Na pysku wojowniki pojawił się kolejny uśmiech, kiedy poczuła na barku dotyk Myszy. Może i dla młodego było to daleko, ale dla czerwonej nie było zbyt dużej odległości jeżeli chodziło o przelewanie krwi. Ciekawe czy ucieszyłby się z urwanej głowy rodzicielki? Dla mniej była to najlepsza forma w radzeniu sobie z problemami! Trudno było podejść do tego w bardziej empatyczny sposób, acz nie podobało się jej to, że członek stada przez jakieś przyszłe zwłoki zza granicy.
– To może chcesz poznać moją matkę? Moje rodzinne strony nie są aż tak daleko, a sprawdziłabym co u niej. Kto wie, może nauczy ciebie tego i owego. – Najchętniej porównałaby czyja matka była większą bestią, a jej matki nie musiałaby za specjalnie o to prosić.
– Wiesz z jeżeli przeszłość wywołuje u ciebie strach... to może spróbuj to po prostu nienawidzić. Niech nienawiść kieruje twoim gniewem. To w moim wypadku daje niezłego kopa. – Strach paraliżował. Wiedziała o tym, dlatego najlepiej było się go wyzbyć! Na polu usłanym krwią i juchą. Czy na arenie walcząc z kimkolwiek się da. Nieraz czuła, że się aż cała gotuje od tego! I to było najlepsze uczucie.
Przejściowy Kolec
Znaleziono 16 wyników
- 18 maja 2025, 19:45
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
- 08 maja 2025, 21:11
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99429
Stara brzoza
Czerwona również była rozkojarzona, dlatego na początku sama nie zauważyła obecności innego smoka. Rozciągniętej skóry również, którą to zauważyła po czasie jako pierwszą. Trochę zaskoczona przyjrzała się temu niecodziennemu widokowi, aby zaraz potem zorientować się, że nie była tutaj sama! Dodatkowo zwróciła uwagę na zapach, który to był strasznie interesujący. Nie należał do żadnego ze stad. Czyżby los się do niej uśmiechnął i szpieg zwany Akusem sam się na nią napatoczył? Wprost w objęcia śmierci!? Z uradowaniem wyskoczyła zza brzozy omijając Rozłożoną skórę, szczerząc swoje kły i lekko warcząc, kiedy jednak spostrzegła, że nie ma do czynienia z nienawidzonym szpiegiem zatrzymała się w miejscu. Wpatrywała się przez chwile w nieznajomą samice. Generalnie jakby nie patrzeć miała okazje do wyżycia się. Mogła ją zabić na miejscu i skosztować krwi z jej czaszki. Mogła, acz wyjątkowo się przed tym powstrzymała. Mordowanie było przyjemne, ale wolała mieć ten emocjonalny pierwiastek jak z Akusem, na którego poluje. Musiała przyznać, że nawet zaciekawiło ją co samotnik może robić w tak nieciekawym miejscu. Dlatego też potrząsnęła swoim pyskiem przysiadając na ziemi.
– Wybacz. Myślałam, że jesteś kimś innym i zamierzałam ciebie zabić. – Przyznała kiwając głową. – Ale na twoje szczęście okazało się, że nie. Wiesz poluje na pewnego bardzo dziwnego, kłamliwego szpiego samotnika, który zalazł mi za łuski jakiś czas temu. Gdzieś się tutaj kręci i ma szczęście, że preferuje otwarte mordobicie, dlatego nie idzie mi polowanie. – Zaraz potem zwróciła swoją uwagę na artystyczne poczynania samicy. – O! Znam to. Oskórowałaś jakiegoś nieszczęśnika i w akcie terroru suszysz sobie jego skórę? Znałam takim co praktykowali podobne artystyczne twory. Robili sobie takie śmieszne ozdóbki. Wiesz kaptury, torby. Takie rzeczy. – Wzorkiem wróciła do Gadożer, do której to wstała i podeszła jeszcze bliżej. – A ty co zamierzasz z tym zrobić? – Zapytała z dobrze wyczuwalnym zaciekawieniem, nawet jeżeli cała sytuacja była nieco dziwna, to czerwonej samicy to w ogóle nie przeszkadzało.
Gadożer
– Wybacz. Myślałam, że jesteś kimś innym i zamierzałam ciebie zabić. – Przyznała kiwając głową. – Ale na twoje szczęście okazało się, że nie. Wiesz poluje na pewnego bardzo dziwnego, kłamliwego szpiego samotnika, który zalazł mi za łuski jakiś czas temu. Gdzieś się tutaj kręci i ma szczęście, że preferuje otwarte mordobicie, dlatego nie idzie mi polowanie. – Zaraz potem zwróciła swoją uwagę na artystyczne poczynania samicy. – O! Znam to. Oskórowałaś jakiegoś nieszczęśnika i w akcie terroru suszysz sobie jego skórę? Znałam takim co praktykowali podobne artystyczne twory. Robili sobie takie śmieszne ozdóbki. Wiesz kaptury, torby. Takie rzeczy. – Wzorkiem wróciła do Gadożer, do której to wstała i podeszła jeszcze bliżej. – A ty co zamierzasz z tym zrobić? – Zapytała z dobrze wyczuwalnym zaciekawieniem, nawet jeżeli cała sytuacja była nieco dziwna, to czerwonej samicy to w ogóle nie przeszkadzało.
Gadożer
- 03 maja 2025, 1:21
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Stara brzoza
- Odpowiedzi: 663
- Odsłony: 99429
Stara brzoza
Po okolicy chodziła sobie Rozrywaczka ciał, która szukała czegoś do zrobienia. Ostatnie dni mijały jej dość nudno i monotonie. W zasadzie nic się nie działo. Dzisiaj było podobnie, więc Czerwona chodziła tam i z powrotem szukając czegoś do roboty, albo kogoś, do którego mogła otworzyć pysk. Mógł to być w zasadzie ktokolwiek, bo ona jakoś w tym nie wybrzydzała. Krążyła tak wokół brzozy, aby finalnie przysiąść pod nią. Oparła swoje cielsko o korę i znudzonym wzrokiem wędrowała gdzieś przed siebie. Co za dzień.
Gadożer
Gadożer
- 30 kwie 2025, 21:48
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
Wojowniczka słuchała słów samca. Rozumiała jego sytuacje, a najpewniej sama potencjalnie spełniłaby oczekiwania jego Matki... teoretycznie. Ile to razy sama sprawiała, że jej matka czuła wielkie zażenowanie swoją postawą. Ile to razy przegrywała w momentach gdzie o porażce było ciężko. Nie wiedziała czy trafnie, ale poczuła, że mimo wszystko było u niej inaczej? Jej matka nigdy nie przyznałaby się do błędu, a krwawe techniki wbijałaby jej do skutku. Nawet jeżeli spełniła jej oczekiwania, to nie odbyło się to od problemów.
– Słaby? O czym ty pierdzielisz? – Powiedziała prychając z pogardą. Nie w stronę jego, a raczej brzmiało to jakby pogardzała podejściem jego matki. – Bo ktoś kto miał ciebie wychować spartolił sprawę to będziesz się za niego użalał? Daj spokój. – powiedziała wstając z miejsca. – Trafiłeś na fatalnego rodziciela. Moja matka prędzej wyrwałaby sobie wszystkie łuski z łba, niż zostawiłaby ciebie czy mnie. Co z tego, że nie potrafiłeś zabijać? Co to ma do znaczenia. – Prychnęła znowu z irytacji. – Jest przecież dużo spraw, które nawet lepiej załatwić bez zabijania. Ze mnie jest trochę sadystka, ale przecież ty równie dobrze możesz pałać się obieraniem stworzeń ze skóry. Terror to też forma walki. – Zaraz potem potrząsnęła swoim łbem, aby się opamiętać. Trochę się przez to wszystko zapomniała. – Wybacz... Wracając to uważam, że sam fakt, że żyjesz sprawia, że taki słaby nie jesteś. Powiedziałbym, że masz niewykorzystany potencjał. Jak Jemiołuszek. To uśpiony demon, który tylko czeka na... na... trzepniecie, aby się obudzić. – Powiedziała aby zaraz potem przysiąść znowu obok Myszy. Potem nastała cisza. Trwała dłuższą chwile podczas której Czerwona wpatrywała się w samca tak, jakby w jej czaszce rodziły się potencjalne rozwiązania tego problemu.
– Mam ją zabić? – Powiedziała po chwili. – Znaczy... nawet pobić. Wiesz ja słyszałam, że czasami trzeba pobić swoje problemy. –
Przejściowy Kolec
– Słaby? O czym ty pierdzielisz? – Powiedziała prychając z pogardą. Nie w stronę jego, a raczej brzmiało to jakby pogardzała podejściem jego matki. – Bo ktoś kto miał ciebie wychować spartolił sprawę to będziesz się za niego użalał? Daj spokój. – powiedziała wstając z miejsca. – Trafiłeś na fatalnego rodziciela. Moja matka prędzej wyrwałaby sobie wszystkie łuski z łba, niż zostawiłaby ciebie czy mnie. Co z tego, że nie potrafiłeś zabijać? Co to ma do znaczenia. – Prychnęła znowu z irytacji. – Jest przecież dużo spraw, które nawet lepiej załatwić bez zabijania. Ze mnie jest trochę sadystka, ale przecież ty równie dobrze możesz pałać się obieraniem stworzeń ze skóry. Terror to też forma walki. – Zaraz potem potrząsnęła swoim łbem, aby się opamiętać. Trochę się przez to wszystko zapomniała. – Wybacz... Wracając to uważam, że sam fakt, że żyjesz sprawia, że taki słaby nie jesteś. Powiedziałbym, że masz niewykorzystany potencjał. Jak Jemiołuszek. To uśpiony demon, który tylko czeka na... na... trzepniecie, aby się obudzić. – Powiedziała aby zaraz potem przysiąść znowu obok Myszy. Potem nastała cisza. Trwała dłuższą chwile podczas której Czerwona wpatrywała się w samca tak, jakby w jej czaszce rodziły się potencjalne rozwiązania tego problemu.
– Mam ją zabić? – Powiedziała po chwili. – Znaczy... nawet pobić. Wiesz ja słyszałam, że czasami trzeba pobić swoje problemy. –
Przejściowy Kolec
- 14 kwie 2025, 18:14
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
Kraksia wsłuchiwała się w słowa samca nawet jeżeli była po między nimi spora przerwa. W zasadzie ona sama nie wiedziała jak miała do tego podejść. Jej rozlew krwi nie przeszkadzał. On ją jarał. Całe jej ciało aż się napalało na samą myśl o dokonaniu rzezi. Tutaj widziała największy kontrast. Co jeżeli Mysz byłby taki sam jak jego matka? A ona jak... jak Mysz? Zapewne mogłaby to zrozumieć lepiej. On zresztą także.
– Nantli? Przynajmniej wiem, że nie pochodziła z mojego plemienia. Nie kojarzę nikogo takiego. – Stwierdziła sięgając wspomnieniami na stare śmieci. – Em... cóż... nie powiedziałabym, że musiała mnie zmuszać. – Powiedziała uśmiechając się szeroko. Puknęłaby go w bok, gdyby to nie równało się z jego potencjalnym zawałem. – W moim plemieniu status zdobywało się poprzez czaszki. Moja matka nauczała mnie jak przeżyć w takim środowisku, a ja byłam przy tym bardzo ciekawskim pisklakiem. Ona pokazała mi jak zabijać, a ja to pokochałam. Wiesz... czułam to coś. Bardzo często pytałam ją o te... wiesz... krwawsze sprawy. – Unikała na razie bardziej drastycznych opisów, bo pamiętała, że Mysz nie za bardzo przepał za tym. – Zresztą w plemieniu byłam z nią bezpieczna, bo nawet tamtejsze narwańce nie śmiały jej nawet podskoczyć. Była wielka. Czerwono biała. Zabierała mnie na wspólne napady. Zostawiała mi co niektóre ranne smoki do zabawy.... znaczy ja wolałam robić rzeczy na własną łapę, ale mówiła mi, że na to będzie czas. – Trochę się zatraciła w myślach o starych dobrych czasach. Zaraz potem potrząsnęła łbem aby wrócić do rzeczywistości. – Wybacz. Znowu się rozgaduje. Taka jestem niestety. Ale wracając... ja uważam, że moja matka próbowała mnie po prostu wychować na silnego smoka. I cóż. To zadziałało... a u ciebie? Jak konkretnie ciebie zmuszała do przelewania krwi? – Zapytała zaciekawiona.
Przejściowy Kolec
– Nantli? Przynajmniej wiem, że nie pochodziła z mojego plemienia. Nie kojarzę nikogo takiego. – Stwierdziła sięgając wspomnieniami na stare śmieci. – Em... cóż... nie powiedziałabym, że musiała mnie zmuszać. – Powiedziała uśmiechając się szeroko. Puknęłaby go w bok, gdyby to nie równało się z jego potencjalnym zawałem. – W moim plemieniu status zdobywało się poprzez czaszki. Moja matka nauczała mnie jak przeżyć w takim środowisku, a ja byłam przy tym bardzo ciekawskim pisklakiem. Ona pokazała mi jak zabijać, a ja to pokochałam. Wiesz... czułam to coś. Bardzo często pytałam ją o te... wiesz... krwawsze sprawy. – Unikała na razie bardziej drastycznych opisów, bo pamiętała, że Mysz nie za bardzo przepał za tym. – Zresztą w plemieniu byłam z nią bezpieczna, bo nawet tamtejsze narwańce nie śmiały jej nawet podskoczyć. Była wielka. Czerwono biała. Zabierała mnie na wspólne napady. Zostawiała mi co niektóre ranne smoki do zabawy.... znaczy ja wolałam robić rzeczy na własną łapę, ale mówiła mi, że na to będzie czas. – Trochę się zatraciła w myślach o starych dobrych czasach. Zaraz potem potrząsnęła łbem aby wrócić do rzeczywistości. – Wybacz. Znowu się rozgaduje. Taka jestem niestety. Ale wracając... ja uważam, że moja matka próbowała mnie po prostu wychować na silnego smoka. I cóż. To zadziałało... a u ciebie? Jak konkretnie ciebie zmuszała do przelewania krwi? – Zapytała zaciekawiona.
Przejściowy Kolec
- 11 kwie 2025, 20:23
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
Matkę? Czerwona szybko zamrugała. Czyli jego zachowanie wskazujące na to jakby miałby dostać tutaj zawału było przez jego maktę? Huh. I to podobną do jej samej. W zasadzie nigdy nie pomyślała o sobie w ten sposób. W zasadzie ona sama uważała, że była nieco spokojniejsza od swojej matki, ale zdawała sobie sprawę, że mogła to postrzegać na swój krzywy sposób. Rozrywaczka więc patrzyła się na Przejściowego myśląc co mogła powiedzieć w tej sytuacji.
– Em... to oznacza, że miałeś dość ostrą matkę. – Powiedziała z wyczuwalnym tonem, który sugerował, że nie za bardzo wiedziała co mówić. – Cóż... moja matka... rozbiła mojemu ojcu łeb niedługo przed moim wykłuciem. – Powiedziała jeszcze bardziej niezdarnie. Głównie dlatego, że nie wiedziała, czy to co mówi jest w porządku? Ona sama postrzegała swoje surowe i krwawe wychowanie za raczej coś dobrego. Tutaj Mysz ją kompletnie zaskoczył.
– Słuchaj Młody. Nie jestem dobra w... tego typu rzeczy. – Powiedziała aby zaraz potem położyć się obok samca. – Ale mogę posłuchać. Możesz mi o niej opowiedzieć, a ja mogę ci opowiedzieć o mojej. Lubię rozlew krwi sama w sobie, ale jestem wstanie ciebie wysłuchać. Jeżeli chcesz. – Sama była ciekawa co to była za bestia.
Przejściowy Kolec
– Em... to oznacza, że miałeś dość ostrą matkę. – Powiedziała z wyczuwalnym tonem, który sugerował, że nie za bardzo wiedziała co mówić. – Cóż... moja matka... rozbiła mojemu ojcu łeb niedługo przed moim wykłuciem. – Powiedziała jeszcze bardziej niezdarnie. Głównie dlatego, że nie wiedziała, czy to co mówi jest w porządku? Ona sama postrzegała swoje surowe i krwawe wychowanie za raczej coś dobrego. Tutaj Mysz ją kompletnie zaskoczył.
– Słuchaj Młody. Nie jestem dobra w... tego typu rzeczy. – Powiedziała aby zaraz potem położyć się obok samca. – Ale mogę posłuchać. Możesz mi o niej opowiedzieć, a ja mogę ci opowiedzieć o mojej. Lubię rozlew krwi sama w sobie, ale jestem wstanie ciebie wysłuchać. Jeżeli chcesz. – Sama była ciekawa co to była za bestia.
Przejściowy Kolec
- 08 kwie 2025, 21:15
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
Poczuła spięcie samca. Co było dla niej zupełnym zaskoczeniem. Obserwowała jak Myszozwierz zapada się w sobie oraz czuła jak się trzęsie. Jej zadziorny pysk znikł, a na jego miejsce pojawił się grymas niezrozumienia. Co się właściwie dzieje? Zrobiła coś złego? Ślepia powędrowały na jego kark, aby szukać rany po jej pazurach. Może się zapomniała i niechcący go zraniła?
Nie. Nie było krwi.
Dziwne.
Czerwona mimo wszystko dalej trzymała się blisko niego, tym razem go jednak nie dotykała. Przez jakiś czas po prostu się na niego patrzyła, a jej ogon zatrzymał proces orania ziemi. Trwało to chwilę, a Rozrywaczka znowu się odezwała.
– Em... Młody? – Powiedziała nieumiejętnie próbując brzmiąc bardziej empatycznie. Totalnie nie wiedziała co miała robić, bo nawet nie wiedziała co ona zrobiła! Wyrwała mu piórka? Stanęła mu na ogonie? Może jedzie jej z pyska?? Jedna wielka niewiadoma. Zaraz potem wpadła na potencjalną przyczynę. Może po prostu jej osoba mu się z kimś kojarzy??
– Czy ty... się mnie boisz? – Zaraz potem nastąpiła cisza. Kraksia cierpliwie(jak na nią) czekała na to nurtujące pytanie. Ogólnie bycie chodzącym postrachem wydawało się podniecające, ale raczej wolała być tak postrzegana przez wrogów, nie przez członków stada. Co to to nie! Dlatego wolała to wyjaśnić. Może było to coś innego, ale powoli kończyły się jej pomysły. Strach pasowałby do jego zachowania, ale czego on się miał bać! Przecież była bardzo pozytywna podczas rozlewu krwi. Uśmiech jej prawie nie schodził.
Przejściowy Kolec
Nie. Nie było krwi.
Dziwne.
Czerwona mimo wszystko dalej trzymała się blisko niego, tym razem go jednak nie dotykała. Przez jakiś czas po prostu się na niego patrzyła, a jej ogon zatrzymał proces orania ziemi. Trwało to chwilę, a Rozrywaczka znowu się odezwała.
– Em... Młody? – Powiedziała nieumiejętnie próbując brzmiąc bardziej empatycznie. Totalnie nie wiedziała co miała robić, bo nawet nie wiedziała co ona zrobiła! Wyrwała mu piórka? Stanęła mu na ogonie? Może jedzie jej z pyska?? Jedna wielka niewiadoma. Zaraz potem wpadła na potencjalną przyczynę. Może po prostu jej osoba mu się z kimś kojarzy??
– Czy ty... się mnie boisz? – Zaraz potem nastąpiła cisza. Kraksia cierpliwie(jak na nią) czekała na to nurtujące pytanie. Ogólnie bycie chodzącym postrachem wydawało się podniecające, ale raczej wolała być tak postrzegana przez wrogów, nie przez członków stada. Co to to nie! Dlatego wolała to wyjaśnić. Może było to coś innego, ale powoli kończyły się jej pomysły. Strach pasowałby do jego zachowania, ale czego on się miał bać! Przecież była bardzo pozytywna podczas rozlewu krwi. Uśmiech jej prawie nie schodził.
Przejściowy Kolec
- 07 kwie 2025, 19:39
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
Przejściowy wydawał się nieco spięty. Czerwona jednak w żadnym stopniu nie powiązała tego ze samym sobą, a po prostu rzuciła to na bliskie spotkanie z pniem. W końcu z jego perspektywy musiała być to dość wstydliwa sprawa! Rozrywaczka jednak tego nie oceniała. Jej samej zdarzyło się to parę razy, dlatego go rozumiała. Co prawda wydawał się aż zbyt spięty, co mogło budzić podejrzenia.
– Zioła? – Zapytała zdziwiona. – Ah! No przecież. Jesteś przecież klerykiem. – W przyszłości to on będzie ją macał przy leczeniu. I dobrze. Krwawiące rany były atrakcyjne, ale na dłuższą metę męczące. Można było od tego umrzeć, a to zdecydowanie utrudniało dalszy rozlew krwi. – Opatrywałeś już kogoś? Czy coś? U mnie w plemieniu mieliśmy podobnie smoki, które opatrywały rany. Robiły to w dość nieumiejętny sposób... znaczy tak myślę, bo z jakiegoś powodu co po niektórzy przyjmowali amputowanie łap jako remedium na wszystko. Śmieszne co? – Tutaj lekko się zaśmiała. – Ale dobrze, że chcesz się tym zajmować. – Powiedziała kładąc mu prawą łapę na karku gdzie znajdowały się piórka. – Miękkie masz te pióra. Wcześniej bardzo rzadko widywałam smoki z upierzeniem. Jemiołuszek też jest równie miękki. – Zaraz potem sama zdjęłaby z niego łapę. – Jak chcesz możesz po dotykać moje łuski. Mówię ci są twarde! W przyszłości będziesz je opatrywać! – A na pewno będzie co!
Jej ogon szorował po ziemi orając ją w prawo i lewo. Robiła to podświadomie, raczej nie zdając sobie z tego sprawy.
Przejściowy Kolec
– Zioła? – Zapytała zdziwiona. – Ah! No przecież. Jesteś przecież klerykiem. – W przyszłości to on będzie ją macał przy leczeniu. I dobrze. Krwawiące rany były atrakcyjne, ale na dłuższą metę męczące. Można było od tego umrzeć, a to zdecydowanie utrudniało dalszy rozlew krwi. – Opatrywałeś już kogoś? Czy coś? U mnie w plemieniu mieliśmy podobnie smoki, które opatrywały rany. Robiły to w dość nieumiejętny sposób... znaczy tak myślę, bo z jakiegoś powodu co po niektórzy przyjmowali amputowanie łap jako remedium na wszystko. Śmieszne co? – Tutaj lekko się zaśmiała. – Ale dobrze, że chcesz się tym zajmować. – Powiedziała kładąc mu prawą łapę na karku gdzie znajdowały się piórka. – Miękkie masz te pióra. Wcześniej bardzo rzadko widywałam smoki z upierzeniem. Jemiołuszek też jest równie miękki. – Zaraz potem sama zdjęłaby z niego łapę. – Jak chcesz możesz po dotykać moje łuski. Mówię ci są twarde! W przyszłości będziesz je opatrywać! – A na pewno będzie co!
Jej ogon szorował po ziemi orając ją w prawo i lewo. Robiła to podświadomie, raczej nie zdając sobie z tego sprawy.
Przejściowy Kolec
- 07 kwie 2025, 18:16
- Forum: Dzika Puszcza
- Temat: Wydrążony pień
- Odpowiedzi: 498
- Odsłony: 74379
Wydrążony pień
W tym czasie Rozrywaczka również chodziła sobie po terenach. Nie miała za specjalnie niczego do roboty, dlatego zajęła się spacerowaniem. Może akurat natrafi na coś, czym będzie mogła się pobawić. Coś prostego do zabicia czasu. W pewnym momencie przysiadła przy pnie. Planowo był to krótki przystanek przed dalszym szlajaniem się. W pewnym momencie usłyszała dźwięk jakby jakiś smok przywalił swoim pyskiem o coś twardego, a zaraz po tym jakiś głos. Nie wiedziała co prawda co on oznaczał, ale postanowiła się tym zainteresować. Ktoś był po drugiej stronie pnia! Dlatego też wychyliła głowę, aby sprawdzić kto to jest. I ku jej ucieszeniu był to znajomy pysk! Kojarzyła go z ceremonii. Przejściowy tak? Nie kojarzyła jego oryginalnego imienia, ale to w niczym nie przeszkadzało.
– Kogo my tu mamy. – Powiedziała wyskakując zza pnia. Wylądowała obok Myszy swoim ciężkim cielskiem lądując na ziemi. Sama czerwona szczerzyła do niego swoje kły. Nie w agresywny sposób, a raczej z to wyglądało jakby miała nadmiar energii. – Przejściowy nie? Co tu robisz? – Sama była bardzo blisko niego, ale jeżeli ten postanowiłby się odsunąć, to ta nie przybliżałaby się specjalnie. Swoje ślepia jednak wbijała w jego pysk. Skanując go dogłębnie.
Przejściowy Kolec
– Kogo my tu mamy. – Powiedziała wyskakując zza pnia. Wylądowała obok Myszy swoim ciężkim cielskiem lądując na ziemi. Sama czerwona szczerzyła do niego swoje kły. Nie w agresywny sposób, a raczej z to wyglądało jakby miała nadmiar energii. – Przejściowy nie? Co tu robisz? – Sama była bardzo blisko niego, ale jeżeli ten postanowiłby się odsunąć, to ta nie przybliżałaby się specjalnie. Swoje ślepia jednak wbijała w jego pysk. Skanując go dogłębnie.
Przejściowy Kolec
- 02 mar 2025, 16:00
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Smoczy Grzbiet
- Odpowiedzi: 466
- Odsłony: 79395
Smoczy Grzbiet
Kościana kiwnęła łbem na słowa nauczyciela rozumiejąc wszystko całkowicie. Jej wątpliwości zostały rozwiane, dlatego też mogła przejść do swojej kolejnej obrony. Zaskoczyła się widząc madarowego stwora. Jego wygląd sprawiał wrażenie jakby brakowało mu czegoś... materiałów? Obrazów? Jednak po mimo wyglądu wydawał się groźny. Dlatego też od razu zabrała się na wyobrażanie obrony. Wyobraziła jak wielka kula miodu spadła na bestie lepiąc się do niej niemiłosierne. Mimo, że wyglądało to jak miód, to było od niego dużo bardziej gęstsze i klejące. Miało bursztynowy kolor oraz śmierdziało intensywnie... miodem. Bo niby czym innym?! Owy miód miał dosłownie unieruchomić biestie. Podobno na muchy to działało, to dlaczego nie miałoby na duży, madarowy nie doczytany twór? Fakty były faktami przecież!
Zaczerpnęła więc ze swojego źródła i urzeczywistniła swój twór. Oby tylko nie był odporny na miód.
Laryssa
Zaczerpnęła więc ze swojego źródła i urzeczywistniła swój twór. Oby tylko nie był odporny na miód.
Laryssa
- 02 mar 2025, 15:18
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Smoczy Grzbiet
- Odpowiedzi: 466
- Odsłony: 79395
Smoczy Grzbiet
– Zanim zaczniemy to na co muszę uważać podczas tworzenia tworu? – Zapytała aby na pewno wiedzieć wszystko. Kiedy już uzyskała odpowiedz Kościana wyobraziła sobie kamienny kolec. Marmurowa konstrukcja miała unosić się w powietrzu po jej prawej stronie. Miała być długa na metr oraz bardzo ostra na czubku. Miał być również bardzo twardy, aby w momencie zetknięcia się z lewy barkiem samicy wbić się w niego. Oczywiście nie chciała jej zabić, ale chciała sprawić, aby atak był jak najbardziej realny. Owy kolec pachniał świeżą krwią, aby nadać mu powagi! Owy szpikulec miał zaraz potem powędrować w stronę Różowej szybując z wielką prędkością.
Niezależnie czy atak się udał czy nie to kraskia miała pytania. – Jeżeli za mało się skupie to co się może stać z moim tworem podczas ataku? Zniknie? –
Laryssa
Niezależnie czy atak się udał czy nie to kraskia miała pytania. – Jeżeli za mało się skupie to co się może stać z moim tworem podczas ataku? Zniknie? –
Laryssa
- 02 mar 2025, 14:47
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Smoczy Grzbiet
- Odpowiedzi: 466
- Odsłony: 79395
Smoczy Grzbiet
Wsłuchiwała się w kolejne słowa. Pokiwała głową na otrzymane rady wyciągając z niej ważne spostrzeżenia. Czyli faktycznie z nawet prostą kulą można było zrobić wiele rzeczy. Było to skomplikowane, ale łapała o co chodzi.
– Obrona? Jasne. – Powiedziała szybko do wymyślania jakiegoś tworu obronnego. Wyobraziła sobie jak pomiędzy nią, a Laryssą pojawia się ściana lawy. Była idealnej wielkości w stosunku co do Czerwonej. Była ustawiona tak, aby być zwróconą w stronę śnieżki. Sama lawa mimo bycia lawą miała być w dotyku bardzo twarda i gorąca. Po to, aby nie rozlała się na nią od impetu ataku Różowej. Miała ją rozbić i jednocześnie stopić. Czarny smolisty dym miał się z niej wydobywać, aby dodatkowo ukryć sylwetkę samicy. Zapach siarki miał się unosić w powietrzu, a owy twór miał stać twardo w momencie uderzenia. Mimo wysokiej temperatury tarczy to nie można było jej poczuć do chwili dotknięcia tworu. Nie chciała się niepotrzebnie poparzyć. Śnieżka Laryssy natomiast planowo miała się rozbić, a to co zostanie momentalnie stopić. Czerwona następnie przelałaby cząstkę swojego źródła w swój twór, aby go urzeczywistnić. Teraz pozostało jednie czekać na efekty.
Laryssa
– Obrona? Jasne. – Powiedziała szybko do wymyślania jakiegoś tworu obronnego. Wyobraziła sobie jak pomiędzy nią, a Laryssą pojawia się ściana lawy. Była idealnej wielkości w stosunku co do Czerwonej. Była ustawiona tak, aby być zwróconą w stronę śnieżki. Sama lawa mimo bycia lawą miała być w dotyku bardzo twarda i gorąca. Po to, aby nie rozlała się na nią od impetu ataku Różowej. Miała ją rozbić i jednocześnie stopić. Czarny smolisty dym miał się z niej wydobywać, aby dodatkowo ukryć sylwetkę samicy. Zapach siarki miał się unosić w powietrzu, a owy twór miał stać twardo w momencie uderzenia. Mimo wysokiej temperatury tarczy to nie można było jej poczuć do chwili dotknięcia tworu. Nie chciała się niepotrzebnie poparzyć. Śnieżka Laryssy natomiast planowo miała się rozbić, a to co zostanie momentalnie stopić. Czerwona następnie przelałaby cząstkę swojego źródła w swój twór, aby go urzeczywistnić. Teraz pozostało jednie czekać na efekty.
Laryssa
- 02 mar 2025, 13:46
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Smoczy Grzbiet
- Odpowiedzi: 466
- Odsłony: 79395
Smoczy Grzbiet
Kraksia słuchała przybyłej samicy w skupieniu, której to wiedza na temat magii aż się wylewała niczym u bezgłowego kobolta. Przypomnienie o punktach witalnych przeciwnika również było owocne, bowiem jej samej zdarzało się, że w przypływie szału i adrenaliny zapominała o takich ważnych aspektach. Faktycznie można było zadziałać inaczej niż tępo bić kogoś po głowie.
– Rozumiem. – Powiedziała na wzmiankę, że w obu stylach walki liczą się tak naprawdę te same rzeczy. Nawet jeżeli wykonuje się je w zgoła inny sposób. Zaraz potem obróciła łeb w stronę namalowanego okręgu. Trafić? Jasne. To dało się zrobić.
– Na razie nie. Dzięki. Spróbuje najpierw spróbować trafić. Lepiej uczę się z praktyki. – Dlatego też zaraz przeszła do wyobrażania sobie kuli ognia... Wyobraziła sobie ogień, który był zwinięty w swego rodzaju kule, z której siarczył się duży czarny smolisty dym. Zapach temu miał mieć ostry nieprzyjemny aromat, zupełnie jakby wdychałoby się smród palącego się lasu. Mimo, że kula miała być zrobiona z płomieni, to jednak jej środek miał formować się w ognistą twardą kulistą formę, aby nadać temu jeszcze bardziej odpowiednią formę i wagę. A owy twój miał wagowo właśnie przypominać duży głaz. Co do temperatury to miała ona być niczym słoneczna, aby rdzeń aż się zażył na biało. Owa kula miała momentalnie poszybować w cel, a przy uderzeniu miała nastąpić mała eksplozja która miała podpalić wszystko w około. Zaraz potem przelała w czas cząstkę swojego źródła, aby urzeczywistnić swój twór. Miała nadzieje, że o niczym nie zapomniała.[/#C0C0C0]
Laryssa
– Rozumiem. – Powiedziała na wzmiankę, że w obu stylach walki liczą się tak naprawdę te same rzeczy. Nawet jeżeli wykonuje się je w zgoła inny sposób. Zaraz potem obróciła łeb w stronę namalowanego okręgu. Trafić? Jasne. To dało się zrobić.
– Na razie nie. Dzięki. Spróbuje najpierw spróbować trafić. Lepiej uczę się z praktyki. – Dlatego też zaraz przeszła do wyobrażania sobie kuli ognia... Wyobraziła sobie ogień, który był zwinięty w swego rodzaju kule, z której siarczył się duży czarny smolisty dym. Zapach temu miał mieć ostry nieprzyjemny aromat, zupełnie jakby wdychałoby się smród palącego się lasu. Mimo, że kula miała być zrobiona z płomieni, to jednak jej środek miał formować się w ognistą twardą kulistą formę, aby nadać temu jeszcze bardziej odpowiednią formę i wagę. A owy twój miał wagowo właśnie przypominać duży głaz. Co do temperatury to miała ona być niczym słoneczna, aby rdzeń aż się zażył na biało. Owa kula miała momentalnie poszybować w cel, a przy uderzeniu miała nastąpić mała eksplozja która miała podpalić wszystko w około. Zaraz potem przelała w czas cząstkę swojego źródła, aby urzeczywistnić swój twór. Miała nadzieje, że o niczym nie zapomniała.[/#C0C0C0]
Laryssa
- 02 mar 2025, 12:55
- Forum: Zimne Jezioro
- Temat: Smoczy Grzbiet
- Odpowiedzi: 466
- Odsłony: 79395
Smoczy Grzbiet
Kościana zjawiła się we wskazane miejsce. Tutaj miała się nauczyć co nieco na temat magii. Nigdy nie postrzegała jej jako coś potrzebnego, ale w końcu uznała, że może się na coś przydać. W końcu ciężko było przewidzieć przyszłość.
Pogoda była w miarę znośna. W miarę spokojnie również siedziała Kraksia, która to była nieco nabuzowana, ale to było raczej u niej norma. Nieco słyszała o tej samicy. Podobno zadaje się z jakąś bardzo przystojną kapłanką. Taka to ma szczęście. Co prawda nie mogło to być tak słodkie i ekscytujące jak rozlew krwi, ale ciężko było takie coś przebić.
Laryssa
Pogoda była w miarę znośna. W miarę spokojnie również siedziała Kraksia, która to była nieco nabuzowana, ale to było raczej u niej norma. Nieco słyszała o tej samicy. Podobno zadaje się z jakąś bardzo przystojną kapłanką. Taka to ma szczęście. Co prawda nie mogło to być tak słodkie i ekscytujące jak rozlew krwi, ale ciężko było takie coś przebić.
Laryssa
- 02 mar 2025, 12:07
- Forum: Warsztat
- Temat: Kwarce Ataku i Obrony
- Odpowiedzi: 130
- Odsłony: 6038
Kwarce Ataku i Obrony
Kościana mimo wszystko czuła się silna, lecz zauważyła, że brakowało jej nieco techniki. W ataku jak i obronie. Zdecydowała zatem, że zjawi się tutaj, aby zaczerpnąć jak najlepszej nauki się da. Była tu pierwszy raz, nieco porozglądała się dookoła, aby zaraz zatrzymać się przed upatrzonymi kwarcami. Położyła stosowną zapłatę pod nim, odsunęła się nieco i czekała... na coś.
//32/4 mięsa za atak 2 i obronę 2
//32/4 mięsa za atak 2 i obronę 2
- 30 sty 2025, 18:27
- Forum: Mentalki
- Temat: Kościana Łuska
- Odpowiedzi: 0
- Odsłony: 34
Kościana Łuska
Wysłała mentalną wiadomość ~ Jakiś obcy kręci się przy granicy. Przepytam go kim jest, co robi i po co tu jest. ~ Oraz wysłała swoją lokalizację.
Rytm Słońca
Rytm Słońca












