Znaleziono 39 wyników

autor: Urthemiel
02 wrz 2023, 11:52
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 1476
Odsłony: 52980

Powiadomienia

  • + czterolistna koniczyna (jednorazowy Szczęściarz) – użyj do końca '23 dla Ezoterycznej Łuski.
Aktualizacja
autor: Urthemiel
15 sie 2023, 17:57
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 68842

Samotna Skała

  • Nie wiedział, co ze sobą zrobić.
    Miał wrażenie, że utknął. Zawieszony pomiędzy jednym wyborem a drugim, balansując niezdarnie na krawędzi, przechylając się raz w jedną, raz w drugą stronę, ale nigdy w pełni nie stojąc pewnie po żadnej z nich. Nie oczekiwał wielkich zmian w swojej egzystencji, gdy przybył do Wolnych Stad. Nie widział siebie pośród innych smoków. Podejrzewał, że będzie to tylko chwilowy postój. Porzuci tutaj zdradziecki zad Sytherai i ruszy dalej, zapominając o niej. Zapominając tym samym o swoich rodzicach, przełykając tę gorzką truciznę i próbując zacząć od nowa. Nie patrzeć wstecz.
    Był wybitnie naiwny.

    Kopnął mijany po drodze odłamek kamienia. Nie wzdrygnął się, czując, jak ostra krawędź rozcina mu palec, a po jego ciemnej powierzchni spływa bardzo wąska strużka krwi. Szedł dalej, powoli, z opuszczonym łbem, skupiony na swoich myślach, a mimo to czujny. Zawsze był czujny. Nawet, gdy jego ślepia nie były skierowane w przód, jego węch i słuch nie miały sobie równych i zawstydzały większość istot, z jakimi miał do czynienia.


    Minoderia Mirażu
autor: Urthemiel
04 sie 2023, 19:54
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 94209

Rzeka

  • Wątpił, by smok mógł mieć zbyt słabe zęby, ale nie zamierzał prosić jej o udowodnienie tego na swojej skórze. Miał wystarczająco dużo bólu psychicznego na barkach, by dodawać sobie fizyczny. Na szczęście nie upadł na tyle nisko, by próbować szukać wątpliwego ukojenia w zapędach masochistycznych.

    Przekrzywił lekko głowę, słysząc jej dedukcję. Porównanie do ludzkiego skrytobójcy wywołało w nim jednak pewien niesmak. Poczuł się tak, jakby został porównany do swojej przeklętej, przybranej siostry. Tego typo podłość była jej domeną, a nie jego.
    Nie zamierzał jednak wylewać swojej frustracji na bogom ducha winną, młodą samicę. Nie zawiniła celowo, a przynajmniej szczerze tak uważał. Uśmiechnął się więc bardzo oszczędnie kącikiem pyska i skinął łbem, by ukryć nutę rozgoryczenia. Skromne, acz widoczne potwierdzenie jej teorii.

    – Bursztynowe ślepia są niezwykle bystre. – skomentował tylko, nie stawiając skomplementowania młodej w roli celu pierwszorzędnego, tylko z czystej uprzejmości dorzucając go jako skromny dodatek; szczyptę przyprawy do dania.

    – Mordowanie jest w naszej naturze. – stwierdził krótko. – Po to mamy tak długie kły i szpony, pomijając już kwestię magii, bo zapewne nie każdy ma do niej dostęp, ale do tych pierwszych dwóch elementów już owszem. Kwestią odróżniającą nas od bezmózgich bestii szukających chaosu, a tych, którzy zaliczają się do uczynnych członków społeczeństwa jest to, czy morduje się dla zabawy, czy w imię wyższej potrzeby. I mam na myśli taką doprawdy wyższą i sensowną, nie zniekształconą skrajnymi poglądami.
    Westchnął lekko. Znowu zaczynał się pewnie wymądrzać, ale nie potrafił wyjść z tego nawyku. Może taki już jego los. Szlajać się samotnie do końca życia, udając mędrca z niesamowitym doświadczeniem, gdy był po prostu dorosłym, rozgoryczonym głupcem, który niegdyś wierzył w dobroć i prostotę.
    – Mnie? – odchrząknął cicho, zerkając na dziwny, drobny kwiat, jaki samica położyła mu na łbie. Nie strącił go. Z czystej uprzejmości. – Celu? Objawienia? Uwolnienia? Wiele możliwości, każda realna.
    Ostrożnie chwycił drobny kwiatek w dwa długie, szponiaste palce. Wręcz bardzo ostrożnie, by go nie uszkodzić.
    – Jaki to kwiat? – zapytał, zbaczając na moment z tematu, patrząc na delikatne płatki.

    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 21:56
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 94209

Rzeka

  • Przyjrzał się przywołanemu magicznie kwiatowi. Ah, kwiat. Żółty kwiat. Swoją podobiznę widział tylko w zniekształconym odbiciu wody, ale wiedział, że oczy miał również żółte. Więc zaiste – jak się okazało, Sulanar – trafiła w punkt. Skinął lekko łbem.
    – Ah. Nie znam za bardzo kwiatów. Nie było ich tam, skąd pochodzę. Jesteś może czarodziejką? – spytał łagodnie. – Pasuje do ciebie ta sztuka.
    Nie był pewien, skąd dokładnie wysunął ten wniosek. Może po prostu tak delikatna sztuka pasowała do aparycji smoczycy. Wyglądała jak... Jakiś rodzaj motyla? Ćmy? Nie znał się na tym zbyt dobrze. Ale sprawiała wrażenie efemerycznej. Dziwił się, że coś tak delikatnego mogło przeżyć w tym brutalnym świecie, ale znowu pomyślał o Sytherai. Też wyglądała na delikatną, a była zwykłą, podłą szują. Tak mogło być i w tym wypadku. Wszystko mogło być maską. Wszystko mogło być kłamstwem.

    Słysząc kolejne pytania adeptki westchnął cicho, niemal niezauważalnie. Z irytacji, ale nie wobec samicy, tylko samego siebie. Nie potrafił już nawet ukrywać swojego beznadziejnego stanu, że każdy to zauważał?

    – Chyba czekam po prostu na jakiś moment olśnienia. – odpowiedział neutralnie. – Obecnie moje życie stoi w miejscu. Nie, żeby było to coś złego. – spochmurniał na moment, nim nie przywrócił się do względnej beznamiętności. Tak było najbezpieczniej. – Bywało gorzej. Znacznie gorzej.
    Przekrzywił minimalnie głowę.
    – Podejrzewam, że każdy niesie w sobie jakiś życiowy ciężar. – powiedział dyplomatycznie. – Twoja chęć niesienia pomocy jest godna podziwu. Zapewne masz dobre serce, ale w tej spirali pomagania, dobrze jest też pamiętać o sobie samym.
    Najwyraźniej postanowił zostać życiowym mentorem. Cóż, na pewno czuł się znacznie starszym, niż był faktycznie.

    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 17:52
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 94209

Rzeka

  • Rzadko pozwalał sobie na interakcje ze smokami. Często, rzecz jasna, widywał jakieś na tutejszych ziemiach, ale zazwyczaj po prostu wymijał je w ciszy szerokim łukiem, lub udawał, że śpi, by nie wzbudzać zbędnego zainteresowania.
    Tym razem jednak to młodsza samica postanowiła bezceremonialnie nawiązać jakąś nić komunikacji. Zmarszczył lekko pysk, podnosząc go znad powierzchni wody i patrząc na nią z nieukrywaną nutą zdziwienia. Różne sposoby na rozpoczęcie rozmowy znał, ale takiego zdecydowanie nie. Czy... To były komplementy, czy stwierdzenia faktu? No tak, ogon miał przyprószony czerwienią, a oczy zaiste miał żółte... Jak... Co?

    – Jaskry? – spytał bardzo ochrypłym głosem, nie używanym od solidnych kilku księżyców. Odchrząknął, nieco przepraszająco. – Wybacz, nie wiem, co to jest. Ale jestem pewien, że nawiązanie jest trafne.
    Powiedział to spokojnie, z czystej kurtuazji, bo zdecydowanie nie chciał sobie narobić wrogów. Nie miał po co. Nie szukał zwady. A samica, bądź co bądź, sprawiała wrażenie miłej. Z tym że albo faktycznie była miła, jak Wybory Serca, albo udawała, jak Sytherai. Dwie skrajności. Nie miał pojęcia, w co obecnie wierzyć, więc postanowił być ostrożny.

    Przysunął długi, błoniasty ogon bliżej siebie, jakby w nieco defensywnym geście.

    – Twoje oczy są jak bursztyny. Bardzo urokliwe. – dodał, bo uznał, że może w ten sposób najuprzejmiej będzie rozpocząć interakcję. Szybko jednak poczuł się jak idiota, bo jego zdolności społeczne kulały. Zaklął siarczyście w myślach. Nie, nigdy więcej dziwnych komplementów. Brzmiały nienaturalnie, dziwnie i zdecydowanie nie były dobre przy pierwszym spotkaniu. Zwłaszcza, gdy było się starszym samcem. Paskudne.

    – ... Nie do końca. Albo inaczej – tak, i nie zarazem. Przerwa w trasie, która się wydłuża, bo jestem tutaj... – spojrzał przelotnie na horyzont, w zamyśleniu. Zdecydowanie dłużej, niż planowałem.
    Zmrużył na moment ślepia, jakby nostalgicznie, nim szybko nie sprowadził się z powrotem na ziemię.
    No tak. Kultura.

    – Jestem Urthemiel. – przedstawił się krótko. Mimo, że to samica zawiniła, nie robiąc tego w pierwszej kolejności. Nie obwiniał jej, ale nie chciał też pozostawiać luki niewypełnionej.


    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
28 lip 2023, 15:38
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Rzeka
Odpowiedzi: 658
Odsłony: 94209

Rzeka

  • Wpadł w monotonię.
    Nie wiedział nawet, jak się z tym faktem czuć. Czy monotonia nie oznaczała stabilności, a stabilność bezpieczeństwa? Czy nie powinien czuć się spokojniej? Nikt go nie ścigał. Sytherai nie widział od chyba piętnastu księżyców, i wmawiał sobie, że czuje się z tym faktem doskonale. Chociaż wcale się doskonale nie czuł, ale okłamywanie samego siebie wychodziło mu zazwyczaj całkiem dobrze.
    Zdał sobie jednak sprawę z tego, że jego monotonia nie była stabilna. Ledwo był w stanie się wyżywić. Kontakty ze smokami, jakkolwiek wybitnie nikły, wywoływały w nim niepokój. Według Śnieżki, samotnika nie chroniły żadne tutejsze prawa, więc każdy mógł dla zabawy próbować go zamordować. Tamta biała, dziwna smoczyca, chyba miała taki zamiar, ale na szczęście z tamtej interakcji zdołał się uwolnić. Pytanie tylko, czy oprócz niej nie znajdzie się ktoś jeszcze.
    Albo może Sytherai przyjdzie osobiście. O ile wciąż gdzieś tutaj była. Nie próbował jej nawet szukać, a w sumie żadnych śladów jej obecności nie widział od dłuższego czasu. Może już odeszła?
    Dlaczego w takim razie by mu o tym nie powiedziała?
    Może dlatego, że go nienawidziła. A on jej. Szczerze. Absolutnie. Zamordowała mu rodziców, więc jak mogło mu na niej zależeć?

    Potarł czoło palcami. Temperatura go nie męczyła – pochodził z ciężkiego, wulkanicznego klimatu, więc tutejsze upały były dla niego niczym. Był jednak zmęczony wszystkim, fizycznie. Psychicznie zresztą również.
    Zatrzymał się przy brzegu rzeki, ostrożnie pochylając głowę, pozwalając sobie na chwilę orzeźwienia. Woda była przyjemnie zimna. Na tyle, by na chwilę wyłączyć jego procesy myślowe – ale nie na tyle, by pozbawić nieco paranoicznej czujności. Po ostatnim ataku na swoje życie, nie zamierzał ryzykować.


    Łabędzia Łuska
autor: Urthemiel
23 cze 2023, 13:02
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 59261

Cicha Jaskinia

  • Nie spodziewał się takiej reakcji; jak już, oczekiwał bezpośredniego rzucenia mu się do gardła. Czy marzył o śmierci? Nie, ale chyba był wobec niej w jakiś sposób obojętny. Oczywiście, że wolałby żyć. Nie miał wielkich ambicji na przyszłość, ale prostota jego egzystencji odpowiadała mu. Nawet, jeśli emocjonalny bagaż wykańczał go i przygważdżał do ziemi, chciał brnąć dalej. Możliwe, że ze złośliwości wobec Sytherai, a może po części i wobec samego siebie.

    Warknął, czując jak ogon Obcej owija się wokół jego własnego, zaciska, ograniczając poczucie kontroli. Nie, żeby miał jej ogółem dużo. Nie po raz pierwszy czuł się, jakby ktoś obwiązywał go łańcuchem i zmuszał do grania w rytm obcej melodii.
    Spojrzał na odsłoniętą pod nim, bladą sylwetkę roziskrzoną białymi drobinkami. Nie miał nawet czasu zarejestrować w czysto samczy, prymitywny sposób, czy uważał ją z tej perspektywy za jakkolwiek atrakcyjną. Bardziej zależało mu na uwolnieniu się, co skutecznie mu utrudniała.
    Nie był stworzony do bitew. Ot, prosty prymityw, który po prostu żył, ale nie odblokował jeszcze jakkolwiek sensowego potencjału swoich genów. Łatwo było uważać się za drapieżnika, mordując jelenie i dziki. Gorzej, gdy musiał walczyć z osobnikiem równym jemu.

    Buchnął parą z nozdrzy. Pomyślał przelotnie o próbie wbicia się kłami w gardziel samicy, próbując ją rozerwać, ale nie zebrał na to odpowiednio dużych sił. Zamiast tego zareagował bardziej defensywnie, po prostu pragnąć wolności, chcąc by upuściła klucz do klatki, w której zatrzasnęła zawiasy. Napiął mięśnie silnych, zadnich łap, podkurczając je jeszcze bardziej pod swoje ciało, by następnie machnąć silnie skrzydłami, próbując wyprostować się gwałtownie, zatrzymać, prostując i wyrzucając kończyny przed siebie – celując nimi w klatkę piersiową Atakującej, chcąc silnym uderzeniem chociaż na kilka cennych chwil pozbawić ją tchu i zmusić do oderwania się.

    Tego, co zrobi potem, jeszcze nie zdołał zaplanować. Ot, jakby brakowało mu powodów do odczuwania ogólnej beznadziei i niechęci wobec swojej niekompetencji.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
13 cze 2023, 11:27
Forum: Samotnicy
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 50
Odsłony: 2222

Powiadomienia

  • – szmaragd, nefryt i 4/4 mięsa [przekazane do skarbca stada Ziemi]
Akt.
autor: Urthemiel
13 cze 2023, 11:26
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5482
Odsłony: 196506

Powiadomienia

  • + szmaragd, nefryt i 4/4 mięsa do skarbca Stada Ziemi (opłata za użyczenie terenu łowieckiego)
Akt
autor: Urthemiel
12 cze 2023, 8:36
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 59261

Cicha Jaskinia

  • Ah, tak. A właśnie o swojej ślepocie i nieudolności teraz myślał. Aż chciałoby się stwierdzić, że samicę zesłały na niego jakieś siły wyższe. Dodatkowy kęsek mrocznego poczucia humory, może kara boska. Może to matka postanowiła zrzucić na niego reprymendę z zaświatów, widząc jak jej syn nie robi nic, co poprawiłoby jego sytuację i dało chociaż namiastkę naprawienia starych błędów.

    Ciemne źrenice zwęziły się mimo panującego już dookoła półmroku, gdy usłyszał dziwny głos na wietrze. Nie wiedział już, czy to jego własny umysł się nad nim znęca, ale... Ufał swoim zmysłom. Nawet, jeśli zawodziły go mięśnie bądź magia – chociaż właściwie to on zawodził własną magię – tak wzrok, słuch, czy węch zawsze pozostawały mu posłuszne, niczym dobrze zadbane narzędzia.
    Smagnął rozwidlonym jęzorem powietrze. Wielu rzeczy nienawidził, nawet, jeśli dobrze to ukrywał; ale bycia traktowanym niczym zwierzyna łowna zapewne najbardziej.

    Zadarł łeb ku górze w momencie, w którym tuż przed czołem śmignęły mu ostre, jasne szpony, zaciskające się na pustym powietrzu przed jego nosem. Jego bystry wzrok szybko wyłapał właściwą lokalizację białego obłoku, który okazał się mieć smoczy kształt. Świetnie. Wyglądało na to, że teoria Płochej Ćmy jednak została potwierdzona – były tutaj smoki, które mogły uznać go za łatwy cel. Ewidentnie nie udało mu się otrzeć wystarczająco intensywnie o zapach Ziemi.

    Nie chciał droczyć się z obcą samicą; wierzył, że był zbyt dojrzały i dumny na takie proste zagrywki. Nie był swoją siostrą, na szczęście. Nie miał zamiaru odwdzięczać się tym samym. Zresztą, w jakim celu, skoro i tak pozbawiony był elementu zaskoczenia? Umknęłaby mu, zwinnie wyślizgując się z objęcia szponów, a potem zatańczyła wokół niczym jedwabna wstęga, owijając ogon wokół jego szyi.
    Był zbyt dumny.
    Zbyt dumny.
    Dumny.

    ... Zirytowany. Na siebie i na nią.
    Szlag by to trafił.

    Poruszył struny głosowe, wydobywając niski warkot z ich czeluści, po czym złożył własne skrzydła, pikując ku eterycznej sylwetce lecącej pod nim, chcąc wyrównać lot niebezpiecznie blisko jej grzbietu, uderzając w nią ostrym podmuchem powietrza, smagając mieniącym się bioluminescencyjną czerwienią ogonem jej własny; jakby był ojcem, który uderzał w rękę niesfornego dziecka w ramach nagany za prymitywne postępowanie.
    Taki miał zamiar. Ale zmęczenie i słabość, jakie towarzyszyły mu od czasów wykańczającej głodowo, wieloksiężycowej wędrówki i ucieczki sprawiały, że powątpiewał w szanse na doścignienie swych ambicji.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
10 cze 2023, 19:34
Forum: Błękitna Skała
Temat: Błękitna Rzeczka
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 84902

Błękitna Rzeczka

  • Zmrużył lekko ślepia i powoli zamrugał, kręcąc delikatnie łbem w geście zaprzeczenia.
    – Nie planuję dołączać pomiędzy smoki Ziemi. Ani Słońca. Wychowywałem się pośród tylko trójki smoków, z których dwa już nie żyją. Jestem włóczęgą, samotnikiem zarazem z wyboru, jak i w obliczu okoliczności. – podrapał się lekko po łuskach na prawym barku. Jedna z nich zdawała się krzywo odrosnąć i podrażniała skórę dookoła. – A ja nie pałam pasją do perspektywy bycia krzywoprzysiężcą. Dołączając do oficjalnie do stada, musiałbym składać przysięgi wierności, jak to zazwyczaj bywa w takich społecznościach. Czułbym się uwięziony, a to nie jest cena, jaką jestem gotów zapłacić za poczucie bezpieczeństwa.
    Niewypowiedziane 'tak myślę" zawisło w powietrzu. Sam nie wiedział, czego się po sobie spodziewać. Próbował być uczciwy. Rzecz w tym, że wszystkie dobre intencje w końcu były weryfikowane przez otoczenie. I na niego wkrótce przyjdzie zapewne pora.

    Pokiwał w namyśle głową, ewidentnie niezbyt wzruszony informacją, która przecież nie była zbyt pozytywna. Każdy mógł go tu pozbawić życia bez konsekwencji... Sam nie wiedział, czy aż tak zależało mu na przeżyciu. Chyba tylko przez instynkt, a nie faktyczne chęci.

    – Postaram się więc nie rzucać nikomu w ślepia i schodzić z drogi. – stwierdził, bo i nie widział lepszej alternatywy. – Skoro nie znasz takich smoków, to musisz wieść spokojne życie. – mruknął. – Nie zmarnuj tej szansy na spokój.

    Płocha Ćma
autor: Urthemiel
09 cze 2023, 20:51
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Cicha Jaskinia
Odpowiedzi: 445
Odsłony: 59261

Cicha Jaskinia

  • Jego życie stało się szare, puste, pozbawione smaku. Nadal czuł się tutaj, wśród tylu smoków, po prostu obco. Wrzucony do tego w wir konfliktu z łowcami, którego nie chciał być częścią. Mógł dołączyć do któregoś ze stad, ale czy warto poświęcać swój własny komfort? Czy nie lepiej podjąć ryzyko i odlecieć na północ, szukając nowych perspektyw, zamiast dusić się we wspomnieniach zamordowanej rodziny – gdzie morderczyni prawdopodobnie wciąż żyła, zatruwając życia innych?

    Machnął mocniej skrzydłami, zirytowany potokiem myśli, rozdarty, zagubiony jak pisklę, nienawidzący siebie samego za to niezdecydowanie – jak i za wiele innych rzeczy, za swoją własną ślepotę i nieudolność. Wieczorny chłód oferował swego rodzaju orzeźwienie, wgryzając się w ciemne łuski.
    Dryfował na niebie, pozbawiony większego celu, przelatując nad Kanionem, szukając miejsca do odpoczynku na nadchodzącą noc.


    Upływ Czasu
autor: Urthemiel
08 cze 2023, 9:31
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 91968

Lustrzany las

  • Nie zamierzał na siłę wyciągać imienia smoka, który mu pomógł. Powoli uczył się różnych zwyczajów i podejść, wystawiany na więcej interakcji ze smokami. Niektórzy nie dbali o takie rzeczy, więc dostosowywał się. Zawsze starał się dostosować, nauczony iż jest to podstawową zasadą sztuki przetrwania. Nigdzie nie dojdzie, stojąc twardo w miejscu z jednym, sztywnym podejściem.
    Nauczył się tego od kłamliwej i manipulującej Sytherai, poniekąd, i szczerze tego faktu nie znosił.

    Skinął nieznacznie łbem. Uzdrowiciel wyglądał na prostą istotę, która robi coś, i czegoś oczekuje w zamian, ale nie skacze też do gardła za to, że jego pacjent był póki co zbyt biedny, by zaoferować cokolwiek. Pasterz żądał dosyć sporego haraczu za możliwość funkcjonowania na jego terenach. Nie, żeby Urthemiel go za to obwiniał. Przywódca miał sporo smoków pod sobą.

    – Pojmuję. – odparł krótko. – Pozwolę sobie jeszcze ciebie zapytać – jesteś ze stada Mgieł, jak mniemam? – strzelał, bowiem pewności nie miał. Bazował swoje przypuszczenia tylko na tym, że mniej więcej rozpoznawał po zapachu smoki Ziemi, i miał do czynienia z jedną Słoneczną. Zapachu uzdrowiciela nie potrafił przypasować do żadnego z tych. – Chciałem spytać się, czy wasz przywódca jest może otwarty na otwieranie fragmentu swoich terenów dla poszukujących zwierzyny włóczęg. Przynajmniej wedle twojej wiedzy, bądź przypuszczeń.
    Pasterz zaoferował mu tylko kawałek Dzikiej Puszczy. Szczerze mówiąc, wywernę trochę już ten las męczył. Czy poszukiwanie odrobiny różnorodności było grzechem? Poza tym, może przywódca Mgieł wpuściłby go do siebie za mniejszy okup. Ot, czysto pragmatyczne myślenie.

    Gwieździste Niebo
autor: Urthemiel
02 cze 2023, 16:45
Forum: Samotnicy
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 50
Odsłony: 2222

Powiadomienia

  • – niemechaniczny kompan typu 0-2 – użyj do końca '23, przekazuję Infamii Nieumarłych.
Akt.
autor: Urthemiel
02 cze 2023, 16:45
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 3899
Odsłony: 149341

Powiadomienia

  • Niemechaniczny kompan typu 0-2 – użyj do końca '23, rzucam nim w Infamię.
  • Aktualizacja.

Wyszukiwanie zaawansowane