Znaleziono 317 wyników

autor: Przedwieczna Siła
07 wrz 2019, 18:56
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 4020
Odsłony: 182971

– 2x mięta, 2x lulek czarny, 2x ślaz dziki (leczenie Infamii Nieumarłych) – wyleczenie z 1x ciężka, ale rehabilitacja wynosi 2 księżyce! (do 20.09)

https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 205#300205

Aktualizacja.

Dodano: 2019-09-07, 18:56[/i] ]
Z leczeń Infamii:
Aenkryntith: – 1x lekka, + rehabilitacja (do 14.09), – 2x jałowiec
Zadziorna Łuska: – 1x średnia, – 1x babka lancetowata, 3x jałowiec, 1x dziurawiec pospolity, 1x macierzanka
Czarny Kolec: – 1x średnia, – 1x dziurawiec pospolity, 3x jałowiec, 1x owoce kaliny, 1x lulek czarny
Kuszenie Diabła: – grzybica łusek, – 2x lawenda, 2x macierzanka, 2x orzech włoski


https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 259#300259

Aktualizacja – i daję znać, że wpisywanie zużytych ziół tutaj nie jest konieczne, na bieżąco aktualizuję ich stan przy aktualizowaniu raportów.
autor: Przedwieczna Siła
07 wrz 2019, 13:57
Forum: Ogólne
Temat: Powiadomienia
Odpowiedzi: 5709
Odsłony: 239347

– 1x babka lancetowata (leczenie kompana Lothric) – wyzdrowienie z 1x lekka
– 2x mięta (leczenie Tradycyjnej Łuski) – wyzdrowienie z zapalenia gardła


https://smoki-wolnych-stad.pl/viewt ... 205#300205
autor: Przedwieczna Siła
19 mar 2018, 23:04
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99204

Mara wyszczerzyła się, bez słowa, usatysfakcjonowana taką odpowiedzią. A więc się poddajesz, wielki wojowniku? Przeciwko małej, słabej uzdrowicielce? Wszystko to oczywiście było żartem, Mara nigdy w życiu nie miałaby szans w prawdziwym starciu, ale Grzmot pozwolił jej się poczuć silniejszą i bardziej znaczącą. Zbliżyła się do niego i bezwstydnie musnęła polik czerwonego czubkiem pyska.
Masz trochę racji w tym co mówisz. – powiedziała, kładąc się obok rozluźniona. – Stanąłeś przeciwko Ziemi, ale sam doskonale wiesz, że stanąłeś przeciwko Przywódczyni. Smoki mają swoje rozumy. Na pewno nie każdy jest przeciwko Tobie. Wraz ze zmianą Przywództwa, a może nawet szybciej... Ziemia nie będzie Twoim wrogiem. A do tego czasu masz Ogień i Wodę. – powiedziała pokrzepiająco, a przynajmniej próbowała tak mówić. Grzmot nie musiał się już martwić o swoją przyszłość. Liczyła tylko, że choć trochę zmądrzeje i opanuje swój porywczy charakter.
Martwiłam się o Ciebie wtedy, bardzo. – powiedziała w końcu, kończąc zdanie westchnięciem. Czy z Grzmotem dało się w ogóle rozmawiać na poważnie? Ten smok wprowadzał ją w zabawowy nastrój, ale z drugiej strony jego starcia z innymi, jako powinność Wojownika, przyprawiały ją o liczne zawały i zasłabnięcia z przejęcia i nerwów.
autor: Przedwieczna Siła
12 mar 2018, 21:19
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137489

Stała nad młodzieńcem niczym wyrocznia albo kat. To od niej teraz zależały losy młodego samca. A ona... nie pierwszy raz zamierzała pomóc. Im dłużej tak nad nim stała, przyglądała się, obserwowała i wnikliwie diagnozowała... tym bardziej wiedziała, że nie był tu świadomym gościem i niebezpiecznym intruzem. Był młody, osłabiony, ba... wycieńczony. Być może był też chory, a z pewnością... samotny. Mara westchnęła głęboko, głośno, nie kryjąc się ze zmianą nastawienia. Jej wrogość mogłaby jeszcze spowodować silny stres, lęk, a to mogłoby pogorszyć jego stan. Z drugiej strony... wężowy nie wyglądał, jakby cokolwiek teraz go jeszcze interesowało i mogło pogorszyć sytuację. Wydawał się być... nieobecny i nieświadomy całej sytuacji.
Klątwa sięgnęła maddarą w stronę wężowego. Oczyściła jego ciało z błota i wszelkich innych zabrudzeń, osuszyła. Otoczyła go aurą ciepła i lekkim zapachu wiosny, świeżym i lekkim powietrzem, by poczuł się lepiej, bezpieczniej i pewniej. Wydawał się być na tyle nieobecny, że mogła sobie na to pozwolić, bo nie miał zwyczajnie sił zareagować. Odczekała kilka chwil, patrząc na niego i czekając, aż zacznie wracać tu, do chwili obecnej, do rzeczywistości. Dopiero wtedy się odezwała.
Nazywają mnie Piętnem Klątwy, jestem Uzdrowicielką stada Wody. Nie obawiaj się mnie. – powiedziała już swoim zwyczajowym, łagodnym głosem, lekko melodyjnym. Dała mu chwilę na przetrawienie tych informacji, zanim kontynuowała, a musiała coś więcej powiedzieć.
Wtargnąłeś na tereny Wody, udało Ci się przebiec ekspresowo tereny Wody, aż do centrum ziem Wolnych Stad, do terenów wspólnych. Powinniśmy stąd odejść. Znam bezpieczne miejsce, mam też mięso, którym mogę się podzielić. Nie zmuszę Cię do pójścia razem ze mną, ale nie wiem, czy otrzymasz pomoc od kogoś innego. – albo nikogo nie spotka i umrze w samotności, albo trafi na wroga i umrze szybciej od ran, albo trafi na kogoś innego, mniej opiekuńczego od Uzdrowicielki. Na zachętę, choć kompletnie nie wiedziała po kiego grzyba, przywołała do siebie kawał mięsa. Soczysty i świeży, pachnący, z jakiegoś średniej wielkości zwierza – prawdopodobnie kozy czy osła. – Proszę, częstuj się. – położyła mięso na ziemi przed sobą. Wciąż otaczała samczyka aurą ciepła i przyjemnymi zapachami ze świeżym, lekkim powietrzem. Cierpliwie czekała, aż samiec zje mięso, o ile w ogóle będzie chciał je tknąć. Było kuszące, a Mara nie zamierzała się bawić w prowokacje, jej intencje były czyste.
Opowiesz, jak tu trafiłeś? – zapytała w końcu, bo zanim wprowadzi go na tereny Wody, musiała czegokolwiek się o nim dowiedzieć. Nie musiała znać całej prawdy, ale liczyła na szczerość.
autor: Przedwieczna Siła
12 mar 2018, 20:01
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99204

Wodna westchnęła głośno, jednocześnie patrzyła na Grzmot spojrzeniem, które wyrażało jednocześnie troskę i rozbawienie. Może i był wielki jak skała i silny jak stado minotaurów, ale jednocześnie skromny.
Tylko głupcy się nie boją, ale strach zawsze pojawia się przy ważnych wydarzeniach. Wywalczyłeś sobie wolność i nikt Ci tego nie odbierze. Wykazałeś się siłą i prawdziwą sztuką w trakcie tego pojedynku... Mam nadzieję, że Ogień szybko Cię przyjmie w swoje szeregi i docenią Cię. – uśmiechnęła się, jej głos był jakiś taki bardziej... uroczysty.
O ile Mara wiedziała, że Wojownik nie uniknie jej wielkiej kuli śniegu, o tyle nie spodziewała się wielkiego cielska, które nagle rzuciło się na nią i przygniotło w biały puch. W pierwszym odruchu zaszamotała się, ciężar smoka wycisnął z jej płuc powietrze, ale szybko odzyskała zimną krew. Nie była dość silna i dość zwinna, ale maddara była jej sojusznikiem. Poruszyła cały biały puch, wszystkie śnieżynki spadające z nieba, wszystkie wokół nich, te najblizsze i wprawiła w ruch w taki sposób, w jaki muchy intensywnie i upier.dliwie latają wokół obiektu zainteresowania. Obiektem zainteresowania śnieżynek był pysk Grzmotu!
Nie zadzieraj z magią! – zaśmiała się, choć ciszej i z trudem, bo wciąż nie mogła zaczerpnąć pełnego oddechu.
autor: Przedwieczna Siła
07 mar 2018, 19:32
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137489

Wokół było dziwnie cicho. Czy to niedawne wydarzenia na Skałach Pokoju wciąż sprawiały, że Mara nie potrafiła swobodnie poruszać się po wspólnych terenach? Wizja wojny, wizja jej własnej walki, bólu, krwi i śmierci były... przytłaczające. Co prawda obiecała stadu wierność i lojalność, sama zadeklarowała gotowość do walki, wiedząc, jak Woda ma niewielu Wojowników i Czarodziejów... a konkretniej – jak ich nie ma. Nie uciekłaby z pola bitwy, walczyłaby do ostatniego tchu. A jednak samo wyobrażenie sobie ryzyka, jakie się za tym niosło, biorąc pod uwagę jej słabe zdolności w tym zakresie, sprawiało... że robiło jej się słabo.
Klątwa miała trudne dzieciństwo. Niewola, poniżenie, głód, samotność. Potem wolność, ale brak przystosowania do życia, do przetrwania... jako pisklę, samotne pisklę w rozpaczy, niedożywione... praktycznie nie miała szans. Udało jej się cudem wyrwać ze szponów śmierci. Łut szczęścia albo przychylne spojrzenie Matki Ziemi czy też tutejszych Bogów sprawiło, że Mara była tu i teraz, dorosła, zdolna, zdrowa. Tutejsze zwyczaje były dla niej wciąż niezrozumiałe, niektóre niepotrzebne, ale zaakceptowała to wszystko – bo dostała to wszystko w zamian. Dlatego nigdy nie odwróciłaby się od nich. Dlatego, że wyrwała się śmierci, nie chciała jeszcze myśleć o odejściu.
Każde naruszenie spokoju i bezpieczeństwa w jej przypadku powodowało ogromny niepokój. Stres skręcał żołądek, napinał mięśnie, powodował zimny pot i myślenie na wysokich obrotach. Obcy smok na terenach Wody... A teraz ona, podążająca za nim sama, aż na tereny wspólne. Nie czuła się tu bezpiecznie. Nie należało zostawać tu zbyt długo. Obowiązek nie pozwalał jej jednak pozostawić tego czynu bez reakcji.
W oddali usłyszała jakieś pluski. Była blisko rzeki i jeziora, toteż ruszyła tym tropem, po drodze węsząc uważnie za wonią nieznajomego. Czy poruszał się wodą, bo chciał zatrzeć za sobą ślady?
Jeszcze kilka kroków... Wiatr zawiał wprost w jej pysk, nozdrza odruchowo wessały powietrze do płuc i przefiltrowały zapachy, szukając tej właściwej, należącej do intruza. I... tak! Znalazła! Przyspieszyła kroku, ale nie panicznie. Zawsze była opanowana, a przynajmniej od kiedy trafiła pod barierę, od kiedy odzyskała spokój ducha...
...no właśnie, bariera! Smoki tutaj mówiły, że Bogowie stworzyli ją, by chronić smoki Wolnych Stad od innych bestii, które mają złe, nieuczciwe zamiary. Jeśli było to prawdą, a Uzdrowicielka Wody miała na to szczerą nadzieję, to intruz przemieszczający się ciagle dalej i dalej nie mógł być... zły. Już z samej woni Mara poznała, że był to samiec, dość młody osobnik. Dodała sobie otuchy własnymi przemyśleniami, więc pewniej ruszyła przed siebie. Wyprostowała pierś, poruszała się zwinnie, choć jej sylwetka górskiego wyglądała dość silnie i ociężale. Rogowe łuski i kontrastowe czarne i krwistoczerwone kolory sprawiały, że jej wygląd mógł być nawet budzący grozę. Ha, a już na pewno w pisklętach i tych, którzy jej nie znali! Jakże mylne przekonanie, w końcu Mara była łagodną Uzdrowicielką niosącą pomoc prawie wszystkim potrzebującym.
Widziała go już teraz. Szła dalej, stąpając cicho, choć mokra od śniegu ziemia i czasem skrzypiący śnieg zdradzały jej obecność. Zatrzymała się dopiero, kiedy mogła go dobrze obejrzeć, choć z bezpiecznej odległości około dwóch ogonów.
Hej, Ty... – powiedziała głośno, zaczepnie. Zmierzyła go krytycznym wzrokiem spod przymrużonych, intensywnie pomarańczowych ślepi. Nie wyglądał na takiego, co sprawiałby kłopoty, ale chciała się jeszcze przekonać, zanim zdobędzie choć trochę jej zaufania. Inna byłaby sytuacja, gdyby spotkała go na obrzeżach terenów stada, ale nie wtedy, kiedy osobnik przemierzył całe tereny jej stada niezauważony, docierając do centrum wszystkich terenów!
Zdajesz sobie sprawę z tego, gdzie jesteś? – zapytała, podchodząc dwa kroki bliżej i znów się zatrzymała. Na razie zachowywała chłodną obojętność, z trudem powstrzymując się przed troską czy ciekawością. Obecne zachowanie zdecydowanie nie było jej naturalnym, ale musiała zachować pozory i dopełnić "formalności", które uważała za słuszne.
autor: Przedwieczna Siła
07 mar 2018, 8:25
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99204

Cieszyła się, że mogła pomóc Grzmotowi. A jeszcze bardziej ucieszyło ją jego zwycięstwo i to, że teraz prócz kilku blizn, nie cierpiał w jakiś sposób bardziej. Odetchnęła z wyraźną ulgą, poczuła się lekka i... doceniła własne umiejętności. Nie, nie była egoistką – ale sprawdziła się i można było na nią liczyć, kiedy wymagała tego sytuacja. Cieszyła się po prostu, że nie zawodziła.
Uzdrowicielka zaśmiała się cicho na słowa przyjaciela. Nie była to do końca prawda, uważała się raczej za tchórza, a nie waleczną, ale niech mu będzie. Może te sytuacje tak właśnie wyglądały.
To Twoje zwycięstwo i tylko Twoje. To Ty nie dałeś się zabić, a ja tylko trochę Cię naprawiłam. – uśmiechnęła się szeroko. – Wykazałeś się prawdziwą odwagą i odpowiedzialnością. Dzięki Tobie i Feridzie nie doszło do wojny. Możemy spać spokojnie, a Cień i Ziemia choć na chwilę się uciszą, choć zapewne nie na zbyt długo.
Padło nieoczekiwane pytanie, na które smoczyca nie zdążyła odpowiedzieć. Śnieg opadł na jej łeb i barki, dodając kontrastu do jej czarnych i krwistoczerwonych łusek. Pomarańczowe ślepia przymknęły się na moment, smoczyca sapnęła. Czerwonofutry mógł poczuć niewidzialne wiązki jej maddary, które minęły go i pomknęły w tył. Jeśli się odwrócił, to w ostatnim momencie przed zderzeniem dostrzegł ogromną kulę śniegu! Była wielkości smoczego dorosłego tułowia, ale śnieg nie był zbity, więc nie stanowił zagrożenia. Był lekki i puchaty, ale utrzymany w kształcie wielkiej kuli, która leciała wprost w Krwistego!
autor: Przedwieczna Siła
05 mar 2018, 19:26
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 137489

Mara rzadko zapuszczała się na tereny wspólne. Zwykle nie wyściubiała nosa z terenów Wody i Ognia, a na tereny wspólne wkraczała niepewnie i niechętnie. Tym razem jednak dostała sygnał, przechadzając się po terenach Wody – wyczuła woń obcego smoka. Smoka, który nie nosił woni żadnego ze stad, które znała. Po odnajdywanych śladach domyślała się, że smok był jeszcze młody, bardzo młody, był ledwie pisklęciem... czyżby gonił go jakiś drapieżnik?
Mara wysłała mentalną wiadomość do Przywódcy Wody, że podąża za śladem obcego. Widziała, że ślady prowadzą właśnie na tereny wspólne... czyżby obcy chciał dostać się do innego stada? Pozostać niezauważony? Mógł też kompletnie nie wiedzieć, gdzie podążał, i tę wersję Uzdrowicielka uznała za najpewniejszą. Biegiem ruszyła za świeżym tropem, docierając w końcu do zbiornika wodnego. Rozejrzała się uważnie, a także węszyła podejrzliwie, bo w pierwszym momencie nigdzie młodzika nie dostrzegła.
autor: Przedwieczna Siła
28 lut 2018, 23:42
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Wysepka
Odpowiedzi: 709
Odsłony: 99204

Mara natychmiast odpowiedziała na wezwanie Grzmota. Krwisty... nie tak brzmiało teraz jego imię. Czy jeśli przyjmie go Ogień, zmieni imię na inne? A może od razu zostanie Wojownikiem? Udowodnił podczas awantury z Gonitwą lepiej niż ktokolwiek, że walczył doskonale. Mara martwiła się, że smok tak długo chodził z ranami... minęło niby tylko kilka dni, ale rany były poważniejsze, nie powinien był tego zaniedbywać. Dlaczego nie zajął się nim Płomień?
Grzmot wkrótce mógł dostrzec sylwetkę Mary na niebie. Czarnołuska zbliżała się szybko, po czym wylądowała jakiś ogon od samca.
Grzmot! – wykrzyknęła prawie, bo jej głos wcale nie był głośny. Podeszła do niego szybko i przybliżyła swoją szyję do jego, dotykając delikatnie z lewej, nie chcąc sprawić mu bólu. – Już, już się Tobą zajmuję. Najpierw coś dla spokojności. – powiedziała i szybko stworzyła kamienne miseczki z maddary. Do pierwszej z nich zebrała kropelki wody z powietrza i wrzuciła szyszki chmielu. Wodę zagotowała, odcedziła napar i podała do wypicia rannemu.
– Wypij to, do dna. – uśmiechnęła się i poczekała, aż samiec wypije wszystko. Potem przygotowała pozostałe zioła. Chmiel miał zadziałać na cały organizm uspokajająco, nasennie wręcz. Mogła bez przeszkód gmerać z opatrunkami i maddarą. Do jednej kamiennej miseczki wsypała sproszkowany korzeń żywokostu i wymieszała z wodą, której kropelki ponownie zebrała z powietrza. Do innej miseczki też zebrała wodę, wrzuciła tam kawałki kory topoli i wielokrotnie gotowała, aż do uzyskania odpowiedniego stężenia naparu. Do ostatniej miseczki wrzuciła liście jemioły, zebrała do niej wodę z powietrza i gotowała długo, aż uzyskała gęsty napar, niemalże maź.
Wywar z topoli podała do wypicia smokowi – zresztą, zamierzała mu pomóc z wypiciem, masując jego przełyk i gardło, by się nie zachłysnął. Smok mógł teraz zasnąć, więc nie chciała ryzykować. Topola miała zbić gorączkę wywołaną ciężką raną. Liście babki lancetowatej i nawłoci pospolitej zmiażdżyła w łapach i przyłożyła do ran na prawej stronie szyi samca. Miały zadziałać i na te bardziej powierzchniowe, i na głębokie cięcia. Maź z żywokostu rozprowadziła na głębszych ranach, zaś maź z jemioły podzieliła na cztery części. Trzy części naparu podała smokowi do wypicia, ponownie wlewając mu do pyska gęsty napar i masując gardziel i przełyk, a czwartą część nałożyła na ranę, tę bardziej powierzchniową.
Następnie dotknęła jego skroni. Maddara wdarła się delikatnie do ciała Grzmotu i prześwietliła je szybko. Uzdrowicielka zaczęła od oczyszczania rany. Usunęła wszystkie zabrudzenia, skrzepy, zarazki, świeżą krew. Połączyła naczynia krwionośne, żyły i tętniczki, które zostały przerwane. Zadbała, by były drożne, elastyczne i w miarę wytrzymałe – wzorując się na innych, nienaruszonych. Złagodziła podrażnione nerwy i obrzęki. Połączyła zerwane ścięgna, nadając im wcześniejszą wytrzymałość i elastyczność. Potem zajęła się przeciętą tkanką mięśniową, którą połączyła, pobudziła komórki do regeneracji, starała się, by mięśnie znów były w pełni sprawne i prawidłowo się kurczyły, bez żadnych ubytków. Następnie połączyła brzegi skóry, które zostały rozcięte – jedno cięcie po drugim. Każdą warstwę skóry po kolei łączyła, pobudzała komórki do szybszej regeneracji, wzrostu młodych komórek, tworzenia kolejnych. Robiła to cierpliwie, skóra miała stanowić powłokę chroniącą wnętrze całego organizmu. Następnie pobudziła mieszki włosowe i łuski do szybszego odrastania, wzrostu. Puściła skroń samca i odczekała, aż ten się obudzi. Była czujna, tak... na wszelki wypadek, jakby zamierzał się tu pojawić jakiś Ziemisty smok. Teraz Grzmot mógł być bezbronny, tym bardziej, że nie wiedziała jeszcze do końca, czy jej leczenie przebiegło tak, jak sobie tego życzyła.

/ 3x chmiel pospolity, 2x topola czarna, 3x babka lancetowata, 3x nawłoć pospolita, 2x jemioła, 1x żywokost

1x średnia [ cztery nierówne, rozległe cięcia od prawej strony tylnej części łba aż do szyi,
autor: Przedwieczna Siła
25 lut 2018, 13:02
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wyzwanie IV
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 5323

Klątwa obserwowała walkę w ciszy, choć z przejęciem czekała na rozstrzygnięcie. Nie interesowała jej specjalnie Ferida i Przywódczyni Cienia, choć zerkała raz na jakiś czas w tamtym kierunku. Ulżyło jej dopiero wtedy, kiedy Przywódczyni Ziemi padła nieprzytomna na ziemię. Grzmot powalił ją w widowiskowy sposób, z jej szyi trysła krew i... jeśli teraz jakiś Uzdrowiciel lub Kleryk jej nie pomoże, umrze. Chyba, że Smok zwiastujący Śmierć się ulituje nad nią... ale... kto chciałby się litować nad kimś takim?
Mara nie zamierzała pomóc konającej. Co prawda udało się uniknąć rozlewu krwi, ale nauki Zarazy zbyt głęboko weszły w jej umysł. Ziemia nie była ich przyjacielem, nie była nawet neutralna. Skupiła się teraz tylko na smokach tego stada, bo smoczyca, której nie znała, groźnie wyskoczyła naprzód. Klątwa spięła nerwowo mięśnie całego ciała. Gotowa była w tym momencie na stworzenie magicznej obrony wokół Grzmotu, albo nawet zaatakowanie napastniczki. Zielonołuska szybko się ogarnęła, na szczęście, bo na pewno nie tylko Klątwa by zareagowała, a wtedy zaczęłaby się jatka.
Smoczyca powiodła wzrokiem przymrużonych ślepi za błagalnym spojrzeniem Iskry. Nie było do czego się wtrącać.
autor: Przedwieczna Siła
14 lut 2018, 18:02
Forum: Skały Pokoju
Temat: Wyzwanie IV
Odpowiedzi: 77
Odsłony: 5323

Przez myśli Uzdrowicielki przebiegła tylko jedna myśl: wojna.
Odpowiedziała na wezwanie, oczywiście. Podążyła za Przywódcą, któremu przysięgała wierność i lojalność stadu. Obiecywała leczyć, nauczać, ale niestety... także walczyć. Nie była w tym mistrzynią, ale niech wrogowie jej stada wiedzą, że w Wodzie hart ducha jest wielki. Że nawet Uzdrowicielka nie boi stanąć się ramię w ramię z braćmi i siostrami, z sojusznikami, we wspólnej walce.
Opowiadania smoków Ognia i Wody o szalonej Przywódczyni Cienia nie rokowały dobrze na jakiekolwiek negocjacje. Nie uda się uniknąć przelewu krwi, była tego pewna. Choć nie znała jej jeszcze osobiście.
Wylądowała zaraz za Wodnymi. Rozejrzała się wokół... Nie znała zbyt wielu smoków z Ziemi. Nie znała też smoków z Cienia, oprócz Intencji, którą zdarzyło jej się leczyć i rozmawiać parę razy przy okazji.
Nie widziała znów Zarazy... Zaś Grzmot wcale nie stał po stronie Ziemi! Stał między Ognistymi, jak jeden z nich... Szczerze mówiąc, mogła odetchnąć z ulgą. Czuła, że Ogień to dobre i bezpieczne stado. Uśmiechnęła się do niego, a potem rozejrzała się po pozostałych Ognikach. Dostrzegła też Tnącego. Martwiła się o niego... Wiedziała, że sobie poradzi, na pewno potrafił walczyć. Byle tylko nie był zbyt porywczy i impulsywny, jak chociażby Krwisty, którego tyle razy musiała łatać.
Skinęła łbem z szacunkiem Nurtowi, a potem Płomieniowi. Uniosła łeb, patrząc mężnie w ślepia tych, którzy ich tu wyzwali.
autor: Przedwieczna Siła
07 lut 2018, 12:19
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 39723

Klątwa wkroczyła do jaskini Nauczyciela, liczyła sobie w międzyczasie ile razy już odwiedzała Mistrza. Miała u niego jak dotąd dwa treningi. Tym razem nie przyszła na ćwiczenia, pragnęła czegoś innego. Kogoś innego. Słyszała, że jest taki zakątek w okolicy jaskini starego czarnołuskiego, do którego schodzą się zwierzęta, dające się oswoić, zaś sam smok pomaga w zrozumieniu zwierzęcia i stworzenia wyjątkowej więzi między umysłem zwierzęcia i smoka.
Witaj, Mistrzu. – przywitała się niskim ukłonem, kiedy stanęła w końcu przed Nauczycielem. – Chciałabym zapytać o pomoc w znalezieniu dla mnie odpowiedniego kompana. Słyszałam, że pomagasz w tym wielu smokom. – spojrzała na niego z nadzieją, a widząc jego oblicze i skarby, przypomniała sobie o kamieniach, które tu ze sobą przywlokła. – Mam oczywiście zapłatę. – dodała szybko, po czym podsunęła pod jego łapy cztery kamienie szlachetne.

/ opal, cytryn, agat, bursztyn – sowa
autor: Przedwieczna Siła
06 lut 2018, 14:09
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Las
Odpowiedzi: 601
Odsłony: 91343

Do uszu Mary dobiegło głośne wezwanie od znajomej Cienistej. Tak, to było wezwanie skierowanie tylko do niej. Czyżby Wojowniczka znów poturbowała kogoś w pojedynku i potrzebowała opatrunku? Powód okazał się być znacznie prostszy, na szczęście. Choć Klątwie brakowało wyzwań ostatnimi czasy...
Dobrze Cię widzieć. – powiedziała z uśmiechem, wyłaniając się zza drzew. Podeszła do Intencji bez obaw, od razu się jej przyglądając fachowym okiem. Widać było świeże zapalenie rogówki, powinno więc pójść gładko. Gdyby tylko smoki z Wody tak szybko zgłaszały się do niej z dolegliwościami...
Rozpakowała zawiniątko i wyjęła z niego dwa kwiaty ostróżeczki polnej. Stworzyła kamienną miseczkę z maddary, zebrała do niej kropelki wody z powietrza, wrzuciła do niej płatki kwiatów i podgrzała, ale tylko by delikatnie sparzyć kwiaty.
Zrobię Ci okład na ślepia. Będziesz musiała chwilę z nim wytrzymać, musi dobrze wyschnąć. – uprzedziła ją, po czym zaczęła nakładać jej sparzone płatki kwiatów na ślepia. Upewniła się, że dobrze pokrywają całą powierzchnię, łącznie z powiekami i odczekała, aż zeschną i stworzą skorupkę, którą później ściągnęła.
Teraz czas na sztuczki z maddarą. – mruknęła żartobliwie i dotknęła skroni smoczycy. Maddara Uzdrowicielki przeniknęła do ciała pacjentki i pierwsze co, to jak zwykle zaczęła oczyszczać organizm ze wszelkich bakterii. Oczywiście nie cały organizm, skupiła się na gałkach ocznych i ich okolicach. Eliminowała każdą bakterię, która powodowała zapalenie, cierpliwie, chwilę to trwało. Później złagodziła podrażnione nerwy i pobudziła nieco ślepia do produkcji łez, by odpowiednio nawilżyć powierzchnię oczu. Teraz powinno wszystko być dobrze.

/ 2x ostróżeczka polna
autor: Przedwieczna Siła
31 sty 2018, 21:35
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Źródło rzeki
Odpowiedzi: 403
Odsłony: 68420

Przeklęta, po zakończonej wyprawie, zamiast do obozu i na odpoczynek – udała się na wędrówkę. Była późna noc, albo wczesny poranek, jak kto wolał – słońce nie zdążyło jeszcze wzejść, ale niebo nie było już tak całkowicie czarne. Gwiazdy były jeszcze dobrze widoczne, podobnie jak księżyc ze swoją srebrną tarczą. Pięknie rozświetlał okolicę...
Mara postanowiła zrobić sobie przerwę, kiedy w końcu dotarła do jakiegoś konkretnego punktu, padło akurat na źródło rzeki, gdzie rzeka była jeszcze strumykiem, choć dość gwałtownym. Usiadła, a po chwili położyła się w pozycji przypominającej sfinksa. Stworzyła wokół siebie niewidoczną aurę ciepła, właściwie to tylko podgrzewając powietrze wokół siebie za pomoca maddary. Odetchnęła, czując się teraz spokojna i spełniona po wykonanych obowiązkach. Miała za sobą wyprawę, patrole, ostatnio tylko odpoczynek od leczenia innych, bo jakoś nikt się teraz nie zgłaszał. A może to i dobrze, że wszyscy byli zdrowi?
autor: Przedwieczna Siła
17 sty 2018, 18:11
Forum: Czarne Wzgórza
Temat: Samotna Skała
Odpowiedzi: 544
Odsłony: 72929


Przeklęta usłyszała wezwanie o pomoc, tym razem od całkiem obcego jej smoka. Wezwanie nie było konkretnie skierowane do niej, za to wiedziała, gdzie ma się udać. Tereny Wspólne. Czyżby jakiś smok z Cienia lub Ziemi?
Mara skierowała swoje kroki ku Czarnym Wzgórzom. Dość szybko dotarła do Samotnej Skały i dostrzegła smoka, przypominającego węża, a co ją najbardziej zdziwiło – nie potrafiła rozpoznać, z jakiego stada pochodził. Musiał przybyć tutaj bardzo niedawno!
Witaj. – przywitała się łagodnym głosem, kiedy podchodziła bliżej. – Jestem Przeklęta Łuska, Kleryczka Wody. – kiedy się przedstawiła, kiwnęła lekko łbem, cały czas uważnie obserwując obcego. Szybko zauważyła, jak z bólem mrużył jedno ślepię, drugie zaś również było podrażnione. Nie widać było żadnej rany, więc musiało to być kolejne zapalenie. Zatrzymała się jakiś ogon od niego.
Miło mi Cię poznać, nieznajomy. Pozwól, że obejrzę Twoje ślepia. – podeszła, lekko stawiając łapy. Zbliżyła się na tyle, że wystarczyło trochę unieść pysk i doskonale widziała podrażnione ślepia, wyraźny ból, kiedy je mrużył, intensywnie mrugał, oczy, szczególnie prawe, łzawiły.
Wygląda mi to na niegroźne zapalenie rogówki. Dobrze, że szybko się z tym zgłosiłeś. Zrobię teraz opatrunek z ziół. – uprzedziła, po czym przywołała do siebie ostróżeczkę i żywokost, po jednej sztuce. Najpierw wsypała sproszkowany korzeń żywokostu do kamiennej, magicznej miseczki. Zebrała wodę z powietrza, którą podgrzała do temperatury wrzenia. Kiedy napar był gotowy, odczekała chwilę, aż się troszkę schłodził.
Zakropię Ci teraz ślepia naparem. Stój spokojnie, powinieneś od razu odczuć lekką ulgę. – poprosiła i odczekała moment, aż smok wykona polecenie. Wtedy uniosła miseczkę nad jego łeb, nad ślepiami i przechylała delikatnie, najpierw nad prawym, później nad lewym ślepiem. Zakrapiała po dwie-trzy krople na raz, potem pozwalała smokowi trochę mrugać, a potem znów kropiła. Potem wzięła kwiaty ostróżeczki polnej, wsypała do nowej miseczki kamiennej, zebrała wodę z powietrza za pomocą magii i wlała do miseczki, do kwiatów. Podgrzała ją do temperatury wrzenia, ale na bardzo krótko, tylko na tyle, żeby sparzyć płatki kwiatów. Wzięła płatki, po czym przyłożyła do ślepi samca, robiąc z nich okład, który pozostawiła tam do wyschnięcia.
Zioła już zaczęły swoje działanie, teraz dotknę Twojej skroni, żeby moja maddara mogła przeniknąć do Twojego ciała i dokończyć proces. Nie będzie bolało. – obiecała, a kiedy smok się zgodził, dotknęła jego skroni i zaczęła powoli przelewać swoją maddarę w jego organizm. Najpierw zabrała się za oczyszczanie ślepi ze wszystkich zanieczyszczeń, bakterii. Wszystko, co spowodowało zapalenie, musiało zostać usunięte z organizmu. Robiła to powoli, cierpliwie pozbywając się każdego zarazka. Kiedy bakterie zostały już wyeliminowane, pobudziła do regeneracji tkanki oczu, a także nawilżyła ślepia, zapewniając im ponownie odpowiednią ochronę, naturalną. Złagodziła także wszelkie podrażnienia. Na koniec upewniła się, że wszystko wykonała poprawnie, a ślepia są już zregenerowane.
Gotowe. – powiedziała łagodnie, uśmiechając się do smoka pogodnie.


/ 1x ostróżeczka polna, 1x żywokost

Wyszukiwanie zaawansowane