Znaleziono 258 wyników

autor: Dynamika Ostrza
05 lut 2016, 12:02
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Samotna Sosna
Odpowiedzi: 559
Odsłony: 72967

Dynamika zjawiła się przy samotnej sośnie, targając ze sobą cielsko krowy . Siadając pod drzewem wypuściła gardło zwierzęcia z pyska i opuściła głowę, by podjąć się jedynej czynności, w której celu tu przybyła. Jedzeniu.
Powoli, wcale się nie spiesząc, odgryzała kęsy mięsa, po każdym gryzie oblizując wargi by nie zaschła na nich żadna lepka krew. Nie wyglądałoby to za przyjemnie.
W końcu, kiedy skończyła jeść, zostały z krowy tylko kości i mniej apetyczne kąski takie jak ścięgna.
Wyczyściła pazury i zęby z resztek i... podniosła się na proste łapy, by następnie wzbić się do lotu i odlecieć, tam gdzie tylko ona sama wiedziała...
autor: Dynamika Ostrza
21 sty 2016, 17:17
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Lustrzany las
Odpowiedzi: 720
Odsłony: 95913

Dynamika, w nadzwyczajnie dobrym nastroju przemierzała szklisty zagajnik, truchtając wesoło, beztrosko. Jej sposób poruszania się między drzewami przypominał nieco pisklę które dopiero nauczyło się dobrze biegać i prezentowało tą umiejętność będąc niezwykle dumnym z siebie. Czasami celowo przeskakiwała powalone pnie czy przykryte śniegiem skały zamiast je po smoczemu ominąć. Dla samej zabawy. Bo mogła. A przy tym łapała powietrze haustami w otwarty pysk, którego wargi były wygięte w radosny uśmiech.
W końcu wyskakując spomiędzy dwóch drzew wylądowała prosto w zaspie, w której zapadły się jej łapy i straciła równowagę. Oczywiście skończyło się to ślizgiem na brzuchu przez pół ogona, po którym została wyraźna koleina w śniegu. Kiedy już wytraciła prędkość zaczęła się wesoło śmiać, przymykając ślepia i obracając się w śniegu na bok. W końcu musiała jednak przestać się śmiać i złapać oddech.
Podniosła się z ziemi, wciąż się uśmiechając i otrząsnęła się niczym mokry pies, rozpraszając przyklejone do jej futra drobinki śniegu po przestrzeni wokół niej. Wtedy jednak dostrzegła coś ciekawego.
Nie była już pośród zwykłych drzew. Te wyglądały jak z lodu, czy kryształu. Choć pokryte śniegiem od wierzchu, pionowymi gałęziami i pniem rozszczepiały światło, nadając temu miejscu przecudowny wygląd, zwłaszcza zimą. Można się było nawet w nich przejrzeć.
Dynamika obróciła głowę bokiem i uśmiechając się obejrzała swoje odbicie na pniu jednego z większych szklanych drzew...
autor: Dynamika Ostrza
15 sty 2016, 19:15
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 640
Odsłony: 82364

W jej ślepiach rozjarzyła się ciekawość, gdy zaczął opowiadać o maddarze... szczerze mówiąc, nigdy nie patrzyła na to w ten sposób, ale im bardziej się nad tym zastanawiała, tym bardziej dochodziła do wniosku, że ma to sens. Bo w końcu, jak to jest że potężnych czarodziejów maddara może zawieść w każdej chwili, a byle pisklak potrafi stworzyć dopracowaną iluzję podczas swej pierwszej nauki? Czy jednak maddara żyła własnym życiem? Smoczyca zawsze postrzegała ją jako ich własną energię... w końcu gdy zaczynało jej brakować, smoki słabły.
Wiesz... jak podejrzewałam... nie ma w tym nic zwariowanego. To by w końcu wiele wyjaśniało, czemu maddara jest tak nieposłuszna w walce. Czy to jednak... czy to znaczy że walczący czarodzieje są podłymi smokami? – Zapytała, a w jej magicznym głosie brzmiała wątpliwość. Skierowała swój wzrok na horyzont. Może raczej nieświadomymi smokami. Czy jednak używanie maddary do walki w obronie stada było czymś złym? Czy przez to ranga czarodzieja jako wojownika stada nie miała prawa bytu...
Uświadomienie smokom jak bardzo okrutnym było użycie maddary do zadawania innym ran i próba zmuszenia ich żeby tego zaprzestali poruszyłaby jeden z fundamentów tradycji stad.
Czymże jednak była tradycja jak nie jedynie zwyczajami przodków? Czyż nie można było dopisywać nowych?

Wracając jednak do rozmowy... już dawno cioci Wichury nie widziała, ale teraz, kiedy rozmowa zeszła na jej temat, Dynamika faktycznie dostrzegła podobieństwo... szczególnie ślepi ognistego. Uśmiechnęła się delikatnie, pogodnie.
Tak, znam ~ jest siostrą mojego ojca... i uczyła mnie niegdyś walki fizycznej ~ – Odpowiedziała na jego pytanie, oczywiście, nie otwierając pyska. Widać było po ekspresji jej pyska, że miło wspomina tę smoczycę.
autor: Dynamika Ostrza
13 sty 2016, 20:05
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 112014

Widząc jego wyraźne zdziwienie, którego z resztą raczej się spodziewała, opuściła lekko pysk, uśmiechając się delikatnie.
Tak...– Odpowiedziała, jej magiczny głos był cichy, szumiący. To było pewnie ostatnie miano, jakiego Subtelny mógł oczekiwać, że posiada. Jednak słusznie zauważył, że nie do końca w siebie wierzyła. Choć przyjmując to stanowisko, będąc jeszcze sporo młodszą, była pewna tego że sobie poradzi... a potem przyszła wojna. I wewnętrzne spory w jej stadzie... choć akurat ona była tą jedną, która miała powodować żeby się wszyscy nie pozagryzali... zwłaszcza jeśli chodziło o tych których "adoptowali" do swego stada... może była za mało konsekwentna? Za delikatna? Może powinna wymagać większej dyscypliny? Ale czy to nie pogłębiłoby tylko frustracji chętnych do bójki samców zamiast rozładować emocji? Zawsze wierzyła w to, że warto przebaczać winy... tylko ile razy można postępować łagodnie żeby nie stracić autorytetu?
Westchnęła. Przynajmniej nie miała kłopotów w kontaktach z innymi przywódcami. No, cóż, wyjąwszy tą przywódczynię cienia. Z nią nie miała zbytnio ochoty się zadawać, wystarczyło jedno spotkanie.
Pochyliła głowę i delikatnie oparła podbródek na barku samca, pokrytym miękkim, puchatym futrem, biorąc głęboki wdech, a następnie spokojnie wypuszczając nozdrzami powietrze, bez nawet najmniejszego szumu...
Nie wiem... ~ Te dwa słowa, o dźwięku uplecionym z maddary, były ledwo słyszalne. Chwilę po tym jednak, ocierając lekko bok pyska o futro na jego szyi, cofnęła głowę, unosząc ją na lekko zgiętej szyi, a łagodny uśmiech na jej pysku poszerzył się.
Ale teraz... mam nadzieję... wszystko będzie dobrze... ~ W tych słowach pobrzmiewało ciepło... i trudne do bliższego zdefiniowania szczęście. Zmrużyła lekko ślepia, odwinęła również ogon który dotąd zawinięty był luźno wokół nich obydwu, na poziomie ziemi, delikatnie muskając nim pokryty dużo bardziej puszystym futrem ogon samca, by następnie zwinąć tenże ogon w ciasną spiralę po jej drugim boku...
Nie zmieni swojej drogi... tak postanowiła. Nawet jeśli niektórzy mogli pomyśleć że przez to jest słaba... wierzyła, chciała wierzyć że dobroć też ma swoje miejsce na tym świecie...
autor: Dynamika Ostrza
13 sty 2016, 11:24
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 135305

Kiedy pustynia zaczęła mówić, Słowik jeszcze... nie reagował. Wyglądał na takiego zmarzniętego, że jakakolwiek złość na Słowika, powodowana jego wybrykiem, która mogła się kryć w jej świadomości, już dawno wyparowała. A więc.,. Przebił głową lód. O to chodziło. Może faktycznie zemdlał w locie? A może... co jeśli chciał sobie zrobić krzywdę? Z powodu zwiastuna? Z powodu tego że przeszkodziła w walce? Nie rozumiała powodów Słowika. Ale był dla niej jak młodszy braciszek, przygarnęli go do rodziny... i martwiła się o niego. I to po pierwsze.
Spojrzała z wdzięcznością na Pustynię. Pery miał rację. Zdecydowanie byli jej winni, za tak dzielny czyn jak rzucenie się na ratunek smokowi z obcego stada, ryzykując własne zdrowie.
Dziękuję ci, Pustynio, że go uratowałaś. Nie wiem czym mogłabym się odwdzięczyć, ale... przyjmij w podzięce ten kamień. To jednak mało żeby spłacić mój dług wdzięczności...– Powiedziała swym magicznym głosem, skłaniając głowę przed zmarzniętą ognistą przywódczynią, jednocześnie materializując u jej łap lśniący szmaragd.
Spojrzała jednak z powrotem na Słowika, a ten patrzył się na nią.
Z lękiem w ślepiach. Nie rozumiała, dlaczego się bał. Owszem, spowodował mnóstwo chaosu, aczkolwiek nie po raz pierwszy. Pobicie się wściekle z innym samcem, czym było przy rozpętaniu wojny? A czy za tamto go skrzywdziła? Mocniej otuliła go skrzydłem, by go lepiej ogrzać, przy czym łagodnie położyła swój podbródek na jego czole... sporo rzeczy było do wyjaśnienia, ale to raczej nie był na to dobry czas... zamiast pytać, zaczęła pleść maddarę w dźwięk słów pieśni...
Ty już się nie bój,
Ogrzej się...
Nie czeka tutaj żadna krzywda cię ~

Nie musisz drżeć,
Czy płakać też,
Chcę tylko żebyś wiedział że...

Tyś bratem dla mnie jest
Cokolwiek stało się...
Mam wiarę w dobroć twą
Wieedz więc ~~

Co w głowie twej
maluje się.
Jest niewadomą dla mnie lecz...

Nadzieję mam,
Że powiesz mi ~~
Wiesz że nie spotka cię złość...

Bezpieczny jesteś tu,
Już nie masz co się bać...
Rodziną jesteś mą
Zaawsze ~~
autor: Dynamika Ostrza
12 sty 2016, 9:49
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33071

Poczuła w gardle palące ciepło, które jednak w krótce przeminęło, zastąpione lekkim drapaniem w gardle. Nefryty zniknęły. To musiało znaczyć że... mogła już teraz mówić? Musiała spróbować.To trochę jakby od nowa przypominać sobie, jak wypowiadać słowa. Poczuła się nieco jak małe pisklę.
Thto działa? Działa... mogę mówić! Auch...! – Pierwsze słowa były jakieś zachrypnięte, niepewne. Kolejne, radosne, gdy odwróciła spojrzenie na Zwiastuna, z promiennym uśmiechem na pysku, kolejne, jeszcze głośniejsze, bardziej radosne. I wtedy głos jej się złamał, wywołując dość bolesny kaszel. Musiała tym przecholować...
Gdy Kaszel się uspokoił, już delikatniej się uśmiechnęła do czerwonołuskiego pustynnego.
I ruszyła, lekkim, skocznym truchtem w jego stronę, a jednak mijając go, cicho, wesoło się śmiejąc, gestem głowy dając mu sygnał by szedł za nią. A może to było coś w stylu "goń mnie!"?
autor: Dynamika Ostrza
11 sty 2016, 22:15
Forum: Zimne Jezioro
Temat: Jezioro
Odpowiedzi: 894
Odsłony: 135305

Kiedy tylko, rozmawiając z bratem, otrzymała wezwanie, natychmiast wyruszyła, jak wystrzelona z armaty, biegiem w kierunku terenów wspólnych. Wytworzyła jedynie w umyśle brata jedno, naglące słowo: "Słowik!!!". Jak znała życie, to było wystarczająco by podążył za nią, wiedząc o co chodzi...

Z daleka już, jeżeli ktoś się w ogóle patrzył, można było zobaczyć biegnącą w stronę jeziora smoczycę, za którą była chmurka wyrzuconego tym biegiem w powietrze śniegu. Zaprawdę, w nieco innych okolicznościach taki szaleńczy bieg wyglądałby zabawnie, teraz jednak sprawa była dość poważna i usprawiedliwiała masakrowanie zasp śniegu po drodze.
Przez tę końcową część biegu Dynamika miała otwarty pysk, potężnymi haustami łapiąc powietrze, jakby nie zwolniła nawet na chwilę od samego obozu.
Nie zdążyła nawet wyhamować na czas, zapierając się łapami i wpadając w poślizg na pokrytej cienką warstwą śniegu zamarzniętej tafli jeziora. Dobrze przynajmniej, że nie wpadła w dziurę w niej. Zatrzymała się na samym skraju otworu w lodzie i pospiesznie wycofała się na bezpieczną odległość od krawędzi. W lecie woda była dla niej niemiła, teraz musiała być okropna!
Spojrzała z pytaniem w oczach na Pustynię, a następnie na Słowika, ciężko dysząc. Wyglądał jakby ledwo trzymał się na łapach. Co tu się stało... ta dziura w lodzie! Oba smoki miały na sobie przemarznięte już krople wody. Czyżby... nie, Słowik chyba tam nie wpadł... może inaczej... czy to możliwe że to on wybił... sobą tę dziurę w lodzie? Nie, co za idiotyczna teoria, z jakim impetem trzeba by na to wpaść żeby przebić tak gruby lód? Można by się zabić!
Natychmiast podeszła do Słowika i otuliła go skrzydłem.
Słowik! Coś ty sobie myślał? Co tu się stało? Jesteś cały?! – Jej utworzony z maddary głos miał niby być narzędziem do skrzyczenia Słowika za ten wybryk, ale ostatecznie jej umysł uformował go raczej jako... panicznie zmartwiony, niźli zły, czy urażony...
Wróciła spojrzeniem do Pustyni.
Co tu się stało? – Zapytała ją, już spokojniejszym, wciąż zmartwionym głosem, zastanawiając się czy Słowik w ogóle odpowie...
autor: Dynamika Ostrza
11 sty 2016, 0:16
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 112014

Widząc przebiegły uśmieszek na pysku Nixluna po prostu nie mogła powstrzymać cisnącego się na jej własny pysk figlarnego uśmiechu.
Ależ skąd ~ Subtelny... pasuje do ciebie, czyż nie? ~ Zapytała, swym magicznym głosem, przechylając lekko głowę na prawo, uśmiechając się, teraz już po prostu łagodnie, spokojnie. Zaś ten stworzony z maddary dźwięk, głównie spokojny, melodyjny, zawarł w sobie, w pewnym momencie, nikłą nutę rozbawienia. Oczywiście, zauważyła jego onieśmielenie, te minimalne zmiany w wyrazie pyska kiedy spojrzała mu prosto w ślepia, nim się zwyczajnie łagodnie uśmiechnął. Poza tym... nie mogła powiedzieć żeby spotkała kiedyś smoka delikatniejszego czy bardziej wrażliwego w swoim postępowaniu. Zdecydowanie był subtelny. Łagodny. Miły. Bardzo go ceniła za te cechy. I za to że mimo iż są z wrogich sobie stad, poczuł najwyraźniej potrzebę pocieszenia jej. Takich smoków w wielu miejscach brakowało. Które patrząc na smoka widzą smoka, a nie obraz jego stada. Ale... ugh, znów sobie tym zawracała głowę. A już myślała że ten tok myślenia się tego popołudnia nie zapląta w jej głowie. Że może całkowicie zapomni o jej zmartwieniach... nie, nie miała się czym przejmować. Cóż za głupia myśl, martwić się, teraz? Jakoś się kiedyś ułoży. W końcu zawsze wszystko jakoś się układało, czy teraz mogło być inaczej? Takie naiwne z niej stworzenie, że chyba w to wierzyła.
Jej uśmiech przybrał pogodniejszy wyraz, po tej krótkiej chwili rozmyślań które mimowolnie wdarły się do jej umysłu, w której na ten niewielki moment znów posmutniała.
Wtedy jednak, jak mogła się spodziewać, padło pytanie o jej imię. Tylko... jak łatwo byłoby jej się teraz przedstawić, gdyby była Dynamiczną Łuską? Ale nie była. Opuściła spojrzenie, jakby w zakłopotaniu. Jakby była Dynamiką Ostrza. Westchnęła cicho. Uśmiech na jej pysku osłabł znacznie, ale nie zanikł.
Mnie na imię... Dynamika Życia... – Ponownie uniosła spojrzenie do poziomu wzroku różowookiego, jednak jakby niepewnie, nie wiedząc, jak Subtelny zareaguje na wieść... że ma pod swym skrzydłem Przywódczynię stada Życia... miała nadzieję że to nie sprawi, że jego uczucia... a bynajmniej wyobrażenie różowofutrej o ich treści, które zapewne pod pewnymi względami rozbiegało się z prawdą... że się nie zmienią...
autor: Dynamika Ostrza
09 sty 2016, 19:59
Forum: Świątynia
Temat: Ołtarz Erycala
Odpowiedzi: 724
Odsłony: 33071

Minęło nieco czasu, nim Dynamika powróciła do świątyni, tym razem z sześcioma nefrytami trzymanymi maddarą nad jej grzbietem, by następnie ułożyć je na ołtarzu erycala.
Wróciłam, oto 6 nefrytów. Proszę, erycalu, zwróć mi głos. – Dynamika zwróciła się, wyczarowaną z maddary iluzją dźwięku... w przestrzeń. Bo w końcu patrona uzdrowicieli tu osobiście nie było.
Za nią pewnie szedł Zwiastun, ale czyż uleczenie było jakimś widowiskiem? Nie słyszała od ojca żeby zachodziło to w jakiś widzialny sposób...
autor: Dynamika Ostrza
09 sty 2016, 0:22
Forum: Szklisty Zagajnik
Temat: Srebrzysty staw
Odpowiedzi: 690
Odsłony: 112014

Nie chciała jeszcze odchodzić, ani odsuwać się od miękkiego, ciepłe go futra Nixluna... swoją drogą, pewnie nosił teraz już inne imię... i choć była ciekawa, jak ono brzmi, nie chciała na razie przerywać tego momentu ciszy. Z zamkniętymi oczyma wtuliła się nieco pewniej w jego mięciutkie, gęste futro, wciąż jednak nie był to żaden nagły czy gwałtowny gest, a powolny i łagodny. Otworzyła oczy, jedynie na chwilę, by z powrotem opuścić powieki, z łagodnym, ciepłym uśmiechem na pysku. Wręcz nieco... oparła się na smoku, nie obciążając go jednak większą częścią swego ciężaru, nie zrezygnowała bowiem z samodzielnego utrzymywania równowagi. Delikatnie przesunęła ogon, tak, że zawinął się wokół ich obu, jako że byli bardzo blisko siebie, przełożony nad ogonem Nixluna. Pokrywająca ten ogon sierść, choć krótka, na chłodniejszą porę była gęsta i miękka.
Nie znała dotąd uczucia z którym można by porównać to jak dobrze czuła się teraz, pod skrzydłem smoka, którego pokochała, przytulona do jego ciała... mogłaby tak pozostać przez bardzo długi czas. Nawet wzmagający się chłodny wiatr, który przynosił w ich stronę suche, leciutkie i połyskujące płatki śniegu, jedne z pierwszych jakie miały opaść tej pory białych ziem, nie był w stanie zniechęcić ją do pozostania w tym miejscu, jeszcze jakiś czas...

Minęło kilka dłuuugich chwil, w których jedynym wyczuwalnym ruchem młodej smoczycy był powolny, wyczuwalny rytm głębokich, ale spokojnych oddechów. Czy ktoś tam zauważał jej nieobecność? Czy ktoś gdzie indziej mógł jej teraz potrzebować? Czy czekały jakieś ważne sprawy? Być może... nawet bardzo możliwe. W końcu, one nie miały zwyczaju się po prostu kończyć, zawsze było coś do zrobienia. Nie była jednak jedynie przywódczynią. Była smoczycą, bardzo młodą, jeśli chodzi o objęcie tak odpowiedzialnej funkcji... i nieraz, szczególnie z tym piętnem które zostawił na niej pojedynek, przytłaczało ją to wszystko. Choć może to było bardzo egoistyczne z jej strony, nie chciała jeszcze wracać... Ale... chyba musiała.
Powoli odsunęła głowę od szyi Nixluna, zaskakująco wyraźnie odczuwając przerwanie tego kontaktu. Chłodny wiatr owiał jej rozgrzany polik, przez co przeszedł ją delikatny dreszcz zimna. Otworzyła oczy i uniosła wzrok, patrząc z ciepłym uśmiechem w jego ślepia... niczym zauroczona. Kto wie, cóż by się stało, co by zrobiła, gdyby tu nie przyszedł, gdyby nie znalazł czasu by ją pocieszyć. Ale teraz było już w porządku. Nie... nawet lepiej niż w porządku. Wiedziała jednak że ten moment nie mógł trwać wiecznie.
Czyżby była pora się pożegnać? A może jeszcze nie?
Nie wiem... nie wiem jak ci dziękować... Nixlunie~ – Nuty jej magicznego głosu wciąż były ciche, śpiewne, łagodne. Opuściła wzrok, jednak jej ślepia miały swoisty... rozmarzony wyraz. Na jej pysku wciąż malował się uśmiech, nie wycofywała się, nie uciekała spod skrzydła kleryka.
Chociaż teraz pewnie nosisz inne imię, prawda? ~ w końcu wedle przypuszczeń na pewno był już adeptem, a kto wie, może nawet czarodziejem? Czy to jednak aż takie ważne?
autor: Dynamika Ostrza
30 gru 2015, 19:38
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 640
Odsłony: 82364

Ona sama będąc pisklęciem agresywnie męczyła opiekunów i napotkane smoki o szkolenia, przez co dość szybko stała się adeptką, a następnie, łowczynią. Choć awans na przywódcę... kto wie czy nie zawdzięczała tego po prostu wykluciu się w odpowiednim miejscu i odpowiednim czasie? Prawdopodobnie jeśli w stadzie był ktokolwiek inny wystarczająco odpowiedzialny by objąć tę rolę. Może nawet zostałaby wygryziona przez własną matkę gdyby nie to... właśnie, jej matka gdzieś odeszła. Nie wiedziała czy kiedykolwiek wróci.
Ja znalazłam bardzo dobrego nauczyciela magii... jak jeszcze byłam mała. Według niego magia służyła do tworzenia pięknych rzeczy. Pierwsze co z magii stworzyłam to małe kryształowe drzewko... – "powiedziała" nieco rozbawionym, melancholijnym tonem. Cóż za sielankowe wspomnienia. I te motylki z maddary które Nixlun przed nauką wyczarował by zainteresować małą 8- księżycową Alyssę... to były piękne czasy. Wtedy o wrogach słyszała jedynie od rodziców i szczerze mówiąc, nieco to zbywała, bawiąc się nawet z pisklętami wrogiego stada i nie spotykając się z agresją... no, dopóki jako młoda Adeptka nie spotkała takiej Przedwiecznej, czy jak się ona wcześniej nazywała.
Za to mój młodszy brat, Czarodziej, uważa że magia służy do obrony... nazwał się nawet Chłodnym Obrońcą...
Wiesz, z chęcią posłucham. Nie sądzę żebyś powiedział mi coś na tyle dziwnego, żebym uznała że jesteś niespełna rozumu ~
Tu jej głos, upleciony z nici maddary, przybrał całkiem rozbawiony ton. Cóż to mogło być takiego? Sam fakt że w ten sposób uzasadnił dlaczego nie mówi jedynie wzmógł jej ciekawość.

Wichura? Nadciągająca Wichura? Jest twoją... opiekunką? matką? – Zapytała ni z tego ni z owego. Ze wszystkiego czego była świadoma, Wichura była siostrą jej ojca, choć w realiach nie łączyło ich pokrewieństwo, no, Dynamika tego nie wiedziała. Jej magiczny głos nie wyrażał jednak zdziwienia, może raczej nieco, zaskoczenie, ale przede wszystkim ciekawość. No, ale poza tym, jeśli tak to tłumaczył faktycznie imię bardzo pasowało.
Ona wybierając swoje imię adepckie nawet nie spodziewała się jak bardzo ta dynamiczność przyda jej się w życiu. A i w grze Aterala... spontaniczne zmiany strategii sprawiły, że zajęli równo z którąśtam drużyną pierwsze miejsce... mimo że już na wczesnej fazie gry stracili dwa pionki... to udało im się jakoś wyrolować pozostałe drużyny i dotrwać do końca, mimo strat. A już nawet zdążyła przeżyć prawdziwą wojnę... gdyby była przyzwyczajona do czegokolwiek innego, pewnie uznałaby bardzo prędko że to... się dzieje aż za szybko...
autor: Dynamika Ostrza
30 gru 2015, 17:28
Forum: Błękitna Skała
Temat: Łączka Przy Skale
Odpowiedzi: 622
Odsłony: 72453

Może masz rację... bez tego i tak jest wygodniej ~ Uplotła z maddary słowa, uśmiechając się lekko. Słuchała Pustyni. Nie, nie przeszkadzało jej, że coś zostało jej wytknięte. Chociaż, chciała już odzyskać głos... używanie maddary ciągle i w kółko trochę ją męczyło... w sensie mentalnym. W końcu zapas maddary nie był nieskończony.
Miło było słyszeć że nie zapowiadał się żaden zatarg ognia z ich sojusznikami. W sumie, nie znała nawet za bardzo przyczyny wcześniejszej wrogości wody i ognia, no poza tym że Runa nie wydawała się darzyć Cichego zbytnią sympatią. Szczerze mówiąc miała dość wojen. Ileż można. Miała nadzieję że Cień odpuści sobie przez dłuuższy czas odwet za stracone ziemie. Jak się jednak mogła spodziewać, wkrótce padło pytanie o ich relacje z cieniem.
Szczerze... na początku jak byłam młodsza nie lubiłam cienia bo... mój ojciec zdecydowanie mnie przed nim ostrzegał, ale poznałam kilka smoków z tamtego stada... i nie wydaje mi się żeby były złe. Jedynym problemem stanowiącym o ogólnej wrogości naszych stad jest sama przywódczyni cienia. Poprzedni przywódca opowiadał mi że zjadła ona wodne pisklę, które wcześniej zabił smok z jej stada, i odmówiła wydania go przywódcom w celu ukarania. No i... nie wydaje mi się żeby była zbyt przyjemną smoczycą. Raz kiedy spotkałam ją na terenach wspólnych, od razu potraktowała mnie z pogardą... Ale myślę że sama wojna wybuchła raczej z winy wybryku naszego młodego łowcy, który przyprowadził cieniste pisklę na nasze tereny. Nie skrzywdził go ale nie chciał go oddać kiedy matka zjawiła się na naszych terenach... musieliśmy go odizolować. Ale pisklę zostało oddane. Niestety, cieniści już przekroczyli wtedy granicę. Nie wydaje mi się jednak żeby matka pisklęcia chowała żal do naszego stada. Inną sprawą jest obecny tam zdrajca naszego stada, ale kiedy go spotkałam, wyglądał staro... nie wiem czy jest sens cokolwiek w jego sprawie robić... – No, teraz to była długa magiczna gadanina. Od takich jej zapasy maddary gwałtownie się kończyły, i było to widoczne po jej postawie... wyglądała na widocznie bardziej zmęczoną i nieco spuściła łeb...
autor: Dynamika Ostrza
29 gru 2015, 20:51
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 640
Odsłony: 82364

Oh, gdyby Rozjarzony znał jej ojca, albo wuja, przestałby się pewnie aż tak wstydzić... pomyśleć że musiała sama mianować swego wuja na wojownika! Chociaż ówczesna sytuacja w życiu nieco to usprawiedliwiała. Był to zdecydowanie burzliwy okres, a ona wtedy była za małym pisklakiem, żeby się przejmować polityką. Mimo tego będąc już adeptką zdecydowała się pomagać... a właściwie zastępować ówczesnego przywódcę, który najbardziej lubił gdzieś wybyć i nie wracać do następnej ceremonii. Może był to jedyny powód dla którego wybrał zaledwie 18-księżycową łowczynię na swego następcę?
Również popatrzyła w dół jak strącony przez Rozjarzonego śnieg spada w dół stromego zbocza. Śnieg był taki lekki, puchaty, a jednak, gdyby tak spadła go na raz cała masa... mógłby być zabójczy.
W takim razie chyba już mogę ci z uprzedzeniem pogratulować ~ Ale... cóż sprawiało ci kłopot w używaniu maddary? – Zapytała, choć pierwsza część wypowiedzi była zwyczajnym pogodnym stwierdzeniem, ponownie unosząc łeb i posyłając adeptowi promienny uśmiech, jako że wcześniej patrzyła w dół. Oczywiście ciężko było skrzydlatemu gadowi o lęk wysokości, więc spoglądanie w dół zbocza nie wypełniało ją lękiem. Tak czy siak nie miała by wstępu na ceremonie ognia, mogła więc to zrobić już teraz.
Zaciekawiło mnie. Zastanawiałam się co może oznaczać. Jest dość nietypowe~ a moje? Od ceremonii na adeptkę miałam imiona nawiązujące do Dynamiki, a będąc młodszą byłam zdecydowanie bardziej energiczna, może nawet trochę za bardzo~ Powiedziała, z wyraźnie rozbawioną miną, ale ciężko śmiać się bez głosu.
Ale teraz symbolizuje raczej to jak szybko zachodzą zmiany w moim życiu... – Dodała. A i faktycznie, mało który smok tak szybko zostawał przywódcą. A w dodatku musiał po objęciu przywództwa tak szybko mierzyć się ze zgrzytami w stadnej polityce. Trzeba było bardzo... dynamicznie się dostosowywać.
autor: Dynamika Ostrza
29 gru 2015, 18:58
Forum: Bliźniacze Skały
Temat: Bliźniacze Skały
Odpowiedzi: 640
Odsłony: 82364

Oczywiście zauważyła jak zerknął w dół góry, uśmiechnęła się jedynie.
Cóż, faktycznie, miejsce nie za bezpieczne, ale pytanie jest nie czy się da zaatakować, tylko po co? Nie poznałam jeszcze smoka skłonnego bez realnego powodu zepchnąć kogoś z góry. Nawet jeśli nie wszyscy są przyjaciółmi ~ "mówiła" pogodnie. Nawet Przedwiecznej by o to nie podejrzewała. Pewnie tamta najpierw nie omieszkałaby się z niej trochę powyśmiewać, no, chyba że się zmieniła. Poza tym, na takim śniegu ciężko podejść kogoś bez ostrzeżenia. Chyba że jest się na prawdę wprawnym łowcą.
Miło poznać ~ Dodała gdy się przedstawił. Rozjarzony... ciekawe skąd to imię? Zlustrowała ciekawskim wzrokiem adepta. No, łuski miał jasne, ale chyba nie od barwy... chociaż, czasami imiona niewiele mówią o smokach, czyż nie?
Potrząsnęła lekko łbem, mrugając dwukrotnie gdy większy zlepek śnieżnych kryształków spadł jej na lewe oko. Zima miała zarówno dobre, jak i złe strony... ale śnieżynki zawsze lepsze niż deszcz, a z futrem, choć krótkim, nie marzła bardzo. Jednak do czegoś się przydawało.
Mam dwadzieścia cztery księżyce.,. – I jestem już praaawie dorosła. Jakby to idiotycznie brzmiało. Ale taka prawda, została przywódczynią jeszcze zanim miała okazję stać się w pełni dorosłym smokiem. Nie wiedziała nawet czy Posłaniec nie nadgiął nieco tradycyjnych wymogów na tę rangę, mianując ją...
Z profesji też jestem Łowcą. W sumie, nie zdążyłam nawet zbytnio się nacieszyć swoim poprzednim imieniem. Szkoda tylko że niedługo przed otrzymaniem tego stanowiska straciłam głos... – Choć drugie z kolei zdanie miało dość rozbawiony ton, ale ostatnie już bardziej melancholijne.
Nie miała za to żalu, w sumie, jako łowczyni powinna wtedy wiedzieć lepiej, niż angażować się w głupie pojedynki na arenie. Cóż, teraz już wie. A i w walce się od tego czasu podszkoliła. Jako przywódczyni, zdolność "przyzwoitej walki" Łowcy mogła kiedyś nie wystarczyć...
Ty pewnie jesteś niedaleko od ceremonii, prawda? – Zapytała, ponownie zerkając w stronę adepta.
autor: Dynamika Ostrza
29 gru 2015, 12:35
Forum: Dzika Puszcza
Temat: Diamentowe źródełko
Odpowiedzi: 484
Odsłony: 68628

No tak, mogła to przewidzieć, że będzie musiała jeszcze dodatkowo wyjaśniać znaczenia niektórych słów... i oczywiście Dzika nie rozumiała akurat tych, które ciężej było wyjaśnić. Mimo wszystko, z przyjaznym uśmiechem zaczęła tłumaczyć.
Ton to jest właściwość głosu... tak jak bym mówiła: Kamień! albo Kamień. To jest to co pozwala nam interpretować emocje mówiącego... – Ukształtowała tu swój magiczny głos tak żeby pierwszy "Kamień" był zabarwiony podirytowaniem, jakby właśnie się o jakiś kamień potknęła, a drugi "kamień" brzmiał neutralnie, będąc jedynie opisem dostrzeżonego przedmiotu.
A argument... to jest określenie na to co mówimy, żeby kogoś przekonać że mamy o czymś rację. A żeby inni się go słuchali, to musi być logiczny, czyli... no... nie-głupi. Bo jakby był głupi to żaden mądry smok by nie uwierzył. – Tłumaczyła dalej, mając szczerą nadzieję że nie użyła za trudnych słów i nie będzie musiała tłumaczyć takich słów jak "mądry" czy "interpretować" czy "emocje". To by były dopiero abstrakcyjne pojęcia.
A więc adeptka chciała się uczyć jak korzystać z drogi uniżenia? No, to czas na najważniejsze rzeczy w tej dziedzinie.
No więc, w tym rodzaju mediacji ważne jest to wobec kogo ją stosujesz. Polega ona na przedstawieniu się jako ktoś niegroźny, kto nikogo nie skrzywdzi. Można w ten sposób załagodzić konflikty czy uniknąć kary za swoje czyny, jeśli coś się przeskrobało. Jeśli jesteś w tym dobra może ci się nawet udać podejść do zwierzyny bez skradania się. Poza tym, inne rasy inteligentne, tak jak ten centaur, zareagują bardziej przyjaźnie, jeśli nie będzie się przed nimi wyglądać jak drapieżny jaszczur. Jednak trzeba być z tym ostrożnym, jeśli chodzi o drapieżne zwierzęta – one nie będą się tym przejmować, jeśli będziesz wydawać się słaba, zaatakują cię. Owszem, niektóre drapieżniki da się oswoić, ale to już inna dziedzina mediacji. Przy interakcji ze smokami także trzeba tej metody używać ostrożnie. – "Mówiła" swym magicznym głosem, choć nie otwierała pyska.
Owszem, można tak się wygrzebać z kłopotów, albo przekonać kogoś do pomocy tobie, jednak jeśli zaczepisz w ten sposób niewłaściwego smoka, takiego który nie ma współczucia, albo ceni tylko silnych, jedynie stracisz szacunek. Na ogół nie zyskasz tą metodą szacunku, nawet jeśli osiągniesz dzięki niej swoje cele. Przy smokach trzeba się upewnić, czy na pewno są na taką metodę podatni. Jest jednak dość przydatna, jeśli chcesz zawrzeć przyjaźń z pisklętami lub nieśmiałymi smokami. Ale może zacznijmy od zwierzyny. – To całe mówienie maddarą nieco ją męczyło, a przecież do końca nauki daleko.
Przy zwierzętach musisz zachowywać się obojętnie. Nie robić żadnych gwałtownych ruchów, ale nie uważać za bardzo na odgłosy jakie wydaje otoczenie. Odgłosy kroków,ocieranie się o trawę. Wszystko musi być naturalne, jakbyś sobie spacerowała. Nie należy też wtedy obserwować zwierzyny – kontakt wzrokowy ją spłoszy. Najlepiej też nie iść prosto na nią. Zwierzyna musi myśleć że jesteś nią zupełnie niezainteresowana, wtedy nie będzie podejrzliwa. Dobrze byłoby też wcześniej zniwelować swój zapach roślinnymi zapachami. Rozumiesz wszystko? – Zapytała, nie chcąc nagadać się za dużo jeśli jakieś słowa byłyby dla Dzikiej niejasne.

Wyszukiwanie zaawansowane