Znaleziono 23 wyniki

autor: Kruczy Śpiew
10 lut 2016, 22:30
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 90717

Przy białym drzewku usiadła Kruczy Śpiew, odciążając odmrożone poduszki łap. Choć sprzyjało jej ostatnio szczęście przy poszukiwaniu ziół, odbijało się to na jej zdrowiu. Okropny ból łba uniemożliwiał jej używanie magii, a ranne łapy... Cóż. Najwygodniejsze nie były. Oby szybko się to zmieniło!

// Ból głowy i + rana lekka: Niewielkie odmrożenie opuszek łap, stwardniałe i popękane naczynia krwionośne, delikatny ból podczas chodzenia.
Jeśli zabraknie jakichś ziół u nas, byłabym wdzięczna gdybyś wzięła od siebie i wybrała sobie jakieś Wodne w zamian ;)
autor: Kruczy Śpiew
05 sty 2016, 23:56
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63485

Smoczyca wysłuchała uważnie odpowiedzi Ognistej, kołysząc przy tym koniuszkiem ogona. Pysk miała minimalne otwarty i wydawało się, że gdyby straciła choć odrobinkę skupienia, zaczęłaby nucić pod nosem.
Skinęła energicznie łbem gdy Złuszczona skończyła, ale na jej pysku pojawił się podejrzany uśmiech.
~ Prawie dobrze. Zauważ, że spytałam tylko jaka będzie zbyt mała ilość ziół na daną radę. A niekoniecznie o ich właściwości. Nadgorliwość u Uzdrowiciela może być niebezpieczna ~ ostrzegła uczennicę, ale zdecydowanie rozbawionym tonem. Przyganiał pisklak Wojownikowi, czyż nie? ~ Na ranę lekką możesz dać zioło tamujące krew. Możesz go użyć przy każdej ranie otwartej, bo wtedy siłą rzeczy będzie miało ono dostęp do naczyń krwionośnych. Nie przyda się natomiast przy takim złamaniu zamkniętym.
Czarne ślepia zaczęły przyglądać się uważnie chmurom na niebie. Śnieg sypał w najlepsze, rozjaśniając czarne futro. Może zostaną żywymi bałwanami? Nauka Uzdrowicielska trochę trwała.
~ Tak, mam na myśli rodzaje. Przy czym nie przesadzałabym z tymi uspokajającymi. Szczególnie mocny jest chmiel i jego zbyt duża ilość mogłaby doprowadzić do śmierci, ale o tym zaraz.
Trochę przykra śmierć. Nie z powodu rany, a roztrzepania uzdrowiciela... Ale z drugiej strony to ciekawy sposób na pozbycie się nielubianej osoby.
Kruczy Śpiew ułożyła przed sobą stosik ziół – po jednym z każdego rodzaju.
~ Zacznę opisywanie ziół ze względu na ich działanie. Na początek te które używamy przy krwawiących ranach. Najbardziej podstawowym ziołem, którego warto mieć zapas, jest babka lancetowata. Jest doskonała jako pierwszy opatrunek. Tamuje krwawienie i zapobiega infekcjom. Używasz do tego jak największych, soczystych i młodych liści rośliny. Podobnie jak w przypadku nawłoci pospolitej, którą najlepiej nałożyć zaraz po babce. Działa trochę słabiej, ale o wiele dłużej. Przydaje się też, swoją drogą, przy bólach głowy. Wtedy podajemy choremu napar z liści, oczywiście po przestygnięciu. Gdy smok straci już trochę krwi, trzeba pomóc jego organizmowi ją uzupełnić. Wtedy podajemy na przykład jemiołę – przygotowujemy gęsty napar z liści jemioły, którego ćwiartkę nakładamy na ranę, a pozostałą część smok musi wypić. Innym ziołem o podobnym działaniu będzie kalina – tu przygotowujemy wywar z owoców, szczególnie pomocny przy krwawieniach wewnętrznych. ~ Gdy smoczyca opowiadała o jakimś ziole wyciągała je delikatnie na łapie, pozwalając Złuszczonej je dokładnie obejrzeć i powąchać. ~ Zabrudzona rana jest niebezpieczna dla smoka, więc czasem możemy sięgnąć też po inne zioła dezynfekujące. Przydatnym ziołem jest topola czarna, która wypłukuje zakażenie z organizmu. Używamy jej sproszkowanej kory, z której przygotowujemy napar. Ale uważaj z jego ilością! Zbyt duża dawka może niebezpiecznie obniżyć temperaturę ciała, prowadząc nawet do śmierci. Działanie przeciwzapalne ma również rumianek pospolity. Używamy go szczególnie przy ranach delikatnych części ciała, na przykład oczu i powiek czy podbrzusza. Nakładamy na nie sparzone płatki kwiatów. Na infekcje dobry jest również orzech włoski. Skorupki suszymy i ścieramy, a następnie dodając niewielkiej ilości wody przygotowujemy maź którą nakładamy bezpośrednio na ciało i zostawiamy do wyschnięcia.
Ogon Sroki jeździł płynnie po śniegu, a jego końcówka zostawiała za sobą niepodobne do niczego, płynne ślady. Zupełnie, jakby działał z własnej woli, bo Wodna zdawała się nawet tego nie zauważać i nie przerywała nawet na moment.
~ Przydatne będą również dwa zioła, które między innymi ułatwiają gojenie się ran. Macierzanka, którą używamy na przykład na oparzenia, owrzodzenia, również zakażenia. Dobrze ulistnione gałązki musisz zmiażdżyć by puściły sok i nałożyć na ranę. No i żywokost, którego korzeń suszymy i ścieramy. Przygotowana z wodą maź musi być nałożona na ranę, a po wyschnięciu zeskrobana. ~ Przekrzywiła delikatnie łeb, kierując spojrzenie czarnych ślepi na Ognistą. ~ Pytania?
autor: Kruczy Śpiew
26 lis 2015, 21:36
Forum: Świątynia
Temat: Komnaty z posągami
Odpowiedzi: 194
Odsłony: 8311

Krucza wkroczyła do komnaty zaraz za Obrońcą. Natychmiast zaczęła się nieznacznie rozglądać. Bywała w świątyni. W prawdzie jako pisklę, ale powinna pamiętać szczegóły. Choć nie należał do nich oczywiście wszechobecny zapach tabunu smoków.
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Wojownik zdążył się rozkręcić. Uśmiechnęła się mimowolnie – a podobno to ona była tą gadatliwą, wszędobylską i wtykającą wszędzie nos. Skinęła mu więc tylko lekko łbem i skupiła się na przedniej części komnaty.
~ Jeśli coś zginęło, ktoś musiał to zabrać. Poszukaj odcisków łap, może jakaś łuska albo kłębek futra. Nie wiemy, czy to sprawka smoka... ~ Podrapała się łapą po głowie. Wtedy ślady mogą być różne.
Czarne ślepia Uzdrowicielki dokładnie oglądały otoczenie. Szukała tropów, nawet najmniejszego odcisku niepasującego do reszty. Choć pewnie nie będzie to łatwe, skoro przeszło tędy wiele szukających. Węszyła, w nadziei że wyłapie zapach różniący się od tego należącego do smoków Stad.
autor: Kruczy Śpiew
23 lis 2015, 20:55
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33377

Smoczyca zamrugała kilka razy gdy o łuskę przed nią zahamował inny smok. Zauważyła go kilka uderzeń serca wcześniej, ale wydawało jej się, że zdąży wylądować bardziej miękko. Ufała też swojej zręczności i temu, że uskoczyła by odpowiednio szybko. Jednakże nie widziała w młodym samcu zagrożenia, więc nie próbowała. W głowie Trylu nie wszystko było po kolei i nie brała pod uwagę faktu, że ktoś może ją skrzywdzić – czy smok Życia czy Cienia.
~ Żaden problem. Uprzedzam jednak, że pomimo dosyć gęstego futra bywam koścista, więc nie ręczę za przyjemne lądowanie. ~ Wyszczerzyła bezczelnie białe kły do Wojownika. Trzeba przyznać, że akurat szatę miała niezwykle barwną i okazałą. ~ Nie mam pojęcia. Cichy mnie trochę wyprzedził i najwidoczniej już się z nimi minęliśmy. Ale przynajmniej nie jestem sama.
Posłała Zimowemu wesołe mrugnięcie lewego oka – czarnego, acz upstrzonego pojedynczą czerwoną plamką.
~ Kruczy Śpiew, Uzdrowicielka. ~ Dodała po chwili. Powoli przyzwyczajała się, że smoki znały ją, bo była medykiem. A przecież to nie reguła.
autor: Kruczy Śpiew
23 lis 2015, 15:34
Forum: Świątynia
Temat: Świątynia
Odpowiedzi: 714
Odsłony: 33377

Na miejscu pojawiła się jeszcze Uzdrowicielka Wody – Kruczy Śpiew. O wiele później niż Ciche Wody, choć stała tuż obok niego gdy odwiedził ich duch zapraszając do Świątyni. Tyle tylko, że samiec ruszył prosto tutaj, a Sroka zahaczyła jeszcze o kilka miejsc. Zdążyła? I co się właściwie działo?
Zatrzymała się w świątyni, rozglądając. Mieszał się wokół niej ogrom zapachów. Przewinęło się tu wiele smoków z każdego stada.
~ Ateralu? ~ Odezwała się patrząc na szarołuskiego boga. Miała wrażenie, że weszła akurat jak skończył coś tłumaczyć.
autor: Kruczy Śpiew
22 lis 2015, 16:47
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63485

~ W takim razie zaraz to naprawimy. ~ Uśmiechnęła się pogodnie do smoczycy. Skinęła jej delikatnie łbem w podzięce widząc kamień szlachetny. Pamiętała, jak ona sama oddała Czerwieni Kaliny swoją pierwszą błyskotkę. ~ Jest wiele kryteriów, wedle których dzielimy zioła. Najbardziej podstawowym będzie miejsce, w którym je znajdziesz. W lesie zbieramy dziurawiec pospolity, jałowiec, jemiołę, kalinę, miętę, orzech włoski, ślaz dziki, topolę czarną i żywokost. Również muchomora, ale tylko w czasie deszczu. Dlatego nie warto narzekać na deszcz na wyprawie, ma on swoje plusy. Na równinach mamy babkę lancetowatą, chmiel zwyczajny, dziurawiec pospolity, imbir, kalinę, lawendę, lubczyk, macierzankę, melisę, nawłoć pospolitą, ostróżeczkę polną, rumianek pospolity, ślaz dziki, tasznik pospolity. Zioła rosną również na terenach podmokłych – bagnach, na moczarach przy rzekach. Są to chmiel zwyczajny, kozłek lekarski, lulek czarny, melisa i żywokost.
Odetchnęła głębiej, jako że cały wywód wypowiedziała niemalże na jednym oddechu. Trening od pisklęcia w gadaniu bez przerwy, tak denerwujący wszystkie smoki, teraz przynosił swoje efekty. Bez trudu wygrałaby konkurs na paplanie bez końca.
~ Nałożenie ziół to pierwsza część leczenia. Tworzą opatrunek, który w zależności od właściwości rośliny może zatamować krew, odkazić ranę czy uspokoić smoka. Dobieramy ich rodzaj i ilość w zależności od rany. Może być to rana lekka, na przykład zadrapanie, płytka ranka, pęknięcie kości albo delikatne oparzenie czy odmrożenie. W żadnym wypadku nie jest groźna dla smoka, ale nawet w nią może wdać się zakażenie, więc nie należy jej ignorować. Wystarczy na nią jedno zioło. Dalej mamy ranę średnią, jak głębsze rany z przerwanymi żyłami i krwotokiem, poważniejsze oparzenia i odmrożenia albo złamania zamknięte. Musisz użyć na nią przynajmniej dwa zioła, ale warto nałożyć przynajmniej cztery. Wtedy jest większa szansa, że zioła spełnią dobrze swoje zadanie. Czasem lepiej uszczuplić swoje zapasy a być prawie pewnym, że leczenie się powiedzie. Rana ciężka to już większe zagrożenie dla życia smoka. Dopiero na nią użyć możemy ziół uspokajających, które przy lżejszych obrażeniach nie przydadzą się w pełni. Rozpoznasz je po wielkości rany. Będzie to złamanie otwarte, bardzo duży krwotok przy rozerwanej tętnicy, głębokie poparzenie i odmrożenie z martwicą tkanki. Używamy na nie minimum trzy zioła, ale jeśli masz spore zapasy nie wahaj się wybrać pięciu. Później, czego nikomu nie życzę, mamy ranę krytyczną. To rozerwanie tętnicy szyjnej, rozległy krwotok wewnętrzny, odcięcie kończyny. Nawet po wyleczeniu takich obrażeń smok nie będzie już w pełni sprawny. Minimum cztery zioła... Ale przy takim zagrożeniu życia smoka nie można oszczędzać – sześć rodzajów będzie najlepsze.
Zatrzymała się na chwilę, dając smoczycy czas na przetrawienie tych informacji.
~ Powtórz proszę jakie wyróżniamy stopnie ran i ilu ziół nie możesz, a na pewno nie powinnaś, przy nich używać.
autor: Kruczy Śpiew
14 lis 2015, 13:18
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 37496

Po raz drugi w legowisku starego, a do tego całkiem zrzędliwego smoka pojawiła się Sroka. Trzeba przyznać, że w przeciwieństwie do wielu smoków, lubiła Nauczyciela. A na pewno podobała się jej poprzednia nauka. Jak będzie tym razem?
~ Witaj Nauczycielu. Chciałabym prosić, byś podzielił się ze mną swoją wiedzą. ~ Zwróciła się uprzejmie do starszego smoka. Spojrzała nań z oczekiwaniem, delikatnie kołysząc ogonem.
Przed Kaltarelem pojawił się diament.

// Wiedza IV
autor: Kruczy Śpiew
11 lis 2015, 14:15
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Niewielkie zlodowacenie
Odpowiedzi: 404
Odsłony: 63485

Wkrótce za smoczycą Ognia przybyła Sroka. Młoda Uzdrowicielka Wody wylądowała ostrożnie, uważając na składane skrzydła. Złuszczona wybrała dziwne miejsce. Czy jej stado nie preferowało ciepłego otoczenia? Przypomniała sobie Pożeracza Księżyca leżącego w wodzie i mimowolnie uśmiechnęła się – nie koniecznie. Za to Tryl na pewno była widoczna na zlodowaceniu z daleka. Nawet, jeśli jej pysk i kark przecinała biała plama, to reszta – głęboka czerń upstrzona kroplami czerwieni, mocno odcinała się od otoczenia. Cóż, przynajmniej Ognista z nikim jej nie pomyli. Takiego umaszczenia się nie zapominało.
~ Witaj. Jestem Kruczy Śpiew. ~ Przedstawiła się z uśmiechem. Trochę bawił ją fakt, że smoki wiedziały, kto jest Uzdrowicielem i wiedziały, do kogo mogą się zwrócić po pomoc... Ale często nie wiedzą, jak Ci medycy się nazywają. Co oczywiście nie było regułą, Złuszczona mogła od kogoś usłyszeć imię Wodnej. ~ A ty?
Spytała przyszłą podopieczną.
~ Jeśli jesteś gotowa, mogę zaczynać w każdej chwili. Czy ktoś przekazywał Ci już wiedzę związaną z ziołami?
autor: Kruczy Śpiew
08 lis 2015, 18:56
Forum: Błękitna Skała
Temat: Ciemna Grota
Odpowiedzi: 369
Odsłony: 51857

Pożeracz Księżyca nie musiał długo czekać. Kruczy Śpiew starała się zwykle szybko odpowiadać na wezwania, szczególnie te dotyczące leczenia, ale gdy poprosił ją o to Wojownik Ognia – pędziła jak nigdy. Nie tylko dlatego, że chciała natychmiast ulżyć mu w cierpieniach, choć to oczywiście również. Po prostu chciała go zobaczyć.
Nie minęło więc wiele czasu, a do Groty weszła Uzdrowicielka Wody. Czy Ognisty w ogóle ją pozna? Nie była już tym maleńkim, puchatym pisklęciem. Wciąż pozostawała drobna, i chyba już tak pozostanie, ale nabrała smukłości i elegancji. Futro przestało być napuszonym meszkiem, układało się miękko na jej ciele, a długa grzywa obejmowała szyję. Chyba tylko kolorowe plamy pozostałe takie same. One, i wesołe spojrzenie czarnych ślepi.
~ Witaj, Lodowa Kuno. ~ Pysk smoczycy wygiął się w bezczelnym uśmieszku. ~ Dobrze widzieć, że masz siły na zbieranie bęcków.
W jej melodyjnym głosie zadźwięczała czuła nuta. Tęskniła za tym kanciastym gadem, choć widzieli się tylko raz.
~ Witaj i ty, kompanko Pożeracza. Zaraz się Tobą zajmę.
Na początek podeszła do Wojownika Ognia, oceniając jego stan. Był ranny, a do tego jego łuski wyglądały paskudnie.
Zaczęła od nałożenia opatrunku na ranę. Dokładnie zgniotła liście babki lancetowatej, by puściły sok i przytwierdziła je do cięć na piersi Pożeracza. A gdy straciły swoje właściwości, zastąpiła je podobnie przygotowaną nawłocią pospolitą. Następnie przyrządziła wywar z jemioły, którego większą część podała Ognistemu do wypicia, a ćwiartkę nałożyła na ranę. Na koniec użyła Lulka czarnego, które sproszkowane i rozwodnione wlała samcowi do pyska, by ulżyć mu w bólu podczas leczenia.
Położyła łapę obok rany i zabrała się za część magiczną. Na początek oczyściła dokładnie ranę z wszelkich zanieczyszczeń i ostrożnie połączyła naczynia krwionośne, dbając o ich odpowiednią budowę. Usunęła resztki posoki z rany, by nie przeszkadzała. Naprawiła przerwane nerwy, by samiec odzyskał pierwotne czucie w tym miejscu. Połączyła przerwane mięśnie i skórę, by na końcu przyspieszyć odrost łusek.

// Zużyte zioła: Babka lancetowata, Nawłoć pospolita, Jemioła, Lulek czarny

Ale to nie koniec, trzeba jeszcze zająć się jego łuskami. Zaczęła od wywaru z Lawendy, który działa przeciwgrzybiczo. Odpowiednio przygotowany podała Pożeraczowi do wypicia. Następnie zrobiła maź z wysuszonych skorupek Orzecha włoskiego, którą dokładnie pokryła zakażone łuski. Po wyschnięciu orzecha zastąpiła go Macierzanką, zmiażdżonymi i obficie ulistnionymi gałązkami. Jednocześnie nakazała Wojownikowi zjeść kapelusz Muchomora, który znacznie pomagał przy infekcjach.
Zaczęła od dokładnego usunięcia przyczyny choroby, by nie pozostała nawet najmniejsza drobinka grzyba, niezależnie od jego położenia. Usunęła te łuski i fragmenty skóry, których już nie dało się odratować, w tym nieprzyjemne pęcherze. Naprawiła ewentualnie uszkodzone naczyńka krwionośne i nerwy i pomogła odrosnąć nowej, zdrowej i w pełni funkcjonalnej skórze. Upewniła się, że nigdzie nie pozostały zgrubienia ani braki, a tym bardziej podrażnienia. Na koniec przyspieszyła odrost łusek.

// Zużyte zioła: Orzech włoski, Macierzanka, Lawenda, Muchomor

Teraz czas na kompankę. Podeszła spokojnie do sowy uśmiechając się delikatnie i oceniła jej stan, a następnie przeszła do praktyki. Na obie rany nałożyła dokładnie zgniecioną babkę lancetowatą i skupiła się na cięższej ranie. To na niej babkę zastąpiła po odpowiednim czasie odpowiednio przygotowaną nawłocią pospolitą. W międzyczasie przygotowała wywar z jemioły, którego ćwiartkę nałożyła na ranę, a pozostałą część podała sowie do wypicia. Na koniec podała jej zmieszane z wodą sproszkowane nasiona lulka czarnego, który uśmierzy jej ból.
Delikatnie położyła łapę na jej barku i zamknęła ślepia. Zaczęła od rany średniej. Na początek oczyściła ją dokładnie, by nie wdało się zakażenie. Połączyła naczynia krwionośne, dbając o ich prawidłową budowę. Usunęła resztki krwi z rany, by nie zawadzała, a następnie odtworzyła połączenie nerwów, przyspieszyła zrost mięśni i naprawiła skórę sowy, pomagając w odroście piór.
Teraz rana na kuprze. Ją również oczyściła, a potem połączyła przerwane naczyńka. Upewniła się, że z nerwami jest wszystko w porządku i ostrożnie połączyła skórę, uważając by nie pozostały żadne braki czy zgrubienia. I przyspieszyła odrost piór.

// Zużyte zioła: Na obie rany babka lancetowata, na średnią dodatkowo nawłoć pospolita, jemioła, lulek czarny.

Dodano: 2015-11-08, 18:56[/i] ]
~ Przykro mi, nie poszło idealnie. Nie będziesz miał już problemów z łuskami, pozbyłam się grzyba. Ale niestety przez rany musisz ograniczyć chwilowo walki i polowania, przynajmniej przez najbliższe trzy księżyce. ~ Spojrzała przepraszająco na Pożeracza. ~ Twoja sowa jest zdrowa, nie mam dla niej żadnych przeciwwskazań. Dbaj o swojego partnera, piękny ptaku.
autor: Kruczy Śpiew
25 paź 2015, 9:28
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Białe drzewko
Odpowiedzi: 589
Odsłony: 90717

Gdy wezwała ją Wichura – natychmiast ruszyła. Niestety była chyba tak daleko, jak to tylko możliwe, zagłębiając się w odludne tereny Wolnych Stad w poszukiwaniu ziół. Miała nadzieję, że znajoma i była nauczycielka wybaczy jej spóźnienie.
W końcu wylądowała obok, pospiesznie składając szerokie skrzydła i powitała Nadciągającą Wichurę uśmiechem.
~ Witaj, Wichuro! ~ Odezwała się jednocześnie od razu podchodząc do smoczycy i oglądając ją w poszukiwaniu ran. ~ Zdążyłam zostać Srokatą Łuską, a potem Kruczym Śpiewem, więc już mogę Cię leczyć. I zrobię co w mojej mocy.
Zaczęła od przygotowania ziół. Dokładnie zgniotła liście babki lancetowatej i nałożyła je na obie rany – zarówno tą lżejszą na szyi jak i zdecydowanie poważniejszą na pysku. Dla lekkiej będzie to tyle, ale średnią musiała się jeszcze zająć. W podobny sposób przygotowała nawłoć pospolitą, delikatnie nakładając ją na rany na głowie smoczycy, upewniając się że nie odpadnie. Gdy straciła swoje właściwości zastąpiła ją ostróżeczką polną, sparzonymi płatkami kwiatów nałożonymi na powieki. Z pewnością przyniosą Wichurze ulgę. Na koniec – jemioła. Wojowniczka mocno krwawiła, więc przyda się. Trzy części gęstego wywaru z liści nałożyła na ranę pyska, a ostatnią podała jej do wypicia.
Gdy zioła spełniły swą funkcję, przeszła do maddary. Położyła delikatnie łapę na zdrowej części szyi pomiędzy obiema ranami i przymknęła ślepia. Zaczęła od tej poważniejszej. Na początek usunęła wszelkie zanieczyszczenia i zaczątki infekcji, by Wichura nie miała z nią problemu. Następnie połączyła przerwane naczynia krwionośne, dbając o ich prawidłowe funkcjonowanie, zamykając w tym miejscu obieg krwi. Oczyściła ranę z resztek posoki. Teraz oczy. Delikatnie odnawiała ich powierzchnię, łącząc to co było możliwe i uzupełniając ubytki. Dbała o najmniejsze naczyńko, najmniejszy nerw, by Ognista nie miała problemu ze wzrokiem. Następnie zasklepiła ranę na powiekach, pilnując by nie miała nawet najmniejszego zgrubienia czy braku. Następnie połączyła przerwane mięśnie i tkankę na pysku, przyspieszyła odrost skóry i łusek.
Teraz rana lekka. Ponownie jak wcześniej zaczęła od połączenia naczyń krwionośnych, tamując krwawienie. Usunęła resztki krwi z rany i zadbała o jej czystość. Przyspieszyła łączenie się i odnawianie mięśni i skóry dbając o ich prawidłową grubość i właściwości. Na koniec przyspieszyła odrost łusek.

// Zużyte zioła: Babka lancetowata na obie rany, Nawłoć pospolita, Ostróżeczka polna, Jemioła

Ale w trakcie leczenia ran wyczuła, że smoczyca jest chora. Miała nerwicę – identyczną chorobę leczyła już u Zabójczego Umysłu i miała nadzieję, że nie pójdzie jej gorzej.
Przygotowała wywar z lawendy, który po przestygnięciu podała Wichurze do wypicia. Pomoże jej uspokoić nerwy i się zrelaksować. Następnie sproszkowała nasiona lulka czarnego i wymieszała je z wodą, by podać do pyska Wojowniczce. Na koniec – kozłek lekarski. Przygotowany napar podstawiła pod nos Wichury, by inhalowała się dopóki zioło miało swoje właściwości.
Teraz leczenie. Położyła łapę po boku pyska smoczycy i przymknęła ślepi. Zaczęła od ukojenia podrażnionych nerwów Wojowniczki, które przesadnie reagowały na każdy bodziec. Rozluźniła spięte mięśnie i wysłała delikatną falę relaksacyjnego ciepła po ciele Nadciągającej, którą skupiła w szczególnie drażliwych miejscach. Ostrożnie wyrównała ciśnienie krwi smoczycy, na które mogła wpłynąć ostatnia kiepska pogoda. Sprawdziła wszystko raz jeszcze i cofnęła się, by ocenić efekty obu leczeń.

// Użyte zioła: Lawenda, Lulek Czarny, Kozłek lekarski
autor: Kruczy Śpiew
11 paź 2015, 10:43
Forum: Skały Pokoju
Temat: Młode Spotkanie VI
Odpowiedzi: 24
Odsłony: 1578

Do fali Cienistych dołączyła pierwsza osoba z innego Stada – Srokata Łuska. Jeszcze była Kleryczką, więc usłyszała ponowne zaproszenie Aterala. Poprzednim razem się nie spisała na spotkaniu, ale tym razem zamierzała uważnie słuchać i odpowiadać. Wylądowała na uboczu, a następnie podeszła całkiem blisko. Na środku. Lubiła siedzieć w centrum wydarzeń. Jak się okazało, podobnie jak Adeptka Cienia, którą Tryl powitała lekkim skinieniem łba. Ukłoniła się nieznacznie Ateralowi i usiadła, owijając ogonem łapy.
autor: Kruczy Śpiew
26 wrz 2015, 14:11
Forum: Górska Jaskinia
Temat: Legowisko
Odpowiedzi: 1036
Odsłony: 37496

W legowisku starego smoka pojawiła się barwna, pokryta futrem smoczyca. Rozglądała się z wyraźnym zaciekawieniem, bowiem do tej pory Kaltarela znała jedynie z opowieści. I wiedziała, że u niego może kontynuować swoje szkolenia. Weszła do środka i, jeśli go zastała, powitała Nauczyciela skinieniem łba.
~ Witaj Nauczycielu ~ wyszczerzyła białe kiełki w uśmiechu. ~ Chciałabym podszkolić swój umysł.
Wyciągnęła przed siebie łapę z sześcioma akwamarynami.

// Inteligencja II
autor: Kruczy Śpiew
20 wrz 2015, 13:16
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szumiąca polana
Odpowiedzi: 763
Odsłony: 109725

I kolejna przeszkoda. Tym razem o wiele wyższa niż poprzednie. Tryl poprawiła ustawienie postawy gotowości, przygotowując się do kolejnych skoków. Równo rozstawiła łapy i ugięła je miękko w stawach, wiedząc że to one w większości wykonują to zadanie. Ogon nieznacznie uniosła, równając do poziomu kręgosłupa, ale nie usztywniając w pełni. Będzie jej potrzebny do utrzymania równowagi i kierowania skokiem. Skrzydła najpierw rozprostowała na całą szerokość, a następnie równiutko złożyła, przyciskając je do boków. Nie krępowały jej ruchów ani nie pozbawiały oddechu, ale nie chciała by rozsunęły się podczas skoku i zahaczyły o przeszkodę. Głowę nieznacznie pochyliła.
Ugięła z całej siły łapy, niemalże szorując futrem po ziemi. Odetchnęła głęboko – i odepchnęła się nimi od ziemi. Największą siłę włożyła w tylne kończyny, ale nie mogła zlekceważyć przednich. Tym razem potrzebowała wybić się jak najwyżej, a jedynie lekko do przodu. Natychmiast podciągnęła przednie łapy do góry, aby nie zahaczyć nimi o przeszkodę. Tylne przycisnęła do brzucha w tym samym celu, co wcześniej ruszyła przednie. Ogonem balansowała ostrożnie dla utrzymania równowagi i w odpowiedni momencie uniosła go nieznacznie, aby nie uderzył w twór Azylu. Miała wrażenie, że się jej nie uda. W chwili niepewności wciągnęła maksymalnie powietrze i mocniej przycisnęła do boków skrzydła. Siłą woli powstrzymała się przed zamknięciem ślepi. I... Przeleciała na drugą stronę. Szybko ocknęła się z amoku i wyciągnęła do przodu kończyny, przygotowując się na spotkanie z ziemią. Ugięła przednie łapy, lądując na nich miękko. Pozwoliła im zbliżyć się do trawy i napięła mięśnie, by niczym na sprężynach wypchnąć się do góry i nie uderzyć ciałem o podłoże. Do przednich łap dołączyły tylne, stabilizując smoczycę. Uważała, by lądując nie zahaczyć ogonem o miniętą przeszkodę i zahamowała go, aby nie uderzył z impetem o ziemię podczas lądowania. Stanęła prosto i odetchnęła z ulgą, a następnie spojrzała pytająco na Zabłąkaną. Udało się?
autor: Kruczy Śpiew
17 wrz 2015, 15:58
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szumiąca polana
Odpowiedzi: 763
Odsłony: 109725

Czarna samiczka przyjrzała się dokładnie przeszkodom, które stworzyła dla niej Zabłąkana Łuska. Iluzje, czy tak nie nazwał tego Pożeracz Księżyca? Bardzo możliwe. To jednak nie sprawiało, że można je zignorować. Nauka to nauka!
Stanęła przed pierwszą i przygotowała się do działania. Rozstawiła równo łapy i ugięła je miękko, pilnując jednak by nie szorować brzuchem po ziemi. Ogon uniosła nieznacznie, pozwalając mu zrównać się z linią kręgosłupa. Nie usztywniała go jednak bardzo, ponieważ miał działać jako ster i przeciwwaga. Skrzydła równo złożyła i przycisnęła do boków, ale tak by nie krępowały jej ruchów i nie pozbawiały oddechu. Głowę nieznacznie opuściła. Postawa jest, czas na skok. Mocno ugięła łapy tak, by poczuć silne napięcie mięśni. Odetchnęła głęboko i skoczyła. Z impetem wybiła się od ziemi, największą siłę wkładając w tylne łapy. Uważając, by nie zahaczyć szponami o ziemię wypchnęła się do przodu. Niżej niż poprzednim razem, ale o wiele dalej. Zgodnie z instrukcją wyciągnęła przednie łapy na całą długość i ugięła je w nadgarstkach tak, by opaść na poduszeczki. Źle byłoby skręcić łapę. Tylne kończyny podciągnęła pod brzuch, by nie zaryły o ziemię ani nie zahaczyły o kałużę. Ogonem kołysała nieznacznie, dostosowując jego ruch do toru lotu i zapewniając sobie dzięki temu równowagę. Gdy przednie łapy dotknęły ziemi ugięła je nieznacznie, amortyzując upadek. Dołączyła do nich tylne, stawiając je niemalże tam, gdzie przednie, a bliżej środka. Nie zamierzała się bowiem zatrzymywać. Przypominała geparda w galopie. Ugięła łapy i z całej siły szarpnęła tylnymi łapami, wkładając całą energię w mięśnie ud. Wypchnęła się do przodu, lekko odbijając przednimi łapami dla zachowania odpowiedniej wysokości. Przycisnęła mocniej skrzydła do boków by nie rozleciały się na boki. Ogon, którym wcześniej manewrowała by podczas lądowania nie uderzył w ziemię, teraz odpowiednio ustawiała. Szczególnie potrzebowała pomocy w zachowaniu równowagi po tak gwałtownym skoku. Uważała, by szyja znalazła się na dobrej wysokości. Przednie łapy wyciągnęła do przodu, minimalnie rozcapierzając palce, a tylne podciągnęła pod brzuch. Nie wiedziała jak wysoko udało się jej skoczyć, więc lepiej nie ryzykować zahaczenia o ziemię. W odpowiednim momencie ugięła przednie łapy, opadając na nie i w miarę możliwości jak najlepiej amortyzując spotkanie z ziemią. Jak najszybciej dołożyła tylne kończyny i by wyhamować rozpęd zrobiła kilka kroków do przodu. Mocno zahamowała ogon, by z impetem nie uderzył w ziemię. Odetchnęła głęboko, nieco zdyszana i zmęczona. I spojrzała wyczekująco na Zbłąkaną. Jak jej poszło?
autor: Kruczy Śpiew
12 wrz 2015, 14:47
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Szumiąca polana
Odpowiedzi: 763
Odsłony: 109725

Spojrzała z zaciekawieniem na smoczycę słysząc, że uczył ją Łowca Wody. Wyszczerzyła się wesoło.
~ To znaczy, że dobrze uczy ~ uznała z przekonaniem. ~ Myślę, że mogę go nazwać przybranym ojcem. Bardzo lubi moją matkę, Zorzę Północy, i praktycznie nie opuszcza jej legowiska. Ale chyba wolę jego stare imię, Głos Zapomnienia.
Pysk jej się nie zamykał, ale nie skupiała się jedynie na trajkotaniu. W trakcie mówienia zgodnie z instrukcją ugięła mocno tylne łapy, przednie tylko do pewnego stopnia. Usztywniła nieznacznie ogon, przygotowując go do funkcji jaką miał pełnić – pomagać w utrzymaniu równowagi. Kilka razy odetchnęła głęboko. I skoczyła. Wyprostowała gwałtownie łapy, odbijając się z całej siły od ziemi. Najwięcej wysiłku włożyła w tylne kończyny. W momencie utraty kontaktu z trawą przycisnęła mocniej skrzydła do boków czując, że zaraz się rozjadą. Automatycznie, wręcz instynktownie kołysała nieznacznie ogonem, dostosowując jego położenie do toru lotu. Dzięki temu nie przechylała się zbytnio na boki i wiedziała, że ma prostą drogę do pokonania. Będąc w powietrzu ugięła ponownie łapy, ale lekko, przednie wyciągając do przodu. Teraz czas na lądowanie. Opadając mocniej ugięła przednie łapy, czując już twardą ziemię pod szponami. Dołożyła do nich szybko tylne kończyny, w amortyzującym zgięciu zbliżając się do ziemi. Uważała, by ogon z rozpędu nie uderzył w ziemię.
Wyprostowała się i wyszczerzyła ząbki. Z pewnością nie był to skok idealny, ale dobry początek, czyż nie? Spojrzała uradowana na Azyl. Ale miała skoczyć kilka razy, więc to jeszcze nie koniec.
Zatem czas na skok drugi. Poprawiła swoją pozycję – ponownie rozstawiła równo łapy i ugięła je lekko. Ogon uniosła na równi z tułowiem, a głowę minimalnie pochyliła. Upewniła się, że skrzydła dobrze przylegają do boków, ale nie blokują jej ruchów. Tym razem chciała skoczyć lepiej, znaleźć się dłużej w powietrzu. Bliżej Złotej Twarzy! Mocno ugięła łapy – jak najsilniej tylne, a przednie niewiele mniej. Odetchnęła głęboko, czekając na dobry moment i skoczyła. Silnym, płynnym ruchem odepchnęła się od ziemi, szczególnie wkładając energię w ruch tylnych kończyn. Uważała, by nie zaczepić szponami o ziemię i nie zaryć w ten sposób pyskiem nim jeszcze się uniesie. W chwili skoku mocniej przycisnęła skrzydła do boków by się nie rozjechały, a ogon odpowiednio ustawiała, usztywniała i rozluźniała w zależności od zapotrzebowania przy balansowaniu. Wybiła się o wiele wyżej niż wcześniej, ale za to skok był krótszy. Gdy znalazła się w najwyższym punkcie ustawiła odpowiednio łapy – ugięła je, przypominając sobie jak robiła to Azyl, w szczególności przednie. To one przyjmowały na siebie największą siłę spotkania z ziemią. Upewniła się, że nie obróciła się zbytnio w powietrzu a ogon wciąż pracuje. Gdy przednie kończyny dotknęły trawy dołożyła doń tylne łapy, uginając je miękko i sprężyście, ale nie puszczając kompletnie luzem. Nie chciała przecież upaść. Pilnowała ogona by nie uderzył o ziemię podczas lądowania, a pozostał w odpowiedniej odległości od ziemi i pomagał jej utrzymać równowagę.
Uniosła nieco łeb i spojrzała pytająco na Zabłąkaną Łuskę.

Wyszukiwanie zaawansowane