Znaleziono 1 wynik

autor: Eyomarei
19 lis 2025, 20:14
Forum: Słońce
Temat: Eyomarei
Odpowiedzi: 2
Odsłony: 113

Eyomarei

Imię
Eyomarei ?
Stado
Słońce
Ranga
Smok ?
Wiek
15 księżyców
Rasa
Drzewny
Płeć
Samiec
Znak Losu
Valanyan
cechy szczególne
Sylwetka pierwotna
Łuski
Skrzydła błoniaste, jedna para
Dwie pary łap
Różowe oczy
Dominuje Zielony
Karłowatość II stopnia (1 m)
Ciemno turkusowe znaczenia dookoła oczu, cztery pseudo-wąsy, odstające łuski, mizernie wyglądający, rozdwojony język
Zieje turkusowym kwasem
Obrazek
━ wygląd
«You have to bring a little bit of forest with you to keep away the oceans curse.»
Mizernie wyglądający smok na pierwszy rzut oka, lekko wydłużone typowe dla drzewnych ciało zamiast być estetycznie szczupłe, jest chude, na, tyle że przykładając łapę, można wyczuć żebra pod łuskami. No i oczywiście jest maleńki, co bardzo utrudnia określenie jego wieku.
Łuski jego nie przylegają ciasno do ciała, choć zamiast przypominać w dotyku korę drzew, sprawiają raczej łagodniejszego wytartego przez wodę drewna. To właśnie wśród odstających łusek znajdują miejsce wszelkiego rodzaju porosty na jego ciele.
Na całym ciele łuski przyjmują kolor brudnej zieleni, ciemniejszej na brzuchu i spodzie ciała, jaśniejszej na bokach wchodząc na ramiona skrzydeł. Zimniejsza zieleń bardziej wchodząca w niebieskie odcienie znajduje się na samym czubku ciała, zaczynając od pyska, idąc przez czoło, uszy, kark, wchodząc na grzbiet, zewnętrzne części skrzydeł i kończąc się zaraz, jak tylko zaczyna się ogon.
Łeb ozdobiony ma parą ciemnozielonych rogów idących najpierw do tyłu, a później tworzących pół okręgi do tyłu. Ślepia ma różowe, tak samo szpony, pazury i zewnętrzne kolce skrzydeł. Oczyska jednak są obramowane ciemnym turkusem, wyglądającym odrobinę jak łzy. Jednym z najbardziej charakterystycznych elementów smoka jest jego pysk, ozdobiony dwoma pseudo wąsami nad każdym nozdrzem, przybiera rudawobrązowy odcień, ten sam kolor brudzi wszystkie łapy smoka i wewnętrzną część jego skrzydeł.
Zarówno długi zwinny ogon jak i pierś smoka ozdobiona jest miękkim grzebieniem z błoną o najjaśniejszym odcieniu zieleni, jaki można spotkać na smoku.

━ charakter
«I ain't gonna pretend to be the smartest guy in the world. And that's okay--'cause brains don't win. Stubbornness wins. Bullheadedness. Persistence. Whoever keeps going wins.»
Uparte bydle z niego i być może tylko to utrzymało go przy życiu do tej pory. Ciągle brnie na przód, w ten lub inny sposób. Ściga swój cel, choćby miał przy okazji uderzać głową w drzewa. Ma kompleksy w związku ze swoją aparycją i wielkością, dlatego gdy tylko może sięga po wyzwania. Zawsze chce się wykazać, udowadniając, że może, że potrafi, głównie próbuje to udowadniać sobie.
Potrafi być porywczy, zbyt odważny w niektórych sytuacjach.
Ciekawość świata, pcha go do wiecznej chęci poznawania go, sprawdzenia co jest za horyzontem. Nie lubi zbyt długo siedzieć w jednym miejscu. Mimo bycia smokiem drzewnym ciągnie go ku otwartym przestrzeniom i wodzie, co jest dość niespotykane.
Jest przesądny i lubi błyskotki niezależnie od tego czy są jego własne, czy może czyjeś.
Lojalność to u niego dość skomplikowany motyw. Ciężko ją zdobyć. Ostrożnie podchodzi do zawierania nowych znajomości, może wydawać się koleżeński na pierwszy rzut oka, ale by zbliżyć się bardziej, trzeba się trochę bardziej napracować.

━ historia
«The winds blew stronger still. The ocean raged against us. Tried to break our will.»
Konwalia przypłynęła do portu, piękny był to statek, na pełnych żaglach, w czasach swojej świetlności. Teraz bardziej pasowało określenie stara łajba. Kiedyś mały statek handlowy, później dołożono jej działa i miała pod panowaniem władzy napadać na wrogie statki, a jeszcze później wojna się skończyła i statek wraz z załogą skończył w tej sytuacji jako piraci. Kapitan Khazeev nie pamiętał kiedy ostatni raz byli w cywilnym porcie, ale najwyraźniej mieli dobre pozwolenie, bo nie robiono im zbyt wielu problemów. Ich zleceniodawca musiał być lepiej ustawiony, niż myślał.
Zlecenie było banalne, dowieść bezpiecznie parę skrzyń z ładunkiem, nie otwierać ich, nie dotykać ładunku. Podejrzanie proste, ale złoto ze zlecenia starczyłoby na naprawy statku i spłacenie działki każdemu z załogi przez całkiem solidny okres czasu. Załadowali skrzynie i odpłynęli.

Odbyło się bez większych wyzwań, poza pojedynczym sztormem. Dostali zapłatę od ręki i ruszyli w swoją stronę.
Dopiero gdy mieli nocować następnego dnia, okazało się, że fragment ładunku został z nimi. Jajo, które musiało wyturlać się z załadunku, wykluło się na ich oczach w miernie wyglądające smocze pisklę. Żadne z nich nie znało się na smokach, unikając ich jak ognia. Ten jednak był mały, teoretycznie niegroźny. Problem został przełożony na inny termin, smok nie jadł jeszcze zbyt wiele, nie był aż takim problemem, właściwie to nie był żadnym problemem, bo najwyraźniej dbał tylko o to, by coś zjeść i by było mu ciepło. Szczury się go bały, mógł spać wśród reszty żywego inwentarza. Jeden z kucharzy, skaven Ravi nawet zasugerował, by gada upiec i zeżreć jak trochę podrośnie, w końcu do czego innego były zwierzęta na statku.

Z czasem smoczysko rosło, choć wolniej niż się spodziewano, dzień, w którym zaczął próbować powtarzać słowa po Kapitanie, stał się dniem, w którym w końcu dostał swoje imię. Elf Saedis zasugerował nazwanie go Eyomarei i tak jakoś przyległo. Eyoma znaczyło pająka, które przynoszą przecież szczęście, arei pijawkę, niespodziewanego pasażera, a rei małego. Pasowało idealnie.
Chcąc nie chcąc Eyoma został na stałe i Khazeev nie miał tu dużo do powiedzenia, gdy większa część załogi widziała przydatność małego gada.
Szybko stało się jasne, że drzewny smok nie potrzebował drzew zamiast tego reje i maszty były dla niego idealne, a wbiegał po nich chyżej niż wiewiórka, wystarczyło mu tylko pokazać, jak się poprawia żagle, mniej roboty dla kwatermistrza, który nie musiał bandażować młodszych majtków, którzy jeszcze nie mieli dobrej koordynacji na wysokości. Gad zdawał się mieć ją naturalnie. Jak wiele innych rzeczy, jak załoga odkryła.
Khazeev kilka razy prawie dostał zawału, gdy prawie wlazł w smoka wiszącego na ogonie tuż przed wejściem do jego kajuty i śpiącego w najlepsze, albo gdy gad ukradkiem wychlał mu porcje grogu z kubka.
Nawet pokładowa papuga Cimo, która zdawała się nie lubić nikogo poza kwatermistrzem, regularnie przysiadała na gadzie, czyszcząc jego łuski z porostów, które się tam zakradały.
Dopiero kiedy był starszy, pojawiły się obawy, że nie dadzą rady go wykarmić. Wiadomo, że Eyoma na tym etapie stał się już częścią załogi, a nie tylko pozostałością ładunku. Początkowo próbował nauczyć się polować na wszędobylskie szczury, które nadal go unikały jak zmory, ale nie mógł przecież cały czas pilnować składziku z ziarnem prawda? Próbował i próbował był uparty nawet gdy wyczerpany. Próbował wszystkiego, łącznie z wytarzaniem się w resztkach z jedzenia by tylko nie było czuć jego zapachu.
Pewnego ranka wrzask kwatermistrza obudził wszystkich gdy znalazł na swojej ukochanej koi świeżo upolowanego gryzonia i zaraz obok dumnego z siebie smoka.
Ravi śmiał się w niebogłosy gdy głaskał Eyome po łbie w ramach pochwały.

Od tamtego momentu za naukę Eyomy wzięła się cała załoga, na tyle na ile mogli. Skoro potrafił się uczyć, mieli zamiar dopilnować, by nauczył się wszystkiego, czego daliby radę go nauczyć. Walczyć uczył się po ludzku, najpierw uderzając w kukłę, która została wypchana starymi szmatkami, na której umiejętności ćwiczyli też majtkowie. Dopiero z czasem, przechodząc do walk z członkami załogi. Niestety zdawało się to żałośnie oczywiste, że wojownikiem nie był. Jego uniki, choć całkiem nie najgorsze nie zmieniały tego, że miał zbyt mało siły, by wyrządzić prawdziwą krzywdę w otwartej walce. Kiedy nie próbował stać się silniejszym, ani nie szlifował umiejętności łowieckich, sprowadzając pogrom na szczury i byli na spokojnej wodzie, drzewny uczył się pływać i nurkować, walczyć z falami.
Jeżeli po tym nie był na tyle zmęczony, by zwinąć się gdzieś i zasnąć, spędzał czas z Kapitanem Khazeevem, który z uporem największego maniaka, uczył Eyome. Najpierw liter, potem cyfr, szybko okazało się, że papier nie jest najlepszym medium dla nawet najzręczniejszych smoczych łap, ale uczył się kreślić kształty pisma na starych deskach, szponami. Uwielbiał oglądać mapy Saedisa elf był zdecydowanie utalentowany w kwestii rysunku, nawet jeśli nie wolno było mu ich dotykać. Próbował je odwzorowywać po swojemu z różnym skutkiem.

Jedna z wyjątkowo nieudanych akcji napadowych miała być prosta i bezproblemowa, załoga była przygotowana, cynk, że mniejszy od Konwalii statek miał przepłynąć z całkiem niezłym ładunkiem złota, zdecydowanie ich motywował. Zwykle Eyoma był zamykany pod pokładem na czas napadów, smoki były cenne, a Konwalia nie potrzebowała, by ktoś się zainteresował jej smoczym mieszkańcem. Wtedy po raz pierwszy sprzeciwił się bezpośredniemu rozkazowi. Miał 12 księżyców, oczywiście, że miał okres buntu. Wychylając łeb na pokład, udało mu się pomóc kilku członkom z załogi, gdy przeciwnik był na tyle zaskoczony widokiem smoka, że nie pilnował wcale swojej obrony.
Nikt nie spodziewał się jednak, że na napadanym statku znajdował się czarodziej, niezbyt potężny i dość szybko padł, ale udało mu się przekazać wiadomość o Eyomie, komuś, kto nie powinien o nim wiedzieć, komuś, kto niestety szczęściem dla niego się zdarzyło, że rozpoznał charakterystyczne cechy gada, którego nigdy nie spotkał, ale miał jego rodzeństwo u siebie, wiedział, co zamawia.

Krzykom wyższych z załogi na niego nie było końca. Był nieodpowiedzialny, wyłaniając się sam, nie będąc najsilniejszym wojownikiem nawet wśród ludzi. Faktem jednak stało, że pomógł, więc należała mu się choćby najmniejsza część łupu. Tego dnia dostał swoje złote kolczyki jak każdy w załodze i przekłute uszy. Odznaczając go jako pełnoprawnego smoka mórz.

Z całej załogi tylko Saedis miał jakiekolwiek pojęcie o magii, ale o całkiem innym rodzaju, niż dysponowały smoki, miał też nieskończone pokłady cierpliwości. Mieli jednak czas by próbować nauczyć gada magii. Siedzieli wtedy zwykle na pokładzie, by nie było ryzyka, że wybuchną dziurę w którejś burcie i rysowali. Eyoma musiał nauczyć się myśleć całkiem inaczej by stworzyć choć jedno proste zaklęcie. Rysowanie run było żmudne, zwłaszcza gdy nic nie wychodziło. Zdecydowanie bardziej wolałby rysować mapy, jak elf.
Dzień w dzień, dzień w dzień, rysowali wciąż te same szlaczki, które Eyoma prawdopodobnie mógłby narysować na tym etapie w środku snu w środku nocy.

Sielanka nie trwała długo, gdy miał 15 księżyców, pojawiło się kolejne zlecenie, które Kapitan Khazzev niczego nie podejrzewając, przyjął. Lokalizacja była po drodze do portu, gdzie mogliby kupić parę zapasów na dalszy rejs, ale płynęło w pewnym przybliżeniu do smoczych ziem, nie na tyle blisko by ich niepokoić, nawet nie na tyle blisko by byli widocznie, których załoga dalej wolała unikać. Ich smok był oswojony, pojęcia nie mieli jak na Konwalie, zareagowałyby w pełni wyrośnięte smoki.

Dwa czynniki złożyły się tego dnia na porażkę, a może trochę więcej? Pułapka zastawiona na Konwalie przez dwa większe bardziej opancerzone statki floty, statki bardziej stabilne, wpędziły Konwalię w solidny sztorm. Eyoma nie pozwolił się zamknąć, chcąc walczyć razem ze swoją załogą, wdrapując się wbrew rozsądkowi na reje i podcinając żagle. Tylko pech i cała tura złych przypadków sprawiła, że Eyoma spadł do wody i uderzył o rozszalałe fale. Prawie wyrok śmierci dla smoka, który nigdy nie nauczył się latać sam, nawet jeżeli pływakiem był całkiem niezłym. Nie miał siły, by krzyczeć, ani by próbować wrócić, a załoga Konwalii zakleszczonej między dwoma okrętami nie miała jak pomóc mu. Starał się usilnie utrzymać łeb nad wodą, nawet jeżeli kosztowało go to mnóstwo siły, złapał jedną z desek, które spadły z uszkodzonej Konwalii i przytulił się do niej całym ciałem.

Nie wiedział, ile tak dryfował, obudził się na piasku plaży, z deską w łapach, zdezorientowany, przestraszony, a przede wszystkim sam, na nieznanym gruncie. Nikt nie wie jak potoczy się dalej ta morska opowieść.




Punkty Rangowe: 0
Punkty Fabuły: 0
Statystyki
Bonusy
Pożywienie & kamienie
Przedmioty fabularne
ATUTY
– [grupa zerowa]
– [grupa pierwsza]
– [grupa druga]
– [grupa trzecia]
– [grupa czwarta]


ATRYBUTY
Siła: 1
Wytrzymałość: 1
Zręczność: 1

Moc: 2
Percepcja: 1

Aparycja: 3


UMIEJĘTNOŚCI
Bieg 0
Lot 0
Pływanie 0
Obrona 0
Atak 0

Wiedza 0

Leczenie 0

Magia:
– obronna 0
– ataku 0
– precyzyjna 0
Kamuflaż 0
Skradanie 0
Śledzenie 0

Perswazja 0


Umiejętności specjalne
Warzenie eliksirów:
– leczących 0
– ochronnych 0
– usprawniających 0
Tworzenie run:
– ochronnych 0
– ataku 0
Błysk przyszłości 0
RASOWE
– karłowatość nie daje kary do wytrzymałości;
– swobodne przemieszczanie się po drzewach;
– niepowodzenie przy zakładaniu pułapki roślinnej nie uszkadza drzewa (i nie powoduje tym samym gniewu Alaleyi)
– odporność na grzybicę, co pozwala hodować epifity i mech na rogach i/lub łuskach;

KRYSZTAŁY


ELIKSIRY


RUNY


INNE

POŻYWIENIE
– mięso: 0/4
– rośliny: 0/4
– grzyby: 0/4
– inne: 0/4

KAMIENIE
kamień

ZIOŁA
zioło
przedmioty fabularne

Wyszukiwanie zaawansowane