Nebbia przysiadła ostrożnie, ale bez napięcia, jak ktoś przyzwyczajony do trzymania się na uboczu, choć niekoniecznie gotowy do ucieczki. Zapach gorącej herbaty unosił się lekko, a ona zerknęła na parującą czarkę, jakby próbowała zrozumieć sens takiego rytuału. Jej ogon przesunął się wolno po ziemi, zostawiając niewyraźny ślad w mokrych liściach.
– Kilka księżyców – powiedziała spokojnie, nieco ciszej niż on.
– Wychodzę głównie wieczorami – Nie brzmiało to jak skarga, raczej jak stwierdzenie faktu kogoś, kto już dawno pogodził się z własnymi przyzwyczajeniami. Jej spojrzenie przesunęło się po wysokich drzewach, o których wspomniał. Przez moment patrzyła w kierunku polany, na mokre paprocie i ciemne pnie drzew.
– To miejsce jest spokojne. dodała cicho, jakby dla siebie, choć lekko uniosła łeb, dając mu do zrozumienia, że odnosi to także do jego obecności.
Świat zza Chmur
Znaleziono 76 wyników
- 17 lis 2025, 8:35
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100050
- 17 lis 2025, 8:29
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Nebbia stała jeszcze chwilę w miejscu, spokojnie, jakby wcale jej nie zależało na szybkim oddaleniu się. Czekała, aż samiec naprawdę odsunie się dalej — jego kroki były ciężkie, a skolopendry poruszały się nerwowo. Dopiero kiedy dystans wyraźnie wzrósł, a napięcie w powietrzu zaczęło opadać, jej ogon poruszył się lekko.
Bez słowa cofnęła się o pół kroku, oceniając najbliższe drzewo — wystarczająco grube, żeby ją utrzymać, i z gałęziami na wysokości, którą mogła dosięgnąć jednym płynnym ruchem. Ugięła łapy i w mgnieniu oka odbiła się od ziemi, cicho jak cień. Pazury wbiły się w korę, a jej ciało powędrowało w górę z tą charakterystyczną, płynną gracją istoty przyzwyczajonej do śliskich, kamiennych ścian. Kilka krótkich ruchów i była już ponad poziomem oczu Carathy, skryta wśród gałęzi, z dala od zasięgu irytowanej skolopendry.
Osunęła się tam wzdłuż konaru, ustawiając łapy wygodniej, a ogon zawijając pod sobą, by nie zwisał. Dopiero wtedy spojrzała w dół, na samca i jego stworzenia — bez strachu, bez wyzwania, po prostu spokojnie, z chłodnym dystansem.
– To nie powinno dziwić – Nic więcej nie dodała. Wysoko w gałęziach wyglądała, jakby wcale nie szukała przewagi, tylko… miejsca, w którym może znowu oddychać własnym tempem.
Nieśmiertelne Pragnienia
Bez słowa cofnęła się o pół kroku, oceniając najbliższe drzewo — wystarczająco grube, żeby ją utrzymać, i z gałęziami na wysokości, którą mogła dosięgnąć jednym płynnym ruchem. Ugięła łapy i w mgnieniu oka odbiła się od ziemi, cicho jak cień. Pazury wbiły się w korę, a jej ciało powędrowało w górę z tą charakterystyczną, płynną gracją istoty przyzwyczajonej do śliskich, kamiennych ścian. Kilka krótkich ruchów i była już ponad poziomem oczu Carathy, skryta wśród gałęzi, z dala od zasięgu irytowanej skolopendry.
Osunęła się tam wzdłuż konaru, ustawiając łapy wygodniej, a ogon zawijając pod sobą, by nie zwisał. Dopiero wtedy spojrzała w dół, na samca i jego stworzenia — bez strachu, bez wyzwania, po prostu spokojnie, z chłodnym dystansem.
– To nie powinno dziwić – Nic więcej nie dodała. Wysoko w gałęziach wyglądała, jakby wcale nie szukała przewagi, tylko… miejsca, w którym może znowu oddychać własnym tempem.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 08 lis 2025, 7:29
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100050
Białe drzewko
Zatrzymała się kilka kroków od niego, ale nie w sposób niepewny — raczej po prostu spokojnie, jak ktoś kto nie lubi skracać dystansu od razu. Zbliżała się tu z cichą ciekawością, nie szukając zaczepki. Z bliska pachniał lasem, deszczem i czymś świeższym, czego nie potrafiła nazwać — innym rodzajem powietrza niż to, które znała z głębokich korytarzy. Unosząc łeb, spojrzała w koronę drzewa o którym mówił — przesuwając spojrzeniem po żółknących liściach, jakby próbowała ocenić czy rozumie te sentymenty. W podziemiu rośliny były czymś rzadkim, zwykle twardym, bladym, bez zapachu. To, co opisał, brzmiało prawie jak bajka. Kiedy wyciągnął w jej stronę czarkę, nie sięgnęła po nią od razu. Najpierw oceniła jego pysk, jego postawę — szukała w tym ukrytej intencji. Nie znalazła. Dopiero wtedy ostrożnie wyciągnęła łapę i przejęła naczynie, trzymając je delikatnie palcami, jakby mogło się kruszyć.
– Nebbia. Samotniczka. Miło cię poznać – Upiła niewielki łyk, tylko tyle by poznać smak, i odsunęła czarkę od pyska, lekko przechylając głowę na bok.
– Tego drzewa... nie widać ze wspólnych – powiedziała nieco niepewnie, z pewną dozą ciekawości.
Świat zza Chmur
– Nebbia. Samotniczka. Miło cię poznać – Upiła niewielki łyk, tylko tyle by poznać smak, i odsunęła czarkę od pyska, lekko przechylając głowę na bok.
– Tego drzewa... nie widać ze wspólnych – powiedziała nieco niepewnie, z pewną dozą ciekawości.
Świat zza Chmur
- 08 lis 2025, 7:20
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Pęknięcie w skale
- Odpowiedzi: 12
- Odsłony: 85
Pęknięcie w skale
Jej łapa zatrzymała się, pęd został wytrącony — i Nebbia natychmiast poczuła na własnej kończynie, że tamta zrobiła to poprawnie. Obrona się udała. Ruch był czysty, logiczny, dokładnie taki jaki chciała zobaczyć — bez zbędnego szarpnięcia, bez teatralności. To wystarczyło, żeby w ślepiach podziemnej zabłysła aprobata. Nie musiała nawet nic więcej komentować — w tym jednym ułamku sekundy było jasne, że zrozumiała i przyjęła to jako sukces uczennicy.
– Teraz twoja kolej – Nebbia cofnęła lekko ciężar na tylne łapy, zsunęła się o pół kroku w tył, tak by dać Rax miejsce i — co ważniejsze — by wyraźnie zarysować intencję. Jej ogon przesunął się niemal leniwie po ziemi. Pysk ustawiła nisko, tak jakby przygotowywała się do kolejnego ataku, ale nie ruszyła od razu. Zatrzymała się, nie atakując, czekała.
Cekorax
– Teraz twoja kolej – Nebbia cofnęła lekko ciężar na tylne łapy, zsunęła się o pół kroku w tył, tak by dać Rax miejsce i — co ważniejsze — by wyraźnie zarysować intencję. Jej ogon przesunął się niemal leniwie po ziemi. Pysk ustawiła nisko, tak jakby przygotowywała się do kolejnego ataku, ale nie ruszyła od razu. Zatrzymała się, nie atakując, czekała.
Cekorax
- 08 lis 2025, 7:11
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Szczelina w dolinie
- Odpowiedzi: 150
- Odsłony: 15100
Szczelina w dolinie
Zerknęła jeszcze raz na zakreślone kształty i przez moment wydawało się, że naprawdę próbuje wyobrazić sobie te gwiazdy, o których mówi Rax — nie te z nieba, a te z atramentu. Nie śpieszyła się z odpowiedzią; przesunęła łapą po gładkiej, lekko chłodnej powierzchni skały i spojrzała na nią tak, jakby oceniała jej chłonność, fakturę, możliwości. Dla niej ślad był czymś innym niż dla powierzchniowych — nie czymś, co zostawiasz dla innych, tylko czymś, co możesz odnaleźć ty przez kolejne powroty. Nie musi tego rozumieć nikt więcej.
– Możemy – powiedziała cicho, bez zbytniej ekscytacji, ale ten jeden krótki ton zdradzał, że propozycja do niej trafiła. Podsunęła się bliżej gładkiej ściany, tak żeby nie przeszkadzać ogonem, i kątem pyska spojrzała na Rax.
– Ty zaczynasz. Powiedz, który kształt – mruknęła, tonem spokojnym, jakby oczywistym.
– Ja narysuję obok swój –[/b] Jej łapa wyciągnęła się już po pióro — bez wahania, bez krzywego grymasu, nawet jeśli jeszcze przed chwilą narzekała na brak przyzwyczajenia do pisma.
Skoro to nie lekcja, tylko znak… to nagle miało więcej sensu. Zerknęła na ścianę raz jeszcze, surowo i krótko, jakby próbowała ocenić gdzie atrament “będzie dobrze wyglądał”.
– Tutaj – wskazała brodą wyższy, czystszy fragment skały obok Rax.
– Będzie suchy dłużej – Mruknęła.
Cekorax
– Możemy – powiedziała cicho, bez zbytniej ekscytacji, ale ten jeden krótki ton zdradzał, że propozycja do niej trafiła. Podsunęła się bliżej gładkiej ściany, tak żeby nie przeszkadzać ogonem, i kątem pyska spojrzała na Rax.
– Ty zaczynasz. Powiedz, który kształt – mruknęła, tonem spokojnym, jakby oczywistym.
– Ja narysuję obok swój –[/b] Jej łapa wyciągnęła się już po pióro — bez wahania, bez krzywego grymasu, nawet jeśli jeszcze przed chwilą narzekała na brak przyzwyczajenia do pisma.
Skoro to nie lekcja, tylko znak… to nagle miało więcej sensu. Zerknęła na ścianę raz jeszcze, surowo i krótko, jakby próbowała ocenić gdzie atrament “będzie dobrze wyglądał”.
– Tutaj – wskazała brodą wyższy, czystszy fragment skały obok Rax.
– Będzie suchy dłużej – Mruknęła.
Cekorax
- 31 paź 2025, 15:33
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Przyglądała mu się spokojnie, gdy zaczął zataczać wokół niej powolny krąg. Nie poruszyła się ani o krok, jedynie śledziła jego ruch spojrzeniem, obracając głowę na tyle, by mieć go w zasięgu wzroku. Nie bała się — było w niej raczej to chłodne, mierzące wszystko milczenie, które zawsze poprzedzało słowa bardziej kąśliwe niż ostre. Gdy w końcu uniósł temat „spokoju”, rozluźniła lekko barki i pozwoliła, by na jej pysku pojawił się niemal niedostrzegalny cień uśmiechu.
– Znalazłeś chyba najbiedniejszą z możliwych ofiar na tych terenach. – odparła cicho, wciąż stojąc spokojnie, choć w jej tonie brzmiała nuta ironii.
– Nie mam przy sobie co mogłabym ci zaproponować – Odwróciła głowę w jego stronę, unosząc lekko brew, już z delikatną suchością w głosie.
Nieśmiertelne Pragnienia
– Znalazłeś chyba najbiedniejszą z możliwych ofiar na tych terenach. – odparła cicho, wciąż stojąc spokojnie, choć w jej tonie brzmiała nuta ironii.
– Nie mam przy sobie co mogłabym ci zaproponować – Odwróciła głowę w jego stronę, unosząc lekko brew, już z delikatną suchością w głosie.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 14:51
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Zatrzymała się gwałtownie, tylne łapy wbiły się w ziemię, zostawiając po sobie głębsze ślady. W pierwszej chwili nie wyglądała na przestraszoną, raczej na zaskoczoną jego nagłym ruchem. Wzrok uniosła ku niemu powoli, jakby chciała zyskać parę uderzeń serca na przeanalizowanie sytuacji. Gdy ich pyski znalazły się tak blisko siebie, że czuła ciepło jego oddechu, nie cofnęła się. Zrobiła pół kroku w bok, by nie zderzyć się z nim bezpośrednio, jednak nie uciekła ponownie. Jej ogon lekko uniósł się nad ziemię, a końcówka drgnęła, jakby była gotowa do kontrruchu w razie potrzeby. Przez krótką chwilę nic nie mówiła, tylko patrzyła na niego, oceniając, czy naprawdę chce wchodzić w rolę drapieżnika, czy tylko ją testuje.
– Ciężko czuć się komfortowo gdy jest się otoczonym – dodała w końcu, tonem bardziej rzeczowym, niż tłumaczącym się.
Nieśmiertelne Pragnienia
– Ciężko czuć się komfortowo gdy jest się otoczonym – dodała w końcu, tonem bardziej rzeczowym, niż tłumaczącym się.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 13:19
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Przekrzywiła lekko głowę, przyglądając mu się uważnie spod lekko przymkniętych powiek. W jej spojrzeniu nie było ani złości, ani przesadnego dystansu — raczej chłodne, analityczne zainteresowanie, jak u kogoś, kto próbuje ocenić, czy rozmówca jest zagrożeniem, czy tylko obserwatorem. Wargi poruszyły się ledwie zauważalnie, jakby coś w niej walczyło między ironią a spokojem. W końcu, kiedy jego uśmiech rozciął ciszę, Nebbia lekko uniosła łuk brwiowy, a w kąciku pyska pojawił się cień drapieżnego rozbawienia, ledwie dostrzegalny, ale wystarczający, by zrównoważyć jego ton.
– A co do praw... – odezwała się cicho, prostując nieco szyję. Głos miała spokojny, pozbawiony emocji, ale każde słowo niosło w sobie pewność.
– Nie mam ich tu prawie w ogóle. – Na krótką chwilę wbiła spojrzenie w ziemię, po czym powoli przesunęła wzrok w stronę jednej ze skolopendr, która wciąż nie spuszczała z niej czujnych oczu. Mięśnie pod łuskami napięły się nieznacznie. Zrobiła krok w tył, ostrożnie, uważając na każdy ruch stworzenia, a potem, kiedy ogon jednej z nich drgnął, uskoczyła w bok i w kilka szybkich ruchów znalazła się przy pniu drzewa. Nie oglądając się za siebie, wbiła pazury w wilgotną korę, wspinając się po niej z zaskakującą zwinnością. Łapy pracowały płynnie, a ogon służył jej za przeciwwagę, lekko falując przy każdym ruchu. Wkrótce znalazła się dobry skok ponad głowami obcych stworzeń, zatrzymując się na jednym z wyższych konarów. Tam odwróciła się ponownie w jego stronę. Z wysokości jej spojrzenie stało się chłodniejsze, spokojniejsze, jakby dopiero teraz odzyskała poczucie przestrzeni i bezpieczeństwa. Pazury wciąż tkwiły w korze jako zabezpiecznie przed upadkiem.
– Mogę mieć tylko nadzieję że nie gustujesz w smoczym mięsie – Skwitowała to jeszcze.
Nieśmiertelne Pragnienia
– A co do praw... – odezwała się cicho, prostując nieco szyję. Głos miała spokojny, pozbawiony emocji, ale każde słowo niosło w sobie pewność.
– Nie mam ich tu prawie w ogóle. – Na krótką chwilę wbiła spojrzenie w ziemię, po czym powoli przesunęła wzrok w stronę jednej ze skolopendr, która wciąż nie spuszczała z niej czujnych oczu. Mięśnie pod łuskami napięły się nieznacznie. Zrobiła krok w tył, ostrożnie, uważając na każdy ruch stworzenia, a potem, kiedy ogon jednej z nich drgnął, uskoczyła w bok i w kilka szybkich ruchów znalazła się przy pniu drzewa. Nie oglądając się za siebie, wbiła pazury w wilgotną korę, wspinając się po niej z zaskakującą zwinnością. Łapy pracowały płynnie, a ogon służył jej za przeciwwagę, lekko falując przy każdym ruchu. Wkrótce znalazła się dobry skok ponad głowami obcych stworzeń, zatrzymując się na jednym z wyższych konarów. Tam odwróciła się ponownie w jego stronę. Z wysokości jej spojrzenie stało się chłodniejsze, spokojniejsze, jakby dopiero teraz odzyskała poczucie przestrzeni i bezpieczeństwa. Pazury wciąż tkwiły w korze jako zabezpiecznie przed upadkiem.
– Mogę mieć tylko nadzieję że nie gustujesz w smoczym mięsie – Skwitowała to jeszcze.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 12:53
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Zasyczenie skolopendry przecięło powietrze, a nim zdołała się cofnąć, czuła już szybki, ostry dotyk na udzie — jakby ktoś przyłożył do skóry zębiska i natychmiast je cofnął. Mięśnie napięły się w odruchu, a ogon drgnął, smagając ziemię z wyraźnym, ostrzegawczym ruchem. Nie odskoczyła, choć przez ułamek sekundy w jej spojrzeniu błysnęło coś ciemniejszego — błysk instynktu, który tylko czekał na pretekst, by odpowiedzieć siłą. Podniosła łeb, powoli, bez gwałtowności, spoglądając to na skolopendrę, to na jej towarzysza. W oczach miała już nie tylko czujność, ale i to charakterystyczne, lodowate opanowanie, które pojawiało się, gdy ktoś dotykał jej granic.
– Temperamentu jej nie brakuje. Nie zamierzałam tego dalej prowokować toteż wolę żeby twoi kompani nie okrążali mnie jak potencjalny obiad– dodała już ciszej, z lekkim westchnieniem. Nie było w tym gniewu — tylko sucha, podszyta ironią ostrożność.
Nieśmiertelne Pragnienia
– Temperamentu jej nie brakuje. Nie zamierzałam tego dalej prowokować toteż wolę żeby twoi kompani nie okrążali mnie jak potencjalny obiad– dodała już ciszej, z lekkim westchnieniem. Nie było w tym gniewu — tylko sucha, podszyta ironią ostrożność.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 12:25
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Nie ruszyła się, choć dźwięk za plecami był wystarczająco nieprzyjemny, by każdy inny instynkt podpowiedział jej odskok. Zamiast tego, tylko lekko obróciła łeb, by spojrzeć kątem oka na większą z istot. Syk był ostry, przeciągły, ale nie na tyle, by zmusić ją do ustąpienia. Gdy odezwał się smok, jej spojrzenie wróciło do niego. Mówił obojętnym tonem, lecz w jego oczach błysnęło coś, co zdradzało zainteresowanie – nie do końca przychylne, ale wystarczające, by uznała, że nie zamierza jeszcze atakować. Przez chwilę milczała, jakby rozważała, czy w ogóle powinna odpowiadać. Potem westchnęła, powoli, niemal z rezygnacją.
– To się zdarza – odparła spokojnie, tonem niemal obojętnym.
–Ja też nie przepadam za tak wielkimi rozmiarami jaskiniowych przekąsek – Kącik pyska drgnął jej lekko, jakby między słowami przemykał cień rozbawienia, choć spojrzenie pozostało czujne.
– Jestem Nebbia – dodała po chwili, równie prosto, bez zbędnych wyjaśnień.
Nieśmiertelne Pragnienia
– To się zdarza – odparła spokojnie, tonem niemal obojętnym.
–Ja też nie przepadam za tak wielkimi rozmiarami jaskiniowych przekąsek – Kącik pyska drgnął jej lekko, jakby między słowami przemykał cień rozbawienia, choć spojrzenie pozostało czujne.
– Jestem Nebbia – dodała po chwili, równie prosto, bez zbędnych wyjaśnień.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 11:48
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Białe drzewko
- Odpowiedzi: 628
- Odsłony: 100050
Białe drzewko
Nie spodziewała się nikogo. Wyszła z groty tylko po to, by rozprostować łapy i odetchnąć powietrzem, które po deszczu miało w sobie coś świeżego, niemal czystego. Ścieżka prowadziła ją między wilgotnymi drzewami, aż w końcu dotarła na polanę, gdzie ziemia była usiana złotymi liśćmi. Zatrzymała się, widząc sylwetkę smoka pod drzewem – spokojną, nieruchomą, z dymiącym jeszcze naczyniem między łapami. Nie podeszła od razu. Przez chwilę po prostu obserwowała, jak z kubka unosi się para, a z gałęzi powoli opadają kolejne liście, lśniące od wilgoci. Zrobiła krok naprzód, ostrożny, bez pośpiechu, nie chcąc zakłócać ciszy, która wydawała się częścią tego miejsca.
– Ładne miejsce. – powiedziała cicho, nie odwracając łba. Zerknęła na niego kątem oka, a potem z powrotem na drzewo, jakby to ono było adresatem jej słów. Liście szeleściły przy podmuchach wiatru.
Świat zza Chmur
– Ładne miejsce. – powiedziała cicho, nie odwracając łba. Zerknęła na niego kątem oka, a potem z powrotem na drzewo, jakby to ono było adresatem jej słów. Liście szeleściły przy podmuchach wiatru.
Świat zza Chmur
- 31 paź 2025, 11:38
- Forum: Szklisty Zagajnik
- Temat: Polana
- Odpowiedzi: 767
- Odsłony: 107352
Polana
Usłyszała je wcześniej, niż zobaczyła – ciężkie, nieprzyjemnie stonowane odgłosy pełzania, które nie pasowały do rytmu lasu po deszczu. Powietrze zadrżało od cichego syku, ledwie uchwytnego, ale dla niej wystarczająco wyraźnego, by otworzyć oczy i podnieść głowę. Napięcie wróciło na grzbiet natychmiast; łapy przylgnęły mocniej do ziemi, a jej postawa, jeszcze chwilę temu leniwa i rozluźniona, stężała. Z początku dostrzegła tylko błysk wilgotnych segmentów, a potem drugą, dłuższą sylwetkę, wijącą się między paprociami. Dwie skolopendry – masywne, niepokojąco zwinne, a między nimi sylwetka smoka. Zrobiła parę krok w tył, nie ze strachu, a z czystego wyważenia dystansu. Chciała zbliżyć się do drzew. Jej ogon opadł nisko, gotowy do kontrruchu. Napięcie w karku przypomniało o niedawno rozciąganych mięśniach – teraz pracowały znów, jakby żadne wytchnienie się nie wydarzyło. Spojrzała uważnie na nieznajomego, w jego stronę wciąż krążące skolopendry. Ich ruchy były zbyt skoordynowane, by uznać je za przypadek. Przesunęła lekko ciężar ciała, przygotowując się, jeśli coś pójdzie nie tak.
– Nie przekroczyłam żadnych granic których nie powinnam – mruknęła nisko, głosem spokojnym, ale w którym czaił się ostrzegawczy ton. Nie uniosła jeszcze łba w pełni, tylko obserwowała, jak tamten się zbliża.
Nieśmiertelne Pragnienia
– Nie przekroczyłam żadnych granic których nie powinnam – mruknęła nisko, głosem spokojnym, ale w którym czaił się ostrzegawczy ton. Nie uniosła jeszcze łba w pełni, tylko obserwowała, jak tamten się zbliża.
Nieśmiertelne Pragnienia
- 31 paź 2025, 11:31
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Szczelina w dolinie
- Odpowiedzi: 150
- Odsłony: 15100
Szczelina w dolinie
Nebbia obserwowała ją z tej charakterystycznej, półprzymkniętej czujności, w której jednak pojawiło się coś cieplejszego. Podziemna przesunęła łapą po kamieniu, podchodząc bliżej, aż ich sylwetki niemal zetknęły się w świetle odbitym od wilgotnych ścian. Uniosła spojrzenie na litery, które młodsza rozrysowała tak starannie, a potem pochyliła się, zerkając na własne imię z czymś pomiędzy nieśmiałością a dumą. Jej oddech był spokojny. Chociaż dalej wyglądała jakby wciąż nie dowierzała, że tak drobne znaki mogą mieć wagę dźwięku, pamięci, istnienia. Z lekkim wahaniem sięgnęła pazurem po podany arkusz, przesunęła go przed siebie i przez moment po prostu patrzyła. Czuła zapach tuszu, gładkość papieru pod łuskami, ciepło płynące od Rax, która była już gotowa do dalszej lekcji. Dopiero wtedy zniżyła łeb i powoli, bardzo ostrożnie, zaczęła kreślić linie — każdą grubszą niż chciała, nierówną, drżącą, ale własną. Tusz rozlał się lekko na końcach, tworząc ciemniejsze plamy. Uniosła wzrok do nauczycielki, w kąciku pyska pojawił się cień uśmiechu.
– N... E... B... B... I... A. – Wypowiedziała każdą literę powoli, jakby smakowała je językiem. Potem spojrzała jeszcze raz na zapis, przekrzywiła łeb lekko i dodała ciszej:
– Trochę koślawe, ale... moje. – Unosząc pazur, przesunęła nim po tuszu, zostawiając na nim odcisk, jakby chciała go zapamiętać przez dotyk. W głosie brzmiała nuta dumy, nieco zaskoczenia — i coś, co przypominało wdzięczność.
Cekorax
– N... E... B... B... I... A. – Wypowiedziała każdą literę powoli, jakby smakowała je językiem. Potem spojrzała jeszcze raz na zapis, przekrzywiła łeb lekko i dodała ciszej:
– Trochę koślawe, ale... moje. – Unosząc pazur, przesunęła nim po tuszu, zostawiając na nim odcisk, jakby chciała go zapamiętać przez dotyk. W głosie brzmiała nuta dumy, nieco zaskoczenia — i coś, co przypominało wdzięczność.
Cekorax
- 31 paź 2025, 11:14
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Pęknięcie w skale
- Odpowiedzi: 12
- Odsłony: 85
Pęknięcie w skale
Nebbia stała naprzeciw niej w milczeniu, przyglądając się Rax z lekkim uniesieniem kącików pyska. W jej spojrzeniu błysnęło coś pomiędzy uznaniem a czujnością; patrzyła na młodą samicę tak, jak drapieżnik patrzy na młodsze, które zaczyna rozumieć rytm walki. Widziała sposób, w jaki ciało Cekorax układa się w ruchu – jak balansuje, jak reaguje, jak napina mięśnie. W tej płynności było coś naturalnego, coś, co przypominało jej własne początki. Przesunęła łapą po ziemi, a potem przeciągnęła się lekko, aż łuski na bokach połysnęły w przygaszonym świetle. Krótkie westchnienie uciekło z jej pyska, niemal niezauważalnie.
– Uważaj – słowo padło spokojnie, ale w tonie pobrzmiewał ostrzegawczy dźwięk, coś pomiędzy komendą a zapowiedzią. W następnej chwili ruszyła. Jej ciało napięło się jak lina — błyskawiczny ruch, krótki doskok, bez dźwięku, tylko miękki szelest łap po kamieniach. Lewa łapa Nebbii wystrzeliła do przodu, pazury rozwarte, cięcie prowadzone nisko, pod kątem, wymierzone prosto w bok uczennicy. Cios nie był pełną siłą – szybki, precyzyjny, wystarczająco mocny, by sprawdzić reakcję, nie po to, by zranić. Czysta próba, jaką podejmuje nauczyciel, chcąc zobaczyć, czy uczeń zrozumiał naukę o płynności i rytmie. Gdy pazury przecięły powietrze, w oczach Nebbii tliła się czujna iskra; chciała zobaczyć, czy Rax odczyta ten atak, zanim on do niej dotrze.
Cekorax
– Uważaj – słowo padło spokojnie, ale w tonie pobrzmiewał ostrzegawczy dźwięk, coś pomiędzy komendą a zapowiedzią. W następnej chwili ruszyła. Jej ciało napięło się jak lina — błyskawiczny ruch, krótki doskok, bez dźwięku, tylko miękki szelest łap po kamieniach. Lewa łapa Nebbii wystrzeliła do przodu, pazury rozwarte, cięcie prowadzone nisko, pod kątem, wymierzone prosto w bok uczennicy. Cios nie był pełną siłą – szybki, precyzyjny, wystarczająco mocny, by sprawdzić reakcję, nie po to, by zranić. Czysta próba, jaką podejmuje nauczyciel, chcąc zobaczyć, czy uczeń zrozumiał naukę o płynności i rytmie. Gdy pazury przecięły powietrze, w oczach Nebbii tliła się czujna iskra; chciała zobaczyć, czy Rax odczyta ten atak, zanim on do niej dotrze.
Cekorax
- 30 paź 2025, 21:28
- Forum: Samotnicy
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 161
- Odsłony: 3827
Powiadomienia
Granat z mojego kp do skarbca ziemi
Akt.
Akt.
- 27 paź 2025, 9:14
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Szczelina w dolinie
- Odpowiedzi: 150
- Odsłony: 15100
Szczelina w dolinie
Nebbia obserwowała ją z uwagą, siedząc spokojnie, choć czubek ogona lekko drgał, jakby od niecierpliwego napięcia. Gdy Rax pochyliła się nad papierem, by ocenić jej wcześniejsze znaki, w oczach podziemnej błysnęło coś między rozbawieniem a zakłopotaniem. Widziała, że pismo nie było idealne, ale ton młodszej samicy sprawił, że kącik pyska Nebbii uniósł się w delikatnym uśmiechu. W tym śmiechu, który popłynął z gardła Rax, nie było drwiny, tylko szczera radość — i to wystarczyło, by napięcie całkowicie z niej zeszło. Wzięła głębszy oddech, unosząc lekko barki i przysuwając się bliżej, by spojrzeć na swoje niedoskonałe litery z innej perspektywy. Kiedy Rax zaczęła mówić o tuszu, Nebbia zerknęła na swoje palce i prychnęła cicho przez nos, widząc czarne plamy błyszczące w świetle. Słuchała jej tłumaczenia z rosnącym zainteresowaniem — każde słowo chłonęła tak, jak wcześniej ruch czy gest w czasie ćwiczeń walki. Kiedy Rax pokazała różnicę między papierem a ścianą, podziemna przechyliła lekko głowę, a w jej oczach pojawił się autentyczny błysk ciekawości. Kiedy samica polizała dłoń i wytarła kółko, Nebbia roześmiała się krótko, niskim, chropawym tonem, odruchowo podnosząc własne łapy, które również nosiły ślady ich pracy.
— Chyba to dowód, że nauka zostawia ślady — mruknęła z lekkim uśmiechem, rozcierając czarne smugi między palcami. Tusz nie chciał zejść od razu, ale sam proces ją bawił. Z cichym, zadowolonym pomrukiem przysunęła się bliżej, by zobaczyć, jak Rax kreśli jej imię. Śledziła każdy ruch, każdy skręt pióra, jakby od tego zależało coś istotnego. Gdy litery zaczęły układać się w znajomy kształt, położyła łeb niżej, niemal kładąc brodę na łapie, a jej spojrzenie stało się miękkie, prawie czułe. Dopiero gdy tamta skończyła, podniosła łeb, a w kącikach pyska zatańczył cień uśmiechu.
— Ładne. Mocne. Takie… twoje — powiedziała cicho, patrząc na litery jak na coś więcej niż zwykły zapis. Przesunęła delikatnie końcem pazura po papierze, nie dotykając tuszu, tylko konturów, jakby chciała zapamiętać ich kształt.
Cekorax
— Chyba to dowód, że nauka zostawia ślady — mruknęła z lekkim uśmiechem, rozcierając czarne smugi między palcami. Tusz nie chciał zejść od razu, ale sam proces ją bawił. Z cichym, zadowolonym pomrukiem przysunęła się bliżej, by zobaczyć, jak Rax kreśli jej imię. Śledziła każdy ruch, każdy skręt pióra, jakby od tego zależało coś istotnego. Gdy litery zaczęły układać się w znajomy kształt, położyła łeb niżej, niemal kładąc brodę na łapie, a jej spojrzenie stało się miękkie, prawie czułe. Dopiero gdy tamta skończyła, podniosła łeb, a w kącikach pyska zatańczył cień uśmiechu.
— Ładne. Mocne. Takie… twoje — powiedziała cicho, patrząc na litery jak na coś więcej niż zwykły zapis. Przesunęła delikatnie końcem pazura po papierze, nie dotykając tuszu, tylko konturów, jakby chciała zapamiętać ich kształt.
Cekorax
- 27 paź 2025, 9:10
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Pęknięcie w skale
- Odpowiedzi: 12
- Odsłony: 85
Pęknięcie w skale
Nebbia przeszła kilka kroków, stawiając je cicho, niemal bezszelestnie. Jej spojrzenie — spokojne i przenikliwe — zatrzymało się na Rax; to samo, które już wcześniej potrafiło ją uspokoić. W oczach podziemnej kryło się uważne skupienie i chłodne opanowanie, a gdzieś pod spodem tliła się niewielka iskra rozbawienia, której nie potrafiła całkiem ukryć. Kącik pyska uniósł się w lekki, zadowolony uśmiech.
— Dobrze się ruszasz. Powiedziała miękko, choć krótko, tonem nauczycielki, która chwali rzadko, lecz znacząco. Przysunęła się bliżej; jej łapy ledwie szurały po ziemi, a mięśnie na bokach i szyi poruszały się płynnie, gdy powtórzyła wcześniej pokazany ruch — tym razem wolniej, z pełną świadomością i kontrolą. Krótki skok w bok, niemal przyklejony do ziemi, szyja cofnięta, ciało napięte w gotowości. Ogon opadł nisko, nie machnięty szeroko, a jedynie subtelnie poruszył się w rytm jej ruchu, jak równoważący niewidzialny ciężar. Całość była oszczędna, pozbawiona zbędnego rozmachu, a mimo to miała w sobie siłę — jak ciche, zogniskowane uderzenie.
— Masz lekkość i tempo. To najważniejsze. Zbliżyła się jeszcze bardziej, aż Rax mogła poczuć ciepło jej oddechu. Uniosła pysk i wskazała powietrze tuż przed sobą, pokazując miejsce, w które tamta miała prowadzić zbicie łapą. Jej głos był spokojny i rytmiczny, niósł w sobie pewność, która nie wymagała podniesionego tonu.
— Nie szarp. Prowadź. Jakbyś odgarniała trawę albo pył. Ruch ma mieć płynność, ale też gwałtowność. Wykonała delikatny gest łapą, płynnie przesuwając ją w powietrzu, jakby naprawdę rozgarniała coś lekkiego i nietrwałego.
— To nie ozdoba. To narzędzie. Niech będzie częścią równowagi. Smagnij nisko, w staw, w biodro — tam, gdzie przeciwnik przestanie czuć grunt pod łapami. Jej ogon przeciął ziemię niskim ruchem, zostawiając za sobą cienką smugę pyłu. Ruch był precyzyjny i opanowany, ani za szybki, ani zbyt siłowy.
— Krzyk też jest bronią. Ale jeśli krzyczysz bez celu, gubisz rytm. Krzycz, kiedy chcesz przeciwnika zmylić, rozproszyć. Zamrugała wolno, a ton głosu złagodniał. Jej słowa zabrzmiały bardziej jak rada, która wynikała z doświadczenia niż z teorii. Skinięciem głowy zatwierdziła poprawki i zaczęła wolniej demonstrować kolejne ruchy — każdy płynny, niemal taneczny. Ciało Nebbii poruszało się z gracją, jakby każda walka była dla niej naturalnym rytmem oddechu.
— Teraz ataki. Najprostsze: gryzienie. Krótkie, szybkie. Bok, łapa, kark — cokolwiek wystaje. Trzymasz tylko chwilę. Wystarczy, by zabrać mu oddech i skupienie. Zamknęła pysk w geście ugryzienia i odskoczyła płynnie, z miękkim uderzeniem łap o ziemię. Ruch był tak naturalny, że wyglądał jak część odruchu, nie wyuczona technika.
— Szybkie uderzenie przednią łapą — krótkie, celne. Zostawi siniak, czasem krwiaka; przy odpowiedniej sile może złamać kość. Ale chodzi głównie o przerwanie jego myśli. Podziemna uniosła łapę i przecięła nią powietrze z szybkim, pewnym ruchem, po czym płynnie przeszła w kolejną pozycję, nie zatrzymując rytmu.
— Smagnięcie ogonem — nisko, szerokim łukiem. Kolano, biodro, czułe punkty. Nie musisz trafić mocno; wystarczy zaburzyć krok. Ogon przeciął powietrze nisko przy ziemi, wywołując miękki świst. Nebbia przysiadła nieco niżej, jakby gotowa była kontynuować atak z tej samej pozycji.
— Uderzenie barkiem. Podejdź blisko, uderz bokiem albo w klatkę. Minimalna siła rozprasza; pełna — odbiera dech. Czasem to wystarczy, by walka skończyła się, zanim na dobre się zacznie. Wykonała krótki, mocny ruch, zbijając niewidzialnego przeciwnika barkiem. Jej mięśnie napięły się tylko na moment, po czym rozluźniły — wszystko w doskonałej kontroli.
— Szybkie uderzenie z pazurami, dobry sposób, jeśli nie jesteś pewna swojej siły. Lepiej męczyć przeciwnika niż go przeliczyć. Rany się sumują, ból też. Rozczapierzyła pazury i smagnęła nimi powietrze, z precyzją i gracją, nie w gniewie, lecz w chłodnej koncentracji.
— Chwyt i pociągnięcie, łap go, pociągnij. Czasem staw pójdzie, czasem tylko zachwieje się na nogach. W obu przypadkach, to ty przejmujesz inicjatywę. Wykonała gest chwycenia powietrza i gwałtownego szarpnięcia ku sobie, tak realistycznie, że można było niemal usłyszeć trzask stawów w wyobraźni.
— I jeszcze kolce. Jeśli masz przewagę, użyj ich. Celuj tam, gdzie pancerz cienki — szyja, brzuch, pachwiny. Zakończyła spokojnym ruchem ogona, którego koniec przeciął powietrze z cichym świstem. Przez krótką chwilę trwała w bezruchu, po czym spojrzała na Rax z lekkim, niemal dumnym uśmiechem. W jej oczach błyszczała aprobata, lecz i czujność nauczycielki, która widzi więcej, niż mówi.
— Nie chodzi o to, żeby robić wszystko. Wybierz to, co czujesz, że jest twoje. Jeden cios dobrze wykonany znaczy więcej niż dziesięć niepewnych. Ruch ma mieć sens, nie siłę. Odsunęła się o krok, pozwalając młodszej samicy przejąć przestrzeń. Słońce, które przedzierało się przez chmury, połyskiwało na ich łuskach, gdy stanęły naprzeciw siebie./color]
Cekorax
— Dobrze się ruszasz. Powiedziała miękko, choć krótko, tonem nauczycielki, która chwali rzadko, lecz znacząco. Przysunęła się bliżej; jej łapy ledwie szurały po ziemi, a mięśnie na bokach i szyi poruszały się płynnie, gdy powtórzyła wcześniej pokazany ruch — tym razem wolniej, z pełną świadomością i kontrolą. Krótki skok w bok, niemal przyklejony do ziemi, szyja cofnięta, ciało napięte w gotowości. Ogon opadł nisko, nie machnięty szeroko, a jedynie subtelnie poruszył się w rytm jej ruchu, jak równoważący niewidzialny ciężar. Całość była oszczędna, pozbawiona zbędnego rozmachu, a mimo to miała w sobie siłę — jak ciche, zogniskowane uderzenie.
— Masz lekkość i tempo. To najważniejsze. Zbliżyła się jeszcze bardziej, aż Rax mogła poczuć ciepło jej oddechu. Uniosła pysk i wskazała powietrze tuż przed sobą, pokazując miejsce, w które tamta miała prowadzić zbicie łapą. Jej głos był spokojny i rytmiczny, niósł w sobie pewność, która nie wymagała podniesionego tonu.
— Nie szarp. Prowadź. Jakbyś odgarniała trawę albo pył. Ruch ma mieć płynność, ale też gwałtowność. Wykonała delikatny gest łapą, płynnie przesuwając ją w powietrzu, jakby naprawdę rozgarniała coś lekkiego i nietrwałego.
— To nie ozdoba. To narzędzie. Niech będzie częścią równowagi. Smagnij nisko, w staw, w biodro — tam, gdzie przeciwnik przestanie czuć grunt pod łapami. Jej ogon przeciął ziemię niskim ruchem, zostawiając za sobą cienką smugę pyłu. Ruch był precyzyjny i opanowany, ani za szybki, ani zbyt siłowy.
— Krzyk też jest bronią. Ale jeśli krzyczysz bez celu, gubisz rytm. Krzycz, kiedy chcesz przeciwnika zmylić, rozproszyć. Zamrugała wolno, a ton głosu złagodniał. Jej słowa zabrzmiały bardziej jak rada, która wynikała z doświadczenia niż z teorii. Skinięciem głowy zatwierdziła poprawki i zaczęła wolniej demonstrować kolejne ruchy — każdy płynny, niemal taneczny. Ciało Nebbii poruszało się z gracją, jakby każda walka była dla niej naturalnym rytmem oddechu.
— Teraz ataki. Najprostsze: gryzienie. Krótkie, szybkie. Bok, łapa, kark — cokolwiek wystaje. Trzymasz tylko chwilę. Wystarczy, by zabrać mu oddech i skupienie. Zamknęła pysk w geście ugryzienia i odskoczyła płynnie, z miękkim uderzeniem łap o ziemię. Ruch był tak naturalny, że wyglądał jak część odruchu, nie wyuczona technika.
— Szybkie uderzenie przednią łapą — krótkie, celne. Zostawi siniak, czasem krwiaka; przy odpowiedniej sile może złamać kość. Ale chodzi głównie o przerwanie jego myśli. Podziemna uniosła łapę i przecięła nią powietrze z szybkim, pewnym ruchem, po czym płynnie przeszła w kolejną pozycję, nie zatrzymując rytmu.
— Smagnięcie ogonem — nisko, szerokim łukiem. Kolano, biodro, czułe punkty. Nie musisz trafić mocno; wystarczy zaburzyć krok. Ogon przeciął powietrze nisko przy ziemi, wywołując miękki świst. Nebbia przysiadła nieco niżej, jakby gotowa była kontynuować atak z tej samej pozycji.
— Uderzenie barkiem. Podejdź blisko, uderz bokiem albo w klatkę. Minimalna siła rozprasza; pełna — odbiera dech. Czasem to wystarczy, by walka skończyła się, zanim na dobre się zacznie. Wykonała krótki, mocny ruch, zbijając niewidzialnego przeciwnika barkiem. Jej mięśnie napięły się tylko na moment, po czym rozluźniły — wszystko w doskonałej kontroli.
— Szybkie uderzenie z pazurami, dobry sposób, jeśli nie jesteś pewna swojej siły. Lepiej męczyć przeciwnika niż go przeliczyć. Rany się sumują, ból też. Rozczapierzyła pazury i smagnęła nimi powietrze, z precyzją i gracją, nie w gniewie, lecz w chłodnej koncentracji.
— Chwyt i pociągnięcie, łap go, pociągnij. Czasem staw pójdzie, czasem tylko zachwieje się na nogach. W obu przypadkach, to ty przejmujesz inicjatywę. Wykonała gest chwycenia powietrza i gwałtownego szarpnięcia ku sobie, tak realistycznie, że można było niemal usłyszeć trzask stawów w wyobraźni.
— I jeszcze kolce. Jeśli masz przewagę, użyj ich. Celuj tam, gdzie pancerz cienki — szyja, brzuch, pachwiny. Zakończyła spokojnym ruchem ogona, którego koniec przeciął powietrze z cichym świstem. Przez krótką chwilę trwała w bezruchu, po czym spojrzała na Rax z lekkim, niemal dumnym uśmiechem. W jej oczach błyszczała aprobata, lecz i czujność nauczycielki, która widzi więcej, niż mówi.
— Nie chodzi o to, żeby robić wszystko. Wybierz to, co czujesz, że jest twoje. Jeden cios dobrze wykonany znaczy więcej niż dziesięć niepewnych. Ruch ma mieć sens, nie siłę. Odsunęła się o krok, pozwalając młodszej samicy przejąć przestrzeń. Słońce, które przedzierało się przez chmury, połyskiwało na ich łuskach, gdy stanęły naprzeciw siebie./color]
Cekorax
- 27 paź 2025, 7:40
- Forum: Ogólne
- Temat: Powiadomienia
- Odpowiedzi: 6987
- Odsłony: 361653
Powiadomienia
Granat z mojego kp do Skarbca Ziemi za korzystanie z terenów do polowania
Akt
Akt
- 17 paź 2025, 11:27
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Pęknięcie w skale
- Odpowiedzi: 12
- Odsłony: 85
Pęknięcie w skale
Nebbia śledziła ruchy Rax z uwagą, która przypominała drapieżne skupienie – nie wrogie, lecz czujne. Gdy tamta zaczęła okrążać ją półprofilem, podziemna obróciła lekko głowę, zachowując jej sylwetkę w polu widzenia. Cichy pomruk uznania uniósł się z jej gardła, a zaraz potem miękko przesunęła ciężar ciała z jednej łapy na drugą.
– Dobrze. – przyznała krótko, z zadowoleniem w głosie.
– Ruch masz lekki, a równowaga dobra – Zrobiła krok w jej stronę po czym doskoczyła do jej lewego boku aby zademonstrować to, o czym mówi.
– Jeśli ktoś uderzy, nie cofaj się daleko. Uskok ma być krótki, szybki. Przesuwasz ciężar na bok, zmieniasz kąt, a przeciwnik traci cel. – w tym samym momencie wykonała zgrabny, płynny unik w bok, zostawiając za sobą ledwie ślad po pazurach. Potem uniosła łapę i lekko stuknęła nią o kamień.
– Jeśli nie możesz uskoczyć, zbij atak. Kieruj tym czym atakuje smok. Skręcasz łapę i prowadzisz cios w bok. Pozwól mu przejść obok, jakbyś odgarniała gałąź. – Pokazała gest, łagodny i dokładny, jak przeciągnięcie pazurem po powierzchni wiatru. Zbliżyła się ponownie, tym razem odrobinę niżej, tak aby ich oczy znalazły się na tym samym poziomie.
– Kiedy widzisz, że atak idzie na głowę, nie cofaj całego ciała. Wystarczy skręt karku, odchylenie. Krótkie, szybkie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, cios przeleci obok, a ty zostajesz w jego zasięgu. Możesz odpowiedzieć natychmiast – Na koniec podniosła wzrok na Rax, a w jej spojrzeniu było coś poważniejszego, choć wciąż spokojnego.
– Jeśli trafisz na kogoś, kto walczy z pomocą maddary, nie dawaj mu spokoju. Rób hałas, ruszaj się, zmieniaj dystans. Maddara potrzebuje skupienia. Przerwij rytm, a straci przewagę. Nawet kurz spod łapy może wystarczyć. – Przez krótką chwilę trwała w ciszy, słuchając oddechu uczennicy. Kącik jej pyska drgnął w czymś, co mogło być cieniem dumy. Potem odsunęła się o krok, dając Rax przestrzeń, by powtórzyła wszystkie ruchy po swojemu.
Cekorax
– Dobrze. – przyznała krótko, z zadowoleniem w głosie.
– Ruch masz lekki, a równowaga dobra – Zrobiła krok w jej stronę po czym doskoczyła do jej lewego boku aby zademonstrować to, o czym mówi.
– Jeśli ktoś uderzy, nie cofaj się daleko. Uskok ma być krótki, szybki. Przesuwasz ciężar na bok, zmieniasz kąt, a przeciwnik traci cel. – w tym samym momencie wykonała zgrabny, płynny unik w bok, zostawiając za sobą ledwie ślad po pazurach. Potem uniosła łapę i lekko stuknęła nią o kamień.
– Jeśli nie możesz uskoczyć, zbij atak. Kieruj tym czym atakuje smok. Skręcasz łapę i prowadzisz cios w bok. Pozwól mu przejść obok, jakbyś odgarniała gałąź. – Pokazała gest, łagodny i dokładny, jak przeciągnięcie pazurem po powierzchni wiatru. Zbliżyła się ponownie, tym razem odrobinę niżej, tak aby ich oczy znalazły się na tym samym poziomie.
– Kiedy widzisz, że atak idzie na głowę, nie cofaj całego ciała. Wystarczy skręt karku, odchylenie. Krótkie, szybkie. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, cios przeleci obok, a ty zostajesz w jego zasięgu. Możesz odpowiedzieć natychmiast – Na koniec podniosła wzrok na Rax, a w jej spojrzeniu było coś poważniejszego, choć wciąż spokojnego.
– Jeśli trafisz na kogoś, kto walczy z pomocą maddary, nie dawaj mu spokoju. Rób hałas, ruszaj się, zmieniaj dystans. Maddara potrzebuje skupienia. Przerwij rytm, a straci przewagę. Nawet kurz spod łapy może wystarczyć. – Przez krótką chwilę trwała w ciszy, słuchając oddechu uczennicy. Kącik jej pyska drgnął w czymś, co mogło być cieniem dumy. Potem odsunęła się o krok, dając Rax przestrzeń, by powtórzyła wszystkie ruchy po swojemu.
Cekorax
- 17 paź 2025, 11:10
- Forum: Czarne Wzgórza
- Temat: Szczelina w dolinie
- Odpowiedzi: 150
- Odsłony: 15100
Szczelina w dolinie
Nebbia pochyliła się nisko, zgodnie z poleceniem, aż jej łopatki zarysowały się wyraźniej pod skórą. Ruch miała płynny i precyzyjny. Ostrożnie przesunęła łapą papier bliżej siebie i spojrzała kątem oka na Rax, jakby upewniała się, że robi to dobrze.
– Płasko, dobrze. – mruknęła półgłosem, bardziej do siebie niż do towarzyszki, po czym uchwyciła pióro w przednich palcach. Potem zamoczyła końcówkę w atramencie – powoli, bez pośpiechu, obserwując, jak ciecz zabarwia złote włókna na ciemniejszy odcień. Początkowy ruch był niepewny. Pióro zadrżało w jej łapie, a pierwsza linia wyszła zbyt gruba i rozmazana. Zmarszczyła brwi i spróbowała ponownie – tym razem delikatniej.
– R... A... X... – powtórzyła cicho, kreśląc symbole nieco kanciaste, trochę zbyt długie, ale wyraźne. Po ostatnim znaku odsunęła pióro, spoglądając na efekt z lekkim uniesieniem łba.
– Wygląda... inaczej, niż twoje. – stwierdziła, unosząc lekko kącik pyska, coś między uśmiechem a zaintrygowanym grymasem. – Ale chyba da się przeczytać. – Drobna nuta dumy zabrzmiała w jej głosie, choć starała się ją ukryć pod spokojnym tonem. Przesunęła papier bliżej Rax, żeby mogła spojrzeć, i powoli odłożyła pióro. Atrament pozostawił na jej palcach ciemne ślady, które obejrzała z ciekawością, zanim znów zwróciła spojrzenie ku towarzyszce.
Cekorax
– Płasko, dobrze. – mruknęła półgłosem, bardziej do siebie niż do towarzyszki, po czym uchwyciła pióro w przednich palcach. Potem zamoczyła końcówkę w atramencie – powoli, bez pośpiechu, obserwując, jak ciecz zabarwia złote włókna na ciemniejszy odcień. Początkowy ruch był niepewny. Pióro zadrżało w jej łapie, a pierwsza linia wyszła zbyt gruba i rozmazana. Zmarszczyła brwi i spróbowała ponownie – tym razem delikatniej.
– R... A... X... – powtórzyła cicho, kreśląc symbole nieco kanciaste, trochę zbyt długie, ale wyraźne. Po ostatnim znaku odsunęła pióro, spoglądając na efekt z lekkim uniesieniem łba.
– Wygląda... inaczej, niż twoje. – stwierdziła, unosząc lekko kącik pyska, coś między uśmiechem a zaintrygowanym grymasem. – Ale chyba da się przeczytać. – Drobna nuta dumy zabrzmiała w jej głosie, choć starała się ją ukryć pod spokojnym tonem. Przesunęła papier bliżej Rax, żeby mogła spojrzeć, i powoli odłożyła pióro. Atrament pozostawił na jej palcach ciemne ślady, które obejrzała z ciekawością, zanim znów zwróciła spojrzenie ku towarzyszce.
Cekorax












