Znaleziono 258 wyników

autor: Dynamika Ostrza
21 lip 2015, 14:02
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93793

Zaaferowana fruwającymi wszędzie owadami mała nie od razu zdała sobie sprawę z tego że w okolicy pojawił się jakiś inny smok. Jej zmysły poza tym nie były z resztą najostrzejsze, nie liczyła sobie nawet pełnego księżyca. A już hasała poza terenami swego stada.
Nagle jednak na jej drodze, niczym z podziemi, pojawił się wielki, ciemnofutry smok, mówiąc do niej "stop" co, jak już zdążyła się nauczyć, oznaczało, że chciał żeby się zatrzymała. Kompletnie nie spodziewając się takiego obrotu wydarzeń, zaskoczona podniosła się na tylne łapki w próbie cofnięcia się i z głośnym piskiem przewaliła się na grzbiet. Leżąc tak wyciągnęła szyję i wielkimi, pisklęcymi oczami zlustrowała smoka. Pierwsze co jej przyszło na myśl to to, że był ogromny. I miał taki dłuugi futrzasty ogon który wił się w powietrzu. I chyba coś mu nie pasowało, bo miał taką minę. Ale głos miał przyjemny. Wtedy znów coś powiedział. No, zrozumiała pierwszą część, ale co to było to hasło? Nigdy nie słyszała takiego słowa.
Co to? – Zapytała nieśmiało, piskliwie, w najprostszy możliwy sposób, którego każdy pisklak uczy się bardzo wcześnie. Przekręciła przy tym łebek na lewo i uniosła przednie łapki, jakby w geście "poddaję się! nie rób mi krzywdy!". Nie rozumiała jeszcze że żadnego "hasła" być nie mogło i większy smok prawdopodobnie tylko sobie z niej żartuje, bo wyglądał bardzo poważnie.
autor: Dynamika Ostrza
21 lip 2015, 13:32
Forum: Błękitna Skała
Temat: Leszczynowy Zagajnik
Odpowiedzi: 693
Odsłony: 93793

Na skraju zagajnika, pośród najmłodszych drzewek zjawiło się właśnie niewielkie, pewnie bardzo młode pisklę, hasające wesoło pomiędzy krzaczkami i drzewkami, choć wyglądało to nieco niezdarnie, jakby mała nie do końca jeszcze wiedziała, jak poprawnie używać własnych łap. No, dość często zaplątywały jej się także one w kępki wyższej trawy. A co ona tam właściwie robiła? Otóż to, ganiała chrząszcze. A przynajmniej tak chciałaby to nazywać. Kolorowe owady zawsze jednak jakimś sposobem odlatywały zanim zdążyła podejść do nich na wyciągniecie łapy. No dobrze, było to raczej do przewidzenia, naturalnym myśliwym to głośne, ruchliwe, różowofutre stworzonko raczej nie było. Rozgarniało trawę na wszystkie strony, wymachiwało ogonem i skrzydłami, cały czas miało na pysku wyraz czystej pisklęcej radości.
autor: Dynamika Ostrza
21 lip 2015, 13:18
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Dolina płaczących wierzb
Odpowiedzi: 776
Odsłony: 107066

Mała samiczka o wściekle różowym, krótkim futerku człapała radośnie na swych chudych łapkach pomiędzy rosnącymi tu wielkimi drzewami. Co tu robiło takie małe pisklę? Kto wie, może po prostu miało duszę poszukiwacza przygód? W każdym razie o ile nie było po nim widać zmęczenia, z pewnością dało się zauważyć że po drodze sporo przygód już przeżyło. Łapki Alyssa miała bowiem ubłocone, na jednym z rogów zawisł przedziurawiony liść a futerko jej było porządnie rozczochrane. Mimo wszystko jej pysk był przyozdobiony radosnym uśmiechem, który jeszcze się poszerzył gdy ta zobaczyła gałązki płaczących wierzb, sięgające aż do ziemi. Widziała coś takiego pierwszy raz w życiu! I jeszcze się czasem poruszało!
Pełna pisklęcego zachwytu Alyssa podreptała do najbliższego drzewa i pochwyciła ze trzy gałązki na raz w swój pyszczek, a następnie zaczęła się cofać i szarpać je do tyłu, dopóki się dało. A potem zaczęły stawiać opór. Jak mogły tak bezczelnie nie dawać się wyrwać? Zdeterminowane maleństwo złapało je jeszcze łapkami i ciągnęło mocniej, do momentu w którym już nic nie pomagało. I puściła. A gałązki natychmiast odleciały w drugą stronę, co sprawiło że mała pisnęła z zaskoczenia. I zaczęły wracać! Wyciągnęła łapki chcąc znów schwytać majtające się gałązki ale zanim zdążyła zacisnąć na nich swoje drobne szpony te już uciekły w drugą stroną, mała zaś przewaliła się i wylądowała pyszczkiem na ziemi z wyraźnym stęknięciem.

Wyszukiwanie zaawansowane