej nitce wprost do Widmowego, tak by tylko on to usłyszał, a skupienie jakie przy tym osiągnęła było na tyle duże że odruchowo wypowiedziała to na głos, równie stanowczym głosem. Następnie spojrzała na partnerkę i tutaj wyobrażając sobie cieniutką nitkę łączącą ich umysły tym razem jednak nie ukrywała swoich uczuć za warstwą stanowczości, pozwoliła by jej przekaz zawierał to co ona czuje, by mentalne słowa zawierały jej emocje, zazdrość, strach przed stratą, niepewność. Mentalne słowa które kleryczka chciała przesłać do czarodziejki miały być nasycone właśnie tym, a słowa miały brzmieć prepraszająco.
Wiadomość była prosta "On chce mi Cię odebrać. Nie pozwól mu, niech stąd idzie [/b] – Przelała w tę wiadomość maddarę, starając się tak by doszła wyłącznie do czarodziejki a także by jej znaczenie a także przekaz emocjonalny nie został zaburzony i był identycznie taki jakiego go zaplanowała.
Gdy upewniła się żę magiczne słowa dotarły do obydwu smoków z którymi tutaj przebywała, wcisnęła się między Widmowego a Ważkę jakby chcąć odsunąć samca od jej partnerki.
- 16 maja 2015, 0:54
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Skuliła się w sobie czując warkot górującej nad nią samicy, nie wiedząc zbytnio co to dla niej oznacza, jej słowa i zachowanie były dziwne, zupełnie zbijały z tropy zielonofutrą. Czarodziejka chciała ją zabić, ale z drugiej strony jakby się wahała, jakby chciała zrobić coś innego, jednak ból i strach uniemożliwiały jej zrozumienie co było celem samicy, była zbyt zaaferowana tym że jej ucho bolało, upuszczając na trawe szkarłatne kropelki z ran, że jej szyja piekła niemiłosiernie wraz z każdym przyśpieszonym oddechem, jednak chyba zaczynała rozumieć o co chodzi. O Ważkę. Czarodziejka kochała jej partnerkę, miała żal o to że Paraliż ją odebrała i zagarnęła dla siebie. Poczuła smutek, zrozumienie ale też żal. Wyobraziła siebie na miejscu czarodziejki, odrzuconej, kochającej ale bez wzajemności, zignorowanej, a jej jasne ślepia zalała kolejna fala łez, jednak nie strachu a smutku, ta wizja nie podobała jej się i zdała sobie sprawe jak musi się czuć samica nad nią.
– Nie wiedziałam, nigdy nie chciałam sprawić Ci bólu ani przykrości, przepraszam że odebrałam Ci Ważkę ale ona... ona jest wyjątkowa, nie umiem tego wytłumaczyć, jednak rozumiem twój ból. Wybacz mi – Jej umysł się uspokoił gdy zdałą sobie sprawe jak potwornie musi się czuć Ulotna, a ona sama przytuliła ją lekko w geście przeprosin.
– Zasłużyłąm sobie na karę, na te rany i na ten ból który jest niczym w porównaniu do twojego jednak pomyśl o Ważce. Jeśli mnie zabijesz jak ona się poczuje? Obie ją kochamy, więc obie powinnyśmy dbać o jej szczęście [/b] – Mogłaby cierpieć bardziej, jeśli to pozwoliłoby sprawić że Ulotna poczuje się lepiej. Zwłaszcza że kleryczka miała potworne wyrzuty sumienia.
– Jeśli chcesz zadać mi ból, możesz to zrobić, jednak nie odbieraj mi przyszłości. Proszę – Była gotowa na wszystko byle nie stracić Ważki, nie zadać jej bólu i nie przysporzyć smutku swoją śmiercią.
– Nie wiedziałam, nigdy nie chciałam sprawić Ci bólu ani przykrości, przepraszam że odebrałam Ci Ważkę ale ona... ona jest wyjątkowa, nie umiem tego wytłumaczyć, jednak rozumiem twój ból. Wybacz mi – Jej umysł się uspokoił gdy zdałą sobie sprawe jak potwornie musi się czuć Ulotna, a ona sama przytuliła ją lekko w geście przeprosin.
– Zasłużyłąm sobie na karę, na te rany i na ten ból który jest niczym w porównaniu do twojego jednak pomyśl o Ważce. Jeśli mnie zabijesz jak ona się poczuje? Obie ją kochamy, więc obie powinnyśmy dbać o jej szczęście [/b] – Mogłaby cierpieć bardziej, jeśli to pozwoliłoby sprawić że Ulotna poczuje się lepiej. Zwłaszcza że kleryczka miała potworne wyrzuty sumienia.
– Jeśli chcesz zadać mi ból, możesz to zrobić, jednak nie odbieraj mi przyszłości. Proszę – Była gotowa na wszystko byle nie stracić Ważki, nie zadać jej bólu i nie przysporzyć smutku swoją śmiercią.
- 16 maja 2015, 0:02
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Zadrżała lekko czując ogon czarodziejkie na swoim, szybko poruszyła długą kończyną chcąc nią uciec jak najdalej, to był jakiś podstęp, ona coś knuła, na pewno jej ogon miał jakieś kolce!
– Nie chciałam Ci niczego odebrać, nawet nie wiem o co chodzi! Na prawdę! – Oczy lekko jej się zaszkliły a serce waliło jak młotem gdy byla przyciskana przez czarodziejke go twardej gleby. Ulotna była na prawdę zła, widać to było w jej wyrazie pyska, w jej ślepiach, chęc mordu która napawała kleryczkę czystym strachem. Przez chwilę miała zamiar ryknąc z wezwaniem o pomoc jednak wątpiła by ktokolwiek z życia ją usłyszał. Była daleko na terenach wspólnych. Inaczej pewnie nie zostałaby zaatakowana. Jeszcza raz próbowała swoich sił w wywaniu się czarodziejce jednak nie umiała, nie mogła, nic nie umiała by stawić opór, nawet magii, nic więc dziwnego że gdy poczuła kły napastniczki na swym gardle, z jej oczy pociekły łzy. Czuła ze zaraz umrze, czuła szum krwi w uszach gdy wszystkie jej zmysly mówiły uciekaj, nawet Ulotna mogła wyczuć bicie jej serca, szybkie, mocne, zdradzające jej strach.
Przez jej myśli przelałą się fala żalu, żalu o to co poczuje Ważka jak umrze?
Natłok ponurych myśli zalewał jej umysł jednak prócz piekącego bólu w szyi, ciepłych stróżek krwi ściekających po jej szyi i ciężaru ciała przygniatającego ją do ziemi nie poczuła nic więcej. Co więcej uścisk jej szyi zmalał a ona sama poczuła oddech pieszczący jej polik, drażniący delikatne ucho, które już zaraz eksplodowało bólem wywołanym "pieszczotą" Ulotnej. Delikatna część ciała próbowała się poruszyć jednak bezskutecznie, uwięziona w szczękach samicy. To była zemsta? Za co?
– Nie chciałam Ci nic odebrać, na prawdę nie wiem o co chodzi, proszę, nikomu nie powiem tylko puść mnie – Mówiła cicho, niepewnie, starając się nie rozpłakać z bólu wywołanego tym jak ogon czarodziejki boleśnie uderzał o jej własny, chyba jedyną ciekawą rzeczą w tym całym spotkaniu był dotyk przyjemnego, ciepłego języka pieszczącego jej ucho, co w sumie zdziwiło ją i to nie byle jak!
– Nie chciałam Ci niczego odebrać, nawet nie wiem o co chodzi! Na prawdę! – Oczy lekko jej się zaszkliły a serce waliło jak młotem gdy byla przyciskana przez czarodziejke go twardej gleby. Ulotna była na prawdę zła, widać to było w jej wyrazie pyska, w jej ślepiach, chęc mordu która napawała kleryczkę czystym strachem. Przez chwilę miała zamiar ryknąc z wezwaniem o pomoc jednak wątpiła by ktokolwiek z życia ją usłyszał. Była daleko na terenach wspólnych. Inaczej pewnie nie zostałaby zaatakowana. Jeszcza raz próbowała swoich sił w wywaniu się czarodziejce jednak nie umiała, nie mogła, nic nie umiała by stawić opór, nawet magii, nic więc dziwnego że gdy poczuła kły napastniczki na swym gardle, z jej oczy pociekły łzy. Czuła ze zaraz umrze, czuła szum krwi w uszach gdy wszystkie jej zmysly mówiły uciekaj, nawet Ulotna mogła wyczuć bicie jej serca, szybkie, mocne, zdradzające jej strach.
Przez jej myśli przelałą się fala żalu, żalu o to co poczuje Ważka jak umrze?
Natłok ponurych myśli zalewał jej umysł jednak prócz piekącego bólu w szyi, ciepłych stróżek krwi ściekających po jej szyi i ciężaru ciała przygniatającego ją do ziemi nie poczuła nic więcej. Co więcej uścisk jej szyi zmalał a ona sama poczuła oddech pieszczący jej polik, drażniący delikatne ucho, które już zaraz eksplodowało bólem wywołanym "pieszczotą" Ulotnej. Delikatna część ciała próbowała się poruszyć jednak bezskutecznie, uwięziona w szczękach samicy. To była zemsta? Za co?
– Nie chciałam Ci nic odebrać, na prawdę nie wiem o co chodzi, proszę, nikomu nie powiem tylko puść mnie – Mówiła cicho, niepewnie, starając się nie rozpłakać z bólu wywołanego tym jak ogon czarodziejki boleśnie uderzał o jej własny, chyba jedyną ciekawą rzeczą w tym całym spotkaniu był dotyk przyjemnego, ciepłego języka pieszczącego jej ucho, co w sumie zdziwiło ją i to nie byle jak!
- 15 maja 2015, 23:23
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Z lekkim smutkiem w ślepiach obserwowała jak czerwona tarcza powoli chowa się za horyzontem, jednak smutek szybko się rozwiał, gdy jej puszyste uszy wychwyciły delikatny szelest za plecami, ciche kroki z początku powolne lecz nagle przyśpieszyły zbliżając się do niej.
Nagły lęk zalał jej świadomość a ona szybko sprobowała się odwrócić jednak wten poczuła jak z jej ciałem zderza się drobne ciało samicy, przewalając ją na grzbiet i na chwile otumaniając. Jej nozdrza wychwyciły znajomą woń, stado życia, znajoma samica której zapach skądś kojarzyła. Otowrzyła zamknięte z strachu ślepia dostrzegając przed sobą partnerkę Słowa Prawdy, atakowała ją?
Nie musiała długo czekać na potwierdzenie swych podejrzeń gdy poczuła ból w barkach, rozkoszny ale też drażniący, pobudzający jej ciało na różne sposoby, jednak przeważał strach.
Gdy szczęki Ulotnej pomknęły wprost do jej gardła, próbowałą przesunąć szyje w bok, cokolwiek byleby tylko nie pozwolić samicy pochwycić wrazliwej szyi i nie dać jej zranić jej ostrym jak brzytwa kłom. Czemu? Za co?
– Przepraszam, na prawdę, nie wiedziałam że tak Ci zależy bym poparła Słowo – Wyrwało się z jej mordki odruchowo a po jej głosię łątwo było poznać że zaraz się rozpłacze. Czy chciała umierać? Nie, nie teraz gdy znalazła swoją milość, gdy wszystko powoli zaczynało się układać. Czemu los zawsze musiał być taki okrutny? Nawet nie miała się jak wyrwać, próbowała poruszyć łapami jednak były zbyt słabe by stawić opór czarodziejce.
Nagły lęk zalał jej świadomość a ona szybko sprobowała się odwrócić jednak wten poczuła jak z jej ciałem zderza się drobne ciało samicy, przewalając ją na grzbiet i na chwile otumaniając. Jej nozdrza wychwyciły znajomą woń, stado życia, znajoma samica której zapach skądś kojarzyła. Otowrzyła zamknięte z strachu ślepia dostrzegając przed sobą partnerkę Słowa Prawdy, atakowała ją?
Nie musiała długo czekać na potwierdzenie swych podejrzeń gdy poczuła ból w barkach, rozkoszny ale też drażniący, pobudzający jej ciało na różne sposoby, jednak przeważał strach.
Gdy szczęki Ulotnej pomknęły wprost do jej gardła, próbowałą przesunąć szyje w bok, cokolwiek byleby tylko nie pozwolić samicy pochwycić wrazliwej szyi i nie dać jej zranić jej ostrym jak brzytwa kłom. Czemu? Za co?
– Przepraszam, na prawdę, nie wiedziałam że tak Ci zależy bym poparła Słowo – Wyrwało się z jej mordki odruchowo a po jej głosię łątwo było poznać że zaraz się rozpłacze. Czy chciała umierać? Nie, nie teraz gdy znalazła swoją milość, gdy wszystko powoli zaczynało się układać. Czemu los zawsze musiał być taki okrutny? Nawet nie miała się jak wyrwać, próbowała poruszyć łapami jednak były zbyt słabe by stawić opór czarodziejce.
- 15 maja 2015, 22:48
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Zagajnik
- Odpowiedzi: 732
- Odsłony: 97313
Zbliżał się zachód, słońce rozkosznie zalewało zagajnik, rzucając pomarańczowy blask na ciemne, grube pnie drzew. Zagajnik skąpany w blasku zachodzącego słońca mimo że był urokliwym miejscem nie umiał zachwycić kleryczki, nawet chłodny powiew wiatru mierzwiący futro na jej karku zdawał się dla niej obojętny, mimo że wcześniej pewnie rozłożyła by się z radością na trawie ciesząć się pogodą i otaczającą ją naturą. Skąd ta nagła zmiana? Było to wynikiem ostatnich zdarzeń, partnerstwa z Leśnym, owoców tego związku i narastającego wyczerpania które nie ustępowało nawet po złożeniu jaj. Nawet teraz opuściła grotę tylko dlatego by nie martwić mieszkańców swoim stanem. Nie chciała by się martwili o to że czuła się osłabiona, dlatego miała zamiar unikać bliskich do czasu aż jej przejdzie, jednak kto wie kiedy to nastąpi? Ona sama już tęskniła za towarzystwem Ważki i chyba to było dla niej najbardziej bolesne. Brak zapachu jej długiego miękkiego futra, brak spojrzenia jej pięknych oczu, uwielbiała to, jej charakter. Chyba nigdy jej w sumie tego nie powiedziała. Westchnęłą cicho zrezygnowana, siadając wygogodnie na trawie. Czy każda samica tak się czuła po złożeniu jaj? Nie wiedziała, mimo to spojrzała w blask jasnej tarczy znikającej za horyzontem, jakby to ona miała zdradzić jej odpowiedź na to pytanie.
- 14 maja 2015, 14:39
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76408
Poczuła się dumna z swojego tworu, był trudny, skomplikowany i robiła postępy tworząc nawet więcej niż trzeba! Skromnośc skromnością ale przy jej tworze, twor Widmowego wydawał sie... łatwy, nie mówiła jednak tego na głos. W końcu ona chciała zostać uzdrowicielką więc w sumie nic dziwnego że magia co było jej potrzebne ale co jednocześnie lubiła, mimo to gdy Ważka zadała im kolejne zadanie, Paraliż z początku nie za bardzo wiedziała co zrobić. Z jednej strony jej twór się już ruszał. W jaki ruch go możnaby jeszcze wprawić? Postanowiła najpierw obserwować Widmowego co on wykombinuje. Kto wie? Może da jej jakiś pomysł?
Z zaciekawieniem wymalowanym na jej zielonej mordce obserwowała twór Widmowego, gdy ten powoli zaczął się ruszać, zataczając powolne koło wokół samca a następine na środku skrecił tak że zaczął zataczać kółko wokół Ważki. Zamruczała cicho bowiem piórko nie pasowało do zrobienia takiego ruchu, jednak szybko z zamyślenia przeszła w śmiech, ledwie utrzymując przepływ maddary do swojego tworu. Nie umiała powstrzymać rozbawienia gdy twór samca pomknął między tylne łąpy siedzącej Ważki.
– Widzę, że nawet maddara widmowego wie co dobre – Wyrwało się z jej mordki gdy próbowała powstrzymać śmiech.
– Ale to chyba nie czas na taie zabawy, może po nauce, chociaż myślę że można by użyć czegoś innego do takich rzeczy. Co o tym sądzisz Ważko? – Jej poruszający się niespokojnie po ziemi ogon zdradzał że jest wyraźnie zainteresowana samcem i najwidoczniej tym do czego tu mogło dojść, jednak co na to powie Ważka? Zwłaszcza że mówiąc o wykorzystywaniu czegoś innego, przeniosła spojrzenie swych Szafirowych ślepek na samca, patrząc na niego znacząco z lekką nutką... podniecenia? takie nauki to ona lubiła zdecydowanie. Chociaż ciekawiło ją, co ten patyk robił tam między jej łąpami, bowiem partnerka siedziała tak że mało co było widać! A popatrzyłaby!
– Widmowy, oszukujesz, celowo chcesz mnie rozproszyć! – Wciąż lekko rozbawiona całym tym zdarzeniem nie umiała sprawić by w jej głosię było słycha choćby krzte wyrzutu, jednak skupienie się na utrzymaniu tworu gdy jej myśli krążył wokół czegoś innego było bardzo ciężkie.
– Już wiem co zrobie! – Wzięła głębszy wdech, otwierając lekko mordkę i zamykając oczy. Uszy położyła po sobie by nie rozpraszały ją dźwięki z otoczenia, które teraz były przytłumione po czym powoli zaczęła odzyskiwać wewnętrzny spokój, próbując odegnać tę ekscytacje zmieszaną z nutką podniecenia. Nawet jej ogon powoli zaczął się uspokajać, teraz leniwie jeżdżąc po ziemi za nią a skrzydła zaczęły lekko odstawać od jej boków gdy tylko starała się nie myśleć o tym co tu się wyprawia. Chwilę jej zajęło nim jej uwaga znowu była skupiona wyłącznie na piórku które wcześniej jedynie starała się podtrzymać.
Przyjrzała się w umyśle jego zmieniającym się barwom, jego płynnym ruchom i wpadł jej do głowy zabawny pomysł. Piórko, może nie będzie służyło do tego do czego mogłby służyć twór Widma ale mogła zemścić się na ognistym.
Wyobraziła sobie jak piórko wciąż zachowując swoje poprzednie właściwości i wciąż się powoli obracając, unosi się wyżej i kieruje w strone mordki Ważki, by tam przechylić się lekko i zacząć jeździć czubkiem chorągiewki po nosie Czarodziejki, łaskocząc ją delikatnie po nosie a z piórka w tym samym czasie miał wydobyć się cichy dźwięk. A właściwie ciche słowa. Tak ciche by tylko ona je usłyszała. Miały brzmieć "Zabawmy się" jednak co miała na myśli? Ważka zapewne będę wiedzieć.
Na tym jednak miało sie nie skończyć. Po wydobyciu się dźwięku z piórka, mialo ono przelecieć w strone Widmowego, odwracając się czubkiem tym razem w strone mordki samca, by następnie delikatnie się uginając przejechało chorągiewką po nosie samca zjeżdżając ku gardłu i łuskowatej szyi, łaskocząc go w delikatnej pieszczocie, by po chwili wrócić ku jego nosowi i zacząć go łaskotać intensywnie. Zemsta za jego dekoncantracje! Dodatkowo gdy piórko łaskotało go po nosie miało wydobyć z siebie dźwięk "Nie powinieneś nas tak kusić". Niech wie że popełnił błąd drocząc się z nimi! Albo i to nie był błąd? Kto co lubi.
Tak czy siak, gdy zaplanowała owe ruchy, dopieściła je tak by wszystko było płynne i staranne, nawet dźwiękom piór starając się nadać odpowiedni ton i brzmienie, tak by brzmiały jakby wymówione przez Kleryczkę. Starała się też podczas tego wszystkiego by Piórko zachowało swoje poprzednie właściwości. Było to trudne, wymagające, masa różnych elementów o które trzeba zadbać jednak miała nadzieje że nie zapomniała o niczym, dlatego gdy była pewna że twór jest gotowy. Przelała w niego dodatkową większą struge maddary, chcąc wprowadzić je w ruch.
Z zaciekawieniem wymalowanym na jej zielonej mordce obserwowała twór Widmowego, gdy ten powoli zaczął się ruszać, zataczając powolne koło wokół samca a następine na środku skrecił tak że zaczął zataczać kółko wokół Ważki. Zamruczała cicho bowiem piórko nie pasowało do zrobienia takiego ruchu, jednak szybko z zamyślenia przeszła w śmiech, ledwie utrzymując przepływ maddary do swojego tworu. Nie umiała powstrzymać rozbawienia gdy twór samca pomknął między tylne łąpy siedzącej Ważki.
– Widzę, że nawet maddara widmowego wie co dobre – Wyrwało się z jej mordki gdy próbowała powstrzymać śmiech.
– Ale to chyba nie czas na taie zabawy, może po nauce, chociaż myślę że można by użyć czegoś innego do takich rzeczy. Co o tym sądzisz Ważko? – Jej poruszający się niespokojnie po ziemi ogon zdradzał że jest wyraźnie zainteresowana samcem i najwidoczniej tym do czego tu mogło dojść, jednak co na to powie Ważka? Zwłaszcza że mówiąc o wykorzystywaniu czegoś innego, przeniosła spojrzenie swych Szafirowych ślepek na samca, patrząc na niego znacząco z lekką nutką... podniecenia? takie nauki to ona lubiła zdecydowanie. Chociaż ciekawiło ją, co ten patyk robił tam między jej łąpami, bowiem partnerka siedziała tak że mało co było widać! A popatrzyłaby!
– Widmowy, oszukujesz, celowo chcesz mnie rozproszyć! – Wciąż lekko rozbawiona całym tym zdarzeniem nie umiała sprawić by w jej głosię było słycha choćby krzte wyrzutu, jednak skupienie się na utrzymaniu tworu gdy jej myśli krążył wokół czegoś innego było bardzo ciężkie.
– Już wiem co zrobie! – Wzięła głębszy wdech, otwierając lekko mordkę i zamykając oczy. Uszy położyła po sobie by nie rozpraszały ją dźwięki z otoczenia, które teraz były przytłumione po czym powoli zaczęła odzyskiwać wewnętrzny spokój, próbując odegnać tę ekscytacje zmieszaną z nutką podniecenia. Nawet jej ogon powoli zaczął się uspokajać, teraz leniwie jeżdżąc po ziemi za nią a skrzydła zaczęły lekko odstawać od jej boków gdy tylko starała się nie myśleć o tym co tu się wyprawia. Chwilę jej zajęło nim jej uwaga znowu była skupiona wyłącznie na piórku które wcześniej jedynie starała się podtrzymać.
Przyjrzała się w umyśle jego zmieniającym się barwom, jego płynnym ruchom i wpadł jej do głowy zabawny pomysł. Piórko, może nie będzie służyło do tego do czego mogłby służyć twór Widma ale mogła zemścić się na ognistym.
Wyobraziła sobie jak piórko wciąż zachowując swoje poprzednie właściwości i wciąż się powoli obracając, unosi się wyżej i kieruje w strone mordki Ważki, by tam przechylić się lekko i zacząć jeździć czubkiem chorągiewki po nosie Czarodziejki, łaskocząc ją delikatnie po nosie a z piórka w tym samym czasie miał wydobyć się cichy dźwięk. A właściwie ciche słowa. Tak ciche by tylko ona je usłyszała. Miały brzmieć "Zabawmy się" jednak co miała na myśli? Ważka zapewne będę wiedzieć.
Na tym jednak miało sie nie skończyć. Po wydobyciu się dźwięku z piórka, mialo ono przelecieć w strone Widmowego, odwracając się czubkiem tym razem w strone mordki samca, by następnie delikatnie się uginając przejechało chorągiewką po nosie samca zjeżdżając ku gardłu i łuskowatej szyi, łaskocząc go w delikatnej pieszczocie, by po chwili wrócić ku jego nosowi i zacząć go łaskotać intensywnie. Zemsta za jego dekoncantracje! Dodatkowo gdy piórko łaskotało go po nosie miało wydobyć z siebie dźwięk "Nie powinieneś nas tak kusić". Niech wie że popełnił błąd drocząc się z nimi! Albo i to nie był błąd? Kto co lubi.
Tak czy siak, gdy zaplanowała owe ruchy, dopieściła je tak by wszystko było płynne i staranne, nawet dźwiękom piór starając się nadać odpowiedni ton i brzmienie, tak by brzmiały jakby wymówione przez Kleryczkę. Starała się też podczas tego wszystkiego by Piórko zachowało swoje poprzednie właściwości. Było to trudne, wymagające, masa różnych elementów o które trzeba zadbać jednak miała nadzieje że nie zapomniała o niczym, dlatego gdy była pewna że twór jest gotowy. Przelała w niego dodatkową większą struge maddary, chcąc wprowadzić je w ruch.
- 12 maja 2015, 12:54
- Forum: Błękitna Skała
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 738
- Odsłony: 93755
Słoneczko... nie ma chyba nic lepszego niż ciepłe promienie słońca muskające delikatne ciałko i chłodny powiew wiatru przeczesujący krótkie futerko. Chyba najlepsza pogoda jaka mogła by się trafić do spaceru, na który wybrali się we trójke, zaś sama polana byłą chyba idealnym miejscem do odpoczynku, obszerne, ciche miejsce któego nie skrywał nawet cień rzucany przez Błękitną Skałę, pozwalając roślinom rozkwitać i ozdabiać polane dziesiątkami przeróżnych barw kwiatów.
Zaciągnęła się rozkoszną wonią unoszącą się nad tym miejscem, chcąc je dokładnie zapamiętać, zaś ten zapach jakby ją ożywił.
– Wyjście z groty było świetnym pomysłem. Strasznie nie cierpie tych ciemności a tutaj? Spójrzcie jak jest ładnie – Uwielbiała nature, pewnie gdyby mogła, to wolałaby tutaj spać niż w grocie jednak z drugiej strony było to zbyt niebezpieczne. Niestety, jednak ta myśl przypomniała jej o tym o czym rozmawiali w grocie. Powoli odwróciła się w stronę Partnerki i jej przyjaciela, przyglądając się im dokładnie. Westchnęła z rezygnacją. Szkoda że to nie Ważka chciałą zostać przywódczynią. Jej mogła całkowicie zaufać ale z drugiej strony czy wtedy miała by czas dla niej i ich pisklaków? Nie wiedziała, więc moze Leśny faktycznie będzie dobrym wyborem? Z drugiej strony Słowo... gdyby go nieco zmienić? W zamyśleniu owinęła łapy ogonem, wciąz wpatrując się w błękitne oczy Ważki.
– Myślę że Słowo nie byłby taki zły, zjednoczenie stad, bez wojen i zabijania się na wzajem brzmi kusząco. W końcu można by było przestać bać się nagłego ataku smoka z innego stada, jednak z drugiej strony środki jakimi chce to osiągnąć i pozbawianie życia innyh istot. Nigdy się na to nie zgodzę. Nie jesteśmy panami życia i śmierci by decydować o tym kiedy który smok umrze a Słowo nie jest władcą tych ziem by móc wygnać z nich smoki – W jej głosię było słuchać nutę sprzeciwu ale też smutku. Nie rozumiałą jak można chcieć pozbawiać marzeń i celu do życia inne smoki. Niby cieniści to robili ale z drugiej strony skoro smoki o tym wiedziały to nie powinny się z nimi pojedynkować, a nie dodatkowo jeszcze bardziej się wystawiać. Przemoc rozwiązywana przemocą do niczego nie doprowadzi. Nigdy.
Zaciągnęła się rozkoszną wonią unoszącą się nad tym miejscem, chcąc je dokładnie zapamiętać, zaś ten zapach jakby ją ożywił.
– Wyjście z groty było świetnym pomysłem. Strasznie nie cierpie tych ciemności a tutaj? Spójrzcie jak jest ładnie – Uwielbiała nature, pewnie gdyby mogła, to wolałaby tutaj spać niż w grocie jednak z drugiej strony było to zbyt niebezpieczne. Niestety, jednak ta myśl przypomniała jej o tym o czym rozmawiali w grocie. Powoli odwróciła się w stronę Partnerki i jej przyjaciela, przyglądając się im dokładnie. Westchnęła z rezygnacją. Szkoda że to nie Ważka chciałą zostać przywódczynią. Jej mogła całkowicie zaufać ale z drugiej strony czy wtedy miała by czas dla niej i ich pisklaków? Nie wiedziała, więc moze Leśny faktycznie będzie dobrym wyborem? Z drugiej strony Słowo... gdyby go nieco zmienić? W zamyśleniu owinęła łapy ogonem, wciąz wpatrując się w błękitne oczy Ważki.
– Myślę że Słowo nie byłby taki zły, zjednoczenie stad, bez wojen i zabijania się na wzajem brzmi kusząco. W końcu można by było przestać bać się nagłego ataku smoka z innego stada, jednak z drugiej strony środki jakimi chce to osiągnąć i pozbawianie życia innyh istot. Nigdy się na to nie zgodzę. Nie jesteśmy panami życia i śmierci by decydować o tym kiedy który smok umrze a Słowo nie jest władcą tych ziem by móc wygnać z nich smoki – W jej głosię było słuchać nutę sprzeciwu ale też smutku. Nie rozumiałą jak można chcieć pozbawiać marzeń i celu do życia inne smoki. Niby cieniści to robili ale z drugiej strony skoro smoki o tym wiedziały to nie powinny się z nimi pojedynkować, a nie dodatkowo jeszcze bardziej się wystawiać. Przemoc rozwiązywana przemocą do niczego nie doprowadzi. Nigdy.
- 09 maja 2015, 13:37
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76408
Wprowadzenie niewielkich zmian w tworze było chyba dość łątwym poleceniem, a przynajmniej takie się zdawało dla kleryczki, dlatego też byłą ciekawa jak to pójdzie Widmowemu, jakie zmiany wprowadzi w tym patyczku? Nie musiała czekać zbyt długo by się przekonać, twór już po chwili zaczął się zmieniać, jego barwa stała się przyjemniejsza, taka jaką sobie zażyczyła co nawet przypadło jej do gustu, w dodatku patyk stał się wpół przeźroczysty i chyba już nie tak mięciutki. A szkoda.
– Myślę żę teraz wygląda ładniej – Odpowiedziałą jedynie na jego słowa, dokładniejszą ocene tworu pozostawiając Bezkresnej, sama zaś również wzięła się do roboty. W umyśle wciaż widziała swoje piórko w które bez przerwy przelewałą drobne ilości maddary. Nie wiedziała co w nim zmienić, co z nim zrobić. Nie chciała zmieniać jego kształtu ani wielkości, takie było idealne według niej jednak musiała wykonać polecenie, dlatego też pierwszą zmianą którą zamierzała wprowadzić był ruch.
Zaczęła sobie wyobrażać że znajdujące się przed nimi piórko powoli zaczyna się obracać w prawo, ruch może nie był jakiś znaczny, jednak prędkość z jaką się obraca piórko miała być stałą, dodatkowo zamierzała wprowadzić jeszcze jedną zmianę, tym razem w barwie, która mimo iż jej się podobała, niestety musiała tymczasowo zniknąć. Wyobraziła sobie jak barwy piórka ulegają zmianie, żółte barwy miały powoli przemienić się w białe zaś czerwone w fioletowe, zmiana barw miałą być płynna, tak by można było zaobserwować przejście barw, to jednak nie była jedyna zmiana, nastepnie fioletowa barwa miała stać się czarna zaś biała miała stać się niebieska, dzięki czemu barwy od przypiórka ku górze zmieniały się, przechodząc najpierw z białej w fioletową z białymi kropeczkami, a następnie z białej na niebieska i fioletowej na czarną z niebieskimi kropeczkami. Starała się zadbać o to by przejścia kolorów na piórko, były płynne, tak by powoli barwa się mieszała między górną częścią a dolną częścią chorągiweki jej tworu, ale jednocześnie by przejście między kolorami zmian, również było płynne, zupełnie niczym w filmie, gdyby Paraliż wiedziałą że takie coś istnieje. Na koniec piórko miało wracać do swoich pierwotnych barw i znowu powtórzyć cykl, a to wszystko podczas obraania się. Zmiany może nie wyglądały zbyt imponująco jednak wbrew pozorom wyobrażenie sobie tego było nie lada wyczynem, dlatego też gdy ustaliła zmiany w tworze, przelała w swą myśl maddarę z cichą nadzieją że uda jej się, zwłąszcza że czuła że nieco przesadziła.
/Zagmatwany opis, wybaczcie xD
– Myślę żę teraz wygląda ładniej – Odpowiedziałą jedynie na jego słowa, dokładniejszą ocene tworu pozostawiając Bezkresnej, sama zaś również wzięła się do roboty. W umyśle wciaż widziała swoje piórko w które bez przerwy przelewałą drobne ilości maddary. Nie wiedziała co w nim zmienić, co z nim zrobić. Nie chciała zmieniać jego kształtu ani wielkości, takie było idealne według niej jednak musiała wykonać polecenie, dlatego też pierwszą zmianą którą zamierzała wprowadzić był ruch.
Zaczęła sobie wyobrażać że znajdujące się przed nimi piórko powoli zaczyna się obracać w prawo, ruch może nie był jakiś znaczny, jednak prędkość z jaką się obraca piórko miała być stałą, dodatkowo zamierzała wprowadzić jeszcze jedną zmianę, tym razem w barwie, która mimo iż jej się podobała, niestety musiała tymczasowo zniknąć. Wyobraziła sobie jak barwy piórka ulegają zmianie, żółte barwy miały powoli przemienić się w białe zaś czerwone w fioletowe, zmiana barw miałą być płynna, tak by można było zaobserwować przejście barw, to jednak nie była jedyna zmiana, nastepnie fioletowa barwa miała stać się czarna zaś biała miała stać się niebieska, dzięki czemu barwy od przypiórka ku górze zmieniały się, przechodząc najpierw z białej w fioletową z białymi kropeczkami, a następnie z białej na niebieska i fioletowej na czarną z niebieskimi kropeczkami. Starała się zadbać o to by przejścia kolorów na piórko, były płynne, tak by powoli barwa się mieszała między górną częścią a dolną częścią chorągiweki jej tworu, ale jednocześnie by przejście między kolorami zmian, również było płynne, zupełnie niczym w filmie, gdyby Paraliż wiedziałą że takie coś istnieje. Na koniec piórko miało wracać do swoich pierwotnych barw i znowu powtórzyć cykl, a to wszystko podczas obraania się. Zmiany może nie wyglądały zbyt imponująco jednak wbrew pozorom wyobrażenie sobie tego było nie lada wyczynem, dlatego też gdy ustaliła zmiany w tworze, przelała w swą myśl maddarę z cichą nadzieją że uda jej się, zwłąszcza że czuła że nieco przesadziła.
/Zagmatwany opis, wybaczcie xD
- 06 maja 2015, 15:14
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100205
Jej nozdrza wypełniła delikatna woń zbliżającej się samicy ognia, zapach ziół i popiołu tworzył ciekawą kombinację po któej łatwo było poznać ze to właśnie uzdrowicielka ognia. Nikt inny tak nie pachniał.
– Hej, jestem Paraliżująca Łuska, kleryczka życia – przedstawiła sie jakby z ulgą w głosie gdy smaica nie zbliżała się zanadto, jednak z drugiej strony dało się w nim wychwycić również troskę.
– Chciałam Cię poprosić byś pouczyłą mnie o czymś, ale masz chore gardło więc nie chce Cię męczyć – Chciała poprosić by samica opowiedziałą jej to i owo ale skoro i tak jej gardło już teraz było słabe, nie wypadałoby ją prosić o więcej gadania, co mogłoby tylko pogorszyć stan w jakim była.
– Tylko jedno mnie jeszcze nie pokoi. Wiesz że przy tobie siedzi jakiś kot? – był dziwny, ale jednocześnie fajny. Paraliżowi nie przeszkadzała jego obecnoć jednak trzeba przyznać że było to dla niej dość niezwykłe zjawisko.
/Jakoś wiedzę na 2 przerobimy?
– Hej, jestem Paraliżująca Łuska, kleryczka życia – przedstawiła sie jakby z ulgą w głosie gdy smaica nie zbliżała się zanadto, jednak z drugiej strony dało się w nim wychwycić również troskę.
– Chciałam Cię poprosić byś pouczyłą mnie o czymś, ale masz chore gardło więc nie chce Cię męczyć – Chciała poprosić by samica opowiedziałą jej to i owo ale skoro i tak jej gardło już teraz było słabe, nie wypadałoby ją prosić o więcej gadania, co mogłoby tylko pogorszyć stan w jakim była.
– Tylko jedno mnie jeszcze nie pokoi. Wiesz że przy tobie siedzi jakiś kot? – był dziwny, ale jednocześnie fajny. Paraliżowi nie przeszkadzała jego obecnoć jednak trzeba przyznać że było to dla niej dość niezwykłe zjawisko.
/Jakoś wiedzę na 2 przerobimy?
- 04 maja 2015, 13:15
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76408
Czyli jednak dobrze podejrzewała że odległość jednak wpływa na siłe magii. To w końcu byłoby zbyt wygodne gdyby siedząc w grocie możnaby było zabijać coś co się znajduje za barierą i sprowadzać to do groty. Łowcy przestaliby być potrzebni, tak samo wojownicy których z łatwością możnaby było pozabijać. Trzeba będzie to wszystko zapamiętać przy tworzeniu, za które Widmowy już się najwyraźniej zabrał.
Z lekkim zaciekawieniem obserwowałą jego pojawiający się twór nie za bardzo wiedząć co samiec chce wyczarować, gdy jednak zobaczyła dość spory patyk, długi patyk, który wyglądał na mięciutki, zaśmiałą się cicho.
– Ciekawy twór, były ciekawą zabawką, może nawet lepszą niż ogon – Widmowy pewnie nie zrozumie o co chodzi, jednak Bezkresna? Kto wie? Może w jej głowie pojawiły się podobne myśli?
– Chociaż kolor mi się nie podoba, niebieskie, albo takie jaśniejsze byłoby ładniejsze – gusta i guściki, jednak do samego tworu nie czepiała się. Wyglądał dobrze, a przynajmniej według opini niedoświadczonej w magii kleryczki. Aż ją zastanawiało, czy zdoła wyczarować twór równie dobry? A może nawet lepszy?
Skupiła się chcąc wyciszyć umysł. Co wyczarować? Coś niewielkiego. Kamień? Piórko? A może jakiś kształt? Piórko wydawało jej się najlepszym pomysłem, dlatego już po chwili wyobraziła sobie niewielki kształt, płaski, długi na dwa szpony i szeroki na pół. Przez pióro przebiegała czarna, dość sztywna stosina, utrzymująca pióro prosto i zakończona jaśniejszą dutką która wystawała jakieś pół łuski poza chorągiewkę piórka. Na dutce, lecz przed chorągiewką znajdowało się niewielkie, jasnożółte przypiórko, wyglądające niczym malutka puchata kuleczka, i taka też była.
Sama chorągiewka, najważniejsza część pióra powoli przechodziła z jasnożółtego tuż nad przypiórkiem, do krwistoczerwonego na czubku chorągiewki i stosiny, gdzie na czerwonym tle znajdowało się kilka jasniejszych, żółtych kropeczek.
Gdy nadała już piórku kształt i barwy, postanowiła zadbać o dodatkowe szczegóły takie jak miękkość. Chorągiewka miała być delikatna, dająca się lekko postrzępić, zaś jej temperatura miałą być taka sama jak temperatura otoczenia. Ciekawe czy dałoby się zrobić zimne piórko? Pewnie tak, jednak nie skupiała się na tym. Została ostatnia rzecz. Zapach. Dało się od niego wyczuć delikatną woń, nieznaną pewnie dla żadnego z dwójki obecnych tu poza nią smoków. Należała ona do ptaka który był właścicielem takich piór. Ptaka żyjącego daleko poza barierą którego pewnie już nie zobaczą.
Gdy uznałą że piórko jest gotowe by się pojawić, zaczerpnęła maddary, czując przyjemne uczucie rozlewające się po jej ciele, po czym przelałą ją w swoją wyobraźnie, chcąć zmaterializować piórko niedaleko tworu Widmowego.
Z lekkim zaciekawieniem obserwowałą jego pojawiający się twór nie za bardzo wiedząć co samiec chce wyczarować, gdy jednak zobaczyła dość spory patyk, długi patyk, który wyglądał na mięciutki, zaśmiałą się cicho.
– Ciekawy twór, były ciekawą zabawką, może nawet lepszą niż ogon – Widmowy pewnie nie zrozumie o co chodzi, jednak Bezkresna? Kto wie? Może w jej głowie pojawiły się podobne myśli?
– Chociaż kolor mi się nie podoba, niebieskie, albo takie jaśniejsze byłoby ładniejsze – gusta i guściki, jednak do samego tworu nie czepiała się. Wyglądał dobrze, a przynajmniej według opini niedoświadczonej w magii kleryczki. Aż ją zastanawiało, czy zdoła wyczarować twór równie dobry? A może nawet lepszy?
Skupiła się chcąc wyciszyć umysł. Co wyczarować? Coś niewielkiego. Kamień? Piórko? A może jakiś kształt? Piórko wydawało jej się najlepszym pomysłem, dlatego już po chwili wyobraziła sobie niewielki kształt, płaski, długi na dwa szpony i szeroki na pół. Przez pióro przebiegała czarna, dość sztywna stosina, utrzymująca pióro prosto i zakończona jaśniejszą dutką która wystawała jakieś pół łuski poza chorągiewkę piórka. Na dutce, lecz przed chorągiewką znajdowało się niewielkie, jasnożółte przypiórko, wyglądające niczym malutka puchata kuleczka, i taka też była.
Sama chorągiewka, najważniejsza część pióra powoli przechodziła z jasnożółtego tuż nad przypiórkiem, do krwistoczerwonego na czubku chorągiewki i stosiny, gdzie na czerwonym tle znajdowało się kilka jasniejszych, żółtych kropeczek.
Gdy nadała już piórku kształt i barwy, postanowiła zadbać o dodatkowe szczegóły takie jak miękkość. Chorągiewka miała być delikatna, dająca się lekko postrzępić, zaś jej temperatura miałą być taka sama jak temperatura otoczenia. Ciekawe czy dałoby się zrobić zimne piórko? Pewnie tak, jednak nie skupiała się na tym. Została ostatnia rzecz. Zapach. Dało się od niego wyczuć delikatną woń, nieznaną pewnie dla żadnego z dwójki obecnych tu poza nią smoków. Należała ona do ptaka który był właścicielem takich piór. Ptaka żyjącego daleko poza barierą którego pewnie już nie zobaczą.
Gdy uznałą że piórko jest gotowe by się pojawić, zaczerpnęła maddary, czując przyjemne uczucie rozlewające się po jej ciele, po czym przelałą ją w swoją wyobraźnie, chcąć zmaterializować piórko niedaleko tworu Widmowego.
- 03 maja 2015, 23:45
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100205
Był wczesny ranek, słońce dopiero niedawno wychyliło się zza horyzontu zalewając wszystko jasnopomarańczowym blaskiem. Ciepłe promienie słońca i chłodny podmuch wiatru były przyjemną mieszanką doznań, nic więc dziwnego że już o tej porze pod Białym Drzewkiem dało się dostrzec samotną zieloną postać, obserwującą chmury, leniwie płynące po niebie. Na jej pysku widniał lekki uśmiech, kiedy zachwycała się błogim spokojem tego miejsca. Cichy szum trawy kołysanej przez wiatr, szum liści nad głową i śpiew ptaków powoli budzących się do życia. rzadko kiedy miała okazje zupełnie się wyciszyć i cieszyć otoczeniem, chociaż zdawała sobie sprawę że ten stan nie potrwa długo. Była umówiona tutaj z pewnym smokiem, dość wyjątkowym można by rzec, bowiem chyba jednym z nielicznych któego Paraliż wiedziała że nie trzeba się obawiać. Uzdrowicielka ognia. Jeśli w trzech stadach miały być łagodne smoki, to chyba byli nimi właśnie uzdrowiciele, ale czy podejrzenia Paraliżu okażą się słuszne? Przekonamy się.
- 21 kwie 2015, 14:17
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Samotna Skała
- Odpowiedzi: 597
- Odsłony: 76408
Gdy Widmowy otworzył ślepia, informując że znalazł w sobie maddarę, mógł dostrzec znajomy widok, a raczej znajomą sylwetkę. Zielona samica przemknęła mu żwawo przed ślepiami, zbliżając się ku Bezkresnej z lekkim uśmiechem na mordce. by po chwili przytulić jasną samiczkę. Skąd się tu wzięła? Właściwie to była w pobliżu gdy usłyszała jak Bezkresna opowiada Widmowemu o magii. Nie mogła powstrzymać zaciekawienia a także radości że spotkała czarodziejkę, a przy okazji mogła się nauczyć czegoś nowego, jednak miała jedno pytanie odnośnie jej wytłumaczenia czym jest maddara.
– Czy maddary możemy używać nie zależnie od odległości? Mogłabym wyczarować coś na przykład w naszej grocie? – Pytanie wydawało jej się dość ważne. Może im dalej chce się coś wyczarować tym więcej magii potrzeba? Albo trzeba znać miejsce w którym chcemy to coś wyczarować? Dobrze by było rozwiać te wątpliwości, jednak zamiast bezczynnie czekać na jej odpowiedź, spojrzała na Widmowego.
Chwilę jej zajęło nim skojarzyła kim on w ogóle jest, a gdy przypomniała sobie wypaloną plażę mruknęła cicho.
– Witaj Widmowy. Nie przeszkadza Ci że dołączę się do twojej nauki? – Wiedziała że Bezkresna nigdy by jej nie odmówiła jednak kto wie co sobie myśli samiec?
Chociaż w sumie wątpiła by miał coś przeciwko, dlatego też postanowiła wykonać polecenie Bezkresnej, które zresztą Ognik już zrobił.
Spokojnie usiadła u boku Ważki, ogon owijając wokół łap coby to jej nie rozpraszał, wrazie zetknięcia się z ogonem ukochanej, po czym przymknęła oczy, jednak nie zamykała ich, jedynie wlepiła spojrzenie gdzieś w punkt na szyi samca pogrążając się w cichym skupieniu.
Starała się wyciszyć całkowicie, zignorować dźwięki, zapachy, nawet to co widziała, dochodziło do niej jednak było zupełnie bez znaczenia, całkowicie zignorowane niczym obraz wrzucony gdzieś na kraniec magazynu którym była świadomość.
Gdy osiągnęła odpowiedni spokój, zamknęła błękitne ślepka pogrążając się w ciemności.
Z początku nie wiedziałą co zrobić, jednak nie przejmowała się tym. To była nauka więc nie musiała się śpieszyć.
Powoli zaczęła zwiedzać najskrytsze zakamarki swojego jestestwa, szukając jakiegoś wyjątkowego miejsca w swojej świadomości, w swojej duszy, która mogłaby posłużyć jej za źródełko maddary. Momentami wyczuwała dziwny chłód wypełniający jej ciało, gdy nieświadomie zahaczyłą o jedno z wielu źródełek magii, nie czerpała z nich jednak, wydawały się nikłe i słabe. Szukała źródełka o którym mówiła Bezkresna i znalazła je. Oczyma wyobraźni widziała niewielki staw od którego odpływały wcześniej wspomniane niewielkie źródełka, ale też kilka ważniejszych. Dopiero teraz zrozumiała co to znaczyło. Teraz pojęła znaczenie słów czarodziejki. Jeśli czerpałaby maddarę tylko z jednego miejsca w ciele, na przykład z łap, nie wiadomo jak by to się skończyło, teraz jednak stała przy głównym punkcie energii wypełniającej jej ciało i wiedziała że to z niego powinna czerpać, by maddara była pobierana równomiernie z całego jej ciała.
A może się myliła i to był tylko wytwór jej wyobraźni?
– Znalazłam, wygląda niczym staw od którego odpływa wiele mniejszych strumyków. Czy to to? – Właściwie skoro maddara była mocą wyobraźni, to chyba faktycznie znalazłą swoje źródełko maddary
– Czy maddary możemy używać nie zależnie od odległości? Mogłabym wyczarować coś na przykład w naszej grocie? – Pytanie wydawało jej się dość ważne. Może im dalej chce się coś wyczarować tym więcej magii potrzeba? Albo trzeba znać miejsce w którym chcemy to coś wyczarować? Dobrze by było rozwiać te wątpliwości, jednak zamiast bezczynnie czekać na jej odpowiedź, spojrzała na Widmowego.
Chwilę jej zajęło nim skojarzyła kim on w ogóle jest, a gdy przypomniała sobie wypaloną plażę mruknęła cicho.
– Witaj Widmowy. Nie przeszkadza Ci że dołączę się do twojej nauki? – Wiedziała że Bezkresna nigdy by jej nie odmówiła jednak kto wie co sobie myśli samiec?
Chociaż w sumie wątpiła by miał coś przeciwko, dlatego też postanowiła wykonać polecenie Bezkresnej, które zresztą Ognik już zrobił.
Spokojnie usiadła u boku Ważki, ogon owijając wokół łap coby to jej nie rozpraszał, wrazie zetknięcia się z ogonem ukochanej, po czym przymknęła oczy, jednak nie zamykała ich, jedynie wlepiła spojrzenie gdzieś w punkt na szyi samca pogrążając się w cichym skupieniu.
Starała się wyciszyć całkowicie, zignorować dźwięki, zapachy, nawet to co widziała, dochodziło do niej jednak było zupełnie bez znaczenia, całkowicie zignorowane niczym obraz wrzucony gdzieś na kraniec magazynu którym była świadomość.
Gdy osiągnęła odpowiedni spokój, zamknęła błękitne ślepka pogrążając się w ciemności.
Z początku nie wiedziałą co zrobić, jednak nie przejmowała się tym. To była nauka więc nie musiała się śpieszyć.
Powoli zaczęła zwiedzać najskrytsze zakamarki swojego jestestwa, szukając jakiegoś wyjątkowego miejsca w swojej świadomości, w swojej duszy, która mogłaby posłużyć jej za źródełko maddary. Momentami wyczuwała dziwny chłód wypełniający jej ciało, gdy nieświadomie zahaczyłą o jedno z wielu źródełek magii, nie czerpała z nich jednak, wydawały się nikłe i słabe. Szukała źródełka o którym mówiła Bezkresna i znalazła je. Oczyma wyobraźni widziała niewielki staw od którego odpływały wcześniej wspomniane niewielkie źródełka, ale też kilka ważniejszych. Dopiero teraz zrozumiała co to znaczyło. Teraz pojęła znaczenie słów czarodziejki. Jeśli czerpałaby maddarę tylko z jednego miejsca w ciele, na przykład z łap, nie wiadomo jak by to się skończyło, teraz jednak stała przy głównym punkcie energii wypełniającej jej ciało i wiedziała że to z niego powinna czerpać, by maddara była pobierana równomiernie z całego jej ciała.
A może się myliła i to był tylko wytwór jej wyobraźni?
– Znalazłam, wygląda niczym staw od którego odpływa wiele mniejszych strumyków. Czy to to? – Właściwie skoro maddara była mocą wyobraźni, to chyba faktycznie znalazłą swoje źródełko maddary
- 21 kwie 2015, 12:58
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Wypalona plaża
- Odpowiedzi: 756
- Odsłony: 119210
Zaśmiała się cicho, widząc jak samiec powstrzymuje się przed posadzeniem zadku na popiele. Kto by pomyślał że samiec, w dodatku z ognia, tak bardzo będzie przywiązywał uwagę do tego jak wygląda. Zawsze wszyscy twierdzili na odwrót, że to samicę panikują na punkcie swojego wyglądu.
– Nie jest aż taka zimna, poza tym zawsze możesz oczyścić futro łapą – Jakby by udowodnić te słowa przejechała jedną łapą po ubrudzonym futrze, obserwując jak popiół się odczepia i spada na ziemie, jednak trwało to krótko, bowiem po chwili wzięła głębszy wdech, przyglądając się mu z lekkim zaciekawieniem.
– Wybacz Widmowy, jest już późno i wolałabym wracać do obozu. Nie przepadam za podróżami nocą – Nic dziwnego skoro bała się ciemności, jednak on o tym nie musiał wiedzieć.
Przerwała grzebanie łapką w popiele, wstając i otrzepując się niczym mokry pies z drobinek popiołu, nieświadomie też przy okazji brudząc nieco samca.
–Może się jeszcze kiedyś spotkamy – Po tych słowach ruszyła w kierunku w którym podejrzewała że jest obóz życia.
– Nie jest aż taka zimna, poza tym zawsze możesz oczyścić futro łapą – Jakby by udowodnić te słowa przejechała jedną łapą po ubrudzonym futrze, obserwując jak popiół się odczepia i spada na ziemie, jednak trwało to krótko, bowiem po chwili wzięła głębszy wdech, przyglądając się mu z lekkim zaciekawieniem.
– Wybacz Widmowy, jest już późno i wolałabym wracać do obozu. Nie przepadam za podróżami nocą – Nic dziwnego skoro bała się ciemności, jednak on o tym nie musiał wiedzieć.
Przerwała grzebanie łapką w popiele, wstając i otrzepując się niczym mokry pies z drobinek popiołu, nieświadomie też przy okazji brudząc nieco samca.
–Może się jeszcze kiedyś spotkamy – Po tych słowach ruszyła w kierunku w którym podejrzewała że jest obóz życia.












